▲▼
Strona 3 z 4 • 1, 2, 3, 4
First topic message reminder :
PRACOWNICY
Biel i liliowy fiolet to przewodnie kolory wnętrza tej cukierni. Ażurowe stoliki i krzesła, delikatne, porcelanowe wazoniki i przystrojone lawendowymi girlandami ściany. Bla bla bla, użyjcie wyobraźni.
---
Aurelie długimi godzinami zwisała z żyrandola. Tak na poważnie, to nie. Ale za to spędziła całkiem przyjemny poranek ze swoją kotką, a że jej imię było niesamowicie słodkie, to i sama brunetka nabrała ochoty na jakieś słodycze. Niekoniecznie na samą Muffinkę, ale być może jej czekoladowa imienniczka okazałaby się dobrym pomysłem? Jasne. Nawet wspaniałym. Pewnie właśnie dlatego niemal od razu po przyjściu tej myśli do jej głowy zerwała się ze swojego wygodnego akademikowego łóżeczka, wyleciała z pokoju prawie bez butów i pognała w dół najbliższej uliczki co najmniej tak, jakby coś ją goniło.
Choćby znali ją właściciele wszelkich cukierni w Vancouver (bo w zasadzie to znali, chyba - była stałym bywalcem każdej po kolei), to mimo wszystko na pierwszym miejscu zawsze pozostawało Lavender. Harmonijny wystrój wręcz przypominał o rodzinnym Quebecu, a serwowane przez nich przysmaki zdawały się rozpływać w ustach, niczym kawałki nieba. Ptasie mleczko faktycznie mogło nazywać się ptasim - konsystencja chmurki wskazywała na to jednoznacznie. Nie przeciągając już dalej przygód młodej Desjardins, tuż po jej wejściu do lokalu przez przeszklone drzwi zadzwonił wywieszony na nich dzwonek, a wewnątrz rozchodziły się przyjemne aromaty. Kanadyjka podbiegła do lady z szerokim uśmiechem, wręcz promieniejąc na widok witającej ją obsługi, wałkującej pytanie: "co podać?".
Nie umiem zaczynać. Lorem ipsum shit shit shit. I dunno what I just did. A wymieniana przez dziewczę lista ciast mogłaby się zmieścić co najwyżej w żołądku starożytnego giganta, a nie w niewielkim brzuszku nastolatki w furkociastej kiecce.
Zgłoś się do pracy!
Luke Moss (NPC)
Właściciel Lokalu
Terry Dre (NPC)
Sprzedawca
Freddie Wilburn (NPC)
Sprzedawca
Biel i liliowy fiolet to przewodnie kolory wnętrza tej cukierni. Ażurowe stoliki i krzesła, delikatne, porcelanowe wazoniki i przystrojone lawendowymi girlandami ściany. Bla bla bla, użyjcie wyobraźni.
---
Aurelie długimi godzinami zwisała z żyrandola. Tak na poważnie, to nie. Ale za to spędziła całkiem przyjemny poranek ze swoją kotką, a że jej imię było niesamowicie słodkie, to i sama brunetka nabrała ochoty na jakieś słodycze. Niekoniecznie na samą Muffinkę, ale być może jej czekoladowa imienniczka okazałaby się dobrym pomysłem? Jasne. Nawet wspaniałym. Pewnie właśnie dlatego niemal od razu po przyjściu tej myśli do jej głowy zerwała się ze swojego wygodnego akademikowego łóżeczka, wyleciała z pokoju prawie bez butów i pognała w dół najbliższej uliczki co najmniej tak, jakby coś ją goniło.
Choćby znali ją właściciele wszelkich cukierni w Vancouver (bo w zasadzie to znali, chyba - była stałym bywalcem każdej po kolei), to mimo wszystko na pierwszym miejscu zawsze pozostawało Lavender. Harmonijny wystrój wręcz przypominał o rodzinnym Quebecu, a serwowane przez nich przysmaki zdawały się rozpływać w ustach, niczym kawałki nieba. Ptasie mleczko faktycznie mogło nazywać się ptasim - konsystencja chmurki wskazywała na to jednoznacznie. Nie przeciągając już dalej przygód młodej Desjardins, tuż po jej wejściu do lokalu przez przeszklone drzwi zadzwonił wywieszony na nich dzwonek, a wewnątrz rozchodziły się przyjemne aromaty. Kanadyjka podbiegła do lady z szerokim uśmiechem, wręcz promieniejąc na widok witającej ją obsługi, wałkującej pytanie: "co podać?".
Nie umiem zaczynać. Lorem ipsum shit shit shit. I dunno what I just did. A wymieniana przez dziewczę lista ciast mogłaby się zmieścić co najwyżej w żołądku starożytnego giganta, a nie w niewielkim brzuszku nastolatki w furkociastej kiecce.
Prawie! Prawie się sprzedała! Było tak blisko, głupia dziewczyno. Jeszcze kilka takich głupich zagrywek i na serio pomyśli o sobie jak o totalnej kretynce, czytać zwyczajnej blondynce jak w tych dziwnych filmach. Co gorsza, jeszcze Layla pomyśli o niej jak o jakieś dziwaczce i sama zmieni zdanie odnośnie do zatrudnienia jej. Coś typu „wybacz! Zapomniałam, że zatrudniłam moją sąsiadkę” i skończy się jej kariera modelki, zanim jeszcze się zaczęła. Nie! Nie! Nie! Ona taka nie jest i ot, tak by jej nie zostawiła, zwłaszcza iż stwierdziła, że jest urocza, prawda? Wpatrywała się więc w nią do momentu, aż skoczyła się śmiać.
- rumienisz się..o tu!
podniosła się lekko i lekko dźgnęła ją w policzek. Zaraz jednak się odsunęła od niej i tak jakby wycofała. Znowu miała jakieś dziwne myśli na temat tego, co ona mogła sobie myśleć, czy to jej dziwna wyobraźnia znowu coś sobie ubzdurała.
- chyba nie pomyślałaś o niczym dziwnym, prawda?
Podniosła się ponownie i pochylona lekko przysunęła się w stronę jej twarzy. Spoglądała swoimi dużymi patrzałkami w jej ładne oczka. Z perspektywy trzeciej osoby wyglądało to zapewne dość dziwnie. Jednak Nika jakoś chwilowo nie miała zamiaru się tym przejmować, a skoro nawet by już to zrobiła, to jeśli komuś coś nie pasuje to jego problem. Nikt nikomu nie karze się patrzeć na nie, czy też nawet próbować je oceniać, czy komentować ich zachowanie. Mimo że całym prowodyrem tej sytuacji jest właśnie ta mała istotka.
- ach? Cieszę się, że myślisz tak samo, jak ja! Sądzę, że w takich relacjach lepiej się pracuje, czyż nie? Znaczy, nie bym miała jakieś doświadczenie. W sumie będzie to moja pierwsza praca i liczę, że dobrze się mną zaopiekujesz. Prawda?
Powinna się chyba jednak trochę odsunąć od nie, no nie? Nie chciała wywołać u niej jakiegoś dyskomfortu, czy też poczucia naruszenia jej przestrzeni osobistej. Nika sama w sobie tego nie lubiła, tylko w szkole jakoś nikt tego nie rozumie. Na całe szczęście ma swój drewniany mieczy, lecz na nieszczęście tym razem niestety pozostał w domu.
- Stawki? Nie mam pojęcia, ile się zarabia w takiej pracy. Mam nadzieję, że jednak trafiłam na uczciwą osobę i nikt nie zechce mnie oszukać. Miejsca są mi obojętne, oczywiście, jeśli dostanę się tam zwykłym środkiem transportu, a co do uczuleń... czekolada, tak stanowczo czekolada i orzechy. Tyle wiem z moich uczuleń, a jeśli dojdą jakieś nowe, to zapewne ci powiem. O co by tu zapytać...
Zaczęła się lekko bawić włosami, siadając przy tym z powrotem na swoje miejsce. W sumie mogła zapytać o wiele rzeczy, które ją interesowały, ale jedna rzecz nie dawała jej spokoju! Czytała trochę tych damskich czasopism i często widziała zdjęcia z takich sesji...
Zrobiła się znowu czerwona, po czym zaczęła się bardziej nerwowo bawić swoimi włosami. Dodatkowo jej wzrok znowu błądził gdzieś indziej byle nie spojrzeć na dziewczynę, która zapewne ma teraz niezły ubaw!
- chodzi o to...no wiesz, czy to będzie pojedyncza sesja...znaczy, no wiesz...tylko ja, czy jako jakaś para, czy coś...no i...nie każesz mi zdejmować ubrań? Pr...prawda?
- rumienisz się..o tu!
podniosła się lekko i lekko dźgnęła ją w policzek. Zaraz jednak się odsunęła od niej i tak jakby wycofała. Znowu miała jakieś dziwne myśli na temat tego, co ona mogła sobie myśleć, czy to jej dziwna wyobraźnia znowu coś sobie ubzdurała.
- chyba nie pomyślałaś o niczym dziwnym, prawda?
Podniosła się ponownie i pochylona lekko przysunęła się w stronę jej twarzy. Spoglądała swoimi dużymi patrzałkami w jej ładne oczka. Z perspektywy trzeciej osoby wyglądało to zapewne dość dziwnie. Jednak Nika jakoś chwilowo nie miała zamiaru się tym przejmować, a skoro nawet by już to zrobiła, to jeśli komuś coś nie pasuje to jego problem. Nikt nikomu nie karze się patrzeć na nie, czy też nawet próbować je oceniać, czy komentować ich zachowanie. Mimo że całym prowodyrem tej sytuacji jest właśnie ta mała istotka.
- ach? Cieszę się, że myślisz tak samo, jak ja! Sądzę, że w takich relacjach lepiej się pracuje, czyż nie? Znaczy, nie bym miała jakieś doświadczenie. W sumie będzie to moja pierwsza praca i liczę, że dobrze się mną zaopiekujesz. Prawda?
Powinna się chyba jednak trochę odsunąć od nie, no nie? Nie chciała wywołać u niej jakiegoś dyskomfortu, czy też poczucia naruszenia jej przestrzeni osobistej. Nika sama w sobie tego nie lubiła, tylko w szkole jakoś nikt tego nie rozumie. Na całe szczęście ma swój drewniany mieczy, lecz na nieszczęście tym razem niestety pozostał w domu.
- Stawki? Nie mam pojęcia, ile się zarabia w takiej pracy. Mam nadzieję, że jednak trafiłam na uczciwą osobę i nikt nie zechce mnie oszukać. Miejsca są mi obojętne, oczywiście, jeśli dostanę się tam zwykłym środkiem transportu, a co do uczuleń... czekolada, tak stanowczo czekolada i orzechy. Tyle wiem z moich uczuleń, a jeśli dojdą jakieś nowe, to zapewne ci powiem. O co by tu zapytać...
Zaczęła się lekko bawić włosami, siadając przy tym z powrotem na swoje miejsce. W sumie mogła zapytać o wiele rzeczy, które ją interesowały, ale jedna rzecz nie dawała jej spokoju! Czytała trochę tych damskich czasopism i często widziała zdjęcia z takich sesji...
Zrobiła się znowu czerwona, po czym zaczęła się bardziej nerwowo bawić swoimi włosami. Dodatkowo jej wzrok znowu błądził gdzieś indziej byle nie spojrzeć na dziewczynę, która zapewne ma teraz niezły ubaw!
- chodzi o to...no wiesz, czy to będzie pojedyncza sesja...znaczy, no wiesz...tylko ja, czy jako jakaś para, czy coś...no i...nie każesz mi zdejmować ubrań? Pr...prawda?
Rumieniła się i dobrze o tym wiedziała. Na tę wzmiankę nawet wzruszyła lekko barkami i poszerzyła swój uśmiech, jakby to nie było nic wielkiego.
- No i się wydało! - żartobliwy ton, bezradne, teatralne rozłożenie rąk. Proszę państwa, oto przykład zgody z własną smutną naturą. Po prawdzie wszystko i tak było mniej widoczne przez nałożony przez Jolene makijaż, ale i tak nie mogła ukryć przebijających się wypieków. Nie było to dla niej jednak nic złego, gdyż w opinii niektórych mogło jedynie dodawać jej uroku, a nikt raczej za złą cechę tego nie miał.
"Chyba nie pomyślałaś o niczym dziwnym, prawda?"
- Głównie bałam się, że musisz z jakiegoś powodu zrezygnować - wydała z siebie ciche westchnienie po tej wypowiedzi. To była jej faktycznie największa obawa. Myśli o mafii przyszły później, tak przypadkowo. Tak w ramach komizmu sytuacyjnego provided by autor postu. Dobrą wiadomością był zatem fakt, że Nika rezygnować nagle zamiaru nie miała, a jedynie jeszcze bardziej poprawiła lejlowy humorek. Ktoś z takim nastawieniem był naprawdę potrzebny. Nawet jeśli był to dopiero początek i jej temperamencik mógłby się potem zmienić.
- Zrobię wszystko, co będę w stanie, żeby cię we wszystko wprowadzić - tutaj zabrzmiała naprawdę poważnie, by Namikaze mogła odczytać to jako faktyczną obietnicę od kogoś odpowiedzialnego. Layla może i czasami chodziła z głową w chmurach, ale gdy przychodziło co do czego, można było na nią liczyć w sprawach, które należały do zakresu jej obowiązków. A zadbanie o to, by jej nowa modelka poczuła się mile widziana w pracy i dowiedziała się o wszystkim, o czym należało, z pewnością znajdowało się na tej liście. - Cóż, jeżeli chodzi o wypłacanie pensji, to postępuję według listy przygotowanej przez mojego tatę. Oczywiście niedoświadczone modelki będą miały trochę mniejszą stawkę godzinową, ale... uwierz mi, że jeśli liczysz na stawki godzinowe z dwiema cyferkami, to pozytywnie się zaskoczysz po pierwszej sesji.
Tak to już bywało z Baxterami, że jak już mieli kupę kasy do wydania, to i nie mieli problemu z podrzuceniem jej trochę swoim pracownikom. Szczególnie, że kto jak kto, ale Eugene Baxter swoich popleczników szanował, toteż wolał ten szacunek pokazywać przez godną płacę. Layla za to nie zamierzała przerywać tej tradycji. Spoglądając na zastanawiającą się dziewczynę, zanurzyła widelczyk w swoim serniku i przegryzła kolejny kęs, nim popiła go swoją latte.
- Najpewniej weźmie udział jeszcze jedna dziewczyna - napomknęla, kiwając powoli głową, przy okazji wertując w głowie modelki, które mogłyby również pasować do tej kolekcji. Nie mogła wszystkiego zwalać na jedną głowę. Nawet na dwie. Dlatego przygotowywała sobie już w mózgownicy kilka par, które mogłyby być równolegle fotografowane w różne dni. - Ale jeśli się wstydzisz, to od razu możesz przestać! Każda modelka ma u nas swoje małe pomieszczenie, gdzie może się spokojnie przebrać. Nie wciskamy was do szatni, to nie WF - dorzuciła jeszcze z uśmiechem, bo wyglądało na to, że to właśnie o takie sprawy chodziło. Niektóre dziewczyny bały się rozbierać nawet przy innych żeńskich osobniczkach i nie było w tym niczego złego. Niektórzy bywali trochę wstydliwi.
- Powiedz mi jeszcze, są jakieś kosmetyki, o których wiesz, że twoja skóra ich nie toleruje? Pewnie będziemy nakładać ci trochę lekkiego makijażu, a czasami nawet hipoalergiczne rzeczy jakimś cudem uczulają...
- No i się wydało! - żartobliwy ton, bezradne, teatralne rozłożenie rąk. Proszę państwa, oto przykład zgody z własną smutną naturą. Po prawdzie wszystko i tak było mniej widoczne przez nałożony przez Jolene makijaż, ale i tak nie mogła ukryć przebijających się wypieków. Nie było to dla niej jednak nic złego, gdyż w opinii niektórych mogło jedynie dodawać jej uroku, a nikt raczej za złą cechę tego nie miał.
"Chyba nie pomyślałaś o niczym dziwnym, prawda?"
- Głównie bałam się, że musisz z jakiegoś powodu zrezygnować - wydała z siebie ciche westchnienie po tej wypowiedzi. To była jej faktycznie największa obawa. Myśli o mafii przyszły później, tak przypadkowo. Tak w ramach komizmu sytuacyjnego provided by autor postu. Dobrą wiadomością był zatem fakt, że Nika rezygnować nagle zamiaru nie miała, a jedynie jeszcze bardziej poprawiła lejlowy humorek. Ktoś z takim nastawieniem był naprawdę potrzebny. Nawet jeśli był to dopiero początek i jej temperamencik mógłby się potem zmienić.
- Zrobię wszystko, co będę w stanie, żeby cię we wszystko wprowadzić - tutaj zabrzmiała naprawdę poważnie, by Namikaze mogła odczytać to jako faktyczną obietnicę od kogoś odpowiedzialnego. Layla może i czasami chodziła z głową w chmurach, ale gdy przychodziło co do czego, można było na nią liczyć w sprawach, które należały do zakresu jej obowiązków. A zadbanie o to, by jej nowa modelka poczuła się mile widziana w pracy i dowiedziała się o wszystkim, o czym należało, z pewnością znajdowało się na tej liście. - Cóż, jeżeli chodzi o wypłacanie pensji, to postępuję według listy przygotowanej przez mojego tatę. Oczywiście niedoświadczone modelki będą miały trochę mniejszą stawkę godzinową, ale... uwierz mi, że jeśli liczysz na stawki godzinowe z dwiema cyferkami, to pozytywnie się zaskoczysz po pierwszej sesji.
Tak to już bywało z Baxterami, że jak już mieli kupę kasy do wydania, to i nie mieli problemu z podrzuceniem jej trochę swoim pracownikom. Szczególnie, że kto jak kto, ale Eugene Baxter swoich popleczników szanował, toteż wolał ten szacunek pokazywać przez godną płacę. Layla za to nie zamierzała przerywać tej tradycji. Spoglądając na zastanawiającą się dziewczynę, zanurzyła widelczyk w swoim serniku i przegryzła kolejny kęs, nim popiła go swoją latte.
- Najpewniej weźmie udział jeszcze jedna dziewczyna - napomknęla, kiwając powoli głową, przy okazji wertując w głowie modelki, które mogłyby również pasować do tej kolekcji. Nie mogła wszystkiego zwalać na jedną głowę. Nawet na dwie. Dlatego przygotowywała sobie już w mózgownicy kilka par, które mogłyby być równolegle fotografowane w różne dni. - Ale jeśli się wstydzisz, to od razu możesz przestać! Każda modelka ma u nas swoje małe pomieszczenie, gdzie może się spokojnie przebrać. Nie wciskamy was do szatni, to nie WF - dorzuciła jeszcze z uśmiechem, bo wyglądało na to, że to właśnie o takie sprawy chodziło. Niektóre dziewczyny bały się rozbierać nawet przy innych żeńskich osobniczkach i nie było w tym niczego złego. Niektórzy bywali trochę wstydliwi.
- Powiedz mi jeszcze, są jakieś kosmetyki, o których wiesz, że twoja skóra ich nie toleruje? Pewnie będziemy nakładać ci trochę lekkiego makijażu, a czasami nawet hipoalergiczne rzeczy jakimś cudem uczulają...
To nie tak, że Nika wstydziła się przebierać z innymi. Powiedzmy sobie szczerze, że nie całkiem spodobałoby się dziewczyną fakt, że przebierają się w obecności chłopaka, który to co prawda uważa się za dziewczynę, lecz nadal fizycznie jest chłopakiem i jakoś nie mógłby pozwolić sobie na coś takiego. Dlatego, jeśli będzie to możliwe i nie jest to jakimś większym problemem, to wolałaby korzystać z osobnej przebieralni. Więc nie wyprowadzi jej z błędu, mówiąc o tym, że wcale się nie wstydzi tego. Niech pozostanie tak, jak jest i tak za jakiś czas nie będzie miała wyboru, jak tylko powiedzenie jej całej prawdy. Nie mniej jednak na chwilę obecną lepiej nie psuć tego nastroju, prawda? Bawcie się, póki można jak to mówią, a jak będą krzyczeć to lepiej uciekać. Czy jakoś tak, nie mniej uśmiechnęła się lekko na słowa dziewczyny, a zwłaszcza na jedno. Powiedziała „wszystko”, a te słowo może oznaczać wiele. Może to wykorzystać, by jeszcze bardziej pośmiać się i podroczyć z nią.
- jesteś pewna, że wszystko? Tak na 100% jesteś pewna?
By dodać lekkiej dozy tajemniczości, przystawiła palec do swoich małych usteczek. Nie mogła jednak być zbyt poważna tak długo, jak trzeba, dlatego w kolejnej sekundzie znowu lekko się zaśmiała i cały misterny plan szlag trafił.
- wybacz, nie mam powodu, by rezygnować z tej pracy, nie musisz więc aż tak się starać. Jest dobrze tak, jak jes. Nie jestem wymagająca i nie trzeba mi sporo bym była zadowolona.
Nika nigdy nie była zachłanna, bo nigdy nie miała w sumie zbyt wiele. Być może to biedota jej rodziny, czy też nie całkiem normalne relacje w domu tak właśnie ukształtowały dziewczynę, że nie wymaga zbyt wiele od życia, czy też nie jest zwyczajnie pazerna i łakoma na pieniądze innych. Oczywiście to nie tak, że ich wcale nie potrzebuje! Ma ona swoje marzenia, cele i pragnienia, których nie zrealizuje bez nich.
- liczyłam i tak na mniej, na jakieś drobne. Więc nie musisz się martwić, jest dobrze. Sam fakt, że mogę dostać nowe ubrania, jest w sumie już wielką zapłatą. Dlatego serio nie musisz się tym przejmować aż tak.
Wzięła w dłoń ponownie mały widelczyk i zaczęła dalej zajadać się swoją dobrocią, którą dostała od nowej przyjaciółki. No bo chyba może ją tak nazywać prawda? A może to zbyt wiele? Czy zbyt wiele wymaga od niej? Ach głupia pewnie sama nie zapyta jej o to...
Czasami można mieć wrażenie (serio), że urwała się z jakiegoś filmu o głupiej blondynce, która nie potrafi o nic zapytać, bez głupiego chichotu. Tyle że ona wcale się nie śmieje, a co do głupoty.. To no cóż, lepiej zwyczajnie przemilczeć ten temat.
- myślę, że tak będzie lepiej. Nie czuje się dobrze w większej grupie osób, jeśli chodzi o tak małe pomieszczenia, jak przebieralnia. A co do uczuleń na kosmetyki, to nigdy takowego nie miała. Jednak dowiem się przed pierwszymi zdjęciami. Nigdy nie używałam zbyt dużo kosmetyków, są zbyt kosztowne...
Kiedy skończyła jeść swój deser, postanowiła zamówić jednak coś do picia. Wygrzebała więc z kieszeni jakieś drobniaki, by coś zamówić. Nie mogła przecież znowu prosić, o to by jej coś kupiła. Jeszcze pomyśli o niej jak o jakiejś naciągaczce, czy coś! Ot co woli więc zamówić sobie coś za swoje drobniaki. Na coś jej pewnie starczy, prawda? Tu nie może być aż tak drogo! Tak? Dobrze mówi? Woda? Woda nie może być droga...
- jesteś pewna, że wszystko? Tak na 100% jesteś pewna?
By dodać lekkiej dozy tajemniczości, przystawiła palec do swoich małych usteczek. Nie mogła jednak być zbyt poważna tak długo, jak trzeba, dlatego w kolejnej sekundzie znowu lekko się zaśmiała i cały misterny plan szlag trafił.
- wybacz, nie mam powodu, by rezygnować z tej pracy, nie musisz więc aż tak się starać. Jest dobrze tak, jak jes. Nie jestem wymagająca i nie trzeba mi sporo bym była zadowolona.
Nika nigdy nie była zachłanna, bo nigdy nie miała w sumie zbyt wiele. Być może to biedota jej rodziny, czy też nie całkiem normalne relacje w domu tak właśnie ukształtowały dziewczynę, że nie wymaga zbyt wiele od życia, czy też nie jest zwyczajnie pazerna i łakoma na pieniądze innych. Oczywiście to nie tak, że ich wcale nie potrzebuje! Ma ona swoje marzenia, cele i pragnienia, których nie zrealizuje bez nich.
- liczyłam i tak na mniej, na jakieś drobne. Więc nie musisz się martwić, jest dobrze. Sam fakt, że mogę dostać nowe ubrania, jest w sumie już wielką zapłatą. Dlatego serio nie musisz się tym przejmować aż tak.
Wzięła w dłoń ponownie mały widelczyk i zaczęła dalej zajadać się swoją dobrocią, którą dostała od nowej przyjaciółki. No bo chyba może ją tak nazywać prawda? A może to zbyt wiele? Czy zbyt wiele wymaga od niej? Ach głupia pewnie sama nie zapyta jej o to...
Czasami można mieć wrażenie (serio), że urwała się z jakiegoś filmu o głupiej blondynce, która nie potrafi o nic zapytać, bez głupiego chichotu. Tyle że ona wcale się nie śmieje, a co do głupoty.. To no cóż, lepiej zwyczajnie przemilczeć ten temat.
- myślę, że tak będzie lepiej. Nie czuje się dobrze w większej grupie osób, jeśli chodzi o tak małe pomieszczenia, jak przebieralnia. A co do uczuleń na kosmetyki, to nigdy takowego nie miała. Jednak dowiem się przed pierwszymi zdjęciami. Nigdy nie używałam zbyt dużo kosmetyków, są zbyt kosztowne...
Kiedy skończyła jeść swój deser, postanowiła zamówić jednak coś do picia. Wygrzebała więc z kieszeni jakieś drobniaki, by coś zamówić. Nie mogła przecież znowu prosić, o to by jej coś kupiła. Jeszcze pomyśli o niej jak o jakiejś naciągaczce, czy coś! Ot co woli więc zamówić sobie coś za swoje drobniaki. Na coś jej pewnie starczy, prawda? Tu nie może być aż tak drogo! Tak? Dobrze mówi? Woda? Woda nie może być droga...
Naturalnie chodziło o wszystko co dotyczyło branży i przygotowania do sesji zdjęciowej. Nie miała zamiaru zgłębiać z nią tajników gimnastyki czy freerunningu, bo tego za cholerę nie ogarniała sama. Może cukiernictwo, jeśli nadarzy się okazja.
- Cóż, na pewno wszystko to, co sama wiem na ten temat - rzuciła w odpowiedzi. Dopiero wtedy jakoś tak zorientowała się, że to pewnie tylko żarty i droczenie, ale skoro już odparła, to cokolwiek. No i Nika się roześmiała, co dawało następne sygnały, że nie miała na myśli nic faktycznie poważnego. Ważne było to, że atmosfera nie była jakoś dziwacznie napięta.
No i była zadowolona z pracy i oferowanej płacy. Niby Baxter nie podawała konkretnych numerów, ale dużo cyferek za godzinę raczej brzmiało obiecująco. Wypowiedzi dziewczyny same w sobie mówiły, że nie potrzebowała wiele i zapewne wcześniej też za wiele nie miała. Właściwie, poczuła się teraz tym bardziej zobligowana do tego, by biednej Namikaze pomóc i jakoś ogarnąć ją finansowo. Błagam, ta istotka cieszyła się z nowych ubrań i byle jakiej kasy. Na pewno musiało się jej przytrafiać jakieś nieszczęście. Przynajmniej do tego czasu.
- Wiesz, dla mnie to też zawsze trochę promocja. A poza tym, bez sensu szyć coś specjalnie na twoje wymiary, żeby potem wrzucić to tylko do magazynu, skoro ktoś może korzystać z tych ubrań - kiwnęła głową, jakby na potwierdzenie swoich słów.
Czyli czuła się niekomfortowo przy ludziach. I nie miała raczej uczulenia, a przynajmniej na to, czego użyła. Tylko że znowu pojawiała się kwestia jej braku pieniędzy na takowe, więc trzeba było zrobić małe testy. Layla nie miała jeszcze sytuacji, w której kogoś by coś uczuliło, ale wolała jednak dmuchać na zimne i sprawdzać coś na małym kawałku skóry przed rozprowadzeniem tego na całej twarzy. Tak na wszelki wypadek.
- Rozumiem cię. Też nie czuję się najlepiej przy innych - głównie dlatego, że jej problemem były wylewające się lekko boczki. Nie była grubasem, nie toczyła się ze schodów. Ale nie była też panią na wybiegu, która mogła dumnie kroczyć. Trochę pulchnawa, z normalnym brzuchem, ale jednak nie niesamowicie płaskim. - A makijaż po prostu sprawdzimy i... halohalo, co ty tam wyciągasz? - spojrzała na nią srogo. Bardzo poważna mina bardzo poważnej młodej damy. Pieniążki sobie wygrzebywała. Na jej wachcie. Nie no, tego to akurat popuścić jej nie mogła. Zmarszczyła groźnie brwi i... wyszczerzyła się na nowo w łagodnym uśmiechu. - Mówiłam, że ja wszystko stawiam. Chcesz jakąś herbatę? Sok?
Nie zapowiadało się, żeby Layla przyjmowała odpowiedź: "nie".
A woda była za darmo.
- Cóż, na pewno wszystko to, co sama wiem na ten temat - rzuciła w odpowiedzi. Dopiero wtedy jakoś tak zorientowała się, że to pewnie tylko żarty i droczenie, ale skoro już odparła, to cokolwiek. No i Nika się roześmiała, co dawało następne sygnały, że nie miała na myśli nic faktycznie poważnego. Ważne było to, że atmosfera nie była jakoś dziwacznie napięta.
No i była zadowolona z pracy i oferowanej płacy. Niby Baxter nie podawała konkretnych numerów, ale dużo cyferek za godzinę raczej brzmiało obiecująco. Wypowiedzi dziewczyny same w sobie mówiły, że nie potrzebowała wiele i zapewne wcześniej też za wiele nie miała. Właściwie, poczuła się teraz tym bardziej zobligowana do tego, by biednej Namikaze pomóc i jakoś ogarnąć ją finansowo. Błagam, ta istotka cieszyła się z nowych ubrań i byle jakiej kasy. Na pewno musiało się jej przytrafiać jakieś nieszczęście. Przynajmniej do tego czasu.
- Wiesz, dla mnie to też zawsze trochę promocja. A poza tym, bez sensu szyć coś specjalnie na twoje wymiary, żeby potem wrzucić to tylko do magazynu, skoro ktoś może korzystać z tych ubrań - kiwnęła głową, jakby na potwierdzenie swoich słów.
Czyli czuła się niekomfortowo przy ludziach. I nie miała raczej uczulenia, a przynajmniej na to, czego użyła. Tylko że znowu pojawiała się kwestia jej braku pieniędzy na takowe, więc trzeba było zrobić małe testy. Layla nie miała jeszcze sytuacji, w której kogoś by coś uczuliło, ale wolała jednak dmuchać na zimne i sprawdzać coś na małym kawałku skóry przed rozprowadzeniem tego na całej twarzy. Tak na wszelki wypadek.
- Rozumiem cię. Też nie czuję się najlepiej przy innych - głównie dlatego, że jej problemem były wylewające się lekko boczki. Nie była grubasem, nie toczyła się ze schodów. Ale nie była też panią na wybiegu, która mogła dumnie kroczyć. Trochę pulchnawa, z normalnym brzuchem, ale jednak nie niesamowicie płaskim. - A makijaż po prostu sprawdzimy i... halohalo, co ty tam wyciągasz? - spojrzała na nią srogo. Bardzo poważna mina bardzo poważnej młodej damy. Pieniążki sobie wygrzebywała. Na jej wachcie. Nie no, tego to akurat popuścić jej nie mogła. Zmarszczyła groźnie brwi i... wyszczerzyła się na nowo w łagodnym uśmiechu. - Mówiłam, że ja wszystko stawiam. Chcesz jakąś herbatę? Sok?
Nie zapowiadało się, żeby Layla przyjmowała odpowiedź: "nie".
A woda była za darmo.
Grzebała sobie licząc swoje drobniaki, kiedy tak ktoś krzyknął na nią. Głupi odruch spowodował, że na ziemię posypały się jej drogocenne monetki, a mina na jej twarzy mówiła coś pokroju „rozsypały się, co teraz? ;-;”, po czym podniosła lekko wzrok na dziewczynę. Z pokorą przyjęła tę mini formę kazania o tym, że to ona tutaj będzie teraz stawiać i ma grzecznie jej powiedzieć co by chciała. Wzięła więc powolutku kartę i pokazała na jakiś dziwny napój, który zwał się „Bubble Tea”. Po czym zgramoliła się powoli z krzesełka, by pozbierać wszystko, co rozrzuciła, gdy się przestraszyła.
- oddam za to! Znaczy nie teraz, no ale możesz potrącić mi to z wypłaty. Chyba, znaczy tak możesz.
Gdy skończyła zbierać swoje miedziaki, ponownie powróciła na swoje miejsce. Co za wstyd! Teraz narobiła siary sobie i jeszcze dodatkowo jej. Ach! Jak to mówią? Siano wystaje jej z … a nie to powiedzenie na całkowicie inną okazję. Nie mniej posłała jej miły uśmiech, gdy tylko doszło do niej, że w sumie nie podziękowała jej za to, że znowu coś zamówiła.
- dziękuję za wszystko, znaczy to nie tak, że bez tego … dobra nieważne. Czy jest coś, co musisz wiedzieć, czy... znaczy, czy coś, co chcesz jeszcze wiedzieć o mnie, czy coś?
Rozmowa ciągnęła się coraz dłużej a ona? Ona w sumie nadal nie nabrała ani grama odwagi, by powiedzieć jej kim jest. Normalnie nie robiłaby z tego takiego wielkiego problemu. Zwyczajnie powiedziałaby jej o tym lub całkowicie to olała, uznając, iż nie trzeba o tym wspominać, bo po co? Tutaj jednak wszystko mogła stracić nadal w jednej sekundzie, jeśli oczywiście nie spodoba się jej to, co usłyszy.
- no bo wiesz, jest jedna mała rzecz, o której nie powiedziałam, znaczy to nic strasznego. Serio...jak popatrzysz na to z innej strony. to nawet jest w pewnym sensie zabawne. Tylko trzeba to naprawdę dobrze powiedzieć. Emm...wiesz, że … inaczej...
Ręka znowu zaczęła wędrować do jej włosów, co mogło oznaczać, że znowu zbytnio zaczyna panikować. Całe szczęście, że nie ma u niej odruchu zjadania włosów, gdy się nerwuje. To dopiero wyglądałoby zabawnie, ba! Pewnie wyglądałoby na tyle komicznie, że zaczęto by robić jej zdjęcia i trafiłaby na jakąś stronkę ala wiocha, czy coś takiego.
- wybacz! Zwyczajnie zapomnij o tym, że coś mówiłam. Jak masz jakieś pytania to śmiało mów. Postaram się odpowiedzieć na wszystko szczerze...
I oto kolejny raz! Kolejne starcie i mamy 2:0 dla paniki. Ponownie mała diablica (jak ktoś kiedyś ją nazwał ;-;) popadła w panikę i szybko zmieniła temat. W sumie to nie to było jednak teraz ważne! Jak powinna się do niej zwracać?! Szefie? Szefowo? Mistrzyni?
- dopiero teraz pytam, ale nie wpadłam wcześniej na to. Jak powinnam się do ciebie zwracać? Oficjalnie, czy nieoficjalnie? Szefowo? Czy coś w tym stylu?
Tak! Tak! Brawo Naośka! Uciekaj szybko od tamtej wtopy i zmieniaj temat jak rękawiczki, czyli tak jak pewne dziewczyny zmieniają chłopców!
- oddam za to! Znaczy nie teraz, no ale możesz potrącić mi to z wypłaty. Chyba, znaczy tak możesz.
Gdy skończyła zbierać swoje miedziaki, ponownie powróciła na swoje miejsce. Co za wstyd! Teraz narobiła siary sobie i jeszcze dodatkowo jej. Ach! Jak to mówią? Siano wystaje jej z … a nie to powiedzenie na całkowicie inną okazję. Nie mniej posłała jej miły uśmiech, gdy tylko doszło do niej, że w sumie nie podziękowała jej za to, że znowu coś zamówiła.
- dziękuję za wszystko, znaczy to nie tak, że bez tego … dobra nieważne. Czy jest coś, co musisz wiedzieć, czy... znaczy, czy coś, co chcesz jeszcze wiedzieć o mnie, czy coś?
Rozmowa ciągnęła się coraz dłużej a ona? Ona w sumie nadal nie nabrała ani grama odwagi, by powiedzieć jej kim jest. Normalnie nie robiłaby z tego takiego wielkiego problemu. Zwyczajnie powiedziałaby jej o tym lub całkowicie to olała, uznając, iż nie trzeba o tym wspominać, bo po co? Tutaj jednak wszystko mogła stracić nadal w jednej sekundzie, jeśli oczywiście nie spodoba się jej to, co usłyszy.
- no bo wiesz, jest jedna mała rzecz, o której nie powiedziałam, znaczy to nic strasznego. Serio...jak popatrzysz na to z innej strony. to nawet jest w pewnym sensie zabawne. Tylko trzeba to naprawdę dobrze powiedzieć. Emm...wiesz, że … inaczej...
Ręka znowu zaczęła wędrować do jej włosów, co mogło oznaczać, że znowu zbytnio zaczyna panikować. Całe szczęście, że nie ma u niej odruchu zjadania włosów, gdy się nerwuje. To dopiero wyglądałoby zabawnie, ba! Pewnie wyglądałoby na tyle komicznie, że zaczęto by robić jej zdjęcia i trafiłaby na jakąś stronkę ala wiocha, czy coś takiego.
- wybacz! Zwyczajnie zapomnij o tym, że coś mówiłam. Jak masz jakieś pytania to śmiało mów. Postaram się odpowiedzieć na wszystko szczerze...
I oto kolejny raz! Kolejne starcie i mamy 2:0 dla paniki. Ponownie mała diablica (jak ktoś kiedyś ją nazwał ;-;) popadła w panikę i szybko zmieniła temat. W sumie to nie to było jednak teraz ważne! Jak powinna się do niej zwracać?! Szefie? Szefowo? Mistrzyni?
- dopiero teraz pytam, ale nie wpadłam wcześniej na to. Jak powinnam się do ciebie zwracać? Oficjalnie, czy nieoficjalnie? Szefowo? Czy coś w tym stylu?
Tak! Tak! Brawo Naośka! Uciekaj szybko od tamtej wtopy i zmieniaj temat jak rękawiczki, czyli tak jak pewne dziewczyny zmieniają chłopców!
Bubble tea. No i okej, przecież co ta bułka miała sobie żałować, prawda? Layla na pewno nie miała zamiaru jakoś przesadnie oszczędzać, szczególnie, że głupie bubble tea było kosztem ledwie pięciu dolarów, i to z wliczonym dodatkiem do wyboru. Machnęła dłonią na kelnerkę i uśmiechnęła się do niej rozkosznie, zachęcając ją tym samym do podejścia do ich stolika. Ta sama blondwłosa lalka stanęła nad dziewczętami i przyjęła zamówienie. Spytała również o ewentualne życzenia co do syropu smakowego i poppingu, wskazując drobny druczek pod pozycją w menu: "do jednego syropu i dodatku bez dopłacania, każdy kolejny dodatek 0,50$"*; dopiero po usłyszeniu odpowiedzi skinęła głową i odeszła za ladę, by to zamówienie przygotować.
- Naprawdę, nie musisz mi nic oddawać. Zapłacę może 10 dolarów za wszystko dla ciebie, to naprawdę żaden problem - żaden problem dla ciebie, Layla. Oczywiście była doskonale świadoma swoich słów i sytuacji, ale przecież nie kłamała. Dla niej sprawy nie było. Parę dolców było dla niej jak pyłek do strzepnięcia z ramienia. Nie znaczyło to, że nie miała szacunku do pieniądza, rzecz jasna. Po prostu taki mały wydatek nie był czymś, za cokolwiek Nika musiałaby oddawać. - Naprawdę, nie ma problemu. Możesz mi kiedyś coś w zamian postawić, jak gdzieś wyjdziemy po sesji. Jeśli będziesz chciała, wiadomo. I chyba nie mam żadnych pytań w takim "profesjonalnym" stylu. Raczej już te bardziej koleżeńskie. Wiesz, zainteresowania i tak dalej. Ale to pewnie wyjdzie w następnych rozmowach, pytanie o to jest trochę sztywne.
I rzekomo jej czegoś nie powiedziała. Ale nie było to nic strasznego. Może nawet zabawnego. Okej, Baxter w ułamku sekundy zamieniła się w słuch i postanowiła przyjrzeć się uważnie Namikaze. Tylko, że wszystko poszło w tak prędkim tempie i nabrało takiego obrotu, że dziewczyna zdążyła zaraz z powiedzenia jej wszystkiego zrezygnować, kazała jej zapomnieć, a temat zaraz został zmieniony.
Zamrugała nieco zdezorientowana, po czym rozejrzała się, dostrzegając sunącą do nich z bubble tea blondwłosą panienkę. Postawiła wysoką szklankę i stojaczek pełen słomek w różnych kolorach na stoliku, a gdy Naoto wybrała swój kolor, zabrała stojak ze sobą, życząc dziewczynie "smacznego i na zdrowie". Layla z kolei próbowała jakoś przeanalizować całą poprzednią rozmowę i spróbować jakoś ładnie podejść dziewczynę, żeby jej nie zmuszać do dalszej paniki. Ale najpierw wypadało odpowiedzieć na jej pytanie. Bo w sumie, było całkiem istotne.
- Po prostu Layla wystarczy. Formalności są dla starych dziadów - wzruszyła barkami i zaśmiała się. Po prawdzie miała pomysł jak tu lekko zbić dziewczynę z pantałyku i rzucić propozycją w stylu "księżniczka Baxter" czy czymś równie żenującym, ale mogło to wywołać albo śmiech, albo kolejną falę zakłopotania, czego rudzielec nie chciał.
- A co do tego, co miałaś mi powiedzieć - uśmiechnęła się łagodnie i przybrała jak najdelikatniejszy ton. Nie odstraszyć, nie odstraszyć. Wszystko tylko nie to - to nie musisz mówić, jeśli sprawia ci to na razie kłopot. Skoro to nie jest nic strasznego, to na pewno nie jest aż takie złe i podejrzewam, że nie ma aż takiego powodu do stresu. Ale jeśli czujesz się z tym niewygodnie, to poczekaj, aż zbierzesz się na trochę odwagi, dobrze? Nie musisz się zmuszać.
//* - to jest legitna cena dużej bubble tea w jednym barku w Kanadzie, pod Toronto! xD
- Naprawdę, nie musisz mi nic oddawać. Zapłacę może 10 dolarów za wszystko dla ciebie, to naprawdę żaden problem - żaden problem dla ciebie, Layla. Oczywiście była doskonale świadoma swoich słów i sytuacji, ale przecież nie kłamała. Dla niej sprawy nie było. Parę dolców było dla niej jak pyłek do strzepnięcia z ramienia. Nie znaczyło to, że nie miała szacunku do pieniądza, rzecz jasna. Po prostu taki mały wydatek nie był czymś, za cokolwiek Nika musiałaby oddawać. - Naprawdę, nie ma problemu. Możesz mi kiedyś coś w zamian postawić, jak gdzieś wyjdziemy po sesji. Jeśli będziesz chciała, wiadomo. I chyba nie mam żadnych pytań w takim "profesjonalnym" stylu. Raczej już te bardziej koleżeńskie. Wiesz, zainteresowania i tak dalej. Ale to pewnie wyjdzie w następnych rozmowach, pytanie o to jest trochę sztywne.
I rzekomo jej czegoś nie powiedziała. Ale nie było to nic strasznego. Może nawet zabawnego. Okej, Baxter w ułamku sekundy zamieniła się w słuch i postanowiła przyjrzeć się uważnie Namikaze. Tylko, że wszystko poszło w tak prędkim tempie i nabrało takiego obrotu, że dziewczyna zdążyła zaraz z powiedzenia jej wszystkiego zrezygnować, kazała jej zapomnieć, a temat zaraz został zmieniony.
Zamrugała nieco zdezorientowana, po czym rozejrzała się, dostrzegając sunącą do nich z bubble tea blondwłosą panienkę. Postawiła wysoką szklankę i stojaczek pełen słomek w różnych kolorach na stoliku, a gdy Naoto wybrała swój kolor, zabrała stojak ze sobą, życząc dziewczynie "smacznego i na zdrowie". Layla z kolei próbowała jakoś przeanalizować całą poprzednią rozmowę i spróbować jakoś ładnie podejść dziewczynę, żeby jej nie zmuszać do dalszej paniki. Ale najpierw wypadało odpowiedzieć na jej pytanie. Bo w sumie, było całkiem istotne.
- Po prostu Layla wystarczy. Formalności są dla starych dziadów - wzruszyła barkami i zaśmiała się. Po prawdzie miała pomysł jak tu lekko zbić dziewczynę z pantałyku i rzucić propozycją w stylu "księżniczka Baxter" czy czymś równie żenującym, ale mogło to wywołać albo śmiech, albo kolejną falę zakłopotania, czego rudzielec nie chciał.
- A co do tego, co miałaś mi powiedzieć - uśmiechnęła się łagodnie i przybrała jak najdelikatniejszy ton. Nie odstraszyć, nie odstraszyć. Wszystko tylko nie to - to nie musisz mówić, jeśli sprawia ci to na razie kłopot. Skoro to nie jest nic strasznego, to na pewno nie jest aż takie złe i podejrzewam, że nie ma aż takiego powodu do stresu. Ale jeśli czujesz się z tym niewygodnie, to poczekaj, aż zbierzesz się na trochę odwagi, dobrze? Nie musisz się zmuszać.
//* - to jest legitna cena dużej bubble tea w jednym barku w Kanadzie, pod Toronto! xD
Skoro tak to są umówione! Wszyscy widzieli? Zapisali? Zrobili zdjęcia, czy też filmy? Tak? Ok! Więc teraz nie będzie mogła się wykręcić od drugiego spotkania, o tak! Znaczy, będą się widzieć w pracy, czy coś. No jednak swobodny wypad na miasto, czy na ciastko to zawsze jest coś innego. Spokojnie można się zrelaksować, czy też pogadać o czymś. Wcale nie chodzi tutaj o plotki, czy też numery do ładnych modelek! A jeśli już jesteśmy przy numerach, czy powinna poprosić o jej prywatny numer? Czy to jednak zbyt wiele i raczej nie powinna oczekiwać, że ta go da komuś, kogo zna godzinę, czy trochę więcej? Tak stanowczo to nie był odpowiedni moment na zapytanie o coś takiego...
- numer, nie mam do ciebie numeru. Znaczy, nie bym miała zamiar pisać jakieś głupoty, ciastko! Tak chodziło o zaproszenie na ciastko, czy coś...no wiesz w ramach spłaty za postawienie mi dzisiejszego deseru.
To było tylko głośne myślenie! Wcale nie miała tego mówić na głos, a więc czemu? To zrobiła? Głupia zapytała ot, tak, tak jakby nic się nie stało. Prawda jest jednak taka, że chciała mieć jej numer i nie mogła okłamywać siebie, że tak nie jest. Wyda się to dziwne, jednak jej telefon nie jest pełny numerów, tak jak może się to zdawać. Sporo jaj tak zwanych „znajomych” nie było w stanie zaakceptować faktu, że jest przebierańcem. I nie kończyło się tylko na zrywaniu znajomości, czasami było coś gorszego, ale! No ale to już przeszłość! Teraz nie miała zamiaru ukrywać tego faktu, jeśli ktoś zapyta! Oczywiście sama od siebie nadal tego nie przyzna. Ba! To chyba jednak dalej można podciągnąć pod ukrywanie się, no nie?
- dobrze Layla! Skoro wolisz bym tak do ciebie mówiła, to nie ma problemu. Do mnie możesz mówić w sumie jak chcesz, aczkolwiek wszyscy mówią zwyczajnie Nika
Miała jeszcze coś dodać, lecz na chwilę przerwała im wcześniej wymieniona kelnerka, która przyniosła ten oto nektar bogów dla małej Naośki. Dość szybko pochwyciła go w swoje łapki i zanurzyła się w przecudownym smaku kiwi w połączeniu z jakimś sokiem (bo głupia nie pamiętała, co wybrała). Piła jednak powoli by za szybko go nie skończyć i nie musieć iść do toalety. To byłby dopiero cyrk i niemała komedia.
- skoro nie nalegasz zbytnio, to zaczekam do momentu, aż sama będę wiedziała jak ci to powiedzieć. Spokojnie jednak to nie jest nic strasznego typu „jestemcórkąbosamafi”, czy coś takiego
Końcówkę zdania starała się powiedzieć bardzo poważnie. Jednak jak bardzo poważnie może wyglądać coś tak małego i uroczego? No właśnie! Więc nie było w tym zbyt wiele grozy, gdyż nawet jej agresywna część zwyczajnie wygląda lekko śmiesznie niż „mrocznie”, co jednak nie powinno się lekceważyć.
- czemu sama nie jesteś modelką? Wyglądasz ładnie! Znaczy ten, jesteś bardzo ładna. Więc pewnie też byś zrobiła furorę, czy jak to się tam mówi.
I wcale nie uważała, że Layla wyglądała jakoś grubo, czy też miała zbyt tłuste boczki. Dla niej wyglądała uroczo i spokojnie mogłaby robić to, co właśnie będzie robiła Nika. No jednak oczywiście nie wiedziała wszystkiego, być może miała jakiś poważy powód, dlaczego sama się w to nie bawiła.
- wybacz, to jednak chyba nie jest moja sprawa. Przepraszam, że próbowałam wtrącić się w twoje życie prywatne. Nie mniej chciałabym zrobić sobie z tobą zdjęcia, nawet jeśli tylko takie dla nas. To byłoby, chyba miłe.
I wcale nie chciała nimi utrzeć nosa rodzinie i innym spoza obecnej szkoły, którzy twierdzili, iż nigdy nikt normalny nie zaakceptuje jej taką, jaką jest. A tak zostaje jej jedynie zlanie ich mieczem, po coś trenuje te Kendo. No dobra, to był żart, proszę nie dzwonić po policję ...
- numer, nie mam do ciebie numeru. Znaczy, nie bym miała zamiar pisać jakieś głupoty, ciastko! Tak chodziło o zaproszenie na ciastko, czy coś...no wiesz w ramach spłaty za postawienie mi dzisiejszego deseru.
To było tylko głośne myślenie! Wcale nie miała tego mówić na głos, a więc czemu? To zrobiła? Głupia zapytała ot, tak, tak jakby nic się nie stało. Prawda jest jednak taka, że chciała mieć jej numer i nie mogła okłamywać siebie, że tak nie jest. Wyda się to dziwne, jednak jej telefon nie jest pełny numerów, tak jak może się to zdawać. Sporo jaj tak zwanych „znajomych” nie było w stanie zaakceptować faktu, że jest przebierańcem. I nie kończyło się tylko na zrywaniu znajomości, czasami było coś gorszego, ale! No ale to już przeszłość! Teraz nie miała zamiaru ukrywać tego faktu, jeśli ktoś zapyta! Oczywiście sama od siebie nadal tego nie przyzna. Ba! To chyba jednak dalej można podciągnąć pod ukrywanie się, no nie?
- dobrze Layla! Skoro wolisz bym tak do ciebie mówiła, to nie ma problemu. Do mnie możesz mówić w sumie jak chcesz, aczkolwiek wszyscy mówią zwyczajnie Nika
Miała jeszcze coś dodać, lecz na chwilę przerwała im wcześniej wymieniona kelnerka, która przyniosła ten oto nektar bogów dla małej Naośki. Dość szybko pochwyciła go w swoje łapki i zanurzyła się w przecudownym smaku kiwi w połączeniu z jakimś sokiem (bo głupia nie pamiętała, co wybrała). Piła jednak powoli by za szybko go nie skończyć i nie musieć iść do toalety. To byłby dopiero cyrk i niemała komedia.
- skoro nie nalegasz zbytnio, to zaczekam do momentu, aż sama będę wiedziała jak ci to powiedzieć. Spokojnie jednak to nie jest nic strasznego typu „jestemcórkąbosamafi”, czy coś takiego
Końcówkę zdania starała się powiedzieć bardzo poważnie. Jednak jak bardzo poważnie może wyglądać coś tak małego i uroczego? No właśnie! Więc nie było w tym zbyt wiele grozy, gdyż nawet jej agresywna część zwyczajnie wygląda lekko śmiesznie niż „mrocznie”, co jednak nie powinno się lekceważyć.
- czemu sama nie jesteś modelką? Wyglądasz ładnie! Znaczy ten, jesteś bardzo ładna. Więc pewnie też byś zrobiła furorę, czy jak to się tam mówi.
I wcale nie uważała, że Layla wyglądała jakoś grubo, czy też miała zbyt tłuste boczki. Dla niej wyglądała uroczo i spokojnie mogłaby robić to, co właśnie będzie robiła Nika. No jednak oczywiście nie wiedziała wszystkiego, być może miała jakiś poważy powód, dlaczego sama się w to nie bawiła.
- wybacz, to jednak chyba nie jest moja sprawa. Przepraszam, że próbowałam wtrącić się w twoje życie prywatne. Nie mniej chciałabym zrobić sobie z tobą zdjęcia, nawet jeśli tylko takie dla nas. To byłoby, chyba miłe.
I wcale nie chciała nimi utrzeć nosa rodzinie i innym spoza obecnej szkoły, którzy twierdzili, iż nigdy nikt normalny nie zaakceptuje jej taką, jaką jest. A tak zostaje jej jedynie zlanie ich mieczem, po coś trenuje te Kendo. No dobra, to był żart, proszę nie dzwonić po policję ...
Nie miała jej numeru. Faktycznie, to było całkiem prawdopodobne. Nawet pewne. Przecież ich kontakt nie polegał na pisaniu na swoje prywatne numery komórkowe, także jakoś się to kleiło. Baxter wyciągnęła z mniejszej kieszonki swojej torebki telefon w etui imitującym różową tabliczkę czekolady, by następnie odblokować ekran i pogrzebać coś w środku. Zaraz podała go jednak Naoto, a na ekranie widniało już pole dodawania nowego kontaktu, z wpisaną już nazwą, którą to było po prostu "Nika" z dorzuconą głupią japońską emotką.
- Wpisz swój numer i puść sobie sygnał - a ten gest okejki i puszczone oczko to co miały znaczyć? Tuż po tym roześmiała się, naturalnie, i poczekała aż dziewczyna wszystko ogarnie, odebrała swój telefon, a reszta była już historią.
"Dobrze, Layla!"
Zero formalności. Dobrze.
- Nika brzmi idealnie, serio - kiwnęła głową, a do tej reakcji dorzuciła jeszcze następny firmowy uśmiech numer osiem. Nie miała zamiaru zmieniać tej wersji, bo skoro tak jej się ta bułka przedstawiła, to tak ma być nazywana. Przynajmniej takie było założenie.
I wyglądało na to, że bubble tea się wstrzeliło, skoro je normalnie piła i problemu nie było. Layla właściwie postąpiła w jej ślady, bo pochwyciła swoją szklankę latte i zaczęła dalej pić. Niedługo miało się skończyć, ale... no, trudno, prawda? Wsłuchała się w kolejne słowa szatynki. Wyglądało na to, że przystała na jej propozycję niezmuszania się do wyjawiania swojej małej wielkiej tajemnicy i-...
"(...)to nie jest nic strasznego typu 'jestemcórkąbosamafii'(...)"
Czy ona właśnie odetchnęła z ulgą? Najwyraźniej. Ale czy ktoś mógł ją winić za ten fakt, skoro jeszcze nie tak dawno w jej głowie lśniły właśnie tego pokroju myśli?
- Nic się nie stało~ - rzuciła lekko w odpowiedzi. Nie uważała, żeby to pytanie przekraczało jakieś granice. - Kiedyś chciałam spróbować, ale jednak lepiej czuję się po drugiej stronie projektu. Trochę źle się czuję kiedy inne modelki parę rozmiarów mniejsze ode mnie - wzruszyła barkami, jakby taki już był jej los i tyle. Mogła po prawdzie schudnąć i zrzucić się do tego płaskiego brzucha, ale bała się, że jak już zacznie, to nie będzie mogła przestać. Pewnie dlatego nic z tym nie robiła. Kto by się nie obawiał popadnięcia w anoreksję, pracując wśród modelek, gdzie ten przypadek był potwornie częsty. - I z chęcią zrobię sobie z tobą zdjęcia! Nie miałabyś nic przeciwko, żeby jedno było polaroidowe? Wkleiłabym je wtedy do szkicownika! - automatyczne rozweselenie. Nie było to jednak nic dziwnego w wypadku Baxter - zawieranie nowych znajomości zawsze było dla niej czymś ekscytującym. No i pewnie dlatego zaraz zaczęła wertować ten swój kajet, żeby trafić na parę stronic ze zdjęciami. Na każdym rzecz jasna była sama Layla, a wraz z nią jacyś losowi znajomi (JAK NA PRZYKŁAD MIO :"U).
- Wpisz swój numer i puść sobie sygnał - a ten gest okejki i puszczone oczko to co miały znaczyć? Tuż po tym roześmiała się, naturalnie, i poczekała aż dziewczyna wszystko ogarnie, odebrała swój telefon, a reszta była już historią.
"Dobrze, Layla!"
Zero formalności. Dobrze.
- Nika brzmi idealnie, serio - kiwnęła głową, a do tej reakcji dorzuciła jeszcze następny firmowy uśmiech numer osiem. Nie miała zamiaru zmieniać tej wersji, bo skoro tak jej się ta bułka przedstawiła, to tak ma być nazywana. Przynajmniej takie było założenie.
I wyglądało na to, że bubble tea się wstrzeliło, skoro je normalnie piła i problemu nie było. Layla właściwie postąpiła w jej ślady, bo pochwyciła swoją szklankę latte i zaczęła dalej pić. Niedługo miało się skończyć, ale... no, trudno, prawda? Wsłuchała się w kolejne słowa szatynki. Wyglądało na to, że przystała na jej propozycję niezmuszania się do wyjawiania swojej małej wielkiej tajemnicy i-...
"(...)to nie jest nic strasznego typu 'jestemcórkąbosamafii'(...)"
Czy ona właśnie odetchnęła z ulgą? Najwyraźniej. Ale czy ktoś mógł ją winić za ten fakt, skoro jeszcze nie tak dawno w jej głowie lśniły właśnie tego pokroju myśli?
- Nic się nie stało~ - rzuciła lekko w odpowiedzi. Nie uważała, żeby to pytanie przekraczało jakieś granice. - Kiedyś chciałam spróbować, ale jednak lepiej czuję się po drugiej stronie projektu. Trochę źle się czuję kiedy inne modelki parę rozmiarów mniejsze ode mnie - wzruszyła barkami, jakby taki już był jej los i tyle. Mogła po prawdzie schudnąć i zrzucić się do tego płaskiego brzucha, ale bała się, że jak już zacznie, to nie będzie mogła przestać. Pewnie dlatego nic z tym nie robiła. Kto by się nie obawiał popadnięcia w anoreksję, pracując wśród modelek, gdzie ten przypadek był potwornie częsty. - I z chęcią zrobię sobie z tobą zdjęcia! Nie miałabyś nic przeciwko, żeby jedno było polaroidowe? Wkleiłabym je wtedy do szkicownika! - automatyczne rozweselenie. Nie było to jednak nic dziwnego w wypadku Baxter - zawieranie nowych znajomości zawsze było dla niej czymś ekscytującym. No i pewnie dlatego zaraz zaczęła wertować ten swój kajet, żeby trafić na parę stronic ze zdjęciami. Na każdym rzecz jasna była sama Layla, a wraz z nią jacyś losowi znajomi (JAK NA PRZYKŁAD MIO :"U).
Je! Numer do fajnej laski! Zaliczone! Gdyby posiadała jakąś listę dziwnych rzeczy do zrobienia i byłby tam taki punkt, to śmiało mogłaby już go odznaczyć. Niestety w tych sprawach była całkiem normalna i nie robiła takich dziwnych list, chyba..prawda? Zdecydowana wzięła telefon z jej rąk i wpisała swój numer, kolejno puściła sygnał na swój numer. Z kieszeni płaszcza rozległ się dźwięk dzwonka, a ona zaś wyciągnęła swój złomofon, oczywiście wcześniej oddała jej telefon. Zapisała ją jak zwykle jakoś dziwacznie (a później głowi się, kto do niej napisał), aby następnie włączyć aparat i zrobić jej zdjęcie. Specjalnie nie czekała na, to aż się mentalnie na to przygotuje, czy też jakkolwiek zareaguje na jej pomysł. Stanowczo wolała naturalne zdjęcia, takie z zaskoczenia, bo wtedy jest zabawniej. Czasami jednak jej ofiarom udaje się uciec i zdjęcia są jakoś ucięte, czy coś. I tak oczywiście lądują w pamięci telefonu. Wspomnienia trzeba pielęgnować przecież, bo nigdy nie wiadomo czy jakieś dziwaczne wydarzenie nie spowoduje tego, że wszystko zniknie z jej małej główki. Nie mniej! Owa fotka właśnie poleciała na zdjęcie kontaktu. I to wcale nie tak, że wrzuci jej zdjęcie na jakieś insta coś tam, bo ona by tego nie zrobiła. I wcale nie zrobi tego, jak tylko wróci do domu.
- nie martw się, to nie tak, iż nie dam ci spać w nocy i będę wysyłała ci dziwne kotki, czy coś... Nie jestem aż tak dziwna.
Chyba, chyba … tak niepotrzebnie mówiła to głośno. Powinno chyba pozostać to w jej głowie. Nim się jednak spostrzegła, powiedziała to wprost do L. No dobrze! Czasami się każdemu może zdarzyć, że palnie coś ot, tak. Nika nie była jakimś wyjątkiem, co prawda u niej zdarza się to bardzo często i w najmniej oczekiwanych momentach, a to głównie dlatego, że woli mówić wszystko niż ukrywać coś, co jej przykładowo nie pasuje i udawać, że wszystko ok.
- myślę, że przejmowanie się tym jak wygląda się na czyimś tle. nie jest niczym dobrym. Jeśli chciałaś. to powinnaś spróbować. Pewnie wyglądałabyś dobrze na jakieś okładce, czy coś.
Przejmowanie się tym jak wygląda na tle innych? Ba! Jeśli chodzi o status społeczny, to fakt...czasami można zauważyć, że Nika jest gdzieś w tyle i woli unikać tych wszystkich szych w miastach, które chodzą do ich szkoły. Oni jednak jakoś się tym nie przejmują i często nie dają jej spokoju przez swoje dziwaczne pomysły. Jeśli zaś chodzi o wygląd, to Naośka nie przejmuje się tym aż tak, bo po co? Ma świadomość swoich wad, czy też jakby to powiedzieć? „ułomności” czy czegoś takiego. No wiecie z racji, że urodziła się jako chłopak. nie może pochwalić się np. biustem, czy noo....dobra nie ważne, chodziło tutaj o nadmiar ciałka na brzuchu czy innych miejscach. O to na całe szczęście bać się nie musiała, bo jest szczupła jak chodzący szkielet...
- pewnie! Możesz zrobić z nim wszystko, co zechcesz. Znaczy, no wiesz nic głupiego... Głupim rzeczą mówimy nie, zwłaszcza że później musiałabym spowodować byś zapomniała o tym głupim pomyśle, a to tyle zachodu.
I wcale nie chodziło o to, że tłukłaby ją do momentu aż zapomni o tym, co chciała zrobić z tym zdjęciem, a później wytłumaczyłaby jej, że wpadła na drzwi czy coś dlatego jest taka obita. Oczywiście, że czegoś tak brutalnego i złego by nie zrobiła. Jak można posądzać o....no dobra... patrząc, że to ona to w sumie można.
- masz chłopaka? Jak to jest mieć chłopaka?
Mistrzyni zmiany tematu to nie jest. I jak zawsze walnęła coś ot, tak, bez przemyślenia czy aby nie wchodzi na strefę jej prywatnego życia. A co tam! Trzeba odpalić kiedyś stalker mod.
- nie martw się, to nie tak, iż nie dam ci spać w nocy i będę wysyłała ci dziwne kotki, czy coś... Nie jestem aż tak dziwna.
Chyba, chyba … tak niepotrzebnie mówiła to głośno. Powinno chyba pozostać to w jej głowie. Nim się jednak spostrzegła, powiedziała to wprost do L. No dobrze! Czasami się każdemu może zdarzyć, że palnie coś ot, tak. Nika nie była jakimś wyjątkiem, co prawda u niej zdarza się to bardzo często i w najmniej oczekiwanych momentach, a to głównie dlatego, że woli mówić wszystko niż ukrywać coś, co jej przykładowo nie pasuje i udawać, że wszystko ok.
- myślę, że przejmowanie się tym jak wygląda się na czyimś tle. nie jest niczym dobrym. Jeśli chciałaś. to powinnaś spróbować. Pewnie wyglądałabyś dobrze na jakieś okładce, czy coś.
Przejmowanie się tym jak wygląda na tle innych? Ba! Jeśli chodzi o status społeczny, to fakt...czasami można zauważyć, że Nika jest gdzieś w tyle i woli unikać tych wszystkich szych w miastach, które chodzą do ich szkoły. Oni jednak jakoś się tym nie przejmują i często nie dają jej spokoju przez swoje dziwaczne pomysły. Jeśli zaś chodzi o wygląd, to Naośka nie przejmuje się tym aż tak, bo po co? Ma świadomość swoich wad, czy też jakby to powiedzieć? „ułomności” czy czegoś takiego. No wiecie z racji, że urodziła się jako chłopak. nie może pochwalić się np. biustem, czy noo....dobra nie ważne, chodziło tutaj o nadmiar ciałka na brzuchu czy innych miejscach. O to na całe szczęście bać się nie musiała, bo jest szczupła jak chodzący szkielet...
- pewnie! Możesz zrobić z nim wszystko, co zechcesz. Znaczy, no wiesz nic głupiego... Głupim rzeczą mówimy nie, zwłaszcza że później musiałabym spowodować byś zapomniała o tym głupim pomyśle, a to tyle zachodu.
I wcale nie chodziło o to, że tłukłaby ją do momentu aż zapomni o tym, co chciała zrobić z tym zdjęciem, a później wytłumaczyłaby jej, że wpadła na drzwi czy coś dlatego jest taka obita. Oczywiście, że czegoś tak brutalnego i złego by nie zrobiła. Jak można posądzać o....no dobra... patrząc, że to ona to w sumie można.
- masz chłopaka? Jak to jest mieć chłopaka?
Mistrzyni zmiany tematu to nie jest. I jak zawsze walnęła coś ot, tak, bez przemyślenia czy aby nie wchodzi na strefę jej prywatnego życia. A co tam! Trzeba odpalić kiedyś stalker mod.
Pewnie nie zorientowałaby się nawet, że jest jej robione zdjęcie, ale uniesiony w charakterystyczny sposób telefon mówił w sumie sam za siebie. Zrobiła głupią minę w tym całym zaskoczeniu, nadymając policzki i przykładając do jednego z nich palec wskazujący, marszcząc przy tym lekko brwi. Dobra, nie wyglądała chyba jak kompletny debil. Nie lubiła się jakoś szczególnie uśmiechać do zdjęć, co zresztą było doskonale widoczne na wszystkich tych polaroidowych wklejkach - wszędzie jakiś zez, głupia mina, spojrzenia w bok, mimika jak u komedianta. Wydawało jej się, że uśmiech, który przygotowuje do zdjęć, wygląda sztucznie i zwyczajnie rzecz ujmując brzydko.
- Och. To szkoda, bo ja chciałam wysyłać ci mnóstwo zdjęć mojego kota - parsknęła śmiechem w reakcji na tę wypowiedź. - Oczywiście nie po nocach, ale za dnia? Czemu nie! - bo przecież relacja z Laylą i posiadanie z nią stałego kontaktu nie mogło się wprost obyć bez otrzymywania od niej spamu ze zdjęciami jej małego pupila Peanuta. - I nie jesteś według mnie dziwna. Raczej po prostu masz swój urok.
Tak na dobrą sprawę, to gdyby przeciętne komplementy Layli były wypowiadane przez jakiegoś uroczego chłopaka, to miałby on w garści mnóstwo dziewczyn. Szczególnie, że słowa rudej były szczere, brzmiały autentycznie i, przede wszystkim, nie były jakieś nachalne. A wychodziły z jej ust kompletnie naturalnie, nie dlatego, że chciała się komuś podlizać. Ale wróćmy do kota. Kot. Nika już teraz mogła się spodziewać tego grubego futrzaka w swojej skrzynce za jakieś... tuż po spotkaniu ze swoją nową szefową.
W pewnym sensie podziwiała postawę Namikaze. Nie przejmowała się niczyją opinią jeśli chodziło o wygląd, a przynajmniej to wynikało z tego, co właśnie powiedziała. Layla nie mogła przeżywać takiej przyjemności, z jej głową nieustannie podsuwającą jej tępe myśli i wwierconymi w nią kompleksami. No ale taki już jej fart i niewiele mogła z tym zrobić z jej obecnym nastawieniem. Ale kto wie? Może kiedyś spróbuje i okaże się, że faktycznie będzie pasowała na jakąś okładkę. Podziękowała tej kruszynce za komplement i szczerze się z niego ucieszyła, ale jak na razie nie zapowiadało się na to, żeby w najbliższym czasie próbowała się przełamać.
M-może jak schudnie.
"Pewnie! Możesz zrobić z nim wszystko, co zechcesz."
No i pięknie. Uśmiechnęła się na tę wiadomość i pokiwała energicznie głową. Na następne spotkanie więc na pewno przyniesie swój aparat, żeby owe zdjęcie z dziewczyną złapać.
- Nie będę go nigdzie wysyłać, po prostu je tu wkleję i tyle - oznajmiła ślicznie i to by było na tyle, jeśli chodziło o kwestię wyjaśnienia.
I... co to była za nagła zmiana tematu. Trochę zbiło ją to z tropu, zamrugała dość prędko powiekami, czując w sumie, jak sztuczne rzęsy jej się odklejają od tych naturalnych. Albo może było to tylko takie wrażenie.
- Nie, nie mam. Skąd to pytanie? - podrapała się po głowie w lekkiej konsternacji. Skąd to nagłe zainteresowanie? Znaczy, sama też czasem zadawała losowe pytania, ale... hm. No nic, nie zamierzała się tym jakoś mocno przejmować. - Ale chciałabym mieć. To mogłoby być super, tak po prostu sobie chodzić na randki i być szczęśliwym we dwoje! Nie miałaś nigdy chłopaka, Nika? - sama odbiła piłeczkę, bo skoro karmelowowłosa pytała jak to jest takiego chłopaka mieć, to zapewne sama tego nie doświadczyła. Może tak wyglądało według niej wejście w koleżeńską relację? Nie chciała jakoś niszczyć jej oczekiwań, więc...
- Och. To szkoda, bo ja chciałam wysyłać ci mnóstwo zdjęć mojego kota - parsknęła śmiechem w reakcji na tę wypowiedź. - Oczywiście nie po nocach, ale za dnia? Czemu nie! - bo przecież relacja z Laylą i posiadanie z nią stałego kontaktu nie mogło się wprost obyć bez otrzymywania od niej spamu ze zdjęciami jej małego pupila Peanuta. - I nie jesteś według mnie dziwna. Raczej po prostu masz swój urok.
Tak na dobrą sprawę, to gdyby przeciętne komplementy Layli były wypowiadane przez jakiegoś uroczego chłopaka, to miałby on w garści mnóstwo dziewczyn. Szczególnie, że słowa rudej były szczere, brzmiały autentycznie i, przede wszystkim, nie były jakieś nachalne. A wychodziły z jej ust kompletnie naturalnie, nie dlatego, że chciała się komuś podlizać. Ale wróćmy do kota. Kot. Nika już teraz mogła się spodziewać tego grubego futrzaka w swojej skrzynce za jakieś... tuż po spotkaniu ze swoją nową szefową.
W pewnym sensie podziwiała postawę Namikaze. Nie przejmowała się niczyją opinią jeśli chodziło o wygląd, a przynajmniej to wynikało z tego, co właśnie powiedziała. Layla nie mogła przeżywać takiej przyjemności, z jej głową nieustannie podsuwającą jej tępe myśli i wwierconymi w nią kompleksami. No ale taki już jej fart i niewiele mogła z tym zrobić z jej obecnym nastawieniem. Ale kto wie? Może kiedyś spróbuje i okaże się, że faktycznie będzie pasowała na jakąś okładkę. Podziękowała tej kruszynce za komplement i szczerze się z niego ucieszyła, ale jak na razie nie zapowiadało się na to, żeby w najbliższym czasie próbowała się przełamać.
M-może jak schudnie.
"Pewnie! Możesz zrobić z nim wszystko, co zechcesz."
No i pięknie. Uśmiechnęła się na tę wiadomość i pokiwała energicznie głową. Na następne spotkanie więc na pewno przyniesie swój aparat, żeby owe zdjęcie z dziewczyną złapać.
- Nie będę go nigdzie wysyłać, po prostu je tu wkleję i tyle - oznajmiła ślicznie i to by było na tyle, jeśli chodziło o kwestię wyjaśnienia.
I... co to była za nagła zmiana tematu. Trochę zbiło ją to z tropu, zamrugała dość prędko powiekami, czując w sumie, jak sztuczne rzęsy jej się odklejają od tych naturalnych. Albo może było to tylko takie wrażenie.
- Nie, nie mam. Skąd to pytanie? - podrapała się po głowie w lekkiej konsternacji. Skąd to nagłe zainteresowanie? Znaczy, sama też czasem zadawała losowe pytania, ale... hm. No nic, nie zamierzała się tym jakoś mocno przejmować. - Ale chciałabym mieć. To mogłoby być super, tak po prostu sobie chodzić na randki i być szczęśliwym we dwoje! Nie miałaś nigdy chłopaka, Nika? - sama odbiła piłeczkę, bo skoro karmelowowłosa pytała jak to jest takiego chłopaka mieć, to zapewne sama tego nie doświadczyła. Może tak wyglądało według niej wejście w koleżeńską relację? Nie chciała jakoś niszczyć jej oczekiwań, więc...
Zdjęcia kota?! Nie wyglądała jej na starą panią z kotami, a może i jednak nią była? Nieee...w ani jednym procencie nie wyglądała na totalną desperatkę z tuzinem kotów. Oczywiście posiadanie jednego kotka jeszcze nic nie oznacza. Więc nie powinna chyba się jeszcze tym przejmować, a więc jeśli chce spamować jej zdjęciami kotka, to niech to robi. Powinna jednak zachować gamę tyciego rozsądku, by nie było to zbyt nata....o czym ona myśli?! Serio przez mini, tyci chwilkę wzięła to za coś realnego i traktowało to, jak coś, co wcale nie było żartem. Gdyby nie fakt, że wyglądałoby to dziwnie, zapewne przywaliłaby sobie w twarz. No dobrze, jednak skoro pozwoliła jej do siebie pisać, jak do typowej koleżanki to, czemu miałaby z tego nie skorzystać.
- spokojnie, nie jestem aż tak psychicznie chora, by pisać o północy wiadomość typu „ej śpisz?”, czy coś takiego.
Nie rozumiała, jak można pisać tego typu wiadomości gdzieś w środku nocy. To chyba logiczne, że ktoś śpi? Prawda? No dobrze, są jakieś tam wyjątki, wiadomo, lecz czy normalny, zdrowy uczeń nie powinien wtedy spać? I myśli o tym właśnie ona. Osoba, która totalnie siedzi nocami i zajmuje się głupotami, a później przesypia połowę dnia. Ale! Dziś był jednak mały wyjątek, bo podekscytowana faktem, że będzie miała pracę, poszła bardzo szybko sapać. Nie oceniać! Zwyczajnie nie mogła się już tego doczekać i chciała jak najszybciej kolejny dzień. No i oczywiście musiała też myśleć o tym, że nie powinna pojawić się zaspana. Jeśli już zacznie dla nich pracować, to raczej będzie musiała zmienić swoje nawyki. Baj! Baj! Nocne siedzenie, witaj ciepła poduszko i mięciutkie łóżko...
- dlaczego pytam? W sumie... czysta ciekawość, czy też wścibskość. Jak zwał tak zwał, lecz sądząc po tym, że tamci w rogu ciągle się na ciebie gapią, raczej twój chłopak byłby zazdrosny.
Spojrzała na chłopców, którzy automatycznie zajęli się swoimi sprawami. A co do istoty tego pytania, to cóż...zwyczajna czysta ciekawość. A wcale, że nie! Zwyczajnie lubiła stalkować ludzi i wypytywać się o wszystko. Nie było to zbyt grzeczne, jednak cóż...
- randki, tak to zapewne miła rzecz. I nie, nie miałam chłopaka. Nie interesują mnie oni, jak to się mówi w grzecznej formie?
Nie widziała sensu ukrywać tego faktu przed nią. Nigdy nie kryła się ze swoją orientacją, a więc czemu i teraz by miała to robić? Swoją drogą jest to lekko zabawne. Dla takiej drugiej osoby, jak na przykład Lya, zapewne to, co powiedziała odnośnie do tego, że nie kręcą ją faceci może sugerować odmienną orientację seksualną u Niki. Ona jednak naprawdę nadal była heteroseksualna, pokręcone prawda? Przecież nadal była, kim była. Dlatego, było to lekko zabawne. Jednak ciiii....nikt przecież nie musi o tym wiedzieć prawda?
- już nie mogę się doczekać pierwszego dnia. Mam nadzieję, że niczego nie zawalę. A właśnie! Szkoła.. Nie jest to wcale problem, prawda?
- spokojnie, nie jestem aż tak psychicznie chora, by pisać o północy wiadomość typu „ej śpisz?”, czy coś takiego.
Nie rozumiała, jak można pisać tego typu wiadomości gdzieś w środku nocy. To chyba logiczne, że ktoś śpi? Prawda? No dobrze, są jakieś tam wyjątki, wiadomo, lecz czy normalny, zdrowy uczeń nie powinien wtedy spać? I myśli o tym właśnie ona. Osoba, która totalnie siedzi nocami i zajmuje się głupotami, a później przesypia połowę dnia. Ale! Dziś był jednak mały wyjątek, bo podekscytowana faktem, że będzie miała pracę, poszła bardzo szybko sapać. Nie oceniać! Zwyczajnie nie mogła się już tego doczekać i chciała jak najszybciej kolejny dzień. No i oczywiście musiała też myśleć o tym, że nie powinna pojawić się zaspana. Jeśli już zacznie dla nich pracować, to raczej będzie musiała zmienić swoje nawyki. Baj! Baj! Nocne siedzenie, witaj ciepła poduszko i mięciutkie łóżko...
- dlaczego pytam? W sumie... czysta ciekawość, czy też wścibskość. Jak zwał tak zwał, lecz sądząc po tym, że tamci w rogu ciągle się na ciebie gapią, raczej twój chłopak byłby zazdrosny.
Spojrzała na chłopców, którzy automatycznie zajęli się swoimi sprawami. A co do istoty tego pytania, to cóż...zwyczajna czysta ciekawość. A wcale, że nie! Zwyczajnie lubiła stalkować ludzi i wypytywać się o wszystko. Nie było to zbyt grzeczne, jednak cóż...
- randki, tak to zapewne miła rzecz. I nie, nie miałam chłopaka. Nie interesują mnie oni, jak to się mówi w grzecznej formie?
Nie widziała sensu ukrywać tego faktu przed nią. Nigdy nie kryła się ze swoją orientacją, a więc czemu i teraz by miała to robić? Swoją drogą jest to lekko zabawne. Dla takiej drugiej osoby, jak na przykład Lya, zapewne to, co powiedziała odnośnie do tego, że nie kręcą ją faceci może sugerować odmienną orientację seksualną u Niki. Ona jednak naprawdę nadal była heteroseksualna, pokręcone prawda? Przecież nadal była, kim była. Dlatego, było to lekko zabawne. Jednak ciiii....nikt przecież nie musi o tym wiedzieć prawda?
- już nie mogę się doczekać pierwszego dnia. Mam nadzieję, że niczego nie zawalę. A właśnie! Szkoła.. Nie jest to wcale problem, prawda?
Miała tylko jednego kota, więc nie było z tym problemu. Po prostu lubiła te zwierzęta, tak jak w zasadzie wszystkie inne. A nikogo innego praktycznie wcale nie było w domu, kiedy do kogoś trzeba było nadawać dwadzieścia cztery na siedem.
Owszem, w nocy się spało, Layla także nie omieszkała przeznaczyć tego czasu w swoim życiu na słodki wypoczynek, nie bardzo mając w głowie jakieś harcowanie, siedzenie przed komputerem czy inną robotę. Po prawdzie kiedy trzeba bylo pomóc w czymś ojcu czy się czegoś nauczyć, potrafiła siedzieć do rana nad projektami, ale nie była to żadna rutyna. Zdarzało się to raczej bardzo sporadycznie. A praca wcale nie oznaczała zmiany nawyków. Właściwie wszystko można było dostosować.
"(...)raczej twój chłopak byłby zazdrosny."
Automatycznie obejrzała się w kierunku wspomnianych młodzieńców, mrugając trochę dynamicznie w zaskoczeniu. Naprawdę nie przywykła do tego rodzaju zainteresowania, więc było to dla niej naprawdę szokujące. Cóż, przestali na nią patrzeć, więc nie mogła im nawet posłać niemrawego uśmiechu.
A Nika nie przepadała za mężczyznami. Był dwudziesty pierwszy wiek, nie było takiej sytuacji, której by się nie dało zrozumieć. Chyba że było się nietolerancyjnym dziadem. Jolene jednak kiwnęła na to głową i rzuciła prostym "rozumiem". Bo przecież rozumiała. I... zaraz. Szkoła? Problemem?
- Absolutnie nie. Możemy organizować się w weekendy czy popołudniami, nie ma z tym żadnego problemu. Też jeszcze się uczę, więc jest mi to bardzo na rękę - pokiwała głową na potwierdzenie swoich słów, jednocześnie machając po raz kolejny do obsługującej ich blondynki. Gdy tylko podeszła, od razu usłyszała prośbę o rachunek. Brzmiało trochę, jakby spotkanie miało dobiec końca.
Owszem, w nocy się spało, Layla także nie omieszkała przeznaczyć tego czasu w swoim życiu na słodki wypoczynek, nie bardzo mając w głowie jakieś harcowanie, siedzenie przed komputerem czy inną robotę. Po prawdzie kiedy trzeba bylo pomóc w czymś ojcu czy się czegoś nauczyć, potrafiła siedzieć do rana nad projektami, ale nie była to żadna rutyna. Zdarzało się to raczej bardzo sporadycznie. A praca wcale nie oznaczała zmiany nawyków. Właściwie wszystko można było dostosować.
"(...)raczej twój chłopak byłby zazdrosny."
Automatycznie obejrzała się w kierunku wspomnianych młodzieńców, mrugając trochę dynamicznie w zaskoczeniu. Naprawdę nie przywykła do tego rodzaju zainteresowania, więc było to dla niej naprawdę szokujące. Cóż, przestali na nią patrzeć, więc nie mogła im nawet posłać niemrawego uśmiechu.
A Nika nie przepadała za mężczyznami. Był dwudziesty pierwszy wiek, nie było takiej sytuacji, której by się nie dało zrozumieć. Chyba że było się nietolerancyjnym dziadem. Jolene jednak kiwnęła na to głową i rzuciła prostym "rozumiem". Bo przecież rozumiała. I... zaraz. Szkoła? Problemem?
- Absolutnie nie. Możemy organizować się w weekendy czy popołudniami, nie ma z tym żadnego problemu. Też jeszcze się uczę, więc jest mi to bardzo na rękę - pokiwała głową na potwierdzenie swoich słów, jednocześnie machając po raz kolejny do obsługującej ich blondynki. Gdy tylko podeszła, od razu usłyszała prośbę o rachunek. Brzmiało trochę, jakby spotkanie miało dobiec końca.
Pfiuuu! Spokojnie mogłaby to powiedzieć głośno. Całkowicie odetchnęła z ulgą, gdy tylko okazało się, że szkoła nie jest dla nich problemem. Wiele osób, które szukają kogoś do pracy raczej kręci nosem na fakt, że ktoś ma jeszcze szkołę. A tu wręcz przeciwnie, dla nikogo jak się okazuje nie jest to problemem. Uśmiechnęła się więc na sam fakt, że już naprawdę nic nie stoi jej na przeszkodzie do rozpoczęcia tej nowej przygody w świcie modelingu. Nawet jeśli będzie to króciutki epizod to zawsze coś z niego wyciągnie.
- dziękuję więc za danie mi szansy i obiecuję, że będę starać się ze wszystkich sił i postaram się nikogo z was nie zawieść.
Podała jej dłoń na znak rozpoczęcia współpracy i ogólnie tak się robi no nie? Chyba? No dobrze, niech będzie, że tak jest. Najwyżej zrobi z siebie głupka, ale co tam! Kiedy jednak tak się nie stało (bo tak nie jest, no nie? ;-;) dostrzegła nadchodzącą kelnerkę z rachunkiem. Tak, więc na dziś wystarczy rozmów. Skoro miały już wszystko ugadane to nie było sensu zmuszać się do dalszych pogaduszek. Mimo że mają być dla siebie jak „koleżanki”, to nie oznacza, że muszą się poznawać w tak sztuczny i wymuszony sposób. Zebrała więc wszystkie swoje rzeczy i jeszcze na chwilę stanęła przed dziewczyną.
- jeszcze raz dziękuje! To naprawdę wiele dla mnie znaczy. Pewnie nie wygląda, to tak jak powinno, lecz jestem bardzo szczęśliwa
Pokłoniła się lekko, po czym chwyciła swoją torbę w łapki. Ponownie spojrzała na nią z lekkim uśmiechem i pomachała jeszcze obsłudze, która była miła pomimo faktu, że narobiła trochę zamieszania z rozsypanymi monetami.
- do zobaczenia zatem! Napiszę do ciebie niebawem, by sprawdzić, czy dobrze dotarłaś do domu. A! I dziękuje za pyszny poczęstunek, kiedyś ja ciebie gdzieś zabiorę!
Pomachała jej, odchodząc powoli. Po opuszczeniu budynku całe napięcie, które miała gdzieś głęboko w sobie i ten cały chory stres nagle gdzieś zniknął. Powinna chyba napisać siostrze o tym, że zaczyna pracę? Kiedyś na pewno jej to powie. Nie minęła nawet minuta jak ślad po małej dziewczynie, która jeszcze chwilę temu tak radośnie dawała o sobie znać, zwyczajnie wyparował. A ona sama zaś udała się na spacer, gdyż dzień był zbyt radony, by wracać tak szybko do murowanych ścian.
z/t
- dziękuję więc za danie mi szansy i obiecuję, że będę starać się ze wszystkich sił i postaram się nikogo z was nie zawieść.
Podała jej dłoń na znak rozpoczęcia współpracy i ogólnie tak się robi no nie? Chyba? No dobrze, niech będzie, że tak jest. Najwyżej zrobi z siebie głupka, ale co tam! Kiedy jednak tak się nie stało (bo tak nie jest, no nie? ;-;) dostrzegła nadchodzącą kelnerkę z rachunkiem. Tak, więc na dziś wystarczy rozmów. Skoro miały już wszystko ugadane to nie było sensu zmuszać się do dalszych pogaduszek. Mimo że mają być dla siebie jak „koleżanki”, to nie oznacza, że muszą się poznawać w tak sztuczny i wymuszony sposób. Zebrała więc wszystkie swoje rzeczy i jeszcze na chwilę stanęła przed dziewczyną.
- jeszcze raz dziękuje! To naprawdę wiele dla mnie znaczy. Pewnie nie wygląda, to tak jak powinno, lecz jestem bardzo szczęśliwa
Pokłoniła się lekko, po czym chwyciła swoją torbę w łapki. Ponownie spojrzała na nią z lekkim uśmiechem i pomachała jeszcze obsłudze, która była miła pomimo faktu, że narobiła trochę zamieszania z rozsypanymi monetami.
- do zobaczenia zatem! Napiszę do ciebie niebawem, by sprawdzić, czy dobrze dotarłaś do domu. A! I dziękuje za pyszny poczęstunek, kiedyś ja ciebie gdzieś zabiorę!
Pomachała jej, odchodząc powoli. Po opuszczeniu budynku całe napięcie, które miała gdzieś głęboko w sobie i ten cały chory stres nagle gdzieś zniknął. Powinna chyba napisać siostrze o tym, że zaczyna pracę? Kiedyś na pewno jej to powie. Nie minęła nawet minuta jak ślad po małej dziewczynie, która jeszcze chwilę temu tak radośnie dawała o sobie znać, zwyczajnie wyparował. A ona sama zaś udała się na spacer, gdyż dzień był zbyt radony, by wracać tak szybko do murowanych ścian.
z/t
Czasami jakoś trzeba było odpocząć od monotonii szkoły. Ciągłe egzaminy, sprawdziany, kartkówki tylko oznaczały godziny spędzone z podręcznikami, co zdecydowanie nie sprzyjało procesom socjalizacji. Oczywiście wypadało też porozmawiać ze starą znajomą, której nie widziało się... Dość długo. W tym też celu Artem porwał Raven do cukierni. Trzeba dodać, że do swojej ulubionej! W końcu lewenda, nie?
Usiedli przy jednym ze stolików, wcześniej zamawiając po kawałku ciasta i kawie.
- No już. Opowiadaj. Co u ciebie? Nadal się bawisz z konikami? W końcu się przeprowadziłaś! - uśmiechnął się szeroko i podparł brodę na pięści.
Usiedli przy jednym ze stolików, wcześniej zamawiając po kawałku ciasta i kawie.
- No już. Opowiadaj. Co u ciebie? Nadal się bawisz z konikami? W końcu się przeprowadziłaś! - uśmiechnął się szeroko i podparł brodę na pięści.
W głębi ducha cieszyła się, że przypadkiem natrafiła na swojego starego znajomego. Swego czasu to on był jej przewodnikiem po tej wielkiej metropolii, po czym ich kontakt urwał się praktycznie na rok. Toteż możliwość ponownego spędzenia czasu z Artemem napawała ją radością. Zorganizowanie stolika nie zajęło im dużo czasu, toteż już po chwili mogła skupić się na swoim rozmówcy. No i na tym pysznym serniku!
- Jak na razie super, dość szybko się tu zaaklimatyzowałam, nawet poznałam już kilka fajnych osóbek. Z koników nie zrezygnowałam, a nawet przeciwnie. A właśnie! Przecież obiecałam ci jazdę kiedyś, tak mi się przypomniało. - odparła ze swoistą swobodą, po czym przerwała na chwilę, aby napić się ciepłej kawusi. - Nawet nie wiesz, jak się cieszę. Było trochę problemów, bo odwalali coś w firmie, ale na całe szczęście skończyło się tak, a nie inaczej. Musisz kiedyś wpaść, Dante się ucieszy. - dodała, na koniec ciepło się uśmiechając. Zaraz przysunęła do siebie ozdobny talerzyk z ciastem, którego kawałek w mig znalazł się w jej buźce.
- A co u ciebie? Dalej trwasz w bieganiu czy jednak ci się znudziło? - odbiła piłeczkę, lokując swoje spojrzenie na jego uśmiechniętej twarzyczce.
- Jak na razie super, dość szybko się tu zaaklimatyzowałam, nawet poznałam już kilka fajnych osóbek. Z koników nie zrezygnowałam, a nawet przeciwnie. A właśnie! Przecież obiecałam ci jazdę kiedyś, tak mi się przypomniało. - odparła ze swoistą swobodą, po czym przerwała na chwilę, aby napić się ciepłej kawusi. - Nawet nie wiesz, jak się cieszę. Było trochę problemów, bo odwalali coś w firmie, ale na całe szczęście skończyło się tak, a nie inaczej. Musisz kiedyś wpaść, Dante się ucieszy. - dodała, na koniec ciepło się uśmiechając. Zaraz przysunęła do siebie ozdobny talerzyk z ciastem, którego kawałek w mig znalazł się w jej buźce.
- A co u ciebie? Dalej trwasz w bieganiu czy jednak ci się znudziło? - odbiła piłeczkę, lokując swoje spojrzenie na jego uśmiechniętej twarzyczce.
Strona 3 z 4 • 1, 2, 3, 4
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach