▲▼
Opis będzie. Serio.
-----------------------------------------------------------------
Bjarne długo wahał się, aby napisać do Elisabeth. Dziewczyna od ich ostatniego spotkania nie odezwała się, jednak i on, również jakoś nieszczególnie starał się nawiązać kontakt. Dopiero leżąc na łóżku i tępo wpatrując w sufit przypomniał sobie o niej i tamtym wieczorze. Wyjął telefon z kieszeni, stukając szybko w klawisze, a następnie wysyłając sms'a. Wiadomość przyszła szybciej niż się spodziewał. Umówili się w bardziej znanym dla wszystkich miejscu, ze względu na kiepską orientację w terenie Elisabeth. Punktualność Bjarne zaskakiwała każdego pod względem jego perfekcyjnego podejścia do umówionych spotkań. Był dziesięć minut przed czasem, czując, że dziewczyna - jak każda typowa przedstawicielka płci pięknej - spóźni się w efektowny sposób. Siadł na ławce, bawiąc się swoją ulubioną zapalniczką, czasem nawet zerkając na zegarek, który ani na chwilę nie chciał przyspieszyć ich spotkania. Nie miał konkretnego planu, gdzie mogą pójść i co mogą robić.
W końcu z oddali zobaczył idącą w jego stronę Elisabeth. Dyskretnie przyjrzał się jej wyglądowi, który jak do tej pory ani raz nie uległ pogorszeniu. Zawsze wyglądała niesamowicie elegancko i gustownie, a każda część jej odzieży była idealnie wyprasowana. Spojrzał na siebie i w porównaniu do niej, wyglądał mniej szykownie. Spodnie z spora dziurą na prawym kolanie, wysokie oficerskie buty niedbale zasznurowane, a do tego czarna koszulka z krótkim rękawem i szara, rozpinana bluza z kapturem. Z nikłym uśmiechem powitał ją, a gdzieś w kąciku jego warg, zasklepiała się stara rana. Widoczne piegi, śmiejące się do każdego z otoczenia, jeszcze bardziej się uwydatniły na jasnej, wręcz przezroczystej skórze. Na pierwszy rzut oka widać było zmęczenie wymalowane na jego twarzy. Szkoła ledwo się skończyła, pozdawał wszystkie egzaminy, a już życie dawało mu po dupie.
- Cześć - Uśmiechnął się pogodnie, z czym rzadko widywało się na jego twarzy. Stał spokojnie, aż dziewczyna się do niego dostatecznie nie zbliży.
- Jak wakacje? Byłaś już gdzieś? - Ho ho, rozmownym się zrobił, nie na żarty.
Godzina na jego zegarku wskazywała dwudziestą z paroma minutami po. Praktycznie wszystkie mniejsze sklepiki i miejsca rozrywki, zamykały swe szklane wrota przez niechcianymi już klientami. Na szczęście pogoda im dopisywała. Ciepły wiatr delikatnie muskał ich skórę, pozostawiając po sobie przyjemne dreszcze. Bjarne ruszył przed siebie, wsuwając dłonie do kieszeni bluzy i zerknął na nią kątem oka.
- Chcesz popływać? - zaproponował. Pomysł jaki nagle zrodził się w jego głowie zapewne nie przypadnie do gustu Elisabeth. Nie była odważna i domyślał się, że jeszcze nigdy nie złamała prawa. Czy warto było ukazywać dziewczynie kawałek jego świata?
Nie czekając do końca na jej odpowiedź, mimowolnie szedł w stronę zamkniętego kąpieliska.
-----------------------------------------------------------------
Bjarne długo wahał się, aby napisać do Elisabeth. Dziewczyna od ich ostatniego spotkania nie odezwała się, jednak i on, również jakoś nieszczególnie starał się nawiązać kontakt. Dopiero leżąc na łóżku i tępo wpatrując w sufit przypomniał sobie o niej i tamtym wieczorze. Wyjął telefon z kieszeni, stukając szybko w klawisze, a następnie wysyłając sms'a. Wiadomość przyszła szybciej niż się spodziewał. Umówili się w bardziej znanym dla wszystkich miejscu, ze względu na kiepską orientację w terenie Elisabeth. Punktualność Bjarne zaskakiwała każdego pod względem jego perfekcyjnego podejścia do umówionych spotkań. Był dziesięć minut przed czasem, czując, że dziewczyna - jak każda typowa przedstawicielka płci pięknej - spóźni się w efektowny sposób. Siadł na ławce, bawiąc się swoją ulubioną zapalniczką, czasem nawet zerkając na zegarek, który ani na chwilę nie chciał przyspieszyć ich spotkania. Nie miał konkretnego planu, gdzie mogą pójść i co mogą robić.
W końcu z oddali zobaczył idącą w jego stronę Elisabeth. Dyskretnie przyjrzał się jej wyglądowi, który jak do tej pory ani raz nie uległ pogorszeniu. Zawsze wyglądała niesamowicie elegancko i gustownie, a każda część jej odzieży była idealnie wyprasowana. Spojrzał na siebie i w porównaniu do niej, wyglądał mniej szykownie. Spodnie z spora dziurą na prawym kolanie, wysokie oficerskie buty niedbale zasznurowane, a do tego czarna koszulka z krótkim rękawem i szara, rozpinana bluza z kapturem. Z nikłym uśmiechem powitał ją, a gdzieś w kąciku jego warg, zasklepiała się stara rana. Widoczne piegi, śmiejące się do każdego z otoczenia, jeszcze bardziej się uwydatniły na jasnej, wręcz przezroczystej skórze. Na pierwszy rzut oka widać było zmęczenie wymalowane na jego twarzy. Szkoła ledwo się skończyła, pozdawał wszystkie egzaminy, a już życie dawało mu po dupie.
- Cześć - Uśmiechnął się pogodnie, z czym rzadko widywało się na jego twarzy. Stał spokojnie, aż dziewczyna się do niego dostatecznie nie zbliży.
- Jak wakacje? Byłaś już gdzieś? - Ho ho, rozmownym się zrobił, nie na żarty.
Godzina na jego zegarku wskazywała dwudziestą z paroma minutami po. Praktycznie wszystkie mniejsze sklepiki i miejsca rozrywki, zamykały swe szklane wrota przez niechcianymi już klientami. Na szczęście pogoda im dopisywała. Ciepły wiatr delikatnie muskał ich skórę, pozostawiając po sobie przyjemne dreszcze. Bjarne ruszył przed siebie, wsuwając dłonie do kieszeni bluzy i zerknął na nią kątem oka.
- Chcesz popływać? - zaproponował. Pomysł jaki nagle zrodził się w jego głowie zapewne nie przypadnie do gustu Elisabeth. Nie była odważna i domyślał się, że jeszcze nigdy nie złamała prawa. Czy warto było ukazywać dziewczynie kawałek jego świata?
Nie czekając do końca na jej odpowiedź, mimowolnie szedł w stronę zamkniętego kąpieliska.
Była zaintrygowana, gdy zadzwonił jej telefon. Nawlekła ostatni koralik, a potem ostrożnie położyła całość na tacy. Wiadomość była od Bjarnego, ostatni raz, gdy go widziała, wyszła bez pożegnania z jego mieszkania jeszcze zanim chłopak wstał. Przygryzła policzek od wewnątrz, a potem odczytała SMS, spojrzała na bałagan, którego narobiła na biurku, potem na zegarek. Godzina była już dość późna, a ona straciła poczucie czasu. Szybko wystukała odpowiedź. Czekając, uderzała czubkiem buta w bok mebla. Mieli się spotkać na rynku, powiedzmy, że wiedziała, gdzie to jest.
Założyła na siebie prostą fiołkową sukienkę, która idealnie zgrała się kolorystycznie z barwą jej tęczówek. Do tego materiał przylegał ściśle do jej drobnego ciała. Założyła do tego czarne sandały i oczywiście nie mogło zabraknąć biżuterii. Na nadgarstku znalazł się zegarek i bransoletka z zawieszką w kształcie kruka. W uszy wpięła dwie perełki, a na szyję założyła cieniutki łańcuszek, na którego końcu znalazły się przeplatające się ze sobą litery "E" i "C". Jeden rzut oka w lustro i pięć minut później siedziała w samochodzie, który zawiózł ją na umówione miejsce. Nie spóźniła się w żaden efektowny sposób, jak przewidywał Bjarne.
Kierowca wysiadł, by otworzyć przed nią drzwi. Kazała mu wracać do rezydencji, a gdy będzie potrzebny, zadzwoni do niego. Nie podziękowała, nie pożegnała się, po prostu ruszyła w kierunku czekającego na nią chłopaka. Gdy była wystarczająco blisko, zlustrowała go wzrokiem od góry do dołu. Wyglądał na przemęczonego.
- Hej. Wyglądasz jak nieszczęście - odparła, z należytą sobie szczerością. Dopiero po chwili zreflektowała się, że nie tak powinno zaczynać się rozmowę.
- Wszystko w porządku? - zapytała, poprawiając pasek torebki, który przerzucony miała przez ramię. Zmrużyła na chwilę oczy, powstrzymując instynktowny odruch i mimo wszystko odpowiadając na jego pytanie.
- Dobrze, wybraliśmy się z bratem na Malediwy. - Czego potwierdzeniem na pewno nie był brak wyraźnej opalenizny, ale taki był już urok karnacji dziewczyny. Opalenizna w jej przypadku sprowadzała się do delikatnego przyciemnienia porcelanowej skóry.
- A Ty? Byłeś na jakimś wyjeździe, czy tylko pracowałeś? - spytała, ruszając wraz z nim powolnym krokiem. Jak zwykle to Bjarne był przewodnikiem i w pewien sposób zdawała się na niego.
- Popływać? Teraz? - Nawet nie ukrywała zdziwienia, która pojawiło się po tej propozycji. Nie musiała się rozglądać dookoła, by wiedzieć, że wszystko dookoła było pozamykane i nigdzie ich nie wpuszczą. Poza tym na tyle jej głowy zamajaczyło jeszcze jedno, bardziej praktyczne pytanie.
Założyła na siebie prostą fiołkową sukienkę, która idealnie zgrała się kolorystycznie z barwą jej tęczówek. Do tego materiał przylegał ściśle do jej drobnego ciała. Założyła do tego czarne sandały i oczywiście nie mogło zabraknąć biżuterii. Na nadgarstku znalazł się zegarek i bransoletka z zawieszką w kształcie kruka. W uszy wpięła dwie perełki, a na szyję założyła cieniutki łańcuszek, na którego końcu znalazły się przeplatające się ze sobą litery "E" i "C". Jeden rzut oka w lustro i pięć minut później siedziała w samochodzie, który zawiózł ją na umówione miejsce. Nie spóźniła się w żaden efektowny sposób, jak przewidywał Bjarne.
Kierowca wysiadł, by otworzyć przed nią drzwi. Kazała mu wracać do rezydencji, a gdy będzie potrzebny, zadzwoni do niego. Nie podziękowała, nie pożegnała się, po prostu ruszyła w kierunku czekającego na nią chłopaka. Gdy była wystarczająco blisko, zlustrowała go wzrokiem od góry do dołu. Wyglądał na przemęczonego.
- Hej. Wyglądasz jak nieszczęście - odparła, z należytą sobie szczerością. Dopiero po chwili zreflektowała się, że nie tak powinno zaczynać się rozmowę.
- Wszystko w porządku? - zapytała, poprawiając pasek torebki, który przerzucony miała przez ramię. Zmrużyła na chwilę oczy, powstrzymując instynktowny odruch i mimo wszystko odpowiadając na jego pytanie.
- Dobrze, wybraliśmy się z bratem na Malediwy. - Czego potwierdzeniem na pewno nie był brak wyraźnej opalenizny, ale taki był już urok karnacji dziewczyny. Opalenizna w jej przypadku sprowadzała się do delikatnego przyciemnienia porcelanowej skóry.
- A Ty? Byłeś na jakimś wyjeździe, czy tylko pracowałeś? - spytała, ruszając wraz z nim powolnym krokiem. Jak zwykle to Bjarne był przewodnikiem i w pewien sposób zdawała się na niego.
- Popływać? Teraz? - Nawet nie ukrywała zdziwienia, która pojawiło się po tej propozycji. Nie musiała się rozglądać dookoła, by wiedzieć, że wszystko dookoła było pozamykane i nigdzie ich nie wpuszczą. Poza tym na tyle jej głowy zamajaczyło jeszcze jedno, bardziej praktyczne pytanie.
Cholera, nawet ona zauważyła, że wyglądał jak kupa gruzu. W sumie, do spotkania z nią starał się jakoś ogarnąć. Wziął szybki prysznic, poprawił włosy, jednak paskudne zmęczenie i rozwalona warga, wcale nie poprawiały jakoś wyśmienicie kondycji jego skóry. Nie wyszło. Nie przejął się tym jakoś szczególnie, jednak odruchowo dłonią dotknął swojej twarzy.
– Tak, miałem kilka komplikacji w swoim życiu, ale jest okej – Jasne. Kłamca roku. Po co miał jej opowiadać o fali nieszczęść jakie na niego spłynęły. Musiał się rozerwać, wyjść z czterech ścian domu. Spotkanie z Nikiem, wcale nie poprawiłoby mu humory. Ba, byłoby jeszcze gorzej, gdyż ten znał go na wylot. Spotkanie się z całkiem obcą osobą, wydawało się dobrym pomysłem, a Elisabeth okazała się strzałem w dziesiątkę. Potarł dłonią kark, przytakując na własne słowa.
Malediwy? Nieźle. On jedynie mógł pomarzyć o podobnych podróżach. Ciekawe, jak było na Malediwach. Jakie rozciągały się widoki, urwiska do wspinaczek i woda. Myślami zajrzał do nieznanego sobie miejsca, aby chociaż na chwilę poczuć ciepło promieni słońca na policzkach. Może by te cholerne piegi trochę mu wyjaśniały albo, od zgrozo, byłoby ich znacznie więcej.
- Pracowałem. Dużo. – odparł zgodnie z prawdą. Zapieprzał w barze czasem nawet po osiemnaście godzin nie czując nóg. Wracał do domu, padał twarzą w poduszkę i po prostu usypiał bez zjedzenia czegokolwiek. Praktycznie wolne dni wyjeżdżał z miasta i jechał do rodzinnego domu. Oczywiście nie z własnej chęci, a obowiązku. Jego sporej wielkości dom odrzucał go na kilometr. Odrażał swym pięknym wnętrzem i wypielęgnowanym równiutko ogrodem. Dokładnie sprzątnięty każdy kawałek mebla, napawał go mnóstwem złych wspomnień. Kiedy tylko tam przyjeżdżał odliczał dni, godziny, minuty do wyjazdu.
Kiedy szli w stronę zamkniętej pływalni, zerknął na dziewczynę kątem oka, zastanawiając się czy ta zdaje sobie sprawę z tego, co zamierzają zrobić.
- Tak, teraz. Zaufaj mi – powiedział, jednak wcale nie brzmiąc dość przekonująco. Bjarne ogólnie sprawiał wrażenie osoby, na którą trzeba uważać. Pod maską ładnego chłopaka, ukrywała się naprawdę irygująca otoczenie, wredna bestia.
Zaszli od tyłu, gdyż nie było innej drogi. Bjarne nie robił tego po raz pierwszy, co dało się zauważyć na pierwszy rzut oka. Zbyt sprawnie ocenił stabilność siatki, jaka dzieliła ich od drzwi na basen.
- Musimy przez nią przejść. Dasz radę? – zapytał, licząc na twierdzącą odpowiedź. W innym wypadku musiałby ją podsadzać albo nawet pomagać wejść. Zerknął na jej obuwie, stwierdzając, że spokojnie poradzi sobie z przejściem. Poczekał aż Elisabeth zrobi to pierwsza, dopiero potem sam przelazł przez płot. Wysokość jaką pokonali wcale nie była ogromna, ot półmetrowy płotek. Kiedy byli pod drzwiami, odgradzającymi ich od przyjemnej wody, Bjarne wyciągnął z kieszeni klucz, którym najzwyczajniej w świecie im otwarł. Przodując przeszedł przez próg, doskonale poruszając się po ów miejscu. Do środka wpadało światło z zewnątrz, oświetlając taflę spokojnej wody. Zerknął przez ramię na Elisabeth, zapraszając ją gestem głowy do środka.
- Wskakujemy? – zapytał. No chyba, nie myślała, że przyszli tutaj tylko pooglądać wnętrze.
– Tak, miałem kilka komplikacji w swoim życiu, ale jest okej – Jasne. Kłamca roku. Po co miał jej opowiadać o fali nieszczęść jakie na niego spłynęły. Musiał się rozerwać, wyjść z czterech ścian domu. Spotkanie z Nikiem, wcale nie poprawiłoby mu humory. Ba, byłoby jeszcze gorzej, gdyż ten znał go na wylot. Spotkanie się z całkiem obcą osobą, wydawało się dobrym pomysłem, a Elisabeth okazała się strzałem w dziesiątkę. Potarł dłonią kark, przytakując na własne słowa.
Malediwy? Nieźle. On jedynie mógł pomarzyć o podobnych podróżach. Ciekawe, jak było na Malediwach. Jakie rozciągały się widoki, urwiska do wspinaczek i woda. Myślami zajrzał do nieznanego sobie miejsca, aby chociaż na chwilę poczuć ciepło promieni słońca na policzkach. Może by te cholerne piegi trochę mu wyjaśniały albo, od zgrozo, byłoby ich znacznie więcej.
- Pracowałem. Dużo. – odparł zgodnie z prawdą. Zapieprzał w barze czasem nawet po osiemnaście godzin nie czując nóg. Wracał do domu, padał twarzą w poduszkę i po prostu usypiał bez zjedzenia czegokolwiek. Praktycznie wolne dni wyjeżdżał z miasta i jechał do rodzinnego domu. Oczywiście nie z własnej chęci, a obowiązku. Jego sporej wielkości dom odrzucał go na kilometr. Odrażał swym pięknym wnętrzem i wypielęgnowanym równiutko ogrodem. Dokładnie sprzątnięty każdy kawałek mebla, napawał go mnóstwem złych wspomnień. Kiedy tylko tam przyjeżdżał odliczał dni, godziny, minuty do wyjazdu.
Kiedy szli w stronę zamkniętej pływalni, zerknął na dziewczynę kątem oka, zastanawiając się czy ta zdaje sobie sprawę z tego, co zamierzają zrobić.
- Tak, teraz. Zaufaj mi – powiedział, jednak wcale nie brzmiąc dość przekonująco. Bjarne ogólnie sprawiał wrażenie osoby, na którą trzeba uważać. Pod maską ładnego chłopaka, ukrywała się naprawdę irygująca otoczenie, wredna bestia.
Zaszli od tyłu, gdyż nie było innej drogi. Bjarne nie robił tego po raz pierwszy, co dało się zauważyć na pierwszy rzut oka. Zbyt sprawnie ocenił stabilność siatki, jaka dzieliła ich od drzwi na basen.
- Musimy przez nią przejść. Dasz radę? – zapytał, licząc na twierdzącą odpowiedź. W innym wypadku musiałby ją podsadzać albo nawet pomagać wejść. Zerknął na jej obuwie, stwierdzając, że spokojnie poradzi sobie z przejściem. Poczekał aż Elisabeth zrobi to pierwsza, dopiero potem sam przelazł przez płot. Wysokość jaką pokonali wcale nie była ogromna, ot półmetrowy płotek. Kiedy byli pod drzwiami, odgradzającymi ich od przyjemnej wody, Bjarne wyciągnął z kieszeni klucz, którym najzwyczajniej w świecie im otwarł. Przodując przeszedł przez próg, doskonale poruszając się po ów miejscu. Do środka wpadało światło z zewnątrz, oświetlając taflę spokojnej wody. Zerknął przez ramię na Elisabeth, zapraszając ją gestem głowy do środka.
- Wskakujemy? – zapytał. No chyba, nie myślała, że przyszli tutaj tylko pooglądać wnętrze.
Jeśli stan, w którym obecnie znajdował się Bjarne był stanem po ogarnięciu, to aż nie chciałaby go widzieć bezpośrednio po bójce, w której najwidoczniej uczestniczył. I ile nocy zarwał? Milion? Spał w ogóle od czasu, gdy widzieli się na początku wakacji? I choć w głowie kłębiło jej się kilka pytań, to jednak na twarzy pozostała obojętna.
- To dobrze. - Jeśli ktoś się spodziewał, że będzie drążyć temat, to się grubo mylił. Nie interesowało ją aż tak życie Bjarnego, by miała wypytywać o szczegóły jego komplikacji, zwłaszcza skoro wolał kłamać, że jest już okej. Jego stan nie wskazywał na to, by miało tak być. Pozwoliła mu jednak trwać w iluzji, że połknęła taką wymówkę. Gdyby chciał, to sam by powiedział. Zresztą nie wydawał się skoro do tego, by ktoś miał ciągnąć go za język.
Wyjęła z torby klamrę do włosów, którą przyczepiła chwilowo do paska torby. Zebrała wszystkie włosy w jedną rękę, a potem spięła je klamrą w koński ogon. Chłód, który poczuła na szyi, był więcej niż przyjemny. Była niby końcówka lata, ale pogoda wciąż była bardzo słoneczna.
- Wciąż w tym samym barze? - zapytała, rozglądając się dookoła za jakąś ławką, na której mogłaby usiąść, zamiast stać na środku placu, jak słup soli. Praca wydawała się w miarę neutralnym tematem do rozmowy. Przede wszystkim niezbyt osobista, pozwalająca pozostać na stabilnym gruncie.
Plany odnośnie do spoczynku zostały rozwiane, gdy Bjarne ruszył chodnikiem przed siebie, a Lisa poszła za nim, jako że to jego pomysłem było, by wspólnie spędzić wieczór.
Zaufaj mi.
Prawie parsknęła śmiechem, słysząc to. Na zaufanie należało sobie zasłużyć, to raz. A dwa, słysząc coś takiego, nie była pewna, czy istniała osoba, która nie zdwoiłaby swoich podejrzeń. A trzy, no wystarczyło spojrzeć na chłopaka, by wiedzieć, że coś kombinuje.
- Bjarne, właściwie, gdzie Ty chcesz "popływać"? - zapytała, mrużąc fiołkowe oczy, ale odpowiedź przyszła szybciej niż się spodziewała. Rozejrzała się po okolicy, w której się znaleźli i dostrzegła pływalnię.
- Chyba sobie żartujesz - stwierdziła, zatrzymując się w pół kroku w drodze na tyły kompleksu. Rzuciła chłopakowi pytające spojrzenie, oczekując, że zacznie się śmiać, czy coś w tym rodzaju. Nie zrobił tego. Spojrzała za siebie przez ramię, a potem znów na Norwega. Poszła za nim z czystej ciekawości.
- Oczywiście, że nie - fuknęła, patrząc na niskie ogrodzenie. Teoretycznie wystarczyło przełożyć przez nie nogę i znaleźć się po drugiej stronie. Przeszła przez płotek tylko, dlatego, że wiedziała, iż chłopak nie posiada kluczy od pływalni. Jakie więc było jej zaskoczenie, gdy klucz się jednak znalazł. Zawahała się, gdy chłopak wszedł do środka. To było nielegalne. To było złe i nie powinna była tego robić, a gdyby jej rodzice się o tym dowiedzieli.. Nie istniała szkoła z internatem, która byłaby dostatecznie daleko dla nich. Może właśnie dlatego, złapała za klamkę, nim drzwi się zamknęły i podążyła śladem Bjarnego.
Spojrzała na delikatnie falującą powierzchnię wody, a także na chłopaka, która przez odbijające światło, była lekko niebieskawa.
- Nie mam stroju, więc nie - odpowiedziała, rozglądając się dookoła. Nie przeszkadzało jednak, by zdjęła sandały i chociaż pomoczyła nogi, skoro już tutaj byli. Więc to właśnie uczyniła. Odpięła zamki przy butach, biorąc je do ręki. Podeszła do brzegu basenu, na którym usiadła i zamoczyła stopy w chłodnej, chlorowanej wodzie.
- To dobrze. - Jeśli ktoś się spodziewał, że będzie drążyć temat, to się grubo mylił. Nie interesowało ją aż tak życie Bjarnego, by miała wypytywać o szczegóły jego komplikacji, zwłaszcza skoro wolał kłamać, że jest już okej. Jego stan nie wskazywał na to, by miało tak być. Pozwoliła mu jednak trwać w iluzji, że połknęła taką wymówkę. Gdyby chciał, to sam by powiedział. Zresztą nie wydawał się skoro do tego, by ktoś miał ciągnąć go za język.
Wyjęła z torby klamrę do włosów, którą przyczepiła chwilowo do paska torby. Zebrała wszystkie włosy w jedną rękę, a potem spięła je klamrą w koński ogon. Chłód, który poczuła na szyi, był więcej niż przyjemny. Była niby końcówka lata, ale pogoda wciąż była bardzo słoneczna.
- Wciąż w tym samym barze? - zapytała, rozglądając się dookoła za jakąś ławką, na której mogłaby usiąść, zamiast stać na środku placu, jak słup soli. Praca wydawała się w miarę neutralnym tematem do rozmowy. Przede wszystkim niezbyt osobista, pozwalająca pozostać na stabilnym gruncie.
Plany odnośnie do spoczynku zostały rozwiane, gdy Bjarne ruszył chodnikiem przed siebie, a Lisa poszła za nim, jako że to jego pomysłem było, by wspólnie spędzić wieczór.
Zaufaj mi.
Prawie parsknęła śmiechem, słysząc to. Na zaufanie należało sobie zasłużyć, to raz. A dwa, słysząc coś takiego, nie była pewna, czy istniała osoba, która nie zdwoiłaby swoich podejrzeń. A trzy, no wystarczyło spojrzeć na chłopaka, by wiedzieć, że coś kombinuje.
- Bjarne, właściwie, gdzie Ty chcesz "popływać"? - zapytała, mrużąc fiołkowe oczy, ale odpowiedź przyszła szybciej niż się spodziewała. Rozejrzała się po okolicy, w której się znaleźli i dostrzegła pływalnię.
- Chyba sobie żartujesz - stwierdziła, zatrzymując się w pół kroku w drodze na tyły kompleksu. Rzuciła chłopakowi pytające spojrzenie, oczekując, że zacznie się śmiać, czy coś w tym rodzaju. Nie zrobił tego. Spojrzała za siebie przez ramię, a potem znów na Norwega. Poszła za nim z czystej ciekawości.
- Oczywiście, że nie - fuknęła, patrząc na niskie ogrodzenie. Teoretycznie wystarczyło przełożyć przez nie nogę i znaleźć się po drugiej stronie. Przeszła przez płotek tylko, dlatego, że wiedziała, iż chłopak nie posiada kluczy od pływalni. Jakie więc było jej zaskoczenie, gdy klucz się jednak znalazł. Zawahała się, gdy chłopak wszedł do środka. To było nielegalne. To było złe i nie powinna była tego robić, a gdyby jej rodzice się o tym dowiedzieli.. Nie istniała szkoła z internatem, która byłaby dostatecznie daleko dla nich. Może właśnie dlatego, złapała za klamkę, nim drzwi się zamknęły i podążyła śladem Bjarnego.
Spojrzała na delikatnie falującą powierzchnię wody, a także na chłopaka, która przez odbijające światło, była lekko niebieskawa.
- Nie mam stroju, więc nie - odpowiedziała, rozglądając się dookoła. Nie przeszkadzało jednak, by zdjęła sandały i chociaż pomoczyła nogi, skoro już tutaj byli. Więc to właśnie uczyniła. Odpięła zamki przy butach, biorąc je do ręki. Podeszła do brzegu basenu, na którym usiadła i zamoczyła stopy w chłodnej, chlorowanej wodzie.
- Tak, ciągle w tym samym - odpowiedział na jej pytanie. Faktycznie, rozmowa o pracy była jednym z lepszych wyjść zważając na to, że nie ingerowała bardziej w jego życie prywatne.
Nie drążyła tematu, bardzo dobrze. Było mu to bardzo na rękę, gdyż nie zamierzał się nikomu zwierzać z własnych problemów. Nie odczuwał takiej potrzeby, a użalanie się nad własnym losem, nie było w jego stylu.
- Na kąpielisku, Elis - parsknął z jej nieświadomości, a może raczej z jej bardzo doskonałej świadomości. Włamali się przed chwilą do budynku, najpewniej strzeżonym przez starszego gościa w za małym kombinezonie strażniczym i tłustą od hamburgera czapką ulubionej drużyny piłkarskiej.
Dziewczyna musiała mieć świadomość, że złamali prawo. Ba, ona doskonale o tym wiedziała. I czego w takim razie się spodziewała? Naprawdę sądziła, że Bjarne chciał jej zaimponować tak marnym popisem? Od samego początku pierwotnym założeniem było włamanie się, poczucie lekkiej adrenaliny i popływanie w wodzie, która normalnie była dostępna dla wszystkich, jednak po zamknięciu stawała się świętym Gralem.
W końcu weszli, ale bardziej, w tym momencie, interesował go basen. Spokojna, uśpiona woda dawała złudne wrażenie leniwie poruszając się przez wpadające do środka światło księżyca. Blondyn z uwagą rozejrzał się po wnętrzu, a następnie wzrok przeniósł na Elisabeth. Dziewczyna naprawdę uważała, że przychodząc na pływalnię będzie moczyć jedynie stopy? Parsknął śmiechem do własnych myśli, kręcąc z niedowierzaniem głową.
- Strój kąpielowy? A po co ci strój kąpielowy? - zapytał, zbliżając się również do krawędzi wypłytkowanego basenu. Zaraz ściągnął przez głowę koszulkę i odrzucił na bok bluzę. Palcami sięgnął do paska, który wraz ze spodniami uderzył o kafelki z cichym brzdękiem. Nie zdziwił się, gdyby Elisabeth nagle wystraszyła się, gdyż akurat tuż obok niej stał pół nagi chłopak, którego widziała raptem parę razy i to wcale w nie najlepszych okolicznościach. Dobrze zbudowane ciało, sugerowało o rygorystycznych treningach, a dwie długie blizny przechodzące przez całe jego plecy aż do boku, najwidoczniej o traumatycznych przeżyciach.
- Ja zamierzam to wykorzystać. - No i wskoczył. Był bardziej stuknięty niż mogłoby się wydawać. Zanurzył się w wodzie, nie wypływając od razu na powierzchnię. Dopiero po chwili wyłonił się tuż obok niej i złapał ją za kostkę. Spojrzał na nią z szerokim, wrednym uśmiechem, który zwiastował coś złego. I faktycznie, Elisabeth po chwili została pociągnięta do wody. Jednym sprawny, mocnym ruchem pociągnął ją na siebie, a kiedy ta wpadła, złapał ją coby się nie utopiła z przerażenia. Wynurzył się z dziewczyną i spojrzał na nią, czekając na lawinę przekleństw. W końcu, kto by się nie wkurzył o podobną rzecz, zwłaszcza dziewczyna. One zazwyczaj przykładały dużą wagę do swego wyglądu, rzadko czerpiąc radość z krótkich chwil, które praktycznie nigdy się drugi raz nie zdarzały.
Nie drążyła tematu, bardzo dobrze. Było mu to bardzo na rękę, gdyż nie zamierzał się nikomu zwierzać z własnych problemów. Nie odczuwał takiej potrzeby, a użalanie się nad własnym losem, nie było w jego stylu.
- Na kąpielisku, Elis - parsknął z jej nieświadomości, a może raczej z jej bardzo doskonałej świadomości. Włamali się przed chwilą do budynku, najpewniej strzeżonym przez starszego gościa w za małym kombinezonie strażniczym i tłustą od hamburgera czapką ulubionej drużyny piłkarskiej.
Dziewczyna musiała mieć świadomość, że złamali prawo. Ba, ona doskonale o tym wiedziała. I czego w takim razie się spodziewała? Naprawdę sądziła, że Bjarne chciał jej zaimponować tak marnym popisem? Od samego początku pierwotnym założeniem było włamanie się, poczucie lekkiej adrenaliny i popływanie w wodzie, która normalnie była dostępna dla wszystkich, jednak po zamknięciu stawała się świętym Gralem.
W końcu weszli, ale bardziej, w tym momencie, interesował go basen. Spokojna, uśpiona woda dawała złudne wrażenie leniwie poruszając się przez wpadające do środka światło księżyca. Blondyn z uwagą rozejrzał się po wnętrzu, a następnie wzrok przeniósł na Elisabeth. Dziewczyna naprawdę uważała, że przychodząc na pływalnię będzie moczyć jedynie stopy? Parsknął śmiechem do własnych myśli, kręcąc z niedowierzaniem głową.
- Strój kąpielowy? A po co ci strój kąpielowy? - zapytał, zbliżając się również do krawędzi wypłytkowanego basenu. Zaraz ściągnął przez głowę koszulkę i odrzucił na bok bluzę. Palcami sięgnął do paska, który wraz ze spodniami uderzył o kafelki z cichym brzdękiem. Nie zdziwił się, gdyby Elisabeth nagle wystraszyła się, gdyż akurat tuż obok niej stał pół nagi chłopak, którego widziała raptem parę razy i to wcale w nie najlepszych okolicznościach. Dobrze zbudowane ciało, sugerowało o rygorystycznych treningach, a dwie długie blizny przechodzące przez całe jego plecy aż do boku, najwidoczniej o traumatycznych przeżyciach.
- Ja zamierzam to wykorzystać. - No i wskoczył. Był bardziej stuknięty niż mogłoby się wydawać. Zanurzył się w wodzie, nie wypływając od razu na powierzchnię. Dopiero po chwili wyłonił się tuż obok niej i złapał ją za kostkę. Spojrzał na nią z szerokim, wrednym uśmiechem, który zwiastował coś złego. I faktycznie, Elisabeth po chwili została pociągnięta do wody. Jednym sprawny, mocnym ruchem pociągnął ją na siebie, a kiedy ta wpadła, złapał ją coby się nie utopiła z przerażenia. Wynurzył się z dziewczyną i spojrzał na nią, czekając na lawinę przekleństw. W końcu, kto by się nie wkurzył o podobną rzecz, zwłaszcza dziewczyna. One zazwyczaj przykładały dużą wagę do swego wyglądu, rzadko czerpiąc radość z krótkich chwil, które praktycznie nigdy się drugi raz nie zdarzały.
Pokiwała głową ze zrozumieniem i to właściwie.. To właściwie było tyle. Nie zapytała o nic więcej, dlatego też nawet temat pracy umarł śmiercią naturalną. Co w jej towarzystwie było dość częstym zjawiskiem.
Westchnęła ciężko, gdy odpowiedział na jej pytanie. Jakiś cień nadziei, że jednak się myliła, właśnie zniknął.
Potem już znaleźli się w środku, więc nie było sensu rozwodzić się nad tym dłużej. Nad konsekwencjami mogła się również zastanowić później, najlepiej, gdy już sobie stąd pójdą, a miała nadzieję, że długo to chłopakowi nie zajmie. Nie, nie zamierzała wchodzić do basenu, choć przewidywała, że czwartoklasista się nie powstrzyma. W innym wypadku przyprowadzanie jej to w miejsce byłoby całkowicie bez sensu.
Poruszyła nogami, które zanurzone miała tylko po kostki. Woda była chłodna i przyjemna po całym dniu gorączki. Przesunęła się bliżej krawędzi, by zanurzyć nogi kawałek dalej. Słysząc śmiech, obróciła głowę w kierunku Bjarnego. Zmrużyła fiołkowe oczy, nie musiała pytać, by wiedzieć, że śmiał się z niej. Było to jednak na tyle bez znaczenia, że nie zmieniła zdania odnośnie do zanurzenia się w wodzie.
- Jak to po co mi stój kąpielowy? - To pytanie było na tyle niedorzeczne, że musiała je zadać raz jeszcze, patrząc wyczekująco na chłopaka. Więc właściwie jak on to sobie wyobrażał? Mieli się kąpać w ubraniach? I znów odpowiedź przyszła szybciej w czynach niż w słowach.
W momencie, w którym koszulka wylądowała na kafelkach, spojrzała na jego nagi tors. To jednak nie był koniec i wszystko, co najgorsze miało być dopiero przed nią. Kiedy złapał za pasek spodni, który zaczął odpinać, odwróciła głowę w drugą stronę, zamykając oczy. Rumieniec, który pokrył jej poliki, zszedł również na szyję. Wzdrygnęła się, gdy klamra charakterystycznie uderzyła w kafelki. Nie spojrzała na chłopaka, by sprawdzić, do jakiego stopnia się rozebrał. Bez względu na to, wiedziała, że było to zbyt wiele. W gruncie rzeczy nie zależało jej, by oglądać roznegliżowanego blondyna.
Syknęła, gdy rozbryzg wody, dosięgnął jej, mocząc sukienkę na udach i po części na brzuchu. Otworzyła oczy, kiedy Bjarne był jeszcze pod wodą, się nie wynurzając. I dobrze. Mógł tam pozostać i się utopić. Chciała się właśnie cofnąć i wstać, gdy chłodne, mokre palce zacisnęły się na jej kostce. Spojrzała w twarz chłopaka i po prostu wiedziała, że za chwilę pojedyncze krople na sukience nie będą jej jedynym problemem. Nie myliła się, bo po chwili poczuła lekki stan nieważkości, a potem drastyczną zmianę temperatury, gdy chłodna toń zamykała się nad jej głową. Gdy tylko wypchnęła ją woda, zaczęła się krztusić, tą która dostała jej się przez nos i usta, które otwarte miała, by zaprotestować przed tym wszystkim. Z zamkniętymi oczami, które szczypały ją od chloru znajdującego się w wodzie, złapała się pierwszej lepszej rzeczy, którą były ramiona chłopaka. Zacisnęła na nich palce, wbijając mu paznokcie w skórę, w której najprawdopodobniej pozostać mu miały półksiężycowate kształty. Gdy złapała pierwszy oddech, unosząc się już na powierzchni, przetarła oczy jedną ręką i spojrzała na Bjarnego z mordem w oczach. Wzięła zamach i uderzyła zaciśniętą pięścią w ramię blondyna. Nie było to mocne uderzenie, bo jednak dziewczyna nie posiadała zbyt wielkiej siły. Jednak przyniosło jej cień satysfakcji.
- Dupek - mruknęła, nie robiąc mu, nie wiadomo jakiej awantury, choć widziała, że właśnie tego się po niej spodziewał. Odepchnęła się od niego i podpłynęła do drabinki, po której to po chwili się wspięła, ociekając litrami wody.
Westchnęła ciężko, gdy odpowiedział na jej pytanie. Jakiś cień nadziei, że jednak się myliła, właśnie zniknął.
Potem już znaleźli się w środku, więc nie było sensu rozwodzić się nad tym dłużej. Nad konsekwencjami mogła się również zastanowić później, najlepiej, gdy już sobie stąd pójdą, a miała nadzieję, że długo to chłopakowi nie zajmie. Nie, nie zamierzała wchodzić do basenu, choć przewidywała, że czwartoklasista się nie powstrzyma. W innym wypadku przyprowadzanie jej to w miejsce byłoby całkowicie bez sensu.
Poruszyła nogami, które zanurzone miała tylko po kostki. Woda była chłodna i przyjemna po całym dniu gorączki. Przesunęła się bliżej krawędzi, by zanurzyć nogi kawałek dalej. Słysząc śmiech, obróciła głowę w kierunku Bjarnego. Zmrużyła fiołkowe oczy, nie musiała pytać, by wiedzieć, że śmiał się z niej. Było to jednak na tyle bez znaczenia, że nie zmieniła zdania odnośnie do zanurzenia się w wodzie.
- Jak to po co mi stój kąpielowy? - To pytanie było na tyle niedorzeczne, że musiała je zadać raz jeszcze, patrząc wyczekująco na chłopaka. Więc właściwie jak on to sobie wyobrażał? Mieli się kąpać w ubraniach? I znów odpowiedź przyszła szybciej w czynach niż w słowach.
W momencie, w którym koszulka wylądowała na kafelkach, spojrzała na jego nagi tors. To jednak nie był koniec i wszystko, co najgorsze miało być dopiero przed nią. Kiedy złapał za pasek spodni, który zaczął odpinać, odwróciła głowę w drugą stronę, zamykając oczy. Rumieniec, który pokrył jej poliki, zszedł również na szyję. Wzdrygnęła się, gdy klamra charakterystycznie uderzyła w kafelki. Nie spojrzała na chłopaka, by sprawdzić, do jakiego stopnia się rozebrał. Bez względu na to, wiedziała, że było to zbyt wiele. W gruncie rzeczy nie zależało jej, by oglądać roznegliżowanego blondyna.
Syknęła, gdy rozbryzg wody, dosięgnął jej, mocząc sukienkę na udach i po części na brzuchu. Otworzyła oczy, kiedy Bjarne był jeszcze pod wodą, się nie wynurzając. I dobrze. Mógł tam pozostać i się utopić. Chciała się właśnie cofnąć i wstać, gdy chłodne, mokre palce zacisnęły się na jej kostce. Spojrzała w twarz chłopaka i po prostu wiedziała, że za chwilę pojedyncze krople na sukience nie będą jej jedynym problemem. Nie myliła się, bo po chwili poczuła lekki stan nieważkości, a potem drastyczną zmianę temperatury, gdy chłodna toń zamykała się nad jej głową. Gdy tylko wypchnęła ją woda, zaczęła się krztusić, tą która dostała jej się przez nos i usta, które otwarte miała, by zaprotestować przed tym wszystkim. Z zamkniętymi oczami, które szczypały ją od chloru znajdującego się w wodzie, złapała się pierwszej lepszej rzeczy, którą były ramiona chłopaka. Zacisnęła na nich palce, wbijając mu paznokcie w skórę, w której najprawdopodobniej pozostać mu miały półksiężycowate kształty. Gdy złapała pierwszy oddech, unosząc się już na powierzchni, przetarła oczy jedną ręką i spojrzała na Bjarnego z mordem w oczach. Wzięła zamach i uderzyła zaciśniętą pięścią w ramię blondyna. Nie było to mocne uderzenie, bo jednak dziewczyna nie posiadała zbyt wielkiej siły. Jednak przyniosło jej cień satysfakcji.
- Dupek - mruknęła, nie robiąc mu, nie wiadomo jakiej awantury, choć widziała, że właśnie tego się po niej spodziewał. Odepchnęła się od niego i podpłynęła do drabinki, po której to po chwili się wspięła, ociekając litrami wody.
Widząc, że dziewczyna kompletnie nie rozumie sensu włamania się na basen, parsknął śmiechem. Kompletnie jej nie rozumiał. Była tak dziwna i inna, niż wszystkie dziewczyny, z którymi się spotykał, że w pewnym momencie zaczął uważać, że ta go musi wkręcać. Jednak im dalej brnął, tym coraz bardziej wątpił, że Elisabeth jest typem żartownisia. Musiał się sporo natrudzić, aby nie palnąć czegoś głupiego w jej towarzystwie, gdyż dziewczyna kompletnie nie rozumiała żartów, ani tym bardziej niewypowiedzianych aluzji. Zazwyczaj to mężczyźni nie rozumieli wszelkich dawanych sygnałów przez kobiety, jednak w tym wypadku Elisabeth miała więcej wspólnego z płcią przeciwną niż mogłoby się jej to wydawać. Bjarne obserwując ją świetnie się bawił. Wiecznie nie rozumiejąca prostego świata Cartierówna, stanowiła dla niego idealny kąsek do droczenia się i wszelkiego podpuszczania. Ba, one nawet na nią nie działały.
- Daj spokój – rzucił jedynie, jakby ten argument miał ją przekonać do ściągnięcia większej części odzienia. Przecież nie chciał jej oglądać nagą, ba, nie zależało mu przecież na podrywaniu jej, jednak logicznym było rozebranie się. Lecz ona miała inne do tego podejście. Bjarne wskoczył na główkę, a wówczas jego chory umysł wytworzył przebiegły plan, który szybko się ziścił. Wciągnął ją pod wodę, nie zastanawiając się nad konsekwencjami własnych czynów. Dopiero kiedy oboje się wynurzyli poczuł pieść Elisabeth na własnym ramieniu. Tak jak sądził, wkurzyła się. Pomimo tego, nie sprawiła mu bólu na jaki liczył.
- No weź, nie bądź taka – mruknął, obserwując jak dziewczyna odsuwa się od niego i płynie do drabinki. Ona zdecydowanie była dziwna. Sztywna do granic możliwości, jakby połknęła kij. Nie potrafił jej rozgryźć. Czy ona kiedykolwiek była chociaż przez chwilę rozluźniona i nie zachowywała się jak zaprogramowana na snobizm maszyna? Szczerze powiedziawszy, na dłuższą metę było to męczące. Miał nikłą nadzieję, że chociaż głupoty ją trochę rozruszają, dlatego też wszelki dobry nastrój poszedł się chrzanić z momentem ucieknięcia dziewczyny z wody. Sam wydostał się na brzeg, ociekając wodą. W porównaniu do niej, on miał suche ubrania, które nie ucierpiały na wygłupach. Spojrzał na nią, ubierając mokre spodnie na siebie. Zapewne w kilka sekund przemokną, szybko naciągnął koszulkę przez głowę, a bluzę podał jej.
- Załóż – powiedział, a wówczas z daleka dało się usłyszeć kroki. Bjarne był wyczulony na podobne dźwięki, gdyż nie pierwszy raz robił coś nielegalnego. Kątem oka zauważył światło latarki, a kroki zrobiły się dużo bardziej głośne. Dojrzał za dużą szybą, tłusty brzuch strażnika, który miał właśnie obchód, bądź zmierzał do łazienki, jeden kij. Złapał Elisabeth za łokieć i pociągnął ją w dół, ukrywając się z nią tuż przy ławkach.
- Mała zmiana planu. - Złapał ją za nadgarstek i pociągnął za sobą, będąc pochylonym. Ruszył szybkim krokiem w stronę wyjścia i kiedy był już przy samutkich drzwiach do środka wszedł ochroniarz i poświecił na nich latarką. Od razu zostali zauważeni, na co mężczyzna głośno krzyknął „ej, gówniarze! Stać!”. Ale Bjarne wcale go nie słuchał. Szarpnął za sobą dziewczynę szybko wybiegając na chłodne powietrze i zaraz bez jakichkolwiek pytań czy protestów, pomógł jej przejść przez płot. Sam przeskoczył również bez większych problemów, ponownie ją łapiąc, ciągnąc za sobą. Musieli zniknąć w trybie natychmiastowym z obiektu kąpieliska. Kiedy to już nastąpiło, oparł się plecami o pobliski mur budynku, dysząc ciężko i czekając na opiernicz życia.
edit:
Nie chce mi się nowego posta pisać, więc tu dopisuje [zt]
- Daj spokój – rzucił jedynie, jakby ten argument miał ją przekonać do ściągnięcia większej części odzienia. Przecież nie chciał jej oglądać nagą, ba, nie zależało mu przecież na podrywaniu jej, jednak logicznym było rozebranie się. Lecz ona miała inne do tego podejście. Bjarne wskoczył na główkę, a wówczas jego chory umysł wytworzył przebiegły plan, który szybko się ziścił. Wciągnął ją pod wodę, nie zastanawiając się nad konsekwencjami własnych czynów. Dopiero kiedy oboje się wynurzyli poczuł pieść Elisabeth na własnym ramieniu. Tak jak sądził, wkurzyła się. Pomimo tego, nie sprawiła mu bólu na jaki liczył.
- No weź, nie bądź taka – mruknął, obserwując jak dziewczyna odsuwa się od niego i płynie do drabinki. Ona zdecydowanie była dziwna. Sztywna do granic możliwości, jakby połknęła kij. Nie potrafił jej rozgryźć. Czy ona kiedykolwiek była chociaż przez chwilę rozluźniona i nie zachowywała się jak zaprogramowana na snobizm maszyna? Szczerze powiedziawszy, na dłuższą metę było to męczące. Miał nikłą nadzieję, że chociaż głupoty ją trochę rozruszają, dlatego też wszelki dobry nastrój poszedł się chrzanić z momentem ucieknięcia dziewczyny z wody. Sam wydostał się na brzeg, ociekając wodą. W porównaniu do niej, on miał suche ubrania, które nie ucierpiały na wygłupach. Spojrzał na nią, ubierając mokre spodnie na siebie. Zapewne w kilka sekund przemokną, szybko naciągnął koszulkę przez głowę, a bluzę podał jej.
- Załóż – powiedział, a wówczas z daleka dało się usłyszeć kroki. Bjarne był wyczulony na podobne dźwięki, gdyż nie pierwszy raz robił coś nielegalnego. Kątem oka zauważył światło latarki, a kroki zrobiły się dużo bardziej głośne. Dojrzał za dużą szybą, tłusty brzuch strażnika, który miał właśnie obchód, bądź zmierzał do łazienki, jeden kij. Złapał Elisabeth za łokieć i pociągnął ją w dół, ukrywając się z nią tuż przy ławkach.
- Mała zmiana planu. - Złapał ją za nadgarstek i pociągnął za sobą, będąc pochylonym. Ruszył szybkim krokiem w stronę wyjścia i kiedy był już przy samutkich drzwiach do środka wszedł ochroniarz i poświecił na nich latarką. Od razu zostali zauważeni, na co mężczyzna głośno krzyknął „ej, gówniarze! Stać!”. Ale Bjarne wcale go nie słuchał. Szarpnął za sobą dziewczynę szybko wybiegając na chłodne powietrze i zaraz bez jakichkolwiek pytań czy protestów, pomógł jej przejść przez płot. Sam przeskoczył również bez większych problemów, ponownie ją łapiąc, ciągnąc za sobą. Musieli zniknąć w trybie natychmiastowym z obiektu kąpieliska. Kiedy to już nastąpiło, oparł się plecami o pobliski mur budynku, dysząc ciężko i czekając na opiernicz życia.
edit:
Nie chce mi się nowego posta pisać, więc tu dopisuje [zt]
Nikogo nie wkręcała, po prostu taka już była. Ciekawe jak zachowywałby się Bjarne, gdyby role się odwróciły i to jego wrzucono by środowiska, którego nie zna, a pajacowanie na nim by się nie przydało. Mogła być sztywna, ordynarna i nie znać się na "dobrej zabawie", ale nie robiła nic, by to zmienić. Nie przeszkadzało jej bycie taką, więc dlaczego miałoby przeszkadzać innym? Mogli ją akceptować albo i nie. Mógł to być nawet powód do rozrywki jak w przypadku niedawno poznanego chłopaka. Dopóki czuła zainteresowanie, dopóty mogła, sprawdzać dokąd ją to zaprowadzi.
Daj spokój.
Była uparta i skoro postanowiła nie korzystać w pełni z dobrodziejstw basenu, to przekonywanie jej, było jak strzępienie języka.
"Taka"? Jeśli miało to oznaczać wkurzona, to jak miała nie być, skoro siłą wciągnięto ją pod wodę. I to jeszcze w ubraniach. Teraz będzie musiała iść przez miasto, ociekając wodą. Po prostu cudownie.
Ale skoro mleko już się rozlało, to mogła, chociaż ściągnąć z siebie garderobę i popływać. Właśnie dlatego wyszła z basenu. No i może również po to, by ochłonąć, zanim próbując zrobić krzywdę Bjarnemu, zrobi ją sobie. Uderzenie go w ramię pewnie bolało ją mocniej niż jego. Odsunęła włosy na jedno ramię, by sięgnąć zamka na plecach. Nie zdążyła go jednak dobrze rozsunąć, gdy kątem oka zauważyła, że czwartoklasista się ubiera. Chyba znów coś przegapiła. Zmarszczyła czoło, biorąc automatycznie bluzę, którą jej podał. Spojrzała na suchy materiał, a potem na jego właściciela.
- Wychodzimy? - Może i było to głupie pytanie, ale nie do końca rozumiała, jaki miało to sens, skoro przyjście na kąpielisko było jego pomysłem. Chyba że chodziło o zwykły żart, który polegać miał na wrzuceniu jej do wody. Na tę myśl czerwone wypieki pojawiły się jej aż na szyi. Nim zdążyła zrobić mu awanturę, złapał ją za łokieć i wciągnął za ławki, chowając się.
- Co.. - Tylko tyle była w stanie powiedzieć, bo potem dostrzegła to samo, co zaalarmowało czwartoklasistę - snop światła z latarki i dlatego zamilkła. Rzadko była tak zła, że chciała coś uderzyć. A dziś przytrafiało jej się to już po raz drugi. Jeśli ich złapią, to zatruje mu resztę życia.
Reszta potoczyła się bardzo szybko. Pochyleni ruszyli do drzwi wyjściowych, nagle pojawiło się światło skierowane centralnie na nich, krzyk i szarpnięcie, które o mało nie wyrwało jej ręki ze stawu. Nie była biegaczką, ona nawet nie brała udziału w szkole z zajęć z wychowania fizycznego. I była astmatykiem. Scenariusz idealny do tego, by dostać jakiegoś ataku.
Sama nie była pewna, jakim cudem udało jej się dotrzeć do tego miejsca. Nie pamiętała nawet, jak przedostała się przez ogrodzenie. Pochyliła się do przodu, opierając dłonie na kolanach. W jednej z nich wciąż jakimś cudem trzymała bluzę.
Kiedy udało jej się ustabilizować oddech, wyprostowała się i spojrzała na winowajcę. Było zbyt wiele słów, które chciałaby powiedzieć, więc nie powiedziała nic. Posłała mu najbardziej chłodne spojrzenie, aby potem odwrócić się, odejść gdziekolwiek, byleby jak najdalej od kąpieliska. Gdzieś po drodze włożyła na siebie suchą bluzę, wyjęła telefon i zadzwoniła po szofera, by zabrał ją do domu.
/zt.
Daj spokój.
Była uparta i skoro postanowiła nie korzystać w pełni z dobrodziejstw basenu, to przekonywanie jej, było jak strzępienie języka.
"Taka"? Jeśli miało to oznaczać wkurzona, to jak miała nie być, skoro siłą wciągnięto ją pod wodę. I to jeszcze w ubraniach. Teraz będzie musiała iść przez miasto, ociekając wodą. Po prostu cudownie.
Ale skoro mleko już się rozlało, to mogła, chociaż ściągnąć z siebie garderobę i popływać. Właśnie dlatego wyszła z basenu. No i może również po to, by ochłonąć, zanim próbując zrobić krzywdę Bjarnemu, zrobi ją sobie. Uderzenie go w ramię pewnie bolało ją mocniej niż jego. Odsunęła włosy na jedno ramię, by sięgnąć zamka na plecach. Nie zdążyła go jednak dobrze rozsunąć, gdy kątem oka zauważyła, że czwartoklasista się ubiera. Chyba znów coś przegapiła. Zmarszczyła czoło, biorąc automatycznie bluzę, którą jej podał. Spojrzała na suchy materiał, a potem na jego właściciela.
- Wychodzimy? - Może i było to głupie pytanie, ale nie do końca rozumiała, jaki miało to sens, skoro przyjście na kąpielisko było jego pomysłem. Chyba że chodziło o zwykły żart, który polegać miał na wrzuceniu jej do wody. Na tę myśl czerwone wypieki pojawiły się jej aż na szyi. Nim zdążyła zrobić mu awanturę, złapał ją za łokieć i wciągnął za ławki, chowając się.
- Co.. - Tylko tyle była w stanie powiedzieć, bo potem dostrzegła to samo, co zaalarmowało czwartoklasistę - snop światła z latarki i dlatego zamilkła. Rzadko była tak zła, że chciała coś uderzyć. A dziś przytrafiało jej się to już po raz drugi. Jeśli ich złapią, to zatruje mu resztę życia.
Reszta potoczyła się bardzo szybko. Pochyleni ruszyli do drzwi wyjściowych, nagle pojawiło się światło skierowane centralnie na nich, krzyk i szarpnięcie, które o mało nie wyrwało jej ręki ze stawu. Nie była biegaczką, ona nawet nie brała udziału w szkole z zajęć z wychowania fizycznego. I była astmatykiem. Scenariusz idealny do tego, by dostać jakiegoś ataku.
Sama nie była pewna, jakim cudem udało jej się dotrzeć do tego miejsca. Nie pamiętała nawet, jak przedostała się przez ogrodzenie. Pochyliła się do przodu, opierając dłonie na kolanach. W jednej z nich wciąż jakimś cudem trzymała bluzę.
Kiedy udało jej się ustabilizować oddech, wyprostowała się i spojrzała na winowajcę. Było zbyt wiele słów, które chciałaby powiedzieć, więc nie powiedziała nic. Posłała mu najbardziej chłodne spojrzenie, aby potem odwrócić się, odejść gdziekolwiek, byleby jak najdalej od kąpieliska. Gdzieś po drodze włożyła na siebie suchą bluzę, wyjęła telefon i zadzwoniła po szofera, by zabrał ją do domu.
/zt.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach