Riverdale
Riverdale
Administrator Sovereign of the Power
Mieszkanie Violet i Smugglera
Wto Sty 26, 2021 9:38 pm
Mieszkanie Violet i Smugglera

Candy Vonneguth
Candy Vonneguth
The Jackal Child of Chaos
Re: Mieszkanie Violet i Smugglera
Wto Cze 01, 2021 12:55 pm
Pulsujący ból rozrywał jej czaszkę, a każdy kolejny krok wydawał się coraz trudniejszy. Miała wrażenie, że jej ciało robiło się coraz cięższe. Nie wiedziała, jak długo biegła, ani dokąd – byle jak najdalej. Już dawno przestała zwracać uwagę na spływającą po jej czole krew, pęknięta warga wydawała się niczym, a płytka rana na udzie od noża tylko dodawała jej motywacji by biec dalej. A to wszystko przez tę cholerną torbę, którą kurczowo trzymała, jakby to właśnie od niej miało zależeć całe życie.
Szkoda tylko, że i tak miała zamiar się pozbyć zawartości jak najszybciej.
W pewnym momencie utrata sił zaczęła mocno dawać się jej we znaki. Oddychało się coraz ciężej, ale potrafiła odciągnąć silną wolą zbliżającą się powoli nieprzytomność. Okryta nocą może nie wyglądała aż tak podejrzanie, ale teraz obraz tak wycieńczonego człowieka na nikim nie robił wrażenia.
Dotarła w końcu do uliczki, która wydawała jej się opustoszała i odpowiednia na małą przerwę. W końcu była już daleko, na pewno ich zgubiła. Mogła sobie pozwolić na odetchnięcie, czyż nie? Oparła się plecami o ścianę najbliższego bloku, próbując się uspokoić, ale po kilku sekundach bezruchu zaczął docierać do niej ból całego ciała. Nie było dobrze. Torba wypełniona skradzionymi pieniędzmi i kosztownościami zsunęła się z ramienia na ziemię, po czym Candy uczyniła to samo. Mozolnym ruchem zaczęła szukać w kieszeniach kurtki jakichś papierosów, jednak im dłużej nie mogła ich znaleźć, tym bardziej wszystko ją wkurwiało. Ogarniała ją coraz większa niemoc, a przed oczami zaczęły pojawiać się drobne mroczki. Rzuciła soczystą kurwą pod nosem i spróbowała się podnieść, jednak ciało ewidentnie odmawiało posłuszeństwa. Nie mogła tutaj zemdleć. Nie, kiedy jedyną bronią jaką przy sobie miała był pistolet z pustym magazynkiem. Całkowicie bezużyteczny, jak i ona, kiedy kolejna próba podniesienia na nogi skończyła się porażką. Modliła się, żeby nikt jej nie znalazł, chociaż w Boga nigdy nie wierzyła. Przetarła dłonią twarz i przymknęła oczy. Chciała zostać niezauważalna, a jak zwykle musiała wplątać się w jakieś gówno.
Już nie mogła dłużej się opierać, obraz powoli coraz bardziej się zamazywał, ale nim zdążyła całkowicie odpłynąć dostrzegła w oddali zbliżającą się postać. Albo to zwiastun jej śmierci, albo ratunek od ciążącego problemu. Zacisnęła mocno zęby, próbując wykrzesać z siebie ostatnie resztki sił, chcąc móc się w razie czego obronić, choć dobrze wiedziała, że nawet dziecko dałoby jej teraz radę.
Pavel 'Smuggler' Travitza
Pavel 'Smuggler' Travitza
The Jackal Canis Lupaster
Re: Mieszkanie Violet i Smugglera
Pon Cze 07, 2021 11:44 am
Zbliżająca się postać pogwizdywała cichutko rosyjską pieśń. Tym razem padło na „Kalinkę”, która rozbrzmiewała na pustej ulicy, niczym dzwony kościelne w niedzielę. Dodatkowo, zbliżająca się postać bawiła się bezwiednie kluczami, kręcąc nimi wokół palca. Docierał do domu, jak zwykle dosyć późną porą.
Zazwyczaj nie zwracał uwagi na bezdomnych, czy tam poturbowanych. Po pierwsze, w dzisiejszych czasach było iść mnóstwo. Trudno byłoby wyrobić się z pomaganiem im. Po drugie, chuj go to obchodziło. Nie chciał nikomu pomagać. Jednak tym razem *coś* go zatrzymało. Coś, co zauważył kątem oka. Coś, co spowodowało, że przystanął przy tej drobnej, dogorywającej osóbce, zatapiając się w dziwacznych rozmyśleniach. Pogwizdywanie nagle umilkło.
Czy to możliwe? Po tym czasie? Tak nagle, pod jego domem? Co go w ogóle mogło podkusić do rozważania takiego scenariusza? Może to te kolorowe włosy, które tyle razy mierzwił. Może chodziło o drobne ciało, które tyle razy obejmował. A może to te usta, które tyle razy…
Travitza machnął ze wściekłością głową. Zostaw to wreszcie. To było dwa lata temu. Chuj z tym. Jebać. Po prostu omiń tego biedaka, daj mu umrzeć, tak jak umierają tysiące śmieci w tym mieście. A może zawiną ją psy albo ktokolwiek inny. Po prostu wróć do domu, otwórz piwo i włącz jakiś debilny filmik na Youtube.
Ale nie mógł. Nie potrafił wykonać kolejnego kroku. Musiał się przekonać, że to nie była ona. Że tylko mu się przewidziało. Że po prostu zobaczył kogoś podobnego. Albo sam sobie wmawia jakieś pierdoły. Kurwa, może faktycznie czas na poradę u psychologa?
Przeklął po rosyjsku na swoją głupotę, a potem spojrzał na zakrwawione dziewczę z dużą torbą.
Nie widzisz, że to porządna dzielnica? Idź zdychać gdzieś indziej – warknął, chociaż dobrze wiedział, że tę wściekłość bardziej kierował na samego siebie. Bo zachowywał się jak dureń.
I wykorzystał ten moment, aby się jej przyjrzeć. Czy to może być… ona?
Candy Vonneguth
Candy Vonneguth
The Jackal Child of Chaos
Re: Mieszkanie Violet i Smugglera
Pon Cze 07, 2021 12:39 pm
Gdyby rzeczywiście mogła wybrać sobie miejsce śmierci na pewno nie byłoby ono tutaj. Duma nie pozwoliłaby umrzeć jej na chodniku, szczególnie w takim miejscu. Na oczach ludzi, których nie obchodził jej los. Dlatego tak kurczowo trzymała się resztek sił.
Na początku wrogo nastawiła się do zbliżającej się postaci. Teraz w tym mieście nikomu nie wolno ufać. Jednakże rosyjski akcent i znajomy głos uderzył w nią niczym piorun. Przez ostatnie dwa lata wmawiała sobie, że przeszłość już dawno jest za nią, że do niej nie wróci, ale musiała być naprawdę głupia, jeśli w to wierzyła. Świat nie był aż taki wielki. Długo mogła się chować, niczym szczur po kanałach, ale w końcu musiał nadejść dzień, w którym zderzy się boleśnie z rzeczywistością. A bolało cholernie.
Pomyślała sobie, że cała ta sytuacja musi żałośnie wyglądać. Ona musi żałośnie wyglądać. Nie tak wyobrażała sobie ponownie spotkanie z Travitzą. Od początku się tego bała, bo nie wiedziała, jak ma mu wszystko wytłumaczyć. W końcu w jednej chwili po prostu zniknęła. Dlatego teraz nie zdziwiłaby się ani trochę, gdyby mimo wszystko po prostu ją minął.
Ostatni raz spróbowała się podnieść, zatrzymując się w połowie drogi do prostej pozycji, a cały ciężar ciała starając się oprzeć na ścianie. Dłońmi wspierała się po bokach, czując, że jeśli puści, to już się więcej nie podniesie.
- Nie przypominam sobie, żebyś był z tych.. porządnych.. – rzuciła na resztkach tchu, spoglądając w jego stronę, po chwili musząc splunąć krwią. Obraz i tak był połowicznie rozmazany, ale wiedziała gdzie patrzeć. Wtedy na jej popękanych ustach pojawił się cień uśmiechu. Czy właśnie próbowała być złośliwa? Może odrobinę. Aczkolwiek im dłużej się przyglądała, tym coraz pewniejsza była tego, z kim ma do czynienia. W końcu nie tak łatwo zapomnieć takiego wielkoluda, z którym tyle ją niegdyś łączyło.
Pavel 'Smuggler' Travitza
Pavel 'Smuggler' Travitza
The Jackal Canis Lupaster
Re: Mieszkanie Violet i Smugglera
Pon Cze 07, 2021 1:58 pm
Nagłe uderzenie w klatkę piersiową sprawiło, że nieomal się poruszył. Tak właściwie, to miał ochotę się zgiąć w pół i wziąć głęboki wdech. Albo chociaż się chlasnąć w twarz, żeby mieć pewność, że to nie sen. Ale on niestety wiedział, że to nie sen. Już dawno nauczył się, że w trudnych lub zaskakujących sytuacjach szukanie takich wymówek jest po prostu durnym marnowaniem czasu. Nie mógł jednak powstrzymać lawiny nostalgii, która nagle go zaatakowała. Ją jednak również szybko odsunął na bok. Bo nie dało się ukryć, że Candy nie była w najlepszym stanie i wymagała szybkiego działania.
Już nie mówiąc o rozważaniu nad tym, kto ją tak załatwił i skąd miała tę dziwną torbę. I co było w tej dziwnej torbie.
Mogłaś mnie uprzedzić, że wpadniesz. Przynajmniej ubrałbym jakąś koszulę – bąknął z niezadowoleniem, tak jakby jego wygląd był w tej chwili najważniejszy.
Schylił się do dziewczyny i najdelikatniej jak mógł, po prostu ją podniósł. Miał nadzieję, że ona sama zaopiekuje się torbą, bo on nie zamierzał teraz o tym myśleć.
Wraz z uratowaną księżniczką na rękach, ruszył do swojego mieszkania. Violet i tak nie widział od jakiegoś tysiąca lat, więc nie martwił się reakcją współlokatorki. Oczywiście otwarcie drzwi wymagało trochę gimnastyki, ale na szczęście dziewczyna nie straciła przytomności, więc mógł liczyć na jakąś współpracę.
Po wejściu, od razu ruszył w lewo i ułożył ją na kanapie w salonie, przelotnie myśląc, że pewnie będzie musiał zmywać z niej krew. Cóż, ryzyko zawodowe.
Nie ruszaj się stąd, zaraz napiszę do kumpla, który cię poskłada. Wiesz konkretnie co ci jest? – spytał, sięgając jednocześnie po telefon. Na szczęście wiedział, kto będzie w stanie szybko i sprawnie pomoc, oczywiście nie za darmo. Uroki dzisiejszego świata.
Candy Vonneguth
Candy Vonneguth
The Jackal Child of Chaos
Re: Mieszkanie Violet i Smugglera
Pon Cze 07, 2021 3:58 pm
Zareagowała na słowa Rosjanina prychnięciem. Zastanawiała się, czy bardzo się zmienił od ostatniego razu. Pewne cechy na pewno były takie same, ale kiedy życie spuszcza ci ostry wpierdol trzeba umieć się dostosować i odnaleźć, a to hartuje człowieka. Sprawia, że jest w stanie przekroczyć własne granice.
Podniesienie z ziemi sprawiło, że przez sekundę zrobiło się jej niedobrze, a z gardła wydobyło się zbolałe stęknięcie. W ostatniej chwili złapała za torbę, choć kusiło, aby po prostu ją zostawić. Miała przeczucie, że wtedy naraziłaby siebie na więcej problemów, więc uznała, że musi to załatwić inaczej. Po swojemu.
- Muszę pozbyć się tego gówna.. – mruknęła po drodze, patrząc wręcz z obrzydzeniem na ciążący bagaż. Mówi się, że jeśli ukradniesz coś, co kiedyś należało do ciebie, to nie jest do końca traktowane jako kradzież.. Niestety nikt nie wspomniał o tym, że porządnie to wkurwi złych ludzi. Nie chciała tego palić, prędzej ukryć i już na zawsze o tym zapomnieć, albo wymienić na coś, co pozwoli jej w miarę spokojnie dalej żyć.
Czując pod sobą kanapę, wypuściła z dłoni materiał. Zmysły się jej wyostrzyły, kiedy dotarły do niej słowa Pavla.
- Jakiego kumpla? – w głowie od razu zapaliła się jej czerwona lampka. Nie była zbyt przychylna mieszaniu w całe to gówno kolejnych osób, ale wątpiła by blondyn przeszedł kurs pielęgniarski. Chociaż kto wie. Teraz trudno było zdobyć jej zaufanie. Nawet teraz czuła się dziwnie i nie do końca pewnie. Na pierwszy rzut oka widać było ranę na prawym udzie, ustach oraz głowie, tuż nad czołem. Pod ubraniem za pewne kryły się liczne siniaki i zadrapania, ale takimi rzeczami raczej nikt się nie przejmował. – Nic mi nie jest, tylko się trochę poturbowałam.. Zagoi się. – dodała z nadzieją, że sama uwierzy w te słowa, jednocześnie odgarniając ubrudzoną grzywkę z oczu. – Masz może szluga?
Pavel 'Smuggler' Travitza
Pavel 'Smuggler' Travitza
The Jackal Canis Lupaster
Re: Mieszkanie Violet i Smugglera
Pon Cze 07, 2021 8:33 pm
Pielęgniarz – odpowiedział niemal z urazą. Za kogo ona go miała? Kogoś, kto jej ściągnie problemy w głowę? Pff. – Dorabia sobie, zszywając ludzi z gangów, więc dyskrecja to jego wizytówka – dodał, żeby ostatecznie rozwiać jej wątpliwości. Zresztą czemu miałby się jej w ogóle tłumaczyć, to ona pojawiła się okrwawiona po jego chatą.
Słysząc jej pytanie, odruchowo sięgnął do kieszeni, ale przypomniał sobie, że tam już nic nie ma. Ruszył więc do innego pokoju. Po chwili wrócił, a w rękach trzymał paczkę fajek, jakąś mrożonkę i kawałek podartej szmaty.
Masz. Owiń to sobie na udzie, a resztę spróbuj schłodzić. Powinno wystarczyć do momentu przyjścia Seana – oznajmił, zostawiając paczkę papierosów wraz z zapalniczką na stoliku przy kanapie. Sam zaś udał się na fotel, gdzie rozsiadł się wygodnie, bo nie przychodziło mu do głowy nic więcej, co mógłby jeszcze zrobić. Tak jak podejrzewała Candy, nie nabył jeszcze umiejętności lekarskich, chociaż sam nie raz dostawał po pysku. Cóż, właśnie po to znał takich ludzi jak Sean.
Wiele myśli galopowało teraz przez jego umysł. Wiele pytań nasuwało się na język. Aż ciężko było się zdecydować na tylko jedno z nich. Ale od czegoś trzeba było zacząć, prawda?
Jak mnie w ogóle znalazłaś? – spytał, bo to chyba najbardziej go fascynowało. Chciał dodać jeszcze: "i dlaczego dopiero teraz", ale powstrzymał się przed tym. – I co właściwie jest w tej torbie? – to druga interesująca go rzecz. Widział zbyt wiele razy, jak ktoś przywiązuje tak wielką uwagę do podobnych pakunków. I to nigdy nie kończyło się dobrze. Oby jego obawy były tym razem przesadzone.
Candy Vonneguth
Candy Vonneguth
The Jackal Child of Chaos
Re: Mieszkanie Violet i Smugglera
Pon Cze 07, 2021 10:14 pm
Odpowiedź, jaką uzyskała, na chwilę obecną w zupełności wystarczyła. Zresztą miała wrażenie, że dalsze wypytywanie tylko niepotrzebnie rozdrażniłoby Pavla. Już i tak wystarczająco się mu narzuciła, nie musiał pomagać, a jednak nie pozwolił by padła na ulicy. Dlatego tylko kiwnęła głową na znak zrozumienia. Odruchowo śledziła wzrokiem każdy jego krok, wciąż trochę niedowierzając obecnej sytuacji.
Widok papierosów od razu przyniósł jej wewnętrzną ulgę, ale wiedziała, że rozsądniej będzie zająć się najpierw nogą. Zanim sięgnęła po kawałek materiału, złapała za brzegi pociętych spodni i szarpnęła, powiększając powstałą w nich wcześniej dziurę. Mając lepszy dostęp do rany, dopiero wtedy owinęła ją szmatą, mocno zawiązując. Praktycznie od razu nasiąkła krwią, ale musiało wystarczyć na jakiś czas. Po tym sięgnęła po fajkę od razu ją odpalając. Zaciągnęła się mocno, układając wygodniej na kanapie, a mrożonkę przykładając do obolałej głowy.
- Szczerze? Zwykły przypadek.. Biegłam totalnie na oślep.. – odpowiedziała, chociaż zastanawiała się, czy Travitza nie wolałby usłyszeć innej odpowiedzi. Że szukała go od dawna, albo że zwyczajnie tęskniła. Niestety nie planowała wciskać żadnych bajeczek. Na wzmiankę o torbie od razu zerknęła w jej kierunku, zaciągając się po raz kolejny. – Pytanie, czy na pewno chcesz to wiedzieć? – wróciła spojrzeniem do mężczyzny, unosząc jedną brew. – Ale spokojnie, nie trzymam tam niczyjej głowy.. – dodała, pomijając fakt, że niejedna głowa za to całe zamieszanie poleci. Nie wiedziała, czy powinna teraz mówić o tym wszystkim, ani czy wrócić może do tematów z przeszłości, czy może nie przeprosić po prostu za wszystko. Miała wrażenie, że to nie jest odpowiedni moment, ale jednocześnie bała się, że kolejnego już nie będzie.
- Słuchaj.. ja… - zaczęła, ale w jej głowie toczyła się istna bitwa myśli. Nie była w stanie dokończyć zdania. Odwróciła wzrok w kierunku okna, mając nadzieję, że to wszystko wina urazu głowy, albo przynajmniej na to będzie mogła zrzucić winę.
Sean Reave
Sean Reave
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Mieszkanie Violet i Smugglera
Pon Cze 07, 2021 10:18 pm
    Czemu zgotował sobie taki los?
    Jeszcze nie zdążył otworzyć oczu, a znajomy sygnał powiadomienia, który dobiegł do jego uszu, sprawił, że mimowolnie zadał sobie to pytanie. Aktualnie niczego nie pragnął bardziej od możliwości wyspania się. Może poza tym, że chciałby w pierwszej kolejności zasnąć w ogóle. Przez moment miał nawet wrażenie, że zaczynał odpływać – balansował gdzieś pomiędzy snem a jawą, jednak szpony tej drugiej brutalnie wciągnęły go wprost w otchłań szarej rzeczywistości.
    Wstawaj, Sean. Obowiązki wzywają.
    Wydał z siebie stęknięcie męczennika, gdy sięgał po komórkę. Przez krótką chwilę liczył na to, że tym razem operator poinformuje go o przyszłych płatnościach albo wyjątkowo nachalny sklep zechce poinformować go o najświeższych przecenach, jednak nie czekał długo na dodatkową porcję rozczarowania w swoim życiu. Przez dobrą minutę wpatrywał się w dwie wiadomości w okienku rozmowy, jednak jego siła woli nie była na tyle silna, by sprawić, żeby proste polecenia zniknęły z jego oczu.
    — Klient nasz pan — wymruczał pod nosem, wystukując na ekranie odpowiedź na wiadomość. Nie mógł powstrzymać szerokiego ziewnięcia, które wyrwało się z jego ust, gdy niechętnie podnosił się z łóżka, przy okazji zapalając lampkę nocną. Obecnie zachowywał się tak, jak na zmęczonego człowieka przystało – zatrzymał się w miejscu i rozejrzał po pokoju, zastanawiając się, co powinien zrobić w pierwszej kolejności. Ostatecznie zdecydował się naciągnąć na siebie dresowe spodnie i narzucić na siebie pierwszą lepszą bluzę – w końcu nie wybierał się na rewię mody i z doświadczenia wiedział, że na bank zdąży się pobrudzić. Swoją specjalną torbę wyłowił z ciemnych zakamarków szafy – zawsze trzymał ją poza zasięgiem wzroku rodzeństwa. Niektóre przyrządy wykraczały poza zawartość tradycyjnej apteczki, którą można było trzymać w domu na wypadek lekkich skaleczeń.
    Gdy miał już wszystko, bezszelestnie prześlizgnął się przez dom, po drodze wyciągając jeszcze tylko kluczyki do samochodu z kurtki i nie pozostało mu już nic innego, jak tylko udać się we wskazane miejsce.
    Oby to nie było nic poważnego.
    Zawsze to sobie powtarzał.
    Wychodziło różnie.
    Na miejscu pojawił się tak szybko, jak tylko się dało. Na całe szczęście ulice były względnie puste i dość szybko udało mu się odnaleźć wolne miejsce do zaparkowania. Przez ten czas zdążył nawet odzyskać trzeźwy umysł, dlatego wysiadłszy z pojazdu, już z mniejszym ociąganiem udał się w stronę odpowiedniej klatki. Dwoma krótkimi sygnałami nadanymi przez domofon, poinformował właściciela mieszkania, że chce dostać się do środka budynku i kiedy tylko dostał takie przyzwolenie, ruszył schodami na górę.
    Niedługo po tym obydwoje mogli usłyszeć ciche pukanie do drzwi. Sądząc po jego zmęczonej minie, był gotowy na wszystko.
Pavel 'Smuggler' Travitza
Pavel 'Smuggler' Travitza
The Jackal Canis Lupaster
Re: Mieszkanie Violet i Smugglera
Wto Cze 08, 2021 7:01 pm
Powiedzieć, że zrobiło się niezręcznie, to jak nic nie powiedzieć. Nie potrafił powstrzymać krzywego uśmiechu, kiedy powiedziała mu, jak tu trafiła. Na oślep. Oczywiście. Chyba nie myślałeś, że cię szukała, durniu? Nie po to znikała, żeby teraz odnawiać kontakty. I jeszcze ta torba. Czy właściwie chciał wiedzieć, co w niej jest? Tak, w zasadzie to tak. Jak już się w coś pakował, to wolał znać stawkę. Wchodzenie w ciemno to nie jego zabawa. Ale może nie teraz. Teraz był moment na niezręczną ciszę, brak pomysłu na jakąkolwiek odpowiedź, nerwowe drapanie w poręcz fotela. Co miał zrobić? Co powiedzieć? Że nieważne? Że już zapomniał? Że przeszłość nie ma znaczenia?
Cóż, chyba nie umiał oszukać nawet samego siebie.
Już chciał otworzyć usta, żeby spróbować coś powiedzieć, ale wtedy odezwał się domofon. Travitza drgnął, a potem wstał i wpuścił gościa. Nawet się cieszył, że Sean już tutaj trafił. Przynajmniej to trochę odsuwało w czasie niezręczny moment na trudne rozmowy. Kiedy pielęgniarz stanął przy drzwiach, Rosjanin szybko mu otworzył. Można śmiało stwierdzić, że oboje wyglądali na równie zmęczonych życiem.
Zerknij na nią – powiedział tylko i wskazał ruchem głowy na kanapę, uchylając drzwi na tyle, żeby Reave mógł wejść. Sam Smuggler zaś wrócił się do kuchni, z której po chwili powrócił z otwartą butelką piwa. Jeszcze tylko odpalił papierosa i siup, był gotowy do oglądania jakiegoś szpitalnego serialu. Tylko ten rozgrywał się akurat na żywo. Tak teatralnie, chciałoby się rzec.
Candy Vonneguth
Candy Vonneguth
The Jackal Child of Chaos
Re: Mieszkanie Violet i Smugglera
Wto Cze 08, 2021 8:40 pm
Mimo nieodpowiedniej chwili, czuła w samych kościach, że ta rozmowa ich nie ominie. Nawet, jeśli nie teraz, to później (może) będzie szansa, żeby ją przeprowadzić i chociaż w miarę uporządkować pewne rzeczy. Albo mogli też po prostu pójść każdy w swoją stronę. W pewnym sensie to też była dobra opcja.
Dźwięk domofonu przerwał gęstniejącą atmosferę i drażniącą ciszę. Nie sądziła, że tak szybko o tej porze da się ogarnąć kogoś do łatania. Przynajmniej nie będzie dłużej zakrwawiać kanapy, którą już teraz będzie trudno doprowadzić do porządku. W trakcie, gdy Pavel poszedł otworzyć drzwi, dopaliła swojego papierosa, gasząc go niedbale w popielniczce. Najchętniej zapaliłaby jeszcze jednego i od razu walnęła spać, jednak raczej to nie był dobry pomysł. Raz, że zapewne po drugiej fajce pewnie zakręciłoby się jej w głowie, a dwa, że tutaj nie mogła zasnąć. Już i tak wystarczająco wykorzystała dobroć blondyna.
Z ciężkim westchnięciem spojrzała w kierunku obcego mężczyzny, który wszedł do mieszkania. Nie czuła potrzeby, by się przedstawiać. Właściwie to w ogóle nie chciało się już jej gadać. Może to wina zmęczenia, może natłoku myśli, a może zestresowania nieznanym towarzystwem. A może wszystko na raz? Pomyślała, że w sumie powinna się umyć albo chociaż opłukać twarz. Zaschnięta krew nie była komfortowa, ale nie była też czymś nowym. Z pewnością będzie musiała spłacić dług, który właśnie zaciągnęła, ale nie zamierzała wykorzystywać w tym celu zawartości torby. Chociaż wtedy przynajmniej nie musiałaby się tym martwić. Pewnie do czasu, ale warto było odwlec na jakiś czas nieuniknione, aby móc się lepiej przygotować.
Sean Reave
Sean Reave
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Mieszkanie Violet i Smugglera
Wto Cze 08, 2021 10:59 pm
Zupełnie naturalnym odruchem było dla niego to, że tuż po otwarciu drzwi, przyjrzał się dokładnie chłopakowi, który go tu sprowadził. Już na wstępie usiłował znaleźć przyczynę jego pilnego wezwania i ku swojemu zaskoczeniu... niczego nie znalazł. Już rozchylił usta – pytanie o to, czy zaciął się kartką papieru miał już na końcu języka – jednak Travitza zdążył go uprzedzić. Nie licząc tego, że Reave miał dziś pechową pobudkę, nie zdawał sobie sprawy, że miał też sporo szczęścia. Nawet jeśli sumiennie współpracował z członkami gangów, w chwilach rozdrażnienia, nie powinien pokładać nadziei w tym, że będą znosić głupie odzywki ku chwale owocnej współpracy.
    Wzrok Seana jak na zawołanie podążył za ruchem głowy jasnowłosego i zatrzymał się na dziewczynie. Skinął krótko, przyjmując do wiadomości, co było jego zadaniem. Zanim wszedł do środka, kulturalnie wytarł buty o wycieraczkę, biorąc pod uwagę, że wcale nie zamierzał ich zdejmować na wypadek nagłej konieczności spierdalania. Oczywiście sam nie chciał doprowadzić do sytuacji, w której musiałby się ewakuować.
    Bez słowa zdjął torbę z ramienia i położył ją na stole. Na początku po prostu w ciszy przyglądał się dziewczynie z bliska. Zakrzepła na twarzy krew utrudniała zlokalizowanie ran, które najprawdopodobniej nie były na tyle groźne, jak wskazywał na to obecny wygląd dziewczyny. W przypadku ran głowy wystarczyło byle rozcięcie, by wcielić się w rolę ofiary rodem ze slashera.
    — Wybacz, że ci przerwę, ale będę potrzebował miski z wodą i jakiegoś ręcznika — zwrócił się do Pavla. To on był tutaj gospodarzem i choć Sean dziwił się, że wcześniej nie zaproponował jej możliwości względnego ogarnięcia się, nie skomentował tego na głos. Może mieli ważniejsze rzeczy do roboty.
    Taa. Piwo smakuje lepiej z zakrwawioną mordą.
    A co on mógł o tym wiedzieć? Absolutnie nic. W końcu nie należał do gangu.
    — Boli cię głowa albo masz jakieś zawroty? Nudności? — spytał dziewczynę kontrolnie. Na pierwszy rzut oka wyglądała na kogoś, kto dobrze kontaktuje, a to był już jakiś plus. — Jeśli to poważniejszy uraz, prędzej czy później będziesz musiała zbadać się u specjalisty. Przynajmniej będziesz miała czas na dopisanie do tego jakiejś zwyczajnej historii — wyjaśnił, by dać jej do zrozumienia, że nie był cudotwórcą, po czym przykucnął naprzeciwko niej, zawieszając wzrok na jej udzie. Chcąc nie chcąc, plama krwi na prowizorycznym opatrunku przyciągała uwagę.
    Kiepska sprawa.
    — Muszę dokładnie obejrzeć ranę — rzucił, ubierając kolejne polecenie w dość delikatne słowa. W każdym razie na pewno brzmiało to lepiej, niż „rozwiąż opatrunek i zsuń spodnie”, choć trudno było posądzić go o intencje, które wykraczały poza zakres jego pracy. Sądząc po jego skupionej minie, chciał jak najszybciej załatwić to, co miał do załatwienia i wrócić do swojego łóżka.
    W oczekiwaniu podwinął rękawy bluzy i sięgnął do zewnętrznej kieszeni torby, w której zawsze trzymał parę jednorazowych rękawiczek. Bezpieczeństwo przede wszystkim.
Pavel 'Smuggler' Travitza
Pavel 'Smuggler' Travitza
The Jackal Canis Lupaster
Re: Mieszkanie Violet i Smugglera
Sro Cze 09, 2021 2:13 pm
Travitza wyłączył się trochę, wpatrywał się jak sroka w gnat, tylko mechanicznie paląc papierosa i czasem pociągając łyk piwa. Nawet polecenia Seana nie dotarło do niego za szybko. Niesamowite, jakie tornado emocji wywołało w nim pojawienie się tej jednej osoby. Z lekkim roztargnieniem spojrzał na pielęgniarza tak, jakby ten właśnie zadał mu pytanie z pojęcia fizyki kwantowej.
Co? — spytał tak tępo, jak się tylko dało w tej sytuacji. Na szczęście też, równie szybko się zreflektował. — A, kurwa, faktycznie. Moment — wstał i ruszył do łazienki, skąd chwilę później mogli dosłyszeć dźwięk lecącej wody. Po momencie powrócił z miską wypełnioną przeźroczystym płynem oraz ręcznikiem przewieszonym przez ramię. Jego lawendowy kolor mógł sugerować, że wcale nie należał do Rosjanina.
Położył obie rzecz obok Seana, po czym powrócił na swoje miejsce. I wtedy dopiero dotarło do niego, jak wygląda ta cała sytuacja. Siedział sobie z piwkiem i papierosem. Nawet nie dał jej jakiegoś ręcznika ani nic. I w ogóle jeszcze wezwał lewą pomoc w środku nocy. A na jego kanapie leżała poobijana kobieta. Rosyjskie stereotypy intensifies.
Słuchaj, wyjaśnijmy sobie jedną rzecz — rzucił do Seana, w sumie rozbawiony tym wszystkim. To chyba też nie pomagało. — Wiem, że pewnie nie takie rzeczy już widziałeś, ale wyjaśnijmy to dla zdrowia naszych relacji. To nie moja sprawka.
Nie miał pewności, czy Sean mu w to uwierzy. I czy w ogóle go to interesuje. Ba, sam chyba by sobie nie uwierzył. Jednak sumienie miał czyste, a to chyba było najważniejsze. Chyba.
Candy Vonneguth
Candy Vonneguth
The Jackal Child of Chaos
Re: Mieszkanie Violet i Smugglera
Sro Cze 09, 2021 6:10 pm
Mrożonka trzymana przy głowie zaczęła sprawiać więcej problemów, niż pożytku. Lód się powoli rozpuszczał, a krople wody zaczęły spływać jej po ręce. Postanowiła odłożyć ją na stół, bo przecież i tak trzeba było opatrzyć ranę, a nie chciała utrudniać mężczyźnie pracy, skoro zgodził się pomóc.
Woda. Ręcznik. Wow, w końcu ktoś raczył pomyśleć za nich o ogarnięciu tego całego.. bałaganu. Przynajmniej da się wtedy dostrzec co jest raną, a co zwykłą plamą.
- Napierdala mnie okropnie. – rzuciła lekko, chociaż ból skutecznie utrzymywał ją w skupieniu. – Słabo mi, ale to raczej nie wina głowy. – dodała po chwili, zwracając uwagę na prowizoryczny opatrunek na udzie, który niewiele dał. Była wycieńczona i straciła wystarczająco krwi, aby odnosić wrażenie funkcjonowania na ostatnich oparach. Na wzmiankę o specjaliście tylko się skrzywiła, bo nie zamierzała się do nikogo wybierać. Chyba, że jest jakiś lekarz dorabiający na czarno, składający wizyty domowe. Poza tym żadnych szpitali.
„Muszę dokładnie obejrzeć ranę.”
Say no more. Ten wzrok mówił sam za siebie. Problem w tym, że wygodnie było na tej kanapie. Trudno się podnieść, szczególnie, że każdy ruch nie sprawiał przyjemności. Wiedziała, że ściągnięcie spodni będzie nie lada wyzwaniem, ale jeśli chciała mieć poskładane udo, trzeba było zagryźć zęby. Mimo silnego przyciągania miękkiego obicia, ruszyła dupsko i wstała, po czym ściągnęła najpierw kurtkę, która tylko zawadzała, a potem wzięła się za to gorsze. Rozwiązała przesiąknięty materiał, odrzucając go na bok. Jeszcze parę lat temu ze spokojem zrobiłoby się jej niedobrze na widok wypływającej krwi z tak paskudnej rany, ale teraz ani trochę się nie wzruszyła. Zsunęła wreszcie spodnie, uważając, aby nie przetrzeć sobie dodatkowo uszkodzonej skóry, po czym wróciła na miejsce.
- Moja też nie. – prychnęła, dokładając dwa grosze do słów Travitzy. Tak naprawdę nie było to istotne czyja to wina. Uprzedzając jednak fakt, że Candy przyczyniła się do własnego stanu mniej lub bardziej. W końcu teoretycznie to nie jej wina, że została zaatakowana. Nikt nikomu nie kazał reagować przemocą. Ale mimo wszystko to ona pierwsza rzuciła kamieniem i teraz musiała za to odpokutować.
Sean Reave
Sean Reave
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Mieszkanie Violet i Smugglera
Sro Cze 09, 2021 9:54 pm
Zerknął na Travitzę, chcąc sprawdzić, czy wszystko z nim w porządku. Kiedyś wydawał się bardziej rozgadany, choć może Reave wmówił to sobie, by jakoś usprawiedliwić dość niezręczną atmosferę w mieszkaniu. Nie był mistrzem w ocenianiu relacji między ludźmi, ale miał wrażenie, że coś tutaj mocno zgrzytało. Nie były to zgrzyty, które wywoływały w nim poczucie zagrożenia. Raczej takie, które uświadamiały mu, że powinien załatwić to jak najszybciej i opuścić to miejsce, by nie bawić się w piąte koło u wozu.
    „Napierdala mnie okropnie.”
    — Spróbuj później wziąć coś przeciwbólowego. Pewnie rozumiesz, że sam nie mogę ci niczego podać. W każdym razie, jeśli to nic nie da i ten stan będzie się utrzymywał, pamiętaj, że uprzedzałem. — Mógł nie mówić nic, a jednak zwykle wolał stawiać sprawy jasno przed poszkodowanymi. Dzięki temu mógł spać spokojnie i nie miał sobie nic do zarzucenia. Gdy opuszczał miejsce zdarzenia, nie interesowało go, co jego pacjenci zrobią z otrzymaną wiedzą.
    Gdy Pavel dostarczył rzeczy, o które poprosił, Sean bez ociągania chwycił za ręcznik i zanurzył go w misce z wodą.
    „Słuchaj, wyjaśnijmy sobie jedną rzecz.”
    Oho.
    Uniósł wzrok na Rosjanina, starając się zachować przy tym całkowicie neutralny wyraz twarzy. Rozbawiony ton jasnowłosego wcale nie sprawił, że nagle poczuł się lepiej, klęcząc na podłodze i znajdując się przez to w dość nieciekawej pozycji – całkiem odpowiedniej do zarobienia kolanem w mordę. Właściwie spodziewał się, że za moment usłyszy całą listę warunków tego spotkania (niektórzy aż za bardzo cenili swoją dyskrecję), jednak kolejne słowa chłopaka przywołały na jego twarz wyraz zaskoczenia.
    — Spoko, nie posądzałem cię o nic — przyznał bez ogródek. Całkiem szybko odbił piłeczkę, co można było uznać za przejaw szczerości. To prawda, że w swoim życiu widział wiele dziwnych rzeczy, ale zdecydowanie były dużo dziwniejsze od obecnej sytuacji. — Zajmuję się opatrunkami, a nie analizą kryminalną. Właściwie wolę wiedzieć mniej, ale pewnie zauważyłbym, gdybym miał do czynienia z zastraszoną ofiarą przemocy, więc... No i wątpię, że wezwałbyś mnie tu, gdybyś miał z tym coś wspólnego — stwierdził, nie rozwijając tematu. Możliwe, że i tak oboje wiedzieli, że pomimo tego, że nie znalazł się tu w akcie bezinteresowności, nigdy nie powiedział, że nie miał w sobie za grosz ludzkiego sumienia. Gdyby ktoś chciał dać mu do zrozumienia, że potrzebował pomocy, bo była to kwestia życia i śmierci, mimo wewnętrznej walki, zdecydowałby się na załatwienie spraw inaczej niż poprzez zbycie ich milczeniem i dokończenie swojej roboty.
    — Naprawdę nie wnikam — powiedział, chcąc przy okazji uspokoić dziewczynę, która postanowiła się wtrącić. Jeśli nie miała zapędów masochistycznych – a nie wyglądała, jakby ból wprawiał ją w szampański nastrój – nie zakładał, że sama przywaliła głową o ścianę i wbiła sobie nóż w nogę. Choć ostatnimi czasy w mieście działy się niepojęte rzeczy.
    Wyżął lawendowy materiał i podał go dziewczynie, by sama uporała się z przetarciem swojej twarzy. Sam za to zawiesił wzrok na jej udzie. Pomimo zabrudzonej skóry, nie miał wątpliwości co do miejsca, z którego sączyła się krew. Takiej rany nie dało się po prostu nie zauważyć.
    — Nóż? — spytał jedynie, w pierwszej kolejności wyciągając z wnętrza torby opaskę uciskową. Już bez oczekiwania na specjalne pozwolenie, przełożył ją pod nogą dziewczyny, by następnie zacisnąć ją w miejscu nad raną. Zaraz po tym chwycił za dość spory kawałek gazy i butelkę wody utlenionej, którą nasączył biały materiał. — Nie będzie zbyt przyjemnie i chyba będę musiał to zszyć — uprzedził, gdy dość mozolnymi i ostrożnymi ruchami zaczął oczyszczać ranę, której nie chciał dodatkowo naruszyć. Nikt nie powiedział, że to będzie miłe spotkanie, ale przynajmniej się starał.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach