Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Dom Strachów [ STREFA DZIENNA ]
Pią Wrz 25, 2015 9:13 pm
First topic message reminder :

Zwykle szkoły udostępniają uczniom jedną, może dwie klasy na zrobienie domu strachów.
Nie Riverdale.
Tutaj na potrzeby Domu Strachów udostępniono połowę budynku, co sprawia, że zabawa w nim zajmuje dużo więcej czasu niż mogłoby się wydawać. Już przy samym wejściu do budynku witać sporą grupę poprzebieranych za zombie uczniów. Jedna z uroczych loli, właśnie grzebie sobie w zębach wykałaczką w kształcie kości, by zaraz zwrócić na ciebie uwagę.
- Och! Do domu strachów? - podskakuje radośnie w powietrze, zaraz przypominając sobie o swojej roli, gdy jeden ze starszych kolegów rzuca jej ganiące spojrzenie. - Znaczy. Uuurghhhh witajcie w domu strachów, raaawr. Zjemy wasze mózgi.
Niezwykle przekonujący głos prędzej wywołałby uśmiech niż faktyczne przerażenie, ale przynajmniej się dziewczyna stara. Zaraz pełźnie w twoją stronę, powłócząc efektownie jedną nogą.
- Mamy dzisiaj konkurs z nagrodami. - wskazuje dłonią na wielki szyld przy drzwiach.

Dom Strachów [ STREFA DZIENNA ] - Page 2 PDpng_shhnxhh

- Są trzy kategorie. Kategoria A biegnie przez parter i jest najłatwiejsza. Od czasu do czasu wyskoczą na ciebie jakieś duchy, no i uważaj na nogi. Jest o co się potknąć, ale nie powinieneś mieć większych problemów z przejściem go. Nazwijmy to poziomem dla początkujących. Po prostu omijaj przeszkody i nie daj się zatrzymać. Kategoria B polega na przejściu przez parter i pierwsze piętro. Tutaj już jest nieco trudniej. Na pierwszym piętrze napotkasz parę zombie, które zrobią wszystko, by cię złapać. Pamiętaj, zombie nie lubią dźwięków. Jeśli w odpowiednim momencie się schowasz i cicho przekradniesz, z pewnością cię ominą. Żeby przejść kategorię B musisz przejść cały parter, pierwsze piętro i dotrzeć do pokoju nauczycielskiego, gdzie jest 'bezpieczna strefa'. - wzięła głębszy wdech i zerknęła niepewnie na jednego ze starszych kolegów, który obserwował ją uważnie słuchając każdego słowa. Pokiwał parę razy głową potwierdzając jej wersję i wydarł z siebie gardłowy, zwierzęcy charkot, by podkreślić groźną atmosferę.
- Najtrudniejsza jest kategoria C. Przechodzisz przez parter i pierwsze piętro, podobnie jak przy kategorii B, by znaleźć się w bezpiecznej strefie pokoju nauczycielskiego. Tam dowiadujesz się, że jedna z uczennic utknęła na drugim piętrze. Musisz się tam przedostać nie zostając zauważonym i odbić ją z pokoju. Uważaj, na drugim piętrze znajdują się demony. Biegają parami z linami, a gdy tylko cię zobaczą, będą próbowały cię związać. Jeśli im się uda - gra skończona, a ty dołączysz do uwięzionej dziewczyny i to ciebie będą musieli ratować. Żeby pozbyć się demonów musisz znaleźć wyrysowany na ścianie krąg i po prostu dotknąć go ręką. Wtedy stajesz się nietykalny, a one dadzą ci spokój i cofną się do poprzedniego miejsca, szukając innej ofiary. Zwycięża osoba, która jak najszybciej pokona daną kategorię. Więc? Którą wybierasz? - zapytała podekscytowana, przekrzywiając głowę w bok i zamachała kościaną wykałaczką w powietrzu.

Zasady i informacje:
1. Jedna postać = jedno podejście do biegu. (Paru różnych użytkowników może wybrać tą samą kategorię, ale jeden użytkownik nie może wybrać paru kategorii.)
2. Wybieracie sobie tylko JEDNĄ kategorię i wpisujecie ją na początku rozpoczynającego posta.
3. Z każdej kategorii wyłonimy jednego zwycięzcę. Oceniać będziemy pomysłowość, styl i rzecz jasna zaangażowanie postaci. Możecie kierować akcjami duchów, zombie i demonów. Opisy na czym polega dane piętro macie zaznaczone w poście.
4. Wyniki zostaną ogłoszone na balu.

Anonymous
Gość
Gość
Re: Dom Strachów [ STREFA DZIENNA ]
Wto Wrz 29, 2015 8:51 pm
Dziwnym było, że na tym pietrze szło im zaskakująco szybko i dobrze. Ha, jak bardzo Chloe się zawiodła, że ów spokój przeminął szybciej niż wypuszczona na wiatr bańka mydlana. Wbiła wzrok w kolejną parkę zombiaków. Ci już nie byli tak wyluzowani jak poprzednicy, tym razem grali na serio. W duchu westchnęła. Byle tylko zachować ciszę i wszystko będzie cacy. Dobrze, że ją Sig pociągnęła za sobą za szafki, bo głupia by stała jak ta cygańska sierota i patrzyła na te zombie jak na kawałek chleba z nieba. Spojrzała na ukochaną i zaraz wyjrzała zza jej ramienia, by obserwować poczynania nieumarłych padalców. Ci wlekli się powoli w ich stronę. Niedobrze. Oby tylko dotarli do tego ścierwa zwisającego z sufitu i się wrócili, bo inaczej będzie kruche ciasto. Oczy dosyć szybko przyzwyczaiły się jej do ciemności. Dzięki temu kątem oka spostrzegła, że Siggy chyba coś tam planuje zrobić. Chwila, czy ona właśnie gwizdnęła? Chloe westchnęła ciężko i łapą przesunęła po swojej twarzyczce. Co ta menda planuje? Zaraz zauważyła ruch małej kropki. Laserek! Podążyła wzrokiem za nim. Skierowany był bezpośrednio na Lysandra i Ciri. Zmarszczyła brwi. Niedobrze. Już stąd widziała, że ruda ledwo się trzyma w ciemnościach. Dodawanie jej strachu nie było dobrym pomysłem, więc postanowiła zasłonić łapą światełko laserka. Znów ciemność. Zombie przystanęła kilka kroków od nich. Kropka zniknęła im z oczu, więc po ciemku nie wiedzieli, gdzie winni się kierować. Powoli obrócili się i zaczęli cholernie wolnym krokiem iść w swoją stronę. Jeszcze zanim to zrobili, jeden z nich... Naprawił tę jebaną dźwiękową pułapkę! Czy to znaczy, że będę musieli wybrać drogę z dziwną mazia na podłodze? Nie, chyba da się przejść obok pułapki, nie włączając jej ponownie. Prawda? Tymczasem pochyliła się nad ramieniem ukochanej.
- Zemścisz się na nim później. Nie ma co karać niewinną Ciri, nie jest w dobrym stanie na kolejne strachy - wymruczała cicho do ucha Siggy tak, żeby tamta dwójka jej nie słyszała. W ramach przeprosin za zepsucie ukochanej planów, musnęła wargami jej polik, a zaraz też złożyła drobny pocałunek na jej szyi i nieco się odsunęła. Chyba mogli już wyjść z ukrycia, to też to zrobiła, ciągnąć za sobą swoją Norweżkę.
- To co robimy? Rozbrajamy pułapkę, omijamy ją, czy lecimy na chama? Jeśli to ostatnie, to prawo czy lewo? Mogę iść sprawdzić tamta dziwną maź... Po basenie pełnym kisielu nic mi już niestraszne - oznajmiła szeptem, szczerząc się głupawo. Ona sama chyba wolałaby spróbować ominąć czekającego na nich wrzeszczącego kurwika i skierować się... Prawdopodobnie w stronę owej mazi. Przecież to nie klej, nie? Już miała pełno kisielu w majtkach, więc trochę kleistej masy na butach to totalny pikuś.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Dom Strachów [ STREFA DZIENNA ]
Czw Paź 01, 2015 4:31 pm
Zauważył doskonale, kiedy Ciri zaczęła się trząść. No tak, i co on powinien zrobić? Mocniej ją do siebie przytulił, gładząc po głowie. Co powinien zrobić, co powinien zrobić... Jeżeli zapali światło, dziewczyna się uspokoi, ale i zwrócą na siebie uwagę zombiaków. Nawet nie zwrócił uwagi na wyczyniania koleżanki. No tak, ważniejsze było uspokojenie rudej. Wręcz ją w siebie wtulał, wydając się przy tym bardzo opiekuńczy.
- Zamknij oczy... Jest dobrze... - mówił, starając się jakoś otrzeć jej łzy. Czuł to drżenie i naprawdę się martwił. Sam pamiętał te momenty, kiedy znajdywał się w małych pomieszczeniach. Duszność, lęk, obawy, coraz to grosze samopoczucie, paranoja, że ściany się poruszają... Nic ciekawego, naprawdę!
Tak mocno wcisnął się w ścianę, przy której stała szafka, że przez przypadek wpadł nawet za czarną kotarę, zakrywającą otwarte drzwi do sali. W korytarzu zostały jedynie jego nogi, więc zombiaki sprawdzające to miejsce, niewiele mogły zobaczyć.
Całe szczęście, w sali było już nieco jaśniej. Nieco puścił dziewczynę, nie chcąc, żeby ta sobie o nim źle pomyślała!
- Jest ci lepiej? - zapytał niepewnie, prędko odszukując telefon, aby zapalić w nim latarkę. Słyszał jak na korytarzu zombiaki się trzaskają z pułapką. Dopiero po chwili znów odsunął czarny materiał, którym w końcu były przykryte ściany w niektórych miejscach.
Razem z Ciri wyszedł z sali, cały czas trzymając przestraszoną dziewczynę blisko siebie. Spojrzał na pozostałe dwie.
- Myślę, że przebiegnięcie to nie taki zły pomysł. Ja jestem za tym, niż za męczeniem się z zombiakami. Chociaż minusem może być to, że po tym mogą nam kłapać buty albo się przylepiać do ziemi... - powiedział, wzdychając. Tym razem nie dotykał żadnej ze ścian. Tak, uczył się na swoich błędach i wcale nie chciał ich popełniać ponownie! A nawet gdyby chciał to... To nie był aż takim samobójcą. Raczej. Z pewnością naraził się już każdej z koleżanek, z którymi wszedł na najtrudniejszą trasę w domu strachów.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Dom Strachów [ STREFA DZIENNA ]
Czw Paź 01, 2015 7:43 pm
Ciri zamknęła oczy i wtuliła się w chłopaka jakby chciała się schować przed ciemnością.
Nie! Nie! Błagam! wołała w myślach.
Gdy znaleźli się w pomieszczeniu, w którym było jaśniej, uchyliła powieki strachliwe, ale rejestrując, że jest trochę jaśniej, trochę się uspokoiła, a jej drgawki nie były tak straszne jak wcześniej.
Lys jednak odsunął się od niej kawałek co ją dość przestraszyło, bo zdążyła pomyśleć, że ją tu zostawi.
- Nie zostawiaj mnie! - szepnęła szybko zanim zdała sobie sprawę, że jest nadal blisko i że jej nie zostawi.
Gdy zapalił latarkę, jej oddech uspokoił się, a drgawki przeszły choć ten nieznośne ciarki pozostały.
Odchrząknęła.
- Lepiej. Przepraszam. Dziękuję. - powiedziała dość szybko i choć może i to 'lepiej' było prawdziwe to i tak czuła się okropnie.
Dała radę jedna wstać i wrócić do dziewczyn ze spuszczoną głową, bo w jej oczach nadal błąkały się łzy. Było jej tak strasznie wstyd.
Sigrunn Northug
Sigrunn Northug
Fresh Blood Lost in the City
Re: Dom Strachów [ STREFA DZIENNA ]
Pią Paź 02, 2015 2:44 pm
Bawiła się swoim laserkiem, w duszy śmieszkując na całego, kiedy nagle puff! I nie ma laserka. Spojrzała na to ustrojstwo i od razu zauważyła, że to nie jego wina i że obejdzie się bez wyzywania biednego urządzenia od jebanych szajsów i takich tam. Miast tego zerknęła na ukochaną z pewnym wyrzutem. I tym sposobem nie masz seksu przez miesiąc. Nie zdążyła jednak wyrazić swojego niezadowolenia na głos, bo Chloe jakby przeczytała jej w myślach i zaczęła się tłumaczyć. Norweżka zerknęła na Ciri i chyba niestety musiała przyznać tej chlorowej mendzie rację. Biedna ruda wyglądała naprawdę słabo, jakby zaraz miała się rozpłakać ze strachu. Sig chciała się zemścić na Lysie, nie na Ciri, więc tym razem musiała odpuścić. Jeszcze znajdzie lepszy sposób na zemstę.
Pociągnięta zza szafek, wyszła z powrotem na środek korytarza. Zombie znowu gdzieś się pochowały, więc mieli chwilę na przemyślenie planu. Biegnięcie na chama i męczenie się z zombiakami mogłoby być fajne. Ktoś albo i dwa ktosie zajęłyby zombiaki, podczas gdy reszta by uciekła, a potem te ktosie by ich dogoniły. Problem w tym, że to było trochę bardziej ryzykowne niż łażenie po dziwnej mazi. I jeszcze później będą kleić im się buty. Chyba że...
-Zawsze można pójść po tym... czymś w samych skarpetkach. Potem się je zdejmie i nic się nie będzie przylepiać- rzuciła i wzruszyła ramionami. W końcu to nie mogło być nic złego, prawda? Żaden dyrektor nie pozwoliłby na rozlanie na podłodze kwasu solnego czy innego tego typu gówna.
Nie czekając na to, co jej grupka odpowie, oparła się ramieniem o pobliską szafkę (oczywiście wcześniej sprawdziwszy, czy nie ma na niej jakichś ośmionogich niespodzianek), zsunęła trampki ze stóp, podniosła je za sznurówki i powoli ruszyła w stronę rozwidlenia, jakby czekając, aż tamci ją dogonią. Gdy tylko wyszła zza rogu, ten mały kurwik znowu zsunął się z sufitu i zaczął się śmiać jak ćpun na haju, a zombie znowu ruszyły w ich stronę, więc przyspieszyła i wbiegła centralnie w tą kleistą maź. Przebiegła po niej bez najmniejszych problemów, kończąc pięknym ślizgiem i tym samym wylądowała po drugiej stronie. Zombiaki widocznie nie chciały się brudzić, bo żaden z nich nie wlazł w tą maź, tylko zatrzymały się przed nią (a może po prostu czekały, żeby złapać kogoś innego?). Sigrunn nie mogła się powstrzymać przed pokazaniem im pięknego środkowego palca na do widzenia. Teraz dopiero kucnęła i postanowiła sprawdzić, co to jest za szit na podłodze. Wzięła sobie trochę mazi na palec, obejrzała, powąchała i wytarła z powrotem o podłogę.
-Kisiel. Malinowy- mruknęła pod nosem i uśmiechnęła się lekko. Ach, ta siła wspomnień! Zaraz zdjęła ukisielone skarpetki, wywinęła je na tą mniej upierdzieloną stronę, wsadziła je niedbale do kieszeni kurtki i założyła trampki. No, ona była gotowa do dalszej drogi, a co z jej kompanami?
Anonymous
Gość
Gość
Re: Dom Strachów [ STREFA DZIENNA ]
Pią Paź 02, 2015 7:38 pm
[Kategoria C]

Victor postanowił zwiedzić nieco rzeczy, które zostały zaplanowane dla nowo przybyłych uczniów, nauczycieli i ludzi z okolicy. Sporo się działo, teoretycznie było w czym wybierać. Oczywiście odwiedziny na stadionie Victor sobie odpuścił, bieganie nie należało do jego najmocniejszych stron. Zwłaszcza, że nie była to paraolimpiada... Tylko zawody stworzone z myślą o pełnosprawnych uczestnikach. Szczerze mówiąc gdyby nie ta cholerna noga, a raczej jej brak to wziął by udział w biegach. Co było dalej? Stoiska pełne jedzenia! Normalna osoba pewnie by tam popędziła! Przecież trzeba wszystkiego spróbować! Victor był dość sceptyczną osobą. Całę to jedzenie przewalające się tam już jakiś czas, nie wydawało mu się być dobrym wyborem. Nawet jeżeli składniki, z których zostało zrobione były świeże, to od rozpoczęcia całej tej "atrakcji" minęło nieco czasu. Czarnowłosy minął stoiska spoglądając na nie tylko. Nie dostrzegł tam niczego co byłoby warte ryzyka i zatrucia. Oczywiście była jeszcze tablica z wynikami i z tym kto gdzie został przypisany! Co to, jednak obchodziło nauczyciela? Nie był uczniem, który znalazłby tam jakieś cenne informacje. To wszystko oznaczało, że zostało tylko jedno miejsce, w które mógł się udać, dom strachów. Była szansa na to, że będzie tam coś ciekawego! Riverdale było bogatą szkołą, pełną bogatych dzieciaków... Co oznaczało, że takie miejsce mogło być całkiem nieźle wykonane. Ucieszyłby się gdyby tak było, sam wstęp był bardzo rozczarowujący. Jakaś dziewczynka przebrana za zombie powiedziała prawie wszystko, na temat tego z czym będą się borykać śmiałkowie, którzy odważą się wejść do domu strachów. Victor pominął już fakt, że to nieco mijało się z celem domu strachów. No i własnie wtedy dowiedział się, że to kolejne miejsce, w którym będzie się liczył czas... Miał już tego serdecznie dość, podszedł do osoby zajmującej się zapisami.
-Kategoria C. Zostawię wam moją marynarkę, będzie mi tylko przeszkadzała. Przypominam, że jestem nauczycielem, jeżeli jej się coś stanie to wszystkie osoby powiązane z domem strachów, poniosą konsekwencje.  
Czarnowłosy był już nie na żarty zdenerwowany, czy naprawdę nigdzie nie mógł pójść się pobawić? Czy wszędzie musiał liczyć się czas? Co to za pomysł, żeby wszędzie się pocić?! Postanowił, że będzie miał bardzo głęboko w nosie te ich zasady i cały konkurs. Przejdzie się domem strachów, dla swojej przyjemności! Jego nagrody i tak nie obchodziły. Gdy nadeszła jego kolej i wchodził, mógł być najstraszniejszą rzeczą w całym budynku, jego mina nie wróżyła nic dobrego.
Miał swojego rodzaju przewagę nad częścią osób biorących udział w konkursie, znał szkołę. Wiedział, którędy powinien iść! Nie, chwila... On powinien biec przez parter, prawda? Zresztą, kogo to obchodziło? Victor szedł niby spokojnie, jednak dość żwawym krokiem. Pierwsze dekoracje, które mijał były słabe, wręcz żałosne! Kto normalny, wiesza białe duszki z bibuły na ścianach?! Chyba niepełnosprawne dzieci! Cała ta tandeta miała, jednak pewien cel. Gdy Victor przeszedł pierwszy korytarz i skręcił w drugi jego oczom ukazało się coś niebywałego. Totalny kontrast, tak jakbyś trafił, do całkiem innego wymiaru. Kolejny korytarz wyglądał niczym wyrwany z książek Lovercrafta! Pleśń i krew na ścianach, dziwne wybrzuszenia pulsujące lekko światłem, nieprzyjemne zapachy. Ktoś naprawdę się postarał! Każdy kolejny krok sprawiał, że robiło się coraz ciekawiej. Okna były zakryte czarnymi zasłonami od zewnątrz, na niektórych szybach były powypisywane różne napisy, najczęściej za pomocą fluorescencyjnej farby. Victor zatrzymał się przy jednym z okien i zaczął przyglądać pozornie bezsensownym zlepkom liter, kiedy przyglądał się im dłużej przypomniał coś sobie. To był szyfr Cezara a na szybie było napisane: "Potrzebujemy waszej pomocy! To miejsce jest straszne. Moi znajomi zostali zabici. To nie jest zwykły dom strachów...". Nauczyciel zaśmiał się na delikatne ciarki, które przeszły po jego plecach. Jakiś uczeń z kółka matematycznego musiał się nieźle bawić zapisując taką wiadomość. Oczywiście rozszyfrowanie zajęło nieco czasu Victor'owi, liczenie liter i przepisywanie ich na telefon. Ale miał wrażenie, że było warto! Osoba, która to wymyśliła zasługiwała na nagrodę!
Czarnowłosy ruszył dalej, mijał kolejne okna z wymazanymi magicznymi symbolami, ślady paznokci na ścianach i podłodze oraz dziwne cienie na sufitach. To miejsce było bardzo dobrze rozplanowane, wbiegając tutaj można było narobić sobie niezłego mętliku w głowie. Oczywiście dookoła były porozrzucane stare zniszczone ławki, krzesła, sztuczne kości i ciała. To wszystko były przeszkody, których powinno się unikać, w trakcie biegu mogłyby rzeczywiście sprawiać problemy. Własnie w ten sposób Victor minął parter. Niby nie było tutaj niczego wielkiego i bardzo strasznego, jednak miało swój klimat i powodowało raczej niepokój. Taki nieprzyjemny niepokój, który każe Ci się oglądać co kilka kroków za siebie. Ciekaw był jak wiele osób wyrżnęło przez to na ziemię. Była jakaś wzmianka o duchach, jednak Victor nie miał przyjemności ich spotkać, może uznali, że skoro porusza się tak wolno to i tak nie ma, żadnych szans i mu odpuścili? Kto Cię tam wie?
Klatka schodowa była całkiem spokojnym miejscem, które nawet nie zostało przystro... Jednak zostało, od połowy klatki wszystko zaczynało przypominać rdzę (Dla nie zaznajomionych "rdza" to określenie stylu światów post-apo, które są jedną wielką ruiną, w której dominują kolory rdzawe i brunatne. Np. Fallout, Mad-Max, Wasteland itd.). Victor oniemiał z zachwytu! Jeżeli całe pierwsze piętro miało tak wyglądać, to trafił właśnie na coś pięknego. Bardzo powoli wszedł na piętro i nie zawiódł się. Powybijane okna (dostawione dodatkowe), ślady starej zaschniętej krwi, przerdzewiałe metalowe szafki, łuszcząca się farba. Ktoś bardzo się nad tym napracował, wszystko było idealne, tutaj dodatkowo były także efekty dźwiękowe. Dało się słyszeć jęki i kroki zombie, dźwięk trzeszczącego pod podeszwami szkła i stłumione krzyki innych uczestników całej tej zabawy. Czarnowłosy ruszył bardzo spokojnym krokiem przez piętro, zombie miały zwracać uwagę na dźwięki więc pozbierał kilka kawałków szkła z podłogi. Przesuwał się korytarzem przy samej ścianie i wyglądał za każdy róg. Kiedy udawało mu się dostrzec jakiegoś zombiaczka, rzucał kawałek szkła w przeciwną stronę korytarza, albo do jakiejś otwartej klasy aby zewłok tam się udał. Przednia zabawa! Nie spodziewał się, że będzie aż tak dobrze. Kiedy wychylał się za kolejny róg dostał zawału. Wstrzymał oddech i nie wydał z siebie żadnego dźwięku, przed jego twarzą byłą twarz jakiegoś koszmarnie wyszczerzonego zombie z cholernie ostrymi zębiskami. Niby zdajesz sobie sprawę, z tego że to tylko zabaw, jednak serce staje Ci w takim momencie po to by zabić mocniej gdy uda Ci się wycofać. Victor szybko się odchylił i wszedł do klasy, która była obok. zamknął za sobą drzwi i przystawił je krzesłem, tak się zdarzyło, że ta klasa miała dwa wejścia. Poczekał aż zombie spróbuje się poszarpać z drzwiami i wyszedł z klasy drugim wejściem. Poruszał się bardzo, bardzo cicho i dzięki temu dotarł szczęśliwie do pokoju nauczycielskiego.
-Dobra, rozumiem, że stąd mam wyjść na drugie piętro, wyminąć demony i wrócić z zaginioną dziewczyną przez całą tę drogę?  
Dokładnie tak wyglądało zadanie! Victor odsapnął sobie nieco w bezpiecznej strefie i ruszył dalej. Ostatnie piętro również zostało bardzo dobrze przystrojone. Tutaj była masa czarnej folii, haków pod sufitem, dziwnych cieczy spływających po folii. Znalazło się także kilka kolorofonów, które w kółko mrygały różnymi światłami. Przez to wszystko ciężko się było zorientować, gdzie trzeba iść nawet gdy znało się to piętro bardzo dobrze. Tutaj czarnowłosemu podwinęła się noga, był za mocno rozkojarzony i dopadły go demony z linami... Został bardzo szybko i sprawnie związany a następnie odstawiony do pomieszczenia, w którym siedziało jeszcze kilka osób. Nauczyciel był od teraz zakładnikiem demonów, ktoś musiał mu pomóc...
-Zajebiście.
Skwitował siadając pod ścianą.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Dom Strachów [ STREFA DZIENNA ]
Pią Paź 02, 2015 7:39 pm
Kategoria C
Do porwanego  Pana Victora >D


Vanessa nie mogła sobie odpuścić obecności przy niektórych z atrakcji, organizowanych przez szkołę. Była w końcu jedną z najbogatszych uczennic, czyż nie? To do czegoś zobowiązywało. A ci którzy jeszcze jej nie znali, teraz mieli okazję spotkać jej najlepszą stronę. Ekscentryczna projektantka, przybyła na pierwszą część zabawy, ubrana w czarny, skórzany kombinezon motocyklowy, dopasowany do ciała. Wszystko, co było jej do życia potrzebne przypięte miała do specjalnego przybornika przy szerokim pasie. Na głowie początkowo miała kask motocyklowy, ale gdy go zdjęła, okazało się, że ma zabawną uprząż ze światełkiem led. Przydatne, czyż nie? Van musiała nosić takie rzeczy ze sobą, zwłaszcza jeśli spodziewała się, że zetknie się z brakiem światła… Wracając jednak do momentu teraźniejszego. Dumnym krokiem dotarła do domu strachów, o którym sporo się mówiło wśród uczniów. Miała do wyboru iść pobiegać, albo zmierzyć się z dekoracjami i niespodziankami rodem z horrorów. Mimo i ż lubiła sport, wolała jednak zabawę z grozą. Tak więc właśnie pod dom strachów powiodły ją jej długie nogi.
- O! Panna Lynch! Do domu strachów?
Zagadała dziewczyna przy wejściu, po czym objaśniła jej zasady całej zabawy. Van słuchając jej kiwała lekko głową i przyglądała się wejściu, oraz oknom i piętrom.
- Czyli dobrze zrozumiałam, parter przejść i się nie pozabijać o niespodzianki i duchy, na pierwszym piętrze są zombie, a punktem odpoczynku jest pokój nauczycielski… Dla chętnych jest też drugie piętro, gdzie biegają demony z linami, a w jednej z klas jest porwana osoba. Tak?
Uśmiechnęła się wesoło, dziewczyna przebieraniec podążała za jej tokiem myślowym, po czym pokiwała ochoczo głową
- Tak, tak! Wchodzisz?
Więcej Vanessie nie było potrzeba. Poprawiła zebrane w koński ogon, zielone włosy
- Oczywiście. Kategoria C dla mnie i rozluźnij się trochę, przy opisywaniu, bo spinanie się jest nie potrzebne.
Mrugnęła do dziewczyny i minęła ją wchodząc do środka. Wzięła wdech. Rozejrzała się. Kotara za jej plecami opadła i głęboki półmrok otoczył Van. Nie czekała, od razu zapaliła latarkę na głowie. Zmrużyła oczy, nim przyzwyczaiły się do ostrego światła. Korytarz był obwieszony pajęczynami i różnymi zwiewnymi materiałami. Zielonowłosa przeciągnęła się po czym ruszyła przed siebie szybkim krokiem. Nie biegła, bowiem mogło to grozić poślizgnięciem, albo potknięciem. Przeskoczyła przewrócony stolik. Im głębiej w parter, tym dekoracje były bardziej realistyczne. Szczerze powiedziawszy, zrobiły na niej wrażenie, im bliżej do schodów prowadzących na górę, tym wszystko zdawało się bardziej jak rodem z niezłego horroru o klimacie apokalipsy, albo podobnym. dotarła do zakrętu przy schodach. Usłyszała jakiś ruch i przytknęła dłoń do lampki na czole. Z korytarza obok wyłoniła się postać w białych ubraniach, nieco poobdzieranych, ucharakteryzowana na biało i z łańcuchami przy rękach. Dziewczyna udawała że chlipie żałośnie, a Van stała w załomie ściany i grzejników i nie oddychała dłuższą chwilę. To był ten rzekomy duch, tak? Biała dama? No kto by pomyślał! Zabawne! I nawet realistyczne. Przez chwilę naprawdę się spłoszyła. Kiedy duch zginął w następnym załomie korytarza, odsłoniła lampkę i skręciła do chodów na pierwsze pietro. Tutaj było nieco jaśniej, ale nadal dość ciemno, więc zmieniła ustawienia latarki na lżejsze i bardziej mgliste światło. Z tego co pamiętała, miły tutaj chodzić zombie, tak? Widziała dość odcinków The Running Undead, żeby wiedzieć, że umarlaczki ściągane są przez hałas. Cały wystrój był dość upiorny, bowiem wyglądał rodem jak z opuszczonego, zapomnianego przez życie miejsca, które kiedyś było korytarzem szkolnym, a teraz stało się placem zabaw dla wygłodniałych żywego mięsa trupów. Tak. Ta wizja przypadła do gustu pannie Lynch, będzie musiała pochwalić wystrój pierwszego piętra, gdy już wyjdzie z domu strachów. Podeszła do jednej ze ścian. Miała się dostać do pokoju nauczycielskiego? Doskonale pamiętała drogę. Problem zrobił się dopiero, gdy dotarła do barykady z ławek, krzeseł i tablic.
- Ostatni bastion ludzkości, tak…?
Mruknęła szeptem do siebie i szarpnęła lekko. Solidne. Podeszła do załomu korytarza i wyjrzała na główną trasę. Będzie musiała iść na około, albo przez jedną z sal z podwójnymi wyjściami. Przemknęła pod ścianą, omijając przeszkody. Dostała się do kolejnego załomu korytarzy i niemal nadziała na powoli lezącego ucznia-trupa gdzieś za nim słychać było jeszcze jednego
- Eeee… Mózgiii… Eee…
- Nie tak Josh… Zombie nie mówią…
- A ty niby skąd wiesz? Eeee…
- Daj spokój i jęcz bardziej przekonująco. Z wyczuciem, a nie jakby cię brzuch bolał, idioto.
- Eeee… Mądry się znalazł… Eee…
Słuchając tego dialogu, zielonowłosa o mało nie parsknęła śmiechem. Mój boże, co za REALISTYCZNE zombie! 20/10. Zgasiła latarkę i zasłaniając usta, by nie parsknąć, przykucnęła i sięgnęła po jakąś urwaną nogę od krzesełka. Metalowa rurka po chwili pofrunęła robiąc hałas dalej w korytarzu
- Eeee… Robimy idiotyczny, straszny dźwięk... EEE.
- Ty to nie umiesz się bawić Josh. Dobra chodź nasze tępe głowy muszą się dowiedzieć co jadalnego zrobiło ten hałas.
Stała w takim miejscu, że nawet jak chłopak mówił to przyciszonym tonem, to wszystko usłyszała. Dwa trupy polazły dalej korytarzem, a ona wyszła, ze łzami w oczach i ruszyła dalej korytarzem. Zrobiła jeszcze jeden zakręt, słyszała jakieś hałasy i krzyki innych uczestników zabawy, ale nie zwracała się w tamtą stronę. Dotarła do safepointu = pokoju nauczycielskiego. Tam porozmawiała chwilę z dziewczyną, która miała jej powiedzieć o porwanej osobie. Powymieniały kilka zachwyconych westchnień na temat wystroju domu strachów, po czym, kiedy Van, poczuła, że już pora, przeciągnęła się i oznajmiła, że rusza dalej. Wyszła z pokoju nauczycielskiego i znów zapaliła latarkę na słabym świetle. Ruszyła korytarzem do schodów na następne piętro. Tam było jeszcze ciekawiej. Czuła się, jakby weszła do jakiegoś innego wymiaru. Ktoś wpuścił tu niedoświadczonego maga z umiejętnościami przyzywania i gość pojechał trochę za mocno? Dominowała czerń, czerwień i ostre kolorowe błyski. Było zdecydowanie mniej przeszkód, w głównej mierze dlatego, że tutaj trzeba było naprawdę biegać. Van dostała informację, gdzie znajdować się mieli ci porywani, więc wytyczyła sobie w głowie trasę. Przeszła szybkim krokiem jeden korytarz i dostrzegła pierwszy znak ochronny. Dotarła do niego i rozejrzała się, ale najwyraźniej, póki co wszystkie demony musiały być zajęte innymi uczestnikami. Lepiej dla niej. Przemknęła przez następny korytarz, ale tutaj już nie było tak wesoło. Usłyszała niemal szaleńczy rechot gdzieś za sobą. Nie oglądała się, wiedziała co to może być, skoro rozległ się tupot dwóch par nóg. Spięła się i puściła biegiem przez korytarz, przeskakując jakąś ławkę i kopiąc ją w tył, gdzie rozległo się ‘AU!’, Van dotknęła ręką kręgu i dopiero teraz zerknęła. Dwa demony z liną, jeden stał obok ławki i masował piszczel. Pomachała im, a demony musiały sobie iść. Dotarła do następnego zakrętu, by akurat zobaczyć jak inna para demonów wychodzi z pomieszczenia i idzie w inny korytarz. Była na miejscu. Rozejrzała się, a że nikogo nie było, podeszła szybko do drzwi i otworzyła je, wpadając do środka. Jak się spodziewała znalazła tu jedną osobę stróżującą i grupę pochwyconych już osób. Generalnie chwilę zrobiło się poruszenie, bo pojawił się samotny uczeń, a nie w towarzystwie demonów.
- Po porwanego?
Zapytał znudzony stróżujący, Vanessa odetchnęła i kiwnęła głową. Jej złote ślepia przeleciały po zebranych w sali osobach, po czym zatrzymały na
- Profesor Wright? Czyli jednak się spotykamy. Chce się pan stąd zabrać?
Podparła boki rękami i uśmiechnęła się wesoło. No proszę, nie sądziła że przyjdzie jej możliwość ratowania kogoś innego niż ucznia...
Anonymous
Gość
Gość
Re: Dom Strachów [ STREFA DZIENNA ]
Sro Paź 07, 2015 1:10 pm
C

- Oh.. No dobrze, wniosę cię. - Uśmiechnęła się, biorąc kota na ręce. - Tak,
wiem, że jesteś władcą świata, ale to ci zwykli śmiertelnicy nawet nie zdają sobie z tego sprawy.

Pogłaskała kota po główce, co zaowocowało mruknięciem aprobaty i ruszyła w stronę miejsca, które już na samym początku ją zainteresowało.
Zaczepiona przez jakąś radosną dziewczynę, przystanęła i pokiwała głową, potwierdzając, że wybiera się do domu strachów.
Na wiadomość o jedzeniu mózgów udała przerażenie, ale w środku podskoczyła z radości.  A to, że był to konkurs z NAGRODAMI jeszcze bardziej podekscytował dziewczynę. Była w końcu świetnym graczem i musiała wygrać!
Wysłuchała całej wypowiedzi o poziomach z uwagę choć już na początku wiedziała, że wybierze tą najtrudniejszą, ale informacje, które 'zdobyła' były potrzebne do tego, by prawidłowo wykonać zadanie. Przecież nie mogła by tego przejść bez uratowania osoby, prawda?
- Wybieram C - powiedziała hardo jak na tak delikatną osóbkę, co wywołało rozczulenie na twarzy organizatorki.
- Ah, ale zaczekaj. Nie możesz wejść z kotem - zauważyła, wskazując na czarne stworzonko. - Mogę się nim zaopiekować, jak będziesz przechodziła trasę.
- Ale... ale... - jąkała się, po czym zrobiła naprawdę smutną minę. - Nie mogłabyś zrobić  wyjątku?
Mira, ubrana w krótką czarną, rozkloszowaną spódniczkę, tego samego koloru nadkolanówki z kokardkami, niebieski sweterek i z wpiętą we włosy kokardą, która była tego samego koloru, co jej oczy, wyglądała bardzo uroczo, a jeśli dodało się do tego rumieńce i te smutny wyraz twarzy otrzymywało się naprawdę cudny widok, któremu nie można było się oprzeć.
- Yhm.. No dobrze! Ale nikomu nic nie mów!
- Dziękuję! - pisnęła, uśmiechając się szeroko. Nawet kot zdawał się być zadowolony. Pobiegła do wejścia.
Może i zachowywała się całkiem dziecinnie, ale jej przekonanie o tym, że dzieckiem jest się do końca życia sprawiało, że miała gdzieś opinie innych i mogła być nazwana 'dzieciakiem'. 15 lat to wcale nie tak dużo!
- Zaczynamy - mruknęła do siebie.
Po wejściu do środka, zapaliła latarkę w telefonie, przekładając kota bardziej na lewą rękę. Szybko omiotła korytarz spojrzeniem i ruszyła przed siebie biegiem, uważając, by się nie potknąć. Jako, że była bardzo zwinna i nigdy nie miała problemów z koordynacją ruchową, sprawnie omijała coraz to różniejsze 'pułapki'. Jej oczy głównie błądziły po podłodze, ale miała czas, by zerkać na ściany i podziwiać przerażającą pracę innych, bo w pomieszczeniu aż roiło się od pajęczyn, strasznych obrazków, czy też porozrzucanych odciętych gumowych odnóży, która polane były farbą. Albo sosem. Nie miała czasu żeby to sprawdzić.
Nagle jej uwagę zwrócił mega ogromny pająk przeczepiony na jedną z szafek. Wstrzymała oddech i przez dłuższe niż było zalecane skupienie się na celu, nie zauważyła dość sporej głowy jakiejś lalki i nastąpiła na nią co poskutkowało bardzo niezgrabną glebą. Gdy była już przy ziemi, wypuściła kota więc zamiast spaść na niego, zderzyła się z podłogą.
- Cholera - mruknęła jednocześnie z syczącym kotem, któremu nie spodobało się takie potraktowanie jego szlachetnej rozmowy.
Zaraz po tym usłyszała kroki więc złapała wciąż niezadowolonego przyjaciela, nakazując mu siedzieć cicho, zgasiła telefon i wcisnęła się w kąt. Jej oczom ukazały się niewyraźne sylwetki straszących.
- Haha szkoda, że nie widziałem, jak ten ktoś się wywalił. - Usłyszała.
- Cicho. Musimy go złapać, bo pomyślą, że w ogóle się nie postaraliśmy.
- Dobra, dobra... Już szukam.
Mira nerwowo zagryzła wargę, przeszukała nerkę, która była zapięta wokół jej pasa i wyciągnęła z niej pare cukierków. Zacisnęła nerwowo powieki. Toczyła się w niej walka o to, czy zdobyć się na takie poświęcenie, czy nie, ale chęć przejścia domu strachów była zbyt wielka i jej duma gracza znacznie by ucierpiała na porażce na najłatwiejszym poziomie. Cisnęła więc cukierki w górę tak, że opadły w znacznej odległości od jej kryjówki, a gdy potwory ruszyły w tamtą stronę, cicho przemknęła w przeciwnym kierunku i weszła schodami na piętro.
Odetchnęła z ulgą. Czas na kolejny poziom!
Tym razem poruszała się wolniej i co jakiś czas zatrzymywała się nadsłuchując, czy nikt nie nadchodzi. Czujna przemierzała kolejne metry bez problemu. Nie potrzebowała już światła, bo jej wzrok przyzwyczaił się do ciemności i widziała kontury wszystkiego więc mogła poruszać się tak, by na nic nie wpaść. To piętro nie różniło się zbytnio od poprzedniego choć było mniej niepotrzebnych (zależy dla kogo), zawadzających przedmiotów na ziemi.
Mimo, że poruszała się niezwykle cicho i nie zdradzało jej światło w końcu musiała na kogoś wpaść.
- Mam cię! - krzyknął ktoś, pojawiając się nagle przed dziewczyną. Ta zaskoczona wypuściła z rąk kota, a ten również przerażony niespodziewanym atakiem wskoczył na umarlaka, miaucząc głośno, bo nikt nie będzie zadzierał z Lucyferem Barretten Pogromcą Światów!
Mira wykorzystała ten moment i padła na ziemię, prześlizgując się pod nogami napastnika. Zrobiła fikołka i rzuciła się biegiem na wprost, nie obracając się nawet, bo głośne przekleństwo ucznia jasno jej dało do zrozumienia, gdzie się znajdował.  
Gdy minął ją Lucyfer, który zarządził sobie taktyczny odwrót, bo przecież nie uciekł, nie nie nie, przyspieszyła. Utrzymywała dość szybkie tempo, nawet nie zwróciła uwagi na grupę ludzi, których minęła po drodze, by po chwili zatrzymać się w najciemniejszym miejscu jakie było w tej chwili dostępne.
Zombie najwyraźniej był bardziej na nią zdenerwowany, że jej kot go zaatakował i również ominął uczniów. Biegł za nią, ale nie przewidział, że dziewczyna mogłaby przestać uciekać i po prostu się schować. Nieświadomie minął ją, mamrocząc coś po drodze o kłopotliwych smarkulach.
Ostatnią część trasy aż do pokoju nauczycielskiego sprawnie pokonała czołgając się, robiąc co raz fikołka dla zabawy.
Uśmiechnęła się delikatnie, była już w bezpiecznej strefie.
Wysłuchana wiadomość nie zrobiła na niej żadnego wrażenia., bo słyszała te same słowa od dziewczyny przed wejściem. Pokiwała głową w podzięce i nie marnując czasu na zbędny odpoczynek, ruszyła na kolejne piętro.
- No to jazda.
Ten odcinek trasy bardzo spodobał się dziewczynie. Wyglądał jak wyjęty z gry! Była pewna, że ten, kto to przygotowywał musiał być jakimś maniakiem.
Szła przy ścianie w pozycji gotowej do ataku jakby w dłoniach trzymała broń. Stąpała powoli. Ostatnio cudem jej się udało uciec, ale to tylko dlatego, że Barrett odwrócił uwagę wroga. Teraz go przy sobie nie miała. Ani kota. Ani karabinu, którym również by nie pogardziła.
Pierwszy pochód udało jej się sprawnie minąć, bo gdy tylko wyszli zza zakrętu, dobiegła do narysowanego okręgu, który znajdował się dwa metry dalej. Upiory tylko na nią spojrzały, wzruszyły ramionami i wrócili na swoje miejsce. Najwyraźniej byli dość znudzeniu. Mira wznowiła marsz.
Drugi pochód po prostu przeleżała przy jednej z szafek, a demony nawet jej nie zauważyły. Głupki. Powinni patrzeć też na ziemię
Kolejny pochód również był łatwy do ominięcia, bo najwyraźniej woleli całować się w kącie niż ganiać innych. No cóż. Każdy ma inne priorytety.
Wiedziała, że to już końcówka trasy. Jeśli ją oczy nie myliły, a mogło to być prawdopodobne, bo co jakiś czas coś tu strasznie migało, to musiała ominąć tylko jeden patrol i wejść do klasy. Miganie miało jednak swoją zaletę, bo udało jej się wypatrzeć okrąg. A demonom udało się wypatrzeć ją choć to nie miało nic w sobie pozytywnego.
Zmarszczyła brwi. Nie miała jak się dostać do okręgu, bo patrol stał trzy metry od niego zagradzając cały korytarz, bo stali po dwóch stron z wyciągniętymi rękoma, a między nimi była dość gruba lina.
Jako, że nigdzie nie widziała swojego paska życia ani nic takiego (dziwne, co?) postanowiła postawić wszystko na jedną kartę.
Zbroja szybkości! pomyślała i zaczęła biec, wyobrażając sobie, że jej ciało ulega przemianie i dostaje dodatkowe skille. Demony najwyraźniej zachęcone jej postawą, również zaczęły biec w jej stronę, ciesząc się z łatwej zdobyczy. Ale nie! Jednak nie tak łatwej, bo Mira przyzwyczajona do takich przeszkód (cheerleaderka musi potrafić wszystko, a nie tylko skakać salta) skoczyła na tak zwanego 'tygryska', przeskakując nad liną, która była na tyle nisko, że łatwo byłoby ją złapać, gdyby chciała przebiec dołem, czego najpewniej oczekiwali, ale, jako, że się nie spodziewali takiego obrotu sprawy mogli tylko patrzeć się z głupią miną, jak Mira po przewrocie wręcz wpada na okrąg, boleśnie uderzając się w czoło.
- Wohoho! Ale jazda! - zaśmiał się jeden z nich, podchodząc do dziewczyny. - To było niezłe!
Wystawił nawet rękę, by mogła przybić mu piątkę.
- Ale wiesz! To tylko zabawa! Haha! Nie wczuwaj się tak, bo coś sobie zrobisz.
Mira pokiwała głową.
- Dobra, my idziemy łapać innych. Trzymaj się!
Uśmiechnęła się szeroko, pomachała demonom i weszła do pomieszczenia, które było puste. Puste?!
Wyszła, zamknęła drzwi, podrapała się po głowie, przeszła na drugą stronę korytarza, otworzyła drzwi i znów weszła. No. Ludzie. I kot?!
- Barrett! - pisnęła, widząc swojego pupila, który musiał wejść tutaj wraz z innymi uczestnikami. - Przepraszam, że cię zostawiłam, ale ty też mnie zostawiłeś!
Lucyfer nie był aż tak obrażony na jakiego wyglądał więc wskoczył na ręce pani.
- Znajdzie się ktoś dla mnie do uratowania? - Uśmiechnęła się szeroko, patrząc na ofiary.
Hmmm...
- Ty! - Wskazała palcem najniższą i najchudszą osobę w pomieszczeniu. - Pójdziesz ze mną?
Chłopak uśmiechnął się szeroko i pokiwał głową. Nikomu chyba nie chciało się tu siedzieć.
Mira pomachała do wszystkich, wzięła Lucyfera na ręce i wyszła z Edziem, tak się jej przedstawił przed wyjściem, z pomieszczenia.
Odbicie ofiary nie było trudne. Wystarczyło, że cicho skradali się wręcz na czworakach przez całą drogę aż do bezpiecznej strefy, bo demony były zajęte ludźmi, którzy szli w przeciwną stronę. Tylko raz musieli dotknąć okręgu, ale demony i tak były za daleko, by ich złapać.
Gdy byli już w bezpiecznej strefie, chciała się zapytać, czy to koniec czy muszą się jeszcze skradać na dół, ale wszyscy byli zbyt zajęci więc wzruszyła tylko ramionami i po krótkiej rozmowie z Edziem, ruszyła na dół.
Obyło się bez większych problemów. Raz nawet udali, że są duchami, strasząc jakąś dziewczynę na pierwszym piętrze i wyszli na zewnątrz.
- Tak szybko? Nieźle! - powiedziała dziewczyna, która nadal stała na swoim miejscu i zapoznawała wszystkich z tym, co mają zrobić w środku.
Mira uśmiechnęła się, przybiła Edziowi piątkę, życzyła im miłej zabawy i oddaliła się.

/zt
Anonymous
Gość
Gość
Re: Dom Strachów [ STREFA DZIENNA ]
Sob Paź 10, 2015 10:05 pm
Gdyby tylko Chloe na serio potrafiła odczytać te myśli Siggy... Oj, jakże by ona inaczej zareagowała. Jeszcze by sama polazła po zombie, w ramiona go wzięła i jebła nim o Lysa raz a porządnie, żeby się chłopina wystraszył, ewentualnie dostał krwotoku wewnętrznego. Policji by powiedziała, że to wypadek. W końcu się się zdarzają nawet w szkole, w takich okolicznościach, czy innych. Ciemno było i tak jakoś wpadła na tego, tamten wpadł na niego i dlatego ma kości pogruchotane. Pan władza zrozumie, miłości się nie wybiera, miłość rozkazuje i daje wpierdol, bo taki jest tego wszystkiego sens. Policjant okaże się dobroduszny, bo sam miał taką miłość, padną sobie w ramiona, rozpłaczą się nad swoimi losami i pójdą w swoje strony.
W końcu chwila wytchnienia, zombie zainteresowały się ścianą na końcu korytarza i poszły ją podziwiać za ich piękno i prostotę. Pomysł Sig ze zdjęciem butów był po prostu zacny i Chloe szła za nią jak pies za swym panem. To też, kiedy ona ściągała buty, białowłosa zrobiła to samo. Zzuła trampki, wzięła je w łapy i w swobodnych podskokach poleciała za ukochaną. Za nią to i na koniec świata! Nie spodziewała się w sumie, że ten ryjący mózgi swoim śpiewem pojebaniec znowu się wymknie spod kontroli i zacznie alarmować zombiaki. Ruszyła zaraz za Sig, choć na chwilę przystanęła, żeby sobie popatrzeć na te śmiechowe zombiaczki. Ba, umknęła przed nimi, chowając się za róg, a te popędziły za jej ukochaną. Kątem oka jednak widziała, że jest już bezpieczna na tej dziwnej mazi. Pospieszyła więc w tę samą stronę, tylko był mały problem. Przed nią znajdowały się zombie gbury. Co teraz? A no. Z impetem wjebała się prosto na nich, popychając ich na tę maź, a sama zaczęła po niej sunąć jak surfer po dzikiej fali. Chyba trzy czwarte tak przejechała! Zakończyła dreptańcem w kisielu, wylazła z niego na już normalną powierzchnię i ściągnęła skarpetki.
- Serio malinowy? - zapytała ze śmiechem i ot tak przytuliła się do tej swojej Norweżki.
- To co, może znowu się w nim pobawimy, hm? - zamruczała, kusząco muskając polik i kącik ust Sig swoimi wargami. To mogłoby być ciekawe. Chloe spojrzała zaraz za siebie, na kisiel i paplające się w nim zombie. Wyglądali przeuroczo i tak się fajnie ślizgali, jak próbowali wstać. Chyba nawet niezły ubaw zaczęli z tego mieć, ha!
Anonymous
Gość
Gość
Re: Dom Strachów [ STREFA DZIENNA ]
Nie Paź 11, 2015 5:54 pm
Ledwo udało mu się znaleźć wygodną pozycję siedzącą gdy drzwi się otworzyły, wyobraźcie sobie zdziwienie na twarzy Victora gdy zobaczył Vanesse. Jeszcze jakiś czas temu rozmawiali ze sobą na basenie o tym, że mogą się zobaczyć podczas zorganizowanych przez szkołę atrakcji i buum. Spotkali się w najmniej oczekiwanej sytuacji, Victor był zakładnikiem podłych demonów! Vanessa natomiast miała uratować mu skórę. Powoli podniósł się ze swojego miejsca i podszedł do zielonowłosej.
-Wygląda na to, że dzisiaj to Ty robisz za księcia na białym rumaku, ja za to jestem niepełnosprawną księżniczką, która dała się złapać złym demonom. Jesteś pewna, że chcesz zabrać mnie ze sobą? Spowolnię Cię, nie zajmiemy przez to zbyt dobrego miejsca.
Victor uśmiechnął się krzywo, stał obok Vanessy i czekał na jej decyzję. Nie było sensu od razu się stąd zabierać, i tak nie miał co dalej robić. No a jeżeli chodziło o zielonowłosą, była sympatyczną osobą więc nie chciał psuć jej zabawy i szansy na wygraną. Przetarł twarz dłonią, chociaż jak się nad tym dłużej zastanowić to nie było sensu siedzieć tutaj i patrzeć się w ścianę.
-Dobra, jeżeli nadal mnie chcesz to się z tobą zabieram. Postaram się za tobą nadążać.
Victor przeciągnął się i uśmiechnął lekko, na dodatek uśmiech był całkiem sympatyczny i pełen determinacji. Znał już drogę, Vanessa także znała, mieli więc całkiem duże szanse na szybkie jej przebycie. Może nie biegiem, ale sposobem?
-Masz jakiś plan na demony? Reszta pójdzie łatwo, trzeba tylko jakoś sobie z nimi poradzić.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Dom Strachów [ STREFA DZIENNA ]
Pon Paź 12, 2015 7:10 pm
Kiedy tylko w tym dziwnym pomieszczeniu usłyszał cichą prośbę Ciri, aż musiał się uśmiechnąć. Naprawdę, kobiety miały w sobie coś uroczego, kiedy się bały i niechętnie się do tego przyznawały. Chciał jej powiedzieć coś w rodzaju, że jej nie zostawi, nie da skrzywdzić i inne bzdety, ale... Po co? Jedynie ją do siebie mocniej przytulił czy też objął.
Trzymał ją cały czas przy sobie, a słysząc pomysł Norweżki, chwilę się zastanowił i pokiwał głową. Sam także zdjął buty, a po tym poczekał także na Ciri. Jednak kiedy czas ich nieco mocniej ponaglał, pociągnął rudą do tego dziwnego korytarza, biegnąc z nią, a raczej się ślizgając. Pilnował, żeby przypadkiem dziewczyna nie straciła równowagi. Ciężko było się tak przemieszczać.
Przeklął, przeskakując przez zombiaki, które taplały się w - jak się później okazało - kisielu malinowym. Na miejscu zdjął skarpety, zakładając z powrotem buty. Zastanawiał się, w którą stronę powinien ruszyć. Trzy korytarze. Prosto, w lewo i w prawo. No tak, szkoła była rozległa i miała kilka wyjść. Czasami nawet ostatnie roczniki mogły się tutaj pogubić, aczkolwiek...
- Może się rozdzielmy? - zaproponował nagle. W mniejszej grupie jest mniejsze prawdopodobieństwo, że zombie ich napadną, prawda? Łatwiej będzie ich uniknąć... A Lysander powoli wiedział, w której części szkoły się znajdują. Uświadomił sobie także, gdzie dokładnie są schody na piętro. Nie, żeby nie chciał koleżankom odbierać możliwości zwycięstwa, aczkolwiek głupi nie był. Podzielić nagrodę na dwa, a podzielić na cztery to różnica była.
Pociągnął Ciri w lewy korytarz, wręcz w niego wbiegając. Było tam ciemno, owszem. Jednak jemu to nie przeszkadzało. Cały czas latarka w komórce była załączona, aby dziewczyna na pewno mogła się czuć swobodniej.
- Ciri, spokojnie. Zaraz wejdziemy na wyższe piętro... - powiedział cicho, skręcając w odpowiednie miejsce i wbiegając po schodach, razem z dziewczyną. Nie sprawdzał czy pozostałe dwie za nimi pójdą. Teraz wychylił się nieco, aby sprawdzić czy przypadkiem nie ma tutaj kolejnych zombiaków. Tutaj było słychać o wiele więcej dźwięków. Jakieś wycia, kroki, jęki... Ech, no tak. Poziom najtrudniejszy, a szkołę było stać na takie bajery. Poświecił nieco latarką po ziemi, aby sprawdzić czy i tutaj nie ma czegoś rozlanego, jednak nie znalazł znów kisielu. Jedynie znalazł żyłki, najpewniej mające na celu uruchomienie dźwiękowych pułapek. Też rozejrzał się za jakimś białym kółkiem na ścianie, jednak tutaj nie zauważył niczego takiego.
- Teraz pójdziemy powoli. Krok za kroczkiem, dobrze? Jeżeli chcesz, możesz stanąć mi na stopach i będzie nam łatwiej tak przejść... Na ziemi są po prostu pułapki, widzisz je? - zapytał rudej, oświetlając to, co kilka chwil wcześniej zauważył. - Dasz radę szukać tego białego kręgu na ścianie? Zawsze lepiej coś podobnego jest znaleźć... - powiedział, wręczając koleżance telefon z latarką, aby ta go nieco przypilnowała. Sam, obejmując ją w pasie, zaczął ich powoli przeprowadzać przez siatkę żyłek. Zerkał też czy nie ma czegoś powyżej. Nie zdziwiłby się takiemu psikusowi.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach