Liam
Liam
Fresh Blood Lost in the City
Disclaimer:

Był piękny ranek, z cyklu takich, gdzie się budzisz ze spuchniętymi ślipiami, bo wieczorem jebłeś za dużo kremu do suchych pięt pod oczy i się okazało że masz na to gówno uczulenie, a do tego suszy cię bo znowu miałeś lekcje z tymi wszystkimi debilami którzy nie odróżniają kolorów ale chuj z tym, przecież jak nie widzisz klorów to też możesz zostać grafikiem, bo czemu nie co to za dyskryminacja, więc ojebałeś 3 butelki zero siedem i ululałeś się na podłodze jak stary kacap.
Tego, więc ranek był piękny.
Liam biegał po całym domu nie mogąc znaleźć swojej kredki do oczu (tak, lamusy, profesor Mason nie używa eyelinera, tylko jebanej k r e d k i do oczu) i był już nielicho wkurwiony, bo zapomniał, że dzisiaj znowu ma lekcje i był na nie zupełnie nieprzygotowany. Nagle mu się przypomniało, że wczoraj zanim poszedł pić pożyczył kredkę komuś ze szkoły (może dyrektorowi? ten pedał wygląda na takiego, co się maluje), więc wybiegł we wczorajszych na szczęście niezarzyganych ciuchach. Po drodze miał dużo przygód, ale to materiał na inną opowieść.
Wparował do klasy intermediów i zupełnym przypadkiem okazało się, że byli tam wszyscy jego uczniowie, jak na przykład Kefir (przykładny Rycerz Ortalionu i Paladyn z Osiedlowej Robotniczej Osady) oraz jego wierna klacz Yona (która kiedyś była jednorożcem, ale ten debil w dresach myślał że to nosorożec i spiłował jej róg a potem opylił go na bazarze za flaszkę wódki), była też Lady Szerrridan patronka zgubionych przecinków, Słodka Jak Miód Kendi (królowa szkoły i czirliderek, chuj z tym że nawet nie była czirliderką), był ten wał Czester zwany Czesławem co jeździ na wózku chociaż wszyscy wiedzą że robi to z lenistwa, Amber Lachociąg oraz wielu, wielu innych, była nawet szkolna bibliotekarka która wpadła Liamowi w oko i strasznie go wkurwiała, bo nie mógł się tej loszki z oka pozbyć i mu strasznie gała od tego łzawiła i rozmazywała mu mejkap.
- Kto mi zajebał kredkę do oczu?! - ryknął Liam od progu łypiąc po wszystkich latającym na boki spojrzeniem. - Gadać, ale już! - warknął i zaczął przeszukiwać torby uczniów, ale nic w nich nie znalazł przydatnego, a tego monster dildosa którego znalazł był w torbie Amber to schował do plecaka tylko na wszelki wypadek, wcale nie po to żeby się nim masturbować wieczorem do zdjęć starych bab.
- Woof, woof - odpowiedział rezolutnie Merkury, klasowa maskotka w postaci wyliniałego wilka o trzech nogach, bo czwartą sobie ogdryzł dla szpanu, żeby potem mówić, że kiedyś wpadł w sidła i ją sobie odgryzł żeby ratować życie.
- Sam idź umyć głowę - odwarknął po wilczemu Liam.
Merkury nie był przyzwyczajony do takich pyskówek więc tylko smutno zwinął pod siebie ogon i spojrzał na Alana Co Ma Faję Po Kolana z wyrzutem.
- PRZECIIIIINKIIIIII - zawyła pełnym bólu skowytem Lejdi Szeridan, dalej zwana Szeri Lejdi, w stronę narratora ale narrator miał w dupie przecinki.
- Co kurwa? Czemu narrator do nas mówi? I czemu Szeri widzi u niego brak przecinków? - zastanawiał się Księżniczka Cyrilla będący (albo będąca?) transwestytą, transseksualistą i odrynarnym pedałem, w sumie nikt nie wie co to było, więc wszyscy - i dziewczyny, i chłopaki - na wszelki wypadek zawsze stali w jego/jej pobliżu tyłkami do ściany, na zaś.
PRZEŁAMYWANIE CZWARTEJ ŚCIANY, LAMUSY - odpowiedział narrator.
- GDZIE MOJA KREDKA DO OCZÓW, LACHOCIĄGI! - wrzasnął Liam, żeby przypomnieć, że to on tu jest głównym bohaterem, bo narrator najebał za dużo dygresji.
- Nie wiemy, ale jak chcesz, to możemy ci ojebać gałę - powiedziała subtelnie jak zawsze Amber.
- Zamk ryj - odparł nauczyciel, bo wcale nie miał ochoty na gałę, wręcz przeciwnie, bez swojego mejkapu czuł się dziwnie niekompletny, poza tym był kryptopedałem i wcale nie lubił jak napalone nimfomanki mu się dobierały do spodni, już by wolał żeby ta kaleka na wózku wylała na niego roztopiony wosk, niż żeby baba mu robiła rzeczy, ale nie mógł się przyznać, bo wtedy cała renoma superseme poszłaby w pizdu.
- Ej, narrator, ty też zamk ryj - wkurwił się Liam nie na żarty i pomknął w stronę narratora z nożem, który wyjął był z dupy Maxwella, bo w sumie narrator nie wie, jak wcisnąć tu Maxwella, to równie dobrze może robić za schowek na rzeczy z dupy wzięte, czemu nie.
Ale na szczęście żaden narrator nie ucierpiał przy tym ataku agresji bo Kefir jak na rycerskiego dresa przystało wziął i wyjebał Liamowi gonga w kaczan.
- To nauczyciel, bucu - zarżała radośnie Yona i machnęła wyliniałym ogonem po mordzie Dakoty, co tylko sprawiło że poziom agresji w pomieszczeniu z niebywałego podskoczył do niebywałego przecinek zero dwa. Nie mógł podskoczyć wyżej bo Dakota to zaledwie 159 cm wpierdolu.
- Dobra, wszyscy zamknąć ryje, idziemy robić plener, żeby szukać mojej kredki do oczu - postanowił pan Mason, ale jeszcze nie wiedział, że to wcale nie jest dobry pomysł.
- A jaka będzie nagroda? - zapytał Lucas, który był niby taki cichociemny i poprawny politycznie, a tak naprawdę był po prostu chciwy i szukał okazji.
- Ja! JAAAA! JAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! - wrzasnęła orgazmicznie Amber kręcąc ruskim tyłeczkiem, ale nikt jej nie słuchał.
- Dwużopnyj karakan - mruknął Szmugler, bo odkąd skończył karierę jako naczelny śmieszek w gazecie CD-Action, to żadna mu dupy nie chciała dać, nawet Amber. - Sztoby tiebia wyjebali w sraku - dodał jeszcze mściwie.
Liam rozejrzał się skonsternowany po towarzystwie. W sumie dopiero teraz mu przyszło do tego durnego łba, że ta banda złamasów z nim na czele pewnie nie znajdzie nawet swojej własnej dupy, a co dopiero tak cennego artefaktu jakim bez wątpienia była jego czarna kredka.
- Dobra - odparł z rezygnacją. - Kto znajdzie moją kredkę, ten będzie mógł wypierdolić Amber - obiecał.
Połowa sali rozjaśniła się w rozmarzonym uśmiechu. Druga połowa to były pedały, więc oczywiście się nie ucieszyli.
- Śmieh śmieham a pizda wwierch mieham! - ucieszył się Szmugler i tym radosnym akcentem dał wszystkim znak do drogi.

* * *

Cała Drużyna Złamasów miała po drodze wiele przygód, ale narrator ma jeszcze jakieś resztki człowieczeństwa, więc nie będzie tych wszystkich zachachmęconych bzdur opisywał tylko przejdzie od razu zgrabnie do finału wyprawy.

* * *

Wszyscy jakoś, w jednym lub wielu kawałkach, dotarli wreszcie do szkolnych kazamatów, które wskazał im Aiden, Mędrzec Chodzący O Lasce, który był podróbą doktora Hałsa i chuja się znał na ortografii i dlatego całej Drużynie Złamasów zejście do owych kazamatów zajęło cały jebany dzień, a mogli tam dotrzeć w pięć minut, bo nikt nie wiedział o co Mędrcowi chodziło. No więc dotarli tam, i było jak w jakiś słabym horrorze: kamienne ściany pełne plam (a jak wszyscy dobrze wiemy, plamy dzielą się wyłącznie na dwie kategorie: plamy ze spermy i zacieki z gówna) oraz grzyba, którego nie wiedzieć czemu zlizywał Nivan, chyba myślał, że to takie super pankowe i będzie mu pasowało do stylówy. Nie pasowało i było w chuj obleśne, bardziej niż lizanie bloków soli w kopalni w Wieliczce, ale mniejsza z tym.
- Auuuuuuuu - wył gdzieś w tle Adam, lokalny zboczeniec (metr sześćdziesiąt dziewięć w kapeluszu), robiąc chujowo-horrorowo-metafizycznogówniane tło, a echo jego jazgotu było raczej przytłaczające.
- No to jesteśmy na miejscu - powiedziała jakże odkrywczo Ana, a Dakota zaślinił się na ten widok, bo w sumie on zawsze się ślinił na jej widok jak schaby na widok kebsa o drugiej w nocy.
- PRZECINKIIIIIII -zawyła po raz 4325647649-ty Lejdi Szeridan ale jak zwykle wszyscy przecinki mieli w chuju.
Cała ta kakofonia sprawiła, że Liam się wkurwił i przeszedł w tryb supersayana, bo jak go łeb napierdalał od tego wszystkiego to głowa mała, a on nawet nie wypił dzisiaj swojej kawy. Błysnęło, pizdnęło i nagle w pomieszczeniu wszyscy członkowie (członkowie, HEHEHEHEHEHE) Drużyny Złamasów leżeli pokotem, gdzie kto wcześniej stał (albo siedział na wózku - poprawność polityczna), i wszyscy krwawili, a ich bebechy zaczęły ozdabiać ściany tych zasranych tuneli pod szkołą.
- Na górze róże, na dole bez, wszyscy umrzemy - charknął bez entuzjazmu Adam swój kolejny beznadziejny wiersz. Nathanael, wierny przydupas Kefira o rozumku równie wielkim jak rozum jego guru, ostatkiem sił zdjął ze swojej syry nagolenniki ulicznego sprytu i wcisnął Adamowi do ryja śmierdzącą skarpetę, żeby ten się wreszcie zamknął. Pomogło, ale tylko na chwilę, bo Adam bardzo chciał być poetą przeklętym (i był, nawet biedaczyna nie miał pojęcia jak go wszyscy w szkole przeklinali za te jego chujowe rapsy).
- DZIE JEST MOJA KREDKA DO OCZUUUUUUUUUUUUUUUUU - ryknął Liam w trybie supersayana i z przyzwyczajenia klepnął Kendi w tyłek. Ale tego Drużynie Złamasów było już za dużo. Wzięli się wszyscy do kupy i rzucili na nauczyciela i rozerwali go na strzępy, bo co to kurwa ma być, żeby jakiś stary pedofil macał im koleżankę. I tylko Amber załkała w rogu, bo jej tak nigdy nie macał mimo że wzięła przykład z avatara Szeri Lejdi i chodziła z cycami na wierzchu.
- Moja... Moja kredka... - wycharczał przedśmiertnie Liam.
Ale nagle szkolna bibliotekarka zaczęła się śmiać szatańsko i upiornie, zupełnie jak nie ona.
- Hahahahaha! NARESZCIE! - krzyknęła egzaltowanie i rozstawiła wszędzie świece i je pozapalała zajebaną Liamowi zippo.
Kefir nie wiedział o co chodzi, więc zapytał swojej kobyły, o co chodzi, ale Yona też nie wiedziała, a jak ona czegoś nie wiedziała, to już chuj, syf, kiła i mogiła, pozamiatane. Uczniowie tylko patrzyli co bibliotekarka zamierza.
- Morze się pieni, ryczy jak lew, nade mną stado znużonych mew - wyjąkał Adam wypluwając skarpetę.
A bibliotekarka tylko na to czekała. Aż ktoś wreszcie wypowie te słowa. Bo były magicznym zaklęciem i tylko Wybrane Dziecko mogło je wypowiedzieć. I wtedy się okazało, że Adam był dzieckiem samego szatana, tylko szatan się do niego nie przyznawał, bo trochę kurwa wstyd, jak się ma za syna nastoletnią pizdę wielkości karła. Ale bibliotekarka o wszystkim wiedziała, więc nie była zaskoczona. Chociaż trzeba przyznać, że czasami się zastanawiała, czy tym bękartem diabła nie był czasami Dakota, bo w sumie podobni byli pod pewnymi względami.
Świece zapłonęły bardziej i gdyby ktoś to podkablował do sanepidu czy innej instytucji, to na bank by zamknięto szkołę za niespełnianie unijnych wymogów ppoż.
Bibliotekarka zgarnęła na palec po trochu krwi od każdego i nasmarowała na podłodze wielki pentagram, a potem kopnęła Adama w krocze, mówiąc:
- Weź to powiedz jeszcze raz.
Bo zaklęcie było powiedziane z lekkim falstartem, dlatego nie zadziałało jak należy.
- Prawdziwa sztuka żyje tylko raz - wycharkał sentencyjnie uczeń i umarł, a bibliotekarka wzięła się wkurwiła na taki stan rzeczy i zamieniła się w gigantyczną harpię o pięciu głowach i dwunastu cyckach.
- Dwanaście na dziesięć, jebałbym - wychrypiał Liam gapiąc się na jej cycki, bo wcale nie umarł, tylko jak zawsze skurwysyn żył na złość innym.
- NA MNIE NIGDY TAK NIE PATRZYSZ, TATO - załkała głowa Amber, ale to już nie miało znaczenia, bo dolna połowa ciała Szmuglera ją zapinała od tyłu, jak na ruskich przystało.
- CISZAAAAAA - zajazgotała harpia i podleciała do Dakoty. - TY TO POWTÓRZ, SMARKU, ALBO INACZEJ... INACZEJ...
Harpia chciała powiedzieć, że go zabije, albo że zabije wszystkich, ale w sumie i tak wszyscy już byli trupami więc po co miała to mówić. - ALBO ZGWAŁCĘ ANĘ! - wreszcie wymyśliła i zadowolona ze swojej groźby zamerdała trzema ogonami, które miała na prawym uchu.
- O TY SUKWO, TAK BYĆ NIE BĘDZIE - warknął daltonista i wpierdolił jej po całości, tak, że nawet Kefi i Nathanael byli pod wrażeniem i żałowali, że nie wzięli go do swojej paczki. I tylko szkoda, że Ana już tego nie widziała, bo wzięła i umarła tak na dobre.
Ale harpia-bibliotekarka nie była w kaszę dmuchana, w zasadzie wcale nie była dmuchana, stąd to całe zamieszanie. Szybko wyciągnęła z plecaka Liama monster dildosa należącego wcześniej do Amber i wcisnęła go Dakocie w ucho. Dakotę tak to zabolało, że dla świętego spokoju powtórzył zaklęcie.
- O, MÓJ PANIE I MISTRZU, PRZYBĄDŹ! - krzyknęła spazmatycznie, a wtedy znów pizdnęło, błysnęło czy tam na odwrót i na środku sali lewitował Christian, który okazał się być wyżej wymienionym szatanem, którego bibliotekarka chciała przyzwać.
- Oto jestem, moje dziecko - zadudnił basem łamiącym żebra. - Przyniosłaś Czarną Kredkę Mroku? - zapytał szeleszczącym głosem.
- Tak, panie - odparła harpia ze łzami w oczach i padła na kolana, podając Chrsitianowi kredkę do oczu Liama. - Teraz możesz mnie wyruchać! - załkała. A Liam patrzył na to wszystko z niedowierzaniem, już prawie umierając.
- Więc przez cały ten czas to byłaś ty...?
Harpia pokręciła przecząco głową i oddała się Christianowi, żeby spłodzić kolejnego Dziedzica Mroku, który tym razem nie byłby tak straszną ciotą że ja pierdolę.
- To nie byłam ja - wymamrotała jeszcze na sam koniec, kiedy już wszyscy umarli, a Szatan ją wydymał i sobie poszedł.
A to była ona.

KONIEC
Candy Vonneguth
Candy Vonneguth
The Jackal Child of Chaos
Kocham to, totalnie XDDD
Armageddon Fanfic Productions [+18, wulgarne słownictwo, horror, gore (zupełnie jak moja eks podczas okresu lol) etc.] Comment_YiOxipJj4lnBCTsRGHfevf52tsWKFWpN
Anonymous
Gość
Gość
Armageddon Fanfic Productions [+18, wulgarne słownictwo, horror, gore (zupełnie jak moja eks podczas okresu lol) etc.] Giphy
Anonymous
Gość
Gość
Ekhem.
Miałem mieszane odczucia na samym początku, bo wiało jebanym trepem i już posądzałem Cię o jakimś zjebizm, który nawet nie będzie jakoś śmieszny czy coś, ale wybacz mi Mistrzu Patoli, że śmiałem w Ciebie zwątpić choćby na krótką chwilę. Wątki cudownie łączą się ze sobą i przeplatają niczym serpentyna życia potocznie nazywana jakimś kwasem z ryby, chuj, nie pamiętam, o DNA mi chodzi, nie? Kunszt to już w ogóle, Mickiewicz by lepiej gały Słowackiemu nie zrobił nie napisał, nawet by trep jeden takiego cuda nie wymyślił, tylko jakieś jebane Konrady, które się zmieniają w Gustawy czy tam, kurwa, odwrotnie. Zrzucają te płaszcze, i te pany Tadeusze, księdze Robaki, no ja pierdolę, cała szkoła średnia w pizdu przez to gówno pierdolone.
Bohaterowi mogli odrobinę zlewać się ze sobą na samym początku, nie nadałeś im indywidualnych cech - tak zdawać się mogło na samym początku, ale to z dupy Maxwella wzięte wrażenie, bo każdy jest inny i taka Amber na przykład ma unikalną cechę dawania dupy, Smuggler jest ruski i to mówi o nim wszystko, Sheridan kocha przecinki, a Adam jest pizdowatym synem samego szatana. No kurwa. Jest jeszcze g(ł)ówny bohater - Liam, ale o nim nawet pierdolnę oddzielny akapit troszkę później.
Akcja płynie wartko jak gówno w kanalizacji, nie sposób dopatrzeć się jakichkolwiek dziur w fabule - admini Empti lepiej by fabuły nie ułożyli - a same przejścia są pożywką dla mózgu. Żadnych kropek, gwiazdek czy innego syfu, tylko... a nie, wróć, były gwiazdki. Chuj.
Generalnie o co chodziło - o kredkę do oczu. Bardzo mnie ciekawi, która firma produkuje jebane kredki mroku, bo bym sam se taką kupił. Wiadomo, nie po to, żeby oczy malować, bo przecież nie jestem jebanym, kurwa, pedałem jak jebany pedał w dupę Liam, no ale przydałaby się taka, gdyby trzeba było jakiegoś pedała posmarować po ryju węglem, a my nie mamy węgla, bo wszyscy jesteśmy bogaci i w chuju mamy jakiś jebany węgiel, bo przecież nie palimy w piecach czy grillów nie rozpalamy, bo od tego mamy takich fagasów, którzy robią to wszystko za nas, nie? No. To jak nie ma węgla, to zawsze taką czarną kredką można posmarować ryj kogoś, kto odpadł jako pierwszy czy tam drugi, albo po prostu jak się skurwysyna nie lubi. Ewentualnie można dupy ratować taką kredką, nie? Stoi taka i płacze "okurwa, jak się rozmazałam",a ja jej z kredką i "masz, mała, se pomaluj", a ona pomaluje i zrobi laskę po tym z wdzięczności.
W każdym razie jestem bardzo ciekaw, co to za marka jest tej kredki. Chyba że Christan sam ją jakoś zrobił ze swojego gówna, to wtedy pewnie na zamówienie, ale luz, ja płacę wszystkie pieniądze.
Mniejsza, kurwa, z tym.
Miałem o czymś wspomnieć, tylko mi wylatuje co rusz wątek z głowy, a ani myślę czytać tego powyższego gówna jeszcze raz, bo mózg mi wysiądzie jeszcze bardziej. I tak nadwyrężony już jest po czytaniu tego dzieła - to w ogóle pewnie będzie kiedyś jakimś gównem a la Biblią, jestem pewien.
A, Liam. Miałem coś o nim wspomnę, no to wspomnę, że to pedał pierdolony, który nadaje się na głównego bohatera jak dupa na skarbonkę. I maluje, kurwa, oczy kredką. Nie mógł se pojść do Rossmanna czy innej apteki, żeby kupić sobie kredkę czarną? Kurwa, nawet w osiedlowym pewnie mają jakieś Bambino czy tam coś.
Ogólnie to chciałbym wyrazić swój wielki podziw, Mistrzu Patoli i pogardę jednocześnie, bo przecież jesteś Mistrzem Patologii, trochę przypałowo byłoby Cie wielbić i oddawać cześć, bo w końcu jesteś przegrywem i wpierdalasz na masę węgiel, ale nawet nie kamienny, tylko taki drzewny, co go sprzedają za jakieś pięć złotych w Biedronce.

Spoiler:
Liam
Liam
Fresh Blood Lost in the City
PŁODZENIE TEGO KARŁA ZWANEGO FANFIKIEM BYŁO WARTE. POPŁAKAŁEM SIĘ PRZY TWOIM KOMENTARZU, ELLIE. <3333333333333333333333333
Anonymous
Gość
Gość
POLECAM SIĘ <3333333333333333
WULKAN WIECZNIE ŻYWY WE MNIE
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach