▲▼
Nie widzę, nie słyszę, ale czuję.
____ Mam wrażenie, że to wszystko się nie wydarzyło.
____ Że dalej leżę tam, gdzie upadłem.W tym najgorszym momencie. Że on żyje. Czasem gdy budzę się w nocy z koszmaru, czuję, jakby on cierpliwie stał na skraju lasu z bronią i czekał aż wyjdę zobaczyć go na własne oczy. Przekonać się, że to nie jest tylko paranoja, tylko moje ostrzegające mnie, bijące na alarm zmysły.
____ Za każdym razem gdy czuję, że stoi tuż za moimi plecami, czuję wściekłość. Chcę złapać za nóż, siekierę, poprawić to, co spierdoliłem. Zrobić to dobrze, bez wahania. Bez trzęsienia się ze strachu, bez duszenia się od łez, bez poluźniania uścisku. Ale gdy obracam się, a jego nie ma, emocje obracają się o sto osiemdziesiąt stopni.
____ Chcę wierzyć w to, że gdyby tu był, stawiłbym mu czoła. Odpłacił się z nadwyżką. Nie robiłbym tego jako przestraszony szczeniak, ale ja. Ja, który poradził sobie. Nie dał się w najbardziej patowej sytuacji, nie sprzedał resztek godności, zapracował na lepsze życie. Zrobiłbym to tak, jak należy. Wolno i boleśnie, bo się go nie boję. Pokonałem swoje demony. Wstałem z martwych. Nauczyłem się żyć samodzielnie. Zmieniłem się. To, co kiedyś mnie zabijało, dziś mnie wzmacnia.
____ Ale budzę się o drugiej w nocy, widzę moje oczy. Czuję, że się duszę. Znowu jestem w wodzie. Znowu jestem w przedpokoju. Znowu biegnę przez las. Znowu wołam, ale nikt nie odpowiada, bo w promieniu kilku mil nie ma żywej duszy. Nie mam za kim się ukryć.
____ Budzę się raz jeszcze przez szczeknięcie. Nie ma moich oczu. Ktoś ściska mnie za ramiona i do mnie mówi. Ktoś, bo nie potrafię zrozumieć, czy to rzeczywiście on, czy to kłamstwo. Moją pierwszą myślą jest to, że to maska. Przestaję się wyrywać, słucham ciepłego głosu, zaczynam wierzyć w to jak w nic nigdy nie wierzyłem. Czuję bliskość, namacalność i znów jestem tu, w domu. Ale nie mogę tego tak zostawić. Proszę, żeby ze mną poszedł.
____ Przechodzimy od piwnicy po strych. Sprawdzam, czy zwierzaki żyją. Wychodzimy przed dom. Ani jednych nawet sarnich oczu nieśmiało wyglądających zza zarośli. Zimno, cicho, wszystko śpi. Wszystko poza nami. Idziemy raz jeszcze przez dom, tym razem ostrożniej.
____ A jeżeli go nie ma tu?
____ A jeżeli jest u niej?
Nie, on przyszedł po mnie.
____ Od lat udaję, że nie pamiętam jak się nazywa. Ale nie udaję wystarczająco długo, aby rzeczywiście zapomnieć. Nie wiem na ile jest to wiarygodne, bo nikt nie pyta, mimo że wiedzą wszyscy.
____ Nikt o tym nie mówi. Dlaczego? Dlatego, że nie chcę, żeby mówili. To jedna z jedynych prywatnych rzeczy jakie mam i chcę, żeby tak zostało. Czasem gdy zaciskam oczy, mam wrażenie, że gdybym wystarczająco mocno zechciał, mógłbym to wymazać ze swojego życiorysu. Ale czy to znaczy, że chciałem przez to przechodzić?
____ Nie wiem.
____ Ludzie wiedzieli, co się stało. Ale to wszystko wydawało się nic nie znaczyć.
____ Zastanawiałem się ─ czy to jest normalne, że nikt nie pyta? Może byłem po prostu psychiczny? Może to ze mną był problem, nie z nim? Może źle to odebrałem?
____ Nie rozmawiałem z nikim. Chciałem powiedzieć mamie, ale chcenie a robienie to dwie różne rzeczy. Byłem tak naćpany, że nie wiedziałem, jak się pisze moje imię. Wziąłem wtedy pierwszy raz herę. Leżałem na podłodze. Było naprawdę świetnie, póki się nie obrzygałem. Zawsze było cudownie, zanim nie zaczynało schodzić.
____ „Cześć, mamo, to ja, Twój syn narkoman. Wiesz co stało się na ostatniej domówce?”
____ „Panie dyrektorze, owszem, złamałem mu rękę, ale wie pan, co on mi zrobił?”
____ „Tato, miałeś rację. Jestem ciotą.”
____ A niszczenie przynosiło ulgę. Nieważne czego, nieważne kogo. Chciałem tylko, żeby kurewsko bolało. Chciałem wydostać z siebie cały ten gniew. Przelać go w sposób, który nie zdradzi, że sobie absolutnie z nim nie radzę. Było go zbyt dużo, żeby zrobić z nim cokolwiek rozsądnego. Było jej tyle, że bałem się, że mnie zabije.
____ Myślałem, że raz w życiu mnie pochwali za to, że pokazałem wobec kogoś siłę. Sam zawsze opierał na tym swoje ojcostwo, czy o to chodziło? Spełniłem jego oczekiwania? Byłem silny? Nie, nie było lepiej. Było jedynie gorzej, bo on wiedział. I nic nie zrobił. Tak miało być. Tak miało wyglądać moje życie. Nie miałem do kogo pójść, wszyscy patrzyli na mnie jak na wariata.
____ Jeżeli nikt nie chce nic zrobić, to ja coś zrobię. Ja pokażę, że tak nie powinno być. Problem w tym, że mam samych wrogów, zero sprzymierzeńców, choć podobno wszyscy uważają to, co ja. Gdyby tak było, nigdy nic podobnego nie miałoby miejsca. Ludzie są chorzy.
____ Ona była tym, czego w tamtym momencie potrzebowałem. Tak naprawdę gdyby nie ona, nie wiem, co byłoby ze mną. Uwielbiałem z nią świrować, kojarzyła mi się z pełną wolnością. Nie trzeba jej było namawiać, poszłaby za mną jak w ogień. To zarówno jedna z najbardziej poukładanych, jak i najbardziej popieprzonych dziewczyn, jakie przyszło mi spotkać.
____ Zawsze dotrzymywała mi kroku, a nawet była metr przede mną. To nie tak, że ja byłem jedynym pomysłodawcą tych głupot. Wredna suka zawróciła mi w głowie. Była jedyną osobą, która mnie rozumiała. Mogłem z nią uciekać z restauracji, świrować w metrze, pić, pieprzyć się na imprezie w łazience dzień w dzień. Była wszystkim, czego chciałem.
____ Problem w tym, że ona nie chciała mnie.
____ Coraz częściej się z nią kłóciłem. Nie wiedziałem, w czym ten kutas jest lepszy ode mnie. Odpowiedź była bardzo prosta ─ miał czym zapłacić za pampersy i nie okradał własnego wujka, żeby zapłacić dilerowi. Pomijając już bycie chujem, który jej groził.
____ Mam wrażenie, że on nigdy nie chciał jej nawet w jednym procencie, w jakim ja jej chciałem. Potrzebowałem. Pragnąłem. Nie wierzę, że nie widział jak na nią patrzyłem, bo nawet nie chciałem się z tym za bardzo kryć. Niby wypadałoby nie dawać szefowi znaków, że ma się zażyłości z jego żoną, ale hej, miałem szesnaście lat, a nawet nie. Trudno wtedy panować nad sobą. Zresztą, nie wyglądał na kogoś, komu mogłoby to przeszkadzać; zwłaszcza, że sam z pewnością wymieniał ją na nowszy model.
____ Ale ona była zbyt nieprzyzwoita dla niego i zbyt przyzwoita dla mnie. Im więcej mi odmawiała, tym bardziej się we mnie gotowało. Myślałem, że dam radę udźwignąć zarówno ją, jak i małą. Najgorsze było to, że takie myśli najczęściej nawiedzały mnie, gdy miałem problem z dojściem do domu i spędzałem noc w parku.
____ Byłem okropnie wściekły. Chciałem, żeby wybrała ─ ja albo on. Ale ona nie była w stanie i się jej nie dziwię. Choć tak naprawdę wybrała po prostu jego. Byłem pewny, że się mną znudziła, a nawet miałem wrażenie, że nigdy nie była mną zainteresowana. Że bawiła się mną, bo to też nie było trudne. Byłem młody, naiwny. To było bardzo nieprzyjemne zderzenie z rzeczywistością. Z dzieciakiem fajnie się imprezuje, ale mniej fajnie się jest.
____ Nie trudno było znaleźć chętnej na przygodny seks. Nie robiłem tego dla samej czynności czy dlatego, że jej nie kochałem, bo kochałem ją cholernie. Dlatego chciałem zrobić jej na złość, nawet jeżeli nie było szans, żeby się o tym dowiedziała. Z czasem jednak zaczęła się dowiadywać. Ona mogła się spać z dwoma osobami, ale ja nie.
____ A potem to była prosta droga w dół.
____ Rzadko bywałem trzeźwy. Wtedy jakoś łatwiej było przetrawić fakt, że kobieta, dla której gotów byłem zrobić wszystko, kompletnie miała mnie w dupie i tak naprawdę nic z tej relacji nie wynikało. Coraz częściej się kłóciliśmy, coraz mniej było dni „takich jak dawniej”. Nasze drogi zaczęły się rozchodzić. Czasem próbowałem to naprawić, ale chyba nie do końca wierzyłem, że da się to uratować. Miałem dość. Znowu byłem sam.
____ O tym, gdzie jest. Co robi. Czy też myśli o mnie, o nas. Czy wie. Czy boi się. Czy może spać w nocy.
____ Nigdy nie wierzyłem w bóstwa, astrologię, moce, nadprzyrodzone istoty. Nie wiem, czego lub czyja to wina, ale mam wrażenie, że tych wszystkich niedorzeczności duchy są prawdziwe. Bo czy to normalne, że czuję czyjąś obecność? Nie. Ale jej nie czuję. Nie czuję jej osoby. Czuję dziadka, ojca, siostrę, jej nie czuję. To znaczy jedno.
____ Mówiłem, że nie chcę wiedzieć, czy jest żywa, czy martwa. Przestaję brać pod uwagę to, że nie żyje. Gdyby rzeczywiście tak było, czy ktoś już dawno nie odnalazłby jej? Trupa nie jest tak trudno znaleźć. A jej nie ma od ponad 20 lat. Byłem wszędzie. Policja była wszędzie. Przeszukane całe miasto, cały stan, cały kontynent.
____ Przecież ludzie nie wyparowują. Ona musi gdzieś być. Gdyby tylko dała jakikolwiek znak. Taki, który zrozumiem tylko ja. Jeżeli gdzieś jest, musi wiedzieć, że będę jej szukał. Nie poddałem się.
____ Chcę, żeby wiedziała, że nie musi się ukrywać.
____ Tylko dlaczego wciąż myśli, że musi?
Nie widzę, nie słyszę, ale czuję.
Nie, on przyszedł po mnie.
Wstyd.
Teraz jesteśmy dorośli. Mamy własne życia. Mamy prace, rodziny, partnerów.
Mamy też winy.
A ja za swoje odpowiedziałem.
Mamy też winy.
A ja za swoje odpowiedziałem.
Nigdy nie mogłem się zdecydować.
I coś pękło.
Często o niej myślę.
Czy to moja wina?
Chyba nie jestem gotowy.
Chyba nie jestem gotowy.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach