▲▼
Strona 2 z 2 • 1, 2
First topic message reminder :
Dom Strachów znajduje się w odrębnej części rezydencji w środku lasu. Dostać się tam można jedynie czarną karocą zaprzęgnięta w cztery czarne jak smoła rumaki. Na koźle zasiadła postać w ciemnym płaszczu i kapturze zasłaniającym jego twarz. Karoca znajduje się przy linii drzew, czekając na chętnych dreszczyku emocji.
Zasady:
1. Rozgrywka toczona będzie na zasadzie Waszych odpisów i naszego posta, w którym będą opisywane poszczególne etapy Waszej wędrówki.
2. Pierwsza grupa chętnych będzie prowadzona od początku, a każda kolejna osoba chętna będzie dołączała po prostu do grupy w tym momencie rozgrywki, w którym znajdować się będzie reszta. Zgłoszenia wysyłacie na moje PW, bądź Freya.
3. Będąc w Domu Strachów, można pisać również na Balu.
4. Od posta prowadzącego będziecie mieć 48h na odpis. Jeśli ktoś nie zdąży bez ważnego powodu, odpada.
5. Osobami prowadzącymi będą: Elisabeth oraz Frey.
6. Event potrwa do 14 listopada.
/W pierwszym poście opisujecie sobie jak wsiadacie do karocy i przejeżdżacie przez las. Na razie tak luźno zaczniemy. Jeśli dacie w miarę szybko posty, to od razu Wam coś dorzucę c: //
Dom Strachów znajduje się w odrębnej części rezydencji w środku lasu. Dostać się tam można jedynie czarną karocą zaprzęgnięta w cztery czarne jak smoła rumaki. Na koźle zasiadła postać w ciemnym płaszczu i kapturze zasłaniającym jego twarz. Karoca znajduje się przy linii drzew, czekając na chętnych dreszczyku emocji.
Zasady:
1. Rozgrywka toczona będzie na zasadzie Waszych odpisów i naszego posta, w którym będą opisywane poszczególne etapy Waszej wędrówki.
2. Pierwsza grupa chętnych będzie prowadzona od początku, a każda kolejna osoba chętna będzie dołączała po prostu do grupy w tym momencie rozgrywki, w którym znajdować się będzie reszta. Zgłoszenia wysyłacie na moje PW, bądź Freya.
3. Będąc w Domu Strachów, można pisać również na Balu.
4. Od posta prowadzącego będziecie mieć 48h na odpis. Jeśli ktoś nie zdąży bez ważnego powodu, odpada.
5. Osobami prowadzącymi będą: Elisabeth oraz Frey.
6. Event potrwa do 14 listopada.
/W pierwszym poście opisujecie sobie jak wsiadacie do karocy i przejeżdżacie przez las. Na razie tak luźno zaczniemy. Jeśli dacie w miarę szybko posty, to od razu Wam coś dorzucę c: //
Triss kiedy tylko został uwolniony mało co nie popłakał się ze szczęścia, od razu zerwał się na nogi i nie myśląc zbyt długo po prostu wykrzyknął do wszystkich.
- Czas na konkurs biegania! Kto ostatni, ten zjedzony!- I złapał swoją wybawicielkę za rękę, chcąc obudzić w niej jak najszybszą reakcję i rozpoczęcie sprintu w stronę domu. W tej chwili nic innego nie było ważne. Po prostu trzeba się dostać do rzekomo bezpiecznego punktu jak najszybciej i dopiero wtedy ewentualnie myśleć o czymś więcej. Zostanie tym miejscu było najgorszą z możliwych opcji, więc wybór był prosty. W sumie był wdzięczny Francisowi za znajomość Harry'ego Pottera i pomoc przy ocaleniu go. Cath tak samo. No i też dziękował samemu sobie za częściowe uzależnienie od elektroniki, bo dzięki temu zdobyli cenną broń. Teraz najważniejsze było szczęście w drodze którą musieli przebyć, by się oddalić od bestii, która najprawdopodobniej zacznie ich ścigać. Trystian mimo prędkości narzuconej przez adrenalinę i chęć przeżycia, starał się być jak najbardziej ostrożny, żeby nie potknąć się, czy poślizgnąć na nierównym podłożu. W końcu podobna pomyłka mogła go kosztować więcej niż mogło się wydawać. W głowie natomiast zaczęły mu się pojawiać pytania retoryczne, na przemian z karceniem samego siebie za głupi pomysł przystąpienia do domu strachów. Przecież od początku wiedział, że będzie przerażony. Co go podkusiło by spróbować? Ach... może po prostu nie spodziewał się TEGO? Te wszelkie efekty specjalne, maszyny, czy kto wie co były zbyt realistyczne, do tego cały klimat który towarzyszył odpierał po prostu rozsądek i świadomość, że wszystko jest udawane. Bo jest... prawda? Run, Forrest, Run!
- Czas na konkurs biegania! Kto ostatni, ten zjedzony!- I złapał swoją wybawicielkę za rękę, chcąc obudzić w niej jak najszybszą reakcję i rozpoczęcie sprintu w stronę domu. W tej chwili nic innego nie było ważne. Po prostu trzeba się dostać do rzekomo bezpiecznego punktu jak najszybciej i dopiero wtedy ewentualnie myśleć o czymś więcej. Zostanie tym miejscu było najgorszą z możliwych opcji, więc wybór był prosty. W sumie był wdzięczny Francisowi za znajomość Harry'ego Pottera i pomoc przy ocaleniu go. Cath tak samo. No i też dziękował samemu sobie za częściowe uzależnienie od elektroniki, bo dzięki temu zdobyli cenną broń. Teraz najważniejsze było szczęście w drodze którą musieli przebyć, by się oddalić od bestii, która najprawdopodobniej zacznie ich ścigać. Trystian mimo prędkości narzuconej przez adrenalinę i chęć przeżycia, starał się być jak najbardziej ostrożny, żeby nie potknąć się, czy poślizgnąć na nierównym podłożu. W końcu podobna pomyłka mogła go kosztować więcej niż mogło się wydawać. W głowie natomiast zaczęły mu się pojawiać pytania retoryczne, na przemian z karceniem samego siebie za głupi pomysł przystąpienia do domu strachów. Przecież od początku wiedział, że będzie przerażony. Co go podkusiło by spróbować? Ach... może po prostu nie spodziewał się TEGO? Te wszelkie efekty specjalne, maszyny, czy kto wie co były zbyt realistyczne, do tego cały klimat który towarzyszył odpierał po prostu rozsądek i świadomość, że wszystko jest udawane. Bo jest... prawda? Run, Forrest, Run!
Odruchowo odskoczył, ale gdyby przyjemne stworzonko się postarało, z łatwością by go dopadło. Francis kontynuował mruczenie przekleństw, wymyślając coraz to nowe. Jeszcze trochę i zacznie ubliżać strachom wierszem...
No i kto by pomyślał, że codzienne przebieżki przydadzą mu się właśnie w tej chwili? Puścił się pędem w stronę domu, ale nie zamierzał wyprzedzać swoich towarzyszy. Biegł za nimi, w myślach starając się wyperswadować samemu sobie dziwne poczucie, że jako prawdopodobnie najstarszy ze śmiałków, powinien opiekować się tymi nieboraczkami. No, już, już. Męska duma na bok, nauczycielska także, tutaj wszyscy macie takie same szanse!
– Czekajcie! – krzyknął, gdy byli już blisko nawiedzonego domu. – Frontowe drzwi! Tu nas się spodziewają, to może być pułapka.
No i kto by pomyślał, że codzienne przebieżki przydadzą mu się właśnie w tej chwili? Puścił się pędem w stronę domu, ale nie zamierzał wyprzedzać swoich towarzyszy. Biegł za nimi, w myślach starając się wyperswadować samemu sobie dziwne poczucie, że jako prawdopodobnie najstarszy ze śmiałków, powinien opiekować się tymi nieboraczkami. No, już, już. Męska duma na bok, nauczycielska także, tutaj wszyscy macie takie same szanse!
– Czekajcie! – krzyknął, gdy byli już blisko nawiedzonego domu. – Frontowe drzwi! Tu nas się spodziewają, to może być pułapka.
Szarpnięta za rękę przez Trystiana odruchowo wypuściła telefon z ręki, który upadł gdzieś w zarośla, ekranem w dół, przez co trudno było go w pierwszej chwili dostrzec. Zresztą nie było na to czasu. Pociągnięta, odwróciła się za chłopcem, by spiąć mięśnie i pobiec za nim. Z łatwością mogłaby go wyprzedzić, a jednak utrzymywała to samo tempo, co i on. Obróciła głowę za siebie, by dostrzec, że wampirowi również udało się pomyślnie wydostać i biegnie za nimi. Nie zastanawiała się, w którym momencie wyszli na prowadzenie z pierwszoklasistą. Ważne, żeby maszkara została w lesie.
Dopiero na komendę hrabi, zatrzymała się, tym razem sama pociągając Trystiana za rękę, by on również przystopował.
- Pułapka? To może być jeszcze gorzej? - zapytała z sinymi z zimna ustami. Przestąpiła z nogi na nogę, poruszając skostniałymi palcami.
Frontowe drzwi otworzyły się i stanął w nich kamerdyner, którego twarz poznaczona była licznymi bliznami. Wyglądały na prawdziwe, a nie jak przebranie, którego mężczyzna nie potrzebował. Samą swoją postawą mógłby odstraszyć nie jednego.
- Przeżyliście. Dobrze - mruknął, odsuwając się na bok w drzwiach, by móc przepuścić przebierańców w progu.
- Wejdźcie, ogrzejecie się. - Kącik jego ust drgnął ku górze, choć również mogło być to złudzenie przez światło wylewające się zza jego pleców na schody przed domem.
//To już nasza ostatnia rundka, by nie przedłużać //
Dopiero na komendę hrabi, zatrzymała się, tym razem sama pociągając Trystiana za rękę, by on również przystopował.
- Pułapka? To może być jeszcze gorzej? - zapytała z sinymi z zimna ustami. Przestąpiła z nogi na nogę, poruszając skostniałymi palcami.
Frontowe drzwi otworzyły się i stanął w nich kamerdyner, którego twarz poznaczona była licznymi bliznami. Wyglądały na prawdziwe, a nie jak przebranie, którego mężczyzna nie potrzebował. Samą swoją postawą mógłby odstraszyć nie jednego.
- Przeżyliście. Dobrze - mruknął, odsuwając się na bok w drzwiach, by móc przepuścić przebierańców w progu.
- Wejdźcie, ogrzejecie się. - Kącik jego ust drgnął ku górze, choć również mogło być to złudzenie przez światło wylewające się zza jego pleców na schody przed domem.
//To już nasza ostatnia rundka, by nie przedłużać //
Kiedy tylko ujrzał postać zapraszającą ich do środka, przez jego ciało przeszły dreszcze. Ta charakteryzacja wyglądała tak jakby była prawdziwa. To najbardziej przerażało chłopca. Jak można być tak dobrym w makijażu? Oczywiście była też druga, gorsza możliwość. Mogło to być prawdziwe. Na te myśl kolejne dreszcze się pojawiły wywołując lekkie drgania w Trystianie. Sam nie był w stanie już rozpoznać czy trzęsie się z zimna, czy całego tego klimatu który był tu przedstawiany. Chciał już koniec. Nie wiedział ile jeszcze wytrzyma. Nie wierzył, że może być coś gorszego niż to co przeżyli przed chwilą. Mogli zginąć! I co wtedy? Trzeba by było dzwonić po karetkę czy do zaświatów składać zażalenie, że wypuścili chyba nie tego stworka co powinni na samo halloween. Pierwsze słowa "odźwiernego" wcale nie były pocieszające. Łuhu. Ktoś okazał szczęście, że przeżyli. Gratulacje! Dostaną za to dyplom? Blondyn miał nadzieję, że nie będzie go dostawał co roku, bo w pewnym momencie zabrakłoby ściany na wieszanie ich. Chociaż trzeba było przyznać, że fajnie byłoby się budzić i patrzeć na wiele kartek papieru, które były pełne podziwu, że kolejny rok przeżył. Taka motywacja z samego rana! Genialne...
-Um... powinniśmy?- Wypowiedział bardzo cicho i niepewnie do Cath. Sam był beznadziejny w podejmowaniu takich ważnych decyzji. A co jeżeli ten pan okaże się psychopatą? Chyba chłopak już wolałby wrócić do tamtego groźnego potwora. Wydawał się mimo wszystko mniej realistyczny niż psycho-człowiek, który mógłby wyrządzić im dużo większe krzywdy niż bestia, która zjadłaby ich w ułamku sekundy. Naglę poprzedni śmierdziel stał się nie taką złą opcją. No kto by pomyślał.
Mimo wszystko ciepło wyglądające wnętrze zaczęło zachęcać kotowatego. Zdecydował się zrobić krok, a za nim kolejne. Potem będzie myślał nad konsekwencjami. Jakby nie wszedł do środka, najpewniej zastanawiałby się wiele dni "co by było gdyby...". A to mogłoby być bardziej denerwujące niż... ewentualna śmierć. No tak. Na logikę. Oczywiście... No nic. Kto nie ryzykuje ten nie zyskuje i inne takie. Zdecydował się wejść, nie ma odwrotu! Bez względu na pozostałą dwójkę skusił się na propozycję mężczyzny, by się ogrzać w środku. Stojąc jeszcze w drzwiach, odwrócił się do nich, chcąc znać ich decyzję i nie przedłużając wszedł do środka. Jakieś BUM? Nagła śmierć? Co dalej?! To be continued...
-Um... powinniśmy?- Wypowiedział bardzo cicho i niepewnie do Cath. Sam był beznadziejny w podejmowaniu takich ważnych decyzji. A co jeżeli ten pan okaże się psychopatą? Chyba chłopak już wolałby wrócić do tamtego groźnego potwora. Wydawał się mimo wszystko mniej realistyczny niż psycho-człowiek, który mógłby wyrządzić im dużo większe krzywdy niż bestia, która zjadłaby ich w ułamku sekundy. Naglę poprzedni śmierdziel stał się nie taką złą opcją. No kto by pomyślał.
Mimo wszystko ciepło wyglądające wnętrze zaczęło zachęcać kotowatego. Zdecydował się zrobić krok, a za nim kolejne. Potem będzie myślał nad konsekwencjami. Jakby nie wszedł do środka, najpewniej zastanawiałby się wiele dni "co by było gdyby...". A to mogłoby być bardziej denerwujące niż... ewentualna śmierć. No tak. Na logikę. Oczywiście... No nic. Kto nie ryzykuje ten nie zyskuje i inne takie. Zdecydował się wejść, nie ma odwrotu! Bez względu na pozostałą dwójkę skusił się na propozycję mężczyzny, by się ogrzać w środku. Stojąc jeszcze w drzwiach, odwrócił się do nich, chcąc znać ich decyzję i nie przedłużając wszedł do środka. Jakieś BUM? Nagła śmierć? Co dalej?! To be continued...
O, cudownie! To wcale, ale to wcale nie wyglądało podejrzanie! Przeprawa przez upiorny las, a w domu strachów zwykły kamerdyner? Coś ty, Francis, podstęp? Jaki podstęp?
– Panie przodem... – wymruczał do Cath. Hrabia: odważny dżentelmen. Oby więcej takich typów na tym świecie, doprawdy.
Sam ostrożnie zbliżył się do drzwi i zajrzał do środka. Co tam czekało? Konfetti i goście wesoło krzyczący witajcie wśród żywych! czy gilotyna?
– Panie przodem... – wymruczał do Cath. Hrabia: odważny dżentelmen. Oby więcej takich typów na tym świecie, doprawdy.
Sam ostrożnie zbliżył się do drzwi i zajrzał do środka. Co tam czekało? Konfetti i goście wesoło krzyczący witajcie wśród żywych! czy gilotyna?
Dobra! Trochę mi nie wyszło to "jutro". W każdym razie w imieniu całej trójki organizatorów dziękuję za wzięcie udziału w tej konkretnej atrakcji. Zostały wam przyznane nagrody w postaci PU.
Trystian - 5PU
Francis - 4PU
Potwierdzam, przyznałem.
Trystian - 5PU
Francis - 4PU
Potwierdzam, przyznałem.
Strona 2 z 2 • 1, 2
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach