▲▼
Każdy uparty powie, że to zabawa dla dzieciaków. A w głębi duszy każdy z nas jest dzieckiem, które z wielką chęcią wskoczyłoby za kierownicę takiego auta i porozbijało się ze znajomymi. Bo przecież tutaj nie będzie goniła Cię policja każąc się zatrzymać i oddać prawo jazdy. Wolna Amerykanka! Kto szybszy ten lepszy.
Każdy uparty powie, że to zabawa dla dzieciaków. A w głębi duszy każdy z nas jest dzieckiem, które z wielką chęcią wskoczyłoby za kierownicę takiego auta i porozbijało się ze znajomymi. Bo przecież tutaj nie będzie goniła Cię policja każąc się zatrzymać i oddać prawo jazdy. Wolna Amerykanka! Kto szybszy ten lepszy.
— To — Jaime postąpił pierwszy krok do przodu, wymachując w powietrzu biletami, które wyglądały jakby ledwo były w stanie utrzymać się w jego trupich rekach.
— Jest... — kolejny krok, bilety tym razem wylądowały w kieszeniach, choć chłopak postanowił przystanąć w miejscu i nieco się zgarbić, zupełnie jakby właśnie trzymał w rękach niesamowicie wielką kulę mocy godną Dragon Balla, którą po prostu musiał uwolnić. I tak też się stało.
— EKSTRA! — wybuchł gwałtownie, krzycząc wniebogłosy. Kilka mijających go ludzi patrzyło na niego jak na idiotę, jeszcze inni śmiali się cicho pod nosem, wyraźnie rozbawieni godną pięciolatka ekscytacją. Meksykanin odwrócił się na pięcie kilkakrotnie, kręcąc w miejscu piruety, zupełnie jak jeżdżące w kółko samochodziki.
— Idziemy na to. Nie ma innej opcji — zakomunikował swojej dzisiejszej Halloweenowej wybrance, zaczesując włosy do tyłu, mimo że i tak miały w sobie na tyle sporo żelu, by nie musiał się martwić że opadną. Gustowna dżinsowa kurtka dodawała jego szkieletorowemu wyglądowi dodatkowego uroku. Mimo wszystko bez wątpienia wyglądał co najmniej dziwnie. Jakby nie patrzeć jego naturalnie ciemna skóra została przysłonięta biało-czarnym make-upem, który zmieniał go praktycznie nie do poznania. Nawet po piegach nie było ani śladu. Wygrzebał z kieszeni portfel, zaraz sprawdzając cenę za kilka rundek samochodzikami. W końcu jedna zdecydowanie nie miała mu wystarczyć. Zamierzał ją rozjechać tyle razy, aż będzie błagać o litość.
— Jest... — kolejny krok, bilety tym razem wylądowały w kieszeniach, choć chłopak postanowił przystanąć w miejscu i nieco się zgarbić, zupełnie jakby właśnie trzymał w rękach niesamowicie wielką kulę mocy godną Dragon Balla, którą po prostu musiał uwolnić. I tak też się stało.
— EKSTRA! — wybuchł gwałtownie, krzycząc wniebogłosy. Kilka mijających go ludzi patrzyło na niego jak na idiotę, jeszcze inni śmiali się cicho pod nosem, wyraźnie rozbawieni godną pięciolatka ekscytacją. Meksykanin odwrócił się na pięcie kilkakrotnie, kręcąc w miejscu piruety, zupełnie jak jeżdżące w kółko samochodziki.
— Idziemy na to. Nie ma innej opcji — zakomunikował swojej dzisiejszej Halloweenowej wybrance, zaczesując włosy do tyłu, mimo że i tak miały w sobie na tyle sporo żelu, by nie musiał się martwić że opadną. Gustowna dżinsowa kurtka dodawała jego szkieletorowemu wyglądowi dodatkowego uroku. Mimo wszystko bez wątpienia wyglądał co najmniej dziwnie. Jakby nie patrzeć jego naturalnie ciemna skóra została przysłonięta biało-czarnym make-upem, który zmieniał go praktycznie nie do poznania. Nawet po piegach nie było ani śladu. Wygrzebał z kieszeni portfel, zaraz sprawdzając cenę za kilka rundek samochodzikami. W końcu jedna zdecydowanie nie miała mu wystarczyć. Zamierzał ją rozjechać tyle razy, aż będzie błagać o litość.
Picie pumpkin spice latte przed szaleństwem na tłukących się autkach normalnie zwiastowałoby pewnie jakieś wcześniejsze czy późniejsze wymioty. No ale. Nie spodziewała się tego, to raz. W zasadzie nie sądziła, że będzie towarzyszką kogokolwiek, a co dopiero kolesia, od którego nie słyszała dosłownie nic od... rany, miesięcy? Chyba miesięcy.
A teraz stała sobie, w dojebanym kostiumie kapłanki boga Anubisa z idiotyczną czapką w zestawie, patrząc jak ta nagrzana buba skacze niczym ten śmieszny mopsik z gifów. Paige cieszyła przy tym pysk prawie tak samo jak i Meksykanin, głównie dlatego, że jego entuzjazm udzielał się chyba każdemu, kto spędzał z nim czas. Ostatnie siorbnięcie papierowej słomki poprzedziło cichy huk wyrzucanego kubka, a ten z kolei został przyćmiony prychnięciem rozbawienia.
- Idziesz na dno, doktorze Dolittle - co za żałosne przezwisko, lol. Ale nawet z tymi słowami wychodzącymi z jej ust i z durnymi stojącymi uszami, Kenneth wyglądała na niesamowicie pewną siebie, wyciągając banknot w kierunku obsługującego atrakcję podrabianego Paula Walkera. - Będę czekać w moim zwycięskim rumaku, a ty weź sobie parę spokojnych oddechów :hearts: - Jaime został jeszcze klepnięty po trupim policzku nim Paige ruszyła do uroczo różowego autka zupełnie jakby wychodziła na scenę.
Wrum wrum, szmaciarzu kaktusie.
A teraz stała sobie, w dojebanym kostiumie kapłanki boga Anubisa z idiotyczną czapką w zestawie, patrząc jak ta nagrzana buba skacze niczym ten śmieszny mopsik z gifów. Paige cieszyła przy tym pysk prawie tak samo jak i Meksykanin, głównie dlatego, że jego entuzjazm udzielał się chyba każdemu, kto spędzał z nim czas. Ostatnie siorbnięcie papierowej słomki poprzedziło cichy huk wyrzucanego kubka, a ten z kolei został przyćmiony prychnięciem rozbawienia.
- Idziesz na dno, doktorze Dolittle - co za żałosne przezwisko, lol. Ale nawet z tymi słowami wychodzącymi z jej ust i z durnymi stojącymi uszami, Kenneth wyglądała na niesamowicie pewną siebie, wyciągając banknot w kierunku obsługującego atrakcję podrabianego Paula Walkera. - Będę czekać w moim zwycięskim rumaku, a ty weź sobie parę spokojnych oddechów :hearts: - Jaime został jeszcze klepnięty po trupim policzku nim Paige ruszyła do uroczo różowego autka zupełnie jakby wychodziła na scenę.
Wrum wrum, szmaciarzu kaktusie.
Gdy dotarł do tego miejsca zastanawiał się, zadając sobie pytanie. Dlaczego jego nogi go tu przywlokły albo dlaczego musisz sobie organizować czas po części z rożnymi wydarzeniami dotyczącymi tego miasta. Po upływie paru sekund pomyślunku przyniosło swoje owoce. Miał odpowiedź, nawet dwie odpowiedzi na swoje pytania, ale tą spokojną - o dziwo, bo większość ludzi, z którymi się spotykał zawsze go kojarzy z adrenaliną i akcjami, z których na końcu jest polewka i ma się co wspominać - chwilę przerwał ekscytujący krzyw? To był krzyk? Prawda? Rozejrzał się dookoła siebie, żeby dowiedzieć się kto to wydał z siebie taki okrzyk dziecka.
Długo mu to nie zajęło, bo zauważył chłopaka w mocnym make-up'ie trupa. Przez chwilę się wzdrygnął i potrząsnął głową, bo jego przebranie bardzo się rzucało w oczy. To był dla niego osobiście majstersztyk co można zrobić z make-up'em, jeśli mowa tutaj o Halloween. Po chwili dostrzegł jego towarzyszkę. Oczywiście był przekonany, że i tutaj kogoś nowego pozna, a jeśli nie to będzie miał ubaw i wróci do mieszkania. Do którego ostatnimi czasy nie chciało mu się wracać, ale co począć. Był jeszcze niepełnoletni, żeby mieszkać sam. Jego wyjazd był zaplanowany... Nie chwila... To nie moment o rozmyślaniu o takich rzeczach. Skarcił siebie w głowie i przechylił ją do tyłu, żeby pozbyć się bzdur, które czasem się go trzymają. Zilustrował samochodziki rozbawionym wzrokiem i ludzi, którzy chcąc wydać parę dolarów, żeby się przejechać taką dużą zabawką. Na myśl o dzieciństwie lekko się uśmiechnął do siebie pokazując część swojego przebrania na tegoroczny Halloween. Sun, był ubrany cały na czarno, ale w tej czerni wybijała się srebrna klamra od paska przy spodniach, który podkreślał jego talie. Przy pasie i innych częściach ciała zagościły srebrne dodatki, włosy lekko uniesione i zaczesane do tyłu zostawiając małą grzywkę na lewym boku i zrobione srebrną farbą, która po czasie się zmywa i na szyi po prawej stronie tatuaż z henny i atrapa pistoletu, a na twarzy i rękach make-up'em podchodzącym pod trupa, ale nie był nim. Był łowcą wampirów, ale z takim wizerunkiem pasowałby do gangsterki, nie ukrywając.
Długo mu to nie zajęło, bo zauważył chłopaka w mocnym make-up'ie trupa. Przez chwilę się wzdrygnął i potrząsnął głową, bo jego przebranie bardzo się rzucało w oczy. To był dla niego osobiście majstersztyk co można zrobić z make-up'em, jeśli mowa tutaj o Halloween. Po chwili dostrzegł jego towarzyszkę. Oczywiście był przekonany, że i tutaj kogoś nowego pozna, a jeśli nie to będzie miał ubaw i wróci do mieszkania. Do którego ostatnimi czasy nie chciało mu się wracać, ale co począć. Był jeszcze niepełnoletni, żeby mieszkać sam. Jego wyjazd był zaplanowany... Nie chwila... To nie moment o rozmyślaniu o takich rzeczach. Skarcił siebie w głowie i przechylił ją do tyłu, żeby pozbyć się bzdur, które czasem się go trzymają. Zilustrował samochodziki rozbawionym wzrokiem i ludzi, którzy chcąc wydać parę dolarów, żeby się przejechać taką dużą zabawką. Na myśl o dzieciństwie lekko się uśmiechnął do siebie pokazując część swojego przebrania na tegoroczny Halloween. Sun, był ubrany cały na czarno, ale w tej czerni wybijała się srebrna klamra od paska przy spodniach, który podkreślał jego talie. Przy pasie i innych częściach ciała zagościły srebrne dodatki, włosy lekko uniesione i zaczesane do tyłu zostawiając małą grzywkę na lewym boku i zrobione srebrną farbą, która po czasie się zmywa i na szyi po prawej stronie tatuaż z henny i atrapa pistoletu, a na twarzy i rękach make-up'em podchodzącym pod trupa, ale nie był nim. Był łowcą wampirów, ale z takim wizerunkiem pasowałby do gangsterki, nie ukrywając.
Gwar i muzyka zostały zagłuszone przez megafon – szczupły chłopak przebrany za dinozaura stanął na niewielkim murku blisko samochodzików i wydarł się na całe gardło:
— Hej, hej, hej! Potworki, księżniczki, wróżki, zwierzaki wszelkiej maści! Jeżeli jeszcze nie zapisaliście się do konkursu na najlepsze przebranie to ciągle macie szanse! Podejdźcie do mnie i złóżcie swój zamaszysty podpis na tej oto karcie! — Tutaj podniósł wysoko rękę z pomarańczową podkładką i długopisem. — Będę tu przez najbliższe 15 minut!
— Hej, hej, hej! Potworki, księżniczki, wróżki, zwierzaki wszelkiej maści! Jeżeli jeszcze nie zapisaliście się do konkursu na najlepsze przebranie to ciągle macie szanse! Podejdźcie do mnie i złóżcie swój zamaszysty podpis na tej oto karcie! — Tutaj podniósł wysoko rękę z pomarańczową podkładką i długopisem. — Będę tu przez najbliższe 15 minut!
Powoli szedł w kierunku samochodzików. Taka zabawa z dzieciństwa nikomu nie zaszkodzi. To będzie dobry początek, aby zacząć tą Halloweenową imprezę, która najwidoczniej ma w swoim zanadrzu wiele ciekawych atrakcji. Atrakcji, w których można wziąć udział tylko raz w roku. Odruchowo sięgnął do kieszeni spodni i poczuł w środku jakiś papier. Wyciągnął go i okazało się że to były dwa karnety, które dostał na samym początku. Prawie by o nich zapomniał i by nie skorzystał polowania na dynie i łowienie jabłek.
Pierwszy karnet był na łowienie jabłek, więc decyzja zapadła, gdzie ma iść. Miał już zmienić kierunek swojego chodu, ale po usłyszeniu donośnego krzyku, gwałtownie odwrócił się w tamtą stronę i wysłuchał co chłopak w stroju dinozaura co miał do powiedzenia. Po chwili łowca wampirów podjął decyzję.
Podszedł do chłopaka mówiąc, że chce zapisać się na konkurs na najlepsze przebranie. A co. Żyje się raz i trzeba cieszyć się nim. Korzystać z niego. Szybko zapisał swoje imię i tak szybko znikł z pola widzenia przebranego dinozaura jak składał swój podpis. Tym razem kierując się do miejsca, gdzie można złowić słodkie owoce.
Pierwszy karnet był na łowienie jabłek, więc decyzja zapadła, gdzie ma iść. Miał już zmienić kierunek swojego chodu, ale po usłyszeniu donośnego krzyku, gwałtownie odwrócił się w tamtą stronę i wysłuchał co chłopak w stroju dinozaura co miał do powiedzenia. Po chwili łowca wampirów podjął decyzję.
Podszedł do chłopaka mówiąc, że chce zapisać się na konkurs na najlepsze przebranie. A co. Żyje się raz i trzeba cieszyć się nim. Korzystać z niego. Szybko zapisał swoje imię i tak szybko znikł z pola widzenia przebranego dinozaura jak składał swój podpis. Tym razem kierując się do miejsca, gdzie można złowić słodkie owoce.
ciąg dalszy stąd
_____________________
look
Chłopak-dinozaur zajęty był akurat rozmową z kimś innym i Haze zaraz stracila dla niego zainteresowanie, tym bardziej że faktycznie chciała sobie powjeżdżać w innych gumowym zderzakiem.
Jeśli był na tę atrakcję potrzebny karnet – bez wahania wręczyła go temu, kto sterczał tu, by je pobierać, przy okazji informując się, jaki czas rozbijania się po skrzypiących deskach można tu wykorzystać. Kiedy ten proces wymiany karnetu na informację dobiegł końca – Haze przekroczyła barierkę, zmierzając do wolnego pojazdu, jednocześnie spoglądając wstecz w stronę Lei.
– Tak żeby zakończyć – Czerwony Kapturek to zło w ciele dziecka. Podstawowa figura w gatunku horror-porno – rzuciła niedbale, przeczesując paskudne fioletowe kudły brudnymi paluchami. – WIedziałaś o tym, nie? – dopytala z troską – Czy... nie? Jest jeszcze kilka innych ciekawych interpretacji, ale... – otaksowała ją wzrokiem rzeczoznawcy motoryzacyjnego – w takim stroju to nawet nie wsiądziesz do samochodziku, żeby je poznać w odpowiednich okolicznościach.
Mina typu "Sorry, nie mój problem" zakończyła generalnie przemowę, po czym Haze wskoczyła do czarno-srebrnego pojazdu i wykonała głową kilka chaotycznych heavymetalowych wstrząsów, żeby mokre lepkie kędziory opadły jej na twarz. – No chyba że chcesz jeździć, wlokąc za sobą strzępy tego twojego atłasowego ogonka. – I spojrzała przez zasłonę kosmyków na obsługanta, informując go kiwnięciem, że jest gotowa do jazdy – bezskutecznie, jeśli gostek był chwilowo zajęty przyjmowaniem karnetów od innych.
_____________________
look
Chłopak-dinozaur zajęty był akurat rozmową z kimś innym i Haze zaraz stracila dla niego zainteresowanie, tym bardziej że faktycznie chciała sobie powjeżdżać w innych gumowym zderzakiem.
Jeśli był na tę atrakcję potrzebny karnet – bez wahania wręczyła go temu, kto sterczał tu, by je pobierać, przy okazji informując się, jaki czas rozbijania się po skrzypiących deskach można tu wykorzystać. Kiedy ten proces wymiany karnetu na informację dobiegł końca – Haze przekroczyła barierkę, zmierzając do wolnego pojazdu, jednocześnie spoglądając wstecz w stronę Lei.
– Tak żeby zakończyć – Czerwony Kapturek to zło w ciele dziecka. Podstawowa figura w gatunku horror-porno – rzuciła niedbale, przeczesując paskudne fioletowe kudły brudnymi paluchami. – WIedziałaś o tym, nie? – dopytala z troską – Czy... nie? Jest jeszcze kilka innych ciekawych interpretacji, ale... – otaksowała ją wzrokiem rzeczoznawcy motoryzacyjnego – w takim stroju to nawet nie wsiądziesz do samochodziku, żeby je poznać w odpowiednich okolicznościach.
Mina typu "Sorry, nie mój problem" zakończyła generalnie przemowę, po czym Haze wskoczyła do czarno-srebrnego pojazdu i wykonała głową kilka chaotycznych heavymetalowych wstrząsów, żeby mokre lepkie kędziory opadły jej na twarz. – No chyba że chcesz jeździć, wlokąc za sobą strzępy tego twojego atłasowego ogonka. – I spojrzała przez zasłonę kosmyków na obsługanta, informując go kiwnięciem, że jest gotowa do jazdy – bezskutecznie, jeśli gostek był chwilowo zajęty przyjmowaniem karnetów od innych.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach