Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Dom Strachów [ STREFA DZIENNA ]
Pią Wrz 25, 2015 9:13 pm
Zwykle szkoły udostępniają uczniom jedną, może dwie klasy na zrobienie domu strachów.
Nie Riverdale.
Tutaj na potrzeby Domu Strachów udostępniono połowę budynku, co sprawia, że zabawa w nim zajmuje dużo więcej czasu niż mogłoby się wydawać. Już przy samym wejściu do budynku witać sporą grupę poprzebieranych za zombie uczniów. Jedna z uroczych loli, właśnie grzebie sobie w zębach wykałaczką w kształcie kości, by zaraz zwrócić na ciebie uwagę.
- Och! Do domu strachów? - podskakuje radośnie w powietrze, zaraz przypominając sobie o swojej roli, gdy jeden ze starszych kolegów rzuca jej ganiące spojrzenie. - Znaczy. Uuurghhhh witajcie w domu strachów, raaawr. Zjemy wasze mózgi.
Niezwykle przekonujący głos prędzej wywołałby uśmiech niż faktyczne przerażenie, ale przynajmniej się dziewczyna stara. Zaraz pełźnie w twoją stronę, powłócząc efektownie jedną nogą.
- Mamy dzisiaj konkurs z nagrodami. - wskazuje dłonią na wielki szyld przy drzwiach.

Dom Strachów [ STREFA DZIENNA ] PDpng_shhnxhh

- Są trzy kategorie. Kategoria A biegnie przez parter i jest najłatwiejsza. Od czasu do czasu wyskoczą na ciebie jakieś duchy, no i uważaj na nogi. Jest o co się potknąć, ale nie powinieneś mieć większych problemów z przejściem go. Nazwijmy to poziomem dla początkujących. Po prostu omijaj przeszkody i nie daj się zatrzymać. Kategoria B polega na przejściu przez parter i pierwsze piętro. Tutaj już jest nieco trudniej. Na pierwszym piętrze napotkasz parę zombie, które zrobią wszystko, by cię złapać. Pamiętaj, zombie nie lubią dźwięków. Jeśli w odpowiednim momencie się schowasz i cicho przekradniesz, z pewnością cię ominą. Żeby przejść kategorię B musisz przejść cały parter, pierwsze piętro i dotrzeć do pokoju nauczycielskiego, gdzie jest 'bezpieczna strefa'. - wzięła głębszy wdech i zerknęła niepewnie na jednego ze starszych kolegów, który obserwował ją uważnie słuchając każdego słowa. Pokiwał parę razy głową potwierdzając jej wersję i wydarł z siebie gardłowy, zwierzęcy charkot, by podkreślić groźną atmosferę.
- Najtrudniejsza jest kategoria C. Przechodzisz przez parter i pierwsze piętro, podobnie jak przy kategorii B, by znaleźć się w bezpiecznej strefie pokoju nauczycielskiego. Tam dowiadujesz się, że jedna z uczennic utknęła na drugim piętrze. Musisz się tam przedostać nie zostając zauważonym i odbić ją z pokoju. Uważaj, na drugim piętrze znajdują się demony. Biegają parami z linami, a gdy tylko cię zobaczą, będą próbowały cię związać. Jeśli im się uda - gra skończona, a ty dołączysz do uwięzionej dziewczyny i to ciebie będą musieli ratować. Żeby pozbyć się demonów musisz znaleźć wyrysowany na ścianie krąg i po prostu dotknąć go ręką. Wtedy stajesz się nietykalny, a one dadzą ci spokój i cofną się do poprzedniego miejsca, szukając innej ofiary. Zwycięża osoba, która jak najszybciej pokona daną kategorię. Więc? Którą wybierasz? - zapytała podekscytowana, przekrzywiając głowę w bok i zamachała kościaną wykałaczką w powietrzu.

Zasady i informacje:
1. Jedna postać = jedno podejście do biegu. (Paru różnych użytkowników może wybrać tą samą kategorię, ale jeden użytkownik nie może wybrać paru kategorii.)
2. Wybieracie sobie tylko JEDNĄ kategorię i wpisujecie ją na początku rozpoczynającego posta.
3. Z każdej kategorii wyłonimy jednego zwycięzcę. Oceniać będziemy pomysłowość, styl i rzecz jasna zaangażowanie postaci. Możecie kierować akcjami duchów, zombie i demonów. Opisy na czym polega dane piętro macie zaznaczone w poście.
4. Wyniki zostaną ogłoszone na balu.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Dom Strachów [ STREFA DZIENNA ]
Sob Wrz 26, 2015 12:40 pm
Ciri pojawiła się w szkole punktualnie. Nienawidziła się spóźniać więc specjalnie wcześniej wyszła z mieszkania choć mogła sobie pozwolić na chwilę wolnego.
Najpierw obeszła wszystkie 'atrakcje'. Nie ominęła nawet tablicy z listą uczniów choć na prośby o wymyślenie nazwy dla drużyny zignorowała i powiedziała tylko, że naprawdę nie ma pomysłu, ale jak coś wymyśli to wróci.
Jej uwagę przykuł szyld z Domu Strachów więc to tam się skierowała. Nie musiała długo czekać, bo od razu podeszła do niej jakaś dziewczyna, która ją rozbawiła, a nie przestraszyła. Ciri uśmiechnęła się z pobłażaniem.
Dziewczyna długo nie zastanawiała się nad wyborem. Kategoria A była dla dzieci, a przynajmniej tak wywnioskowała z opisu, B była już lepsza, ale Ciri wątpiła, że zrobi na niej wrażenie. Pozostała kategoria C, która mogła być niezłym wyzwaniem
- C - odparła po prostu, rozglądając się na boki w poszukiwaniu kogoś, kto przeszedłby z nią trasę. W końcu w grupie można by było więcej osiągnąć.
Sigrunn Northug
Sigrunn Northug
Fresh Blood Lost in the City
Re: Dom Strachów [ STREFA DZIENNA ]
Sob Wrz 26, 2015 1:29 pm
Rozpoczęcia roku... Większość z nich jest nudna jak flaki z olejem. Przyłazisz do szkoły, stoisz dwie godziny na apelu, wszyscy strasznie słodzą i na każdym kroku słyszysz pieśni pochwalne w stronę dyrekcji. Tak wyglądało każde rozpoczęcie roku, w jakim Sig brała udział, ale Riverdale było inne. Tutejsze rozpoczęcie w ogóle nie przypominało nudnej uroczystości i Norweżka przyłapała się na myśli, że zaczyna jej się to podobać. Nie, nie mogło jej się to podobać. To była szkoła. Burżujska szkoła. Ona tylko ładnie wyglądała, a w rzeczywistości to było strasznie skurwysyńskie miejsce, gdzie piorą mózgi, tak. A propos prania mózgów. Ledwie zdążyła wejść do budynku wraz z Chloe, a już niemalże dostała czyjąś łapą w twarz. Jakimś cudem uchyliła się przed uderzeniem kościaną wykałaczką i spiorunowała wzrokiem dziewczynę, która w ogóle miała czelność zrobić coś takiego, ale jej spojrzenie szybko złagodniało.
Dom strachów.
-Ej, musimy tam iść- mruknęła do Chlora i nie czekając za bardzo na jej odpowiedź i nie uwzględniając sprzeciwów, ruszyła w stronę tej całej atrakcji. Szczerze wątpiła, że w ogóle zrobi to na niej jakieś wrażenie. Nigdy nie bała się w żadnym domu strachów, więc i tu nie powinna. Co jest strasznego w sztucznej krwi, ludziach poprzebieranych za zombie i gumowych pająkach? Gumowe pająki... W sumie to może być drobny problem. Ale co tam! Da radę!
Zaraz zauważyła znajomą sylwetkę wsłuchującą się w to, co mają jej do powiedzenia organizatorzy tego teatrzyku. Szybko podeszła do niej i położyła jej łapę na ramieniu.
-Velkommen- powiedziała po swojemu i posłała Ciri nieco złośliwy uśmieszek. Nareszcie ktoś, z kim będzie mogła porozmawiać po norwesku, o luju! Albo może lepiej nie, bo jeszcze Chloe zazdrośnik pomyśli sobie nie wiadomo co. Meh, w każdym razie będzie fajnie!
-To my też C- powiedziała zaraz do dziewczyny z kościaną wykałaczką, która wcześniej prawie ją zabiła, po czym zwróciła się do Ciri. -A co to jest C?- spytała wreszcie, w ogóle nie przeczuwając, że właśnie wkopała się w najtrudniejsze zadanie. A co jej tam! Nawet, gdyby wiedziała, to i tak by się na to pisała. Lubi menda ryzyko, ot co. I nie, w ogóle się nie przejęła tym, że jej ukochana może mieć jakieś inne zdanie na ten temat albo może nie chcieć iść z nią. A kto by się przejmował takimi szczegółami.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Dom Strachów [ STREFA DZIENNA ]
Sob Wrz 26, 2015 2:08 pm
Na co ona się tu wpisała... Marudząc pod nosem jaka to jest biedna, że musi iść na rozpoczęcie roku u Sig, człapała jak kaczka tuż za nią. Jednakże jak tylko doszły do tego dziwacznego miejsca, zrównała się z ukochaną i wlepiała ślepia gdzie popadnie. Nie, nie na laski w okolicy. Raczej na różnorakie stoiska tu i tam. Chciała już się skierować na stoiska z żarciem, ale nie dane jej było tego uczynić, bo Sigrunn już wlazła na teren domu strachów. Wzruszyła ramionami. No dobra, potem zjedzą. Może. Miała taką nadzieję.
- Dooobra - zawyła, jakoś niespecjalnie uradowana tym pomysłem. Bo poniekąd wiedziała, czym to się skończy. Płaczem, że wszędzie są pająki. I kij, ze sztuczne. Westchnęła ciężko, ale spoko, zaraz wróciła do siebie, bo jednak nie miała zamiaru non stop zgrywać marudę. Trzeba się pobawić. Może nawet gdzieś się tam schowają w jakimś magazynku i pobędą sam na sam... Stahp, mózgu, to jeszcze nie ta pora. Ale nadzieję mieć zawsze trzeba, nie? He.
Podążyła wzrokiem za spojrzeniem Sig. Kogo ona tam zauważyła? Uno momento. Ruda. Chloe aż ślepia zabłysły, a na jej usta wypełzł ten swoisty, chochlikowy wyszczerz ząbków. To może być zaiste ciekawe doświadczenie w tym całym domu strachów.
- Yo, Ciri - przywitała się, wystawiając łeb zza ramienia ukochanej. Przez to nie miała nawet czasu zainterweniować odnośnie wyboru kategorii ich małej wycieczki. Objęła Sig w pasie, by bezczelnie położyć łeb na jej ramieniu i patrzeć się na rudą zamyślona. Coś jej tu nie pasowało...
- Wiesz, skarbie, C to najtrudniejsza kategoria, z tego co mi jednym uchem weszło - mruknęła, lekko dźgając Norweżkę palcem w bok. Jej spojrzenie ponownie skierowało się na Ciri. No serio coś jej tu nie grało i to mocno.
- Ciri... Ale wiesz, że tam jest ciemno, nie? - zapytała, palcem wskazując na jako takie wejście do domu strachów. - W sensie, Ty chyba za ciemnością nie przepadasz, nie? Po tym co było ostatnio... - wyszczerzyła chytrze ząbki. Można by rzec, iż zna słabość rudej koleżanki, co mogłaby wykorzystać. Ale spokojnie, taka nie jest. Poza tym, coś czuła, że zaraz zacznie się podejrzliwe przepytywanie ze strony Sig.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Dom Strachów [ STREFA DZIENNA ]
Sob Wrz 26, 2015 2:17 pm
Starał się nie rzucać w oczy, ponieważ nie przepadał za tym. Był raczej typem osoby skromnej... Choć pomagać uwielbiał. Kiedy trzeba było, występował publicznie i nie miał z tym problemów. Jednak obecność ludzi go męczyła.
Słyszał, że będzie gdzieś tutaj dom strachów. Był tego wręcz pewny i od razu skierował swoje kroki w odpowiednią stronę. Uwielbiał... Nie, kochał i ubóstwiał takie klimaty! Może i samemu to była nuda, ale może także kogoś spotka, z kim będzie mógł przejść całą trasę?
Stanął przy dziewczynie, która najwyraźniej też wysłuchiwała tej całej paplaniny. Hmm... Jaka trasa? A to dla bachorów, stanowczo. Żadna frajda. B była całkiem ciekawa, ale to nie tego też szukał. On chciał się bać! Chyba najlepsza będzie trasa C... Tak, tak. Na pewno!
Słysząc wybór stojących obok dam, lekko się do nich uśmiechnął.
- Także wybieram trasę C - powiedział, a po tym skierował swe słowa do koleżanek. - Cześć. Co powiecie na wspólne przejście? - zapytał, a kiedy dziewczyny wyraziły mniejszą lub większą aprobatę, ruszył w kierunku wejście, przodem. Jednak zatrzymał się gwałtownie, obracając do nich. Przyjrzał się każdej z dziewczyn.
- Ach, no tak... Nie przedstawiłem się. Jestem Lysander! A wy jak się nazywacie? - zapytał, czekając aż te chociaż coś powiedzą. Jedna była z jego rocznika, tak mu się przynajmniej wydawało. Ta ze ściętymi włosami... Hmm... Ciekawe, która klasa. Jak B to nie miał nic przeciwko. Byleby nic nie kombinowała. Nie miał za bardzo zaufania do tych ludzi, dopóki ich nie poznał. On nawet do ludzi z klas A nie paja zaufaniem i sympatią, dopóki nie zna ich osobiście! Tak, był ostrożny. Ale nikt mu nie zabroni, nieprawdaż? I to nie chodziło o to, że był jakimś homofobem, który na widok pary homoseksualnej, zaczyna ich wyzywać bądź odwraca wzrok. Niech sobie koleżanka z rocznika romansuje z kim chce, prawda? Jej sprawa. A sam w sobie Lysander był osobą tolerancyjną. Zresztą, dziwne by było, gdyby okazało się inaczej. Przecież sam jakiś epizod z mężczyzną w swoim życiu przeżył.
W końcu ruszyli całą czwórką na parter, wchodząc do środka. Było tutaj nieco ciemno, jednak... To nie było coś przerażającego. Na niego to nie działało. Jednak usłyszał jeszcze przed wejściem do szkoły, że Ciri ma problem z ciemnością. Dlatego wyjął telefon, załączając w nim latarkę. Oświetlał co ciemniejsze zakamarki. Jednocześnie z lekkim znudzeniem oglądając, co znajdowało się na ziemi. Ach, no tak. Mieli to chyba omijać, prawda? Tak, powinni to omijać.
Nadepnął na coś, zerkając. Jakaś łapka zombiaka. Przeoczył to, no cóż... Nie jego wina, prawda? Na ścianach wisiało nieco pajęczyn, w szkole na ziemi była rozstawiona sztuczna trawa. Dosyć ciekawy pomysł, musiał to przyznać. Coś w oddali huknęło, buchnęło, krzyknęło, zawarczało. Może jeszcze rzucą na nich zielone gluty? To by mogło być całkiem zabawne. Chociaż szkielet, który nagle by kogoś tak mocno przytulił... Tak, to też całkiem ciekawy pomysł!
Anonymous
Gość
Gość
Re: Dom Strachów [ STREFA DZIENNA ]
Sob Wrz 26, 2015 2:21 pm
* po norwesku

Nagle poczuła czyjąś dłoń na ramieniu. Obróciła się.
Hei! - Uśmiechnęła się. - Miałam nadzieję, że cię spotkam.
Dopiero wtedy spojrzała na osobę, stojącą obok Sig, a jej uśmiech jeszcze bardziej się powiększył.
- Chciałam powiedzieć "Was" - dodała już po angielsku.
Na pytanie o kategorię C postanowiła sama odpowiedzieć i wyręczyć widocznie zestresowaną dziewczynę, która co chwilę zerkała na starszych kolegów.
- Przechodzisz przez parter i pierwsze piętro, by znaleźć się w bezpiecznej strefie pokoju nauczycielskiego. Tam dowiadujesz się, że jedna z uczennic utknęła na drugim piętrze. Musisz się tam przedostać nie zostając zauważonym i odbić ją z pokoju. Na drugim piętrze znajdują się demony. Biegają parami z linami, a gdy tylko cię zobaczą, będą próbowały cię związać. Jeśli im się uda - gra skończona, a ty dołączysz do uwięzionej dziewczyny i to ciebie będą musieli ratować. Żeby pozbyć się demonów musisz znaleźć wyrysowany na ścianie krąg i po prostu dotknąć go ręką. Wtedy stajesz się nietykalny, a one dadzą ci spokój i cofną się do poprzedniego miejsca, szukając innej ofiary. - Zacytowała, korzystając ze swoją genialnej pamięci. - Hn.. Chyba coś ominęłam...
Podrapała się po brodzie i spojrzała na Chloe i Sig. Uśmiechnęła się. Ładnie razem wyglądały.
- Ciri - przedstawiła się, obracając się w stronę nieznajomego z uśmiechem.
Na słowa o ciemności, zmarszczyła brwi i zrobiła dość strachliwą minę, gdy Chloe wspomniała to, co wydarzyło się tak całkiem niedawno.
- Nie boję się - powiedziała stanowczo. - Wtedy przestraszyłam się tamtych gości - gładko skłamała i ruszyła za chłopakiem.
Gdy weszli do środka, poczuła pierwsze ukłucie strachu. Było to tylko ukłucie więc dzielnie szła za Lysanderem

Sigrunn Northug
Sigrunn Northug
Fresh Blood Lost in the City
Re: Dom Strachów [ STREFA DZIENNA ]
Sob Wrz 26, 2015 5:52 pm
Właściwie to nie zaskoczyło ją to, że spotkała Ciri w szkole. Wiedziała, że chodzi do Riverdale, ale ta wiadomość jakoś jej umknęła. W każdym razie bardziej zdziwiło ją, gdy Chloe odezwała się do niej po imieniu.
-Znacie się?- spytała zdziwiona. Zaraz skrzywiła się, gdy tylko ta białowłosa menda dźgnęła ją w bok. W dodatku jej wypowiedź zabrzmiała tak, jakby nie była za bardzo zadowolona z tego, że się tu znalazły i pisały na rzekomo najtrudniejszą kategorię. W odpowiedzi tylko parsknęła lekceważąco i wysłuchała tego, co jej Ciri miała do powiedzenia na temat tajemniczego C. Odbicie zakładnika? Demony? Brzmi na fajną zabawę, a nie coś skrajnie strasznego czy trudnego.
-Brzmi spoko- odpowiedziała z szerokim uśmiechem na mordce, który absolutnie nie wróżył nic dobrego. Już ona postara się zadbać o straszenie innych, jeśli zabawa okaże się nudna jak flaki z olejem lub za mało straszna. Zaraz spojrzała na kolesia, który postanowił się do nich dołączyć i zmierzyła go wzrokiem od stóp do głów.
-Jeśli nie będziesz się darł ani kulił ze strachu, to chodź- mruknęła obojętnie. Właściwie to przyda się jakiś męski pierwiastek w ich kobiecym teamie. Zabawnie byłoby, gdyby to on okazał się być tym najbardziej strachliwym.
-Sig- rzuciła krótko, siląc się na spojrzenie na tego kolesia, który zdawał się tryskać optymizmem. Chyba nawet skądś go kojarzyła... Ale nie umiała powiedzieć skąd. Pewnie ze szkoły. Kojarzyła wielu różnych randomów ze szkoły i zapamiętanie takiego jednego Lysandra byłoby pewnie trudnym i zbędnym wysiłkiem. Zresztą, nie miała czasu na myślenie, kim jest ten typ. Tego pewnie dowie się kiedy indziej, a teraz podsłuchała znacznie ciekawszą rozmowę. Lekko zmarszczyła brwi i spojrzała na Ciri, a następnie na Chlora.
-Nie wiem, czy chcę wiedzieć, co było między wami ostatnio w nocy i w towarzystwie jakichś gości, ale mam nadzieję, że w głębi tego korytarza będzie ciemno i jebnie jakaś fajna burza- mruknęła niechętnie, lecz jej ton mówił "lepiej mi to powiedz, bo inaczej zamknę cię w szafie i zostawię tak na tydzień".
Złapała ukochaną za rękę i ruszyła zaraz za grupką wgłąb korytarza. Po chwili stwierdziła, że człapanie po ciemku nie jest fajne, więc wyciągnęła klucze z kieszeni i odpięła od nich niewielki breloczek z latarką. Małe to, niepozorne, ale za to jak świeci! Dzięki temu ominęła parę rozrzuconych po podłodze kości, a nawet udało jej się oszacować, do jakiego gatunku one należały. Biologia rzondzi. Bardzo starała się nie zwracać uwagi na to, co było na ścianach, z prostego powodu: tam były pajęczyny. Nie bała się ich, ale cholera wie, co by zobaczyła, gdyby się im przyjrzała. Raz już to zrobiła, a wtedy o mały włos nie zgniotła biednej Chlorowej łapki ze strachu. Po jakimś czasie poświeciła przed siebie, żeby zobaczyć, jak daleka droga im jeszcze została i światło latarki napotkało na dwie postacie, które były jeszcze dość daleko, ale zbliżały się do nich. Przeklęła coś pod nosem i pociągnęła Chlora i idącą obok Ciri i z nadzieją, że któraś z nich zabierze ze sobą Lysandra, wciągnęła je za najbliższy róg, żeby schować się przed pełzającą śmiercią.
-Stary, nie mówiłaś, że tu są zombiaki- szepnęła groźnie do rudej Norweżki i westchnęła cicho. -Jeśli one działają jak w The Walking Dead, to musimy być cicho, jasne? Może przejdą bokiem i wtedy będziemy mogli zakraść się na koniec korytarza...- mruknęła. Nie, tak pewnie nie będzie. Zapewne będą musieli uciec tym pokrakom czy coś. A szkoda. Miało być tak łatwo i przyjemnie.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Dom Strachów [ STREFA DZIENNA ]
Sob Wrz 26, 2015 9:32 pm
Dom strachów. No dobra, podoła. Oby serio nie jebało jakimiś piorunami, chociaż na takie sztuczne raczej Chloe nie zareaguje tak mocno, jak na te prawdziwe. Gdyby kuliła się od każdego dźwięku podobnego do grzmotu, to wszelkie zabawy, w których są fajerwerki etc. po prostu musiałaby omijać szerokim łukiem. No, logiczne więc, że nie zamieni się dzisiaj w żadną trzęsącą się chihuahuę.
Myśląc już, że wejdą tam we trójkę i spędzą miło czas w swoim towarzystwie - w sumie ciekawa była, co tam u Ciri było słychać, ostatnio widziały się jakiś czas temu, to i była ciekawa, jak tam sobie radzi (włączyła się ta swoista troska o młodsza dziewczynę, jak to u tej głupiej mendy Chlora na co dzień). Ale nie! Nagle tak ni z gruszki ni z pietruszki napatoczył się jakiś chłopak. Kto to do kija długiego? Z tego co zdążyła zauważyć, żadna tu z obecnych go nie znała. No ok. Spojrzała zaraz na ukochaną. Oj, zaczyna się mały atak zazdrości. Mrr, aż Chloe miała ochotę uspokoić swojego rozkoszniaka pełnym namiętności pocałunkiem, ale to to później, jak już wrócą do domu.
- Chloe - przedstawiła się pokrótce, nie wysilając się na nic więcej. No cóż, niby imiona już poznane, ale chłopak nadal był dla niej kimś zupełnie obcym. Kto wie, może nawet coś planował odwalić w środku. Oj nie, na to mu nie pozwoli. Straszyć takie biedne rude stworzenie, które sie nawet ciemności lęka i tą kochaną cholerę, która niby jest odważna i twarda, a najmniejszego pajączka trzeba jej z drogi za każdym razem usuwać, żeby mogła jakoś przejść dalej. Westchnęła mimo woli. O sobie wolała nie wspominać, ale jak już to było mówione, szczerze wątpiła w to, żeby coś ją tam wystraszyło. Musieliby prawdziwą burzę na zewnątrz rozpętać, żeby mocno potrząsnęło Amerykanką. Po chwili dała się pociągnąć ukochanej Sig, chwycona za rękę jak małe dziecko. Czyżby nie chciała, żeby zbliżała się do Ciri? W duchu zachichotała szaleńczo. Kochane to to i doprawdy takie urocze! Ale lepiej się użreć w język, niż wypuścić te słowa z gardła. W międzyczasie, jak tak już szli powoli przez ciemny korytarz, Chloe przybliżyła mordkę do ucha Sigrunn.
- Nic między mną a Ciri nie było, głuptasie. Po prostu uratowałam ją od jakiś debili, którzy ją męczyli swoim towarzystwem i odprowadziłam do domu, bo się ciemności bała - szepnęła do swojej Norweżki i zachichotała pod nosem.
- Więc już się nie złość, zazdrośniku jeden - wymruczała i czule musnęła wargami polik ukochanej, po czym nieznacznie się odsunęła. Trzeba się było skupić na drodze, bo co i rusz coś tam wystawało. Wstyd przyznać, ale Chloe potykała się co i rusz, taka to z niej ofiara losu. Dlatego za którymś razem, po prostu zaczęła dreptać krok w krok za Sig, która zdawała się widzieć wszelakie przeszkody przed sobą. Acz przez chwilę mogłaby przysiąc, że na podłodze leżała ludzka ręka... Taka odcięta. Cholernie dobrze zrobiona. Przeklęła w myślach dzieciaków, którzy to robili i szła dalej.
Pociągnięta przez Sig nawet nie miała jak schwytać tego jak mu tam było... Lyander? Olejąder? A, Lysander! Dziwne imię swoją drogą. Jednak serce posiadała i czym prędzej podniosła się, coby chłopaka zaciągnąć za róg, nim zombie go zauważyły. Kucnęła zaraz po tym i spojrzała na ukochaną.
- Chyba o nich wspominali... - burknęła, marszcząc brwi. Wyjrzała za róg. Dwie postacie zbliżały się do nich powoli.
- Dobry pomysł - mruknęła cicho na słowa Sig - Nie mamy tylko pewności, że przejdą obok nas, czy może zatrzymają się zanim dojdą do rogu i nie zawrócą... - dodała po krótkim namyśle.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Dom Strachów [ STREFA DZIENNA ]
Sob Wrz 26, 2015 10:16 pm
On by się miał bać? Uśmiechnął się nieco złośliwie do koleżanki, nie komentując jej słów. Może chciał jej rzucić pewnego rodzaju wyzwanie? Może chciał ją wyśmiać? Dać do zrozumienia, że to ona będzie prędzej wołać mamusię, niż on w jakikolwiek sposób zareaguje na to, co zobaczy? No tak, możliwe. W końcu nie tak łatwo było wystraszyć tego pana. On był... Po prostu nie bał się za bardzo. Nie był typem osoby, która trzęsła się ze strachu. Prędzej on by straszył... Jednak to nie czas i pora na takowe zagrania! Przecież chciał miło spędzić czas z tymi koleżankami, a nie je tutaj straszyć po godzinach.
Ła! Pociągnęły go gdzieś! Chloe i Ciri, jak dobrze zapamiętał. No i szybko znalazł się też i przy Sig... Jedynie szkoda, że prędko się zorientował, po co go tak nagle pociągnęły. I szkoda, że jednak nie miało być to tak bardzo przyjemne, jakby on tego chciał... Szkoda też, że było tu ciemno. Chociaż niewiele tracił, bo żadna z młodych dam nie była na tyle miła, aby ubrać jakąś ładną bluzeczkę z większym dekoltem... Ach, ciężkie życie Lysandra i zboczeń u mężczyzn!
Zerknął w miejsce, gdzie poruszały się dwie postacie. Zombie?
- Nie mieli być na wyższym piętrze? - spytał, zerkając ukradkiem na dziewczynę, która najwidoczniej nie miała zamiaru go puścić. No nic, niech się trzyma. Nie przeszkadzało mu to w ogóle, a nawet się do niej lekko uśmiechnął, nawet jeżeli nie bardzo to potrafiła dostrzec.
- Ja się na zombie nie znam, więc ci zaufam - powiedział, czekając chwilę, dwie, trzy... Stwory i potwory faktycznie obok przechodziły. Jednak naturalnie musiał rozejrzeć się po miejscu, w którym się chowali. Coś mu się przyczepiło do głowy, więc musiał odnaleźć tego źródło. Zaczął nieco tę rzecz uderzać ręką, aby w końcu odpadła... A dopiero po poświeceniu jej, zrozumiał, że zrzucał na swoje koleżanki pajączki.
- Ej... Wiecie, że wleźliśmy w domek pajączkom? - zapytał, machając tą wolną dłonią, aby odkleić od placów kleistą substancję, udającą pajęczynę. Ciekawe co to było... Chyba jakaś guma czy tam pianka. Ogółem to, czego używa się do tych zabawkowych sprayów. Chociaż same pająki były sztuczne... Raczej.
Odsunął się nieco, widząc jak Sig... No cóż, nieco dziwniej się zachowuje. Chyba nie chciał oberwać.
Mimo wszystko, ostrożnie starał się zdjąć z jej głowy te pajączki. No bo on je na nią zrzucił, ale nie jego wina, że był najwyższy i zahaczył głową o dekorację!
- Hej, zombiaki już poszły... - powiedział, krzywo się uśmiechając. Jak miał zareagować inaczej, niż po prostu ciągnąc Ciri i starając się popchnąć do przodu Sig... Aby ta także ruszyła. Może jednak nie powinien zwracać jej uwagi na pająki?[/b]
Anonymous
Gość
Gość
Re: Dom Strachów [ STREFA DZIENNA ]
Sob Wrz 26, 2015 10:41 pm
- Hn
Głos odbówił jej posłuszeństwa i z gardła wydał się tylko zduszony jęk.
Nerwowo przęłknęła ślinę i odetchnęła głęboko parę razy, by uspokoić bicie serca.
I wtedy rozbłysło światło.
Była naprawdę wdzięczna, że Lys zapalił latarkę, ale nie powiedziała tego głośno. Nie chciała wyjść na żałosną. Po raz kolejny musiała zdusić w sobie emocje. Może tak naprawdę dlatego tu weszła? Żeby oprócz szczęścia, smutku, złości, radości i innych uczuć pokonać także strach? Nie. Nie tylko pokonać. Stłamsić go i wcisnąć w najdalsze zakamarki swojej głowy, skąd sama nie mogłaby go wydostać.
Krzyki, piski, bliżej niezidentyfikowane dźwięki nie robiły na niej żadnego wrażenia. Słuchała ich z obojętnością.
"Tchórz" Dobrze znała ten głos, który prześladował ją od wielu lat. Chciała...
Nagle została pociągnięta przez Sig. Zdążyła złapać jeszcze Lysa zanim została zaciągnięta za róg.
Przeklęła w myślach. Głupia!
Zła na siebie, pozbyła się chwilowo jako takiego przerażenia i na spokojnie przeanalizowała sytuację, odszukując w pamięci to, co mówiła dziewczyna przy wejściu. Pokiwała głową. Cisza był wskazana.
Sztuczne pajęczyny nie zrobiły na niej wrażenia więc tylko strząchnęła je z siebie wolną ręką. Owszem, pająki ją brzydziły, ale nie bała się ich. Zwłaszcza, że były sztuczne.
Co do jej lęku to.. czuła się pewniej. Skoro wybrała sobie takie wyzwanie, to musiała je przejść z podniesioną głową, a to, że nie miała zamiaru puścić chłopaka to była zupełnie inna sprawa!
Dała się pociągnąć korytarzem. Tym razem była bardziej uważna i zwracała uwagę na każdy najmniejszy szczegół.
Nagle coś mocno uderzyło w drzwi po ich prawej stronie, a w tym samym czasie z lewej strony coś wyleciało. Ciri zmarszczyła brwi. Sztuczna ręka? Serio?
Parsknęła. I czego ona się tak bała?
Sigrunn Northug
Sigrunn Northug
Fresh Blood Lost in the City
Re: Dom Strachów [ STREFA DZIENNA ]
Nie Wrz 27, 2015 10:25 am
To nie tak, że ona była zazdrosna o Ciri czy coś. Mimo wszystko wiedziała, że ta menda Chloe nie zdradziłaby jej z pierwszą lepszą dziewczyną w ciemnej uliczce, prawda...? No ba! Potrzebowała tylko pewnego utwierdzenia w tej kwestii i wytłumaczenia, w jaki sposób te dwie się poznały, ot z powodu ciekawości. Gdy już usłyszała wyjaśnienie, pokiwała głową ze zrozumieniem. Och, Wonder Woman ratuje biedne Norweżki w ciemnych uliczkach. Sig aż nie mogła się powstrzymać od uśmiechnięcia się pod nosem. No kto by pomyślał, że to takie waleczne i pomocne.
Nie obchodziło ją to, czy zombie miały być na tym piętrze czy wyżej ani jaką miały taktykę. Skoro już się z jakichś powodów pojawiły, to trzeba było je jakoś obejść i lecieć dalej, zachowując przy tym względną ciszę. Kątem oka patrzyła na Lysandra, który wykonywał jakieś dziwne ruchy, a ona nie do końca wiedziała co. Zanim jednak zdążyła zaszczycić go pięknym "co ty odpierdalasz, do kurwy nędzy", chłopak zdążył ją uprzedzić.
Wiecie, że wleźliśmy w domek pajączkom?
-Wleźliśmy w co- wymamrotała.
Mógł tego nie mówić. Zdecydowanie dla wszystkich byłoby lepiej, gdyby tego nie powiedział. Sig nawet nie zauważyłaby tego, że w coś wlazła i ma plecy oblepione syfem udającym pajęczą sieć. Gdyby nie Lys, Norweżka nie odsunęłaby się od ściany, o którą się wcześniej oparła plecami i nie popatrzyłaby na to, co przykleiło się do jej kurtki ani na to, co strzepywał z siebie młodszy chłopak. Ale zrobiła to i pożałowała. O ile zawsze była blada, to teraz z jej twarzy całkowicie odpłynęła krew, przez co wyglądała tak, jakby sobie wysmarowała twarz mąką. Odsuwała się coraz bardziej od ściany, lekko ciągnąc przy tym Chloe i puszczając pod nosem wiązankę najgorszych znanych sobie przekleństw we wszystkich możliwych językach, przy czym każde z nich mówiła nieco wyższym tonem, co skończyło się na cichym pisku. Kurczowo wtuliła się w ukochaną, zaciskając łapki na jej koszulce i wtulając twarz w okolice jej obojczyka.
-Zabierz to ode mnie, zabierz zabierz zabierz, zabij i kurwa spal- mamrotała w jej koszulkę, drżąc przy tym jak chichuahua na fecie. I chuj, że to pewnie było sztuczne i niegroźne. Pająk to pająk. Zaraz poczuła, że ktoś wyciąga ten szit z jej włosów i zmusiła się do tego, żeby spojrzeć na tego kogoś. Miała ochotę zabić Lysandra, połamać mu wszystkie kości, wypalić wnętrzności i przejechać go walcem, ale póki co nie byłoby to mądre ze względu na to, że byli w szkole, a on mimo wszystko chciał pomóc. Jeśli nie teraz, to później. Jednego mógł być pewien: za to, że obudził u niej jej jedyny lęk i przy okazji wystawił ją na pośmiewisko, będzie miał przerąbane przez następne dwa lata szkoły. Zrobi mu z życia piekło i to z uśmiechem na ustach. Niech skurwiel cierpi.
Wreszcie pod wpływem popchnięcia (ledwie się powstrzymała, żeby się nie obrócić i nie przywalić temu kolesiowi w twarz) stwierdziła, że czas się ruszyć. Zabawa się jeszcze nie skończyła. Póki zombie przeszły, trzeba było jak najszybciej zakraść się na wyższe piętro. Mamrocząc coś niezrozumiałego pod nosem, odsunęła się od ukochanej, ale dalej trzymała ją za rękę. Tak na wszelki wypadek. Przyświecała sobie i jej latarką, dzięki czemu mogły ominąć takie chore przeszkody jak kolejne sztuczne ręce albo gumowe szczury, chociaż raz Norweżka była prawie pewna, że przemknął przed nią prawdziwy szczur... Nieważne. W każdym razie ich wesoła gromadka powoli dążyła do końca korytarza i jeszcze nie dopadł ich żaden zombiak ani nikt nie zabił się o leżące na podłodze i latające w powietrzu rzeczy. Póki co było cudownie.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Dom Strachów [ STREFA DZIENNA ]
Nie Wrz 27, 2015 9:34 pm
Miała ochotę sprzedać Sig kuksańca za ten jej rozbawiony uśmieszek. To ona tu z sercem na dłoni, szczerze jak na komunii, a Norweżka jeszcze śmieszkuje sobie z tej chlorowej mendy! I gdzie tu jakaś sprawiedliwość, słowa "Jestem z Ciebie dumna, że trzymasz łapki przy sobie", albo coś w ten deseń? Nic nie ma, nie było i nie będzie! Biedactwo tylko się tłumaczyć musi,choć bez winy jest, ba, bohatersko piersią broniła dziewczęcia. Nie, cycków im nie pokazała, nie na tym polegała jej waleczność... Ot, nagadała im jakiś oszczerstw, w sumie sama by już oberwała, gdyby nie straż miejsca. Chłopaki wiedzą, na czym polega wejście smoka, oj bardzo. Chwała im za to, że jednak czasami budzi się w nich służba ludziom w potrzebie.
Chyba jeszcze nie słyszała tak wysokiego tonu głosu u Sig. Oczywiście poza chwilami uniesienia, tak. Zdarzało się to i owo, ale w życiu codziennym tak bladej i piszczącej jak mała myszka Norweżki, to na oczy własne nie widziała nigdy. No dobra, może jednak widziała. W końcu do tej pory parę razy odwiedził je niespodziewany gość w postaci małego, nieszkodliwego pajączka. I o ile Chloe czuła zwykły wstręt, to jednak musiała z nim walczyć ogniem i mieczem, żeby kochana Siggy mogła normalnie funkcjonować. Jakiś czas temu powiedziała ukochanej o tym, że słyszała, jakoby człowiek zjada tam ileś pająków przez całe swoje życie we śnie... Tydzień musiała ją za to przepraszać i się doń łasić jak szczeniak, żeby w końcu jej wybaczyła takie draństwo.
- Już, już zabieram - wymamrotała cicho z wyraźną troską w głosie, starając się ściągnąć z ukochanej Norweżki wszystko, co jej plecy oblepiło. Dobrze, że jej Lys pomagał, bo nie widziała za dobrze tyłów Sig, jako że się wtulała w Chlorową i trzęsła jak ta chihuahua. Acz rozczuliło to Chloe, która lekko się pod nosem uśmiechała. I kij z tym, że Lysander starał się teraz pomóc biednej Norweżce - właśnie poniekąd zyskał dwóch wrogów. Tak, "wróg mojej dziewczyny jest moim wrogiem" i te sprawy. Serio mógł sobie darować z tym całym domkiem pajączków. Spłynęłoby jak po kaczce, a tak przyprawił biedną Sig niemalże o zawał.
Ruszyli się. Ścisnęła lekko dłoń ukochanej, która nijak nie myślała o tym, żeby tą łapkę zabierać. Jakie to to urocze... nic tylko w sukieneczkę odziać, kokardkę na główkę nałożyć i udawać, że się ma lolitkę. Chloe musiałaby sobie grób wykopać, gdyby to na głos powiedziała, tak. Ale przejdźmy dalej. Zbliżali się do schodów. Schody do nieba, taki blask z góry było widać. Szkoda tylko, że na piętrze czekało ich gorsze wyzwanie.
- Nie rozumiem tego zbytnio... Tamta panna mówiła o zombie na pierwszym piętrze, więc co one robiły na parterze? - zapytała na głos, dziwiąc się temu wydarzeniu. Zaraz jednak wpadła na pewien pomysł - Może oni po prostu schodzili z pietra na przerwę, a my jak debile zaczęliśmy się przed nimi chować? - oznajmiła, szczerząc się głupio. Dotarli już do schodów, na które powoli weszli. Rzeczywiście wyżej było światło, ale okazało się, że to lampka na półpiętrze. A wyżej... Panowała całkowita ciemność, którą pogłębiał słaby blask wcześniej wspomnianej lampy.
- Ciri, jestes pewna, że chcesz tam iść? - zapytała, ponownie wysyłając rudej chytrzy uśmieszek.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Dom Strachów [ STREFA DZIENNA ]
Pon Wrz 28, 2015 3:59 pm
Lysander nie był w najmniejszym stopniu świadom, że przed chwilą zyskał dwóch, nowych wrogów. Ach, jednak ten świat to jest przezabawny. Chcesz dobrze, wychodzi jak zwykle. A przecież nie chciał zrobić niczego złego! Nie miał morderczych zamiarów względem koleżanek, a dodatkowo jeszcze... No przecież strach przed czymś jest naturalną koleją rzeczy - odgrywa rolę instynktu samozachowawczego, dzięki któremu jesteśmy w stanie odróżnić niebezpieczeństwo, a co za tym idzie, także i je przeżyć; ominąć.
Starał się zdjąć z Sig jak najwięcej pająków w jak najszybszym czasie. Udało mu się to, no chyba, że coś wleciało za kołnierz ubrania dziewczyny. Nie miał zamiaru obcej koleżanki rozbierać i obmacywać, aby to sprawdzić! Tym bardziej, że obok niej znajdowała się jej... partnerka? Tak, na pewno. Chociaż nie na pewno. U dziewczyn to nigdy nie wiadomo, kto tam jest koleżanką, przyjaciółką, a kto jeszcze drugą połówką, z którą planuje się kiedyś wspólną przyszłość. U facetów chociaż to widać! Kumpla nie zaczniesz całować czy przytulać. A dziewczyny to... One do wszystkiego i wszystkich tak samo.
- Lepiej było ich uniknąć, niż na nie wejść i przegrać, prawda? I kto to tam wie. Może ktoś się nudził, ktoś przegrał... Ech, nieważne. Lepiej chodźmy - powiedział, a słysząc tę uwagę skierowaną do Ciri, spokojnie objął ją ramieniem, trzymając przy sobie.
- Nie lubię ciemności - skłamał, może już podświadomie chcąc uniknąć narobienia sobie kolejnego wroga? No tak, to było całkiem możliwe. Chociaż kto go tam wie? Lubił pomagać, więc takowy przejaw dobroci z jego strony był czymś... Czymś zwykłym.
Weszli na piętro, a Lys wychylił się, aby zerknąć czy nie ma więcej zombie. No, na razie ich nie widział, ale oświetlając nieco bardziej okolice, zauważył sporo miejsc, w których można się po prostu ukryć, na wypadek pojawienia się takowych.
- Proponuję trzymać się ścian... Ale już tych bez pająków - powiedział, ciągnąc Ciri za sobą, faktycznie trzymając się bardziej ścian. Oświetlał drogę, idąc takim tempem, aby koleżanka nie musiała za nim biec, ale też żeby nie wlekli się, jakby buty im się przyklejały.
A właśnie, skoro mowa o przyklejaniu to stanęli przy rozwidleniu korytarzy. Z jednej strony dało się zauważyć sylwetki, prawdopodobnie zombie. Z drugiej strony, pusty korytarz, jednak jego podłoga podejrzanie się świeciła, jakby była czymś wyłożona bądź wysmarowana. Albo zaszeleszczą, albo będą człapać.
Lysander oparł się o ścianę, zerkając na ziemię z dziwną substancją, a po chwili już z sufitu obniżył się tandetny duszek, z głośnym śmiechem. Pułapka, aby ściągnąć na śmiałków uwagę zombie? Czyżby to Lys ją aktywował?
Widząc to, złapał Ciri mocno i pociągnął ją za jedną z szafeczek, kucając. Rozglądał się czy można znaleźć jeszcze jakiś ciemniejszy materiał... Bądź cokolwiek, czym da się zasłonić. Latarkę w telefonie zgasił.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Dom Strachów [ STREFA DZIENNA ]
Pon Wrz 28, 2015 4:22 pm
Ciri ucieszyła się, że doszli już do schodów. Zaczynała się ta ciekawsza część więc miała nadzieję, że nie będzie myślała o ciemności, tylko o unikaniu zombie.
Gdy usłyszała słowa Chloe, drgnęła.
Z jednej strony nie chciała. Mogłaby uciec już po pierwszych paru krokach, udać, że jej tam nie było i wziąć udział w 'jaśniejszych' zabawach. Mogłaby nawet pobiec na wyścigach choć skończyłaby spocona i wyglądałaby okropnie.
Ale z drugiej strony musiała sobie coś udowodnić. Musiała stłamsić ten lęk i pokazać sobie, a raczej "tej drugiej" jak to lubiła Ciri nazywać swoją gorszą stronę osobowości, że jest najlepsza. Poza tym nie chciała wyglądać na słabą przy Sig i Chloe (chociaż ona i tak widziała dziewczynę w chwili słabości - teraz chodziło o naprawdę wizerunku), ani przy Lysie mimo, że się prawie nie znali.
- Tak, CHCĘ - powiedziała stanowczo, choć w środku trzęsła się ze strachu.
Jej wzrok musiał być naprawdę przestraszony choć twarz była obojętna jak zawsze, bo Lys objął ją ramieniem, a nawet powiedział, że to on się boi - musiał wyciągnąć dobry wniosek, że ktoś taki jak Ciri nie pozwala sobie na ujawnianie słabości jak te piszczące blondynki, które boją się byle laleczki w horrorach.
Kolejne piętro było spokojne, aż do momentu rozwidlenia. Zanim Ciri znalazła jakąś drogę ucieczki, została pociągnięta za szafki. Dziewczyna nie była ani na to przygotowana, ani na ciemność, która ogarnęła pomieszczenie po zgaszeniu latarki.
Zdusiła krzyk.
Czułą się okropnie. Ogarnęło ją okropne zimno więc skuliła się, a drgawki atakowały jej ciało. W głowie słyszała ten sam głos, który za każdym razem drwij z jej słabości. Serce zagłuszało każdy najmniejszy dźwięk. A z jej oczu popłynęły łzy.
Sigrunn Northug
Sigrunn Northug
Fresh Blood Lost in the City
Re: Dom Strachów [ STREFA DZIENNA ]
Pon Wrz 28, 2015 5:20 pm
Dreptała sobie powoli, nie odzywając się ani słowem. Dalej czuła się cholernie głupio za tę chwilę słabości, ale co miała biedna poradzić? Gdyby nie Lysander, w życiu nie doszłoby do tej sytuacji i nie zbłaźniłaby się. Ale już więcej nie powtórzy tego błędu. Musiała pamiętać, żeby w starać się unikać tulenia się do ścian i w ogóle rozglądać się po otoczeniu, to może takie coś się nie powtórzy. Może.
Przysłuchiwała się dialogowi Chloe i Lysandra i odwróciła się na moment, żeby poświecić latarką w stronę zombiaków. Wytłumaczenie z przerwą w sumie miałoby sens, bo jakimś dziwnie wesołym i skocznym krokiem szły te zgniłe mendy... Kurwa, serio? To przez tych idiotów wlazła wtedy za tamtą ścianę i przez nich najadła się strachu. Gdyby wybrali sobie inną drogę, może uniknęłaby tego. Westchnęła w duszy. Super, czyli czekało ich jeszcze jedno piętro z zombiakami i znowu będą musieli łazić po ścianach, żeby ich nie zauważono. To zaczynało się robić męczące.
Gdy weszli na następne piętro, instynktownie rozejrzała się wokół. Trochę pajęczyn przy suficie i w ogóle cała masa różnych dziwnych ozdóbek, ale nie widziała żadnego ruchu, co oznaczało, że póki co mieli spokój. A może to był taki kawał i postanowili dać zombie na dół, a tutaj po prostu sobie przejdą w spokoju? Haha, nope. Przy rozwidleniu usłyszała powłóczenie nogami i zobaczyła tam jakiś ruch, a z drugiej strony na podłodze było... coś, tak to najlepiej opisać. Już chciała cofnąć się o parę kroków i zapytać o plan, kiedy ten głupawy śmieszek zwisającego z sufitu duszka uświadomił ją, że ten koleś znowu ich w coś wkopał. Nim zdążyła się obrócić, ten już zdążył spitolić i się schować. Przynajmniej tyle dobrze, że zabrał ze sobą Ciri, zamiast tak samemu zwiać i zostawić zestrachaną rudą. W każdym razie, lekko pociągnęła Chloe wgłąb korytarza i schowała się z nią za szafką naprzeciwko kryjówki tamtej dwójki, pod drugą ścianą korytarza. Zgasiła latarkę, spojrzała na nią i wtedy przyszedł jej do głowy pewien pomysł.
A może by tak narobić im stracha i przy okazji dać Lysowi nauczkę?
Wyjrzała zza szafki i zobaczyła, że zombie aktualnie krążą koło rozwidlenia, jakby zastanawiając się, który korytarz wybrać. Idealny moment! Schowała się za szafkę, by nie było jej zza niej widać i gwizdnęła. Zombiaki jak na zawołanie spojrzały w stronę tego korytarza, rozglądnęły się po nim i zaczęły iść w ich stronę. Wtedy Norweżka obróciła latareczkę i włączyła laser. Czerwona kropka spoczęła na szafce, za którą chowali się Ciri i Lysander i przesuwała się powoli w ich stronę, a zombie zareagowały jak koty i zaczęły iść w stronę światełka. Ząbki Sig błysnęły w podłym uśmiechu. Pewnie Ciri znienawidzi ją za to do końca życia, ale wręcz nie mogła się powstrzymać.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach