Riverdale
Riverdale
Administrator Sovereign of the Power
Mieszkanie Kiany
Czw Mar 04, 2021 3:37 pm
Mieszkanie Kiany

Sunny
Sunny
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Mieszkanie Kiany
Czw Sie 12, 2021 4:16 am
  Alkohol nigdy jej nie służył. Nic dziwnego, że wystarczyła jej tak mała ilość, by Sunny była już nieźle wstawiona. Bez wątpienia jednak upijała się na wesoło. Cały czas bujała się na boki, chichocząc cicho pod nosem.
  — Łiii, karuzela. Hej Kiana, nie wiedziałam że lubisz wesołe miasteczka — przycisnęła się do boku przyjaciółki, nawet nie próbując zapanować nad wirem. Dopiero gdy nagle obok nich pojawił się jakiś pojazd, czknęła głośno i wycelowała w nią oskarżycielski paluch.
  — Nie możesz -hic- prowadzić po pijanemu -hic - to wbrew praw... parw.. parawawu — ściągnęła brwi w wyraźnym buncie, nim nagle wylądowała na tylnym siedzeniu. Z białowłosą obok i innym kierowcą z przodu.
  — Oooooch — z pewnym opóźnieniem, ale teraz do niej dotarło. Gdy białowłosa podawała adres, Sunny cały czas chichotała walcząc z pasem — dzień dobry, dobry wieczór, dzień dobry! H-hej KIana, a nie miałyśmy -hic- zadzwonić po Miszjego? Ostatnio się na mnie obarabaził, bo po niego nie -hic szadzwoniłam.
  Zmartwiła się na chwilę, marszcząc nos. Coś jej dziwnie jeździło na żołądku. Zamilkła skupiając się na dziwnym uczuciu do tego stopnia, że nawet nie zauważyła kiedy znaleźli się na zewnątrz. Ledwo wytarabaniła się z taksówki i poszła chwiejnym krokiem do przodu kompletnie zapominając o zapłacie. No cóż, dziś chyba jeździ na koszt białowłosej. Przynajmniej czkawka jej przeszła.
  — Dziwnie się czuję, chyba jestem głodna — powiedziała do kosza na śmieci, wpatrując się w niego z uwagą. Na kilka sekund przed tym, nim się do niego zrzygała. No cóż, żegnaj alkoholu. Fuj. Wytarła usta rękawem i odwróciła się na chwilę z uśmiechem do przyjaciółki.
  — Jednak nie — po czym zwymiotowała do kosza po raz drugi.
Kiana
Kiana
The Wolf Commander (α) / Paymaster
Re: Mieszkanie Kiany
Sob Sie 14, 2021 7:04 pm
Odruchowo objęła blondynkę ramieniem, tym samym chroniąc ją przed upadkiem. Spojrzała na nią z pobłażaniem i pokręciła głową, ale z jej twarzy nie schodził delikatny uśmiech.
”Tylko takie gdzie rozdają darmowe piwo za ustrzelenie metalowej kaczki,” nie widziała potrzeby by wyprowadzać Sunny z błędu. Skoro jej upity mózg podpowiadał jej, że są w wesołym miasteczku niech będzie.
”To nie samochód, to nasz wagonik. Idziemy na rollercoaster, zapomniałaś? A teraz pakuj się do środka bo odjedzie bez nas,” wepchnęła ją na siedzenie i sama wgramoliła się obok. Praktycznie musiała przekrzyczeć blondynkę podczas podawania adresu i w duchu modliła się by kierowca ich nie wyrzucił. ”Zapnij pasy młoda i ruszamy,” sama jednak nie posłuchała swojej rady i oparła się o boczne drzwi patrząc na mijane latarnie i ulice.
”Zadzwonimy z domu,” odpowiedziała patrząc na nią kątem oka. Twarz Sunny przybrała nieco zielonkawy odcień i Kiana zaczęła się martwić, że będzie musiała płacić za pranie tapicerki.
Na szczęście dojechały pod jej blok w miarę szybko. Zanim Kiana zdążyła w jakikolwiek sposób zareagować Sunny samodzielnie wyszła z pojazdu i poszła chwiejnie w bliżej nieokreślonym kierunku.
”No do jasnej cholery,” odliczyła odpowiednią sumę i niemal wybiegła z taksówki próbując dogonić blondynkę zanim ta zrobi sobie krzywdę. Ona sama była lekko wstawiona, ale jeszcze nie na tyle by mieć większe problemy z poruszaniem się.
Zatrzymała się obok Sunny i kubła na śmieci unosząc brew na dźwięk jej słów.
”Uhm, Sunny, zostaw coś dla szopów. Chodź na górę, zrobię Ci jakiś makaron czy kanapkę,” położyła dłoń na jej ranieniu i gdy chciała zabrać dziewczynę od śmietnika ta zaczęła zwracać cały zjedzony wcześniej posiłek. Kiana zmarszczyła nos, ale nie odeszła mimo, że na smród i odgłosy jakie wydawała z siebie Sunny, jej żołądek również zaczął się buntować. Odgarnęła włosy przyjaciółki do tyłu, a drugą dłoń położyła na jej plecach. Wsparcie ponad wszystko.
”Nie żałuj sobie. Zaraz to nadrobimy,” w myślach już katalogowała poukrywane w szafkach butelki i ewentualne przekąski. Jakieś kabanosy i paluszki pewnie gdzieś jeszcze miała.
Sunny
Sunny
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Mieszkanie Kiany
Wto Lut 08, 2022 3:15 am
S-soo, nie moszesz szelać do kaszek, Kiana! — Sunny kompletnie pominęła najważniejszy fragment, rzucając jej zbolałe spojrzenie — one też mają uszusia. I... rodziny. Małe kaszuszki.
Dajcie jej jeszcze pięć minut i zacznie płakać nad postrzelonymi kaczkami, które nigdy nie powróciły w swoje rodzinne strony. A z pewnością mogły wyrosnąć na piękne łabędzie.
Waaah, rollercoaster! Kocham rollercoastery! — zachichotała, bujając się na wszystkie strony. Chociaż ten był trochę słaby, biorąc pod uwagę, że tylko od czasu do czasu bujał się lekko na boki. Ale w sumie Riverdale miało obecnie dość ograniczony budżet, więc nie powinno jej to szczególnie dziwić.
"Zadzwonimy z domu."
Okkiii — chciała jej pokazać kciuk w górę, ale kompletnie pomyliła palce, podnosząc ten mały. A potem wskazujący. A potem zaliczyła przerwę w postaci wymiotowania.
Ale ty jesteś k... k...szana. Kozana. Fafafarana, hej Kiana pamiętasz tę piosenkę? — i tyle z pijackich wyznań miłości. Sunny poczuła się doskonale po zwróceniu żołądka i zaczęła tańczyć, machając dookoła rękami — Albatroooos!
Aż nagle coś dostrzegła. Patrzyła przez chwilę na swoje dłonie, znowu nie mogąc zlokalizować odpowiedniego palca. Bo gdzie był jej kciuk? Od kiedy jej prawa dłoń miała osiem palców? Czyżby... ewoluowała?
Haha... Kiana patrz... jestem kosmitką! — powiedziała wyraźnie zachwycona, pokazując jej dłoń. Zaraz potem idąc dzielnie w stronę jej mieszkania zygzakiem.
W-wiesz co, w sumie to... p... p... — wyraźnie się zawahała, nagle ściszając głos. Nie, jednak nadal nie umiała przeklinać, nawet po pijaku — ... pozostawmy Mitchiego w spokoju. To babski wieszór! A on nie ma... no. Ma to drugie. Długie. Hihi.
I znowu chichotała. Niech ktoś wyśle wsparcie.
Kiana
Kiana
The Wolf Commander (α) / Paymaster
Re: Mieszkanie Kiany
Pon Lut 14, 2022 11:08 pm
Pokręciła jedynie głową, zostawiając Sunny w jej własnym, pijackim świecie. Przynajmniej dopóki nie wysiadły z taksówki. A potem do momentu aż w końcu blondynka przestała zwiedzać wnętrze śmietnika z bliska. Poważnie. Ile ona właściwie wypiła? Nikt nie mógł mieć aż tak słabej głowy, prawda? Albo to ona była już zwyczajnie uodporniona. Tak czy inaczej Kiana nie była w stanie przestać się uśmiechać ilekroć spojrzała na przyjaciółkę. Ten promyk słońca był aż nadto uroczy, a alkohol to tylko potęgował.
"Albatroooos!" zawtórowała momentalnie zapominając, że stały pod wejściem do jej bloku. Przecież to była ich piosenka. Ich. Co z tego, że wyglądały w tym momencie jak niepoczytalne. Kogo to obchodziło? Bo ją z pewnością nie.
"Chodź kosmitko do środka, gdzie czeka nasz statek pełen dobroci. Mówiłaś zdaje się, że jesteś głodna?" ponownie objęła ją ramieniem i poprowadziła najpierw przez recepcję, następnie do windy aż w końcu znalazły się w jej skromnym mieszkaniu. Skoro Sunny nie chciała informować Mitchiego ona nie zamierzała wychodzić przed szereg. A po za tym spędzenie w końcu trochę czasu z blondynką było jej na rękę. I cóż nie ukrywała, że trochę się nawet za nią stęskniła.
Kiana zdjęła buty i od razu weszła do kuchni, wyciągając z szafek szklanki, przekąski i następnie podeszła do lodówki.
"Dobra. Chcesz coś konkretnego do jedzenia?" nie miała co prawda wiele, ale zawsze mogły coś zamówić. Nie pytała jej o alkohol. Na jej oko blondynce i tak już wystarczyło, a nie chciała by znowu wymiotowała. Co nie zmieniało faktu, że sama się jeszcze nie napije. Złapała za butelkę tequili i upiła z niej parę łyków, jakby to była woda.
Ta, chyba rzeczywiście mogła mieć problem.
Sunny
Sunny
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Mieszkanie Kiany
Czw Kwi 07, 2022 6:20 pm
Zachichotała słysząc jak Kiana wtóruje w jej piosence. Jeszcze przez chwilę tańczyła na boki. Całe szczęście nie zrobiło jej się niedobrze. Dopóki Kiana nie wspomniała o statku pełnym dobroci.
Coooo, statek matka! A zatem spotykamy się szybciej, niż zakładałam... szybko Kiana! Jak wyglądam? — zapytała, poprawiając nerwowo włosy. W końcu nie chciała jakoś kiepsko wypaść już na pierwszym spotkaniu — taaak, taaak, jedzenie! Myślisz, że teraz jak jestem kosmitką, to mogę nadal jeść ludzkie jedzenie? Co jeśli oprócz palców zmienił mi się też żołądek? Co jeśli zacznę pluć radioaktywnym kwasem? Widziałam to w jednym serialu.
Podzieliła się z nią swoją wiedzą, wyraźnie wyglądając na zmartwioną. Nic dziwnego, że stojąc w windzie, nadal postukiwała o siebie palcami, mamrocząc pod nosem przemowy, którymi uraczy swoich nowych pobratymców. Okazało się jednak, że kompletnie niepotrzebnie. Statek matka okazał się być domem Kiany.
Ooo ty... ty... psikusiarko! — wycelowała w przyjaciółkę palcem, uważając utworzone przez siebie słowo za całkowicie normalne — A ja myślałam, że naprawdę lecimy w kosmos.
Zachichotała zaraz pod nosem i zachwiała się, zaraz próbując wdrapać na szafki w kuchni. Niestety nie tylko była niska, ale i nadal pijana. Ostatecznie zjechała więc po niej na ziemię i usiadła sobie z wyraźnie zadowoloną miną.
Specjalność zakładu! — zamachała radośnie rękami. Nie miała pojęcia. co było specjalnością zakładu, ale na pewno było pyszne.
Connor Josten
Connor Josten
The Wolf Deputy Commander (β) / Sleuth
Re: Mieszkanie Kiany
Pią Lis 04, 2022 1:49 am
Ostatnie miesiące były dla Connora czymś na wzór autopilota. Brak jakiejkolwiek reakcji ze strony policji na wydarzenia w mieście sprawił, że nie tylko nabrał jeszcze większego obrzydzenia do całego otoczenia, ale też niechęci do niesienia jakiejkolwiek formy pomocy. Nawet jeśli wcześniej robił to z czystego obowiązku, miewał jakiekolwiek przesłanki głupiej przynależności czy terytorialności. W tym momencie wszystkie te uczucia poszły w niepamięć.
Miał wrażenie, że jego życie składało się obecnie wyłącznie z dwóch stanów. Kompletnego pozbawienia emocji bądź zimnego wewnętrznego wkurwienia, które przychodziło znienacka, nie potrafiąc znaleźć ujścia w żaden sensowny sposób. Aż w końcu doszedł do etapu, gdzie całkowicie odciął się od wszystkiego i wszystkich z wyjątkiem Ezrela. Nie próbował nawet podtrzymywać rozmów, odpowiadając półsłówkami, bądź całkowitym milczeniem. I pewnie trwałoby to nadal, gdyby nie znalazł nowego rozwiązania. Rozwiązania, które było w stanie rozwiązać, choć częściowo jego problemy. Sprawić, że to jebane miasto było, choć odrobinę znośniejsze, a jego umysł spokojniejszy.
I chyba tylko dlatego w końcu postanowił stanąć przed drzwiami osoby, której nie widział od miesięcy. Ale też osoby, która z jego informacji, miała tak samo dość tego pokurwionego świata co on.
I była jedną z nielicznych, którym faktycznie ufał.
Uniósł dłoń, stojąc przed znajomymi drzwiami i zapukał kilkakrotnie, przed wsunięciem ich z powrotem do kieszeni. Nie miał pewności czy była w domu. Jakby nie patrzeć, zostawił jedynie krótkiego SMS-a z informacją, że do niej jedzie, licząc na to, że w ogóle ją zastanie. Jeśli nie, będzie musiał przyjechać jeszcze raz, niezależnie od tego, jak bardzo nienawidził marnować czasu.
Ale jaką robiło mu to różnicę, gdy i tak każdy dzień był tak samo spierdolony?
Kiana
Kiana
The Wolf Commander (α) / Paymaster
Re: Mieszkanie Kiany
Sro Lis 09, 2022 9:14 pm
Przyjeżdżając do miasta miała cichą nadzieję, że to będzie dla niej nowy start. Bez uliczek czy twarzy, na widok których ogarniała ją natychmiastowa panika. Bez spojrzeń pełnych litości. Zamierzała funkcjonować anonimowo i działać z cienia.
Oczywiście chuj bombki strzelił i absolutnie nic nie poszło po jej myśli.
Znowu znalazła się na świeczniku, znowu zawaliła i ponownie wszyscy mieli do niej pretensje.
Od dawna piła. Dużo. Ale potrafiła nad tym panować. Zazwyczaj.
Nawet jeśli zdarzało jej się tymczasowo stracić kontrole, jakoś była w stanie funkcjonować. Do czasu.
Ostatnie miesiące były ciężkie. Miasto trzymało się na włosku, ataki na mieszkańców były częste i gwałtowne i jak to bywa w takich sytuacjach winą zaczęto oskarżać władze, czyli miedzy innymi ją.
Wiec po kolejnej porażce, w której tym razem zginęło dziecko wzięła urlop i zaszyła się w mieszkaniu.
Dni zlewały się ze sobą, przeradzały w tygodnie, a następnie w miesiące. Jej jedynymi kompanami była butelka złotej tequili i biała kulka sierści nosząca to samo imię. Wpadła w dół, z tego zdawała sobie sprawę tylko, że nie potrafiła wymyślić sposobu by z niego wyjść. Nie widziała w tym sensu. Tak było prościej.
Dzisiejszy dzień nie różnił się zasadniczo od innych. Leżała na kanapie z butelką na ziemi i z Tequilą leżącą wzdłuż jej ciała, która co jakiś czas domagała się pieszczot. Kiana nie przyznałaby się nikomu, ale to ten zwierzak trzymał ją w ostatnich granicach znikomego rozsądku. Inaczej…
Niewidzącym wzrokiem, z pod półprzymkniętych powiek wpatrywała się w ekran telewizora, w którym leciały wiadomości z wyciszonym dźwiękiem. Zaczynała znowu odpływać w sen, kiedy po mieszkaniu rozległo się pukanie.
Z początku wydawało jej się, że to wytwór jej wyobraźni. Zwykłe pijackie omamy- co też wcale by ją nie zdziwiło. Kiedy dźwięk powtórzył się, a Tequila podniosła łepek do góry i pobiegła w stronę drzwi, Kiana westchnęła i z trudem podniosła się do siadu.
Ktokolwiek miał czelność przyjść, powinien przynajmniej mieć ze sobą butelkę.
Dopiero za czwartym podejściem udało jej się stanąć na nogach. Odruchowo zgarnęła broń ze stolika by za chwile chwiejąc się na prawo i lewo, zahaczając przy tym o każdy mebel czy róg ściany, podejść do drzwi.
Chwile jej zajęło rozpracowanie zamka i ogarnięcie jak działa klamka, ale w końcu udało jej się otworzyć drzwi co prawie kosztowało ją runięciem na podłogę.
Obraz jej się troszkę rozmazywał, ale te rudą czuprynę rozpoznałaby wszędzie.
”Co tu robisz?” zapytała lekko sepleniąc. Znała Marchewę na tyle, że od razu wiedziała, że nie ma co liczyć na flaszkę…
Connor Josten
Connor Josten
The Wolf Deputy Commander (β) / Sleuth
Re: Mieszkanie Kiany
Wto Lis 15, 2022 3:41 pm
Nie powinno go dziwić, że nie odpisała.
Już sam moment, gdy otworzyła drzwi, wystarczył, by uderzyła go woń alkoholu. Mocnego alkoholu. Nie, żeby spodziewał się po Kianie czegokolwiek z wyjątkiem jej jakże ukochanej tequili. Jego wzrok mimowolnie powędrował w dół, nie tylko zatrzymując się na tym samym sierściuchu co zawsze, ale i trzymanej przez nią broni.
Gównianie wyglądasz, Śnieżyna. W takim stanie prędzej postrzeliłabyś samą siebie niż drugą osobę. Rusz się — Connor, jego bezpośredniość i niewyparzony ryj, jak widać, miały się świetnie. Podobnie jak niechęć do jakiegokolwiek kontaktu fizycznego. Cóż, przy jej tempie reakcji i fakcie, że praktycznie leżała na drzwiach, nie miał większego problemu ze wparowaniem do środka.
Musimy pogadać. Biorąc pod uwagę, że zawsze byłaś walniętą alkoholiczką, śmiem twierdzić, że nawet w takim stanie dotrze do ciebie to, co mówię. Będę nawet na tyle uprzejmy, by mówić nieco wolniej — nie żeby normalnie mówił jak katarynka. Josten zawsze emanował tym samym spokojem i znużeniem. W oficjalnych rozmowach ograniczał się do suchego, rzeczowego tonu, ale wykrzesanie z niego emocji graniczyło z cudem.
Teraz, jednak gdy znalazł się w jej mieszkaniu, zaczynał wątpić, czy na pewno przybycie tu było dobrym pomysłem. Panujący wokół syf sprawił, że przyłożył palce do nasady nosa, biorąc płytki wdech.
Chcesz wpierw wysłuchać mojej propozycji czy opowiedzieć mi, dlaczego twoje mieszkanie wygląda jak wysypisko śmieci w Rio de Janeiro? — zapytał, prostując się i zwracając w jej stronę. Od jej decyzji zależał jego kolejny ruch.
Kiana
Kiana
The Wolf Commander (α) / Paymaster
Re: Mieszkanie Kiany
Sro Lis 16, 2022 8:20 pm
Prychnęła na jego słowa i kiedy sam wprosił się do mieszkania machnęła ostentacyjnie ręką na powitanie.
”Jasne, nie krępuj się,” burknęła pod nosem, opierając się plecami o drzwi, tym samym je zamykając.
Nie bardzo miała ochotę na gości, a jeszcze mniejszą na wysłuchiwanie kazań. Doskonale wiedziała w jakim jest stanie i co robi. A po za tym nawet po pijaku strzelała lepiej niż większość pracowników policji.
”Stęskniłeś się, Josten?” rzuciła z przekąsem, a w tym samym czasie podniosła dłoń, w której trzymała pistolet i podrapała się nią w głowę. Powędrowała wzrokiem za Jostenem, ale to jedynie spowodowało, że znowu zakręciło jej się w głowie. Odepchnęła się od drzwi i podeszła do wyspy kuchennej, na której odłożyła broń, a następnie oparła się o nią by nie runąć na ziemię. Potrzebowała się napić. Niestety, doskonale wiedziała, że ostatnią butelkę wykończyła tego ranka.
Zamiast tego otworzyła szufladę i wyjęła z niej paczkę fajek. Chwiejnie przeszła przez salon, minęła Connora, aż w końcu zatrzymała się przy oknach. Otworzyła jedno z nich na oścież, usiadła na parapecie i odpaliła papierosa przesuwając w bok mocno przepełnioną już popielniczkę.
Czuła, że pomału zaczynała trzeźwieć. I zdecydowanie działo się to za szybko. Taki już był jej urok. Mogła być najebana jak szpadel, a po upływie godziny czy dwóch prowadzić samochód. Miała na to swój sposób. Bardzo niebezpieczny sposób. Ale nie chciała po niego sięgać. Przynajmniej na razie.
Spojrzała na Jostena, wypuściła dym z ust i oparła się o zamkniętą szybę.
”To o czym chciałeś pogadać?” zapytała, rzucając w jego stronę paczkę Lucky Strike’ów.
Connor Josten
Connor Josten
The Wolf Deputy Commander (β) / Sleuth
Re: Mieszkanie Kiany
Pią Gru 30, 2022 5:06 pm
Wyglądam ci na kogoś, kto tęskni za innymi? — zapytał w odpowiedzi, dając tym samym dość jasny komunikat odnośnie do swoich kontaktów i emocji. Jak zawsze.
Widząc, jak drapie się po głowie ręką, w której trzymała pistolet, przymrużył nieznacznie powieki, zupełnie jakby na coś czekał. Wyglądało jednak na to, że nie będzie dziś świadkiem rozbryzgującego się po ścianie mózgu.
Rozejrzał się dookoła, czując narastający dyskomfort. Josten mógł być, jaki był, ale miał swoje zasady. A jego otoczenie zawsze było przesadnie wręcz pedantyczne. Jedyną rzeczą, która wyłamywała się z tego schematu, było palenie papierosów.
"To o czym chciałeś pogadać?"
A zatem opcja pierwsza.
Przechwycił paczkę fajek, wyciągając ze środka pojedynczą sztukę i od razu ją odpalając. Rzucił opakowanie na blat, samemu przesuwając się obok niej i opierając ramieniem o ścianę.
Mam dla ciebie propozycję. Od razu jednak przestrzegę, że jeśli będziesz chciała wziąć w niej udział, będziesz musiała się pozbierać, Kiana — ile czasu minęło, gdy ostatni raz użył jej imienia, zwracając się do niej bezpośrednio? Samo jego brzmienie zdawało się leżeć dość nienaturalnie na jego języku. Nie, żeby skupił na tym uwagę dłużej, niż było to konieczne.
Wolves nie mają żadnej przyszłości. Policja jest do niczego, wojsko ograniczają zjebane odgórne zasady, a nieustannie patrzyli nam na ręce. Zresztą sama zdajesz sobie z tego sprawę. Będąc szczerym, mam absolutnie w dupie czy ludzie w tym mieście umierają, czy nie. Ale nic mnie tak nie wkurwia jak syf. A syf jest praktycznie na każdym kroku — zaciągnął się pokrótce, dając sobie przerwę na złapanie oddechu, nim ponownie zwrócił się w jej stronę.
Dlatego chcę zebrać nową grupę. Bez nadzoru, wypisywania o nas w gazetach czy publicznych wystąpień. Nie zapowiada się, by ktokolwiek magicznie miał wymyślić lek odwracający to, co się dzieje z Niepoczytalnymi. A ja nie zamierzam wiecznie patrzeć na to, jaki robią rozpierdol. Więc jeśli inni nie chcą sobie brudzić rąk, będziemy to robić za nich. Anonimowo, szybko i bez świadków. Sprawnie, by nie pozwolić, by pierwsi dopadli ich ci pojebańcy czerpiący przyjemność z katowania ich czy mieszkańcy, którzy bronią się w panice czymkolwiek, fundując im powolny zgon. Nie dostaniemy za to żadnych nagród, podziękowań czy laurów, ale wiem, że akurat ty nie należysz do osób, które tego oczekują.
Zamilkł, tymczasowo nie poruszając dalej tematu. Wyraźnie zamierzał dać jej chwilę na zastanowienie się i ewentualne pytania. Z tego, co widział, zdążyła już nieco otrzeźwieć. I wyjątkowo ten jeden raz, był gotów powtórzyć swoje słowa.
Kiana
Kiana
The Wolf Commander (α) / Paymaster
Re: Mieszkanie Kiany
Pon Lut 13, 2023 4:51 pm
”A chuj Cię wie…”  burknęła pod nosem. Mimo, że przebywali ze sobą dość dużo to nadal mogła o nim powiedzieć jedynie, jakie palił fajki i co najwyżej, że średnio przepadał za swoim rodzeństwem. Josten jak był tak pozostał jedną, wielką (lub raczej stosunkowo niską) niewiadomą.
Prychnęła, jednocześnie wywracając oczami. No nie było z nią jeszcze tak tragicznie…, a nawet jeśli powoli się staczała to…, zaraz jednak wlepiła wzrok w rudzielca. Czy on właśnie zwrócił się do niej po imieniu?
Mrugnęła parokrotnie i w dupie miała, że prawdopodobnie wyglądała jak upośledzone dziecko. Josten używający imion zamiast dziwnych przezwisk? To zdecydowanie zasługiwało na umieszczenie w kalendarzu.
Na wspomnienie o syfie dyskretnie rozejrzała się po swoim mieszkaniu i mimowolnie skrzywiła. Ehh, musi posprzątać. Kto by pomyślał, że wystarczyła jedna wizyta Connora by sprawić, że zaczęła rozważać powrót do życia. Nawet jeśli przyszedł z propozycją by dosłownie pokazać środkowy palec przełożonym i być niezależnymi od nikogo. Co w sumie jej pasowało.
Nie odpowiedziała mu od razu dając sobie chwilę na przemyślenie jego pomysłu. Cała propozycja wydawała jej się… kusząca. Bardzo kusząca. W końcu każdy normalny człowiek ma ochotę rozwalić komuś łeb. Częściej lub rzadziej. W jej przypadku średnio trzy razy dziennie. A skoro i tak była już wrogiem publicznym numer jeden (przynajmniej wśród swoich przełożonych i współpracowników) to równie dobrze mogła pierdolnąć to wszystko i przyjąć ofertę Connora. Nawet jeśli miałaby to oznaczać zmniejszenie ilości przyjmowanego alkoholu - całkowicie z niego nie zrezygnuje.
Zgasiła końcówkę fajka i oparła się łokciem o zgięte kolano.
”Przyjmijmy, że w to wchodzę. Czy planujesz w to wciągać kogoś z naszej watahy lub członków swojej rodzinki? Plus myślałeś już może nad zaopatrzeniem się w broń?  Wiesz, na komisariacie mają jej na pęczki, wystarczy dostać się do zbrojowni,” przerwała, by nie zasypać go pytaniami i dać mu możliwość wypowiedzenia się. Z resztą, znając jego to wymyślił już tyle wariantów planu, że spokojnie zajmą miejsca na kilka liter alfabetu.
Wyjrzała przez okno, zastanawiając się dlaczego jej życie znowu zamieniło się w burdel. Miało być zupełnie inaczej, a jak zwykle chuj bombki strzelił.
”To miasto jest bardziej popierdolone niż myślałam…” rzuciła pod nosem, ale znikomy uśmiech zawitał na chwile, na jej twarzy. Przynajmniej w końcu będzie mogła się wyżyć bez dziwnych spojrzeń i komentarzy.
Zeskoczyła z parapetu, przeciągnęła się i podeszła do kuchni.
”Chcesz kawy?" zaproponowała, wstawiając wodę w czajniku.
Connor Josten
Connor Josten
The Wolf Deputy Commander (β) / Sleuth
Re: Mieszkanie Kiany
Pon Lut 13, 2023 5:35 pm
Nie komentował jej chwilowych zwiech, czekając po prostu, aż dojdzie do siebie. Jakby nie patrzeć, Josten nienawidził się powtarzać. Kiana bez wątpienia miała szczęście, że nawet po alkoholu zachowywała względną trzeźwość umysłu. Choć było to może zbyt mocne stwierdzenie, biorąc pod uwagę całe otoczenie.
Wątpię, by ktokolwiek z nich się nadawał. Dobrze wiesz, jak mocno byli oddani sprawie, gdy dowodziliśmy Wilkami. Nie są mi potrzebni ludzie, których trzeba ciągnąć za pysk, żeby cokolwiek zrobili i ruszyli dupę z domu. Może i nie zamierzam nikogo szczególnie nadzorować, ale jednocześnie nie zbieram grupy po to, by utrzymywać leniwych skurwieli, którzy na coś się deklarują, a następnie nie wykonują obowiązków.
Gdyby zapisać jego słowa na kartce, bez wątpienia odebrano by je jako wkurwione szczekanie. A jednak Connor nawet nie podniósł głosu. Nieustannie pozostawał nienaturalnie spokojny, a jego wypowiedź kompletnie nie zmieniała intonacji.
Wyciągniemy rzecz jasna wszystko ze skarbca. Zarówno broń, jak i pieniądze. I tak większość z tego należała do nas, a jeśli mają jakieś zażalenia, to niech przyjdą do mnie osobiście — prychnął pod nosem, unosząc brew ku górze. Już widział, jak to robili — zaopatrzę się w sejf, ale mimo że nie zamierzam robić z nas kolejnego gangu z milionem spotkań, to ogarnę jakieś miejsce, by można było, to wszystko składować.
W najgorszym wypadku tym miejscem będzie jego mieszkanie.
Od policji nic nie chcę. Nawet jeśli nie zamierzam działać pod ich nadzorem, nie chcę też podsuwać im się pod linię strzału. Wszystko w myśl zasady oni sobie, my sobie. Zwłaszcza że nadal podlegam pod wojsko — i nie mógł sobie pozwolić na to, by go z niego wykopali niezależnie od tego, jak mocno drażniła go ich niekompetencja i beznadziejne zarządzanie miastem.
Jeśli uda nam się uzyskać w miarę sensowną pozycję, pomyślimy o negocjacjach. W tym z Lisami.
Zaciągnął się, wypuszczając powoli dym papierosowy spomiędzy ust, patrząc, jak powoli rozmywa się w powietrzu. Ostatni z poruszonych tematów był w tym wszystkim najbardziej problematyczny.
Broń to jedno, ale musimy się z nimi dogadać odnośnie do działań. Mają przewagę nie tylko liczebną, ale i pod kątem wpływów. Jeśli źle to rozegramy, zetrą nas w pył. Na dobrą sprawę niczego od nich nie chcemy poza tym, by przymknęli oko na nasze działania. W końcu im też zależy na tym, by pozbyć się Niepoczytalnych. A przynajmniej powinno.
Zgasił papierosa, nim ten spalił się do filtra i wyrzucił go do popielniczki, odchodząc od okna. Nie skomentował słów o popierdoleniu. Nie było to konieczne, w końcu oboje wiedzieli o tym od dawna.
Chcę. Skoro pierwszy temat mamy poruszony, chcesz porozmawiać o drugim czy będziemy udawać, że nic się nie dzieje? — może i w przypadku każdej innej osoby brzmiałoby to, jak wyrzut, ale znali się na tyle, by Kiana wiedziała, że Connor nigdy nie wtykał nosa tam, gdzie nie trzeba. Właściwie sam fakt, że jakkolwiek się "interesował" był o wiele dziwniejszy niż to, że był w stanie odpuścić w ciągu sekundy i nigdy do tego nie wracać.
Kiana
Kiana
The Wolf Commander (α) / Paymaster
Re: Mieszkanie Kiany
Pon Lut 13, 2023 10:44 pm
“Hmm, aczkolwiek taki Babushka mógłby się przydać. Tyle, że gość przepadł. Z resztą on zawsze pojawiał się i znikał jak duch..,” nie komentowała kwestii pozostałych Jostenów. Connor miał co do nich rację. Tak czy inaczej będą potrzebować ludzi, ale póki co nikt nie przychodził jej do głowy- nie żeby była duszą towarzystwa. Zasadniczo wolny czas spędzała albo nad butelką albo nadrabiała papierologię.
Skinęła głową, na jego kolejne słowa i odruchowo zaczęła się rozglądać po mieszkaniu. Tequila spała na oparciu kanapy, dosłownie wszędzie walały się puste butelki, opakowania po papierosach i pojedyncze skarpetki. Wzrok zatrzymała na przymkniętych drzwiach do drugiego pokoju. W sypialni pod łóżkiem (a może na półce w szafie) miała drobny sprzęt, który przywiozła ze sobą. Nie było tego wiele - tyle co zmieściło jej się do plecaka - ale zawsze to coś na początek. Zaraz jednak jej myśli powędrowały na inny tor. W owym plecaku trzymała także kilka strunowych torebeczek. Pokręciła głową by nie dać się sprowokować własnym myślom. Skoro miała wejść w plan Connora, musiała być optymalnie trzeźwa.
“W takim razie powinniśmy to zrobić jak najszybciej. Zanim ktoś inteligenty inaczej stwierdzi, że dobrym pomysłem jest zwiedzanie zoo po godzinach,” odparła, nadal spoglądając w stronę sypialni.
Westchnęła, opierając się o szybę. “Ty może nie jesteś z nimi związany, ale ja nadal mam blachy,” zaciągnęła się dymem, a dłoń w której trzymała fajka oparła o kolano. “I jak bardzo wkurwia mnie korupcja i wazeliniarstwo, tak zbyt wiele poświęciłam, żeby ot tak to wszystko skreślić. A doskonale wiesz, że potrafią zgnoić za nic,” odwróciła wzrok, kiedy przed oczami stanęły jej sceny sprzed paru tygodni. Robiła swoje i to skutecznie, a i tak obrywała, bo nie działała według przepisów i widzimisię innych. Gdyby nie to, że Tequila sama na saszety nie zarobi i pierdolony sentyment już dawno rzuciłaby odznakę na biurko. “Znając życie będą chcieli mnie widzieć na komendzie dla samej zasady, ale może dzięki temu będziemy wiedzieć wcześniej o ewentualnych akcjach,” tak szukanie pozytywów wśród gówna to była jedna z jej cech.
A co do lisów… powoli zaczynała sobie pluć w brodę, że wcześniej nie zajęła się tematem. Miała tyle okazji i w sumie czasu, żeby jakoś do nich dotrzeć i wynegocjować warunki współpracy. Och jakby im to teraz ułatwiło życie.  
“Na początek i tak trzeba będzie działać z ukrycia. Oni zawsze mieli lepszą organizacje, więcej ludzi i nawet lepsze kontakty niż my. A żeby negocjować musimy mieć porządnego asa w rękawie,” parsknęła pod nosem i och ile by teraz dała za szota.
“Dobrze byłoby mieć u nich wtykę, albo nie wiem kogoś, kto mógłby za nimi chodzić jak cień,” dobrze, że na ten moment nie mięli ani jednego ani tym bardziej drugiego.
Wyjęła z szafki dwa kubki, nasypała do każdego po dwie czubate łyżeczki kawy oraz trochę cukru. “Ekspres odmówił posłuszeństwa jakiś czas temu, za to stałam się mistrzem zalewajki,” rzuciła bez przekonania w głosie, a gdy czajnik zaczął pikać nalała wrzątek po sam brzeg. Zamieszała w obu i jeden z nich przesunęła w stronę Connora, samej opierając się o blat kuchenny z kubkiem w dłoniach.
— (..) chcesz porozmawiać o drugim czy będziemy udawać, że nic się nie dzieje? — nie chciała. Oczywiście, że nie miała na to ochoty. Z resztą od kiedy to go obchodziło.
Wzruszyła ramionami wlepiając pusty wzrok w kawę.
“A o co dokładnie Ci chodzi?” Zapytała, celowo grając na czasie.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach