Anonymous
Gość
Gość
A może tak zamiana ról?
Czw Sie 25, 2016 8:09 pm


Ostatnio zmieniony przez Violet dnia Sob Sie 27, 2016 3:41 am, w całości zmieniany 2 razy
A może tak zamiana ról?

Miejsce akcji: Londyn (internat)
Czas akcji: rok szkolny 2021/22
Okoliczności:
- Rodzice Remiego się nie rozwiedli tylko przeprowadzili z bliźniakami do Londynu
- Rodzice Natalie zginęli w wypadku, zanim jej ojciec stał się "kimś"; obecnie dziewczyną opiekuje się starszy brat
______________________________________________________________________

Telefon w kieszeni spodni zaczął wibrować na całego obwieszczając w ten sposób nastanie ranka. Dziewczynie nie specjalnie chciało się po niego sięgać, ale kiedy zaczął krzywdzić jej uszy tym cholernie wnerwiającym dzwonkiem, to nie mogła już tego zignorować.
- Kuźwa, weź to wyłącz - warknęła koleżanka z sąsiedniego łóżka.
- Przecież cholera próbuję - odpowiedziała jej tym samym głosem dziewczyna i wyjęła smartphone'a z kieszeni bojówek po czym sprawdziła godzinę i wyłączyła budzić.
Zwlokła się niechętnie z łóżka i przetarła twarz.
Ile to ja w  ogóle spałam? Trzy godziny... Ehh... Na drugiej lekcji mamy historię to się prześpię i jakoś wytrwam.
Rozejrzała się za butami, które jak zwykle znajdowały się w nogach łóżka. Nie ociągając się naciągnęła je na nogi, a później wstała i podeszła do szafy, by wybrać sobie ciuchy. Wyboru to ona wielkiego nie miała. Ściągnęła z siebie t-shirt z nazwą zespołu i założyła założyła przerobioną na siebie, koszulkę brata. Później zarzuciła na siebie za dużą, kraciastą koszulę i czarną kurtkę. Kurna, ona naprawdę większość garderoby podpieprzyła bratu, bo wszystko, co teraz ubrała, było jego. Dobrze, że chociaż bielizny mu nie podbierała, bo ta jednak musiała się różnić. No i butów. Gość miał zdecydowanie zbyt wielkie stopy, by mogła w tym chodzić. Z resztą, i tak miała może ze 3 pary butów, więc tyle akurat  mogła mieć swoje.
Rozciągnęła się dobrze i zerknęła na zalegającą jeszcze w łóżku blondynkę.
- Dobra. Zwijam się - rzuciła do koleżanki i zarzuciwszy torbę na plecy, otworzyła pokój i pomaszerowała do łazienki, gdzie obmyła twarz, względnie ogarnęła włosy i pomalowała na nowo oczy. I... to byłoby na tyle. Była już właściwie gotowa.
Otworzyła okno i wyszła na zewnątrz, by zjechać po dachu i zejść po rynnie na trawnik, bo przechodzenie przez połowę akademika, by się z niego wydostać było zwykłą stratą czasu.
Teraz pognała sprintem na stołówkę, która była sporo oddalona od żeńskiego akademika. w ten sposób mogła sprawnie odhaczyć poranny trening biegania. Z resztą, dodatkowy będzie miała na w-f'ie, bo pewnie znowu babka wlepi jej karę za niechęć do grania w kosza z rówieśnikami.

Anonymous
Gość
Gość
Re: A może tak zamiana ról?
Czw Sie 25, 2016 8:58 pm
Większość młodych ludzi lubiła sobie pospać, przestawić budzik o te magiczne 'pięć minut' i niechętnie zbierała się do rozpoczęcia codziennej rutyny. W przypadku zamieszkałego w Londynie rudego Francuza było jednak zupełnie na odwrót. Remiemu wystarczyła pierwsza, cicha wibracja spoczywającego na nocnej szafce telefonu by zerwał się z wyra i błyskawicznie wyłączył alarm. Nie korzystał z melodyjki, nawet tej podstawowej, gdyż mogłaby obudzić jego ojca, a ten naprawdę nie cierpiał, gdy zakłócano jego sen. Na szczęście czujny chłopak już dawno wyrobił sobie nawyk wybudzania się o stałej, bardzo wczesnej porze,więc nawet gdyby nie dosłyszał odgłosu brzęczenia plastikowej obudowy o drewniany blat, to i tak niedługo potem sam by wstał, nie ryzykując spóźnieniem na pierwsze zajęcia.
- Jest już szósta.- szepnął do leżącego przy ścianie, na pozór identycznego brata. Gdy ten mruknął tylko niechętnie, Rem ściągnął z niego kołdrę by zmusić do ruchu i zaczął się ubierać. Biała koszula, kremowy sweterek i proste, jasne dżinsy wystarczały komuś kto nigdy nie podążał za modą, ani nie starał się wyróżniać z tłumu. Do tego poranna higiena oraz zaczesanie włosów do tyłu oraz związanie gumką i Remi już był gotowy do wyjścia. Był dopiero kwadrans po szóstej, ale musiał jeszcze pomóc pospieszyć się bliźniakowi, a poza tym do samej szkoły czekała ich ponad godzina jazdy. Wreszcie dochodziła również sprawa pracy matki obu rudzielców, która zaczynała dzień o siódmej, a wraz z nią wstawał pan domu. Może Rene aż tak bardzo się tym nie przejmował, jednak jego braciszek z jakiegoś powodu wolał ulotnić się przed tym radosnym zdarzeniem. Taki już był - dziwny. Ponadto także zamknięty w sobie i okrutnie przeciętny, tak z charakteru, jak i wyników. Nikogo chyba nie zdziwi jeśli dodać, że nie był najpopularniejszym chłopakiem w szkole... w przeciwieństwie do Rene, który pozwalał sobie na wszystko i miał całą masę dobrych znajomych. Recz jasna wszyscy wiedzieli,że to on jest 'tym złym' w duecie Dubois, ale nikt nie widział powodu by uświadamiać o tym nauczycieli. Ci zaś pamiętali czasy odpałów starszego brata i już chyba tylko z nawyku, widząc rudy łeb uciekający z miejsca 'przestępstwa', wołali wściekle "Reeemiiii!", zamiast zweryfikować najpierw fakty. Chociaż rozeznanie się w tej dwójce wcale nie było takie trudne, kiedy się ich lepiej poznało!
- Uhh, dobra, no... - Rene z fochem podniósł się z wygodnego, podwójnego materacu i podczas, gdy jego bardziej sumienny, starszy brat pakował go na lekcje, młodszy z bliźniaków niespiesznie poszedł do łazienki w której kolejne pół godziny układał włosy i Bóg wie co jeszcze wyprawiał. W związku z tym, gdy Remowi udało się wymusić na rodzeństwu opuszczenie mieszkania, o mało co nie złapał ich niedospany i mocno skacowany ojciec, który w pierwszej kolejności po wstaniu ruszył do kuchni sprawdzić lodówkę. Takim też oto sposobem Rem ledwo zdążał do szkoły, każdego dnia wpadając do pełnej klasy minutę przed rozpoczęciem zajęć, zdyszany i potargany, witany gromkim śmiechem kolegów i koleżanek oraz zawsze tą samą, szczerze zniesmaczoną miną nauczycielki.
- Mówiłem ci, że musimy wychodzić wcześniej! - powtarzał ostentacyjnie Rene, siadając z tyłu i uśmiechając cwanie do przyjaciół. Tu ścieżki bliźniaków się urywały na resztę dnia, gdyż w paczce młodszego Dubois nie było miejsca dla ofiar losu. Jak zwykle nie znajdując lepszego siedziska, Rem usiadł na samym przodzie, naprzeciwko biurka profesorskiego; na miejscu dla konfidentów, kujonów i tych z którymi żal było się zadawać.
Anonymous
Gość
Gość
Re: A może tak zamiana ról?
Czw Sie 25, 2016 9:35 pm
Wchodząc do budynku ze stołówką znacznie zwolniła, przechodząc wreszcie do szybkiego marszu i jak gdyby nigdy nic, weszła na salę by zgarnąć ze stołu kilka drobiazgów. O śniadaniu jakoś wolała nie zapominać. Kiedyś w końcu trzeba było jeść, a poza stołówkowym żarciem, na żadne się jakoś nie wybierała.
Jak zwykle wzięła kubek do którego nasypała kawy i dorzuciła łyżeczkę cukru, a następnie zalała wszystko wrzątkiem. Przy następnym stole nałożyła na talerz naleśnika z bitą śmietaną i czekoladą. Czasem można było zaszaleć, a skoro sami serwowali tu czasem dobre rzeczy... Nic tylko korzystać.
Zajęła pierwsze z brzegu miejsce i wyłożyła nogi na krzesło po przeciwnej stronie, a później zabrała się za jedzenie. Niby wzięła coś, co naprawdę jej smakowało, ale jakoś tego nie okazywała. Jadła, żeby się najeść, więc po kilku minutach nic jej już nie zostało.
Posiłek odhaczony.
Uśmiechnęła się z lekką kpiną, a później wstała i ruszyła na lekcje. Może i wydawała się wszystko olewać, ale na zajęcia jakoś chodziła. No, na prawie wszystkie, bo na tych, na których naprawdę nic ciekawego nie mówili, niezbyt często można ją było spotkać. Ot, nie lubiła marnowania czasu, a tak nieraz określała lekcje etyki. Po cholerę miała tam chodzić, jeśli życie i tak ją tego wszystkiego nauczyło? Lepiej było zająć się czymś innym.
Na matmę dotarła z dziesięć minut przed lekcją i korzystając z otwartej sali, weszła i zajęła swoje codzienne miejsce pod ścianą. Było bardzo wygodne, bo nauczyciel niespecjalnie mógł widzieć, co ona tam robiła, więc w nudniejszych momentach mogła spokojnie grać na fonie czy robić, co jej się podobało. Nikt nigdy do końca nie wiedział, co tej lasce chodzi po głowie.
Położyła kostkę na kolanie i wygodnie się rozsiadła, a później wyjęła z torby butelkę wody i kilka tabletek. Jeden z chłopaków dziwnie na nią spojrzał i szyderczo się uśmiechnął.
- Kurna~ Przecież już nieraz mówiłam, że to leki. Nawet raz już to sprawdzali - przypomniała mu zrezygnowana i przewróciła oczami.
Mówiła prawdę. To akurat były leki. Witaminy dokładnie. Jej styl życia zdecydowanie nie pomagał jej zachować dobrego zdrowia, więc chociaż tak starała się wynagrodzić swojemu organizmowi to, co mu robiła. Zakręciła butelkę i niedbale wrzuciła ją do torby, a później wyjęła duży zeszyt i długopis by zacząć coś w nim kreślić.
Sala powoli się zapełniała, ale Blackówna nie zwracała na to uwagi, jak zwykle pochłonięta swoimi sprawami. Dopiero chichoty rozchodzące się po sali zwróciły jej oczy ku drzwiom. No tak, para rudzielców. Dlaczego jej to nie dziwi.
Uśmiechnęła się jednym kącikiem ust, słysząc uwagę jednego z nich, a później kopnęła tylną nogę jego krzesła. W końcu siedział w sąsiedniej ławce, więc trudne to to nie było.
- Przyznałbyś się raz, że sam zaspałeś, bo leżałeś skacowany - zażartowała i zaśmiała się szyderczo.
Często to robiła, więc nic dziwnego, że Rene nie brał jej na poważnie i co najwyżej się odgryzał.
Poprawiła się na krześle i odłożyła na blat zeszyt, bo zaczynała się w końcu lekcja i przynajmniej na początku warto było posłuchać, co też kobieta  ma do powiedzenia. A nóż będzie to coś wartego jej uwagi. Cóż, jeśli nie,  to wtedy wróci do dawnego zajęcia.
Anonymous
Gość
Gość
Re: A może tak zamiana ról?
Czw Sie 25, 2016 10:27 pm
Kiedyś było zupełnie inaczej,choć niewiele osób to pamiętało. Za młodszych lat chłopców, którzy jeszcze w wieku przedszkolnym przeprowadzili się do Anglii z rodzimej Francji, obaj byli równie rozbrykani i słynęli nie tylko na swoim osiedlu, lecz także w całej podstawówce jako rude diabełki. By to podkreślić, na każde Halloween wręczano im widełki, chociaż nie mieli w zwyczaju się przebierać, a od zbierania cukierków woleli durne, często ryzykowne psikusy. Tradycja odeszła do lamusa, gdy z wiekiem obaj zdali się wydorośleć i spoważnieć. W rzeczywistości jednego z nich wciąż ciągnęło do przygody, ale dla niepoznaki uśmiechał się uroczo do profesorów i nosił podobnie do bardziej stonowanego, starszego brata. To jednak, że zaczął przez to wszystko nim gardzić i bez skrupułów zwalał winę za wszystko co sam odwalił, było tak cholernie oczywiste, że aż dziw brał, że żaden z dorosłych się dotąd nie połapał. Jakby wszyscy starsi zatrzymali się na dawnym (jak się z czasem okazało bardzo błędnym przekonaniu), że prowodyrem wszelkiego zła był Remi, którego negatywny wpływ udzielał się bardziej pasywnemu Rene.
- Tym razem się wam upiekło, ale pamiętajcie co wam ostatnio mówiłam; po następnym spóźnieniu wzywam na rozmowę waszych rodziców. - odezwała się oschle profesorka, która wstając od biurka zmierzyła zimnym spojrzeniem siedzącego tuż przednią Remiego. Zamiast jednak skomentować siedzącego w milczeniu rudzielca, przeniosła spojrzenie na jego brata, wzdychając głośno.
- Wiem, że jesteście zżyci, ale stać cię na więcej, Rene. Następnym razem nie czekaj na brata i przyjedź tu sam. Nie musicie wszędzie chodzić razem.
- Kur...! - Rene prawie nie trafił w krzesło, gdy te nagle ożyło i przesunęło się na bok. Od razu rozejrzał się za sprawcą tej 'zabawnej' sytuacji, a dosłyszawszy komentarz Natalie, zatrzymał na niej spojrzenie i uśmiechnął szeroko.
- Przyznałabyś się, że walisz amfę w biały dzień, a nie pierdolisz o witaminkach, Dark. - szepnął prawie niesłyszalnie, po czym obejrzał na profesorkę i z uroczym, niewinnym uśmiechem odpowiedział na jej zarzuty;
- Och, wie pani, to tak z miłości! Nie mógłbym go zostawić i pozwolić by jeszcze bardziej zaspał. Braterska lojalność i te sprawy!
Kilka cichych śmiechów przepłynęło przez salę, jednak matematyczka zdała się ich albo nie zrozumieć, albo nie dosłyszeć.
- Tak, tak. To bardzo szlachetne z twojej strony. Mimo wszystko musicie lepiej się zorganizować. Macie dłuższą drogę niż wielu innych uczniów, ale to was nie zwalnia z punktualności.
Kobieta odwróciła się w stronę tablicy i zaczęła pisać temat lekcji, która oficjalnie się rozpoczęła.
- A jeśli chcesz wiedzieć... - jak tylko zniknął z oczu nauczycielki, Rene nachylił się w stronę ciemnowłosej znajomej i mruknął.
- ...to ja nie miewam kaca. Mam twardy łeb... i nie tylko~
Anonymous
Gość
Gość
Re: A może tak zamiana ról?
Czw Sie 25, 2016 11:05 pm
Spojrzała na nauczycielkę z tą samą nienawiścią co zawsze, gdy znowu zaczynała pieprzyć jak idiotka, jakoby to ten kujonek w sweterku był wszystkiemu winien.
Serio? Ja rozumiem, ze ludzie to kompletni debile, ale bez przesady. Jez...
Już nawet nie miała siły się odzywać. Znowu skończyłoby się burdą i odesłaniem do dyrektora, bo urządziła kłótnię z nauczycielem i jak ona tak śmiała. Przecież jest uczniem! Dorosły ma zawsze rację! Niczego jej w domu nie nauczyli czy co? A może to poprzednia szkoła zawaliła sprawę?
No kurwa nie, nie nauczyli mnie. Nauczyli mnie walczyć o swoje; o odrobinę prawdy i sprawiedliwości. Cholera, szkoda tylko, że życie nauczyło mnie też, że cała reszta świata ma na to wyjebane. Ugh. To wszystko jest do dupy.
- Tak, Rene. Choć raz mógłbyś przyjść przed bratem. Więzy krwi nie zmuszają nikogo do niańczenia się nawzajem. - Powiedziała to może i półgłosem, ale cała klasa spokojnie mogła to usłyszeć.
Przemyślała tę wypowiedź, zanim zdecydowała się otworzyć usta. Nie chciała sobie ściągać na głowę kłopotów i wiedziała, że powinna siedzieć cicho, ale zwyczajnie tak nie mogła. Miała na to zbyt burzliwy charakter. Zwłaszcza,  gdy była w kiepskim nastroju, a niewyspanie i szumienie w głowie zdecydowanie go pogarszały. Mówiła o kacu choć sama go miała.
- Oj, przecież nie brałabym przed historią. W końcu chcę się jeszcze wyspać. - Zachichotała.
Tsk. Powinnam była jednak coś jeść wczoraj. Mój błąd.
Na szczęście, dzięki słabej głowie, kac też nie był zbyt mocny i powinien za niedługo przejść.
- Tia, bardzo twardy łeb. Normalnie nic ważnego się do niego nie przebije. - Parsknęła śmiechem w momencie, gdy nauczycielka odwróciła się i zmierzyła klasę groźnym spojrzeniem.
- Ciszej tam. - Uspokoiła klasę, w której jeszcze przez chwilę było słychać szepty, a później przeszła do prowadzenia lekcji.
Boziu, jaka nuda. Chyba jednak lecę w kimę już teraz.
Westchnęła ciężko i podparła zwieszoną głowę rękami, jakby z uwagą studiowała informacje z położonej przed nią książki.
Obudził ją dopiero głos tej krowy.
- Panno Black, może pani rozwiąże zadanie 2.134 skoro moje słowa tak panią nudzą. - Profesorka zdecydowanie nie była zachwycona, gdy wreszcie zorientowała się, co się dzieje na końcu klasy.
- Mm? - zamruczała Natalie, podnosząc głowę i na szybko analizując sytuację.
Zerknęła na zegarek i nieznacznie się uśmiechnęła, kobieta jednak dała jej dużo pospać, więc nie było co narzekać.
Westchnęła ciężko i podniosła się niechętnie z krzesła by udać się pod tablicę.
- Mogę? - rzuciła do siedzącego z przodu Remiego, wskazując na jego książkę i jeśli specjalnie się przed tym nie wzbraniał, wzięła ją by podejść z nią pod tablicę. Jeśli oponował, to wzięła ją od kogoś innego.
Rzuciła okiem na tekst zadania i przeniosła na tablicę najważniejsze informacje, a później odłożyła książkę na ławkę rudzielca, nie odrywając wzroku od tablicy. Nie chciała się rozpraszać.
Belferka chciała ją zagiąć? No to się baba przejechała.
Dziewczyna jak gdyby nigdy nic zabrała się do pracy. Styl miała koszmarnie chaotyczny, ale do rozumowania nie można się było przyczepić. Z resztą, nawet gdy kobieta próbowała jej wytknąć błąd, to Natalie zalewała ją takim potokiem uzasadnień, że szatynka musiała się zamknąć.
Gdy już skończyła, odwróciła się na pięcie do profesorki i beznamiętnie zapytała.
- Mogę już wracać do ławki? - Uniosła jedną brew, a nie słysząc sprzeciwu kobiety, upuściła flamaster na odpowiednią półeczkę i pomaszerowała na miejsce.
Zajęcia niebawem się skończyły i cała klasa mogła udać się na swoją "ukochaną historię.
Blackówka przeciągle ziewnęła.
- Ona nigdy się nie nauczy, że nie muszę trzaskać jej głupich zadań by coś umieć? - zapytała retorycznie i ruszyła za tłumem w stronę drzwi.
Anonymous
Gość
Gość
Re: A może tak zamiana ról?
Czw Sie 25, 2016 11:58 pm
"Kujonek w sweterku" nie zabrał głosu w jakże ciekawych rozważaniach na temat pokrewieństwa krwi i związanych z tym niepisanych zasad. Nie zakuwał jednak przez ten czas, tylko ślęczał nad książką na której pustych miejscach i marginesach zaczęły pojawiać się najróżniejsze bazgrołki. Do tego z jak nikłym szacunkiem odnosił się rudzielec wobec podręczników większość nauczycieli zdążyła już dawno przywyknąć. Mogli go ochrzaniać setki razy, ale jednak regulamin nie zabraniał kreślenia po własnych książkach i skoro wielu uczniów i tak podkreślało w nich zadania czy robiło notatki (ew rysowały penisy na co drugiej stronie) to trudno było zarzucić coś naprawdę zdolnym rysunkom kotów, tak domowych jak i dzikich, które patrzyły na czytelnika tajemniczo i jakby trochę kpiąco. A skoro jak na razie lekcja sprowadzała się do wykładów natury etycznej, a nie rozwiązywania problemów matematycznych, to tym bardziej profesorka pozwoliła sobie zupełnie ignorować poczynania chłopaka. Dopóki kątem oka dostrzegała, że notował wszystko z tablicy, a sprawdzała go częściej niż wielu innych uczniów w zasięgu jej wzroku, to zaciskała tylko z niezadowoleniem usteczka i robiła swoje.
Pomimo iż Remi zerkał okazyjnie na tablicę i szybkim, niedbałym pismem notował każde zadanie wraz z rozwiązaniem oraz potrzebne formułki, to niespecjalnie zwracał uwagę na to co działo się w klasie. Jakież więc było jego zdziwienie, gdy nagle tuż przed nim jak grzyb po deszczu wyrosła Natalie Black! Najfajniejsza genialna buntowniczka tej szkoły odezwała się bezpośrednio do niego, jakby był kimś niemal jej równym. Do tego wyglądała jeszcze lepiej niż zwykle - bez nudnego mundurka, prezentująca swój własny styl,który tak się składało, że, chociaż nikt chyba tego nawet nie podejrzewał, idealnie wpasowywał się w ideał Remiego. Biedak nawet nie poczuł rumieńca jaki go zalał, zbyt zaaferowany i zaskoczony tak nagłym oderwaniem od pochłaniającego zajęcia. W odpowiedzi na zadane pytanie odsunął od siebie podręcznik, dając jej do niego pełen dostęp. Gdy Blackówna odwróciła się i podeszła do tablicy, rudzielec odprowadził ją wzrokiem. Nawet nie zauważył kiedy zjechał spojrzeniem na jej tyłek...
Nie by taki grzeczny jakby chciał, albo raczej jak powinien być. Zagryzł wargę i wbił nazbyt rozlatane, miodowe tęczówki w swoje notatki, starając się odsunąć od siebie o wiele za odważne i dzikie wyobrażenia. Wiedział, że i tak nie miał ani czasu, ani możliwości na takie rzeczy, a kłopotów już nawet nie musiał szukać by same go znajdywały. Zacisnął zęby i sam rozwiązał zadanie z którym bez problemu poradziła sobie Nat. Jemu zajęło ono więcej czasu, ale także dał sobie radę i to akurat przed dzwonkiem.
- To twoja wina, Black. Nie wyglądasz na jajogłową.
Jak tylko nastała przerwa, Rene zebrał rzeczy i razem z resztą 'gangu' ruszył na kortarz, po drodze obojętnie mijając brata i zamiast na nim, skupiając uwagę na brunetce.
- Ale to nawet lepiej. Całkiem seksownie ci w tych szmatkach... Niech zgadnę, zajebałaś braciszkowi? - kolejny szeroki, wredny uśmiech, który charakteryzował braci Dubois... no, teraz już tylko jednego brata.
- Majtki też mu podwędzasz?
Historia odbywała się na tym samym piętrze, ale jaki byłby fun w staniu pod drzwiami jak banda sierot? Rene miał o wiele ciekawsze wyobrażenia przerwy, więc kontynuując rozmowę minął drzwi odpowiedniej sali i udał się w kierunku wyjścia z budynku. Była znośna pogoda, a o tej porze miał być trening klubu cheerleaderek. Zakład, że ucieszą się jak wśród pomponów znajdą kosarza?
Anonymous
Gość
Gość
Re: A może tak zamiana ról?
Pią Sie 26, 2016 12:35 am
Dziewczyna zupełnie nie zwróciła uwagi na reakcję chłopaka. W  tym momencie interesował ją tylko podręcznik i zapisane w nim zadanie. Jej zdolność do skupiania się na problemie była godna podziwu i naprawdę bardzo przydatna w życiu. To dlatego tak szybko się uczyła i nigdy nie musiała nic zakuwać. No, nie licząc tych durnych dat i głupot z gegry. Ale od czego są ściągi? Te  przedmioty musiała po prostu zaliczyć. W życiu nigdy jej się nie przydadzą, a  teraz zwyczajnie ją one nudzą. Serio, bardziej pożytecznym było przespać ten czas lub po prostu zająć się czymś innym, a wbrew pozorom, olewająca wszystko nastolatka miała co w życiu robić.
Uśmiechnęła się jednym kącikiem, zauważając rozsiane po książce koty. Już zdecydowanie wolała takie rysunki niż niecenzuralne bazgroły jakimi raz chciano przyozdobić i jej zeszyt. Raz. Po tym, co się wtedy działo, nikt już więcej nie próbował. Jej rzeczy zwyczajnie nie wolno było tykać. Miała na tym punkcie jakiegoś fioła. W sumie, ciężko się dziwić, jeśli cały twój dorobek mieści ci się w jednej walizce i odczujesz każdą  najmniejszą stratę.

Nudna lekcja dobiegła wreszcie końca i uczniowie mogli udać się na tę jeszcze nudniejszą. Natalie powłóczyła nogami na korytarz niespecjalnie interesując się otaczającymi ją uczniami. W ogóle mało ją obchodziły ich sprawy. Zwłaszcza, gdy bolał ją łeb i zajmowała go jedynie wizja spania.
- Nie powinieneś za niego obrywać - mruknęła pod nosem tak, by usłyszał ją tylko mijany właściciel książki i pomaszerowała dalej, nawet się nie zatrzymując.
Niestety, ale tylko tyle  mogła w tej sprawie zdziałać. Pewnie i tak jej nie posłucha, ale przynajmniej choć raz usłyszy, że ktoś to nie jego o wszystko obwinie. Zawsze  coś, prawda?
Zaśmiała się bezgłośnie słysząc komentarz drugiego rudzielca. Ba, nawet wyjątkowo się przed nim na chwilę zatrzymała i spojrzała mu w oczy.
- No cóż, podobno to normalne, że dziewczyny genialnie wyglądają w męskich koszulach. Chwila. Fakt. Lepiej, gdy mają tylko je na sobie. - Uśmiechnęła się jednym kącikiem ust i nachyliła nad kolegą.
- Niestety, w szkole muszę nosić też całą resztę - dodała z udawanym żalem i wygięła usta w podkówkę, a później odsunęła się od niego i odwróciwszy się na pięcie, pomaszerowała dalej.
Na miejscu usiadła na podłodze z wyprostowanymi nogami, co średnio spodobało się mijającej ją grupce dziewczyn, bo jedna lala się o nią o mało nie potknęła. Na szczęście, nie próbowały jej dziś zawracać głowy i jedynie zmierzyły wzrokiem i poszły dalej. Natalie tego jednak nie widziała, bo siedziała z głową opartą o ścianę i zamkniętymi oczami. Musiała się wyciszyć i oczyścić umysł. Był jej jednak potrzebny restart systemu.

Niechętnie podniosła się z miejsca, gdy pojawił się profesor  i otworzył przed nimi drzwi.
A tak wygodnie mi się siedziało.
Zamruczała coś niezrozumiałego pod nosem i weszła do klasy, gdzie zajęła kolejne typowe dla siebie miejsce, tym razem w okolicach okna, ale nie tak, by padało na nią światło. Jej alabastrowa cera za nim nie przepadała. Z resztą, jej oczy też nie do końca.
Anonymous
Gość
Gość
Re: A może tak zamiana ról?
Pią Sie 26, 2016 1:11 am
Natalie nie zauważyła żenującej reakcji Remiego, zaś ten nawet nie zdawał sobie sprawy z tego jak widoczny był jego podziw. Chyba tylko dzięki temu rudzielec przeszedł z tą dziwną sytuacją do porządku dziennego i, w przeciwieństwie do braciszka, który poszedł rozrabiać na dworze, zebrawszy rzeczy starszy z braci Dubois bez ociągania poszedł stanąć przy drzwiach do sali od historii.
Kiedy zaczął się zmieniać? Przecież nie zawsze stawał z boku, milczący i wiecznie zamyślony, bez życia i, jak to podkreślał Rene, bez jaj by cokolwiek zrobić czy zmienić. A jednak niegdyś wiecznie szczerzący się, nie bojący ryzyka i butny chłopaczek podpierał teraz ścianę, pusty wzrok zawieszając na jednym z wielu plakatów reklamujących warsztaty zawodowe. Przydługie włosy związane w kucyk i szkolny mundurek kłóciły się z plastrem na policzku oraz blizną po rozciętym łuku brwiowym. To drugie, chociaż prawie niewidoczne, było chyba jedynym szczegółem po którym można było bezbłędnie rozróżnić go od brata. Chociaż Rene chwalił się wiele razy jak to lubi walczyć o swoje i podobno niejednokrotnie musiał brać czynny udział w konkretnych przepychankach, to w przeciwieństwie do kujona w sweterku, młodszy bliźniak nigdy nie przyszedł do szkoły nawet z siniakiem. Mimo iż Remi też nie przyjeżdżał poobijany, to jednak zdarzało się go zobaczyć z rozciętą wargą czy podbitym okiem. Właśnie wtedy Rene zaczynał opowiadać jak to wyratował rudzielca z objęć pewnej śmierci po tym jak wkurzył nieodpowiednią osobę. Niewielu w to wierzyło, a, jak na ironię, było to w pewnym sensie prawdą.
Anonymous
Gość
Gość
Re: A może tak zamiana ról?
Pią Sie 26, 2016 3:14 pm
Black nawet nie czekała aż zajęcia się rozpoczną od razu, gdy tylko zasłonił ją wyższy kolega, który usiadł przed nią, położyła na ławce plecak i przytuliła się do niego jak do poduszki. W międzyczasie szturchnęła też jeszcze koleżankę z burzą starannie ułożonych loków na głowie.
- Daj mi później spisać notatki, okej? - zamruczała sennie.
Natalie nie specjalnie przywiązywała uwagę do ludzi i nigdy nie starała się na siłę zacieśniać z nimi więzów, ale mimo to, o dziwo nie miała problemów z zawieraniem znajomości, które nie kończyły się nienawiścią do jej osoby po wsze czasy. Dlatego też lepiej ułożona dziewczyna przytaknęła jej i wyjęła książki. Właściwie, to działało w obie strony. W końcu Violetta pomagała jej za to przy matmie. Nie jakoś dużo, ale zawsze na tyle, by mogła choć trochę zrozumieć trudniejszy materiał.

Lekcja spokojnie mijała, a Black mogła sobie drzemać w najlepsze. Tak naprawdę nie spała, bo instynkt jej na to nie pozwalał. Można było powiedzieć, że przeszła raczej w tryb czuwania, który pozwalał regenerować siły, ale i pozwalał momentalnie się wybudzić, gdy to było konieczne. Tak samo, jak na matmie, gdzie wystarczyło zwrócenie jej uwagi, żeby podniosła głowę. Nikt nie musiał jej szturchać ani nawet nauczycielka nie była zmuszona podnosić głosu.
Kilka razy znajoma z ławki próbowała ją zagadywać, bo wiedziała, że Natalie nawet senna może jej odpowiadać, ale dziś o dziwo naturalna brunetka nie paliła się z udzielaniem wyjaśnień i tylko odburkiwała coś pod nosem z irytacją.
- Natalie, co z tobą? Co się stało? - Zapytała w końcu zaniepokojona kujonka, gdy po lekcji większość klasy zdążyła już opuścić salę i udać się na kolejną lekcję.
- Nic mi nie jest. Nie przejmuj się - zbyła ją i szybko ewakuowała się z klasy. Czy Kiara jeszcze się nie nauczyła, że wyciąganie z tej dziewczyny informacji o jej prywatnych sprawach wcale do łatwych nie należy i prędzej usłyszy się solidny ochrzan niż czegoś się dowie? Jak widać, miła nastolatka nadal się łudziła, że jej przyjaciółka zacznie jej się częściej zwierzać.

Kilka następnych godzin jej jakoś minęło. Po tym, jak skoczyła na dłuższej przerwie do stołówki i zaparzyła sobie "chińską" kawę od brata, która już po kwadransie zupełnie postawiła ją na nogi i momentalnie poprawiła parszywy humor.
I tak oto dziewczę dotrwało do ostatniej lekcji - wf'u. Dobrze, że odzyskała energię, bo w tej szkole wcale nie było na tych zajęciach tak łatwo, a przynajmniej nie uczniom, którzy notorycznie podpadali nauczycielce i musieli wykonywać dodatkowe ćwiczenia. Tia, a później się dziwić, że taki obszarpaniec jak Natalie jest w stanie zrobić więcej pompek niż niejeden kolega.
Anonymous
Gość
Gość
Re: A może tak zamiana ról?
Pią Sie 26, 2016 7:33 pm
Jeśli którykolwiek z nauczycieli w tej szkole miał bardziej aktualny powód do nieprzepadania za starszym z braci Dubois, to była to właśnie babka od wychowania fizycznego. Choćby stawała na rzęsach, groziła mu wydaleniem ze szkoły, zawiadomieniem rodziców, zawieszeniem czy okrążeniem budynku pięćdziesiąt razy bez chwili odpoczynku to i tak nie była wstanie zmusić upartego jak osioł chłopaka do przebrania się w wymagane do ćwiczeń spodenki oraz koszulkę. Tak samo nic nie było w stanie ruszyć Remiego na basen, więc zajęcia z niego miał z góry niezaliczane. Ponieważ jednak słodkie oczy (i dobre wyniki w sporcie) Rene działały także na tę profesorkę, kobieta pozwalała starszemu rudzielcowi brać udział w zajęciach w mundurku, chociaż zawsze potrącała mu ocenę za nieodpowiedni strój i nie żałowała surowszego traktowania. Niektórzy (głównie banda jego brata) żartowali, że Francuz już dawno pobił rekord karnych pompek w kraju, lecz Rem nie miał w nawyku narzekać na wszystko jak jego bliźniak. Jeśli tylko w ten sposób miał szansę na zaliczenie roku, nie próbował wymigiwać się od kar i bez oporu się im poddawał. Ta pasywność oraz posłuszeństwo kłóciły się ze stanowczością, którą wykazywał w niektórych, rzadkich momentach. Tak samo jak blizna przecinająca brew nie pasowała do kremowego sweterka w serek...
- Wszyscy przebrani? - niska, acz dobrze umięśniona i całkiem atrakcyjna trzydziestolatka w krótkich spodenkach i białym podkoszulku wyszła naprzeciw zebranej grupki nastolatków. Chociaż wuefistka była surowa i niewzruszona, lubiła dawać szansę amatorom sportu i zawsze na początek zajęć, tuż po krótkim rozgrzaniu mięśni, pytała uczniów jak chcieliby spędzić daną lekcję. Nie zawsze brała pod uwagę ich zdanie, ale czasem podchwytywała rzucany luźno pomysł.
- Może basen? - standardowo zaproponował jeden z kumpli Rene. Pomijając oczywiste plusy jak dziewczyny w strojach kąpielowych czy przyjemny chłód chlorowanej wody, większość nastolatków z tej klasy cieszył również widok "niedysponowanego",który jak dziki kot unikał ochlapywania wodą, choć zdarzało się, że pomimo czujnego oka profesorki, udawało im się w kilka osób wrzucić go do wody w pełnym stroju. Nawet ona się wtedy uśmiechała z rozbawienia! Do śmiechu nie było tylko przemokniętemu do końca dnia Francuzowi.
Anonymous
Gość
Gość
Re: A może tak zamiana ról?
Pią Sie 26, 2016 8:26 pm
Natalie dość niechętnie wtoczyła się do szatni i zaraz potem powlokła się do łazienki. Koleżanki już dawno zaczęły się przebierać, ale jej jakoś się do tego nie spieszyło. Zamiast tego oparła się o umywalkę i wbiła spojrzenie w swoje odbicie.
Cholera. Nie chce mi się robić z siebie ofiary. Nie chce mi się zwracać na siebie uwagę i się zakrywać. Nie chce mi się udawać niedysponowanej. Nie chce  mi się spylać przez okno. Jasny szlag... Nie chce  mi się nic w tej sprawie robić.
Zwiesiła głowę i zamknęła oczy. Nienawidziła takich sytuacji jak te. Już w poprzedniej szkole były w związku z nimi niezłe  jazdy. Na co dzień dziewczynę może i mało obchodziło zdanie kolegów, ale jednego nie lubiła - gdy śmiano się z niej jako z ofiary losu. To pewnie dlatego na każdym kroku okazywała swój wojowniczy charakter i nie migała się od wyznaczania terytorium. Pod tym względem była równa i facetom. Nic dziwnego, że nie uśmiechało jej się tracić szacunku,  jakim ją darzyli. Nie ważne, że pewnie i tak sama by to sobie odbiła, a oni rzuciliby tylko kilka komentarzy. Nie ważne, że mogłaby spokojnie obić mordę każdemu, kogo by na tym złapała. Zwyczajnie nie miała ochoty by o tym gadali. Takie głupie spaczenie.
- Natalie, idziesz? - zapytała jedna z koleżanek, wychylając się zza drzwi. Buntowniczka zwyczajnie nie rozumiała, jakim cudem Kiarze aż tak na niej zależy. Momentami ta dziewczyna ją wręcz niańczyła.
Ona traci tylko czas.
- Taa, idę. - Westchnęła i niechętnie oderwała się od umywalki i powłócząc nogami, udała się do szatni. Większość kobietek już wyszła, więc przynajmniej miała o tyle łatwiej.
Wreszcie zdecydowała się na ubranie chociaż tych długich spodni. Ręce nie wyglądały aż tak źle i nie powinny wzbudzać sensacji, więc nie zamierzała zakładać niepotrzebnie bluzy, która mogła bardziej rzucać się w oczy, bo wszyscy wiedzieli, że Brytyjka wcale nie jest aż taka ciepłolubna. Już lepsze było zaprezentowanie tego pięknego, wielkiego sińca na ramieniu, który powstał wczoraj.
Do grupy dołączyła jako ostatnia, co sprawiło, że miała te kilka minut spóźnienia, ale na zwykłym komentarzu ze strony nauczycielki i notatką w dzienniku się skończyło. Później wszyscy przeszli płynnie do rozgrzewki i Natalie stała się choć na chwilę "normalnym" uczniem. Właściwie, całkiem lubiła sport i zawsze dawała z siebie wszystko na zajęciach co sprawiało, że miała całkiem niezłe wyniki. Oczywiście, robiła to dla siebie, a nie jakichś osiągnięć czy ocen. To drugie to już na pewno, bo przed sportami zespołowymi wzbraniała się rękami i nogami.
Gdy padło pytanie o preferowane zajęcie, oczy dziewczyny szerzej się otworzyły, gdy padła propozycja basenu.
Fuck. Tego nie przewidziałam.
Stała przez chwilę jak w ryta i gapiła się na pięty stojącego przed nią ucznia.
Trudno, zawsze zostaje spieprzenie oknem w szatni, gdy pójdziemy się znowu przebrać. Jeden ochrzan wte czy wewte, co za różnica?
Anonymous
Gość
Gość
Re: A może tak zamiana ról?
Pią Sie 26, 2016 9:15 pm
- Basen?
To jedno słowo wystarczyło by nauczycielka parsknęła cicho pod nosem, jakby nie miała ani ochoty ani nie widziała potrzeby by kryć się ze swoim podejściem do tematu. I była to okrutna prawda, gdyż pani wuefistka naprawdę głęboko w dupie miała delikatne uczucia dorastających podopiecznych. Mogła trenować teraz na jakieś zawody, a została marnym belfrem wiecznie szukających wymówek bachorów. Szczególnie wizja zabrania tej konkretnej klasy na basen równie ją dobijała co rozweselała.
- Żeby znowu połowa z was dostała okresu? - zapytała rozglądając się tak po panienkach, jak i chłopcach. Dla niej każde zwolnienie było niedyspozycją, czyli okresem. Męski czy damski, krwisty czy ograniczający się do bólu brzucha - to nie miało znaczenia. Wszystko było określane cholernym, parszywie poniżającym i zawstydzającym słowem. Ponieważ jednak nie było ono brzydkie czy niedopuszczalne, nikt nie mógł się poskarżyć.
- Nie, moi drodzy. Jak nie macie lepszych pomysłów to gramy w zbijaka. Panie na lewą stronę boiska, a panowie na prawą. Słabsza płeć zaliczy po sto pięćdziesiąt brzuszków. NO, RUCHY! I NIE MA CELOWANIA W TWARZ!
Ostry pisk gwizdka ogłuszył zebranych, którzy nie ważne ile razy by nie słyszeli jego pękającego bębenki sygnału, nigdy nie mogli się na niego przygotować. Szybkość z jaką bez zapowiedzi sięgała poń trzydziestolatka była niemożliwa do opisania zwykłymi słowami.
- Sorry, dziewczyny, ale nie macie szans! - zawołał Rene, który stojąc na samym końcu zbiorowiska, bezwstydnie obczajał wzrokiem Natalie. Oczywiście złapany na gorącym uczynku miał gotową wymówkę, tym razem osobiście dostarczoną mu przez brunetkę. Inni mogli być zbyt zajęci słuchaniem wuefistki, a sama baba herod była takim konusem, że wystarczyło by przed Nat stanął Remi i już dziewczę miało luz. Tylko ktoś kto od dłuższego czasu wbijał w Blackównę natrętne, jasne tęczówki mógł zauważyć coś co obojętna poza i tłum ludzi zasłaniał jak dotąd przed wzrokiem ogółu.
Mam dobrego cela. Z raz powinienem ją tam trafić.
W drodze na swoją stronę boiska, młodszy z bliźniaków minął Violette i zwolniwszy przy niej kroku, mruknął tak by tylko ona mogła usłyszeć.
- Jak wygram to pokażesz mi cycki? - wystawił język i szturchnął ją łokciem prosto w ramię tej konkretnej, schowanej w kieszeń ręki, które już i tak zdobiła kolorowa plama. Gotów uskoczyć w razie kontry, szczerzący się niczym cholerny kot z Alicji w Krainie Pojebów, odbiegł do reszty chłopaków, tym razem zaczepiając wciąż ubranego w mundurek Remiego. Jedna wymiana spojrzeń, krótkie kiwnięcie głową starszego z braci i już wiadomym było, że się ustawili. Ile razy ta klasa nie grałaby w zbijaka, Rene zawsze robił sobie bodyguarda z Remiego. A ponieważ w wersji zasad wymyślonych przez panią od wuefu nie wystarczyło kogoś trafić by go wyeliminować, tylko grało się aż ostatnia osoba z przeciwnej drużyny nie zrezygnuje, czasami rozgrywki były naprawdę zacięte i kończyły się porównywaniem "ofiar". Oczywiście, żeby zniechęcić wszystkich leniuchów, drużyna przegrańców dodatkowo otrzymywała pały za słabe wyniki. To... nie było normalne.Niestety w tej szkole niewiele rzeczy do zwyczajnych się zaliczało.
Anonymous
Gość
Gość
Re: A może tak zamiana ról?
Pią Sie 26, 2016 10:00 pm
Poniekąd odetchnęła z ulgą, gdy nauczycielka wyśmiała ich pomysł. Przynajmniej odpadła ta najgorsza opcja, a wizja gry w zbijaka nie była już aż taka straszna. Większość dziewcząt nie przyjęła jednak tej wiadomości najlepiej. Lalunie bały się oberwać tą piłką, bo dobrze rozpędzona, faktycznie potrafiła zadać mało odpornym ból. Natalie to nie ruszało. Chyba jedynie przywalenie jej tym centralnie w twarz byłoby okropne, ale miała dość refleksu by zawsze się przed tym zasłonić. Umysł taktyka też tu na swój sposób pomagał. Jeśli spojrzało się na boisko jak na szachownicę, to spokojnie można było ustalić, gdzie się nie ustawiać i gdzie bić. Ba, nawet można było określić, jakimi poszczególne osoby są figurami!
Refleks, szybkość, wytrzymałość, umysł taktyka, mistrzostwo w unikach, upór osła. Dziewczę miało naprawdę spore predyspozycje do osiągania niezłych wyników w tej głupiej grze. Zwłaszcza, że nie była ona aż tak strasznie zespołowa.
Instynktownie odwróciła twarz, gdy usłyszała, że ktoś do niej podchodzi, więc nie dała się mu zaskoczyć. Nie zdążyła jednak mu odpowiedzieć, bo szybciej zadziałał odruch niż ta bardziej "świadoma" część mózgu. Reakcja dziewczyny była natychmiastowa. Utrzymywanie zawsze bezpiecznego dystansu od ludzi było naprawdę pomocne przy unikach.
Cofnęła od niego ramię, praktycznie się przy tym obracając, by uniemożliwić mu tknięcie jej. Porządnie ją tym gestem wkurzył, bo wiedziała, że musiał dostrzec tego siniaka. Trudno było go NIE dostrzec zwłaszcza, gdy podchodziło się do niej od tej strony.
Odsunęła się zwiększając dystans na jakieś półtora metra i wbijając w niego ciskające gromami ślepia, uśmiechnęła się jadowicie.
- A w kolorowych pisemkach nie masz ich dość? - Wycofała się na żeńską część boiska, nawet na chwilę się od niego nie odwracając i dopiero tam wyjęła ręce z kieszeni.
- Nakopiemy im, prawda Black? - rzuciła jedna ze szkolnych szczypiornistek, puszczając do niej oko. Relacje dziewcząt były dość oziębłe i nigdy nie próbowały ich poprawiać, ale w takich chwilach jak ta, były gotowe przymknąć na to oko. Natalie nie lubiła sportów zespołowych i koleżanka o tym wiedziała, ale wiedziała też, że Blackówna naprawdę dobrze sobie radzi w tej grze i warto było jakoś tam z nią współpracować.
Violette skinęła jej głową.
- Bez taryfy ulgowej dla tych ciot - prychnęła, uśmiechając się tak samo jadowicie, jak przed chwilą i przybierając odpowiednią pozę do biegania.
Gra się rozpoczęła i piłka raz po raz poczęła przemieszczać się z jednej strony boiska na drugą. Kolejne osoby odpadały, ale o dziwo, dziewczęta wcale nie dawały się tak łatwo wykosić. To pewnie przez wzgląd na instynkt przetrwania, który uaktywniała u nich myśl, o bólu wywołanym trafieniem. Choć dziewczyny te nie łapały nigdy piłki, to i tak były przydatne, bo siłą rzeczy choć częściowo odwracały uwagę od tych bardziej zdolnych koleżanek, które sprawnie się między nimi przemieszczały. Nie trzeba chyba wspominać, w której grupie była (wzmocniona już drugą dzisiaj kawą z efedryną) Black.
Anonymous
Gość
Gość
Re: A może tak zamiana ról?
Pią Sie 26, 2016 10:53 pm
Gra w zbijaka, w przeciwieństwie do wielu innych sportów jakie rozgrywali uczniowie na w-f'ie, w tej klasie przemieniała się szybko w prawdziwie zażartą walkę. Z taką osóbką jak Natalie ciężko było konkurować i większość czasu niewiele osób się tego choćby podejmowało. Męska część drużyny bardzo szybko się wykruszała, tłumacząc forami dla pań, w rzeczywistości przerażona zawziętością i brutalnością oraz dokładnością Blackówny. Jednak poza zwykłym strachem był jeszcze jeden powód dla którego podczas zbijaka panowie beztrosko kulili ogony i spierdzielali odpocząć na ławkach. Powszechnie znanym, choć zadziwiającym faktem było to, iż w klasie A, w męskiej drużynie zbijaka, im mniej osób było na boisku tym większe szanse miała ona na zwycięstwo. Stanowiło to zupełną odwrotność taktyki panien, a wszystko za sprawą dwóch identycznych z wyglądu rudzielców...
Bracia Dubois nie musieli się nawet ze sobą porozumiewać, bo instynktownie podążali swoimi śladami. Od zawsze razem, większość życia bawili się w naśladowanie siebie nawzajem. Pomagało im to za młodu oszukać dosłownie każdego i miało bezpośredni wpływ na ich skrajnie różne odsłony w wieku dojrzewania. Lecz mimo ochłodzenia ich relacji, wciąż łączyła ich wyjątkowa więź, którą bezbłędnie wykorzystywali dla własnych korzyści, nawet jeśli obecnie kierowały nimi zupełnie inne pobudki.
Dla Rene pozostanie w grze było kwestią honoru. Nie mógł się poddać i pozostawić załatwienia sprawy bratu nie tylko ze strachu, że ten, pozbawiony odpowiedniej motywacji, oleje grę i skaże pół klasy na nieprzyjemne konsekwencje. Ego młodszego z bliźniaków kazało mu zostać na polu walki, choćby jego rola ograniczała się do chowania za plecami innej osoby.
Remi, choć bierny i obojętny przez większość czasu, stawiał sobie za cel istnienia chronienie brata, więc dopóki ten był za nim, starszy Francuz nie brał możliwości poddania się nawet pod uwagę. Wszyscy przekonali się o tym już w pierwszej klasie, w dzień podobny do tego teraz. Wtedy także mieli grać w zbijanego...
Wtedy był to swoisty test charakteru dla dopiero co poznających się nastolatków. Oczywiście Rene musiał się popisać, ale już w pierwszej minucie prawie oberwał w dziób. W ostatniej chwili osłonił go Remi, który bez zająknięcia przyjął nie tylko ten cios, ale także każdy kolejny, aż w końcu za którymś razem twarda piłka tak niefortunnie trafiła go w skroń, że rudzielec padł na ziemię i rozciął sobie brew o twarde, betonowe podłoże. Nawet pani harda wuefistka zareagowała i zaproponowała by chłopak udał się do gabinetu pielęgniarki, ale Rem za nic w świecie nie chciał zejść z boiska. Chociaż ledwo stał na nogach, nie zamierzał poddawać się dopóki Rene był w grze. Od tamtej pory nic się nie zmieniło i chociaż już po kwadransie po prawej stronie placu stali tylko dwaj Francuzi, żaden z nich nie zamierzał w najbliższym czasie z niego schodzić. Jeden czuł się świetnie i wybitnie dobrze bawił widokiem coraz bardziej zmęczonych koleżanek, zaś drugi skupiał się na łapaniu piłki i jak najsilniejszych rzutach by w ten sposób przyspieszyć wykluczenie reszty przeciwniczek. W końcu im mocniej je trafi,tym większa szansa, że będą miały dosyć. W drugą stronę to nie do końca tak działało, przynajmniej jak do tej pory.
Anonymous
Gość
Gość
Re: A może tak zamiana ról?
Pią Sie 26, 2016 11:31 pm
Taktyka dziewcząt też wcale nie była taka zła. Zwłaszcza dlatego, że te "lepsze" miały już ustaloną taktykę zaproponowaną swego czasu przez Natalie. Gdy większość słabszych uczestników się już wykruszała, a ci lepsi zaczynali się męczyć, z dziewczynami nie było aż tak źle dzięki systemowi zmianowemu. Co chwila jedna czy dwie dziewczyny miały szansę wytchnąć, gdy inne w tym czasie je osłaniały. Czasem wystarczyło i pół minuty na złapanie oddechu by odzyskać dawną motywację i chęć do walki. Niestety, z czasem nawet ten system przestawał tak dobrze działać, bo pod koniec lekcji zostawało na niego zbyt mało zawodniczek, a zmęczenie stawało się już niestety wyczuwalne.
- Hej księżniczko, może wychylisz się zza pleców brata - krzyknęła ze śmiechem Blackówna trafiając piłką chłopaka na lewo od Rene.
Ciota chowająca się za bratem, którym pomiata. Ugh. Tego drugiego też zupełnie nie rozumiem. To odruch jak u bitej dziewczyny? Facet ją krzywdzi, a ona nadal broni go "bo on nie jest zły tylko miał gorszy dzień".
W końcu na boisku zostało tylko pięć dziewczyn, rudzielce i jeden z ich kolegów.
Super, teraz przechodzimy do tej najnudniejszej części, kiedy nikt nie może nikogo trafić.
Przewróciła  mentalnie oczami. Doskonale wiedziała, że żadna z drużyn się nie podda. Choćby dla zasady będzie walczyła o swoje zwłaszcza, że na boisku dziewcząt znajdowała się ciągle wkurzona na Rene siwowłosa i równie zaciekła szczypiornistka oraz jedna z siatkarek. Rene też rzeczy jasna nie myślał, żeby odpuścić, a że za nim szedł jego brat, to zostawała nam przynajmniej dwójka uparciuchów z przeciwnej drużyny.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach