Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
First topic message reminder :

Przyleciał. Po jedenastej wieczorem czasu lokalnego mocno zapukał do drzwi pod wskazanym adresem. Miał ze sobą tylko mały czarny plecak przerzucony przez ramię, a w prawej dłoni trzymał cholernie nowoczesny model polaroida zdolnego do cyfrowego zapisywania zdjęć, ale też do natychmiastowego ich drukowania. Nonszalancko opierał się wolną ręką o framugę, pochylał głowę, a rozczochrane włosy zasłaniały mu większość twarzy – jakby właśnie wstał z łóżka albo dopiero co wypił parę głębszych... i pewnie obydwu stwierdzeniom było blisko do prawdy. Pomięta czarna koszula z postawionym kołnierzem tylko dopełniała tego szalono–pijackiego wizerunku.
Zapukał jeszcze raz kopiąc czubkiem buta w drzwi. Czekał, nasłuchiwał nawet nie podnosząc głowy.

Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
Uśmiechnął się i krótko pocałował go w odpowiedzi. Złapał go za rękę i pociągnął za sobą.
Jeszcze więcej zimnego powietrza, wyszli na balkon. Alkohol rozgrzewał i znieczulał. Garika nie obchodziło teraz czy Charles się przeziębi czy nie. Oparł go plecami o siebie i mocno objął ręką. Drugą zsunął mu chustę i pociągnął za włosy by spojrzał do góry. Westchnął i prześlizgnął palcami na jego podbrzusze i niżej.
- Więc pooglądaj je teraz ze mną – mruknął mu do ucha, jednocześnie rozpoczynając go pieścić.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Skrzywił się odrobinę. No tak... czego on się spodziewał, niby jakiej odpowiedzi? Ruszył za mężczyzną wolną ręką asekurując się aby na nic nie wpaść. Po kierunku domyślił się, że prowadzi go na balkon. Och, taak... Uśmiechnął się pod nosem. Właściwie od jakiegoś czasu czuł na przemian zimno i gorąco, w zależności od tego, co robił Garik i jak blisko był. W tej chwili ciepło jego ciała grzało Charlesa w plecy kontrastując z wszechogarniającym chłodem nocy.
Syknął, ale grzecznie spojrzał w górę.
Garik, w takim miejscu...? Nie boisz się, że jakiś sąsiad wyjdzie na nocną przechadzkę? – Cały czas się uśmiechał, czuł, że jego ciało momentalnie zareagowało na dotyk. Sssatysssfakcjonujące, ale co się stało...? Skąd takie pomysły i... Szlag.
Takiej bezpruderyjności spodziewałbym się po sobie, nie tobie – teraz zabrzmiał jakby go chwalił. Dopasował się do rytmu jego dłoni poruszając delikatnie biodrami, specjalnie ocierając się pośladkami.
Jeśli chcesz możemy pojechać za miasto, pokazałbym ci... konstelacje. Albo poleć ze mną. Dom, w którym się wychowałem stoi pusty od dziesięciu lat, ale do tej pory pamiętam, jak świetnie było tam wszystko... – przerwał i odchylił głowę do tyłu mocniej opierając się o znajomego.
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
- Nie mam nic przeciwko by zobaczyli… Jak oglądamy gwiazdy… - powolnie przymknął oczy czując jak Charles go prowokuje. Ucałował mu bok głowy i skupił się na dawaniu mu przyjemności. Hmm… Starego domu w Kanadzie? Czy Garik przypadkiem nie wspominał o jakimś spokojnym miejscu dla Charlesa? Jednym, jedynym kraju, w którym nie będzie go szukał? No zaraz… - Zaproponuj mi to… Jutro… - przestał ciągnąć go za włosy i objął – Powiedz mi teraz o tych gwiazdach, no dalej.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Dobrze, zaproponuję – brzmiał poważnie. Być może rzeczywiście zamierzał powtórzyć propozycję jutro. Zamruczał nisko słysząc tę zachętę. Był rozleniwiony, coraz bardziej zapadał się w przyjemność, a ten wymagał od niego opowieści? Dobrze. Otworzył oczy i chwilę przyglądał się niebu. Cholera... normalnie zajęłoby mu to chwilę, ale teraz? Nie mógł się skupić. Odetchnął i sięgnął do tyłu kładąc dłonie na biodrach znajomego, przyciągając go do siebie i tak przytrzymując przez moment. Po chwili uniósł prawą dłoń i wskazał pewien obszar na niebie.
Trójkąt. Tam, tam i... powinna być tam. Jednej z trzech gwiazd teraz nie widać, ale tamta najjaśniejsza to tak naprawdę nie gwiazda tylko galaktyka... – Przerwał na moment aby w ciszy przeczekać dreszcz rozchodzący się po lędźwiach i brzuchu. Przymknął oczy. – Wielka pieprzona galaktyka pełna gwiazd i setek tysięcy planet. Czytałem, że ważniacy od nieba kłócili się, czy jest to odrębna konstelacja czy włączyć ją do czegoś większego i ważniejszego. Zostało jak jest. Jeśli chcesz... – Wyciągnął przed siebie dłoń i oparł się o barierkę balkonu pochylając odrobinę i zostawiając biodra z tyłu, przybierając jednoznaczną pozycję. Jednoznaczną oczywiście do oglądania rysunków na skórze. – Możesz poszukać na moich plecach liter oznaczających gwiazdozbiory Oriona i Strzały. Wiem, że pewnie nic nie rozumiesz z tego tatuażu, ale może będziesz miał szczęście i je znajdziesz. – Mówił cicho i poważnie, ale nie mógł ukryć zadziornego uśmiechu.
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City


Ostatnio zmieniony przez Garik dnia Wto Wrz 19, 2017 9:27 pm, w całości zmieniany 1 raz
Mmmm… Dobrze… Jeszcze chwilę i cię wezmę…
Zarysował paznokciami tors kochanka, po czym spojrzał we wskazanym kierunku.
- Hmm…- przyspieszył ruchy dłonią. Chciał sprowokować do odzywania się, a przez to, by nie powstrzymywał się od wydania z siebie głośniejszego jęku. – Tylko tyle? Nie powiesz mi co o tym myślisz?... Oo… Chcę. – w tym momencie nie dało się go bardziej podniecić i rozproszyć. Charles bawił się z nim tak, jak lubił. Westchnął ciężko i wolną dłonią zaczął jeździć po jego plecach. Bezwiednie, płynnymi ruchami napierał na niego biodrami. – Może tu? – dotknął jednego miejsca i pochylił się by pocałować go w kark. Zatrzymał usta przy jego szyi i sapnął – Chaaarrles, tak bardzo cię chcę… - delikatnie go podgryzł – Będę delikatny, nie chcę by cię jutro bolało… - przeniósł ręce na jego biodra i powoli zaczął się odsuwać. Od karku do kości ogonowej, zostawił na nim ślady pocałunków.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Tu? Nie odpowiedział. Gdy Garik schodził ustami w dół jego pleców pochylał się coraz bardziej aż w końcu oparł czoło na przedramionach, które trzymał na barierce.
Czasem lubię, gdy boli. – Za moment wolno wyprostował się i przeniósł ręce na jego dłonie i odwrócił się. Zrobił krok do przodu zmuszając Garika do oparcia o kawałek ściany przy wejściu do pokoju i przycisnął go. Sięgnął jego męskości i zaczął przesuwać dłonią po całej jej długości masując mocno i szybciej niż robił to zazwyczaj, gdy się z nim drażnił.
Chcę, żebyś pragnął jeszcze bardziej – odezwał się tuż przy jego uchu i ugryzł go mocno w szyję, a potem parę razy w bark, przygryzioną skórę dodatkowo zasysając i zostawiając na niej zaróżowione ślady. Nagle złapał go za przedramiona i przytrzymał, aby nie mógł go zatrzymać i wycofał się do pokoju. Stanął na środku pomieszczenia i uklęknął, a potem pochylił się, wyciągając ręce nad głowę, lekko unosząc biodra i rozsuwając kolana. Zamknął oczy, czekał.
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
Czasem lubi gdy boli? Myślał, że tylko Rosjanie się do tego przyznają. Hmmm… Oparł się jak chciał. Przeszły go dreszcze kiedy poczuł tak zdecydowany ruch.
- Charles… - jęknął i odchylił głowę do tyłu. Znowu przeszła go fala podniecenia, aż zakręciło mu się lekko w głowie. Chyba, że to alkohol. Nie śmiał mu przerywać, to było zbyt przyjemne. Wcisnął palce w ścianę i bez słowa pozwolił mu działać. O booogu, tak, chcę… Syknął cicho kiedy go ugryzł, już miał odpowiedzieć, ale szybko odrzucił myśl, niech kontynuuje.
- Już? – jak to? Nie!… Nie idź, nie… Ech… Zagryzł wargę by chociaż odrobinę skupić się na innym czuciu. Wrócił do pokoju i zanim zamknął za sobą balkon, chwilę delektował się widokiem jego ciała. – Jesteś barrrdzo, barrrdzo niedobry... – zamknął drzwi i zbliżył się do niego. Nie miał ochoty dłużej czekać i ganiać go. Szybko wypatrzył żel i użył go na sobie. Ukucnął przed Charlesem i złapał go za włosy. Podciągnął go wyżej i chwilę popatrzył w oczy. – Robiąc takie rzeczy, w ogóle mnie nie zniechęcasz bym dał ci spokój… - pocałował go czule i puścił. Podszedł za niego i uklęknął. Oparł jego pośladki o siebie i pochylił się nad nim. Jedną rękę trzymał na ziemi, a drugą nakierował. Powoli wsunął się w niego i na chwilę zatrzymał. Druga ręka powędrowała pod brzuch mężczyzny.
Ruchy były szybkie i mocne, nawet przez moment się nie zastanowił by coś zmienić.
- Przzyyykro mi Charles. Bawiłbym się z tobą dalej, ale wiesz… Jak bardzo lubię… Mocno, szybko.. Achh… Intensywnie…
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Nie zachęcał do dania spokoju? To dobrze. Nie chciał. Odwzajemnił pocałunek, ale z pośpiechem i zachłannością. Nie krył się z tym, że go chce i gdyby Garik dalej gadał, Charles prawdopodobnie przywołałby go do siebie, pospieszył albo zaczął zabawiać się samemu. Na szczęście nie musiał. Taak, wiedział, że on tak lubi, ale w tej chwili sam tego chciał – szybko i mocno. Chciał coś odpowiedzieć, ale to co czuł niemal od razu przysłoniło mu myśli. Oparł się o podłogę na wyprostowanej ręce, a drugą sięgnął do swojego przyrodzenia aby zapewnić sobie dodatkową rozkosz. Intensywnie. Już po paru ruchach zaczął cicho i nisko pojękiwać nie potrafiąc kontrolować się pod natłokiem tak wielu silnych doznań. Nie wytrzymał długo, skończył zaciskając powieki i wstrzymując oddech, a potem wypuszczając powietrze z głośnym westchnieniem. Dyszał opierając się o podłogę obydwiema rękami i znów odrobinę się pochylając.
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
Kiedy tylko poczuł jak Charles próbuje sobie dogodzić, odrzucił mu rękę i sam się nim zajął. Tak może się bawić samemu, albo z innymi facetami, ale nie z nim. Kiedy przyjemność zaczęła dominować, nie powstrzymał się od głośniejszych westchnięć. Jeszcze to co słyszał i widział… Nie był w stanie długo tak wytrzymać, chociaż chciał, rozpływał się z przyjemności. Wyprostował się i złapał Charlesa za kark. Zacisnął na nim palce i przyspieszył ruchy bioder. Póki nie poczuł, że kochanek doszedł, nie przerywał.
Skończył chwilę później, zupełnie zwalniając i w końcu zatrzymując się. Puścił go i pogłaskał po plecach. Odsunął się i powoli, chwiejnie wstał. Gdyby nie kręciło mu się w głowie, podniósł by Charlesa i zaniósł te pół metra dalej do łóżka. Cóż, w tej chwili to zdawało się być niemożliwe. Złapał go pod brzuchem i spróbował przestawić do pozycji siedzącej, a później pociągnął by wstał. Objął go ręką w talii i pocałował, a po tym przeszedł z nim do łóżka. W tej chwili chciał przytulić go do siebie, dać mu spać i samemu zasnąć. Jak będzie potrzebował wyjść, albo uciec, nie utrudni tego. Położył się pierwszy, przy ścianie i wyciągnął ręce by i Charles położył się przy nim. Chciałby, żeby przy nim został. Teraz.
- Chodź do mnie.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Kiedy Garik się odsunął, Charles usiadł na biodrze dalej podpierając się obydwiema rękami o podłogę. Spuścił głowę i oddychał, rozkoszując się błogim rozluźnieniem graniczącym z bezsilnością. Mógłby się tu skulić i położyć, błogo odrętwiały. Chciał jeszcze chwilę pozostać w tej pozycji, ale nie bronił się i wstał. Podszedł chwiejnie do łóżka, zdjął z niego swoje rzeczy i postawił obok na podłodze. Z plecaka wyjął jednorazową chusteczkę i szybko, niedbale starł z podłogi swoje ślady, chustkę gniotąc w dłoni i rzucając gdzieś obok bagażu. Nie byłby sobą, gdyby się tym nie zajął, nawet jeśli był w takim stanie jak teraz, po prostu później nie dawałoby mu to spokoju i nie pozwoliło cieszyć spokojem. Zanim poszedł do łóżka zgarnął ze stołu szkło i wypił odrobinę alkoholu, potem bez dalszego kombinowania położył się obok Garika. Świadomie nie unikał bliskości, a nawet wsunął łydkę między jego i objął ramieniem w taki sposób, że przytulił go do swojego mostka. Wtulił nos i usta w jego włosy.
Jeśli będę potrzebował o czymś zapomnieć to poproszę cię, żebyśmy to powtórzyli... – odezwał się prawie szeptem.
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
Co on robi? Aa!... Przesunął dłonią po twarzy i uśmiechnął się do siebie. Chaaarles... Teraz? Westchnął cicho i zaczekał na niego. Nie chciał spać, zresztą nawet by nie mógł. Seks dostarczył mu tylu emocji, że z godzinę zajmie mu samo wyciszenie się.
Zdziwiło go jak Charles się przy nim ułożył. Przypuszczał, że na siłę przyciągnie go do siebie i wtuli się w jego plecy, że te czułości już się skończyły i znowu będzie go męczył bliskością. Hmmm... Skoro tak... Ucałował mu najbliższe miejsce przy mostku i objął go. Nikt nie widzi, Charles nie zapamięta... Może tak spać.
- Możemy to powtarzać kiedy tylko najdzie nas ochota... I... - wymruczał i przerwał. I co? I jak znowu znajdziemy się w tym samym kraju, jak żadnego z nas nie będą ścigać, jak w końcu znajdzie się na to czas... - I tak, jesteś uroczy. Uwielbiam cię. - ciekawe czy zaprotestuje, albo zacznie się zastanawiać, kiedy do jasnej cholery zrobił coś uroczego. Starał się już nic więcej nie mówić. Cisza, spokój, bliskość, coś więcej? Mógłby zasypiać tak częściej.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Oj, to błąd zakładać, że Charles nie będzie pamiętać. Miał wrażenie, że jeśli przeanalizuje cały czas od przylotu, uświadomi sobie jeszcze więcej rzeczy niż teraz, gdy pamiętał je na świeżo i przez emocje.
Nic nie powiedział tylko głęboko westchnął. Uwielbiał...? Takie wyznania nadal sprawiały na fotografie większe wrażenie niż nazwanie go uroczym.
Był zmęczony podróżą, piciem, emocjami i jeszcze teraz... ech. Z drugiej strony nie potrafił zasnąć ot tak i pomimo tego, że nic nie mówił i nie ruszał się, tylko leżał obejmując mężczyznę, dało się poznać, że nie śpi, bo na wpół świadomie go głaskał palcami.
Możesz mi opowiedzieć o... twoim hobby – zaproponował po pewnym czasie, gdy pewnie wrócił myślami do chwili, gdy się dowiedział o niecodziennej pasji znajomego.
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
Lekko podniósł głowę w jego stronę, jakby chciał się upewnić, że nie powiedział tego przez sen.
- No dobrze… Od czego by tu zacząć… - z powrotem się na nim ułożył i zamyślił się na chwilę – Pamiętasz nasz pierwsze spotkanie w Petersburgu? Chciałem zabrać cię na obiad, a ty zaproponowałeś kebab. Opowiedziałem ci wtedy o Krotowie i jego pomyśle na biznes.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Skrzywił się lekko zaciskając usta zanim odpowiedział. Tamte chwile, pamiętał, że przez cały czas myślał jak uciec i że w końcu mu się udało. Pamiętał sekunda po sekundzie ich rozmowy, kupowanie biletów, jedzenie, ulice, które mijali i potem duszenie Garika. Mógł wspominać to jak film, klatka po klatce. Właściwie jak dawno to było? Rok temu? Nie, chyba dawniej. Charles odkąd pamiętał miał problemy z wyczuciem czasu.
Taak, pamiętam – wymruczał. – Jak to się wiąże z robotyką?
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
- Tak się składa, że pracuje dla Krotowa. Dawno temu, jak jeszcze było ze mną źle, znalazłem pracę w jego wielkim biurowcu. Miałem zajmować się elektryką, tynkować, sprzątać. Wiesz, człowiek od wszystkiego, jak to tutaj bywa. Hm... Po dwóch dniach prawie umarłem. Poraziło mnie na tyle, że zdążyli zanieść mnie na stół. Heh, wiesz jaki to był stół? W tym cholernym budynku mieli pomieszczenie,w którym pobierali organy od ich, oczywiście przez przypadek zabitych pracowników. Obudziłem się i zobaczyłem jak piła przecina klatkę piersiową mojego kolegi. Nawet nie wiesz jak byłem przerażony, jak było mi źle, chciałem wyskoczyć z tego budynku, ale... Coś, coś mi nie pozwoliło. Kiedy ci... Grabarze... Zobaczyli, że żyję, natychmiast mnie pojmali i zadzwonili do szefa. Co zrobić ze zmartwychwstałym?
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach