Riverdale
Riverdale
Administrator Sovereign of the Power
Mieszkanie Jonathana i Shane'a
Pią Lip 08, 2022 12:04 am


Ostatnio zmieniony przez Riverdale dnia Wto Paź 04, 2022 1:26 pm, w całości zmieniany 1 raz
First topic message reminder :

Mieszkanie Jonathana i Shane'a


Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Mieszkanie Jonathana i Shane'a
Nie Sty 01, 2023 3:48 am
Miał na moment wrażenie, że oślepnąłby na widok takiego uśmiechu. Mógłby przysiąc, że widział bijący z niego blask.
- Mhm... od teraz - nie było jego zamiarem i tak doprowadzać go do negatywnych emocji. Ani tych gwałtownych, ani tych mniej, od których Jonathan odruchowo starał się odwracać, tłumiąc je swoimi praktykami.

- Co zarazem oznacza, że latem nie będzie potrzeba kołdry - podsumował. - Wygodna cecha.
Rozluźnił się, czując jego palce poruszające się po jego ciele, poddając się wygodzie w postaci tego typu zadbania o samego siebie.
Chyba jeszcze bardziej wkopałem się w to całe bieganie.
- Mogę się zgodzić, ale z góry zaznaczam, że mimo obecnych słów, nie ręczę za swoje zachowanie z rana - postanowił jednak mu napomnieć o takiej kwestii. - Sam widziałeś, jak bardzo mnie cieszy wstawanie rano. Z rana. Gdy jest zimno - zadrżał niczym jak na wspomnienie o przerażającej sytuacji, wyciągniętej z najgorszego horroru. Jednakże chciał, by miał zwyczajnie świadomość, że będzie próbować jednak nie iść biegać, nie wstając zwyczajnie samemu z łóżka.
Przyzwyczajenie było ciężką sprawą, do czego doszedł, gdy zakładał na siebie świeży strój.
- Be. Skoro tajemnica, to już nie drążę - uśmiechnął się lekko, gdy poczuł pocałunek na ustach. - Chociaż możesz dać małą podpowiedź względem tego.
Na razie jednak na spokojnie mieli przejść do porannej części dnia, jaką sobie zaplanowali. Tak, by po wykonaniu czynności oraz zjedzeniu posiłków, mogli spędzić czas razem już na zewnątrz.

z/t x2
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Mieszkanie Jonathana i Shane'a
Wto Lut 14, 2023 10:10 pm
Ziew.
Ciężko było ukrywać ziewanie w takim momencie. Oczekiwanie na skończenie się tego go nudziło i zniechęcało do ewentualnego działania, jednakże... Jakoś tak wyobrażenie sobie ewentualnej radości Jace'a łagodziło jego negatywne nastawienie wystarczająco, by nie odmówił mu w bardziej stanowczy sposób.
Powracając jednak do obecnej sytuacji, Kassir robił coś, czego rzadko podejmował się, odkąd zamieszkali razem - piekł. Najczęściej na to albo nie miał czasu, albo polegał na blondynie, mając przy tym wrażenie, że te metry stanowiły jego terytorium. Jednakże teraz, korzystając z tego, że jego chłopak był poza domem, a on był wcześniej w domu, postanowił coś przygotować od siebie dla niego, mając ku temu bardzo dobrą przyczynę.
Zdecydowanie chciał mu jakoś umilić Walentynki.
Westchnął, patrząc finalnie na swoje krótkie dzieło. Musiał pochwalić internet za istnienie prostych przepisów, które nie wymagały długiego czasu przygotowania. Nie wątpił swoje umiejętności, ale obecnie nie chciał pozwolić sobie na ewentualną porażkę, chcąc zwyczajnie zachwycić blondyna.
- Chyba nie wygłupiam się, tworząc coś na dzisiejsze święto, prawda? - wymamrotał sam do siebie, odsuwając od siebie dzieło. Zasadniczo, zrobił coś prostego - szarlotkę, ale w foremce w kształcie serca. Znalazł ją dzień wcześniej w centrum handlowym i właśnie przemówiła do niego wręcz chęć czegoś stworzenia w tego typu. Miał jeszcze z dwa plany na ten dzień, ale wolał nie nastawiać się na to, dopóki nie zobaczyłby jego zachowania. Musiał zarazem przyznać, że fartuch w tym przypadku był bardzo pomocny, by nie zabrudzić reszty ubrań.
- Tylko o której miał wrócić... - sięgnął po telefon, sprawdzając godzinę. Pozwolił sobie na delikatny uśmiech, uświadamiając sobie, że brakowało mu jego obecności.
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Mieszkanie Jonathana i Shane'a
Pon Mar 06, 2023 2:01 am
To zdecydowanie nie był najłatwiejszy dzień.
Za każdym razem, gdy kalendarz wskazywał jedną magiczną datę, Starbucks zmieniał się w istny koszmar. Masa par zaczynała zalewać bar falami, by skorzystać z ich walentynkowej oferty. Różowe frappe z serduszkową posypką robiło furrorę nie tylko pod względem smaku, ale i instagramowych zdjęć. Problem w tym, że po zrobieniu dwustu takich zamówień, wszyscy pracownicy mieli serdecznie dość. W tym Jace, który mimo swojego słonecznego charakteru, po tylu godzinach ledwo miał siły nadal się uśmiechać.
Już samo zaparkowanie pod ich mieszkaniem dało mu niewyobrażalny komfort. Myśl o zobaczeniu twarzy Shane'a całkowicie wystarczyła, by przyspieszył nieznacznie, przeskakując co drugi stopień. Całe szczęście, że chociaż ten jeden raz nie zaliczył przy tym efektownego upadku, zwłaszcza że trzymał w dłoni torbę, którą zabrał z pracy.
Wyciągnął z kieszeni klucze, otwierając sobie drzwi z głośnym westchnieniem. Widok przedpokoju całkowicie wystarczył, by poczuł niewyobrażalną ulgę, która poprzedziła ciche węszenie. Przyjemny zapach unosił się w powietrzu, wzbudzając jego ciekawość. Nie pamiętał, by umawiali się na to, że to Kassir będzie dziś gotował. Ponadto słodycz nieszczególnie pasowała mu do obiadu samego w sobie.
Shane? — ściągnął buty i kurtkę, szukając go wzrokiem. Zupełnie automatycznie skierował się w stronę kuchni, rozglądając dookoła z wyraźnym zaciekawieniem. Starbucksowa torba wylądowała na stole, gdy sam zwrócił się w stronę swojego chłopaka, próbując rozeznać w sytuacji. Ostatecznie przegrał jednak z własnym zmęczeniem. Niczego tak bardzo nie potrzebował jak podładowania baterii.
Nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo jestem zmęczony — jęknął, podchodząc do niego i przytulając go do siebie, chowając jednocześnie twarz w jego włosach. Właśnie tego teraz potrzebował. Ciepła jego ciała i znajomego zapachu wymieszanego z innym, który z kolei był dla niego całkowicie nowy, gdy chodziło o ciemnowłosego.
Piekłeś coś? Ładnie pachnie — nie żeby miało go to jakkolwiek zmusić go do odsunięcia się. Jace trzymał się go w tym momencie jak jakiejś kotwicy ratunkowej.
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Mieszkanie Jonathana i Shane'a
Wto Mar 07, 2023 12:46 am
Dźwięk otwieranych drzwi dobiegł do niego w momencie, gdy już ściągał z siebie fartuch. Nie odwrócił się w tamtym kierunku, zajmując się składaniem materiału, by móc go potem położyć na krześle. Nie podbiegł od razu na przedpokój, by go przywitać, jednakże głos wypowiadający jego imię wystarczył mu, by poczuł delikatny przypływ zadowolenia. Dotąd prawie puste mieszkanie ożywiło się wraz z pojawieniem się jego radosnego mieszkańca, zaczynając powoli dominować ciszę, która do tej pory panowała.
- Hm? - wydał z siebie, międzyczasie prostując się. Moment między pojawieniem się Jonathana w kuchni, a skończeniu w jego ramionach był wystarczająco szybki dla niego, że pierw oblała go fala zaskoczenia. Dopiero po niej wyraźnie rozluźnił się, pozwalając sobie na ciepły uśmiech.
- Mogę jedynie domyśleć się - odpowiedział na jego słowa łagodnie, dając mu przytulać się dalej, na tyle, ile tego potrzebował. Ciepło młodszego było przyjemne, przypominające jednak mu zarazem, że samemu niosło mu to przyjemność. - Ale masz już to za sobą.
Przesunął głowę, spoglądając w stronę stołu, posyłając spojrzenie w stronę torby. Znajome logo stanowiło dla niego podpowiedź co do zawartości, ale zapachy mieszały mu się wraz z jego dziełem, przez co nie potrafił ocenić, co tam się znajdowało.
- Szarlotka. Dla ciebie - skupił uwagę na blondynie, gdy usłyszał jego zapytanie. - Na blacie jest. Chciałem ci coś upiec... - przyznał, śmiejąc się zaraz potem, gdy uświadomił sobie, że dostał obecnie sporej rozmiary przylepę. - Wiesz, całe to święto i w ogóle, a jednak jest naszym pierwszym... - poruszył lekko ramionami, przesuwając swoje ręce tak, by położyć na jego ramionach, gładząc przedramię dwoma palcami.
- Najlepszego z okazji Walentynek, Jace - powiedział cicho. Z jednej sprawy miał wrażenie, że gdzieś mogło się to zdawać kiczowate, by świętować dzień zakochanych. W końcu nie było tak, że to uczucie zapłonęło jedynie na jedną dobę, by zgasło zaraz potem. Zarazem jednak obejmowało go pragnienie ukazania jednak szczególności w tym dniu, mając zarazem na uwadze to, że dla Jonathana mogła być to nowość.
- Myślałem o czekoladkach, ale nie jestem jeszcze gotów na nową lekcje o rodzajach czekolady - rzucił z rozbawieniem w głosie. Nie żeby zarazem nie chciał mu dawać dodatkowego powodu do wyciągania go z łóżka na bieganie. Nie żeby miał teraz wiele więcej do gadania.
Jonathan potrafił być w tym bezlitosny.
- Masz ochotę wyjść gdzieś dzisiaj?
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Mieszkanie Jonathana i Shane'a
Czw Mar 30, 2023 8:54 pm
"Ale masz to już za sobą."
Mhmm — westchnął cicho, wciskając mocniej głowę w jego włosy. Samo jego ciepło i zapach wystarczyły, by faktycznie dość szybko przywrócić mu, choć częściowe poczucie stabilizacji. W końcu nie był już w pracy. Teraz mógł się w pełni odstresować w domu, zajmując wszystkim i niczym.
Święto? — w pierwszym momencie kompletnie nie załapał. Ściągnął brwi, próbując sobie przypomnieć czy przypadkiem czegoś nie przespał. Ale nie mieli dziś żadnej miesięcznicy ani nic. Dopiero po krótkiej chwili i słowach Kassira coś w jego mózgu odpowiednio kliknęło, zalewając go falą zażenowania.
... no tak. Walentynki. Przecież narzekałem na to cały dzień, a i tak udało mi się zapomnieć — chyba tylko jego mózg mógł działać w tak chaotyczny sposób. W końcu go wypuścił, podchodząc do torby, którą przyniósł z pracy.
Co prawda nie dorasta to do pięt twojej szarlotce, ale przyniosłem nam kawę i donuty walentynkowe. Są dobre. Kawa jest na zimno — wyciągnął dwa przezroczyste kubki na wynos, wypełnione różowym płynem wskazującym na duże ilości mleka. Donuty podobnie jak ona były polane różowo-białą polewą i obsypane wiórkami czekoladowymi w kształcie serduszek.
Jest waniliowo-malinowa. A donut truskawkowy. Wygląda na to, że będziemy mieć dziś bardzo słodki dzień — zaśmiał się cicho, przestawiając wszystko na stolik w jadalni. Nie będą w końcu jeść w kuchni, stojąc.
"Masz ochotę wyjść gdzieś dzisiaj?"
Oczy wyraźnie mu rozbłysły, gdy całe wcześniejsze zmęczenie poszło w niepamięć.
No pewnie! Ale tylko jeśli też masz na to ochotę. Jakby nie patrzeć, pewnie wszystko będzie dziś zatłoczone, a wiem, że nie przepadasz za takimi warunkami. Przepraszam, przez ten natłok w pracy kompletnie niczego nie zaplanowałem... — posłał mu typową dla siebie minę zbitego szczeniaka, wzdychając cicho z załamaniem. Naprawdę powinien był pomyśleć o tym wcześniej. Mógł mieć tylko nadzieję, że Shane nie będzie nim za mocno zawiedziony. I zdecydowanie wynagrodzi mu to w przyszłości.
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Mieszkanie Jonathana i Shane'a
Sob Kwi 01, 2023 6:56 pm
Miał czas, by przyzwyczaić się do swojej wielkiej przylepy. Na tyle, że obecne zbliżenie odbierał za coś wystarczająco słodkiego, by wzbudzało w nim zarazem odczucie rozbawienia wymieszanego z rozczuleniem. Zdecydowanie brakowało w tym wszystkim jeszcze ogona, który by podkreślał zadowolenie jasnowłosego z obecnej sytuacji, chociaż jego zachowanie zarazem powodowało, że nie potrzebował dodatkowych aspektów względem odczytywania go. Nie mógł nie uznawać go teraz za tak uroczego.
Zarazem złapał się na myśli, że było to zabawne, jak w przeciągu miesięcy zmieniło się jego spostrzeganie względem Jonathana.
- Podziwiam, patrząc na to, że wszędzie jest o tym święcie - powiedział na jego słowa. - Może kwestia wyparcia niechęci po powrocie do domu - zasugerował, zarazem zastanawiając się, czy Jace zwyczajnie nie lubił tego święta. Nie każdy chciał angażować się w ten dzień, a w dzisiejszych czasach nadal dawało się dostrzec cyniczne podejdzie do owego tematu. Jego wzrok przesunął się na wyższego. ... w sumie, mogłem go zapytać przecież.
- Dzięki - odparł na jego słowa, przechylając się nieco do przodu, by spojrzeć na wyciągane smakołyki. - Chciałem podejść po to dzisiaj, ale finalnie nie znalazłem chwili - podsumował. W jego zawodzie to święto było jak każdy inny dzień, niezbyt wybierające moment dla siebie pod tym względem. Dlatego tez na myśl o pracy, westchnął cicho, po czym odwrócił się w jego stronę.
- Chcesz spróbować to ciasto teraz? - zapytał jeszcze, zastanawiając się, czy powinien już teraz przygotować naczynia, by mógł swobodnie skosztować jego dzieło. W zależności od odpowiedzi, poszedłby i tak za nim do stolika w jadalni - z przedmiotami lub też nie - by potem usadowić się na krześle i wyciągnąć rękę po jeden z donutów.
- No już - widząc jego minę, wstał z krzesła i trzymając w ustach smakołyk, nachylił się, aby stuknąć go palcem w czoło. - Zero przepraszania - dodał, jednocześnie wolną ręką wyciągając donuta z ust, by zaraz potem wrócić do poprawnego siedzenia. - To nie jest tak, że tylko w jeden dzień w roku możemy coś razem robić. Ani, że nagle uczucia wygasną. A co do chęci wychodzenia, nie wiem, jakby ci się spodobało, ale proponuję to miejsce - wypowiadając te słowa sięgnął po komórkę i w wyszukiwarce wpisał frazę, po czym podsunął ekran w jego stronę. - "Build a Bear" - musiał przyznać sobie teraz, że proponowanie tworzenia pluszaka pełnoletniemu mężczyźnie uznawał za nietypowe. Zarazem też niezbyt myślał o kolacji w jakieś restauracji, nie chcąc przy tym powodować, by Jonathan poczuł presję z powodu klimatu. - Chciałbym ci też zaproponować miłą przechadzkę, ale wolałbym nie myśleć o gonieniu się z Niepoczytalnymi. Raczej nie uszanując chęci bycia sam na sam. .
Pokręcił głową ze zrezygnowaniem, decydując się na popicie donuta przyniesioną kawą. Nie żeby i taka wycieczka była nagle bardziej bezpieczniejsza, ale z powodu rany postrzałowej, bardziej otwarte tereny wzbudzały w nim więcej niepokoju. Uważał to zarazem za irracjonalne. Na tyle, że drażniło go to wewnętrznie.
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Mieszkanie Jonathana i Shane'a
Nie Kwi 02, 2023 3:05 pm
Nawet mi nie mów... — naprawdę, chyba tylko on potrafił być tak zagubiony w rzeczywistości. No dobra, nie tylko on, ale w jego otoczeniu zdarzało mu się to najczęściej.
To nie tak, że nie lubię Walentynek samych w sobie. Właściwie to uważam je za całkiem urocze. Wiesz, wszystkie te pary, które w końcu nie muszą się niczym przejmować i mogą nieco pokrzyczeć o swojej miłości bez narażania się na nienawiść wszystkich wokół. No, może singli i hejterów różu, ale i tak jest dużo większa tolerancja — zaśmiał się, mimo że sam nigdy nie należał do tej grupy. Jakby nie patrzeć, Jonathana zawsze cieszyło nie tylko własne szczęście, ale i cudze. Na widok szczęśliwych par prędzej reagował rozczuleniem niż negatywnością. No i miał olbrzymią słabość do różowych bluz. I butów. A wszystko dzięki Rosaline.
Nie przejmuj się, w końcu nie po to tam pracuję, żebyś specjalnie musiał do nas przychodzić. No i pewnie nie miałbym nawet czasu z tobą jakkolwiek porozmawiać, więc na lepsze wyszło — westchnął na samo wspomnienie chaosu panującego podczas jego zmiany, kręcąc na boki głową.
No pewnie, że chcę! — jak mógłby sobie odpuścić? Donuty, które mógł zjeść codziennie, nie były warte tyle, co domowe ciasto. Nic dziwnego, że aż zakręcił się w kółko, czekając cierpliwie aż Shane weźmie talerze, nim usiadł przy stoliku w jadalni, poruszając nieustannie nogą ze zniecierpliwieniem.
Spojrzał na niego z zaciekawieniem, gdy wspomniał o jakimś miejscu, zaraz wychylając się nieznacznie, by przyjrzeć się ekranowi. Przechylił nieco głowę w bok, nie do końca rozumiejąc, skąd się to wzięło.
To jakieś pluszaki? Pewnie, jeśli chcesz, to ci jakiegoś kupię, żaden problem. Może od razu wezmę jakiegoś dla Rosaline — pokiwał głową, wyraźnie zadowolony ze swojego pomysłu. Wątpił, by Zackowi i Cody'emu miśki przypadły do gustu, będzie więc musiał dorwać dla nich coś innego, żeby nie wyszło na to, że faworyzuje siostrę.
Oj tam, jeśli mają nas złapać, to mogą to zrobić wszędzie. Czy to w parku, czy w drodze do pracy. Jakby nie patrzeć i tak codziennie biegam. I jeszcze żyję, chociaż na pewno jogging w twojej obecności znacznie podniósł moje szanse przeżycia — zaśmiał się wesoło, kompletnie nieprzejęty całą sytuacją. Wierzył, że w najgorszym wypadku byłby w stanie im uciec.
Marzy ci się jakieś konkretne miejsce? Trzymałbym się po prostu w miarę możliwości dystryktu B.
Znali go pewnie najlepiej ze wszystkich, biorąc pod uwagę, że mieszkali tu na co dzień. No i w najgorszym wypadku zawsze mogli wtedy liczyć na pomoc innych Lisów.
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Mieszkanie Jonathana i Shane'a
Nie Kwi 02, 2023 11:51 pm
Wraz z jego chęcią, zabrał talerze oraz sztućce, by potem postawić oba przed nimi i wziąć się za ukrojenie mu kawałka szarlotki. Widok wybranej formy raz jeszcze wzbudziło w nim zadowolenie, zmieszane lekko z mętlikiem w brzuchu, gdy uświadomił sobie, że nie próbował, jak finalnie wyszło ciasto. Odpuścił sobie obecnie nakładanie dla siebie, skupiając swoją uwagę względem najpierw przyniesionego jedzenia.
- Prawie. Tworzenie pluszaka - wyjaśnił pokrótce. - Chociaż po namyśle, myślę, że to dobre miejsce dla odwiedzenia go z twoją siostrą - przyznał łagodnie, kończąc jeść smakołyk. - Z pluszaków wystarczy mi nadal ten wieloryb, jaki dostałem od siebie - który zarazem służył mu nie raz za poduszkę. Był na tyle miękki, że wiele nie zastanawiał się nad tym, jak wykorzystać ową maskotkę.
Wyciągnął rękę, by zabrać z powrotem swój telefon.
- Chociaż jeśli masz jakieś pomysły, to nie mam nic przeciwko - wypowiedział te słowa z myślą, że bardziej cieszyłoby go, gdyby sam Jace'owi podobała się dana wizja niż dawany przedmiot. Wartość sentymentalna podarunku mogłaby wzrastać wraz z wybraną formą oraz chwilą na pojawienie się go.
- Heh - wydał z siebie, spoglądając na niego zza kubka kawy. - Masz na myśli te bardziej emocjonujące poranne biegi, gdy nagle natrafialiśmy na jednego z Niepoczytalnych? - i gdzie w momentach braku cierpliwości od strony Kassira, gdy nie mieli do czynienia z grupą, stosował siłową argumentację wobec jednego z tych osób. Stawiając wyżej swoje oraz Jonathana bezpieczeństwo, nie zastanawiał się nad tym, by jednak podjąć się ucieczki w warunkach, które nie zawsze tego wymagały.
- Sklepy? - wysunął propozycję, gdy usłyszał o limicie lokacji. - Pochodzimy po sklepach, pokupujemy coś dla twojego rodzeństwa i wykorzystamy dzień, by po afiszować się ze swoją miłością - jego słowa były powiązane z żartobliwym tonem głosu, ale zarazem wypowiadał je bez żadnego zażenowania.
Wypuścił cicho powietrze z płuc, by potem zacząć cicho chichotać.
- Czy to nie jest ironiczne, że czujemy się bezpieczniej tutaj niż w bogatszym dystrykcie, gdzie teoretycznie rząd zwraca więcej uwagi na nią? - zapytał go, pośrednio wyjaśniając mu tym samym ten niespodziewany napad śmiechu. - Chociaż w tym mieście już nic nie jest normalne - postukał wskazującym palcem lewej dłoni o stolik, wzdychając cicho. - W tym całym szaleństwie osiągamy stabilizację, która dla każdego poza murem pewnie jest nienormalna.
I w takim świecie przyszło im żyć.
- Ale jeśli natrafimy na sporą grupę, to zobaczymy, czy poprawiła mi się kondycja od tego biegania razem - puścił mu oko, chociaż jego myśli zaczęły już krążyć wokół tematu, czy powinien brać ze sobą jakąś broń.
Chociaż noszenie dużego noża niezbyt brzmiało romantycznie.
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Mieszkanie Jonathana i Shane'a
Wto Kwi 04, 2023 12:49 am
Poczekał cierpliwie aż Shane postawi przed nim ciasto, dopiero wtedy sięgając po widelczyk, by nabrać kawałek, od razu go próbując. Przełknął wszystko, zaraz posyłając mu krótki uśmiech.
Jest pyszne — a fakt, że zrobił je specjalnie dla niego, tylko dodatkowo sprawiało, że jego klatka piersiowa wypełniła się przyjemnym ciepłem.
"Prawie. Tworzenie pluszaka."
Och! Customowy, ciekawe. Mają tylko pluszowe misie czy można robić też inne zwierzęta? — jakby nie patrzeć, Rosaline zdecydowanie byłaby najbardziej zadowolona z psa, który przypominałby jej jedną z postaci z Psiego Patrolu.
Jesteś pewien? Brzmi całkiem zabawnie. W końcu nikt nie powiedział, że nie możesz mieć więcej niż jednego pluszaka. Jeden może spać z nami w sypialni, a drugi stać na twoim biurku — roześmiał się cicho, zaraz rzucając mu ciepłe spojrzenie. Nie miał nic przeciwko, by kupić mu coś więcej, niż teoretycznie potrzebował. Zwłaszcza w Walentynki.
Sklepy brzmią dobrze. Możemy przejść się po centrum handlowym i zobaczyć co przykuje naszą uwagę. W końcu często podoba nam się coś, na co szkoda nam pieniędzy. Nie ma chyba lepszego pomysłu niż pozwolenie, by kupił ci to chłopak, prawda? — posłał mu jeden ze swoich promiennych uśmiechów, zadowolony ze swojego pomysłu.
Cóż, fakt, że potrafisz ich powalić jednym ciosem, bez wątpienia mocno pomaga w podobnych sytuacjach. Osobiście, gdy nie mam cię obok, muszę się po prostu zadowolić ucieczką. Jestem w końcu ostatnią osobą, która wdawałaby się w jakąkolwiek walkę z innymi — i Shane doskonale o tym wiedział. Był tego świadkiem nie raz i nie dwa.
Trochę tak. Z drugiej strony już od dłuższego czasu mówi się, że Wilki zniknęły, a policja nie do końca radzi sobie z całą sytuacją... doszliśmy chyba po prostu do etapu, gdzie zwołany oddzielnie gang jest w stanie zapewnić nam o wiele większe bezpieczeństwo — podrapał się po policzku, dojadając do końca szarotkę, którą zaraz popił kilkoma łykami kawy.
Ciekawe połączenie — zażartował, odkładając widelczyk na talerz. Dopiero wtedy sięgnął po donuta, nawet jeśli powoli czuł, że jego zasłodzenie osiągało dość wysoki poziom. Będzie musiał to sobie potem odbić czymś słonym.
"W tym całym szaleństwie osiągamy stabilizację, która dla każdego poza murem pewnie jest nienormalna."
To prawda. Szczerze mówiąc, czasem zastanawiam się, czy po otworzeniu murów... no wiesz. Bylibyśmy jeszcze w stanie odnaleźć się w reszcie świata — wymamrotał cicho pod nosem, chyba nie do końca chcąc wypowiadać tę opinię na głos. Bez wątpienia wyglądał teraz na zmieszanego.
Ludzie z Riverdale przyzwyczaili się do wszechobecnej śmierci i zagrożenia, ale też faktu, że w każdym momencie mogą użyć broni czy czegokolwiek do samoobrony. Nikt nie rozlicza nikogo z tego, ile osób zabił na swojej drodze. Czy wypuszczenie tego typu mieszkańców do reszty świata, aby na pewno byłoby bezpieczne? To... wydaje mi się, że może być jeszcze gorsze niż powrót żołnierzy ze służby — po tych słowach kompletnie przestał mówić. Była to jedna z wielu myśli, które dość często zaprzątały mu głowę, nawet jeśli starał się spychać je na dalszy plan. Dlatego właśnie przyjął zmianę tematu z wdzięcznością.
Jestem tego pewien. W końcu coraz mniej narzekasz, wstając ze mną o tak bezbożnej godzinie — zażartował, odnosząc się do jego standardowych wypowiedzi.
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Mieszkanie Jonathana i Shane'a
Wto Kwi 04, 2023 9:18 pm
- Ha. Mówiłem, że umiem robić ciasta - skomentował, kryjąc zarazem niepewność co do tego dzieła i jak ono wyszło. - Ale dziękuję, Jace - jego głos zrobił się bardziej miękki, gdy wypowiadał owe słowa.
- Tak dla customowych pluszaków. Tak dla zakupów. Ale zarazem jestem tego pewny, że jeśli coś upatrzysz, to i tak moje zdanie pójdzie na drugi plan - pstryknął palcami w powietrzu. - I wiesz, że to działa w dwie strony? W końcu ja jestem twoim chłopakiem - a on jego. Więc mogli sobie kupować wzajemnie prezenty, zastawiając się tą samą wymówką.
Przytaknął na jego słowa o ucieczce oraz Niepoczytalnych.
- I dobrze - stwierdził, kładąc dłoń na kolanie. - Najważniejsze jest twoje życie, a nie angażowanie się w walkę - wiedział o jego podejściu, ale nawet i bez tego nie chciał, by angażował się w walkę. Łatwo było mówić, że dawało się pokonać Niepoczytalnego, dopóki nie stawało się rzeczywiście do walki.
- Wilki zniknęły, reszta gangów nie daje po sobie znać albo działa na szkodę... Nic dziwnego, że potem się dzieje jak dzieje - podsumował to, rozkładając ramiona. - Wychodzi na to, że schemat bohaterów istnieje nawet na Riverdale. Chociaż Lisom daleko do noszenia peleryny z koca oraz majtek na spodniach - pozwolił sobie na żartobliwe podsumowanie tematu.
Uśmiechnął się łagodnie, gdy zobaczył, że dokończył ciasto. Czuł sie raz jeszcze doceniony pod względem swojego dzieła.
Chociaż nawet słodkość i tego uczucia nie łagodziła goryczy rzeczywistości.
- Pewnie poddaliby nas badaniom psychologicznym - stwierdził Shane, kręcąc przy tym głową. - Ciężko przewidzieć, co będzie wtedy. Wiele zależy czy uznają nas za ofiary, czy za sprawców - był pewny, że część osób mogłaby chcieć odpalić się i postawić wszystkich mieszkańców przed sądem, byleby tylko udowodnić swoją rację bytu.
- Ale na razie cieszę się, że mury są. Pomyśl, że gdzieś na zewnątrz byliby ludzie, którzy chcieliby włączyć Niepoczytalnych do społeczeństwa - potarł palcami miejsce między brwiami, wyraźnie niezbyt zachwycony taką wizją. - Chociaż fajnie byłoby załatwić przepustki i zobaczyć morze - tutejsza plaża wołała o pomstę do nieba, albo przynajmniej do Szakali, przez których pojawienie się tam było zbyt ryzykowne.
Dlatego też powrócił do kończenia kawy.
- Dobierane nagrody dobrze mi rekompensują to - odpowiedział bez wahania w głosie, dotykając dwoma palcami swoich ust. - Dopracowałeś swoją argumentację - dodał jeszcze łagodnie, nie zdradzając po sobie, co chodziło mu teraz po głowie. Doprawdy go zaskakiwało, jak Jonathan potrafił pokazywać po sobie wiele rzeczy, gdy był w odpowiednim nastroju.
- Chociaż fanem biegania raczej nadal nie zostanę - parsknął cicho, przesuwając palcami po brzegu kubka. - Ale podoba mi się oglądanie ciebie. Widzę, że sprawia ci to radość - odsunął puste naczynie po kawie od siebie, by potem opierając się dłońmi, wstać od stołu.
- Jeśli czujesz się gotowy, możemy zbierać się do wyjścia już - zasugerował, podchodząc do miejsca, gdzie siedział. - Chyba, że chcesz najpierw odpocząć? Niedawno wróciłeś, a w dodatku dopiero co skończyłeś jeść - stanął przed nim, podpierając dłoń o biodro i unosząc brew do góry, by móc z tej pozycji spoglądać na niego z góry.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach