Riverdale
Riverdale
Administrator Sovereign of the Power
Mieszkanie Chase'a i Theo
Pon Kwi 26, 2021 9:10 am
First topic message reminder :

Mieszkanie Chase'a i Theo


Theo
Theo
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Mieszkanie Chase'a i Theo
Wto Lip 27, 2021 1:42 am
   Nie miał na niego siły. Za każdym razem sam siebie podziwiał, że jeszcze udało mu się wytrzymać w tym mieszkaniu. Jego współlokator nie szczędził sobie wiecznego przytykania mu błędów, a także dorzucania swoich trzech groszy praktycznie wszędzie, aby tylko móc w czymś dopierdolić. Ta, cudownie. Marzenie, a nie dom. Gdyby nie był taki... biedny, pozwoliłby sobie na zamieszkanie w zupełnie innej okolicy. Chase może i tutaj pasował ze swoją postawą wiecznie nabuzowanego nastolatka w okresie buntu, ale Theo nie potrafił sobie wyobrazić swojego życia w tym miejscu na dłuższą metę. Pieprzone pieniądze, to zawsze o nie chodziło.
   Nie odpowiedział już na jego przytyki. Odechciało mu się, jak to ujmują strzępić ryja, bo wiedział, że do niego to jak do ściany. Człowiek może gadać i gadać, a i tak go nie przegada, bo po co? Prawda jest taka, że sensu to nie miało ani trochę, a on nie chciał obudzić się rano z bólem gardła. Jeszcze tego mu do szczęścia brakowało, aby nie móc się dogadać następnego dnia z klientami, bo musiał poprzedniego wieczoru kłócić się z domownikiem o głupią racje.
   Ledwo się co prawda powstrzymywał przed głupimi komentarzami. Pewnym był fakt, że gdyby Moore rzeczywiście cholernie nienawidził Chase'a, wyrzucałby mu wszystkie jego wady jak leci. Od a do z. Musiał go tolerować ze względu na niższe rachunki, a także z innego, dość ważnego powodu - poznał go już na tyle, że wiedział, że to impulsywny skurczybyk. Z takimi lepiej nie mieć na pieńku, a wszystkie jego sławetne historie o pobicia blisko domu, pod domem, w klubach, przed monopolowym, i tak dalej i tak dalej, były dla Theo jak najbardziej prawdziwe. Nie, aby Whitelaw się nimi chwalił, wyjątkowo dużo usłyszał od kobitek mieszkających blisko nich.
   To był ten moment, kiedy zamierzał iść do swojego pokoju. Tylko... cholera. Przecież mu coś obiecał, jak teraz oleje temat to wyjdzie na niesłownego, a tego nie lubił. Poza tym, skoro rzeczywiście zamierzał wykonać swoją część zadania, ten także powinien, prawda? Niech mu kurdebele będzie.
   Podchodził do swojej pracy bardzo poważnie, dlatego zniknął na kilka minut w łazience. Musiał dokładnie zdezynfekować dłonie zanim zaczął przenosić do salonu swoją mini pracownie w szkatułce. Tak, on musi mieć wszystko poukładane, bo inaczej nic nie będzie jak należy. Zerknął na telewizor w momencie, kiedy pojawił się na ekranie Bambi, a raczej jego postrzelona mama.
   - Jezu biedna! Widzia... - pokręcił głową na boki, zaraz wracając do żywych. Aish. Nieważne. Usiadł na oparciu, nie było to najwygodniejsze miejsce do przekłuwania, ale w sumie nie takie rzeczy się w robocie robiło, kiedy nagle był przepych. Starał się siedzieć na tyle równo i w miarę daleko, aby przypadkiem go nawet nie dotknąć ramieniem. Co z tego, że zaraz będzie musiał go przekłuć, zrobi to przez rękawiczki. - To teraz powiedz mi tylko co chcesz, abym Ci zrobił, bo przekłuć w uszach jest tyle ile pań lekkich obyczajów po dobranocce w Riverdale. - prawda totalna, jeszcze on miał takiego pecha, że nie raz, nie dwa kurde na jedną trafił. Skubana chciała go zaciągnąć do jakiegoś auta, aby jej zapłacił. Ta, chyba z jednego dolara, bo tylko tyle miał w tamtym momencie w swojej kieszeni.
Chase Whitelaw
Chase Whitelaw
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Mieszkanie Chase'a i Theo
Wto Lip 27, 2021 9:23 pm
W salonie zapadła błoga cisza, zagłuszana jedynie dźwiękiem telewizora. Nie był to pierwszy taki raz, gdy po wymienianiu się złośliwymi komentarzami, nagle następował zwrot akcji w postaci błogiego spokoju. Co prawda dla Whitelawa takie przekomarzania mogły trwać bez końca, dopóki sam nie uznałby, że rzucanie grochem o ścianę przestało być zabawne – dobrze, że to Theo miał w sobie znacznie mniej zapału do słownych gier, w które mimowolnie wciągał go czarnowłosy. To zawsze było silniejsze od niego.
    Teraz, gdy przez chwilę przyszło mu spędzić czas w samotności na fotelu, zdołał minimalnie się uspokoić. Nawet jego wiecznie ściągnięte brwi rozluźniły się nieznacznie, a sam obserwował ekran spod lekko przymkniętych powiek, jakby jego wcześniejszy wybuch nerwów kompletnie wyprał go z energii. Jedynie to, że co jakiś czas podnosił puszkę z piwem do ust, świadczyło o tym, że jeszcze nie planował spotkania z Morfeuszem. Na nieszczęście Moore'a.
    „Jezu biedna! Widzia...”
    — Czy ty się kurwa bajką ekscytujesz? — rzucił, oglądając się za siebie przedramię. Tempo, w jakim jego głowa momentalnie pochyliła się do przodu, by znaleźć się jak najdalej od blondyna, było zawrotne. Nie wspominając już o zmianie wyrazu twarzy, który dość jasno wskazywał na to, że nie rozumiał, co tu się właśnie odpierdalało i kiedy jasnowłosy odbył szkolenie na jakiegoś jebanego ninja. Dopiero widok szkatułki, którą ze sobą przyniósł, utwierdził go w przekonaniu, że wreszcie zamierzał odbębnić swoją część zadania.
    A wystarczyło ładnie poprosić, by Chase przeniósł się w inne miejsce.
    Nie żeby zamierzał podpowiadać mu na głos te mądre pomysły.
    Pokręcił głową, rozluźniając się nieco i ponownie przyległ plecami do oparcia. Zdecydował, że odłoży puszkę z niedopitym piwem na bok, żeby w razie czego mieć wolne ręce. Biorąc pod uwagę, jak wielką sympatią pałali do siebie nawzajem, z góry założył, że istnieje cień szansy, że Theo coś odjebie. Whitelaw nie znał go od profesjonalnej strony, więc wolał się zabezpieczyć. W innych warunkach nie był na tyle przezorny i to wyjaśniało, dlaczego zdarzało mu się wracać do domu z obitą mordą, ale główna zasada ulicy mówiła: gdy ktoś ci igłą ucho przebija, temu łatwiej się zęby wybija. Czy jakoś tak.
    — Jeszcze słowo a przestanę wspierać lokalny biznes piercerów. Dzisiaj tylko dziwki ci w głowie, a mówiłeś, że to ja się puszczam — zauważył z przekąsem. Czyżby Moore miał jakieś większe doświadczenia? Nawet jeśli tak było, nie wyglądało na to, żeby brunet specjalnie się tym interesował. Nie obchodziło go, z kim jasnowłosy szlajał się po nocach, chociaż coś podpowiadało mu, że pojęcie chłopaka o tych sprawach było raczej zerowe. — Helix w lewym uchu — dodał po chwili, odgarniając przy tym włosy, by zaprezentować współlokatorowi, że akurat tam nie miał aż tylu kolczyków. Gdy tylko opuścił dłoń, czarne kosmyki opadły z powrotem na swoje miejsce, mimo że część z nich udało mu się założyć za ucho – z pozostałymi Theo musiał poradzić sobie sam.
Theo
Theo
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Mieszkanie Chase'a i Theo
Sro Lip 28, 2021 10:51 pm
  Główny problem u Theo wyglądał tak, że chłopak niesamowicie szybko się wszystkim ekscytował. Miał tak ze wszystkimi rzeczami, które bardzo lubił. Bajki się do tego zaliczały... tak samo jak komiksy, książki, filmy, zwierzęta, piercing, tatuaże... tego nie mógł natomiast dać po sobie poznać. Jeszcze Chase pomyśli, że blondyn się nim podjarał w pewnym momencie, gdyby wyznał mu, co tak naprawdę mu się podoba. Tak się nie bawimy, oj nie, nie!
  Wytknął mu jedynie język na ten komentarz. Tak, owszem. Miał z tym jakiś problem? Powinien się cieszyć, że nie miał przy sobie możliwości mordu tak samo, jak biedna mama Bambiego została zamordowana. Choć przenoszenie takiego wielkiego cielska byłoby bardzo problematyczne dla kogoś takiego, jak Moore. Hmm, kurde. Niefajnie, musi wymyślić coś innego.
  Nie chciał się z nim wykłócać, dlatego skupił się na swojej robocie. Pierwsze co przyszło mu przez myśl to polecenie do łazienki i zabranie igły, której kilka dni temu użył, aby przebić sobie prawe ucho. Hmm... dobra nie, profesjonalizm. Wizja tężca w ciele tego dupka była bardzo kusząca, ale jeszcze by go pozwał do urzędu pracy i straciłby robotę. Pomimo swojej wielkiej aspołeczności, praca w salonie piercingu naprawdę mu odpowiadała. Wiele osób pomyślałoby, że może się wyżyć na biednych klientach, ale to nieprawda. Z reguły przychodziły do niego osoby młode, z którymi przyjemnie się rozmawiało. Dawały mu poczucie, że w tym mieście można spotkać czasami jeszcze kogoś normalnego.
  - Po prostu wysławiam się tak, abyś mnie zrozumiał. - wcale, ale to wcale nie miało być to obraźliwe. W ogóle. Cicho westchnął pod nosem, przyglądając się jego włosom. Hmmm. No tak, w taki sposób to sobie co najwyżej poogląda. Wyciągnął ze swojej szkatułki kilka wsuwek do włosów, aby w miarę ogarnąć jego czarne kudły. Nie mogą mu przeszkadzać w pracy, tak? A w taki sposób nie będzie musiał się o to martwić! Jeszcze dla pewności zabezpieczył to wszystko niewielką bazą ochronną, uprzednio kilka razy przyklejając ją sobie do dłoni. Taki dobry jest, żeby go nie bolało, a co. Jeszcze by mu wyrwał parę cebulek i byłby problem.
  Zdezynfekował miejsce przekłucia, jeszcze raz szybko wymienił rękawiczki, w końcu dotykał jego włosów - nie, aby wątpił w ich czystość. Zanim rozerwał opakowanie ze sterylną igłą, specjalnym mazakiem narysował kropkę w odpowiednim miejscu, aby nie daj Boże nie wyszło krzywo. Hmm, chyba może być. Samo przekłucie zajęło mu dosłownie chwilę. Przejrzał kilka kolczyków, które miał zapakowane - także sterylnie, żeby nie było. Theo nie rozdaje tężca na lewo i prawo, ta opcja jest tylko dla wybranych. Za zgodą Chase'a założył mu kolczyk typu sztanga. I gitarka, odjebał swoją część roboty. Oby on też pamiętał o swojej.
  Ogarnął wszystko dookoła nich, przemywając jeszcze gazikiem nasączonym solą fizjologiczną świeże przekłucie. Prawie się wyjebał, jak wstawał, jednak takie siedzenie nie jest wygodne tym bardziej na zasranym fotelu. Nogi od tego drętwieją. Na szczęście zdążył się złapać oparcia.
  - Żyję! Sory. - otrzepał swoje spodnie, wyrzucając wszystko do śmietnika. Włożył dłonie do kieszeni spodni, przyglądając się dłuższą chwilę współlokatorowi z... dość specyficzną miną. - Pamiętaj, aby co kilka godzin to przemywać solą fizjologiczną, zmieniaj poszewki w pokoju co kilka dni na poduszce i... - zatrzymał się. Eh. - Dobra chyba wiesz, jak dbać o kolczyki. A poszewki to ja Ci zmienię, bo Ty jeszcze zapomnisz. - odwrócił się do niego plecami, ciesząc się sam do siebie, że udało mu się załatwić już jedną rzecz.
Chase Whitelaw
Chase Whitelaw
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Mieszkanie Chase'a i Theo
Czw Lip 29, 2021 11:24 pm
    — No to coś kiepsko ci to idzie. Może chcesz spróbować wysławiać się bez jebanych zębów? — rzucił, raz jeszcze dając popis swojego niezaprzeczalnego uroku osobistego. Moore musiał się jeszcze wiele nauczyć – komunikacja z Whitelawem na pewno nie należała do jego najmocniejszych stron. Dało się jednak wyczuć, że rzucona przez czarnowłosego groźba nie miała szansy znaleźć odzwierciedlenia w rzeczywistości – owszem, była formą ostrzeżenia, ale brunet zdążył już częściowo ochłonąć po swoim wyjątkowo zjebanym dniu.
    Pewnie za sprawą zimnego piwa.
    — Nie gadaj tyle, tylko działaj — dodał zaraz, utwierdzając blondyna w przekonaniu, że sam chciał mieć to już za sobą i – o dziwo – kiedy przyszło co do czego, siedział nieruchomo i mimo wszelkiej niechęci, którą pałał do Theo, tym razem pozwolił mu na robienie tego, co musiał.
    Przymknął oczy, jakby pod wpływem dotyku na włosach, zaczynał robić się coraz bardziej senny, choć na pewno nie zamierzał dawać po sobie poznać, że podobne gesty mimowolnie sprawiały mu jakąś przyjemność. Z tyłu głowy nieustannie miał świadomość, do kogo należały obłapiające go właśnie ręce. Dla większości osób zabieg przebijania uszu nie należał do najprzyjemniejszych, ale brunet nawet się nie skrzywił, gdy igła przeszła na wylot przez chrząstkę. Miał duże doświadczenie z piercingiem, a każdy z kolczyków stanowił dla niego swoistą pamiątkę. Jeden z nich zawsze przypominał mu o tym, by już nigdy – PRZEKURWANIGDY – nie brać się za samodzielne przebijanie sobie uszu.
    To była jazda bez trzymanki.
    „Żyję! Sory.”
    Dopiero niezbyt głośny krzyk Theo wyrwał go z osłupienia – wcześniej tylko półprzytomnie udało mu się wybrać dla siebie odpowiedni kolczyk. Zresztą nie robiło mu to większej różnicy – te błyskotki zawsze można było wymienić. Czarnowłosy wydał z siebie niezadowolony pomruk kogoś, komu przerwano drzemkę. Wyciągnął ręce przed siebie, przeciągając się i zmierzwił włosy z boku głowy, przywracając je do ich naturalnego nieładu.
    — Tak, tak. Możesz sobie darować to ględzenie. Mam w tym całe lata doświadczenia i wcale nie przesadzałbym aż tak z tym zmienianiem pościeli — rzucił markotnie, tylko utwierdzając blondyna w przekonaniu, że nie będzie tego pilnował. Jakoś nie zdarzyło mu się, by przez podobne zaniedbanie miał później problemy z przekłuciami. Profesjonaliści byli tacy przewrażliwieni.
    Ociężale podniósł się z miejsca, zostawiając na stole puszkę z niedopitym piwem. Teraz, gdy ich układ został już odpowiednio przypieczętowany, mógł bez przeszkód przyszykować się do spania. Musiał zebrać w sobie ostatnie pokłady energii i zmusić się do wieczornego prysznica. Może i był kompletnym bałaganiarzem, ale do abnegata było mu bardzo daleko.
    Przechodząc obok jasnowłosego, jakoś tak odruchowo poklepał go po głowie, jakby niemo gratulował mu, że tego nie spierdolił. Czarnooki musiał być wyjątkowo zaspany, skoro zdecydował się na podobny ruch, bo już po chwili – kiedy wszystkie neurony w jego mózgu połączyły ze sobą fakty – wytarł rękę o spodnie w mało dyskretny sposób, zanim pozostawił Moore'a samego. Nadszedł czas, by skupić się na sobie.
    Jutro czekał go ciężki dzień.

zt [+ Theo].
cdn.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach