Riverdale
Riverdale
Administrator Sovereign of the Power
Ridgeview
Wto Kwi 23, 2024 8:37 pm
NIE DO PRZEJĘCIA
Ridgeview
Teren całkowicie neutralny, niemożliwy do przejęcia.

Jedna z zapomnianych przez zwykłych mieszkańców ulic, znajdująca się obecnie w Czarnej Strefie. Już w przeszłości znana była jako dzielnica czerwonych latarni, gdzie burdele kwitły przez cały rok. Po wzniesieniu murów Ridgeview stało się kolebką wszystkich najgorszych skurwysynów. Handel ludźmi, nielegalne orgie z udziałem nieletnich, przemyt wszelkiej maści i narkotyki, które są tu łatwiej dostępne niż butelka wody. Nikt zdrowy na umyśle nie zapuszcza się w te strony, a już na pewno nie samotnie. Nic dziwnego, że głównymi odwiedzającymi są tu wojskowi, a nawet wśród nich niewielu zgłasza się na ochotnika. Co zaskakujące, mimo swojej tragicznej renomy, jak do tej pory nikt z Ridgeview nie zgłosił pojawienia się Niepoczytalnych. Choć może są na tyle przyzwyczajeni do popierdoleńców na ulicach, że nie odróżniają ich od zwykłych mieszkańców.
Connor Josten
Connor Josten
The Wolf Deputy Commander (β) / Sleuth
Re: Ridgeview
Wto Kwi 23, 2024 9:04 pm
Trach.
To nie brzmiało jak pachołek. Ridgeview zdecydowanie nie fundowało ani przyjaznych widoków, ani jakiejkolwiek spokojniejszej atmosfery. Dziwny dźwięk dobiegający spod kół auta mógł być zarówno gniecioną stertą śmieci, jak i pękającą czaszką jednego z wielu kretynów, którzy poniesieni narkotyczną imprezą, nie wiedzieli, jak trafić do domu. Connor nawet nie raczył spojrzeć w lusterko, skoro nikt nie wrzeszczał to w najgorszym wypadku i tak nie było co zbierać.
Pierdolone Silent Hill — warknął pod nosem, nieznacznie zwalniając, gdy mgła wyraźnie się zagęściła, utrudniając im jakąkolwiek widoczność. Jeśli dystrykt C wydawał się komuś ruiną to Ridgeview było istną apokalipsą. Żadnych świateł, zachęcających szyldów czy jakichkolwiek oznak normalności. Nie było przechadzających się ludzi czy innych samochodów. Ulice wydawały się całkowicie opustoszałe, choć od czasu do czasu, we mgle zdawały się pojawiać jakieś losowe postacie, czujnie obserwujące wojskowe auto.
Po wjechaniu na główny plac — a przynajmniej tak twierdził GPS — Connor zgasił silnik, zwracając się w ich stronę. Gdyby rok temu ktoś powiedział mu, że znajdzie się w jednym miejscu z Kianą i trójką Lisów, stwierdziłby, że pozamieniał się z chujem na łby. Wilki już od dawna nie funkcjonowały jednak na tyle sprawnie, by poradzić sobie z samobójczą misją samotnie. Nic dziwnego, że musieli sięgnąć po pomoc grupy, która zaskakiwała liczebnością.
Przechylił się w bok i wyciągnął ze schowka teczkę, zaraz rzucając ją na kolana siedzącej pośrodku osoby.

Ridgeview C4X74Eu

Tannetti Cora, 29 lat, zawód nieznany. Znaleziona w swoim mieszkaniu, przywiązaną do krzesła od góry do dołu, nogi, ręce, szyja. Z początku wyglądało na zwyczajne morderstwo, była dźgana w klatkę w piersiową, a następnie uduszona. Dopóki patolog nie orzekł, że wszystko to zostało zrobione pośmiertnie. We krwi nadal były szczątkowe ilości tego samego syfu, co u Niepoczytalnych, jej organy zmieniły się w rozpuszczoną breję, zupełnie jakby ktoś nakarmił ją kwasem. Utrzymywała się w całkiem niezłym stanie dzięki temu, że jakiś popierdoleniec pozszywał ją jak lalkę, dodatkowych szczegółów wam oszczędzę. Na ten moment ciężko stwierdzić czy Tannetti była ofiarą nieudanej transformacji, udanego eksperymentu, zwykłą zabawką czy z jakiegoś powodu została sprzątnięta, bo wiedziała za wiele. W jej mieszkaniu znaleziono zdjęcia, które zdecydowanie odbiegają wyglądem od tutejszych norm. Nikt nie spodziewa się po nas zbyt wiele, ale naszym zadaniem jest ponownie przeszukać jej mieszkanie, spróbować ustalić o chuj z tym wszystkim chodzi i ustalić miejsce, w którym je zrobiono. Pytania?


Kolejność dowolna, termin odpisu: 26.04 [do końca dnia]
Kiana
Kiana
The Wolf Commander (α) / Paymaster
Re: Ridgeview
Wto Kwi 23, 2024 11:02 pm
Trach.
Nie zwróciła większej uwagi na dźwięk jaki wydobył się z pod ich kół. Z czystej ciekawości dyskretnie spojrzała w lusterko. Czy to, co właśnie rozjechali było odpadkiem czy ludzką czaszką? Z drugiej strony, czy miało to jakiekolwiek znaczenie?
Nie mogła zapalić (nawet ona uważała jaranie w aucie za obrzydlistwo), tym bardziej się napić, więc żeby zająć czymś swój spaczony nałogiem mózg, wyciągnęła z kieszeni różowe opakowanie pełne gum do żucia, gdzie każdy listek był zapakowany w srebrny papierek. Wyjęła jeden, a pozostałe schowała na swoje miejsce. Parę sekund później po wnętrzu auta rozniósł się mdławy zapach balonówki, a w jej dłoniach został sam papierek. Nienawidziła tego smaku, ale jednocześnie był to jedyny rodzaj gumy, który ostatnio jej podchodził.
Patrząc przez szybę na pogrążone we mgle ulice, bawiła się srebrnym papierkiem co chwilę wiążąc go w supełki. Okolica była… urocza. Niczym wyjęta z horroru klasy B.
“Przynajmniej nie ma tu klaunów z czerwonymi balonikami…” rzuciła w przestrzeń, obserwując wyłaniające się z mgły cienie.
Kiedy Connor zatrzymał auto, odwróciła się w jego stronę i kątem oka spojrzała na tylne siedzenie. Co oni do cholery robili z Lisami w jednym samochodzie? Może i ich własna wataha była na skraju rozpadu, ale czy byli aż tak zdesperowani? Najwyraźniej. Z resztą, to co działo się w mieście już dawno wyszło poza dziecinne porachunki gangowe i zabawy w kto komu tym razem bardziej zajdzie za skórę. Zdziwił ją jednak fakt, że oprócz ich dwójki znalazł się ktoś równie pojebany żeby faktycznie na ten układ pójść.
Akta, które wylądowały na tylnim siedzeniu znała na pamięć. Mimo to, wysłuchała Rudzielca z ulgą, że to nie jej przyszło prezentowanie ich zawartości. Tannetti miała kurewsko wielkiego pecha. Co tu dużo mówić. Była natomiast ciekawa co reszta ma do powiedzenia, zanim ona wrzuci swoje trzy grosze.
Kątem oka spojrzała na pozostałych, żałując że nie wzięła ze sobą kawy lub chociaż energetyka.
Emily Moreau
Emily Moreau
The Fox Vulpes
Re: Ridgeview
Sro Kwi 24, 2024 11:18 am
Trupy, nierozwiązane zagadki kryminalne i grupowe spacery po najniebezpieczniejszych częściach miasta. Dla jednych absolutne no-no, dla innych przygoda życia. Emily plasowała się gdzieś w połowie spektrum, z wyraźnym przechyłem w tę drugą stronę. Zwłoki i przeszukiwanie miejsc zbrodni napawały ją zaskakującym entuzjazmem. Szkoda tylko, że jechali do Ridgeview, a z przodu siedziały dwa Wilki. Co prawda wataha z dystryktu A czasy chwały miała dawno za sobą, a Lisy dbały o swojego medyka wystarczająco dobrze, żeby się zrewanżować jeśli tylko spadnie jej włos z głowy, ale nadal wolała być czujna.

Trzask, któremu zawtórowało uniesienie się przedniej, a następnie tylnej części samochodu. Mogła się obrócić i zobaczyć, co stanęło na ich drodze, ale wolała nie. Teraz nie miało to znaczenia. To był znak, że zbliżali się na miejsce. Pomijając gęstą jak mleko mgłę i dziwne poczucie grozy wiszące w powietrzu.

Pochyliła się na bok, patrząc na akta trzymane przez Lisa po jej prawicy. Widziała w życiu naprawdę porąbane akty zgonu i sprawozdania z miejsc zbrodni, ale coś takiego chyba zdarza się tylko raz w życiu patologa. Emily nie wiedziała, czy była bardziej zdegustowana i zszokowana czy pełna podziwu, że ktoś na to wpadł.

Wygląda jak czyjś nieudany eksperyment. Gdy zamiast wyrosnąć skrzydła i dziób postanowiła wyzionąć ducha, nasz nieudany naukowiec wpadł w szał i zrobił z niej sitko. Ewentualnie zmieniła się w zombie i przestała współpracować, więc próbował się obronić - rzuciła lekko, jakby chciała zagaić rozmowę o pogodzie, po czym rozsiadła się wygodniej na fotelu, czekając na opinie reszty załogi. To, co stało się post mortem wyglądało na nieprecyzyjną i nieprzemyślaną robotę, dlatego bardziej ciekawiło ją to, co działo się wcześniej. Dobra zagadka, szkoda, że w takiej niemiłej okolicy i z widmem jakiegoś pojeba czychającego na ich życie.
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Ridgeview
Sro Kwi 24, 2024 10:50 pm
Mam nadzieję, że przeczytał.
Mimo otaczającej go ponurej atmosfery, jego myśli krążyły wokół komunikatora, na którym zostawił wiadomość dla Jonathana. W ramach dotrzymania jednego ze słów, starał się dawać w skrócony sposób mu informację o tym, że zajmuje się sprawami związanymi z gangiem.
Byleby nie musiał odbierać mnie.
Przesunął wzrokiem na widok zza oknem, starając się ignorować ciężką atmosferę w pojeździe. Nie żeby nie rozumiał. Tereny wręcz wołały, że jedynie szaleniec lub desperat mógłby ośmielić się postawić nogę tutaj, mając nadzieję, że w przeciągu trzech kolejnych kroków nie straci portfela, dziewictwa i nerki. Oparł się wygodniej plecami o siedzenie, wypuszczając cicho powietrze z płuc. Problemy z dystryktami sprawiały wrażenie wierzchołka góry lodowej, a najbardziej zaniedbany z nich - C - był jedynie opuszczonym placem zabaw w porównaniu do tego miejsca, o ile historie, jakie krążyły o tym miejscu jeszcze dodatkowo nie łagodziły tego.
Nie wysilał się na próbę podjęcia jakieś rozmowy. Nie, gdy uczucie niezręczności dopiero pojawiło się po fakcie ujrzenia na własne oczy, z którymi Wilkami przyszło współpracować. Próba lisiej anonimowości po raz pierwszy od dawna wywołała w nim dawno zapomniane uczucie pustki w żołądku. Do tego momentu nie zastanawiał się bardziej nad ich ekipą, dołączając do tej niecodziennej wyprawy ze względu na...
W sumie powodów jest tyle, że nawet nie chce mi się ich rozważać ponownie.
Nieznany mu dźwięk wyrwał go z przemyśleń.
Zabrzmiało jakby coś zostało gwałtownie zmiażdżone.
Słodkawy zapach gumy balonowej zakręcił mu się w nosie. Odwrócił głowę, wbijając wzrok w tył siedzenia Kiany, gdy tylko zrozumiał, skąd pochodzi źródło. Zaczął doceniać solidność pojazdu, dzięki któremu jazda i wonie nie mieszały się na tyle, by dotąd solidny żołądek nagle zaczał się buntować.
Westchnął cicho, otwierając teczkę, która została rzucona mu na kolana, po czym prześledził wzrokiem pozyskiwane informacje, wsłuchując się zarazem w słowa Connora.
- Laska nie miała łatwego losu nawet po śmierci - mruknął. Są jakieś ślady tego, że jej ciało zostało przyniesione do tego mieszkania? - zapytał Kassir, przesuwając wzrokiem po tekście. - Jak na fakt, że znaleźli zdjęcia w tym miejscu, co i jej ciało, to brzmi jak całkowite zaproszenie w pułapkę - albo próba ostrzeżenia dla kogoś. Przesunął wskazującym palcem po jednym ze zdjęć. Był przekonany, że jeśli ktoś by mu powiedział, że to z jakiegoś planu filmowego, nie zastanawiałby się nad zaakceptowaniem tego faktu.
- Ciekawe, gdzieś sobie generator prądu załatwili -  wymamrotał sam do siebie, gdy po skończeniu przeglądania tekstu, ponownie skupił się na dołączonym zdjęcie. Myślami krążył między tym, a swoim doświadczeniem oraz wiedzą związaną z zawodem.
- Raczej zapytałbym, kiedy wychodzimy. Jeśli zostaniemy otoczeni, początek stanie się bardziej uciążliwy - wolał nie dodawać nic z tekstem, że doświadczenie z oglądania horrorów coś tu da. Nawet jeśli ta część miasta idealnie odwzorowywała taką scenerię.
Rao
Rao
The Fox Velox
Re: Ridgeview
Pią Kwi 26, 2024 9:32 pm
Stęknął w myślach słysząc dziwny odgłos pod kołami samochodu. Wolał nie odwracać głowy do tyłu, nie chcąc wiedzieć czy to, co właśnie przejechano, jeszcze sekundy temu oddychało. Nie miało znaczenia, czy tym czymś okazałoby się zwierzę lub nawet zaćpany człowieka - obie te opcje wydawały się równie nieprzyjemne. Może w innych i bardziej sprzyjających okolicznościach odważyłby się na szybki rzut oka, ale teraz nie było na to ani czasu, ani tym bardziej sposobności. Czasami łapał się na tym, że życie w mieście nauczyło go większej obojętności na to, co działo się wokół niego, ale nadal potrafił być do końca na wszystko obojętny. Tylko co z tego, skoro jego rozmyślania nie prowadziły do żadnych działań. Tak jak teraz, kiedy siedział grzecznie na tyłach pojazdu wraz z innymi Lisami i Wilkami.
Wbił wzrok w oparcie siedzenia przed sobą, zastanawiając się jakim cudem jeszcze kilka godzin temu nie wymyślił mniej lub bardziej sensownej wymówki, udając, że absolutnie nie może wybrać się na misję łączoną z gangiem dystryktu A. I to na dodatek w cholernym Black Zone, do którego zapuszczają się tylko ludzie z największego marginesu społecznego, podejrzani handlarze, szumowiny, a teraz najwyraźniej i ta jakże wesoła piątka.
Odruchowo spojrzał na teczkę rzucona na kolana drugiego Lisa, krzywiąc się na słowa Connora. To, co spotkało Tannetii Corę, brzmiało jak scenariusz z filmu zgrozy, który ogląda się razem ze znajomymi. Przełknął ślinę, niepewnie dotykając akt i podsuwając je bliżej siebie.
Przez chwilę milczał, próbując poukładać sobie w głowie informacje. Sprawa już teraz wyglądała jak coś, co może zamienić się w niezły pierdolnik, więc co będzie jeśli faktycznie znajdą coś co sprowadzi na nich to, co doprowadziło kobietę do takiego stanu? Westchnął cicho, ostatni raz rzucając spojrzenie na zdjęcia, nim spojrzał na osoby siedzące z przodu.
Czy sąsiedzi zostali przesłuchani i może coś widzieli albo słyszeli? — zapytał z nikłą nadzieją w głosie. Wcale nie zdziwiłby się, gdyby każdy potencjalny świadek okazał się zbyt zajęty sobą, żeby móc cokolwiek wiedzieć.
I Rao wcale nie mógłby mieć o to pretensji; wiedział, że dla wielu ludzi brak jakiegokolwiek zaangażowania w życie sąsiada oznaczał względny spokój i trzymanie się z dala od kłopotów.
Connor Josten
Connor Josten
The Wolf Deputy Commander (β) / Sleuth
Re: Ridgeview
Nie Kwi 28, 2024 9:11 pm
Connor spojrzał w stronę Kiany kątem oka, nie komentując jednak wspomnienia o klaunach. Dopiero przy słowach Emily i Shane'a, wsunął palce we włosy i roztrzepał je nieznacznie z nietęgą miną.
Jest jeszcze opcja trzecia, że próbował upozorować zwykłe morderstwo i uniknąć dokładniejszych badań ciała. Policja rzadko kiedy ma czas na dokładniejsze sprawdzanie co i jak. Gdyby była w tym mieszkaniu kilka dni dłużej, ciężko byłoby ustalić obecność dodatkowych substancji. Problem w tym, że to też nie ma większego sensu. Czemu dzielnica praktycznie nikogo nie zgłasza, ale postanowili zgłosić ten jeden pojedynczy przypadek? Trafiła na uprzejmego sąsiada czy właśnie celowo wetknęli nam ją w twarz? Nie, żeby te wersje się wykluczały. Równie dobrze mogła zmienić się w zombie, oni zrobili z niej sito, a potem postanowili się pochwalić jak jakimś jebanym trofeum, ale z tego co mówił koroner, substancja nie sprawia, że ruszają się po śmierci. Po prostu zachowują się jak ćpuny — odwrócił się w stronę kierownicy, wyciągając kluczyki ze stacyjki. Znał Kianę na tyle, by zaraz poklepać deskę rozdzielczą, wskazując na schowek, w którym trzymał energetyki na czarną godzinę.
Co do przenosin, ciężko stwierdzić. Albo inaczej — z pewnością była przeniesiona, ale nie wiemy w którym momencie. Nie wiemy, jak długo testowano na niej tę pojebaną substancję, ale według koronera bezpośrednią przyczyną zgonu musiały być rozpuszczone wnętrzności. Przez to jaki rozpierdol miała w organizmie, nie był nawet w stanie przeprowadzić dokładnych badań.
Na pytanie Rao, pokrecił głową.
Zgon był zgłoszony anonimowo. Nikt nic nie widział, nic nie słyszał. Nie, żeby ktokolwiek w ogóle chciał z nami rozmawiać. Jeśli któreś z was jest mistrzem perswazji, nie pogardzę dodatkową próbą.
Dopiero wtedy zwrócił się w stronę Shane'a, zatrzymując na nim wzrok na nieco dłużej, choć ciężko było stwierdzić, co właśnie przechodziło mu przez głowę.
Trzymajcie się blisko mnie, to nikt nas nie zaczepi. Są popierdoleni i wykorzystują wiele okazji, ale rzadko kiedy atakują grupy z wojskowymi — nawet jeśli nie zamierzał się do tego przyznać na głos, doskonale wiedział, że właśnie przez to, wojsko nie węszyło tu tak mocno jak powinno. Jednocześnie nie był w stanie stwierdzić czy jeśli zaczną węszyć, ten stan się utrzyma.
Dobra wypad z auta. Bierzcie akta i swoje rzeczy, na wypadek gdyby mieli zapierdolić nam samochód — sam wyszedł na zewnątrz, dając im minutę na pozbieranie się, nim ruszył w stronę odpowiedniego budynku z telefonem w dłoni. Ociągając się, nieciężko byłoby zgubić swoich towarzyszy, patrząc na to, że mgła ledwo pozwalała im na zobaczenie czegoś kilka metrów do przodu.
W końcu stanęli przed jednym z szarych, ponurych budynków. Na ich drodze nadal nie pojawiła się nawet pojedyncza osoba. Co ciekawe, ściany pomimo brudu, nie były w żaden sposób zdewastowane graffiti czy czymkolwiek innym, co mogłoby wskazywać na absolutny chaos i samowolkę często kojarzoną z "opuszczonymi" miejscami.
Wchodzimy do środka czy chcecie rozejrzeć się dookoła? Czwarte piętro, mieszkanie 1004 — powiedział, zwracając się w ich kierunku, wyraźnie zostawiając im decyzję. Jeśli chcieli spróbować poszukać jednego z mieszkańców, lepiej było się nie rozdzielać.

Kolejność dowolna, termin odpisu: 01.05 [do końca dnia]
Kiana
Kiana
The Wolf Commander (α) / Paymaster
Re: Ridgeview
Wto Kwi 30, 2024 11:29 pm
Otworzyła wskazany schowek i w głębi ducha dziękowała wszystkim za wspaniałomyślność Rudego. Zgarnęła dwie puszki, jedną niemal od razu otwierając, drugą natomiast wepchnęła do już i tak przeładowanej kieszeni kurtki. Pociągnęła spory łyk napoju, krzywiąc się nieznacznie gdy smak balonówki wymieszał się z mango.
“Znając nasze szczęście, ktoś celowo wybrał to miejsce jako wabik na naiwniaków lub głodnych przygód idiotów,” a dziwnym przypadkiem oni zaliczali się do obu kategorii. “Po za tym, wcale się nie zdziwię jeśli okaże się, że gdzieś w tych budynkach czekają na nas kolejne trupy,” dodała stukając paznokciem w puszkę.
Położyła dłoń na klamce i wyszła z auta trzaskając drzwiami. To jej boskie wyczucie siły. Zawsze na miejscu.
Mimo, że obecne z nimi Lisy nie były jej jakoś szczególnie bliskie, instynktownie poczekała aż pozostali opuszczą samochód i stanęła tak, by mieć ich na oku. Tak na wszelki wypadek. W końcu był z nimi jej dobrze znany elektryk, a takiego specjalisty to ze świecą szukać. Swoją drogą, po nim nie spodziewała się członkostwa w gangu. Być może będzie miała okazję go o to wypytać.
Dokończyła energetyka wypijając go duszkiem i nie przejmując się jakimikolwiek normami o ochronie środowiska wyrzuciła puszkę za siebie, tym razem bardziej dyskretnie. W końcu towarzyszący jej Porucznik już wielokrotnie ją o to upominał.
Mając wolne dłonie wyciągnęła paczkę fajek, odpaliła jednego, a resztę schowała do kieszeni. Upewniając się, że póki co nic, ani nikt nie biegnie na nich z maczetą, podeszła do Connora jednocześnie zaciągając kaptur na głowę. Pewna myśl nie dawała jej spokoju.
“A co jeśli ta cała akcja z ciałem itp była tylko po to, żeby zwabić tutaj takich jak my, bo mają coś w zanadrzu? Na przykład eksperyment, który tym razem im wyszedł? Niepoczytalni to jedno, ale chuj wie co jeszcze wymyślili…” nie spuszczała wzroku z budynku przed nimi, jakby czekała na... no właśnie. Nie wiedziała na co. Zaciągnęła się dymem, po czym wyjęła paczkę z kieszeni i podsunęła Connorowi.
“Jeden, zanim zaczniemy te niesamowitą wycieczkę do Nibylandii?”
Emily Moreau
Emily Moreau
The Fox Vulpes
Re: Ridgeview
Sro Maj 01, 2024 12:09 pm
Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi. Albo inaczej. Z każdą odpowiedzią, każdym drobnym faktem, którego się dowiadywali, sprawa zaczynała śmierdzieć coraz bardziej. Cokolwiek naprawdę się wydarzyło, wyglądało na to, że laska wpakowała się w absolutne bagno. Przynajmniej teraz miała już spokój.
Pokręciła głową na sugestię rozmowy z tutejszymi. Nie była ani złotoustą mistrzynią perswazji, ani uzdolnioną aktorką, na której słowa ludzie zaczynają sypać faktami jak z rękawa, ani tym bardziej wielkim osiłkiem, którego sama obecność starcza, żeby ludziom zmiękł kręgosłup. Była lepsza w wyciąganiu informacji z trupów niż z żyjących ludzi, ale rozejrzała się po obecnych, w razie gdyby któreś z nich chciało spróbować się pobawić w przesłuchania.
Wyszła z auta i rozejrzała się wokół. Brud, smród i pierdolnik. Idealne miejsce na eksperymenty na ludziach, biorąc pod uwagę, że mało kto będzie chciał się zapuścić aż tak głęboko i taplać po kolanach w mniej lub bardziej metaforycznym gównie, żeby znaleźć sprawcę. Nie licząc ich samych.
- Czy wiemy coś więcej o samej ofierze? Czy miała jakichś wrogów, bliskich, powiązania z ciekawymi ludźmi z Czarnej Strefy? - zwróciła się jeszcze do Connora, chociaż nie oczekiwała tutaj żadnego przełomu. Takie pytania były zasadne w normalnych warunkach. W Riverdale od dawna nic nie było normalne, zwłaszcza w tej okolicy. Nie zdziwiłaby się, gdyby zgarnęli ją zwykłym przypadkiem, bo akurat była pod ręką, bo nie wyglądała, jakby miała stawiać opór.
Cholerne Riverdale.
Gdy tylko do nosa Emily dotarł zapach papierosów, na jej czole pojawiła się głęboka zmarszczka i zrobiła dwa kroki w tył. Widząc, że Wilki rozmawiają między sobą, zbliżyła się do Rao i Raichu.
- Myślę, że nie ma co tutaj stać. Ciekawe, co znajdziemy w środku.
Rao
Rao
The Fox Velox
Re: Ridgeview
Sro Maj 01, 2024 8:26 pm
Z każdym kolejnej słowem Connora sprawa zabitej kobiety wydawała się coraz bardziej beznadziejna do rozwiązania. Próba rozmowy z tutejszymi mieszkańcami mogłaby być tak samo owocna jak chęć nawiązania kontaktu z denatką. Z tą różnicą, że zmarła nie mogła stanowić żadnego zagrożenia. Kątek oka zerknął na drugiego Lisa. Trochę wątpił, żeby ktokolwiek z ich grupy był chętny do przesłuchiwania. Najwyraźniej mogli ominąć ten punkt i przejść do razu do bardziej konkretnych rzeczy.
Bez słowa wyszedł z samochodu. Zmrużył oczy, jakby próbował przebić się wzrokiem przez gęstą mgłę, która dodawała temu miejscu jeszcze bardziej nieprzyjemnego i niepokojącego klimatu. Brakowało tylko tego, żeby z oddali zaczęły dochodzić niezidentyfikowane i jeżące włos na karku dźwięki. Rao nie mógł się zdecydować, czy bardziej obawia się wejścia do środka mieszkania, czy może jednak zostanie na zewnątrz. Był pewny tylko tego, że trzymanie się grupy to najbezpieczniejsza opcja, dlatego bez ociągania się ruszył za Wilkiem.
Utkwił spojrzenie w budynku i okolicy, szukając czegoś co mogłoby być jakoś podejrzane, ale... niczego takiego nie było. Spokój i zero jakichkolwiek alarmujących śladów. Czy zawsze tutaj tak było, czy może akurat mieli szczęście trafić na taki moment? Albo pecha. Ciężko stwierdzić. Zawsze to mogła być cisza przed burzą.
Ja bym wszedł do środka — odpowiedział, wsuwając ręce do kieszeni.
Im szybciej będą mieli to za sobą, tym lepiej.
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Ridgeview
Sro Maj 01, 2024 9:10 pm
- Wolałabyś, by były to trupy - mruknął, przesuwając ponownie wzrokiem po jednym ze zdjęć. Im dłużej słuchał, tym bardziej było to dziwne. Anonimowe wezwanie do miejsca, gdzie bardziej spodziewałby się zatuszowania sprawy niż nagłaśniania. Trup laski, która równie dobrze mogła służyć do wszystkiego. Skończona jako zszywana lalka ze zniszczonym wnętrzem. Nie zdziwiłby się, gdyby nagle w toalecie zastali żywego Niepoczytalnego, schowanego gdzieś pod prysznicem.
Jeśli to pułapka, to dziwnie zastawiona.
- Co do jeszcze anonimowych zgłoszeń... Ile minęło czasu między zgłoszeniem, a jej śmiercią? - zapytał, próbując zebrać częściowo myśli. Na moment rozważał pomysł, że mogłaby sama to zgłosić przeczuwając swoją śmierć, ale zarazem miał wrażenie, że za bardzo już przesadza z teoriami spiskowymi w swojej głowie.
- Byłbym zaskoczony, jeśli otworzono chociaż drzwi przy próbie szukania świadków - brzmiało mu to na zachowanie ludzi, którzy zdecydowanie nie chcieli mieć problemów. Nie dziwiłoby go to, każdy chciał mieć spokój w tak narwanym mieście, jakie było Riverdale. Przynajmniej mógł się podpisać pod tym.
- Rzadko, co... - powtórzył po nim. Wiedział więc, że szanse nie były jednak zerowe, a samo miejsce wywoływało chęć trzymania czego do obrony pod ręką. Przynajmniej myślenie o tym wszystkim pozwalało mu lepiej pozbyć się wcześniej odczuwanej niezręczności.
Zebrała akta z powrotem do teczki, upewnił się, że zebrał swoje rzeczy i wyszedł z pojazdu. Będąca dookoła mgła sprawiała, że nie czuł się bezpiecznie. Jeszcze bardziej niż wtedy, gdy dowiedział się, co jest celem ich podróży. Dlatego też bez ociągania się, poszedł z Wilkami, dając się kierować w stronę ich celu.
- Sprawdzaliście, czy ma jakieś dodatkowe pomieszczenia oprócz tego mieszkania? - zapytał. - Piwnica, miejsce parkingowe, kawałek ogródka - zaczął wymieniać, gdy nagle urwał, gdy dostrzegł budynek. Jego stan poniekąd zaskoczył go. Musiał zaraz sobie uświadomić, że spodziewał się miejsca w stylu jakiegoś horroru, skoro okolica wręcz na to się nadawała.
Wejść czy może jednak...
- Kto wie... - przesunął wzrokiem po budynku. - Może znajdziemy odpowiedź na to, dlaczego ktoś zdecydował się na skupienie uwagi tutaj.
Podał Emily teczkę z aktami.
- Masz, przejrzyj to na spokojnie, gdy będziemy w środku. Może wyłapiesz coś dodatkowego w tym syfie - miał parę pomysłów, ale nie oznaczało to, że był specjalistą w tym temacie.
- Raczej do środka - wzruszył ramionami, podając swoją decyzję.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach