▲▼
Bieżnia ‘double bend’:
Długość prostych: 79.996m
Wewnętrzne promienie łuków: 51.543m, 34m.
Porządny stadion, wyłożony tatarakiem, nie jest tak miękki, jak się amatorom na pierwszy rzut oka wydaje. Możliwe, że to sprawka hektolitrów betonu pod spodem, choć wiedza niewielu na jego temat sięga aż tak 'głęboko'. W ramach potrzeb, na wcześniejszą prośbę tutejszy trener jest w stanie zgarnąć kilku parobków, by rozstawić na jednym z torów przeszkody. Z reguły są one jednak nie zastawione absolutnie niczym, poza specjalnymi maszynami do startu. Po stadionie biegają zarówno fani długich dystansów, jak i typowych treningów wytrzymałościowych, jak i krótkodystansowców, którzy preferują wyczerpujące sprinty na mniejszych odległościach. Wewnątrz torów często trenują inne drużyny, przez co miejsce zdecydowanie należy do najgłośniejszych w całej szkole. Ponadto to właśnie na tory do biegania jest najlepszy widok z okalających je trybun.
Raz, dwa, raz, dwa. Typowe rozciąganie poprzedzające biegi, od góry do dołu? Jest. Krótki trucht w miejscu? Jest. Skupienie na twarzy i profesjonalna mina? Są. Choć biegi sprawiały Takarze olbrzymią ilość radości za każdym razem (absolutnie każdym!), był to jeden z naprawdę niewielu momentów, gdy nie podskakiwał w miejscu jak dziecko z ADHD. No, chyba że akurat robił pajacyki. Ustawił się w odpowiednim miejscu na samym początku toru, opierając nogi na maszynie i poruszył kilka razy stopami, upewniając się że dobrze stoi. A raczej kuca. Jakkolwiek to nazwać.
— Dobrze Fujishima, na mój znak. Trzy, dwa, jeden, START! — głos trenera rozbrzmiał głośno na stadionie, gdy chłopak wystrzelił do przodu jak torpeda, biegnąc po wyznaczonym torze. Dzisiejszy trening był indywidualny. Po żadnej z jego stron nie biegł inny uczestnik, nijak nie wpływało to jednak na motywację blondyna, który pokonywał coraz to kolejne metry, wytężając wszystkie siły w mięśniach. Chciał pobić swój rekord, nieważne co!
Pierwsze okrążenie zawsze było najłatwiejsze.
— Nie zwalniaj! — jedyne słowa jakie usłyszał od trenera przy zakręcie, tylko zmusiły go do podkręcenia prędkości. Doskonale wiedział, że jeśli nie będzie nieustannie kontrolował własnego ciała, niezależnie od tego jak mocno miał wyrobione mięśnie, nadal będą próbowały zwalniać.
GO GO FUJISHIMA!
Dopingował sam w siebie w myślach, kończąc drugie okrążenie. Trzecie.
— Jeszcze jedno kółko, dasz radę! — nie odpowiadał, wiedząc że musi kontrolować swój oddech. Wystarczyła chwila nieuwagi, by cały bieg skończył się kolką i jego leżeniem na ziemi. Mimo płonącego uczucia w mięśniach łydek i mocno naciągniętych ścięgien (następnym razem poświęci nieco dłuższą chwilę na ich rozciągnięcie), cały czas gnał przed siebie. Gdy dostrzegł krzyczącą sylwetkę trenera na ostatniej prostej, wytężył wszystkie siły byle jeszcze dodatkowo zwiększyć swoją prędkość na tymże odcinku.
Gwizdek.
Padł na ziemię, dysząc ciężko. Nawet nie próbował ocierać ściekającego mu po czole potu, próbując po prostu złapać każdy kolejny oddech.
— Zrobiłeś to, Fujishima! 3.59 sekundy krócej niż ostatnim razem — trener poklepał go po ramieniu z wyraźną dumą, nie miał jednak siły by jakkolwiek odpowiedzieć, uniósł więc po prostu kciuk i wyszczerzył zęby w uśmiechu. Dał radę!
Długość prostych: 79.996m
Wewnętrzne promienie łuków: 51.543m, 34m.
Porządny stadion, wyłożony tatarakiem, nie jest tak miękki, jak się amatorom na pierwszy rzut oka wydaje. Możliwe, że to sprawka hektolitrów betonu pod spodem, choć wiedza niewielu na jego temat sięga aż tak 'głęboko'. W ramach potrzeb, na wcześniejszą prośbę tutejszy trener jest w stanie zgarnąć kilku parobków, by rozstawić na jednym z torów przeszkody. Z reguły są one jednak nie zastawione absolutnie niczym, poza specjalnymi maszynami do startu. Po stadionie biegają zarówno fani długich dystansów, jak i typowych treningów wytrzymałościowych, jak i krótkodystansowców, którzy preferują wyczerpujące sprinty na mniejszych odległościach. Wewnątrz torów często trenują inne drużyny, przez co miejsce zdecydowanie należy do najgłośniejszych w całej szkole. Ponadto to właśnie na tory do biegania jest najlepszy widok z okalających je trybun.
***
Raz, dwa, raz, dwa. Typowe rozciąganie poprzedzające biegi, od góry do dołu? Jest. Krótki trucht w miejscu? Jest. Skupienie na twarzy i profesjonalna mina? Są. Choć biegi sprawiały Takarze olbrzymią ilość radości za każdym razem (absolutnie każdym!), był to jeden z naprawdę niewielu momentów, gdy nie podskakiwał w miejscu jak dziecko z ADHD. No, chyba że akurat robił pajacyki. Ustawił się w odpowiednim miejscu na samym początku toru, opierając nogi na maszynie i poruszył kilka razy stopami, upewniając się że dobrze stoi. A raczej kuca. Jakkolwiek to nazwać.
— Dobrze Fujishima, na mój znak. Trzy, dwa, jeden, START! — głos trenera rozbrzmiał głośno na stadionie, gdy chłopak wystrzelił do przodu jak torpeda, biegnąc po wyznaczonym torze. Dzisiejszy trening był indywidualny. Po żadnej z jego stron nie biegł inny uczestnik, nijak nie wpływało to jednak na motywację blondyna, który pokonywał coraz to kolejne metry, wytężając wszystkie siły w mięśniach. Chciał pobić swój rekord, nieważne co!
Pierwsze okrążenie zawsze było najłatwiejsze.
— Nie zwalniaj! — jedyne słowa jakie usłyszał od trenera przy zakręcie, tylko zmusiły go do podkręcenia prędkości. Doskonale wiedział, że jeśli nie będzie nieustannie kontrolował własnego ciała, niezależnie od tego jak mocno miał wyrobione mięśnie, nadal będą próbowały zwalniać.
GO GO FUJISHIMA!
Dopingował sam w siebie w myślach, kończąc drugie okrążenie. Trzecie.
— Jeszcze jedno kółko, dasz radę! — nie odpowiadał, wiedząc że musi kontrolować swój oddech. Wystarczyła chwila nieuwagi, by cały bieg skończył się kolką i jego leżeniem na ziemi. Mimo płonącego uczucia w mięśniach łydek i mocno naciągniętych ścięgien (następnym razem poświęci nieco dłuższą chwilę na ich rozciągnięcie), cały czas gnał przed siebie. Gdy dostrzegł krzyczącą sylwetkę trenera na ostatniej prostej, wytężył wszystkie siły byle jeszcze dodatkowo zwiększyć swoją prędkość na tymże odcinku.
Gwizdek.
Padł na ziemię, dysząc ciężko. Nawet nie próbował ocierać ściekającego mu po czole potu, próbując po prostu złapać każdy kolejny oddech.
— Zrobiłeś to, Fujishima! 3.59 sekundy krócej niż ostatnim razem — trener poklepał go po ramieniu z wyraźną dumą, nie miał jednak siły by jakkolwiek odpowiedzieć, uniósł więc po prostu kciuk i wyszczerzył zęby w uśmiechu. Dał radę!
Cóż, młody czerwonowłosy chłopak nie spodziewał się otrzymać tak niezwykły zaszczyt i ponownie tego dnia wylądować na znienawidzonym przez siebie toru do biegania. Nie lubił wf-u i to bardzo. Rzadko więc można było go dostrzec ćwiczącego. Tym razem jednak nie zawitał na pole w poszukiwaniu wrażeń bądź wyciągany na siłę, acz szukał kogoś, konkretnie została mu zlecona tajna misja. Yosiek jako przykładny zastępca przewodniczącego oczywiście podjął się próby jej wykonania. Ubrany w czerwoną koszulkę z narzuconą rozpiętą białą koszulą oraz jeansy zaczął przeczesywać pole w poszukiwaniu konkretnej osoby. Kiedy tak się patrzał, jego wzrok przykuł biegnący niezwykle szybko chłopak, chłopak którego znał. Oczywiście oznaczało to, że nie mógł tak przejść teraz obojętnie. Zawołał więc próbując zagrzać kumpla do szybszego zaiwaniania. Jak widać tylko dzięki Yośkowemu dopingowi udało się tak wspaniale Takarze zakończyć wyścig. Na pewno właśnie tak. Chłopak podszedł więc do swojego znajomka z klasy by oficjalnie pogratulować po tym jak usłyszał o sukcesie w biegu. No nie mógł przecież tak przejść obojętnie.
- Woow, to było niesamowite! Chyba zawsze Cię będę podziwiać jeśli chodzi o sport. - Powiedział pełen entuzjazmu.
- Woow, to było niesamowite! Chyba zawsze Cię będę podziwiać jeśli chodzi o sport. - Powiedział pełen entuzjazmu.
Rzeczywiście podczas biegu słyszał okrzyki, był jednak zbyt skupiony, by nawet próbować zlokalizować ich źródło. Bo kto wie, może tak naprawdę po prostu sam sobie wmawiał, że je słyszał, a tak naprawdę na stadionie panowała idealna cisza? To by dopiero była jazda!
Po biegu jeszcze przez jakiś czas leżał próbując złapać oddech, szczerząc się jedynie do trenera, który wyciągnął rękę w jego kierunku, by podnieść go do góry.
— Nie padaj po biegu tak szybko na ziemię.
— Tak jest, trenerze — stanął pewnie na nadal nieznacznie drżących od wysiłku nogach i oparł dłonie na kolana, pochylając się przy tym do przodu.
"Woow, to było niesamowite!"
Wyprostował się błyskawicznie, gdy tylko usłyszał znajomy głos i wyszczerzył się jeszcze szerzej niż poprzednio, pocierając przeponę.
— Yo-chan, co tu robisz? Postanowiłeś w końcu do mnie dołączyć? — zapytał rozbawiony podchodząc do swojej torby, by zgarnąć z niej ręcznik, ocierając pokrótce twarz i kark. Znał podejście czerwonowłosego do sportu, a jednak nadal miał nadzieję, że któregoś pięknego dnia uda mu się namówić go na wspólne bieganie. Upił łyk wody, ponownie zwracając się w jego stronę, by poświęcić mu tym razem już sto procent swojej uwagi, korzystając z faktu, że trener oddalił się na większą odległość, zapisując coś w swoim dzienniku.
Po biegu jeszcze przez jakiś czas leżał próbując złapać oddech, szczerząc się jedynie do trenera, który wyciągnął rękę w jego kierunku, by podnieść go do góry.
— Nie padaj po biegu tak szybko na ziemię.
— Tak jest, trenerze — stanął pewnie na nadal nieznacznie drżących od wysiłku nogach i oparł dłonie na kolana, pochylając się przy tym do przodu.
"Woow, to było niesamowite!"
Wyprostował się błyskawicznie, gdy tylko usłyszał znajomy głos i wyszczerzył się jeszcze szerzej niż poprzednio, pocierając przeponę.
— Yo-chan, co tu robisz? Postanowiłeś w końcu do mnie dołączyć? — zapytał rozbawiony podchodząc do swojej torby, by zgarnąć z niej ręcznik, ocierając pokrótce twarz i kark. Znał podejście czerwonowłosego do sportu, a jednak nadal miał nadzieję, że któregoś pięknego dnia uda mu się namówić go na wspólne bieganie. Upił łyk wody, ponownie zwracając się w jego stronę, by poświęcić mu tym razem już sto procent swojej uwagi, korzystając z faktu, że trener oddalił się na większą odległość, zapisując coś w swoim dzienniku.
- Nieee.. jeszcze nie straciłem ostatniej klepki. - Powiedział machając ręką. Ostatnie czego pragnął to biegi. Cóż, właściwie co ciekawe kiedy był jeszcze w podstawówce brał nawet udział w maratonie, no ale czas mijał, a chłopak się zmieniał. Można powiedzieć, że drastyczna zmiana podejścia do wszelkiego rodzaju sportu zaczęła się już w gimnazjum. No, prawie wszelkiego.
- Na basen i to się dam wyciągnąć, ale latanie tam i z powrotem na czas? Ja dziękuje. Nogi prędzej pogubię. A płuc to już bym nigdy nie znalazł. - Dodał zgodnie z prawdą i zastanowił się w końcu nad pytaniem chłopaka. Faktycznie po coś przylazł w to niegościnne dla niego miejsce. Co to jednak było? "Kurczee.. i mi się znowu oberwie.. wszystko wina tego wspaniałego biegu!" - westchnął cicho przez swoje myśli po czym skierował spojrzenie na blondyna. - Eto.. nie pamiętam już właściwie. Po coś na pewno.. ale trudno, potem mi się może przypomni! - Słowa jakie powiedział były pełne wiary, choć każdy kto go zna, mógł być pewien, że młodzieniec sobie sprawy już nie przypomni. Jego nierozgarniętość i słaba pamięć były już szeroko znane wszem i wobec. W końcu nie trudno to zauważyć po dłuższym czasie u kogoś takiego jak Yosuke, który w sumie jest zawsze i wszędzie.
- Podziwiam Cię, ty to masz wytrwałość i umiejętności.. - Nie ukrywał nawet podziwu w swoim głosie. Może nie chciał sam mieć z takimi rzeczami nic wspólnego, ale nie znaczyło też, że nie mógł nie podziwiać osób, które były w tych klockach niezłe. No, a Takara wyglądał na naprawdę niezłego. - A właśnie tak przy okazji, masz może notatki z poprzedniego wykładu? Zaspało mi się na nim i w końcu nie wiem co się działo. - Cóż nic nie mógł poradzić na fakt, że właśnie wyszła na PayStationNetwork jego ulubiona gra, którą musiał zamówić i zagrać najszybciej jak tylko był w stanie. Nawet szkoła mogła w niektórych punktach poczekać wobec ulubionej serii gier czerwońca.
- Na basen i to się dam wyciągnąć, ale latanie tam i z powrotem na czas? Ja dziękuje. Nogi prędzej pogubię. A płuc to już bym nigdy nie znalazł. - Dodał zgodnie z prawdą i zastanowił się w końcu nad pytaniem chłopaka. Faktycznie po coś przylazł w to niegościnne dla niego miejsce. Co to jednak było? "Kurczee.. i mi się znowu oberwie.. wszystko wina tego wspaniałego biegu!" - westchnął cicho przez swoje myśli po czym skierował spojrzenie na blondyna. - Eto.. nie pamiętam już właściwie. Po coś na pewno.. ale trudno, potem mi się może przypomni! - Słowa jakie powiedział były pełne wiary, choć każdy kto go zna, mógł być pewien, że młodzieniec sobie sprawy już nie przypomni. Jego nierozgarniętość i słaba pamięć były już szeroko znane wszem i wobec. W końcu nie trudno to zauważyć po dłuższym czasie u kogoś takiego jak Yosuke, który w sumie jest zawsze i wszędzie.
- Podziwiam Cię, ty to masz wytrwałość i umiejętności.. - Nie ukrywał nawet podziwu w swoim głosie. Może nie chciał sam mieć z takimi rzeczami nic wspólnego, ale nie znaczyło też, że nie mógł nie podziwiać osób, które były w tych klockach niezłe. No, a Takara wyglądał na naprawdę niezłego. - A właśnie tak przy okazji, masz może notatki z poprzedniego wykładu? Zaspało mi się na nim i w końcu nie wiem co się działo. - Cóż nic nie mógł poradzić na fakt, że właśnie wyszła na PayStationNetwork jego ulubiona gra, którą musiał zamówić i zagrać najszybciej jak tylko był w stanie. Nawet szkoła mogła w niektórych punktach poczekać wobec ulubionej serii gier czerwońca.
"Jeszcze nie straciłem ostatniej klepki."
— Nie wiem czy w tym momencie mnie obrażasz czy chwalisz, więc uznam że to drugie — roześmiał się, przewieszając sobie ręcznik swobodnie przez kark. Jakiekolwiek czynności fizyczne były dla Takary spełnieniem marzeń, nie należało się zatem dziwić, że na wspomnienie o basenie jego oczy rozbłysły widocznie. Prawdopodobnie właśnie zaplanował im całą trasę jaką mieli odbyć.
A na wieść o tym, że znowu zapomniał po co przyszedł? Przewrócił jedynie oczami rozbawiony i zmierzwił włosy Yosuke krótkim ruchem, pokazując mu przy tym język jak na niedojrzałego dzieciaka przystało.
— Jasne. Tak jak ostatnim razem. I przedostatnim. I przed przedostatnim... — zginał coraz to kolejne palce jednej z dłoni, zupełnie jakby chciał mu zobrazować wszystkie przypadki, w których słyszał padające z jego strony podobne słowa. Z drugiej strony patrząc na niesamowitą gadatliwość Takary i standardowe "Nikomu nie powiem" przy wszystkich rzeczach, o których następnie wiedzieli praktycznie wszyscy, pewnie nie powinien prawić nikomu morałów.
Za to chyba nigdy nie nauczy się w pełni spokojnie przyjmować komplementów. Zaczerwienił się widocznie zażenowany, odwracając głowę w bok, by spojrzeć na inny tor.
— To nic takiego, jeszcze dużo przede mną — odkaszlnął krótko, rzucając butelkę na torbę, tuż przed usłyszeniem jego pytania. Nim zdążył otworzyć usta, trener zwrócił się w ich stronę stukając długopisem w kartkę.
— Fujishima, podejdź no tu — uśmiechnął się przepraszająco do Yosuke, podbiegając momentalnie do nauczyciela, pokazującego mu coś w swoim notatniku i kalendarzu. Pokiwał kilkakrotnie głową, nim ten w końcu poklepał go po ramieniu i ruszył w stronę szatni, zostawiając blondyna samemu sobie.
— Wolny! — zrobił palcami znak zwycięstwa, podbiegając na nowo truchtem do czerwonowłosego — Co do notatek, mam. Nie wiem jakim cudem, biorąc pod uwagę to jak bardzo próbowałem nie zasnąć. Kilka fragmentów może być dość niejasnych, więc w razie potrzeby możemy porównać je z notatkami Ryu, ale...
Oczywistym było, że Yosuke miał jakiś powód, by pominąć lekcje i odpuścić sobie notowanie! Dlatego też Takara momentalnie rzucił mu podejrzliwe spojrzenie uśmiechając się w ten sam sposób co zawsze, gdy coś kombinował.
— Co dostanę w zamian?
— Nie wiem czy w tym momencie mnie obrażasz czy chwalisz, więc uznam że to drugie — roześmiał się, przewieszając sobie ręcznik swobodnie przez kark. Jakiekolwiek czynności fizyczne były dla Takary spełnieniem marzeń, nie należało się zatem dziwić, że na wspomnienie o basenie jego oczy rozbłysły widocznie. Prawdopodobnie właśnie zaplanował im całą trasę jaką mieli odbyć.
A na wieść o tym, że znowu zapomniał po co przyszedł? Przewrócił jedynie oczami rozbawiony i zmierzwił włosy Yosuke krótkim ruchem, pokazując mu przy tym język jak na niedojrzałego dzieciaka przystało.
— Jasne. Tak jak ostatnim razem. I przedostatnim. I przed przedostatnim... — zginał coraz to kolejne palce jednej z dłoni, zupełnie jakby chciał mu zobrazować wszystkie przypadki, w których słyszał padające z jego strony podobne słowa. Z drugiej strony patrząc na niesamowitą gadatliwość Takary i standardowe "Nikomu nie powiem" przy wszystkich rzeczach, o których następnie wiedzieli praktycznie wszyscy, pewnie nie powinien prawić nikomu morałów.
Za to chyba nigdy nie nauczy się w pełni spokojnie przyjmować komplementów. Zaczerwienił się widocznie zażenowany, odwracając głowę w bok, by spojrzeć na inny tor.
— To nic takiego, jeszcze dużo przede mną — odkaszlnął krótko, rzucając butelkę na torbę, tuż przed usłyszeniem jego pytania. Nim zdążył otworzyć usta, trener zwrócił się w ich stronę stukając długopisem w kartkę.
— Fujishima, podejdź no tu — uśmiechnął się przepraszająco do Yosuke, podbiegając momentalnie do nauczyciela, pokazującego mu coś w swoim notatniku i kalendarzu. Pokiwał kilkakrotnie głową, nim ten w końcu poklepał go po ramieniu i ruszył w stronę szatni, zostawiając blondyna samemu sobie.
— Wolny! — zrobił palcami znak zwycięstwa, podbiegając na nowo truchtem do czerwonowłosego — Co do notatek, mam. Nie wiem jakim cudem, biorąc pod uwagę to jak bardzo próbowałem nie zasnąć. Kilka fragmentów może być dość niejasnych, więc w razie potrzeby możemy porównać je z notatkami Ryu, ale...
Oczywistym było, że Yosuke miał jakiś powód, by pominąć lekcje i odpuścić sobie notowanie! Dlatego też Takara momentalnie rzucił mu podejrzliwe spojrzenie uśmiechając się w ten sam sposób co zawsze, gdy coś kombinował.
— Co dostanę w zamian?
- Oj no, wcale nie aż tak często! - Powiedział i założył na siebie ręce z fochiem. No bo jak to, przecież nie było z nim aż tak źle! Znaczy, niby faktycznie zapominał bardzo często wszystko i się gubił, ale.. ten.. także tego.. ale się starał chociaż o! Zaśmiał się jednak cicho widząc lekki speszenie chłopaka. Takara zdawał się mieć taki sam słaby poziom umiejętności "Przyjmowanie komplementów" jak miał on sam. Była to kolejna rzecz, która sprawiała, że byli do siebie bardziej podobni. Nie licząc samego wesołego charakteru oraz nadmiernej gadatliwości. Pokiwał głową kiedy chłopak został wezwany do trenera pokazując mu tym, że nie musi się spieszyć. Sam rozłożył ręce i popatrzył przez chwilę na bieżnię. Zaczął się zastanawiać, czy może jednak nie dać ej kredytu zaufania. Podszedł do niej ukradkiem i powoli oraz bardzo ostrożnie położył nogę w miejscu gdzie powinno się startować, nieco tak jakby próbował przejść przez pole minowe. Dokładnie w momencie kiedy jego dotknęła tego miejsca przypomniał sobie wszystkie piękne wypadki i głupie wydarzenia jakie działy się w jego życiu, a związane były z biegiem po takim torze. Wyraz twarzy jaki się u nieco był nie do opisania. Można tylko powiedzieć, że było to coś jak zażenowanie do kwadratu połączone z zawstydzeniem do sześcianu i lekkim grymasem przerażenia na dokładkę. Zrobił więc odsuw odsuw od tego miejsca jak najdalej mógł po czym już z normalną minką spojrzał na blondyna.
- O widzę, że Ty też walczyłeś tego dnia z sennością. Może to przez pogodę.. - Powiedział zaczynając się dokładniej zastanawiać nad stopniami celcjusza oraz ciśnieniem atmosferycznym. Gdyby był w jakimś anime zaczęłyby się pojawiać wokół niego różne wzory matematyczne. Zapewne różnie bezsensowne jak jego obecne myśli, gdyż zupełnie się na meteorologi nie znał.- Eee.. moją dozgonną wdzięczność i miłość? - Zapytał mrugając. Nie wiedział właściwie co takiego mógł podarować koledzę w zamian. PO czym jednak nagle do niego dotarło. Uderzył więc pięścią w otwartą dłóń na znak, że wpadł na pomysł.
- Wiem! Postawię Ci ciacho w kawiarni. - Uśmiechnął się i dodał wyprostowany z rękami na bokach.- Tego się nie spodziewałeś co? Wiem wiem, mam najlepsze pomysły na świecie, oj jak by ta szkoła sobie beze mnie poradziła, haha!
- O widzę, że Ty też walczyłeś tego dnia z sennością. Może to przez pogodę.. - Powiedział zaczynając się dokładniej zastanawiać nad stopniami celcjusza oraz ciśnieniem atmosferycznym. Gdyby był w jakimś anime zaczęłyby się pojawiać wokół niego różne wzory matematyczne. Zapewne różnie bezsensowne jak jego obecne myśli, gdyż zupełnie się na meteorologi nie znał.- Eee.. moją dozgonną wdzięczność i miłość? - Zapytał mrugając. Nie wiedział właściwie co takiego mógł podarować koledzę w zamian. PO czym jednak nagle do niego dotarło. Uderzył więc pięścią w otwartą dłóń na znak, że wpadł na pomysł.
- Wiem! Postawię Ci ciacho w kawiarni. - Uśmiechnął się i dodał wyprostowany z rękami na bokach.- Tego się nie spodziewałeś co? Wiem wiem, mam najlepsze pomysły na świecie, oj jak by ta szkoła sobie beze mnie poradziła, haha!
"Oj no, wcale nie aż tak często!"
Roześmiał się słysząc jego słowa. Akurat. Nie powiedział jednak nic więcej przyglądając mu się po prostu z wyraźnym rozbawieniem, dopóki trener nie postanowił zawrócić mu na chwilę głowy. Podczas jego słów przyglądał się kątem oka walczącemu z torem Yosuke, nie mogąc wręcz powstrzymać cisnącego mu się na usta rozbawionego uśmiechu. W końcu zaśmiał się cicho zasłaniając połowę twarzy ręką, co chyba nie do końca spodobało się mówiącemu do niego nauczycielowi.
— Słuchasz mnie, Fujishima?
— Tak, oczywiście trenerze — wyrzucił z siebie z olbrzymią prędkością, czekając aż ten zakończy swoją wypowiedź. W końcu gdy był wolny, przeciągnął się z wyraźną ulgą, kiwając głową na słowa Yosuke o senności.
— Ale zdecydowanie nic tak nie pomaga jak bieganie. Z drugiej strony jeśli za bardzo się zmęczysz i przestaniesz biegać... — umilkł wyraźnie nad czymś rozmyślając. Chyba właśnie podjął próbę analizy własnych słów i dojścia do odpowiedniego wniosku, co nie do końca wyszło mu tak jak początkowo zakładał.
"Moją dozgonną wdzięczność i miłość?"
— To już mam — rzucił w typowy, przepełniony pewnością siebie sposób, podpierając rękami boki, nim w końcu się roześmiał. Mimo to jego druga propozycja zdecydowanie zwróciła na siebie jego uwagę. Ciacho. Wyprostował się, prawie podskakując w miejscu i złapał go nagle za nadgarstek, ciągnąc w stronę ławki, by dosłownie go na niej usadzić. Pogrzebał chwilę w torbie, by zaraz wcisnąć mu swoje obiecane i notatki.
— Poczekaj tu. Zaraz będę — i już go nie było, gdy pomknął w stronę szatni. Przyzwyczajony do podobnej rutyny, wykąpał się i przebrał w przeciągu dziesięciu minut, próbując uparcie dosuszyć kosmyki suszarką w szatni. Z drugiej strony było na tyle ciepło, by nie musiał się tym jakoś szczególnie przejmować. Nic dziwnego, że ostatecznie wypadł z nadal wilgotnymi końcówkami, próbując je wytrzeć ręcznikiem, przez co na jego głowie panował jeszcze większy burdel niż zwykle.
— Już. Dokąd idziemy? — zapytał przekrzywiając głowę na bok.
Roześmiał się słysząc jego słowa. Akurat. Nie powiedział jednak nic więcej przyglądając mu się po prostu z wyraźnym rozbawieniem, dopóki trener nie postanowił zawrócić mu na chwilę głowy. Podczas jego słów przyglądał się kątem oka walczącemu z torem Yosuke, nie mogąc wręcz powstrzymać cisnącego mu się na usta rozbawionego uśmiechu. W końcu zaśmiał się cicho zasłaniając połowę twarzy ręką, co chyba nie do końca spodobało się mówiącemu do niego nauczycielowi.
— Słuchasz mnie, Fujishima?
— Tak, oczywiście trenerze — wyrzucił z siebie z olbrzymią prędkością, czekając aż ten zakończy swoją wypowiedź. W końcu gdy był wolny, przeciągnął się z wyraźną ulgą, kiwając głową na słowa Yosuke o senności.
— Ale zdecydowanie nic tak nie pomaga jak bieganie. Z drugiej strony jeśli za bardzo się zmęczysz i przestaniesz biegać... — umilkł wyraźnie nad czymś rozmyślając. Chyba właśnie podjął próbę analizy własnych słów i dojścia do odpowiedniego wniosku, co nie do końca wyszło mu tak jak początkowo zakładał.
"Moją dozgonną wdzięczność i miłość?"
— To już mam — rzucił w typowy, przepełniony pewnością siebie sposób, podpierając rękami boki, nim w końcu się roześmiał. Mimo to jego druga propozycja zdecydowanie zwróciła na siebie jego uwagę. Ciacho. Wyprostował się, prawie podskakując w miejscu i złapał go nagle za nadgarstek, ciągnąc w stronę ławki, by dosłownie go na niej usadzić. Pogrzebał chwilę w torbie, by zaraz wcisnąć mu swoje obiecane i notatki.
— Poczekaj tu. Zaraz będę — i już go nie było, gdy pomknął w stronę szatni. Przyzwyczajony do podobnej rutyny, wykąpał się i przebrał w przeciągu dziesięciu minut, próbując uparcie dosuszyć kosmyki suszarką w szatni. Z drugiej strony było na tyle ciepło, by nie musiał się tym jakoś szczególnie przejmować. Nic dziwnego, że ostatecznie wypadł z nadal wilgotnymi końcówkami, próbując je wytrzeć ręcznikiem, przez co na jego głowie panował jeszcze większy burdel niż zwykle.
— Już. Dokąd idziemy? — zapytał przekrzywiając głowę na bok.
- Eeee.. a jak się zmęczę to też powinienem biegać? - Zapytał nieco niepewnie. Prawdopodobnie nie był jedynym, który zastanawiał się nad sensem zdania, które wypowiedział Takara. Nie żeby mu nie wierzył, skoro tak mówił widocznie tak było. Sam jednak nie do końca był pewien jak to miałoby działać.
Pierwsza propozycja okazała się nie trafiona. Na szczęście jednak ciasteczko przemówiło do głowy Takary. Tak, Yosiu faktycznie wykazał się niesamowitym intelektem. Nawet jeśli nikt tego nie przyznał. On to wiedział. Nie ma nic wspanialszego nad ciacha! No może pizza.. ale Pizza to w ogóle jest legendarny przedmiot! Się nie powinna liczyć. Tak czy siak poczekał na chłopaka aż się przebierz, po czym jak wrócił to powiedział do niego wesoło.
- Kawiarnia „Forty Seven”, słyszałem, że tam podobno pyszne ciacha som! No to w drogę! - Obrócił się wokół własnej osi i ruszył odważnym krokiem w kierunku wyjścia ze szkoły.
// Sory że tak długo, dużo spraw i brak weny, nie gniwaj się ;-; Jak coś napisz pierwszy tutaj
Z.t
Pierwsza propozycja okazała się nie trafiona. Na szczęście jednak ciasteczko przemówiło do głowy Takary. Tak, Yosiu faktycznie wykazał się niesamowitym intelektem. Nawet jeśli nikt tego nie przyznał. On to wiedział. Nie ma nic wspanialszego nad ciacha! No może pizza.. ale Pizza to w ogóle jest legendarny przedmiot! Się nie powinna liczyć. Tak czy siak poczekał na chłopaka aż się przebierz, po czym jak wrócił to powiedział do niego wesoło.
- Kawiarnia „Forty Seven”, słyszałem, że tam podobno pyszne ciacha som! No to w drogę! - Obrócił się wokół własnej osi i ruszył odważnym krokiem w kierunku wyjścia ze szkoły.
// Sory że tak długo, dużo spraw i brak weny, nie gniwaj się ;-; Jak coś napisz pierwszy tutaj
Z.t
Nie ma sprawy! Zajmuj się czym musisz, ja zawsze poczekam~
"Jak się zmęczę to też powinienem biegać?"
— Tak — odparł bez najmniejszego zawahania, podpierając boki rękami z wyraźną dumą. Dopiero po chwili mina mu nieco zrzedła, gdy zastanowił się raz jeszcze.
— Nie? Nie wiem. — podrapał się po karku z wyraźnym zakłopotaniem. W teorii, przełamywanie własnych limitów było niezwykle satysfakcjonujące. Z drugiej strony, jeśli się przesadzało z treningiem, nie ciężko było o kontuzję.
Nawet gdy poszedł się wykąpać, pytanie nadal krążyło po jego głowie nie dając mu spokoju.
Nic dziwnego, że jeszcze po powrocie wpatrywał się przez chwilę w Yosuke zastanawiając nad odpowiednią odpowiedzią. Może lepiej, by nie zaszczepiał w chłopaku zbyt dużych ambicji? Jeszcze zrobi sobie krzywdę. Nie był pewien do czego by się posunął, gdyby jednak postanowił zacząć biegać. Gdy w końcu się zdecydował, położył dłoń na włosach przyjaciela i zmierzwił je krótkim ruchem.
— Na razie bieganie zostaw mi, Yo-chan. Ktoś musi być mózgiem naszej drużyny, a ja się do tego nie nadaję — odsłonił wszystkie białe ząbki w uśmiechu. Na wspomnienie o ciastkach ponownie jego oblicze się rozjaśniło, gdy ruszył w ślad za Yosuke, dodatkowo popychając rękami jego plecy, by przyspieszyć jego chód.
zt.
"Jak się zmęczę to też powinienem biegać?"
— Tak — odparł bez najmniejszego zawahania, podpierając boki rękami z wyraźną dumą. Dopiero po chwili mina mu nieco zrzedła, gdy zastanowił się raz jeszcze.
— Nie? Nie wiem. — podrapał się po karku z wyraźnym zakłopotaniem. W teorii, przełamywanie własnych limitów było niezwykle satysfakcjonujące. Z drugiej strony, jeśli się przesadzało z treningiem, nie ciężko było o kontuzję.
Nawet gdy poszedł się wykąpać, pytanie nadal krążyło po jego głowie nie dając mu spokoju.
Nic dziwnego, że jeszcze po powrocie wpatrywał się przez chwilę w Yosuke zastanawiając nad odpowiednią odpowiedzią. Może lepiej, by nie zaszczepiał w chłopaku zbyt dużych ambicji? Jeszcze zrobi sobie krzywdę. Nie był pewien do czego by się posunął, gdyby jednak postanowił zacząć biegać. Gdy w końcu się zdecydował, położył dłoń na włosach przyjaciela i zmierzwił je krótkim ruchem.
— Na razie bieganie zostaw mi, Yo-chan. Ktoś musi być mózgiem naszej drużyny, a ja się do tego nie nadaję — odsłonił wszystkie białe ząbki w uśmiechu. Na wspomnienie o ciastkach ponownie jego oblicze się rozjaśniło, gdy ruszył w ślad za Yosuke, dodatkowo popychając rękami jego plecy, by przyspieszyć jego chód.
zt.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach