▲▼
Wszędzie po ulicach szlajają się ludzie w kostiumach. Wampiry, wilkołaki, czarownice, mumie, czego tylko dusza zapragnie. Zwyczaj ten nie ominął i Kanadyjczyków. Niemniej tym razem nie będzie eventu, lecz... konkurs! Co jest najbardziej charakterystyczną rzeczą podczas Halloween?
Właśnie tak. Konkurs podzielony jest na dwie części - graficzną i pisemną, tak by każdy znalazł coś dla siebie.
1) Część graficzna.
Dzięki wspaniałym umiejętnościom rysowniczym Alana każdy z was dostaje w prezencie ową dynię. Dynia niestety póki co wygląda mało groźnie (i wcale nie chodzi o jej pojedynczy niemowlęcy ząb). Czego jej bowiem brakuje? Kolorów.
Waszym zadaniem jest pokolorowanie dyni w kreatywny i ciekawy sposób. Możecie rzecz jasna modyfikować lineart według własnej woli. Dodać kapelusz, nietoperze, tła - co tylko chcecie. Plik jest zapisany w png, więc nie powinniście mieć z tym większych problemów jeśli ściągniecie go na dysk i otworzycie w gimpie/photoshopie czy czym tam chcecie. Rzecz jasna patrzymy na estetykę, ale przede wszystkim liczy się właśnie pomysł, nie wymagamy więc super profesjonalnego cieniowania po 5 latach studiowania grafiki, spokojnie. Przede wszystkim macie się dobrze bawić.
2) Część pisemna
Tutaj macie olbrzymią swobodę. Może być to dowolne opowiadanie o tematyce Halloweenowej, które rzecz jasna powinno być jakoś związane z waszymi postaciami. Nie muszą być to jednak opowieści prawdziwe. Cyrille jako wilkołak morderca? Smuggler, średniowieczny wampir porywający dziewice i przetrzymujący je w piwnicach? Veto, dzielny łowca, który uwolni zniewoloną czarownicę Alex z jego szponów? Duch Sheridan nawiedzający klasę szkolną po tym, jak przyłapała Yasuo na zdradzie z dyniogłowym i rzuciła się z okna? Do wyboru do koloru, ogranicza was jedynie własna wyobraźnia.
Krótkie zasady:
✗ Każdy użytkownik może zgłosić po jednej pracy w każdej części.
✗ TERMIN: 17 listopad. Macie więc sporo czasu, postarajcie się jednak nie robić wszystkiego na ostatnią chwilę.
✗ Żeby było sprawiedliwie, po 17 listopada zbierzemy wszystkie prace, a zwycięskie wybierzecie wy sami.
✗ Prace wstawiacie w tym temacie. Prosimy nie wysyłać ich na pw, gdyż nie będą one uwzględniane!
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Cukierek albo psikus! [KONKURS HALLOWEENOWY]
Sob Paź 31, 2015 5:03 pm
Sob Paź 31, 2015 5:03 pm
Wszędzie po ulicach szlajają się ludzie w kostiumach. Wampiry, wilkołaki, czarownice, mumie, czego tylko dusza zapragnie. Zwyczaj ten nie ominął i Kanadyjczyków. Niemniej tym razem nie będzie eventu, lecz... konkurs! Co jest najbardziej charakterystyczną rzeczą podczas Halloween?
DYNIA!
Właśnie tak. Konkurs podzielony jest na dwie części - graficzną i pisemną, tak by każdy znalazł coś dla siebie.
1) Część graficzna.
Dzięki wspaniałym umiejętnościom rysowniczym Alana każdy z was dostaje w prezencie ową dynię. Dynia niestety póki co wygląda mało groźnie (i wcale nie chodzi o jej pojedynczy niemowlęcy ząb). Czego jej bowiem brakuje? Kolorów.
Waszym zadaniem jest pokolorowanie dyni w kreatywny i ciekawy sposób. Możecie rzecz jasna modyfikować lineart według własnej woli. Dodać kapelusz, nietoperze, tła - co tylko chcecie. Plik jest zapisany w png, więc nie powinniście mieć z tym większych problemów jeśli ściągniecie go na dysk i otworzycie w gimpie/photoshopie czy czym tam chcecie. Rzecz jasna patrzymy na estetykę, ale przede wszystkim liczy się właśnie pomysł, nie wymagamy więc super profesjonalnego cieniowania po 5 latach studiowania grafiki, spokojnie. Przede wszystkim macie się dobrze bawić.
2) Część pisemna
Tutaj macie olbrzymią swobodę. Może być to dowolne opowiadanie o tematyce Halloweenowej, które rzecz jasna powinno być jakoś związane z waszymi postaciami. Nie muszą być to jednak opowieści prawdziwe. Cyrille jako wilkołak morderca? Smuggler, średniowieczny wampir porywający dziewice i przetrzymujący je w piwnicach? Veto, dzielny łowca, który uwolni zniewoloną czarownicę Alex z jego szponów? Duch Sheridan nawiedzający klasę szkolną po tym, jak przyłapała Yasuo na zdradzie z dyniogłowym i rzuciła się z okna? Do wyboru do koloru, ogranicza was jedynie własna wyobraźnia.
Krótkie zasady:
✗ Każdy użytkownik może zgłosić po jednej pracy w każdej części.
✗ TERMIN: 17 listopad. Macie więc sporo czasu, postarajcie się jednak nie robić wszystkiego na ostatnią chwilę.
✗ Żeby było sprawiedliwie, po 17 listopada zbierzemy wszystkie prace, a zwycięskie wybierzecie wy sami.
✗ Prace wstawiacie w tym temacie. Prosimy nie wysyłać ich na pw, gdyż nie będą one uwzględniane!
Do dzieła!
Pavel 'Smuggler' Travitza
The Jackal Canis Lupaster
Re: Cukierek albo psikus! [KONKURS HALLOWEENOWY]
Wto Lis 10, 2015 8:34 pm
Wto Lis 10, 2015 8:34 pm
Jestem trochę chory. Przepraszam Cyryl, nie panuję nad tym. Miłej lektury.
Dracula, króliczek wielkanocny i trzy wiedźmy
Pavel i Cyrille szli przez ulice Vancouver trzymając pokaźne dyńki. Na szczęście nikt ich nie wąchał, bowiem mógłby się zastanowić, czy wewnątrz faktycznie znajdują się cukierki. A jeśli tak, to kto chciałby takie jeść. Dwójce kompanów jednak to najwyraźniej nie przeszkadzało. Wędrowali dziarsko, zadowoleni z samych siebie. Pavel przebrany był za wampira – miał stylową pelerynę, czarne ciuchy, odpowiednio podmalowane oczy i oczywiście dłuższe kły. Cyrille zaś miał na sobie strój puchatego królika, w którym kicał co jakiś czas, ku uciesze mijanych przez nich dzieci. Pavel zbywał to sceptycznym kręceniem głową.
- Miałeś rację, Halloween to świetna pora na łowy! – Przyznał rozentuzjazmowany króliczek wielkanocny, kiedy już byli sami.
- Wiadomo – odparł hrabia Dracula i z zadowoleniem potrząsną dynią. – Z tego będzie tyle kasy, że aż mi stoi jak o tym myślę. A na dodatek nikt się nie zorientuje.
- Mhm! – Przyznał Cyrille i kicnął kilkukrotnie. Zaraz jednak zatrzymał się i nadstawił puchatego ucha. – Słyszysz to?
Pavel również się zatrzymał. Wokół nich rozległa się muzyka, w której dominowały skrzypce, jakaś trąbka i kilka innych instrumentów. Wszystko to brzmiało całkiem klimatycznie, ale również mocno niepokojąco, gdy stało się pośrodku opuszczonych uliczek w samym środku Halloween.
Nagle tuż zza jednego budynków wyłonił się całkiem nieźle ucharakteryzowany zombiak. Potem drugi, trzeci, czwarty… zapewne nie byłoby w tym nic zaskakującego, gdyby nie fakt, że wszystkie one tańczyły. A tuż za nimi szła zombiakowa orkiestra, przygrywająca żywo.
- Co do ch… - Pavel nie zdążył dokończyć pytania, bowiem na czoło wysunął się umarlak o niezwykle pokaźnych wąsach. I zaczął śpiewać.
- Well hello there, little boy
Don’t be shy!
Step right up, I’m a reasonable guy
Don’t be frightened by the look in my eye.
Pavel i Cyrille obserwowali zamurowani, jak wąsaty zombiak śpiewa piosenkę o mózgach, podczas gdy jego martwi kompani grali i tańczyli wesoło. Wreszcie jednak Rosjanin oprzytomniał i pociągnął kompana za rękę, bowiem widział, że ten już chciał przyłączyć się do tańca. Niestety oni nie mieli na to czasu. Wyminęli ciekawą grupkę bocznymi uliczkami i ruszyli na główną trasę.
- Popierdoleńcy – skomentował z niesmakiem Pavel.
- Och nie bądź taki! – Królik właśnie zaczął nucić piosenkę. – Mieli ciekawy pomysł. Dobrze się bawili. Czego chcieć więcej?
- Zamknij pysk. Idziemy da…
- PAVIVIVIVIVI!
Nagły krzyk znów ich zamurował. Tym razem jednak powodem była jedynie mała dziewczynka przebrana za wróżkę, która ruszyła w ich stronę z prędkością godną olimpijskich sprinterów.
Dopadła do Rosjanina i zgniotła go w żelaznym uścisku. Chwilę później takim samym potraktowała Cyrille’a.
- Masz uroczy strój Cyryś! A Ty Pavivivi wyglądasz tak groźnie! Oboje wyglądacie wspaniale! Ja się przebrałam za wróżkę! I znam taki czar… O, pokażcie swoje słody…
- Nie. – Rosjanin stanowczym ruchem odtrącił jej rękę, która sięgała do jego dyni. To spowodowało, że oczy Aurelie natychmiastowo się zaszkliły. Chwyciła swoją rączkę i cofnęła się delikatnie.
- Pavivivi… chciałam tylko… - Pociągnęła nosem.
Pavel westchnął.
- To niespodzianka. Pokażę ci później – odpowiedział i spojrzał na Cyrille’a. – Weź ją przytul czy coś.
Królik chętnie wykonał polecenie, na co Auri zareagowała piskiem zachwytu. Jakże szybko można było zmienić jej nastrój.
- Ja też mam dla ciebie prezent. Znam zaklęcie, które sprawi, że się we mnie zakochasz! Ale to potem! Jak mi dasz cukierki!
- Dobra, dobra. Musimy iść.
- Pa Pavivivivi! Pa Cyruś! – Uściskała ich jeszcze raz, a potem się rozeszli. Zapanowała między nimi odrobinę niezręczna cisza.
- Smuggler?
- Co?
- Mam pytanie. – Cyrille podrapał się po głowie. – No wiesz, Aurelie jest słodziutka i w ogóle, ale tak jakby… nie w twoim typie. Czemu…
- Nie pytaj – uciął momentalnie Rosjanin.
- Ale…
- Zamknij pysk. Jesteśmy na miejscu.
Faktycznie dotarli do pokaźnego domu, ozdobionego świecącymi kościotrupami i innymi takimi rzeczami. Podeszli do drzwi i zadzwonili. Chwilę przyszło im czekać, ale warto było. Oto otworzyła im bowiem dziewczyna, której strój można było opisać jako „seksowna czarownica”. Pokaźny kapelusz, mocny makijaż i reszta ubioru, która uwydatniała obfite piersi, wysportowaną sylwetkę oraz długie nogi. Przez moment nie potrafili wydobyć z siebie głosu. W końcu jednak równocześnie wystawili dynie przed siebie.
- Cukierek albo psikus! – Zawołał wesoło Cyrille.
- Ruchanie albo psikus! – Pavel nie ustępował mu w entuzjazmie.
W tej chwili powinni ją ogłuszyć. Niestety coś poszło niezgodnie z planem. Czarownica uśmiechnęła się uroczo.
- Mam coś dla was chłopcy – oznajmiła im. Następnie wykonała szybki ruch ręką i w stronę Pavla oraz Cyrilla poleciał różowy proszek. Nie zdążyli się zasłonić. Padli na ziemię nieprzytomni.
*
- Cyrille. Cyrille. Cyrille, kurwa twoja mać, ocknij się wreszcie!
Chłopak potrząsnął głową i otworzył oczy. Czuł okropny ból w okolicach potylicy. Pierwsze co stwierdził po ocknięciu się, to że niewiele widzi. Drugie, że jest skrępowany i powieszony za ręce. Trzecie, że wisi przed nim zupełnie nagi Pavel.
- Smugg… co się dzieje?
- Wpadliśmy po uszy w gówno.
- Czemu jesteś nagi?
- Suki chciały się zabawić – mina Pavla nie była zbyt zadowolona. To mimo wszystko zaskoczyło Cyrille’a. Porwany, nie porwany, z takich zabaw powinien się cieszyć. Rosjanin chyba zrozumiał zmieszanie kompana. – Cóż. To nie do końca taka zabawa… one…
- Sprawdziły jak nasz pan samiec alfa się czuje, kiedy ktoś bierze go od tyłu. Miotłą
Głos wydobył się z ciemności, zawtórował mu upiorny chichot. Pavel i Cyrille wisieli naprzeciwko siebie, pomiędzy nimi stała beczka, a na niej leniwie paliła się świeca. Poza tym nie widzieli nic.
Nagle wokół nich zapaliły się kolejne świece, rozstawione w okręgu. Dzięki temu mogli dostrzec, że znaleźli się prawdopodobnie w jakiejś piwnicy. I zobaczyli trzy postacie. Pierwsza to ta czarownica, którą spotkali u drzwi. Druga była do niej trochę podobna, poza tym że niższa, grubsza i brzydsza. Trzecia zaś wyglądała, jakby dawno temu skończyła pięćdziesiątkę. Wszystkie zaś wpatrywały się w nich chciwie.
- Pavel? Cz-czy one cię… zgwałciły? – Spytał trwożnie Cyryl. Rosjanin zacisnął wargi. Czarownice zaśmiały się. – O Boże… czy to znaczy, że ja też…
- Nie ty, słodziaku. Ciebie mam ochotę schrupać – powiedziała ta gruba, w czymś co pewnie miało przypominać uwodzenie. Niestety bardziej brzmiało jak świnia, która domaga się dokładki.
Nagle beczka zniknęła, a w jej miejsce pojawił się wielki gar z gotującą się wodą.
- Ciekawe „cukierki” zbieracie, chłopcy – przyznała ta najstarsza, podchodząc z ich dyniami. Następnie je otworzyła i wyrzuciła zawartość do kotła.
Poleciały tam nerki, serca, wątroby i inne organy, chlupiąc zachęcająco w gotującej się wodzie. Ładna czarownica podeszła i zaczęła wszystko mieszać ogromną chochlą.
- Co za jebane marnotrawstwo! Wiecie ile trzeba się było namęczyć, żeby to zdobyć? Wiecie ile to jest kasy? – Pieklił się Pavel.
- Cicho tam, ruski pomiocie, bo twój odbyt zakosztuje rozgrzanej chochli – gruba wiedźma zaśmiała się, a następnie podeszła do Cyrille’a i przejechała parówką, znaną też jako jej palec, po policzku chłopaka. – Możemy go zostawić? Jest taki słodziutki.
Kiedy się zbliżyła, Cyrille poczuł odór czosnku, potu i moczu. Wstrzymał oddech, aby nie zwymiotować. Starsza na szczęście pokręciła głową.
- Wiesz dobrze kochana, że nie możemy tego zrobić.
Gruba zasmucona puściła Cyrille’a, ku radości jego nozdrzy i podeszła do dojrzalszej czarownicy, aby się przytulić. Nagle z jakichś niewyjaśnionych przyczyn zaczęły się całować.
- O kurwa – sapnął Pavel, a następnie zwymiotował. Wszystko poleciało wprost do kotła.
- Uuuu, przyprawy! – Stwierdziła radośnie gruba czarownica i aż zaklaskała w swoje pulchne dłonie z entuzjazmu. Cyrille nie wytrzymał. Także zwymiotował. – Ej, dobra. Wystarczy, bo nie zjemy.
Wszystkie trzy czarownice zaśmiały się gromko. Najładniejsza z nich wciąż mieszała, nie przejmując się, że w wodzie pływały teraz również resztki z obiadów Pavla oraz Cyrille’a.
- Pojebane suki. Co wy tutaj odpierdalacie? Co to za gówno?! – Zawył Pavel i począł się szarpać w więzach. Niestety nic to nie dało.
- Gulasz. Dawno nie jadłyśmy nic pożywnego. Wasze ludzkie jedzenie jest miałkie i nijakie. Teraz mamy szansę zakosztować czegoś pożywnego i pysznego. A wy dwaj będziecie głównymi dodatkami.
Stara czarownica uśmiechnęła się nieładnie. W jej ręce zmaterializował się sierp. Podeszła wolnym krokiem do wiszących ofiar. Ładna ustąpiła jej miejsca. Czarownica przyjrzała im się uważnie. Na twarzy Cyrille’a wykwitło przerażenie, na Pavla wściekłość pomieszana z niedowierzaniem.
Kobieta wykonała jeden płynny ruch. Brzuch niedoszłego króliczka wielkanocnego został rozcięty, a wnętrzności poczęły wylewać się wprost do gulaszu. Co gorsza, chłopak przyglądał się temu, a właściwie mógłby, gdyby nie krzyk, który wypełnił całą piwnicę. Dla czarownic to było jak muzyka.
- Teraz ty – odparła stara, zwracając się ku Rosjaniowi. Ten szarpnął się po raz kolejny, lecz więzy były zbyt silne.
I wtedy stało się coś niesamowitego.
- PAVIIIIVIIIIII!
- Co to było? – Zaskoczona gruba czarownica rozejrzała się.
Nagle sufit został przedziurawiony przez tęczowy promień. Wiązka trafiła wprost w tęgą kobietę, zamieniając ją w żabę. Pozostałe czarownice przyglądały się temu w niemym osłupieniu. Pavel zresztą też. Tylko Cyrille szarpał się w agonii, ale to nikogo nie obchodziło.
Przez dziurę w suficie wleciała mała istotka.
- Auri?! – Pavel nie mógł w to uwierzyć.
- Uratuję cię Pavivi! – Oznajmiła dziewczyna i wycelowała swoją różdżkę w ładniejszą z pozostałych czarownic. Nim ta zdążyła wykonać jakikolwiek ruch, tęczowy promień zamienił ją w czarnego kocura. Zwierzę syknęło i schowało się w ciemnym kącie.
Stara czarownica wycelowała sierp w kierunku krocza Pavla.
- Jeden ruch i pozbawię twojego chłoptysia klejnotów! – Zagrzmiała.
- Ej, ja nie jestem… - Rosjanin nie zdążył dokończyć, oto bowiem promień wystrzelony przez Auri zamienił starą czarownicę w kurę. Ptaszysko rozejrzało się zaskoczone po piwnicy. To zaś wzbudziło zainteresowanie czarnego kocura.
Aurelie szybko uwolniła Pavla i pomogła mu stanąć na nogi. Rosjanin potrzebował chwili, aby rozchodzić zdrętwiałe kończyny. Tymczasem dziewczyna spoglądała na drugą z ofiar. Cyrille zwisał już nieruchomo, z dziury w jego brzuchu wystawały jelita, bujając się leniwie, jak jakaś upiorna huśtawka. Auri zasłoniła usta.
- Biedny Cyryś – załkała.
Pavel również podszedł i przyjrzał się całej scenie.
- Mam pewien pomysł – oznajmił jej.
Po chwili w pomieszczeniu dało się słyszeć dziwne jęki. I odgłosy kury maltretowanej przez kota.
*
Pochód zombiaków dzielnie maszerował przy dźwiękach muzyki, robiąc wrażenie na kolejnych przechodniach. Nagle jednak z ciemności wyłonił się przedziwny kształt, wydający przy tym nietypowe, jękliwe dźwięki. Cała grupka zatrzymała się i spojrzała na niespodziewanego gościa.
- Wow! Zajebisty kostium stary! – Krzyknął jeden z zombiaków.
- Naprawdę świetny! – Zawtórował mu drugi.
- Z czego zrobiłeś wypadające jelito? Genialny pomysł!
- Chodź z nami!
- Chodź, idziemy dalej. Pasujesz tutaj jak ulał!
Muzyka rozległa się na nowo. Śpiewający zombiak znów śpiewał. Ale Cyrille nie słuchał ich komplementów.
On tańczył.
- Miałeś rację, Halloween to świetna pora na łowy! – Przyznał rozentuzjazmowany króliczek wielkanocny, kiedy już byli sami.
- Wiadomo – odparł hrabia Dracula i z zadowoleniem potrząsną dynią. – Z tego będzie tyle kasy, że aż mi stoi jak o tym myślę. A na dodatek nikt się nie zorientuje.
- Mhm! – Przyznał Cyrille i kicnął kilkukrotnie. Zaraz jednak zatrzymał się i nadstawił puchatego ucha. – Słyszysz to?
Pavel również się zatrzymał. Wokół nich rozległa się muzyka, w której dominowały skrzypce, jakaś trąbka i kilka innych instrumentów. Wszystko to brzmiało całkiem klimatycznie, ale również mocno niepokojąco, gdy stało się pośrodku opuszczonych uliczek w samym środku Halloween.
Nagle tuż zza jednego budynków wyłonił się całkiem nieźle ucharakteryzowany zombiak. Potem drugi, trzeci, czwarty… zapewne nie byłoby w tym nic zaskakującego, gdyby nie fakt, że wszystkie one tańczyły. A tuż za nimi szła zombiakowa orkiestra, przygrywająca żywo.
- Co do ch… - Pavel nie zdążył dokończyć pytania, bowiem na czoło wysunął się umarlak o niezwykle pokaźnych wąsach. I zaczął śpiewać.
- Well hello there, little boy
Don’t be shy!
Step right up, I’m a reasonable guy
Don’t be frightened by the look in my eye.
Pavel i Cyrille obserwowali zamurowani, jak wąsaty zombiak śpiewa piosenkę o mózgach, podczas gdy jego martwi kompani grali i tańczyli wesoło. Wreszcie jednak Rosjanin oprzytomniał i pociągnął kompana za rękę, bowiem widział, że ten już chciał przyłączyć się do tańca. Niestety oni nie mieli na to czasu. Wyminęli ciekawą grupkę bocznymi uliczkami i ruszyli na główną trasę.
- Popierdoleńcy – skomentował z niesmakiem Pavel.
- Och nie bądź taki! – Królik właśnie zaczął nucić piosenkę. – Mieli ciekawy pomysł. Dobrze się bawili. Czego chcieć więcej?
- Zamknij pysk. Idziemy da…
- PAVIVIVIVIVI!
Nagły krzyk znów ich zamurował. Tym razem jednak powodem była jedynie mała dziewczynka przebrana za wróżkę, która ruszyła w ich stronę z prędkością godną olimpijskich sprinterów.
Dopadła do Rosjanina i zgniotła go w żelaznym uścisku. Chwilę później takim samym potraktowała Cyrille’a.
- Masz uroczy strój Cyryś! A Ty Pavivivi wyglądasz tak groźnie! Oboje wyglądacie wspaniale! Ja się przebrałam za wróżkę! I znam taki czar… O, pokażcie swoje słody…
- Nie. – Rosjanin stanowczym ruchem odtrącił jej rękę, która sięgała do jego dyni. To spowodowało, że oczy Aurelie natychmiastowo się zaszkliły. Chwyciła swoją rączkę i cofnęła się delikatnie.
- Pavivivi… chciałam tylko… - Pociągnęła nosem.
Pavel westchnął.
- To niespodzianka. Pokażę ci później – odpowiedział i spojrzał na Cyrille’a. – Weź ją przytul czy coś.
Królik chętnie wykonał polecenie, na co Auri zareagowała piskiem zachwytu. Jakże szybko można było zmienić jej nastrój.
- Ja też mam dla ciebie prezent. Znam zaklęcie, które sprawi, że się we mnie zakochasz! Ale to potem! Jak mi dasz cukierki!
- Dobra, dobra. Musimy iść.
- Pa Pavivivivi! Pa Cyruś! – Uściskała ich jeszcze raz, a potem się rozeszli. Zapanowała między nimi odrobinę niezręczna cisza.
- Smuggler?
- Co?
- Mam pytanie. – Cyrille podrapał się po głowie. – No wiesz, Aurelie jest słodziutka i w ogóle, ale tak jakby… nie w twoim typie. Czemu…
- Nie pytaj – uciął momentalnie Rosjanin.
- Ale…
- Zamknij pysk. Jesteśmy na miejscu.
Faktycznie dotarli do pokaźnego domu, ozdobionego świecącymi kościotrupami i innymi takimi rzeczami. Podeszli do drzwi i zadzwonili. Chwilę przyszło im czekać, ale warto było. Oto otworzyła im bowiem dziewczyna, której strój można było opisać jako „seksowna czarownica”. Pokaźny kapelusz, mocny makijaż i reszta ubioru, która uwydatniała obfite piersi, wysportowaną sylwetkę oraz długie nogi. Przez moment nie potrafili wydobyć z siebie głosu. W końcu jednak równocześnie wystawili dynie przed siebie.
- Cukierek albo psikus! – Zawołał wesoło Cyrille.
- Ruchanie albo psikus! – Pavel nie ustępował mu w entuzjazmie.
W tej chwili powinni ją ogłuszyć. Niestety coś poszło niezgodnie z planem. Czarownica uśmiechnęła się uroczo.
- Mam coś dla was chłopcy – oznajmiła im. Następnie wykonała szybki ruch ręką i w stronę Pavla oraz Cyrilla poleciał różowy proszek. Nie zdążyli się zasłonić. Padli na ziemię nieprzytomni.
*
- Cyrille. Cyrille. Cyrille, kurwa twoja mać, ocknij się wreszcie!
Chłopak potrząsnął głową i otworzył oczy. Czuł okropny ból w okolicach potylicy. Pierwsze co stwierdził po ocknięciu się, to że niewiele widzi. Drugie, że jest skrępowany i powieszony za ręce. Trzecie, że wisi przed nim zupełnie nagi Pavel.
- Smugg… co się dzieje?
- Wpadliśmy po uszy w gówno.
- Czemu jesteś nagi?
- Suki chciały się zabawić – mina Pavla nie była zbyt zadowolona. To mimo wszystko zaskoczyło Cyrille’a. Porwany, nie porwany, z takich zabaw powinien się cieszyć. Rosjanin chyba zrozumiał zmieszanie kompana. – Cóż. To nie do końca taka zabawa… one…
- Sprawdziły jak nasz pan samiec alfa się czuje, kiedy ktoś bierze go od tyłu. Miotłą
Głos wydobył się z ciemności, zawtórował mu upiorny chichot. Pavel i Cyrille wisieli naprzeciwko siebie, pomiędzy nimi stała beczka, a na niej leniwie paliła się świeca. Poza tym nie widzieli nic.
Nagle wokół nich zapaliły się kolejne świece, rozstawione w okręgu. Dzięki temu mogli dostrzec, że znaleźli się prawdopodobnie w jakiejś piwnicy. I zobaczyli trzy postacie. Pierwsza to ta czarownica, którą spotkali u drzwi. Druga była do niej trochę podobna, poza tym że niższa, grubsza i brzydsza. Trzecia zaś wyglądała, jakby dawno temu skończyła pięćdziesiątkę. Wszystkie zaś wpatrywały się w nich chciwie.
- Pavel? Cz-czy one cię… zgwałciły? – Spytał trwożnie Cyryl. Rosjanin zacisnął wargi. Czarownice zaśmiały się. – O Boże… czy to znaczy, że ja też…
- Nie ty, słodziaku. Ciebie mam ochotę schrupać – powiedziała ta gruba, w czymś co pewnie miało przypominać uwodzenie. Niestety bardziej brzmiało jak świnia, która domaga się dokładki.
Nagle beczka zniknęła, a w jej miejsce pojawił się wielki gar z gotującą się wodą.
- Ciekawe „cukierki” zbieracie, chłopcy – przyznała ta najstarsza, podchodząc z ich dyniami. Następnie je otworzyła i wyrzuciła zawartość do kotła.
Poleciały tam nerki, serca, wątroby i inne organy, chlupiąc zachęcająco w gotującej się wodzie. Ładna czarownica podeszła i zaczęła wszystko mieszać ogromną chochlą.
- Co za jebane marnotrawstwo! Wiecie ile trzeba się było namęczyć, żeby to zdobyć? Wiecie ile to jest kasy? – Pieklił się Pavel.
- Cicho tam, ruski pomiocie, bo twój odbyt zakosztuje rozgrzanej chochli – gruba wiedźma zaśmiała się, a następnie podeszła do Cyrille’a i przejechała parówką, znaną też jako jej palec, po policzku chłopaka. – Możemy go zostawić? Jest taki słodziutki.
Kiedy się zbliżyła, Cyrille poczuł odór czosnku, potu i moczu. Wstrzymał oddech, aby nie zwymiotować. Starsza na szczęście pokręciła głową.
- Wiesz dobrze kochana, że nie możemy tego zrobić.
Gruba zasmucona puściła Cyrille’a, ku radości jego nozdrzy i podeszła do dojrzalszej czarownicy, aby się przytulić. Nagle z jakichś niewyjaśnionych przyczyn zaczęły się całować.
- O kurwa – sapnął Pavel, a następnie zwymiotował. Wszystko poleciało wprost do kotła.
- Uuuu, przyprawy! – Stwierdziła radośnie gruba czarownica i aż zaklaskała w swoje pulchne dłonie z entuzjazmu. Cyrille nie wytrzymał. Także zwymiotował. – Ej, dobra. Wystarczy, bo nie zjemy.
Wszystkie trzy czarownice zaśmiały się gromko. Najładniejsza z nich wciąż mieszała, nie przejmując się, że w wodzie pływały teraz również resztki z obiadów Pavla oraz Cyrille’a.
- Pojebane suki. Co wy tutaj odpierdalacie? Co to za gówno?! – Zawył Pavel i począł się szarpać w więzach. Niestety nic to nie dało.
- Gulasz. Dawno nie jadłyśmy nic pożywnego. Wasze ludzkie jedzenie jest miałkie i nijakie. Teraz mamy szansę zakosztować czegoś pożywnego i pysznego. A wy dwaj będziecie głównymi dodatkami.
Stara czarownica uśmiechnęła się nieładnie. W jej ręce zmaterializował się sierp. Podeszła wolnym krokiem do wiszących ofiar. Ładna ustąpiła jej miejsca. Czarownica przyjrzała im się uważnie. Na twarzy Cyrille’a wykwitło przerażenie, na Pavla wściekłość pomieszana z niedowierzaniem.
Kobieta wykonała jeden płynny ruch. Brzuch niedoszłego króliczka wielkanocnego został rozcięty, a wnętrzności poczęły wylewać się wprost do gulaszu. Co gorsza, chłopak przyglądał się temu, a właściwie mógłby, gdyby nie krzyk, który wypełnił całą piwnicę. Dla czarownic to było jak muzyka.
- Teraz ty – odparła stara, zwracając się ku Rosjaniowi. Ten szarpnął się po raz kolejny, lecz więzy były zbyt silne.
I wtedy stało się coś niesamowitego.
- PAVIIIIVIIIIII!
- Co to było? – Zaskoczona gruba czarownica rozejrzała się.
Nagle sufit został przedziurawiony przez tęczowy promień. Wiązka trafiła wprost w tęgą kobietę, zamieniając ją w żabę. Pozostałe czarownice przyglądały się temu w niemym osłupieniu. Pavel zresztą też. Tylko Cyrille szarpał się w agonii, ale to nikogo nie obchodziło.
Przez dziurę w suficie wleciała mała istotka.
- Auri?! – Pavel nie mógł w to uwierzyć.
- Uratuję cię Pavivi! – Oznajmiła dziewczyna i wycelowała swoją różdżkę w ładniejszą z pozostałych czarownic. Nim ta zdążyła wykonać jakikolwiek ruch, tęczowy promień zamienił ją w czarnego kocura. Zwierzę syknęło i schowało się w ciemnym kącie.
Stara czarownica wycelowała sierp w kierunku krocza Pavla.
- Jeden ruch i pozbawię twojego chłoptysia klejnotów! – Zagrzmiała.
- Ej, ja nie jestem… - Rosjanin nie zdążył dokończyć, oto bowiem promień wystrzelony przez Auri zamienił starą czarownicę w kurę. Ptaszysko rozejrzało się zaskoczone po piwnicy. To zaś wzbudziło zainteresowanie czarnego kocura.
Aurelie szybko uwolniła Pavla i pomogła mu stanąć na nogi. Rosjanin potrzebował chwili, aby rozchodzić zdrętwiałe kończyny. Tymczasem dziewczyna spoglądała na drugą z ofiar. Cyrille zwisał już nieruchomo, z dziury w jego brzuchu wystawały jelita, bujając się leniwie, jak jakaś upiorna huśtawka. Auri zasłoniła usta.
- Biedny Cyryś – załkała.
Pavel również podszedł i przyjrzał się całej scenie.
- Mam pewien pomysł – oznajmił jej.
Po chwili w pomieszczeniu dało się słyszeć dziwne jęki. I odgłosy kury maltretowanej przez kota.
*
Pochód zombiaków dzielnie maszerował przy dźwiękach muzyki, robiąc wrażenie na kolejnych przechodniach. Nagle jednak z ciemności wyłonił się przedziwny kształt, wydający przy tym nietypowe, jękliwe dźwięki. Cała grupka zatrzymała się i spojrzała na niespodziewanego gościa.
- Wow! Zajebisty kostium stary! – Krzyknął jeden z zombiaków.
- Naprawdę świetny! – Zawtórował mu drugi.
- Z czego zrobiłeś wypadające jelito? Genialny pomysł!
- Chodź z nami!
- Chodź, idziemy dalej. Pasujesz tutaj jak ulał!
Muzyka rozległa się na nowo. Śpiewający zombiak znów śpiewał. Ale Cyrille nie słuchał ich komplementów.
On tańczył.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach