Riverdale
Riverdale
Administrator Sovereign of the Power
Mieszkanie Neala
Sob Sie 07, 2021 7:20 pm
First topic message reminder :

Mieszkanie Neala


Sean Reave
Sean Reave
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Mieszkanie Neala
Sro Sie 25, 2021 8:39 pm
    „Szkoła była średnia. Ani zła, ani dobra.”
    Czemu miał dziwne wrażenie, że zacznie się z nim droczyć?
    Reave mimowolnie uniósł brwi, a wyraz jego twarzy dość jasno dawał do zrozumienia, by nie próbował się wykręcać. Rozumiał, że nie sprzedał mu żadnego konkretnego skojarzenia z letnim porankiem, ale przynajmniej trochę się postarał, a była to jedyna rzecz, która akurat przyszła mu do głowy.
    Na szczęście obyło się bez nieczystych zagrywek. Zresztą blondyn wypadłby słabo, gdyby nie dostosował się do zasad gry, którą sam zaproponował. Ciemnowłosy za to sięgnął po szklankę, by co jakiś czas pociągać drobniejsze łyki coli podczas słuchania jego opowieści. Niechętnie musiał przyznać, że Neal miał zadatki na dobrego mówcę. Gdy akurat nie próbował na niego wjeżdżać, całkiem przyjemnie się go słuchało.
    „To była najlepsza lekcja, jaką otrzymałem w trakcie szkoły średniej.”
    — Nie sądziłem, że taki z ciebie filozof — stwierdził. Paradoksalnie do słów, które usłyszał od niego jasnowłosy, nie było w nich żadnej złośliwości. Głos Reave'a był raczej zamyślony, jakby nadal tkwił w świecie, który Neal utkał w jego głowie swoją historią. Tak barwny opis nie mógł nie poruszyć jego wyobraźni.
    Szybko pokręcił głową, wracając na ziemię.
    — Kłopot? — powtórzył za nim, chcąc najpierw upewnić się, że się nie przesłyszał. Chwilę później zamilkł na kilka sekund, zastanawiając się nad tym, co tak naprawdę kojarzyło mu się z tym słowem. Mógł przypisać do tego wiele różnych sytuacji – niechciane spięcia z członkami różnych gangów, utratę matki, strzelaninę, która miała miejsce dwa lata temu oraz to, że musiał okłamywać własną rodzinę. Wszystkie te rzeczy stanowiły jednak informacje, którymi teraz nie chciał się dzielić.
    A może...
    — Słyszałeś o tym nowym narkotyku? — zagadnął, choć nie dał Nealowi szansy na odpowiedź, zanim postanowił rozwinąć myśl: — Ostatnio jest o tym całkiem głośno, a widzę, że masz tu całkiem niezłą kolekcję gazet. Na pewno zaglądasz też do Internetu w poszukiwaniu najświeższych wiadomości. W każdym razie ostatnio w Riverdale dużo się dzieje. Substancję, o której mówię, nazywają narkotykiem zombie i przyznam, że to całkiem trafna nazwa dla tego, co dzieje się z ludźmi, którzy mieli okazję go spróbować. Gdybym sam nie był świadkiem zdarzenia z udziałem takiego przypadku, uznałbym, że media próbują nas zastraszyć, ale teraz wiem, że zagrożenie jest realne. Nie wiem, czemu dopuszczono do tego, żeby na teren szpitala wkroczył jeden z tych obłąkańców, ale co się stało, to się nie odstanie. Na szczęście udało nam się szybko zareagować, zanim ten mężczyzna zrobił komuś krzywdę, chociaż muszę przyznać, że ledwo dałem radę go utrzymać. — Spojrzał na swoje ręce, przypominając sobie moment, gdy musiał włożyć całą swoją siłę w obezwładnianie szarpiącego się agresora. — Podano mu środki uspokajające, a wtedy przestał oddychać, więc szybko przewieziono go na salę. Gdybym wiedział, że po tym wszystkim umrze, dołożyłbym wszelkich starań, żeby nie brać w tym udziału, chociaż powiedziano mi, że przyczyną zgonu był uraz głowy, którego wcześniej się dorobił. Jakby się nad tym zastanowić, faktycznie przyszedł do szpitala z rozwalonym czołem. W każdym razie to nie kłopot, o którym chciałem powiedzieć. Bo widzisz — nieświadomie postawił budującą napięcie pauzę; wystarczającą na wzięcie głębszego oddechu — tego samego dnia wezwaliśmy policję. I chwała za to, że był ze mną JP, bo nie wiedziałem, czy będę w stanie znieść te wszystkie debilne odzywki. Szybko dali nam do zrozumienia, że nie widzą problemu, skoro napastnik nikogo nie zaatakował, a ponieważ i tak zachowywał się, jak świr, to przynajmniej trafił w odpowiednie miejsce. Dasz wiarę? Tak jakby w ogóle znali procedury przyjmowania pacjentów do oddziału zamkniętego — parsknął pod nosem, a zniesmaczenie na jego twarzy świadczyło o tym, że wspominał ten dzień równie nieprzyjemnie, co wtedy. — Mówię o tym, bo za kłopot uważam to, że nie możemy czuć się bezpieczni w mieście, w którym mieszkamy, a ignorancja władz dobitnie mi to uświadomiła.
    Potarł ręką policzek i jedno z oczu. Myślenie o tym, co się wydarzyło, chyba odrobinę go męczyło, ale przynajmniej odbębnił swoją rundę.
    Tylko czemu w ogóle czuł się zobowiązany?
    — To może... szczęście? — rzucił niepewnie. Może Hewitt nie był gotowy na wprowadzenie aż tak pozytywnego akcentu do ich gry. Sean był jednak ciekaw, co kojarzyło mu się z tym słowem. Był otoczony bajzlem, jadł tanią chińszyznę, a po towarzystwo dzwonił późnymi nocami – na pierwszy rzut oka jego życie nie prezentowało się szczególnie kolorowo, a mimo tego jakoś się trzymał i wciąż był w stanie przywoływać radosne uśmiechy na twarzy, na której blizna dawała do zrozumienia, że przez swoją niewyparzoną gębę nie miał łatwo w życiu.
    Jak?
Neal Hewitt
Neal Hewitt
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Mieszkanie Neala
Wto Wrz 21, 2021 10:45 pm
Czy słyszał o nowym narkotyku? Jak każdy. Jednak w porównaniu do całego Riverdale, nie miał żadnych szczegółów. Nie tylko ich nie szukał, ale w ogóle do niego nie docierały. Myśl, że społeczeństwo żyło ostatnio efektami tego piekielnego specyfiku wprawiła go w dziwny stan — jakby aż do teraz stąpał po wąskim murze i niespodziewanie został chwycony za kostkę, a potem wciągnięty do wody.
Runął w otchłań opowieści Seana, przypatrując się jego twarzy z niestygnącym zainteresowaniem. Jasne oczy krążyły po obliczu Reave'a, ale za każdym razem wracały do ust chłopaka; jakby nie tylko słowa, ale nawet ruch mógł pozwolić na wyciągnięcie dodatkowych informacji. „Narkotyk zombie” brzmiał trywialnie i głupio, ale musiał stanowić rzeczywiste zagrożenie i kiedy w opowieści padło miejsce, Neal mimowolnie się spiął. Nie było tego widać pod jego spraną bluzą z odłażącą jak stara farba naklejką Stitcha, jednak lekkie uniesienie ramion i mocniejsze przyciśnięcie łokci do ciała być może nie uszło uwadze.
Szpital. Czy chodziło o ten, w którym pracował Sean, czy była to zupełnie inna lokacja? Hewitt zdał sobie sprawę, że zaczynał odczuwać złość. Nie typową, agresywną furię, ale drapiącą w pierś irytację, że nie było go obok. Odpowiedzialność nie miała tu nic do rzeczy, ale jeżeli chodziło o ośrodek, w którym przegnił ostatnie lata, to dlaczego miałaby go opuścić cała ta impreza? Dlaczego nie mogli go wypuścić kilka miesięcy później, by był nie tylko świadkiem zdarzenia, ale mógł jakkolwiek zareagować, gdy Reave użerał się z obłąkanym ćpunem?
Ale gdybym tam był, niczego by mi nie opowiedział, pomyślał, zmuszając się do rozluźnienia ścięgien. Bo w tym wszystkim rzeczywiście musiał przyznać, że wygrał walkę; Sean Reave się rozgadał. To, że podejmie się gry, było niemal pewne, Neal zakładał natomiast, że udział będzie szczątkowy. Ot, byle tylko wyrobić się w trzydzieści minut. Tymczasem historia chłopaka nabrała długości i Hewitt ledwo zdusił parsknięcie.
Przegryzając dolną wargę, przekrzywił głowę nieco na bok. Nowa perspektywa pozwoliła zobaczyć, jak pierś Seana nieco się unosi przy głębszym wdechu. Pauza. Neal mimowolnie uniósł wzrok na oczy Reave'a, jakby spodziewał się, że ten dostrzegł jego nachalne spojrzenie. Ale nie. Dalej przeżywał swoje wspomnienie.
I wtrącił inicjały.
JP.
Hewitt zakodował informację; wyryła się w umyśle jak napis wycięty nożem na mahoniowym stole. Wyraźny i zwracający uwagę; kim była ta osoba? Współpracownik? Pacjent? Nowy znajomy? Ktoś ważny czy nie? Zadając sobie te pytania, nie spodziewał się, że padnie kolejne słowo do gry.
Szczęście.
Blondyn rozplótł ramiona i odbił się od mebla, robiąc jeden, wyjątkowo stabilny krok. Zrobił to tak płynnie, jakby tylko na to czekał.
Z chęcią opowiem ci o moim szczęściu, ale minuta dwanaście mi nie wystarczy. — Kciuk powędrował w bok, wskazując z rozmachem nieprzetartą od kurzu tarczę zegara. — Widzimy się jednak pojutrze. Jeżeli wygospodarujesz więcej niż trzydzieści minut, mogę ci to szczęście nawet pokazać. — Blizna zmarszczyła się, gdy kącik ust uniósł się ku górze. — A teraz pozwól, że odprowadzę cię do drzwi. Łatwo się zgubić w zawiłościach mojego apartamentu.

|| zt + Sean
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach