▲▼
Strona 2 z 2 • 1, 2
First topic message reminder :
Miejsce, do którego nauczyciele i reszta szkolnej kadry raczej się nie zbliża. Chyba głownie dlatego, że nie chce. A uczniowie wykorzystują to na swoją korzyść, zwłaszcza ci z potrzebą. Czy to na fajkę przed lekcją, czy na załatwienie jakichś lewych interesów bez przypału. Ziemia jest tu dość mocno udeptana, przyozdobiona niedopalonymi petami, jakimiś papierkami, nawet kapslami (kto wie, skąd one się tam wzięły?). Jest też tutaj dość wysoki murek, a raczej jego fragment, na którym zmęczone dzieciaczki usadawiają najczęściej swoje młode dupska. Całą tę miejscówkę otaczają dość spore krzaczory, jedne większe, drugie mniej, ale kiedy się już między nimi znajdzie to raczej z zewnątrz Cię nie widać. Ale może słychać. Nawet bardzo, jak będziesz darł mordę.
"Musisz mieć naprawdę nudne życie, skoro interesuje cię moje."
Nigdy się nad tym głębiej nie zastanawiał, szczerze mówiąc. Może i rzeczywiście te jego życie było nudne, ale żeby jakoś specjalnie starał się je sobie umilić... nie. Niektóre "rzeczy" po prostu przychodziły same, a że nie zawsze postępował słusznie, to już zupełnie inna sprawa.
Uśmiechnął się tylko kącikiem ust. Ostatni buch i wyrzucił niedopałek na ziemię.
W gruncie rzeczy nawet go rozbawiła tym Xiuxiuciongiem, co było dosyć specyficzne, bo w innej sytuacji zapewne zirytowałby Russella sam fakt, że dziewczyna nie pozostaje mu dłużna. Tak, musiała chłopakowi zadziwiająco poprawiać humor.
— Katsu. — Zabrzmiał czysto po amerykańsku, bez żadnego japońskiego wydźwięku. Ironiczny uśmieszek naprawdę nie potrafił się z nim pożegnać, zupełnie jakby chciał przykleić się do jego twarzy na całą wieczność. Równie dobrze mógł już sobie iść, bo szluga teoretycznie skończył, ale...
Parsknął głośno, unosząc głowę.
— No, no, gratuluję. — Klaszcząc w dłonie przez chwilę wyglądał jakby faktycznie jej gratulował — zdradzała go mina, rzecz jasna. — Masz się czym chwalić, księżniczko. — Schował dłonie do kieszeni spodni, pociągnął nosem, spojrzał na nią uważniej i... bez żadnego uprzedzenia powoli ruszył do "wyjścia" z krzaków.
Odwrócił się szybciej niż myślał.
— Wyłazisz stąd czy chcesz się jeszcze trochę pobuntować? — spytał przez ramię totalnie obojętnie.
No i na cholerę mu to było?
Nigdy się nad tym głębiej nie zastanawiał, szczerze mówiąc. Może i rzeczywiście te jego życie było nudne, ale żeby jakoś specjalnie starał się je sobie umilić... nie. Niektóre "rzeczy" po prostu przychodziły same, a że nie zawsze postępował słusznie, to już zupełnie inna sprawa.
Uśmiechnął się tylko kącikiem ust. Ostatni buch i wyrzucił niedopałek na ziemię.
W gruncie rzeczy nawet go rozbawiła tym Xiuxiuciongiem, co było dosyć specyficzne, bo w innej sytuacji zapewne zirytowałby Russella sam fakt, że dziewczyna nie pozostaje mu dłużna. Tak, musiała chłopakowi zadziwiająco poprawiać humor.
— Katsu. — Zabrzmiał czysto po amerykańsku, bez żadnego japońskiego wydźwięku. Ironiczny uśmieszek naprawdę nie potrafił się z nim pożegnać, zupełnie jakby chciał przykleić się do jego twarzy na całą wieczność. Równie dobrze mógł już sobie iść, bo szluga teoretycznie skończył, ale...
Parsknął głośno, unosząc głowę.
— No, no, gratuluję. — Klaszcząc w dłonie przez chwilę wyglądał jakby faktycznie jej gratulował — zdradzała go mina, rzecz jasna. — Masz się czym chwalić, księżniczko. — Schował dłonie do kieszeni spodni, pociągnął nosem, spojrzał na nią uważniej i... bez żadnego uprzedzenia powoli ruszył do "wyjścia" z krzaków.
Odwrócił się szybciej niż myślał.
— Wyłazisz stąd czy chcesz się jeszcze trochę pobuntować? — spytał przez ramię totalnie obojętnie.
No i na cholerę mu to było?
Katsu, co? Dla Leilani brzmiało to jak imię dla psa, ale w porę powstrzymała się przed wypowiedzeniem tego na głos. Już i tak była w głębokiej dupie, nie potrzebowała dodatkowych wrażeń (tudzież wrogów) by jej życie było ciekawsze. Już sobie zjebała sprawę ćpaniem po szkolnych kiblach, bo była zbyt pijana, by ogarnąć, że nawet w łazienkach są kamery.
Strzepała śnieg z szalika po czym owinęła go wokół swojej szyi. Rany, jak ten typek ją irytował. Gdyby nie była pizdą i podnosiła więcej niż pięć kilogramów, zapewne rzuciłaby go w pierwszą lepszą zaspę.
— To nie jest powód do dumy, Katsu. — odparła spokojnie chowając zmarznięte dłonie do kieszeni, a ton jej głosu zdradzał, że ma o coś wielki żal — Stoisz przed największą degeneratką, jaką widziało Riverdale.
I największą idiotką, przeszło jej przez myśl, kiedy z kieszeni wypadł jej woreczek zawierający resztkę fety. Na ostatnią kreskę. Kompletnie zapomniała, że wczorajszego wieczora schowała go właśnie do tej kurtki. Gdyby nie to, w ogóle nie przynosiłaby narkotyku do szkoły. Pospiesznie podniosła woreczek z ziemi, unikając wzroku swojego towarzysza.
— Niczego nie widziałeś, jasne? — chciała brzmieć groźnie, ale skończyło się na tym, że jej głos drżał desperacko, a oczy zaszkliły się od łez, co musiało być komiczne — Proszę — dodała żałośnie.
Strzepała śnieg z szalika po czym owinęła go wokół swojej szyi. Rany, jak ten typek ją irytował. Gdyby nie była pizdą i podnosiła więcej niż pięć kilogramów, zapewne rzuciłaby go w pierwszą lepszą zaspę.
— To nie jest powód do dumy, Katsu. — odparła spokojnie chowając zmarznięte dłonie do kieszeni, a ton jej głosu zdradzał, że ma o coś wielki żal — Stoisz przed największą degeneratką, jaką widziało Riverdale.
I największą idiotką, przeszło jej przez myśl, kiedy z kieszeni wypadł jej woreczek zawierający resztkę fety. Na ostatnią kreskę. Kompletnie zapomniała, że wczorajszego wieczora schowała go właśnie do tej kurtki. Gdyby nie to, w ogóle nie przynosiłaby narkotyku do szkoły. Pospiesznie podniosła woreczek z ziemi, unikając wzroku swojego towarzysza.
— Niczego nie widziałeś, jasne? — chciała brzmieć groźnie, ale skończyło się na tym, że jej głos drżał desperacko, a oczy zaszkliły się od łez, co musiało być komiczne — Proszę — dodała żałośnie.
Fabuła zamrożona do odwołania.
Strona 2 z 2 • 1, 2
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach