Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Potworny Bal
Wto Paź 31, 2017 6:00 pm
First topic message reminder :

Potworny Bal - Page 15 Potworny-_qrqpqsr

Wielokrotnie każde z was mijało olbrzymi budynek ratusza w sercu Vancouver, nawet jeśli nie mieliście w nim niczego konkretnego do roboty. Tym razem ciężko było go jednak przeoczyć. Już od kilku dni we wszystkich możliwych miejscach widzieliście reklamy nadchodzącego Potwornego Balu. Rodzina Blacków odpowiednio zadbała o to, by dotarły nawet do największych dziur Vancouver.
Kolorowe Halloweenowe ozdoby uderzały zewsząd, podkreślając jak wiele funduszy musieli wydać, by zapewnić podobny standard. Przy wejściu mężczyzna przebrany za Draculę pobiera opłaty i podaje wam kartkę, byście wpisali się na listę gości, pytając przy okazji czy przyszliście z własnym zwierzakiem. Dopiero wtedy w końcu udaje wam się przekroczyć próg. Wynajęci aktorzy chętnie od czasu do czasu położą znienacka dłoń na twoim ramieniu czy wyrosną spod ziemi, by przyprawić cię o zawał serca. Nic dziwnego, że już po chwili zombie złapał cię za ramię, warcząc coś o mózgach. Drgnąłeś nieznacznie i przyspieszyłeś kroku, by uciec z jego uścisku.
Jedzenie podtrzymujące klimat? Na miejscu! Steki w kształcie nerek, mózgowe galaretki, tatar ułożony w kształt serca, tajemnicze i bez wątpienia słodkie ludzkie palce maczane w równie słodkim sosie, cała seria kolorowych drinków (zarówno alkoholowych, jak i bezalkoholowych), których składu barmani zdecydowanie nie zamierzają zdradzać.

Bilet wstępu 25$ od osoby, 10$ od zwierzaka.
Każdy użytkownik udając się na bal, powinien przygotować sobie odpowiedni avatar który ustawi na czas eventu lub wrzucić szczegółowy opis stroju. Zarówno do profilu, jak i pierwszego posta wejściowego, co ułatwi wszystkim zareagowanie na waszą osobę.

BY WZIĄĆ UDZIAŁ W ZADANIACH TRUPIEGO PSA CZY WALCE O CUKIERKI, MUSICIE BYĆ OBECNI NA POTWORNYM BALU.



Yunlei Chen
Yunlei Chen
Fresh Blood Lost in the City
Re: Potworny Bal
Wto Lis 21, 2017 10:29 pm
Wyglądało na to, że nie mieli czasu. Zrobiła smutną minkę, widząc że mężczyzna nie był zbyt chętny na podpisanie jej kartki. Ale nie było czym się dołować! Czym prędzej pobiegła więc w stronę Trupiego Psa. Dopiero gdy stamtąd wróciła, jej telefon wyraźnie zawibrował, wraz z nadchodzącym połączeniem.
Yun, jestem pod ratuszem.
O rany, już? Szybko się ze wszystkimi pożegnam i do ciebie biegnę, meow!
Śmiech po drugiej stronie sprawił, że uśmiechnęła się sama do siebie.
Czekam.
Rozłączyła się i podbiegła do Kossa, machając przy okazji całej wcześniejszej grupce, która złożyła jej podpis na kartce.
Muszę już lecieć Kossculo. Spędzanie z tobą Halloween było najlepszym co mogło mi się przydarzyć, meow! — przytuliła się do niego ze śmiechem, zaraz machając mu dłonią, gdy odbiegała w stronę drzwi ratusza. Rozejrzała się, szybko lokalizując odpowiedni samochód i wsiadła do środka znikając na dobre.

zt!
Anonymous
Gość
Gość
Re: Potworny Bal
Wto Lis 21, 2017 10:40 pm
Tu również go nie było. Barman spojrzał na niego kątem oka, czyszcząc jedną ze szklanek. Widocznie czekał, aż Liam złoży jakiekolwiek zamówienie. Co więcej już miał go zaczepić i zapytać czy faktycznie czegoś potrzebuje, gdy ten odwrócił się na pięcie tym razem idąc w stronę Trupiego Psa. Może tam się zgubił? Na balu było całe mnóstwo punktów, ale najpierw postanowił obejść te najbardziej charakterystyczne, by zminimalizować szanse, że się miną. Nie żeby jakkolwiek faktycznie to robił. W końcu w momencie, w którym on opuszczał bar, Nicolai mógł właśnie do niego podchodzić. Co za upierdliwa sytuacja. Jeszcze nieustannie męczyła go alergia, naprawdę chciał być już w domu.

Alergia Zombie 12/15
[JOKER] B4QS4TSU
[JOKER] B4QS4TSU
Fresh Blood Lost in the City
Re: Potworny Bal
Wto Lis 21, 2017 10:44 pm
I tak oto wilkołak poszedł precz. Takara natomiast bawił się w najlepsze obserwując jak jedna z wiedźm właśnie zrywa rękaw drugiej, pozostawiając na widoku jej nagie ramię. Ktoś z tłumu wyrwał w ich kierunku próbując je rozdzielić, co tylko w mniemaniu chłopaka dolewało oliwy do ognia. Sam zdecydowanie nie zamierzał się mieszać. Może zamiast tego powinien wysłać jakiś artykuł do gazety i opisać podobne zdarzenie? Z pewnością mu za to zapłacą! Będzie tylko potrzebował jakiegoś zdjęcia, hm. Gdzie wsadził telefon?

Bójka wiedźm [4/6 posty]
Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Re: Potworny Bal
Wto Lis 21, 2017 10:59 pm
Alan, Blythe, Kamira, Saturn (sms)

Wyglądało na to, że ktoś dorwał nagrodę przed nim. No nic, zdarza się. Westchnął ciężko, patrząc jak zombie wyczołguje się spod stołu z wyraźnie zawiedzioną miną i pustymi rękami. Chłopak był niemalże pewien, że właśnie założył brak wynagrodzenia spowodowany osiągnięciem przez nich porażki. Wykrzywił nieznacznie usta w uśmiechu, machając na niego dłonią.
Świetnie się spisałeś. Twoje wynagrodzenie — wyciągnął momentalnie z portfela banknot stu dolarowy, wsuwając go w rękę ożywieńca. Widząc jak jego usta otwierają się w zdumieniu odwrócił się jedynie na pięcie i ruszył w ślad za Alanem w stronę Trupiego Psa. Był w kolejce tuż za nim, zatem nic dziwnego że gdy tylko wrócili z podestu podszedł do niego biorąc go za rękę. Nawet jeśli kierował się ponownie w stronę zbiorowiska, zwrócił głowę w jego stronę.
Będę się już zbierać. Jedziesz do mnie czy chcesz mnie zaprosić do siebie? — zapytał unosząc brew z rozbawieniem. Niezależnie od tego ile ze sobą nie chodzili, nadal nie odwiedził domu Alana nawet raz. Stanowił on swego rodzaju temat tabu i nawet jeśli nie miał problemu ze wspominaniem o nim, odwiedzanie było zupełnie inną działką. Z jakiegoś powodu nadal to szanował, choć musiał przyznać że rosnąca z nim ciekawość osiągnęła stopień tak wysoki, by niemalże się wylewała.
Spojrzał na Kamirę i Blythe'a, zatrzymując wzrok na dłużej na tym drugim.
Powierzam ci moją kuzynkę do opieki, więc dbaj o nią. Jeśli usłyszę, że coś jej się stało albo wróciła do domu smutna... — momentalnie spochmurniał, zaraz wracając do neutralnej mimiki, gdy wyciągnął telefon i naskrobał krótkiego smsa Saturnowi informując go tym samym, że zamierza zbierać się do domu.

Zadanie Trupiego Psa [4/X posty]
Artem Domashnikov
Artem Domashnikov
Fresh Blood Lost in the City
Re: Potworny Bal
Wto Lis 21, 2017 11:16 pm
Piosenka w końcu sie skończyła. Artem miał zamiar ładnie podziękować za taniec i wyciągnięcie go na parkiet, jednak w tym samym momencie dziewczyna przebrana za Zobie pisnęła.
- O Boże. To moja ulubiona piosenka! - z jeszcze większym entuzjazmem zaczęła wykonywać ruchy w rytm muzyki. Art jedynie balansował z nogi, na nogę nie wyglądając na zbyt zadowolonego. Rozglądał się wokoło w poszukiwaniu jakiegoś rozwiązania, które pomogłoby mu uciec od tej calej sytuacji. Znowu.

Taniec z Zombie [2/3 posty]
Alan Hayden Paige
Alan Hayden Paige
Fresh Blood Lost in the City
Re: Potworny Bal
Sro Lis 22, 2017 12:02 am
MERCURY | BLYTHE | KAMIRA


Zdążyłeś już pognębić gości, Black? ― zagadnął złośliwym tonem, uświadamiając mu, że wszystko widział. Nie był tylko pewien, czym było to „wszystko”. Z drugiej strony ton Haydena w żaden sposób nie próbował naciskać na czarnowłosego, jeśli ten nie zamierzał jakkolwiek tłumaczyć swoich dziwactw – gdyby Alan nie był ich świadom przynajmniej w niewielkim stopniu, zapewne już dawno by go tu nie było.
Odruchowo splótł palce z palcami chłopaka, zaciskając dłoń pewniej na jego ręce. Sądząc po przerzedzającym się tłumie, impreza zaczynała dobiegać końca, a on nadal nie spróbował wszystkiego ze stołów i to dlatego na znak o zbieraniu się, mimowolnie zerknął w tamtą stronę. Nie zapomniał, że tego wieczoru mieli wracać razem, a na domiar złego brunet zaoferował mu przejażdżkę swoim Porsche. To był naprawdę poważny dylemat.
„Jedziesz do mnie czy chcesz mnie zaprosić do siebie?”
Do ciebie ― odparł bez zastanowienia i oboje dobrze wiedzieli, że nie było nad czym się zastanawiać. Jego dom nie był najlepszym miejscem na urządzanie sobie spotkań ze znajomymi, ale jakby nie patrzeć, nie mógł mieć czarnowłosemu za złe tej ciekawości, ale – jak mawiało znane przysłowie – ciekawość zabiła kota. ― Może kiedy indziej ― dodał zaraz, choć ciężko było nazwać to obietnicą. Nie sądził, by panicz rodem z wielkiej rezydencji miał znaleźć dla siebie coś ciekawego w niewielkim domu, który mógłby sobie kupić na pstryknięcie palcami razem z całym wyposażeniem. Ale to nie z powodu zwyczajności warunków mieszkalnych nie chciał go do siebie zapraszać, a raczej z powodu kogoś, kogo mógł tam zastać.
Kiedyś będzie musiał ją spotkać. Mogłeś uważniej słuchać ostrzeżeń.
Mimowolnie pokręcił głową, odrzucając podobną myśl i wraz z Mercury'm zatrzymał się tuż obok Kamiry i Blythe'a, którzy nadal pozostali na swoich miejscach.
Na mnie też już pora. Wilczy pirat postanowił uprowadzić mnie na swój statek ― rzucił, salutując niedbale i nowej znajomej, i kuzynowi. ― A ty, Hamalainen, lepiej zajmij się ciekawszymi sprawami ― odparł sugestywnie zerkając ku kuzynce Cullinana i mimowolnie wygiął usta w zawadiackim uśmiechu, w ogóle nie przejmując się tym, że zarówno brunet, jak i sama wymieniona byli w stanie go usłyszeć.
Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Re: Potworny Bal
Sro Lis 22, 2017 2:53 am
BAL OFICJALNIE DOBIEGŁ KOŃCA
Na sali pozostały wyłącznie niedobitki, które stopniowo zbierają się do domu. Temat Potwornego Balu będzie otwarty do 25 listopada. Tymczasem czas na nagrody za aktywność! Po podliczeniu wszystkich postów udało się wyłonić dwie najaktywniejsze osoby, które zostają Miss i Misterem Riverween. Druga najaktywniejsza osoba otrzymuje tytuł Bestii Riverween. Nagrody wpisuję wam od razu do profilu. Posty które pojawią się po tym poście nie wliczają się do rankingu. Gratulacje!

Przelicznik:
1 post = 1 RW

[늑대] Mercury Kyan Black - 23 RW MISTER RIVERWEEN 2017
Yunlei Chen - 17 RW MISS RIVERWEEN 2017
Zero - 10 RW
Saturn Kyrin Black - 14 RW
North 'Jackdaw' Callahan - 8 RW
Liam Revel Leistershire - 11 RW
[MG] Koss - 15 RW
Frey Orion Clawerich - 10 RW
Liam - 1 RW
[MG] Hurricane - 12 RW
Bianca Chavarría - 7 RW
Alan Hayden Paige - 21 RW BESTIA RIVERWEEN 2017
Garik - 8 RW
Rosalie "Boo" Shizuo - 1 RW
Sigrunn Northug - 6 RW
Sheridan Kenneth Paige - 7 RW
Ryan Jay Grimshaw - 8 RW
Willy - 1 RW
Riley 'Woolfe' Winchester - 7 RW
Rosa María Chavarría - 3 RW
Evan L. Cartier - 2 RW
Artem Domashnikov - 5 RW
Witchcraft - 1 RW
Anubis - 2 RW
Kamira Evergreen - 7 RW
Selim Skywalker - 2 RW
Takara |Jason| Fujishima - 4 RW
[先輩] Blythe Hamalainen - 1 RW
Jaime Alcides Chavarría - 1 RW
Saturn Kyrin Black
Saturn Kyrin Black
Fresh Blood Lost in the City
Re: Potworny Bal
Sro Lis 22, 2017 11:17 pm
"Zawsze miałem z nimi problem. Dzięki."
Nie odpowiedział. Nie wykonał też jakiegokolwiek gestu który wskazywałby na to, że zaakceptował jego odpowiedź jako normalną - bądź wręcz przeciwnie. Wszystko ukrył w środku, który od początku nie miał co do niego większych oczekiwań w tej kwestii. Jakby nie patrzeć, Kanadyjczycy na co dzień posługiwali się sztućcami. To właśnie one stanowiły podstawę na stole obiadowym, nawet jeśli w przypadku bogatych rodzin zwykłe 'łyżka, nóż i widelec' zwyczajnie nie wystarczyły. Pałeczki nie były im jednak potrzebne tak długo, dopóki nie udawali się na spotkanie biznesowe z przedstawicielem azjatyckiej firmy, gdzie główne serwowane danie wymagało od nich umiejętności posługiwania się tymi dwoma przeklętymi kawałkami drewna. A przynajmniej właśnie tak określił je ostatni przyjaciel jego ojca, którego miał zaszczyt poznać na jednym ze zgromadzeń. Nie podzielał owej nienawiści. Zmiana jednego sposobu jedzenia na drugi nie stanowiła dla niego najmniejszego problemu.
"Będąc całkiem szczerym, to jedno z lepszych dań, jakie jadłem."
Hmm. — jeden pojedynczy dźwięk, na który sobie w tym momencie pozwolił nie był żadną odpowiedzią. Bez wątpienia wystarczyło jednak spędzić kilka minut w towarzystwie Saturna, by zwyczajnie przestać oczekiwać od niego długich, zaczepnych wypowiedzi podtrzymujących konwersację. W milczeniu zabrał się za swoją zupę, wyłapując z łatwością jej pojedyncze składniki pałeczkami. Być może właśnie w tej sekundzie oceniał prawdomówność Lesliego i decydował czy będzie w stanie zaufać mu w podobnych kwestiach, w przyszłości.
"Naprawdę działa."
Podobna uwaga sprawiła, że momentalnie przed oczami stanął mu mały Sky. Za każdym razem, gdy zdradzał mu jakiś sposób na ułatwienie sobie życia, w jego oczach pojawiał się podekscytowany błysk. Wypowiadał wtedy podobne słowa z triumfalną miną sugerującą, że właśnie odkrył doskonałą metodę na przejęcie świata. Wystarczyło dorysować mu wtedy na głowie psie uszy i poruszający się z tyłu puchaty ogon. I choć w mimice Vessare zabrakło tej samej dziecięcej radości, z jakiegoś stopnia przed oczami i tak stanął mu szczęśliwy golden retriever, którego po prostu nie mógł się pozbyć, niezależnie od własnych chęci.
Nie chcą — odparł krótko, sięgając w międzyczasie pałeczkami w stronę tuńczyka. Szczerze mówiąc nie był to jego ulubiony smak, choć z pewnością był jedną z najdroższych rzeczy w całej karcie. Ryba miała swoich koneserów i przede wszystkim - wiele osób, które krzywiły się z obrzydzeniem na wspomnienie o niej.
Nie należał ani do jednej, ani do drugiej grupy. Choć pierwsze zetknięcie z pewnością nie zapadło w jego pamięci zbyt pozytywnie, po jakimś czasie owy smak odezwał się na nowo, podsunięty mu przez umysł. Od tamtej pory sięgał po niego od czasu do czasu na bankietach. Nadal nie był jednak jego pierwszą opcją wyboru. Stanowił raczej idealny element będący w stanie podkreślić zamożność jego rodziny.
Nie ma numeru przy obroży? — zapytał w końcu tym samym wypranym z emocji głosem co zawsze. W rzeczywistości odczuwał dość mocną niechęć do właściciela, który zostawił szczenię bez opieki, bawiąc się na balu w najlepsze.
Jak na zawołanie, jego telefon zawibrował kilkakrotnie w jego kieszeni. Odłożył pałeczki na miskę i odblokował go, by przeczytać krótką wiadomość. Odpisał, zaraz wsuwając komórkę na nowo do spodni, by wrócić do jedzenia. Jak widać tym razem nie miał zamiaru nigdzie iść. A makaron, który właśnie zniknął w jego ustach doskonale to podkreślał.
Bianca Chavarría
Bianca Chavarría
Fresh Blood Lost in the City
Re: Potworny Bal
Czw Lis 23, 2017 6:36 pm
Kiedy już w przerwie napiła się szklanki wody, poszła tańczyć dalej. Kątem oka wyłapała brata w tłumie, jednak w tańcu nie mogła się zatrzymać i się z nim przywitać.
Sufit wirował tak jak i tańcząca para. Nie chciała, by ta nov się kończyła. Hrabia pachniał cudowną wodą kolońską, od której woni kręciło jej się w głowie.
Dziwny wieczór. Niby nic a jednak. Wszyscy dziwnie przebrani, dziwnie postępujący i spotykający się w niekonwencjonalny sposób... Nawet drinki były wyjątkowe.
Tej nocy pomimo chłodu na zewnątrz czuła ciepło. W środku.

Taniec z zombie 4/6
Zero
Zero
Fresh Blood Lost in the City
Re: Potworny Bal
Czw Lis 23, 2017 9:36 pm
Nie oczekiwał, że Saturn z minuty na minutę stanie się bardziej rozmowny, choć Vessare zdążył całkiem słusznie zauważyć, że chłopakowi nie brakowało elokwencji, gdy w grę wchodziło upominanie innych lub uświadamianie im, jaki błąd popełnili. Rzecz jasna, nie potępiał tego w żaden sposób – sytuacje, które miały dziś miejsce, wymagały ostrzejszego podejścia i chciałoby się wręcz rzec, że białowłosy mógł wyczerpać limit słów na jeden dzień.
Leslie zupełnie nieświadomie przyjrzał mu się z zastanowieniem wypisanym na twarzy, jakby próbował doszukać się jakiejś odpowiedzi, której oczywiście nie znalazł. W zasadzie miał wiele pytań, ale kiedy tylko wypowiadał je głośno w swojej własnej głowie, zaczynały brzmieć jak kompletny idiotyzm, a do niektórych dopisywał własną historię, w której zupełnie przypadkowo zaczynał wkraczać na sferę prywatności Blacka i w której spotykał się z wymownym i chłodnym spojrzeniem. Nic dziwnego, że nagle jedzenie okazało się zbawieniem, nawet jeśli dość niezręcznie było milczeć przez cały czas spożywania posiłku, z którym żadne z nich specjalnie się nie spieszyło.
„Nie chcą.”
W takim razie następnym razem powinni się zastanowić, czy chcą przyjść z nimi, by mieć je bliżej siebie czy wolą zostawić je na pastwę losu gości, którzy raczej nie zastanawiają się, że powinni patrzeć pod nogi ― stwierdził, wolną ręką przesuwając po skroni, by zaraz odłożyć pałeczki z powrotem na miskę. ― Sprawdzę ― rzucił, choć tym razem w jego tonie pojawiła się ledwo wyczuwalna nuta dystansu. Najwyraźniej nie tylko z kotami miał poważny problem, jednak gdy lekko przekręcił się na bok, przysuwając wierzch zaciśniętej dłoni do psiego pyska, to ten cofnął gwałtownie łeb, by po chwili niepewnie poruszyć nosem, wdychając zapach blondyna.
Co za porażka.
No już, chodź tutaj, mały. ― Cmoknął krótko, a pies powoli wychylił łeb. Palce jasnowłosego zdążyły zaledwie otrzeć się o jego łeb, gdy gdzieś z prawej strony rozległ się chłopięcy głos:
Max! Ty mały uciekinierze. ― Przebieraniec pogroził młodemu czworonogowi palcem, jednak wyglądał na zadowolonego, że wreszcie go znalazł, zaś psisko wyraźnie podzieliło to zadowolenie i od razu wypruło biegiem ku swojemu właścicielowi, machając ochoczo ogonem i skomląc tak, jakby nie widzieli się od wieków. ― Przyszedłeś zdradzać mnie za jedzenie? Zapamiętam to sobie. A będziesz jeszcze chciał swojego ulubionego chrupka! ― parsknął, tarmosząc psa za oklapnięte uszy.
I problem rozwiązał się sam.
Nieznajomy złapawszy pewnie smycz w palce, pomachał dwóm chłopakom w geście podziękowania i oddalił się bez słowa, nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź. Dało się jednak zauważyć, że po drodze wciąż z uśmiechem groził swojemu psu, który nic sobie z tego nie robił.
To chyba miało znaczyć, że tak. ― Zero rozmasował ręką bok szyi, poprawiając się na krześle i mimowolnie opuścił wzrok na trzymany przez Saturna telefon. Jakiś ledwo widoczny cień przemknął przez jego twarz i zniknął równie szybko, co się tam pojawił – jakby nie patrzeć, Leslie powinien być przygotowany na każdą ewentualność, a już na pewno na taką, w której Cullinan na nowo oddala się od jego stołu, skupiając się na ważniejszych sprawach.
Ale został.
Tak po prostu.
Na to nie był przygotowany.
Co za dzień ― rzucił, na wpół świadomy tego, że wypowiedział te słowa na głos, zanim sam wreszcie sięgnął pałeczkami po kawałek sashimi, który wreszcie mógł zjeść we względnym spokoju, nawet jeśli nieszczególnie skupił się na jego smaku i konsystencji.

Zaginiony pies [3/3 posty]
Anonymous
Gość
Gość
Re: Potworny Bal
Sob Lis 25, 2017 3:07 pm
Wyciągnął telefon z kieszeni, przeglądając w milczeniu zawartość skrzynki pocztowej. Brak nowych wiadomości średnio go zdziwił. Był pewien, że nawet przy dudniącej muzyce poczułby wibracje trzymanego w kieszeni spodni telefonu. Musiał więc spróbować przejąć w tym przypadku inicjatywę. Podszedł do jednego ze stołów i sięgnął po serwetkę, by wydmuchać w nią nos z wyraźnie zmęczonym wyrazem twarzy.
Do: Nikolai:

Nie był pewien czy sms zdoła się do niego przebić. Jeśli nie odpisze w ciągu dwóch minut, spróbuje się do niego dodzwonić.

Alergia Zombie 13/15
Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Re: Potworny Bal
Sob Lis 25, 2017 3:40 pm
Przyjrzał mu się uważniej, zakładając ręce na klatce piersiowej.
Wypraszam sobie — rozbawienie zabrzmiało nikło w jego tonie, gdy przewrócił oczami na samo wspomnienie o wchodzącym pod stół zombie. Czy Alan naprawdę sądził, że Mercury padłby na kolana w podobnym miejscu i wczołgał się bezwstydnie pod stół? Nie było takiej opcji.
"Do ciebie."
No jasne. Nie żeby spodziewał się jakiejkolwiek innej odpowiedzi. Wzruszył ramionami na kolejną wypowiedź. Nawet jeśli wcześniej wspomniana ciekawość bez wątpienia nie znikała, nie miał zamiaru na niego naciskać. Ani teraz, ani w najbliższej przyszłości. Byli już na tyle dorośli, by zrozumieć że podejmowanie niektórych decyzji należało tylko i wyłącznie do nich. A druga osoba nie miała prawa w to ingerować.
Nie podpuszczaj go — powiedział, rzucając Blythe'owi ostrzegawcze spojrzenie. Jeśli choćby usłyszy, że ktoś położył tej nocy swoje ręce na jego ślicznej kuzynce, dopadnie go w mgnieniu oka. 'Mam was na oku' wypowiedział bezgłośnie, obracając się w stronę drzwi, by pociągnąć za sobą Alana. Wypuścił jego dłoń z uścisku, zamiast tego łapiąc za telefon. Kliknięta na ekranie "3" wystarczyła, by po zaledwie dwóch sekundach połączył się z szoferem.
Tak paniczu?
Podstaw mój samochód pod wejście.
Jak sobie panicz życzy.
Zero zbędnej rozmowy. Wyjście na zewnątrz zajęło im koło dwóch minut, gdy tuż za ich plecami rozległo się radosne szczeknięcie. Obrócił się w tamtym kierunku, gdy Trupi Pies zwracając na siebie uwagę wszystkich fanów wokół, okrążył go dookoła i stanął wiernie przy jego lewej nodze, przytulony do niej bogiem.
Cześć Maioris — podniósł wzrok by pomachać w podziękowaniu Henrykowi i wyszedł na zewnątrz patrząc na czekający na nich zaparkowany wóz. Odebrał kluczyki od szofera i przekazał je Alanowi. Sam
Baw się. Maioris, miejsce — pies momentalnie spuścił po sobieuszy, widząc że w samochodzie nie było dla niego miejsca. Podrapał go pocieszająco za uchem, tuż przed tym gdy odszedł z kamerdynerem w stronę limuzyny. Zajął miejsce po stronie pasażera i wyciągnął się nieco wygodniej z głośnym ziewnięciem.
Nie obraź się, jeśli zasnę — mruknął nieco nieprzytomnie, zamykając powieki. Alan mógł się w tym momencie bawić ile dusza zapragnie. Nieszczególnie zależało mu na szybkim powrocie do domu przy tak wygodnych fotelach.

zt. x2 [+ Alan]
Riley Wolfhound Grimshaw
Riley Wolfhound Grimshaw
Fresh Blood Lost in the City
Re: Potworny Bal
Sob Lis 25, 2017 4:18 pm
Nadal nie docierały do niego żadne dźwięki. Głos dziewczyny zombie dobiegał gdzieś z daleka i choć jej wypowiedź w całej sytuacji wydawała się dość zabawna, Winchesterowi zdecydowanie nie było do śmiechu. Właściwie nie było mu do absolutnie niczego.
"Mhm. A teraz nie odpływaj."
Dopiero jego głos przedarł się powoli do jego uszu. Kilka płytkich wdechów. Podniósł powoli na niego spojrzenie złotych oczu, nawet jeśli nie odpowiedział w żaden sposób. Nadal czuł się jakby ktoś umieścił go za senną kotarą, zza której rzeczywistość docierała do niego zbyt powoli, by mógł jakkolwiek na nią zareagować. Szedł jedynie posłusznie prowadzony przez chłopaka, zupełnie jakby był w tym momencie jego jedynym oparciem.
"Słyszysz?"
Słyszał. Choć nie rozumiał. Był tak strasznie senny. Powieki cały czas opadały ciężko w dół, chcąc by po prostu ziemia przyciągnęła go blisko siebie i objęła niczym zaginionego kochanka. Lecz wyprany z emocji głos skutecznie powstrzymywał go przed poddaniem się jej woli. Wyprostował się, odsuwając tym samym od Grimshawa. Tak długo jak szedł przyklejony do niego niczym spragnione dotyku dziecko, tak długo nie było szans by wydostali się stąd bez szwanku. Nie wiedział czemu mieli to zrobić, czerń nadal napływała na niego ze wszystkich stron, gdy przyspieszył kroku, by w końcu wypaść na świeże powietrze.
Rozsądek wracał do niego powoli, wraz z każdym uderzeniem serca, gdy ostatnie minuty pojawiały się w jego głowie niczym najgorszy koszmar. Zrobił to. Zaciskał palce na gardle tego dzieciaka. Nie chciał go wyłącznie nastraszyć. Chciał go zabić. Obrzydzenie do samego siebie zadziałało momentalnie, gdy odepchnął od siebie Jaya, wycofując się trzy kroki. Prawie staranował przy tym młodą kobietę, która pisnęła zaskoczona "Uważaj jak chodzisz", zaraz wymijając go z wyraźnym oburzeniem.
Zrobiłem to.
Woolfe...
Robiłem to, co chciał bym robił.
Musisz się uspokoić. Idź stąd, jak najdalej. Nim zrobisz coś, czego będziesz potem żałował.
Podniósł rozdarty bólem wzrok na Jaya, zaciskając usta w wąską linię, nim odwrócił się rzucając biegiem pomiędzy ludzi. Tłum związany z zakończeniem Halloween był wystarczający, by z łatwością umożliwić mu zniknięcie bez śladu. Buty uderzały ciężko o ziemię, gdy biegł coraz dalej i dalej. Sam nie wiedział od czego chciał w tym momencie uciec bardziej. Od sytuacji, która wydarzyła się na balu, nadmiaru uwagi, poczucia winy, a może samego Jaya.
Biegnij, Woolfe. Po prostu biegnij.
Po prostu biegł.

zt.
[JOKER] B4QS4TSU
[JOKER] B4QS4TSU
Fresh Blood Lost in the City
Re: Potworny Bal
Sob Lis 25, 2017 4:28 pm
Nawet jeśli bójka trwała nadal, coś innego przez chwilę przykuło jego uwagę. Dziewczyna niedaleko niego, trzymająca psa, którego podetknęła niemalże pod nos jakiemuś chłopakowi. Zaraz czy to nie był Leistershire? Ten kujon z trzeciej klasy. Uciekał aż się kurzyło. Wyraźnie zainteresowany całą sytuacją, przeszedł w bok, nadal patrząc na obie szarpiące się wiedźmy, które właśnie ochrona złapała od tyłu, by je rozdzielić. Nadal wyrywały się niczym dzikie zwierzęta, ale przynajmniej nie mogły się już drapać. I wtedy jedna z nich zrobiła wykop w powietrzu, uderzając drugą w podbródek swoim butem, który zleciał jej z nogi. Sprytnie, aż prawie się zaśmiał!
Zaraz stanął jednak obok Rosy i spojrzał na nią z zaciekawieniem. Skoro bójka dobiegała końca, musiał wywęszyć inny interesujący skandal.
Hej, wszystko w porządku? Uciekał jakby go gonił sam diabeł — zaśmiał się wesoło, patrząc na trzymanego przez nią w dłoniach psa.

Bójka wiedźm 5/6 postów
Anonymous
Gość
Gość
Re: Potworny Bal
Sob Lis 25, 2017 4:36 pm
Wibracje wyrwały go z letargu. Podskoczył w miejscu i momentalnie odpalił telefon, patrząc na wyświetlające się na ekranie słowa.
LIAM? GDZIE JESTEŚ?
Przy stołach z jedzeniem — kichnął zasłaniając twarz serwetką. Ach do diaska, naprawdę musiał stąd jak najszybciej wyjść.
NIE SŁYSZĘ CIĘ. MUSISZ MÓWIĆ GŁOŚNIEJ.
Przy stołach z jedzeniem — podniósł głos (a przynajmniej tak mu się wydawało) przypominając sobie momentalnie, że nadal byli na balu, gdzie wszyscy wokół krzyczęli niczym dzikie zwierzęta. Rozmowy telefoniczne nie były w podobnych momentach najłatwiejszym sposobem komunikacji.
JUŻ DO CIEBIE IDĘ. NIE RUSZAJ SIĘ STAMTĄD.
Pokiwał głową, zupełnie zapominając że chłopak nie mógł dostrzec jego gestu przez telefon i rozłączył się, wypatrując go w tłumie.

Alergia Zombie 14/15
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach