▲▼
Strona 2 z 2 • 1, 2
First topic message reminder :
Opis wkrótce.
Yunlei Chen
Fresh Blood Lost in the City
Re: [POŁUDNIE] Rezydencja Hatheway'ów
Sro Paź 03, 2018 12:30 am
Sro Paź 03, 2018 12:30 am
— Chyba ty nie istniejesz — odparła wyraźnie urażona, nieznacznie nadymając policzki. Jak chomik. Mówimy tu w końcu o wielkiej fance Harry'ego Pottera, która od dziecka siedziała z nosem we wszystkich książkach, czytając je wręcz hurtowo. O filmach nie wspominając. Gdyby tylko ktokolwiek zapytał ją o konkretną scenę, bez wątpienia byłaby w stanie nie tylko wyrecytować ją z pamięci, ale w dodatku z podziałem na role! A przynajmniej do Więźnia Azkabanu. Szczerze mówiąc adaptacje Księcia Półkrwi i Insygni Śmierci nie podobały jej się aż tak bardzo. Być może dlatego, że zwyczajnie pominięto w nich całe mnóstwo scen, które uwielbiała.
Choć z drugiej strony Książę Półkrwi miał kilka wyjątkowo zabawnych momentów z udziałem Harry'ego. Wszystko miało swoje lepsze i gorsze strony. Oczywiście do tego wszystkiego dochodziły azjatyckie wierzenia w różne nadprzyrodzone moce. Yunlei została wychowana w tym duchu i zdecydowanie uważała, że pośród ludzi chodzą również inne istoty, których zwyczajnie nie widzą. Niektóre wręcz tylko czyhały, by dopaść ich w chwilach słabości. Niczym wampiry energetyczne!
Na wszelki wypadek wyciągnęła rękę i dźgnęła chłopaka w ramię, zupełnie jakby właśnie testowała własną teorię. Gdy tylko jej palce zetknęły się z materiałem, westchnęła ciężko.
— A już miałam nadzieję, że faktycznie jakiś zły duch przybrał postać mojego przyjaciela, dlatego jest taki wredny i mendowaty. Chyba muszę po prostu przyzwyczaić się do tej nowej badassowej formy krzyczącej "jestem taki niedostępny, na niczym mi nie zależy" wrau — przewróciła oczami, zaraz kopiąc go lekko w kostkę. Im więcej czasu spędzała w jego towarzystwie, tym bardziej zaczynała się ośmielać na więcej zachowań, nawet jeśli Hatheway zdecydowanie nie wyglądał na szczególnie zachwyconego takim obrotem sprawy. Jego problem!
— Twierdzisz, że uroczość nie budzi respektu? — burknęła wyraźnie urażona. Przecież wszyscy szanowali Hello Kitty! A przynajmniej w tym pięknym świecie, w którym żyła pewna Chinka w różowych okularach. Ostatecznie zaczęła jednak faktycznie rozrysowywać nieco więcej rzeczy, by jakkolwiek spróbować trafić w coś... poważniejszego.
— O MÓJ BOŻE NOAH, JESTEŚ GENIUSZEM. Koty w armii — no i przepadła. Dosłownie. Jej wzrok momentalnie stał się nieobecny, gdy uśmiechała się sama do siebie. Koty dowodzące wojskiem. Koty sterujące czołgami. Koty w samolotach. Koty w mundurach. Gdyby tak wyglądał świat, sama zostałaby wojskowym. A gdy odniosłaby rany podczas bitwy, kot-pielęgniarka zadbałby o jej opatrunek i odpowiedni masaż swoimi miękkimi, puchatymi łapkami...
Potrząsnęła nieznacznie głową wracając do rzeczywistości. Skupiła się mocno, by wysłuchać wszystkich propozycji Noah. Początkowo udawało jej się zachować całkowitą powagę, jednak z każdym kolejnym hasłem coraz ciężej było jej utrzymać fason. Aż w końcu wybuchła śmiechem trzymając się za brzuch.
— Ten temat to najwspanialsza rzecz jaka mogła nam się trafić. Nie obchodzi mnie już nawet jaką dostanę ocenę, fakt że mogłam usłyszeć jak mówisz "Niech kot będzie z tobą" wystarczy mi jako wynagrodzenie — powiedziała cały czas się śmiejąc. Zaraz się jednak opanowała ocierając kąciki oczu z łez.
— Myślę, że twój domowy egzorcysta brzmi super chwytliwie, ale może się kojarzyć z katolikami. Zbyt mocno zdominowali ten świat. Za to "Pozbądź się duchów raz na zawsze" ma w sobie nieco zabawną nutę, ale też pozostaje na neutralnym gruncie. Zostałabym przy nim.
Dopiła herbatę i dojadła ciastko, zerkając na zegarek. Ich czas powoli dobiegał końca. Podobnie jak ich praca.
Choć z drugiej strony Książę Półkrwi miał kilka wyjątkowo zabawnych momentów z udziałem Harry'ego. Wszystko miało swoje lepsze i gorsze strony. Oczywiście do tego wszystkiego dochodziły azjatyckie wierzenia w różne nadprzyrodzone moce. Yunlei została wychowana w tym duchu i zdecydowanie uważała, że pośród ludzi chodzą również inne istoty, których zwyczajnie nie widzą. Niektóre wręcz tylko czyhały, by dopaść ich w chwilach słabości. Niczym wampiry energetyczne!
Na wszelki wypadek wyciągnęła rękę i dźgnęła chłopaka w ramię, zupełnie jakby właśnie testowała własną teorię. Gdy tylko jej palce zetknęły się z materiałem, westchnęła ciężko.
— A już miałam nadzieję, że faktycznie jakiś zły duch przybrał postać mojego przyjaciela, dlatego jest taki wredny i mendowaty. Chyba muszę po prostu przyzwyczaić się do tej nowej badassowej formy krzyczącej "jestem taki niedostępny, na niczym mi nie zależy" wrau — przewróciła oczami, zaraz kopiąc go lekko w kostkę. Im więcej czasu spędzała w jego towarzystwie, tym bardziej zaczynała się ośmielać na więcej zachowań, nawet jeśli Hatheway zdecydowanie nie wyglądał na szczególnie zachwyconego takim obrotem sprawy. Jego problem!
— Twierdzisz, że uroczość nie budzi respektu? — burknęła wyraźnie urażona. Przecież wszyscy szanowali Hello Kitty! A przynajmniej w tym pięknym świecie, w którym żyła pewna Chinka w różowych okularach. Ostatecznie zaczęła jednak faktycznie rozrysowywać nieco więcej rzeczy, by jakkolwiek spróbować trafić w coś... poważniejszego.
— O MÓJ BOŻE NOAH, JESTEŚ GENIUSZEM. Koty w armii — no i przepadła. Dosłownie. Jej wzrok momentalnie stał się nieobecny, gdy uśmiechała się sama do siebie. Koty dowodzące wojskiem. Koty sterujące czołgami. Koty w samolotach. Koty w mundurach. Gdyby tak wyglądał świat, sama zostałaby wojskowym. A gdy odniosłaby rany podczas bitwy, kot-pielęgniarka zadbałby o jej opatrunek i odpowiedni masaż swoimi miękkimi, puchatymi łapkami...
Potrząsnęła nieznacznie głową wracając do rzeczywistości. Skupiła się mocno, by wysłuchać wszystkich propozycji Noah. Początkowo udawało jej się zachować całkowitą powagę, jednak z każdym kolejnym hasłem coraz ciężej było jej utrzymać fason. Aż w końcu wybuchła śmiechem trzymając się za brzuch.
— Ten temat to najwspanialsza rzecz jaka mogła nam się trafić. Nie obchodzi mnie już nawet jaką dostanę ocenę, fakt że mogłam usłyszeć jak mówisz "Niech kot będzie z tobą" wystarczy mi jako wynagrodzenie — powiedziała cały czas się śmiejąc. Zaraz się jednak opanowała ocierając kąciki oczu z łez.
— Myślę, że twój domowy egzorcysta brzmi super chwytliwie, ale może się kojarzyć z katolikami. Zbyt mocno zdominowali ten świat. Za to "Pozbądź się duchów raz na zawsze" ma w sobie nieco zabawną nutę, ale też pozostaje na neutralnym gruncie. Zostałabym przy nim.
Dopiła herbatę i dojadła ciastko, zerkając na zegarek. Ich czas powoli dobiegał końca. Podobnie jak ich praca.
Strona 2 z 2 • 1, 2
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach