Jean-Paul Leroux
Jean-Paul Leroux
The Liberty Individual Trouble Seeker
Dzieje Riverdale
Sro Lip 07, 2021 3:28 pm
Dzieje Riverdale
07.07.2028
J'accueille chaleureusement!
Dziś będzie dłużej, ale mamy trzy sprawy do umówienia. Wszystkie, jak mniemam, portretujące historię Riverdale.

Pierwsza, to moja rozmowa z porucznikiem Connorem Jostenem, przedstawicielem wojska w Riverdale.

Druga, to niezwykłe spotkanie w Riverdale City Adventure Therapy.

Trzecia, to konferencja prasowa w urzędzie, przeprowadzona przez policję.

Po kolei.

________________________________________

Pozwólcie, że nie naświetlę Wam sylwetki porucznika Connora Jostena. Bardzo chciałbym to zrobić, ale kiedy próbowałem wyciągnąć jakiekolwiek informacje na jego temat, spotykałem się ze ścianą. Dlaczego więc wojsko oddelegowało go do rozmowy ze mną? Nie wiem. I uwierzcie mi, że po przeczytaniu tej rozmowy też będziecie się nad tym zastanawiać. O Connorze Jostenie mogę powiedzieć tyle, że urodził się 13 kwietnia 2004 roku, do wojska trafił w wieku 16 lat i jako porucznik został wysłany do Riverdale. Resztę niech opowie Wam sam.

________________________________________

Monsieur Josten, jak się czuje przedstawiciel organizacji, która w ciągu ostatnich kilku lat prawdopodobniej najbardziej zawiodła mieszkańców Riverdale w trudnych dla nich czasach?
Connor Josten: Mogę jedynie podejrzewać, że jestem tak samo zawiedziony jak mieszkańcy Riverdale. Wiedziałem, że sytuacja w środku jest tragiczna, zarówno za sprawą mediów, jak i samego wojska, które postanowiło wspomóc miasto dodatkowymi siłami. Nie sądziłem jednak, że trafię do organizacji, która jest tak zdezorganizowana, że dzieci w piaskownicy wykazują dużo większy zakres zasad odnośnie wspólnego współżycia i rozwiązywania konfliktów.
Zdezorganizowana organizacja. Cóż za ciekawy… paradoks, oui?
CJ: Nie jestem w stanie stwierdzić z pełnym przekonaniem co było przyczyną, niemniej wygląda na to że sytuacja w którymś momencie przerosła zarząd, a wszystko posypało się jak domek z kart. Nic zatem dziwnego, że sięgnięto po pomoc z zewnątrz. Ludzi, którzy przybywają do Riverdale z wizjami, motywacją i chęcią zrobienia czegoś więcej. Pytanie brzmi, jak wielu z nich ma na tyle twarde charaktery, by nie poddać się przytłaczającej liczbie oczekiwań i ciężarowi zawiedzionego zaufania. Tu jednak pozostają jedynie spekulacje, które przetestuje czas we własnej osobie.
Wypowiedziane przez pana słowa są bardzo gorzkie. Oczywiście wszyscy wiemy, jak wygląda rzeczywistość, ale jednak przedstawiciele prawa dosyć rzadko decydują się na tak jawne przyznanie do swojej winy. Stąd być może moje zaskoczenie. Ale i następne pytanie. Z pańskich słów wynika, że są pewne… hm, nazwijmy to, różne spojrzenia na to, jak rozwiązać sytuację z Riverdale. Ku zaskoczeniu, a może rozczarowaniu mieszkańców naszego miasta, odpowiedzią na tworzenie się kolejnych gangów było… uformowanie się gangu złożonego z przedstawicieli prawa. Les Loups, jak sami się nazwali. Może to dziecinne, ale bardziej pasowałoby Les Canides. Zostawmy jednak nazewnictwo.
Z pańskich słów pozwalam sobie wywnioskować, że czeka nas nieco inne podejście. Przysłowie zachęca, aby ogień zwalczać ogniem, jednak myślę, że wielu mieszkańców, w tym i ja, z radością powitałoby rzeczywistość, w której policja i wojsko zachowują się jak… cóż, policja i wojsko. Proszę mi więc zdradzić, monsieur Josten, oczywiście bez zagłębiania się w tajemnice niedostępne dla zwykłych śmiertelników, jakie są wytyczne, plany, chęci rozwiązania nawarstwiających się problemów. Jak chcecie poskromić Les Renards, jak chcecie nie dopuścić do tego, aby Les Chacals i inne tego typu organizacje przestały powstawać i jak wreszcie chcecie sprawić, abyśmy nie mówili o Les Loups, tylko o przedstawicielach prawa w Riverdale?

CJ: Obawiam się, że nie jestem właściwą osobą, która może odpowiedzieć na podobne pytania, sir. Proszę mnie źle nie zrozumieć. Nie chodzi o fakt, że próbuję cokolwiek zataić, lecz o to, że pomimo mojego stopnia wojskowego nadal pozostaję jedynie podwykonawcą. Wysłano zatem do Pana kogoś, kto nie ustala strategii, ani nie wydaje rozkazów, lecz je wykonuje. Niezależnie od własnych chęci czy planów, mam wyłącznie częściowy wpływ na to jak faktycznie wszystko zostanie przeprowadzone.
Bien sûr. Jak monsieur jednak sam zwrócił uwagę, musi pan wykonywać pewne rozkazy. Myślę, że mogliście mieć nawet jakąś... nie wiem, odprawę? Plan ogólny? Zmierzam do tego, że chyba nawet najmniejsza płotka w wojsku zdaje sobie sprawę z tego, jakie są wytyczne. W końcu musicie je realizować, oui?
CJ: Bez wątpienia. Obawiam się jednak, że plan ogólny kanadyjskiego wojska na Riverdale nie spełnia oczekiwań mieszkańców miasta
Jeżeli mogę podzielić się jednak moją prywatną opinią, sir, myślę że obaj zgodzimy się co do jednego. Prawo w tym mieście przestało obowiązywać w dawny sposób już dawno temu. A nowa rzeczywistość wymaga nowych metod. Być może bardziej brutalnych, czy jednak możemy nadal naiwnie liczyć na to, że gdy ktoś przyłoży nam pistolet do głowy, wyjdziemy na plus w całej sytuacji krzycząc wesoło 'stój w imię prawa'?
Są osoby, które pokręcą teraz głową i stwierdzą, że policja powinna pozostać ostoją prawa do samego końca. Dać im oparcie starego świata, działać praworządnie. Bawić się niczym dzieci w policjantów i złodziei. Są jednak takie, które zgodzą się ze mną, że wszystko zaczęło wymykać się spod kontroli. Rabunki, podpalenia, porwania, zaginięcia, morderstwa. To nie jest piaskownica, w której wystarczy zabrać komuś grabki. W którym momencie budzenie się o poranku do kolejnych wiadomości o zwłokach znalezionych na plaży stało się normą? Sądzę, że w tej sytuacji priorytetem policji powinno być postawienie obrony obywateli i odzyskanie ich zaufania ponad pięknymi słówkami. Bo zaufania nie odzyskuje się kolejnymi ślicznymi przemowami i obietnicami. Każdy z nas ma serdecznie dość obietnic. Tu potrzeba konkretów. Działań i reakcji. Nawet jeżeli narazimy się tym samym na krytykę ze strony pacyfistów czy obrońców zasad. Jeżeli jednak sądzą, że nadal mamy szansę bawić się w superbohaterów zgodnie z kodeksami, z przyjemnością powitam ich w naszych szeregach, wysłucham ich planu i wesprę na każdym kroku jeżeli okaże się sensowny.

"Bądźmy niewolnikami prawa, abyśmy mogli być wolni", powiedział niegdyś Cyceron. Monsieur Josten, obawiam się, że fatalnie zdiagnozował pan problemy, które toczą Riverdale, niczym paskudna choroba. Z ręką na sercu stwierdzam, że raczej nikt nie będzie tutaj oczekiwał na grzeczne poddanie się morderców i gangsterów. Problem leży w tym, że nasza władza sama zajęła się gangsterką, zamiast ją zwalczać. Sądziłem, że osoba z zewnątrz nie będzie miała problemu z tym, aby to dostrzec. Zadam jednak jedno, bardzo istotne w mojej opinii pytanie. Kto ma przestrzegać prawa, jeśli nie… stróże prawa, oui? Jeśli instytucja powołana do przestrzegania prawa zaczyna je łamać, to po co nam ono w ogóle? Dlaczego my mielibyśmy go przestrzegać? Może wszyscy chwyćmy za broń i zacznijmy strzelać do siebie na ulicy i zabierać to, co nam się akurat podoba. Doprawdy, wykracza to poza granice mojego rozumowania.
CJ: Z całym szacunkiem, ale myślę że stwierdzenie wszyscy chwyćmy za broń i zacznijmy strzelać do siebie na ulicy już dawno stało się domeną tego miasta.
Znaleźliśmy się w rzeczywistości, gdzie absolutnie każdy ma tak samo prosty dostęp do broni co do porannych pączków. Osoba z zewnątrz wjeżdżająca do środka i zachowująca swoją poprzednią mentalność wydaje się w tej sytuacji absurdem. Wszystko się tu zmieniło. Od zasad, po wykonanie. Mogą nas wysyłać jako wsparcie, ale prawda jest taka, że nie będzie już jak wcześniej. I myślę, że coraz mniejsza liczba mieszkańców faktycznie żyje nadzieją, że dawny ład uda się przywrócić. Jak można w końcu oczekiwać, że ci którzy obcują na co dzień ze śmiercią, jakby nigdy nic odnajdą się na nowo w spokojnej rzeczywistości. Jeśli ktoś chce próbować, droga wolna. Nikomu nie bronię pozostać na tej ścieżce, jestem gotów nawet wesprzeć podobny ruch, gdy przedstawi logiczny i sensowny plan. Na ten moment jednak najlepszą strategią na przeżycie jest adaptacja. Odrzucenie tego co kiedyś było normalne i odnalezienie się w nowej rzeczywistości. Skoro stare zasady i prawo nie działają, najwyraźniej trzeba ustanowić nowe.

To jest jedna sprawa. Druga, monsieur Josten, to pańscy koledzy. Nie jestem na tyle bezczelny, aby zarzucać panu nieuczciwość. Jestem jednak w tym mieście o wiele dłużej i wiem, jak zachowują się policjanci oraz żołnierze. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, monsieur Josten. Łamanie prawa wydaje się usprawiedliwione w przypadku walki z przestępczością. Ale czy zawsze jest tylko tym motywowane? Czyż nie brakuje w tym mieście skorumpowanych, zepsutych moralnie gliniarzy rodem z przerysowanych hollywoodzkich filmów, którzy za nic mają sobie dobro obywateli, a martwią się jedynie o własną skórę? Ba, często nawet dogadują się z gangsterami, których mają powstrzymywać, bo jest to dla nich korzystniejsze. A pan, panie Josten, chce nie tylko dać im większe możliwości, ale jeszcze przypiąć im za to medal.
CJ: Ma Pan rzecz jasna rację. Co krok pozbywamy się podobnych jednostek, więzienia są jednak przepełnione. Kanada nie jest zachwycona wizją przyjmowania kolejnych zbrodniarzy z Riverdale, a puszczeni wolno prędzej czy później dołączą do gangów, które wspierają. Problem w tym, że absolutnie każdy plan zawsze będzie miał jakieś ale. Skoro obecny nie działa, trzeba wdrążyć jakiś inny. Całe szczęście, jak już mówiłem nie mam w nim decydującego głosu.
Żywię też szczerą nadzieję, że przyszłe wydarzenia nie wymuszą wprowadzenia moich rozwiązań, a ktoś inny znajdzie strategię dużo lepszą, która przywróci choć częściową równowagę.


________________________________________

Czy już rozumiecie moje zaskoczenie?
Oczywiście porucznik Josten zaznaczył, że to jego osobista opinia. Według mnie wcale nie jest w tym odosobniony, po prostu z jakiegoś powodu zdecydował się powiedzieć to na głos. W wywiadzie. Wojsko musi zdecydowanie popracować nad swoim PR-em. Ale przynajmniej wiemy na czym stoimy.

„Porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy tu wchodzicie” – Dante Alighieri, Piekło, Pieśń III, 9.

________________________________________

Czas na przeżycia osobiste. Odwiedziłem Riverdale City Adventure Therapy. Niestety jeszcze nie jako pacjent. Siedząc na korytarzu, byłem uczestnikiem niezwykłej sytuacji. Oto wszedł do środka ranny człowiek. Zamiast jednak upaść i prosić o pomoc, jak to zwykli robić ranni ludzie, on zaczął nieludzko krzyczeć i atakować wszystkich dookoła. Nawet doświadczony pielęgniarz i ochroniarz nie byli w stanie go w pełni obezwładnić. Dopiero zaaplikowanie środków uspokajających – jak zrozumiałem, dawki, która prawdopodobnie powinna go zabić – wywołało jakiekolwiek skutki.
Brzmi znajomo? Tak, okazuje się, że to niejedyny taki incydent w mieście. Nawet policja zrobiła konferencję na ten temat. Przejdźmy do niej.
Jak się okazało, w naszym mieście panoszy się nowy narkotyk. Pięknie, jeszcze tego nam brakowało. Skracając zawiłości, powoduje on, że ludzie zaczynają się zachowywać jak rozwścieczone zombie.
Na konferencji padały bardzo piękne zapewnienia:

„Stojąc w tym miejscu chciałabym zapewnić Państwa, że służby robią wszystko co w ich mocy by jak najszybciej złapać ludzi odpowiedzialnych za produkcję i handel” – mówiła Inspektor Kiana Taylor (zanotujmy, że poznaliśmy jej nazwisko dopiero kiedy dosłownie o to zapytałem).

„Policja oraz wspierające ją służby dołożą wszelkich starań by zapewnić mieszkańcom bezpieczeństwo"

„Zamierzamy dalej badać całą sprawę, aby dojść do głównego sprawcy tych ataków. Zbadamy każdy najmniejszy ślad, który może nas przybliżyć do rozwiązania sprawy” – mówił Adrien Campbell, zastępca Komendanta Głównego Policji.

„Zapewniamy, że sprawa ma najwyższy priorytet.”

Znacie te teksty, słyszeliście je tysiąc razy. Jeśli jednak czytacie uważnie, mogliście zapewne zwrócić uwagę na kilka smaczków. Po pierwsze, konferencję prowadziła Inspektor Kiana Taylor. Kim ona jest? Nie wiem. Kiedy się o to spytałem, usłyszałem że: „Inspektor Kiana została wyznaczona przez policję do reprezentowania ich w tej sprawie jako jedna z głównych osób wchodzących w skład grupy zajmującej się prowadzeniem śledztwa”.
Nie zrozumcie mnie źle, Inspektor Kiana może być wspaniałą śledczą, która raz-dwa rozwiąże ten problem. Jednak czemu to ona prowadziła tę konferencję? Gdzie był Komendant Główny? Nie wiem. A wiecie kogo jeszcze zabrakło w Urzędzie? Było wielu urzędników, ale nie przybył ten najważniejszy. Czyli Président! Gdzie był? Nie wiem. Gdy o to zapytałem, dowiedziałem się, iż: „z pewnych powodów Prezydent i Komendant nie mogli być dzisiaj tutaj z nami na miejscu.”
Czyli sprawa ma najwyższy priorytet, ale akurat najważniejsze osoby nie mają czasu się nią zajmować. Kto tam ma okienko akurat. Taylor? Idź zrobić konferencję. Nie, nie dostaniesz premii, nie robimy tutaj takich rzeczy.
A ludzie? Ludzie jak to ludzie, chcieli zacząć do siebie strzelać.

________________________________________

Możecie się zastanawiać dlaczego tak ostro traktuję tę sytuację. Czemu brak mi wiary w gorące zapewnienia Inspektor Kiany i zastępcy Campbella. Pozwólcie więc, że dokończę moją historię z RCAT.
Po wszystkim na miejscu pojawiło się dwóch policjantów. Funkcjonariusz Baker i funkcjonariusz Anderson. Zapewne spodziewacie się dokładnego śledztwa, sprawdzenia stanu pacjenta, zbadania jego historii. Dowiedzenia się, jak w jego ręce trafił groźny narkotyk.
Oto jak prezentuje się zakończenie tej podłej sztuki:

AKT III: Porzućcie nadzieję

Funkcjonariusz Anderson: Sprawa jest całkiem prosta. Z zeznań wynika, że niepoczytalny mężczyzna wtargnął na teren szpitala psychiatrycznego, a personel potraktował go zgodnie z tutejszymi procedurami.
Funkcjonariusz Baker: Szczęśliwe zrządzenie losu? W dodatku obecnie nie mamy możliwości przesłuchania tego mężczyzny, choć zakładam, że nie będzie takiej potrzeby. Jak panowie twierdzą, nikt nie doznał żadnych uszczerbków na zdrowiu. Opisany przypadek wydaje się spełniać kryteria tego miejsca.

*w tle chóry, zmiana sceny, Urząd Miasta Riverdale*

Inspektor Kiana Taylor: Policja oraz wspierające ją służby dołożą wszelkich starań by zapewnić mieszkańcom bezpieczeństwo.
Zastępca Adrien Campbell: Zapewniamy, że sprawa ma najwyższy priorytet.

Kurtyna!

1448

Wilczek
Wilczek
The Jackal Canis Lupaster / Operator
Re: Dzieje Riverdale
Pią Lip 09, 2021 11:32 pm
Jane Doe c y r k . Tylko czekać aż to miasto wysadzą w powietrze. Może przynajmniej pańskie kroniki zachowają się w internecie, żeby mogli pośmiać się z nich kosmici. Pod warunkiem, że kiedykolwiek postanowią nas odwiedzić.
Seth Corriveau
Seth Corriveau
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Dzieje Riverdale
Pią Lip 09, 2021 11:34 pm
Seth Corriveau Bezprawie w tym mieście zaczyna sięgać poziomu, w którym przyznanie się do bycia jednym ze służbistów napawa nie lada wstydem.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach