Słowik
Słowik
The Fox Coryphaeus / Corsac
Spis NPC
Pią Lis 13, 2020 1:14 pm
Spis NPC pojawiających się w postach.

Jared Holmes

32 lata, właściciel kancelarii prawnej.
Nieco dłuższe, jasnobrązowe włosy, zielone oczy, zawsze ubrany w markowe ubrania. Jeden ze stałych klientów, wielki fan whiskey. Przychodzi do niego głównie po to, by odreagować stresującą pracę. Słowika nie do końca interesują jego opowieści, niemniej bardzo interesuje go jego gruby, wypchany portfel. Mimo tego, że miewa nieco dziwaczne fantazje, pozostaje raczej niegroźny. Bez wątpienia to właśnie on zostawia największe napiwki.

Sean Walker

25 lat, pracownik korporacji farmaceutycznej.
Włosy w kolorze jasnego blondu, czarne oczy, ubierający się nieco zbyt sztywno na swój wiek. Może i nie należy do najbogatszych klientów Słowika, ale bez wątpienia jest jednym z jego ulubionych, szczególnie ze względu na trafiającą w jego gusta urodę i umiejętności, o których nie mówi się głośno. Zadziwiająco spokojny i rozsądny jak na swój wiek, niejednokrotnie dojrzałością przewyższa większość znanych mu osób, choć potrafi być dziecinnie zaborczy.
Słowik
Słowik
The Fox Coryphaeus / Corsac
Re: Spis NPC
Czw Lip 21, 2022 3:17 am
Spis NPC SOGTMa9
[ Wykupiony NPC ] Axel Hayes
|

21 lat | 173 cm | 69 kg

● Urodził się w Miami na Florydzie.
● Wiecznie beznamiętna mina, praktycznie nigdy się nie uśmiecha.
● Mimo średniego wzrostu roztacza wokół siebie nieprzystępną aurę, która sprawia, że większość woli zejść mu z drogi.
● Ciężko dostrzec w jego oczach jakiekolwiek zainteresowanie.
● Metki ubrań, które nosi, bez wątpienia miały na sobie kilka zer.
● At vero eos et accusamus et iusto odio dignissimos ducimus qui blanditiis praesentium voluptatum deleniti atque corrupti quos dolores et quas molestias excepturi sint occaecati cupiditate non provident, similique sunt in culpa qui officia deserunt mollitia animi, id est laborum et dolorum fuga. Et harum quidem rerum facilis est et expedita distinctio.










Relacjeaka osoby, których istnienie uznał
Ian Nixon — największy wrzód na dupie, z którym z jakiegoś powodu związał się na stałe. Poznali się jeszcze w klubie, gdzie dzieciak z jakiegoś powodu przykleił się do niego i nie zamierzał dać mu spokoju. W pewnym momencie zorientował się, że spędzają ze sobą większość wolnego czasu, wychodzi dla niego z pracy nad ranem i odwozi do domu czy zabiera do siebie. Obecnie chociaż obaj posiadają własne mieszkania, jeżdżą razem pomiędzy jednym, a drugim. Chociaż nigdy wcześniej nie wyobrażał sobie, by ktokolwiek mógł jakkolwiek ingerować w jego przestrzeń osobistą, doszedł do etapu, gdzie większość czasu spędzają razem. Wie o jego powiązaniach z Lisami, ale sam nie miesza się jakkolwiek do ich konfliktów.

Shane — najlepszy przyjaciel Iana. Na tyle spokojny, by podchodził do niego w miarę pozytywnie, nawet jeśli poza wizytami w ich mieszkaniu, nie utrzymuje z nim żadnego kontaktu. Biorąc pod uwagę jego dobry wpływ na Iana, jest jedyną osobą, z którą bez problemu puszcza go samego, wiedząc że obaj będą osłaniać swoje plecy.

Rebecca — najlepsza przyjaciółka Iana z klubu. Przeklęta drag queen, która dręczyła go całymi dniami wypytując o Nixona, próbowała wyciągać z niego prywatne informacje i plotkowała na prawo i lewo. Nadal regularnie pojawia się w ich domu, co z reguły kończy się tym, że dobitnie ją ignoruje, bądź wychodzi na balkon. W środku uważa, że jej znajomość z Ianem ma więcej plusów niż minusów. Nawet jeśli na głos powie coś zupełnie innego i podejmie próbę wywalenia ją z domu trzy razy podczas każdego spotkania. Do perfekcji opanował unikanie jej lecącego buta na piętnastocentymetrowym koturnie, gdy znowu jej dopierdoli.

Ivo Nixon — brat Iana, którego nie miał jeszcze większej okazji poznać za wyjątkiem pojedynczej wizyty w jego domu, która jego zdaniem nie powinna nigdy się odbyć.


HistoriaRozwój relacji z Ianem
— Lubię ciszę i spokój. Nie reprezentujesz sobą ani jednego, ani drugiego.
— Pracujesz w klubie, lubiąc ciszę i spokój?
— Ze strony innych ludzi —  dodał, wsuwając ręce do kieszeni — jako taki hałas nie przeszkadza mi, dopóki nie jest skierowany w moją stronę. I znowu to robisz.
Uniósł ręce w obronnym geście, zaraz łapiąc go dłońmi za ramię, przesuwając się bliżej niego.
— Szczerze mówiąc, też lubię ciszę. Dźwięki potrafią być przytłaczające.
— Jakoś ci nie wierzę.
— Bo mnie nie znasz.
Nie zraził się, gdy Axel po raz kolejny wyciągnął rękę, by ściągnąć jego dłonie ze swojego ramienia.
— Nigdy nie spotkałem kogoś, kto byłby aż tak nachalny względem drugiej osoby w pierwszych dniach pracy.
— Uznam to za komplement.
— To nie był komplement.
— Dlatego nie pytałem cię o zdanie —  uśmiechnął się, otrzymując w zamian kolejne przewrócenie oczami. Hayes otworzył drzwi do szatni, przytrzymując je krótko, dopóki Słowik nie wszedł do środka. Patrzcie go, tak się wzbraniał, ale manier się nie wyzbył. Mimo że jakby nie patrzeć, zdecydowanie nie miał obowiązku tego robić. Nie skomentował tego na głos, chociaż na sekundę darując sobie dręczenie chłopaka swoim niewyparzonym językiem.  Przebrał się, wrzucając idealnie złożone ubrania do szafki i zerknął na zegarek, zaraz obracając się w kierunku otwierających się drzwi. Sandy weszła do środka ramię w ramię z Rebeccą, wesoło się przy tym śmiejąc. Uśmiechnęła się na ich widok, machając im ręką na przywitanie.
— Axel, Słowik! No proszę, przyszliście dziś razem? Widzę, że nie dałeś rady się oprzeć jego urokowi —  zażartowała, wyciągając rękę, by potargać Nixonowi włosy.
— Nie przyszliśmy. Napadłem go przed budynkiem. Ale któregoś dnia przyjdzie ze mną z własnej woli.
Hayes prychnął, słysząc odpowiedź Słowika, zamykając nieco mocniej drzwiczki od szafki.
— Pierwszą zmianę mam za barem —  poinformował sucho chłopaka, zaraz wychodząc na zewnątrz. Już po zamknięciu drzwi, ciemnowłosy podniósł dłoń, machając za nim powoli w smutnej parodii.
— Trudny przeciwnik? Nie miałam z nim zbytnio wcześniej do czynienia, ale wydaje się chłodny w obyciu. —  Rebecca poklepała go po ramieniu ze współczującym uśmiechem, otrzymując w zamian krótkie wzruszenie ramionami.
— Nie jest taki zły. Zresztą, skoro jeszcze nie prosił o zmienienie partnera, to nie ma tragedii. Zobaczymy, jak się spisze na scenie —  choć po wczorajszym dniu, był pewien, że nie będzie miał z tym większych problemów — a na razie opuszczam was, drogie panie. Jak mógłbym sobie odpuścić pomęczenie go na pierwszej zmianie?
— Jesteś okropny. Jeszcze się przez ciebie zwolni —  Sandy szturchnęła go w bok łokciem z rozbawieniem. Trochę się już w końcu znali i wiedziała, jak wielką męczydupą potrafił być, gdy się na jakimś punkcie zafiksował.
— Nie zwolni. Wygląda na to, że mimo niezadowolonej miny, ma w sobie dużo więcej cierpliwości i niewzruszenia niż my wszyscy —  powiedział z pełnym przekonaniem, wystawiając jej język — dobra idę. Bawcie się grzecznie.
Wyszedł z szatni, od razu kierując się w odpowiednią stronę. Wystarczyło, by pojawił się w zasięgu wzroku. Axel przestał przecierać trzymaną przez siebie szklankę i westchnął głośno, odstawiając ją na blat.
— Musisz się bardzo nudzić.
— Mam jeszcze trzydzieści minut do mojej zmiany. O tej porze i tak nie masz klientów.
— Oczywiście, że nie. Przyszedłem tu, żeby nie spędzać czasu w twoim towarzystwie.
Parsknął z rozbawieniem, opierając się łokciami o blat i podtrzymując twarz dłońmi.
— Lubię twoją bezpośredniość.
Uniesiona ku górze brew nie przekazywała może zbyt wielu emocji, ale bez wątpienia sprawiła, że przez sekundę nabrał nieco bardziej przystępnego wyglądu.
— Ja lubię szanowanie mojego zdania. I przestrzeni.
— Siedzę po drugiej stronie blatu, masz wystarczająco dużo przestrzeni —  puścił mu oko, patrząc, jak ostatecznie wznawia swoją poprzednią pracę. Kolejna drobna wygrana.
— Ile godzin stoisz na barze?
— Dwie. Mam tylko szybko przeszkolić nowego, nim przejmie go Sophie.
Czyli przez półtorej będzie miał solówki. Nie tak źle. Jakby nie patrzeć, było mu to całkiem na rękę, do tego właśnie przyzwyczaił się w ostatnich miesiącach. Nowe duety miały być powiewem świeżości dla klientów, ale nikt z pracowników nie wiedział czego się spodziewać. Przesunął twarz na jedną dłoń, opuszczając drugą na stolik. Cały czas przyglądał się Axelowi, który dobitnie go ignorował przez dobrych kilka minut.
— Długo zamierzasz się na mnie gapić?
— Ach, w końcu! Pytanie!—  klasnął w dłonie, przesuwając się do tyłu, gdy chłopak postawił głośno grubą szklankę w miejscu, gdzie jeszcze chwilę temu miał palce.
— Odpowiedź brzmi… tak —  cwany uśmiech zaraz zakończył się okręceniem dookoła na krześle. Machał przy tym lekko nogami, by nabrać lepszego pędu. Oto on, panie i panowie. Najbardziej ekskluzywna męska prostytutka Riverdale, kręcąca się na stołku barowym.
— Może lepiej zajmij się czymś pożytecznym.
— Patrzenie na ładnych ludzi jest bardzo pożyteczne.
— Przechodzimy już do komplementów?
— A co, chcesz mnie skomplementować?
— Z przyjemnością skomplementuję twoją umiejętność wypierdalania stąd i zostawienia mnie w spokoju.
— Cholera, takiej akurat nie mam —  westchnął teatralnie, przesuwając lekko palcem szklankę w bok, by wrócić do poprzedniej pozycji.
— Szkoda.
— Co nie zmienia faktu, że zdecydowanie zbyt mocno wpisujesz się w mój typ. Utrudniasz mi pracę.
— Nawet jej jeszcze nie zacząłeś, a już masz problemy z jej wykonywaniem? Co będzie na scenie? —  Złote oczy zatrzymały się na Słowiku w wyraźnym pokazie politowania. Zaśmiał się cicho w odpowiedzi.
— Też sobie zadaję to pytanie. Dobra, żarty żartami, ale nie chcę, żeby ktoś cię zwolnił przez to, że moja obecność cię rozkojarza.
— Chciałbyś.
— Czyli mam zostać?
Axel westchnął ciężko, zaraz machając na niego ręką.
— Idź już sobie.
— Dawno nikt mnie nie przeganiał.
— Jak to wczoraj powiedziałeś, przyzwyczaisz się.


DodatkoweReszta informacji
Tu będą informacje dodatkowe.



Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach