Anonymous
Korytarz na parterze
Gość
[LICEUM] Korytarz na parterze
Pon Wrz 21, 2015 10:00 pm
Tradycyjny korytarz niewyróżniający się niczym specyficznym. Może tam znaleźć tablicę informacyjną, rozkład pomieszczeń, plan szkoły oraz jej regulamin, a co najważniejsze — w centrum znajdują się schody prowadzące na wyższe kondygnacje budynku, gdzie można znaleźć część właściwą każdej placówki edukacyjnej, ponumerowane w odpowiednim porządku sale lekcyjne.


Nawet kawa w ramach reanimacji nie pomogła zabić senności, która ogarnęła go zaraz po opuszczeniu łóżka w akompaniamencie budzika; nadal brzęczał mu w uszach wysyłając zbawczy spokój na wakacje. Zawsze mogło być gorzej, zawsze mógł mieć na karku wiecznie marudzącą siostrą i był wdzięczny losowy, że ta postanowiła się wynieść podejmując studia za granicą. Dzięki temu mógł utargować u ojca niewielką kawalerkę i na własny rachunek budzić się każdego ranka, a potem twierdzić, że szkoda poranka na nudne wykłady belfrów i znów zasypiać. Ale nie dziś, dziś musiał się zmusić do wstania, choć zdecydowanie nie powinien być w tłumie uczniów śpieszących się na pierwsze tego dnia lekcje, ale ostatecznie oderwał oczu od gry i wysiadł na właściwym przystanku. Wzdrygnął się, gdy przywitał go nieprzyjemny chłód poranku. Poprawił szalik oraz torbę na ramieniu i wcisnął dłonie do kieszeni, z prawej wyciągając zdewastowaną paczkę nałogu. Spojrzał na nią i westchnął przeciągle. Używka automatycznie wylądowała w jego ustach. Zapalił ją dogorywającą zapalniczką i zaciągnął się z wdzięcznością akceptując zbawczy dym wypełniający jego płuca.
Uśmiech na jego ustach się powiększył, gdy jego wzrok zatrzymał się na charakterystycznej czuprynie; jej właściciel przeciskał się z niebywałą trudnością przez rzekę ludzi. Zacisnął mocniej zęby na filtrze i przyśpieszył, by nie stracić znajomej sylwetki z oczu. Oddychał, jakby przebył maraton i w istocie tak się czuł.
— Hajime — zawołał za nim, a mając wrażenie, że ten przyśpieszył, też to zrobił, wypuszczając papierosa z ust, który malowniczo rozbił się na brukowanej kostce i zaraz został brutalnie zdeptany przez podeszwę wysłużonych trampek.
Niechętnie wszedł do szkoły, krzywiąc się przy tym. Przez chwilę stracił swoją ofiarę z oczu, zrzucając winą na swój wzrost, który zdecydowanie nie dominował w tłumie, ale dzięki niemu mógł zostać niezauważony. Aż w końcu znów przed oczami stanęła mu osoba, którą teraz pożądał. Dopadał go, kiedy ten niechętnie zatrzymał się przed schodami prowadzącymi na pierwsze piętro. Łapiąc okularnika za nadgarstek, Yuriy wyszczerzył się w szarmanckim uśmiechu.
— Pomocy — wyszeptał mu w ucho, odciągając od tłumu śpieszących się na pierwszą lekcję uczniaków.
Sheridan Kenneth Paige
Sheridan Kenneth Paige
The Writers Alter Universe
Re: [LICEUM] Korytarz na parterze
Nie Gru 20, 2015 4:41 pm
//Jako, że Jurny i Hadżidżi są nieobecni, pozwolę sobie tu wtargnąć.

Wędrowanie po szkole poza lekcjami dla większości osobników było rzeczą kompletnie nudną i pozbawioną sensu. No, w przypadku Sher niezbyt różniło się to od owych poglądów, jednakże tylko dopóki nie miała za bardzo co robić, a to już nieco podlegało wątpliwościom. Otóż posiadanie wolnego dostępu do sali muzycznej dla członków klubu brzmiało całkiem nieźle, a możliwość ćwiczenia w tym miejscu od zawsze była czymś, co sprawiało jej niezłą frajdę i przyjemność. Pewnie właśnie dlatego dopiero teraz, ciężkim, późnym popołudniem, kiedy Słońce powinno chylić się ku zachodowi - powinno, ale późna pora roku wcale a wcale nie chciała tej wiadomości usłuchać, ostatecznie już dawno skopując je na dół, czyniąc tym samym kompletną ciemnicę - blondynka wracała ze swoich ponadprogramowych ćwiczeń bez opieki, bo opieka jest dla frajerów.
Ze skrzypcami przewieszonymi przez ramię i uśmiechem wymalowanym na twarzy, powoli przeżuwała kolejną z intensywnie pachnących, owocowych gum. Po woni można było wywnioskować, iż prawdopodobnie przeważał w niej smak truskawki, za którym ukrywała się delikatna, wiśniowa nuta, trzymająca się za ogonki z porzeczką. Kogo to obchodziło? Ważne, że była dobra, pachniała apetycznie i w ogóle fajnie robiło się z niej balony, co Kenneth właśnie miała zamiar udowodnić samej sobie poprzez zrobienie jednego z nich. Gdyby jeszcze tylko nie kłóciło się to z jej cynamonowymi perfumami, byłoby idealnie.
Z tymi radosnymi przemyśleniami, Amerykanka dokleiła się do pierwszej lepszej ławki stojącej pod parapetem okiennym, przysiadając na niej i oddając się błogiemu stanowi wypoczywającej kobiety pracującej, a jednocześnie zaczęła grzebać w torbie w poszukiwaniu jakichś radosnych fantów. A nuż znajdzie jakąś przyjemną lekturę, za którą będzie się mogła wziąć podczas drogi do domu. Tak na wypadek nudy w autobusie.
William Wimsey
William Wimsey
Fresh Blood Lost in the City
Re: [LICEUM] Korytarz na parterze
Nie Gru 20, 2015 6:04 pm
Z kartką w jednej dłoni, ciemnoskóry chłopak przemierzał korytarz na deskorolce. Na papierze zapisane było imię i nazwisko oraz rysuneczek pomocniczy. Bowiem Will chciał znaleźć w szkole dziewczynę. A wiedzcie znaleźć tę odpowiednią, nie jest prosto. Szczególnie gdy pięć razy zapomnieliście jak miała wyglądać i jak się nazywać. W końcu jeden z zaczepionych Jerrych, wyrwał kratkę z zeszytu i litując się nad dziewiętnastolatkiem zapisał mu jej dane. A biorąc pod uwagę jego pamięć dorysował jeszcze jej podobiznę. Wimsey wątpił aby owa duszyczka faktycznie miała tak długie włosy jak owa karykaturka. Sądził jednak, że miły człek aby ułatwić mu specjalnie wyolbrzymił ową cechę. Faktycznie, tak było łatwo, że cały dzień wypatrywał głowy z włosami nieprzeciętni długimi. Zaczepił z 20 dziewczyn o długich blond włosach i żadna nie chciała być tą właściwą. Tracąc nadzieję postanowił więc zrobić ostatnią rundkę po gmachu i w razie niepowodzenia- które wydawało się najbardziej prawdopodobne- wrócić do domu. Zerknął na zegarek w telefonie. Musiała już pójść do domu. Schował urządzanie z powrotem do kieszeni i prawie w kogoś wjechał. W ostatniej chwili skręcił tracąc równowagę. Zeskoczył na ziemię a deska odbiła się od ściany i wróciła do niego. Postawił ją do pionu i chwycił w druga- wolną- dłoń. Spoglądając na osobę, której niemal, że nie zabił. - Sory- mruknął, zaraz jednak szybko zerknął na rysunek i znów na dziewczynę. 'O cholera' krzyknął jego umysł. -To ty?- spytał pokazując jej karykaturkę z podpisem i modląc się w duchu aby powiedziała 'tak'. Zupełnie jak by jej się oświadczał. Wówczas też się oczekuje tych trzech liter. Tylko, że teraz chodziło o sprawę życia i śmierci a nie jakiegoś tam za mąż pójścia. Nagle przypomniało mu się, że na początku rozmów powinno się powiedzieć jakieś "hej" albo coś w tym rodzaju. A nie z grubej rury walić z listem gończym- A tak w ogóle to cześć- wcisnął zanim jeszcze mu odpowiedziała i uśmiechnął się przepraszająco.
Anonymous
Gość
Gość
Re: [LICEUM] Korytarz na parterze
Pon Gru 21, 2015 11:00 pm
Jak długo można nic nie robić? Na dłuższa metę nawet to zaczynało być męczące. Jeśli zrobi coś bardziej ambitnego od leżenia i patrzenia się na sufit, to świat nie powinien się zawalić. Nudziła go ta monotonia, więc coraz częściej rozważał opcję dołączenia do jakiegoś klubu. Miał do wyboru dwie opcje. Nie zastanawiając się długo postanowił dołączyć do klubu muzycznego. Niespecjalnie przepadał za chodzeniem i szukaniem dobrego obiektu do zrobienia zdjęć. Wątpił, aby odnalazł się wśród aparatów. Muzyka wydawała się dużo bardziej kusząca. Nawet jeśli coś nie będzie mu pasowało zawsze może zrezygnować. Wszystko pięknie. Decyzja podjęta, ale pozostawała mała przeszkoda. Kto był przewodniczącym? Nie orientował się za bardzo w takich sprawach. Niby obiło mu się o uszy, że powinien szukać dziewczyny z starszej klasy, ale dziewczyn w szkole przecież było od cholery. No nic, trzeba jakoś dać sobie radę. Zrezygnował z wcześniej zaplanowanego spaceru. Zamiast tego udał się na poszukiwania. Jednak nie miał zamiaru przemierzać gmachu w nieskończoność. Jeśli teraz jej nie znajdzie, to spróbuje później jeszcze raz. Do trzech razu sztuka, co nie?
Przemierzając korytarz przyglądał się każdej napotkanej pannie. Zaczepił kilka z nich w nadziei, że to właśnie któraś z nich będzie tą właściwą. Im dłużej szukał, tym bardziej wątpił, że dzisiaj cokolwiek wskóra. Chciał już dać sobie spokój, ale zauważył jakąś nieznajomą z skrzypcami i jakiegoś chłopaka z deską. A nuż ktoś z tej dwójki mógł wskazać mu poszukiwaną osobę? Wyciągnął cukierka i rozpakował go. Wpakował go sobie do budzi, podchodząc do nich.
Ostatnia próba.
- Hej. Wiecie gdzie znajdę przewodniczącą klubu muzycznego?
Kątem oka zerknął na kartkę, którą trzymał czwartoklasista. No, chyba nie był jedynym, który kogoś szukał i nie potrafił odnaleźć. Westchnął w myślach, znużony chodzeniem po szkole. Raz nawet pofatygował się do sali muzycznej, ale najwyraźniej przyszedł po czasie, bo nikogo nie zastał. Obserwował Sheridan i Williama, jakby oczekiwał od nich jakiegoś cudu.
Sheridan Kenneth Paige
Sheridan Kenneth Paige
The Writers Alter Universe
Re: [LICEUM] Korytarz na parterze
Wto Gru 22, 2015 7:55 am
Notatki, pamiętnik, więcej notatek, luźne kartki... jakiś uroczy formularz klubowy, dosłownie wszystko poza czymś, co dla odmiany mogła przeczytać, a nie zapisać. W końcu przystała na przeglądanie tego, co wyskrobała w notesie przez ostatnich kilka miesięcy, podchodząc do tego trochę tak, jakby miała czytać niezwykle beznadziejny tytuł, którego po prostu nie chciała odkładać, skoro już go zaczęła. I już sądziła, że tak będzie jej mijał czas do momentu, w którym będzie trzeba wyjść na autobus, kiedy to dostrzegła, jak ktoś przelatuje jej dosłownie przed oczyma, prawie powodując małą stłuczkę z jej nogą - którą na całe szczęście chłopak zażegnał - a następnie usłyszała nad sobą młodzieńczy głos. Nie dane jej było jednak odpowiedzieć na zdawkowe przeprosiny jasnowłosego nieznajomego, gdyż już w następnej sekundzie coś zdało mu się zaświtać, a oczy Sheridan mimowolnie skupiły się na podpisanym jej nazwiskiem rysuneczku. Cóż, nazwisko się zgadzało, a oprócz tego, że nie było to jakieś dzieło sztuki i proporcje mocno odstawały, to całkiem łatwo było spostrzec, że to faktycznie ona i-...
...naprawdę miała aż tak długie włosy? Zerknęła na swój warkocz, dokładając do niego w myślach odcinek kłaków, jaki został utracony poprzez jego splecenie. Facet, który narysował tę karykaturę, musiał być albo niesamowicie zapatrzony w te włosy, albo miał do takowych niezwykłą pamięć-... albo po prostu nikt inny takich nie miał. Albo wszystko naraz. Grunt, że po chwili męczącej ciszy Paige'ówna uniosła wzrok na młodzieńca. Czego mógł od niej chcieć taki buntowniczo wyglądający chłoptaś z wypiercowaną twarzą, uszami jak u dużego Buddy i spojrzeniem tak przeszywającym, że najpierw paraliżowało, a potem kazało uciekać? Nie, żeby już nie miała do czynienia z podobnymi osobami, tak na przykład na co dzień. Mimo wszystko nadal - podejrzani mężczyźni o wygolonych bokach, którzy nagle zaczepiali ją gdzieś na korytarzu szkolnym, mogli budzić podejrzenia.
- Wygląda na to, że j-... - urwała, słysząc pytanie-klucz, zadane już przez inny głos, również należący do jednostki płci męskiej. Co jej tak nagle wszyscy szukali? Odwróciła głowę w kierunku bruneta. Czy ona czasem nie kojarzyła tej gęby? Na przykład z Hudson's? Machnęła na to ręką - niedosłownie oczywiście - zaraz jednak uniosła kąciki ust w sympatycznym uśmiechu, wyciągając dłoń do obydwu z nastolatków w nadziei, że choć jeden z nich pojmie, żeby chociażby ją uścisnąć. - Na jedno i drugie pytanie odpowiem: to ja. Sheridan Paige, miło mi. Czy coś. - Zagaiła, nim poklepała miejsca na ławce po obydwu swoich stronach, w geście zachęcającym ich do rozluźnienia gnatów. - To... skąd takie nagłe zainteresowanie moją osobą?
Co więcej, dlaczego interesują się mną tylko przerażające dryblasy? - dodała w myślach, woląc już nie wypowiadać tego na głos. Cóż, takie powitanie nie przystoi, szczególnie, że jeden z nich wyraźnie pytał o kogoś z klubu. To była pewna okazja, której nie dało się przepuścić.
William Wimsey
William Wimsey
Fresh Blood Lost in the City
Re: [LICEUM] Korytarz na parterze
Wto Gru 22, 2015 6:06 pm
Oczywiście wciskając owo zdanie, znów pogubił cały szyk wypowiedzi. Cały on nieskładne urywki czegoś co wypełzło z jego gardła a zarazem poplątanego z jego nieokrzesanym umysłem. Nie dziwiło go więc, iż cisza jaka nastała pomiędzy nimi zaczęła się przedłużać. Blond włosa duszyczka przyglądała się 'listowi gończemu' i swojemu warkoczowi, może zastanawiając się czy ona a może autor rysunku inaczej patrzy na świat. Ale na miłość boską, przecież obok był podpis. Czyżby miała pamięć godną Willa i nie mogła sobie przypomnieć danych osobowych. No wszystko fajnie, on to naprawdę rozumie. Czasem nie był pewien czy wie jak jego matka się zwie. Ale w takiej sytuacji szybko trzeba. Bach, bach. jestem Jerry- albo nie. W końcu spojrzała na niego. Fanfary, bo z takiego spojrzenia blisko już do odpowiedzi. Oparł deskę o nogę, uwalniając dłoń. Skierował palce do włosów aby je odgarnąć z twarzy i przybrać wygląd osoby, która jest zmieszana sytuacją szukania kogoś. Ale chyba mu nie wyszło. Było to jednak nie ważne, przewodnicząca zaczęła mówić! Chociaż przerwała miał ochotę podskoczyć z radości. I był by to zrobił, ba jeszcze ją uściskał, gdyby nie z drugiej strony chęć uduszenia jej. Gdzie ona się tyle chowała. Przecież jej szukał. No dobra mogła tego nie wiedzieć więc powstrzymując się od wszelkich wylewności zwrócił twarz w kierunku głosu, który się do nich zwracał. Zdmuchnął kosmyki włosów, które zasłaniały mu widok. Wyglądało na to, ze oboje szukali tej samej osoby. No i mają tyle samo szczęścia. A może Will miał troszkę więcej, bo jeszcze mógł stracić zęby. Uścisnął dłoń dziewczyny uznając, że gdyby tego nie zrobił wyszedł by na chama i prostaka. Szczególnie z perspektywy tego, że miał do niej sprawę. - Wimsey- przedstawił się jakże wylewnie. Jak zwykle nie nazwiskiem a nie imieniem. Zachęcony klepaniem siedzenia usiadł sobie obok i uznając, że nie ma co przeciągać rzekł - Super to jak się już spotkaliśmy, chcę się zapisać do klubu- wyjaśnił sprawę listu gończego, który nawiasem mówiąc właśnie był wkładany do kieszeni.
Anonymous
Gość
Gość
Re: [LICEUM] Korytarz na parterze
Czw Gru 24, 2015 12:02 am
Wolno wypuścił powietrze z płuc, kiedy dziewczyna powiedziała te słowa, które chciał tak bardzo usłyszeć. Mógł uznać poszukiwania za zakończone. Wreszcie, bo już zaczynała go ta zabawa w chowanego nudzić. Nie mogła się wcześniej ujawnić? Chociaż lepiej późno niż wcale. I pomyśleć, że będąc tak blisko celu, chciał sobie odpuścić. Dobrze, że jednak zdecydował się podejść i zapytać. Przynajmniej nie straci kolejnych kilkudziesięciu minut na chodzeniu po szkole. Przyglądał jej się przez ledwie parę sekund. Widział ją już nieraz na korytarzach Hudson's Bay, ale nie zapadła mu głęboko w pamięci. Pewnie dlatego, że nie rozmawiali między sobą. Nie przywiązywał wielkiej uwagi do osób, z którymi w ogóle nie wymieniał chociażby kilku zdań, a tylko się mijał od czasu do czasu.
- Désiré Croisseux.
Poszedł za śladem starszego chłopaka i również uścisnął dłoń Sheridan. Skoro chce coś załatwić to wypada się jakoś zachować. Usiadł obok przewodniczącej klubu. Choć nie bardzo miał na to ochotę, ale nie będzie stał jak krowa na pastwisku. Miał zamiar załatwić sprawę szybko i bez zbędnych komplikacji. Nadal nie był do końca przekonany, czy na pewno powinien w cokolwiek się angażować. Zerknął kątem oka na nieznajomego, gdy wspomniał o klubie. No, więc szukali dziewczyny w tym samym celu. Tylko, że czarnowłosy nigdy nie wpadłby na pomysł, aby narysować jej podobiznę lub o to kogoś poprosić. Ledwo chciało mu się pytać innych o jakieś szczątkowe informacje, które i tak szybko puszczał mimo uszu.
- Też chcę się zapisać do klubu – odpowiedział.
Wyciągnął kolejnego cukierka, odpakował z papierka i wpakował smakołyk do ust. W głowie zabłysła lampka podpowiadająca, że przecież nie jest tutaj sam i mimo wszystko nie powinien jeść, nie dzieląc się. Wyciągnął jeszcze dwa cukierki w stronę rozmówców.
- Chcecie?
Sheridan Kenneth Paige
Sheridan Kenneth Paige
The Writers Alter Universe
Re: [LICEUM] Korytarz na parterze
Czw Gru 24, 2015 12:40 pm
Obaj byli podejrzani, obaj miło ją zaskoczyli należytym zachowaniem i obaj przyprawili ją o szeroki uśmiech, mówiąc, że chcą dołączyć do klubu, który przecież prowadziła. Rany, to było dopiero niezłe popołudnie - dwóch członków i to tak od razu po załatwieniu wszystkich formalności.
- Och. Czyli to mój szczęśliwy dzień. - Odparła wreszcie, przybierając na twarz maskę ogólnej radości i rozpromienienia całą tą sytuacją. Zahaczyła jeszcze wzrokiem to o jednego młodzieńca, to o drugiego, przy okazji z lekkim skinieniem głowy chwytając za cukierka, którego zaproponował młody Croisseux, rzucając jeszcze cichym podziękowaniem. Zaraz jednak wyciągnęła ze swojej torby schludną, szarą teczkę, a z kolei z niej wysunęła trzy arkusze papieru, z czego dwa - po jednym na łebka - rozdała nieznajomym. Typowe dokumenty na zasadzie "podpisz się tu, tu i tu", tak zwane formularze zgłoszeniowe, w których zawarte były wszystkie informacje. Rownie dobrze mogli sobei to wszystko przeczytać, ale Kenneth i tak rozdziawiła gębę, chcąc im wszystko wytłumaczyć.
- No to tak: - zagaiła, nim wzięła głęboki wdech i kontynuowała - wiadomo, że w klubie muzycznym robi się po prostu to, co w-... no, co w klubie muzycznym. Gramy, śpiewamy, kształcimy się i robimy tego typu rzeczy. Chcę tylko mieć pewność, że wiecie, na czym stoicie, więc uprzedzam, że poza tym, że macie wolny dostęp do sali muzycznej, żeby poćwiczyć sobie indywidualnie, i jakimiś wspólnymi spotkaniami w szkole, będziemy też wychodzić do miejsc publicznych. Wpadliście na mnie akurat w dniach, kiedy planuję wyjście do miejscowego sierocińca na wspólne kolędowanie z dzieciakami. Po prostu miejcie na uwadze, że takie rzeczy mają u nas miejsce i raz na jakiś czas trzeba brać w nich udział. Ale to serio nic wielkiego. Oprócz tego jesteśmy klubem, żeby sobie wzajemnie pomagać. Jeśli chodzi o instrumenty, które ciężko jest przetransportować, typu perkusja czy fortepian, to wszystko mamy w sali. Byliście tam w ogóle? - Urwała na chwilę, drapiąc się po policzku, jakby próbowała sobie przypomnieć, co jeszcze powinna przekazać tej dwójce. Nie chciała, żeby zniechęcili się przez to, że coś ich zaskoczyło w klubowej działalności. - Jak macie jakieś pytania, to rzucajcie je od razu. Na tych kartkach po prostu zapiszcie, czy interesuje was gra na jakimś konkretnym instrumencie i złóżcie swój podpis. Dzięki temu będę miała jasność, o co składać ewentualne prośby do dyrekcji. A potem dopiszcie się do tej listy. - Tu uniosła ostatnią kartkę, która cały jej monolog spoczywała na dziewczęcych kolanach. Jeszcze dłuższą chwilę spoglądała na nich, każdemu poświęcając choć tych kilka sekund, jakby próbując wyczytać z twarzy młodych mężczyzn, czego tak na dobrą sprawę mogliby jeszcze od niej oczekiwać. Po tej jakże wnikliwej analizie ich mimiki, odchrząknęła z cicha.
- To byłoby wszystko.
William Wimsey
William Wimsey
Fresh Blood Lost in the City
Re: [LICEUM] Korytarz na parterze
Sob Gru 26, 2015 11:38 am
Z tego wynikało, że cała trójka ma dziś 'szczęśliwy dzień'. To chyba dobrze, jak tyle szczęścia spotyka się na jednej ławce. Również się lekko uśmiechnął, jak tu się nie uśmiechać gdy ktoś obdarza nas takim promiennym wyrazem twarzy. Za cukierka podziękował. Niespecjalnie miał ochotę na słodycze. Ale uznał to za miłe, że ktoś chce mu coś dać. Z drugiej jednak strony, mogła to być zwyczajna grzeczność a nie, przemożna chęć podarowania mu cuksa. Will jednak uznał za rozsądne skupienie się na jasnowłosej, a nie na temacie łakoci. W końcu to w takiej sprawie ją napadł. Przyjął od niej kartki i starając się zarówno słuchać i czytać miotał się wzrokiem po literach. Nie trzeba zgadywać, że robienie dwóch czynności na raz mu nie wychodziło. Dlatego z jej długiej wypowiedzi dotarły doń tylko fragmenty, które starał się uzupełnić tm co miał przed sobą. Przyjął jednak maskę pełnego zrozumienia.
- Jeszcze nie- odparł na jej zapytanie. Nie miał okazji tam przybyć. Ale informacja o tym, że perkusja już jest na miejscu, ucieszyła go. Już wcześniej zastanawiał się jak będzie tachał bębny do szkoły. Rozważał nawet opcję kupienia drugich i zostawienia w zostawienia w gmachu. Ale to znacznie ułatwiało wszystko. Pokręcił głową na znak, iż nie ma już pytań i napisał na kartce "perkusja" i kawałek dalej  "W. Wimsey", wychodząc z założenia, że jeśli nie poda imienia to nikt nie będzie go używał. To samo zrobił na liście. Podał jej podpisane arkusze i już miał wstawać gdy nagle olśniło go. - Jest już termin jakiegoś spotkania?
Po otrzymaniu odpowiedzi skinął ze zrozumieniem głową po czym pożegnał się i odjechał na desce.
[z.t]
Anonymous
Gość
Gość
Re: [LICEUM] Korytarz na parterze
Czw Gru 31, 2015 6:08 pm
Schował cukierki do kieszeni, skoro nikt się nie skusił. Wziął arkusz papieru. Przeczytał pobieżnie, co tam było napisane. No, to nie była umowa kredytowa, aby wczytywać się dokładnie literka po literce. Słuchał Sheridan prawie z całą uwagą. Co jakiś czas jego myśli schodziły na inny tor, ale chyba nie przegapił niczego bardzo ważnego. Ale się rozgadała. Dziewczyna nie powiedziała w sumie nic zaskakującego i szokującego. Pokiwał jedynie przecząco głową, gdy zapytała, czy byli w sali muzycznej. Przechodził tylko obok niej, ale nie miał okazji zobaczyć pomieszczenia od środka.
Gra na instrumentach? No cóż to odpadało. Nie potrafił na niczym grać. Wpisał jedynie wokal. Coś musiał do tego klubu wnieść, co nie? Może będąc w klubie uda mu się nauczyć gry na kimś instrumencie? Podpisał się tam, gdzie to było koniecznie. Oddał kartkę przewodniczącej. Nie miał żadnych pytań. To co chciał usłyszeć, już zostało dawno powiedziane. Poczekał jeszcze na odpowiedź na pytanie, które zadał William. Skoro wszystko zostało uzgodnione, to mógł już pójść. Chyba, że musiał coś jeszcze wysłuchać lub podpisać? Pożegnał się i poszedł.

z.t
Sheridan Kenneth Paige
Sheridan Kenneth Paige
The Writers Alter Universe
Re: [LICEUM] Korytarz na parterze
Nie Sty 03, 2016 5:10 pm
- Dam wam znać, jak tylko będzie mi coś wiadomo. - Odparła czwartoklasiście, uśmiechając się półgębkiem w kierunku sposobu, w jaki się podpisał. Jego imię zapewne pozostanie tajemnicą dla klubu. Nie, żeby nie byli z tego samego rocznika i Sheridan nie mogła tak po prostu kogoś o nie spytać albo pogrzebać we własnej pamięci, hm? Choć to i tak średnio ją interesowało - skoro przedstawił się z nazwiska, to najwyraźniej tak chciałby być nazywany. Nie mogła mu odmówić tej przyjemności.
Kiedy przyjęła również drugi arkusz papieru, skinęła głową do młodzieńca, który jej go wręczył, po czym pożegnała się i zabrała za czytanie dokumentów. Désiré-... nie mógł mieć prostszego imienia? Niby nie brzmiało tragicznie, ale zapewne będzie ciągle zapominała, że wcale nie wymawia się go po angielsku i te kreseczki nad "e" naprawdę tam sobie są. Przesunęła jeszcze wzrokiem po pozostałych polach do wypełnienia (właściwie to było tylko jedno pole), po ogólnej liście chętnych uczniów, a na ostatek schowała wszystko z powrotem do teczki, swój szkolny dzień uznając za zakończony. To pa, zwijamy się, hohoho.

zt
Nathanael Fürksver
Nathanael Fürksver
Fresh Blood Lost in the City
Re: [LICEUM] Korytarz na parterze
Wto Lut 16, 2016 8:20 pm
Wciąż pogrążony był w zachwycie nad własnym... mini zwycięstwem, możnaby tak to nazwać. W końcu, ile to już czasu minęło od ostatniego razu? A może w dniu dzisiejszym po raz pierwszy w ogóle udało mu się przekroczyć próg szkoły i zdążyć na pierwszą lekcję na czas, nie spoźniając się nawet minuty? Nie był w stanie przypomnieć sobie takiego dnia, ale czuł się wręcz dziwnie i nieswojo, jego rówieśnicy z klasy zdawali się zauważyć tę... niecodzienność. Niemniej jednak, to tylko połowa zaskakującyh wieści. Druga część wygląda tak, że Nathanael został w przybytku oświaty do samego końca, do ostatniej cholernej lekcji, która dłużyła mu się niemiłosiernie. To doskonale tłumaczyło, dlaczego nigdy na nich nie zostawał. Po tylu godzinach złapała go taka zamuła, że wpadając w masę uczniowskich ciał wylewających się z klas, dotarł razem z nimi schodami na korytarz na samym dole, mając wrażenie, że w ogóle nie musiał przebierać nogami. Był już tak zmęczony, że zdawał się nie zauważać tych przepychających jednostek, którym w normalnym przypadku chętnie pomógłby szybciej przebyć drogę na dół, co prawda kosztem kilku zębów i ewentualnych złamanych żeber, ale kto by się tam przejmował takimi błahostkami. Zdążył mrugnąć może ze dwa razy, kiedy wokół niego opustoszało. Burknął coś o zapierdalaniu, bo przecież diamenty nie obchuchane przez tyle godzin, parodiując jakiegoś dzieciaka, który wydał mu się po prostu zabawny. Która to już godzina? Podszedł do okna, obserwując leniwie niedobitków, ziewnął ukradkiem. Przypomniał sobie dzisiejszy poranek. "To tak wygląda świat o 7..." - przyłapał się rano na wypowiadaniu tych słów, ale o wiele bardziej niż on zaskoczona, albo i nawet przerażona tym zdaniem była jego matka, a jej bezcenna mina długo pozostanie w jego pamięci, w końcu śmiał się z mamuśki dobre pięć minut. Nawet Liam zaszczycił go wtedy pytającym spojrzeniem. Przywołując ten obraz, przypomniał sobie, że młody może być jeszcze w szkole. Niklas czuł się jak zombie, więc obecność braciszka byłaby pocieszająca. Sięgnął do kieszeni po telefon, w celu skontaktowania się z Leią. Wstukał kod zabezpieczający i zaczął przeglądać w pierwszej kolejności powiadomienia i wiadomości, może się odzywał. Usiadł na ławce opierając łokcie na kolanach i wściubiając nos w ekran.
Anonymous
Gość
Gość
Re: [LICEUM] Korytarz na parterze
Wto Lut 16, 2016 9:05 pm
Nie powinno nikogo dziwić, że Liam nie miewał podobnych problemów. Jak na rasowego kujona, ulubieńca nauczycieli przystało, zawsze był w szkole na czas. Tym razem jego niesamowita determinacja miała zapewnić mu stuprocentową frekwencję i absolutne zero spóźnień, dzięki którym udałoby mu się dostać od szkoły specjalne stypendium. W końcu dodatkowych pieniędzy na opłatę czesnego nigdy za wiele, a gdyby dodać tą pulę do drugiego papieru za doskonałe wyniki w nauce, być może mógłby w dość istotnym stopniu odciążyć rodziców.
Teraz jednak jedynym na czym postanowił się skupić to powtórzenie materiału, mimo że lekcje zdążyły się już skończyć. Szedł powoli przez korytarz z nosem w książce, przesuwając wzrokiem po tekście z niejakim zainteresowaniem. Inni uczniowie wymijali go całkowicie automatycznie, on czasu do czasu rzucając pod nosem jakieś rozbawione, złośliwe komentarze które kompletnie do niego nie docierały.
Niestety inaczej było z wibracjami schowanego w torbie telefonu. Zatrzymał się w połowie kroku, przez chwilę nie wykonując żadnego ruchu. Tylko dwie osoby mogły próbować się z nim skontaktować. I nieważne jak bardzo by się nie starał, żadnej z nich nie mógł zignorować. Doczytał kartkę, zamykając książkę i odłożył ją na pobliski parapet, grzebiąc przez chwilę w torbie. W końcu udało mu się wyłowić telefon. Odblokował go krótkim ruchem, zerkając z niechęcią na powiadomienie o nowej wiadomości.
Tylko nie to.
Niestety to było to.
Westchnął krótko wystukując powoli wiadomość. Chyba nigdy nie przyzwyczai się do tych przycisków, ani nie osiągnie zadowalającej innych prędkości. Smsy od niego były wyjątkowo mozolne. Nie żeby wysyłał je wybitnej ilości ludzi. W końcu wymamrotał coś cicho pod nosem i złapał książkę pod rękę. Poprawił torbę na ramieniu rozglądając się przez chwilę dookoła. Gdy tylko zlokalizował najbliższe schody, udał się w ich kierunku schodząc na parter.
Zlokalizowanie starszego brata nie należało do najtrudniejszych czynności. Cały czas trzymając książkę w dłoni, ruszył w jego kierunku w milczeniu, już z daleka go obserwując. W końcu coś się miało stać, tymczasem Nathanael wyglądał... całkowicie normalnie. Czyżby właśnie padł ofiarą żartu? Bez zbędnych słów stanął przed nim z miną z serii 'Więc? O co chodzi? Jeśli ściągnąłeś mnie tu po nic to przyłożę ci podręcznikiem'.
Nathanael Fürksver
Nathanael Fürksver
Fresh Blood Lost in the City
Re: [LICEUM] Korytarz na parterze
Wto Lut 16, 2016 10:26 pm
Ruchy to jego brat miał wręcz olimpijskie. Tyle mu to zajęło, że to Nath powinien zacząć się martwić, czy nic się młodemu po drodze nie przytrafiło, zamiast czekać aż przyjdzie pod pretekstem jego smsa, według którego coś się Niklasowi rzekomo stało. W pewnym momencie usłyszał kroki, więc jednak musiało mu się udać bezpiecznie przetransportować swoją zacną dupkę na dół. Nath zgadywał, że pewnie będzie podejrzewał, że to jakaś ściema, w końcu Nathanael jest typem osoby, która potrafi poradzić sobie z niemalże każdym problemem, sam i nawet jeśli miałby jakieś kłopoty, nie wciągnąłby Liama nigdy w coś niebezpiecznego, ani nic, co przysporzyłoby mu jakiekolwiek przykrości lub naraziłoby go na konsekwencje. Fürksver zastanawiał się, jaką reakcją zaszczyci go młodszy braciszek, dowiadując się, że wcale nie musiał tu przychodzić, a to wszystko przez głupi kaprys jego starszego brata. Chociaż autor żartu nie widział tego jako zachciankę, wręcz przeciwnie, kierował się szczerymi intencjami. Na miarę Fürksvera oczywiście, więc lepiej podejść do tego z dystansem. Niemniej jednak mógłby go przynajmniej odprowadzić do domu, przy Niklasie Liam był bezpieczniejszy, zdecydowanie. I to wcale nie tak, że Nathanaelowi nie chciało się wracać samemu. No cóż, jakkolwiek chłopak nie zareaguje, jakich pozorów by nie stwarzał, Nath wątpił, żeby ten bardzo się obruszył. Najprędzej spodziewał się wyładowania niezadowolenia poprzez atak fizyczny, ale to też bez przesady. Nieraz zbierał od niego ciosy. A dostanie od niego podręcznikiem w mordę to chyba najlepsza rzecz, jaka mogłaby mu się przydarzyć dzisiaj, kto wie, może wróciłby dzięki temu do życia. Wtedy trochę gorzej dla Leistershire'a, oczywiście nie zrobiłby mu krzywdy, ale wie jak skutecznie mu podokuczać. Nawet Liam nie mógłby się do tego przyzwyczaić. Widząc go na odległość kilku kroków, wsunął telefon do kieszeni, a kiedy młody stanął tuż przed nim, wstał zamaszyście i nie omieszkał przytulić chłopaka nie bacząc na ewentualne próby stawiania oporu. Jeden podręcznik to za mało, żeby zatrzymać Nathanaela, dlatego zamknął Revel'a w ramionach.
- Liaaaaaaam! Nie uwierzysz! Byłem cały dzień w szkole. C.a.ł.y. To było straszne, zabierz mnie stąd... - to co zwykle jest niemożliwe, przy tym knypku stawało się możliwe. Tak, tulił go, a żeby tego było mało, wraz z dzieleniem się tymże jakże strasznym przeżyciem, dodał pocieranie polikiem o jego głowę, włosy dokładniej, bo do policzka musiałby się już nachylać.
Anonymous
Gość
Gość
Re: [LICEUM] Korytarz na parterze
Wto Lut 16, 2016 11:04 pm
Prawdopodobnie przyszedłby dużo szybciej, gdyby faktycznie uwierzył w treść smsa, którego wysłał mu jego brat. Niemniej potrzeba wykraczająca poza skalę brzmiała co najmniej podejrzanie. Przez jego głowę przesuwały się przeróżne myśli, zupełnie jakby faktycznie próbował uchwycić jakiś konkretny powód, dla którego Nathanael chciał go widzieć. Niestety jedynym sensownym, na jaki wpadł był ten, który niezbyt przypadał mu do gustu.
Zwyczajnie mu się nudziło.
Z każdym krokiem coraz bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że najlepiej by było, gdyby po prostu się odwrócił i wrócił we wcześniejsze miejsce. Znalazł sobie jakiś cichy kąt - może wybrał się do biblioteki? - rozłożył ze swoimi książkami i zeszytem, przejrzał raz jeszcze cały materiał, przerobił ten który będzie mu potrzebny na następny dzień, a następnie wrócił do domu by poczytać coś z tego, co ostatnio wypożyczył. Niestety jego plany legły w gruzach wraz z tą nieszczęsną wiadomością i jak podejrzewał - miały ulec całkowitej zmianie. A jemu nie uda się ani jej uniknąć, ani sprytnie wywinąć. Będzie musiał odrobić pracę domową wieczorem.
Teraz gdy stał tak patrząc na Fürksvera z przebłyskami skupienia, tak bardzo skoncentrował uwagę na tym, by nie pominąć żadnego z wypowiedzianych przez niego słów... że nie zdążył się uchronić przed uściskiem. Ramiona Nathanaela otoczyły go niczym macki ośmiornicy.
- Nathan, weź. - książka wypadła mu z ręki. Próbował go od siebie odepchnąć, choć wiedział że z góry był skazany na porażkę. Niemniej duma nakazywała mu poszarpać się przez chwilę, nim w końcu znieruchomiał pozwalając mu na to dziwaczne ocieranie się, które wywoływało w nim wszelkie odruchy obronne.
"Liam! Uwierzysz ... dzień w szkole... cały... zabierz mnie."
Docierające do niego pojedyncze słowa, zmusiły go do przymknięcia jednego z oczu, od strony z której cały czas ocierał się o niego policzkiem. Fakt, że twarz Liama znajdowała się mniej więcej na poziomie jego ramienia, zdecydowanie nie napełniała go dodatkowym szczęściem. W końcu wyraźnie zrezygnowany podniósł jedną z rąk, by poklepać go po plecach z pustym wyrazem twarzy.
- No już. Puść mnie. - choć druga część zdania z początku miała być prośbą, ostatecznie zabrzmiała jak rozkaz. Odchylił głowę w bok, patrząc na leżącą smutno na ziemi książkę, którą wcześniej wypuścił z dłoni.
Szlag by to.
Sponsored content
Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach