▲▼
Poszukujesz odpowiedzi na nurtujące Cię pytania? Nie potrafisz sam poradzić sobie z niektórymi rzeczami w swoim życiu? Potrzebujesz podpowiedzi, kogoś, kto wskaże Ci właściwy kierunek?
Dobrze trafiłeś.
Pokaźny namiot stanął w ustronnym miejscu, pośród drzew niewielkiego parku. Droga do niego jest oświetlona lampkami, zawieszonymi na palikach, a sama ścieżka wysypana jest drobnym, białym żwirem. Kiedy przejdziesz przez drzwi napotkasz... ciemność. Dopiero po kilku chwilach, gdy Twój wzrok dostosuje się do mroku, jaki panuje wewnątrz, dostrzeżesz niewielki snop światła, sączący się zza parawanu. Znajdziesz tam okrągły, niski stolik, na którym znajdują się różne bibeloty – kula, świece oraz talia kart tarota. W koło wszędzie leżą poduszki, a pod stopami masz mięciutki dywan, który zagłusza kroki. Wszędzie znajdują się książki oraz przedmioty, których nie sposób opisać ani zrozumieć.
To właśnie w tym miejscu Madame Tremaine pomoże Ci w Twoich problemach.
___________________________________________________________________
Wiadomości wysyłacie przez opcję ODPOWIEDŹ, nie szybką odpowiedzią. Piszecie posta wchodzącego. Jedna osoba może znajdować się w środku, nie więcej! Opisujecie problem, zadajecie pytanie. Wybieracie z DICES ROLL #1 (pod polem tekstowym) opcję TAROT. Pole obok (Dices rolls:1) zostawiacie. Konto Moderatora losowo wyrzuci wam kartę Tarota, a nasza wróżka na jej podstawie udzieli wam rady. Zabawę kontynuujecie, aż wyczerpiecie temat.______ Na pierwszy rzut oka mogło się wydawać, że Madame Tremaine zupełnie na niego nie zareagowała. Siedziała po turecku na wygodnych poduszkach po drugiej stronie stołu, opierając wystający podbródek o splecione palce dłoni. Złote oczy miała wpółprzymknięte i dopiero, gdy makaron uderzył o blat, rozchyliła je szerzej. Przeniosła swoją uwagę z jedzenia na zamaskowaną postać, słuchając jej wywodu w milczeniu. Nawet jeśli cały monolog Alana był bezczelnym sarkazmem i miał na celu zirytowanie kobiety, ta nie dała po sobie tego poznać. Wyprostowała się, opuszczając ręce i prawą dłonią złapała za talię tarota, tasując ją i nie spuszczając oka z chłopaka:
— Zaraz się przekonamy, czy jest się czego obawiać. — powiedziała niezmąconym emocjami głosem, po czym położyła przetasowaną talię na stół. Chwyciła w dwa palce pierwszą kartę z wierzchu talii i odsłoniła ją przez Alanem, kładąc ją na środku stołu. Madame Tremaine spoglądała na wizerunek Maga w milczeniu, które przeciągało się wręcz do kilkunastu sekund, po czym skinęła do chłopaka:
— Czarne koty, wbrew zabobonom, są właściwie oznaką szczęścia, zwiastują dobrobyt, są pomocnikami wiedźmy, a ich futro odgania negatywne moce. Karta Maga próbuje przekazać ci, że nie tylko twój żołądek doświadczy samych błogosławieństw płynących z twojej wizyty u foodtruckowych kucharzy, ale i owe koty zwiastują materializację marzenia, nad którym pracowałeś już od długiego czasu. Nie poddawaj się, jesteś już blisko. I nie bój się o zatrucia. — dodała z lekkim uśmiechem na ustach. Splotła palce dłoni, opierając się o blat stołu przedramionami i nachylając nieco w kierunku przebranego chłopaka spytała:
— Czy masz jeszcze jakieś pytania? Czy coś jest dla Ciebie ciągle niejasne? A może są rzeczy, o które boisz się pytać?
______ Wróżka czekała cierpliwie, aż blondyn zdecyduje co robić dalej. Na tego typu wydarzeniach zazwyczaj ludzie przychodzili z trywialnymi pytaniami: Czy dostanę awans? Czy ten osobnik mnie kocha? Czy wygram pieniądze na loterii? Odpowiedzi, które Madame wyczytywała z kart bądź innego medium nie zawsze się podobały klientom, ale nie zatrudnili jej, by mydliła oczy ludziom. Mówiła szczerze, wykładając kawę na ławę. W końcu życie nie zawsze jest pasmem sukcesów i radości. Może właśnie dlatego te sarkastyczne zaczepki przebranego chłopaka nie zirytowały jej. Kiedy zadał jej kolejne pytanie, uniosła nieco brwi. Spodziewała się dalszym zaczepek związanych z gastronomią, ale skoro wybrał inną dziedzinę – nie widziała problemu.
______ — Widzę, że nie jesteś osoba, która szczególnie przejmuje się tym aspektem życia, wiec zabawne, ze pytasz. — Karty tarota znów poszły w ruch i chwilę później obok Maga pojawił się Pustelnik. Ponownie złożyła ręce na stole, spoglądając wpierw na obrazek, a później na klienta:
— Nie widzę przy Tobie dużego grona znajomych. Nie porzucili Cię, nie cierpisz z tego powodu... Jesteś samotnikiem. Ale samotnikiem z wyboru. W Twoim życiu ilość ludzi obok Ciebie można zliczyć na palcach jednej ręki, ale to ludzie, przy których czujesz się tak, jak gdybyś był sam. Komfortowo. Spokojnie. Bezpiecznie. Ci ludzie rozumieją Twoje potrzeby i dzięki temu te więzi powinny trwać. — powiedziała, podpierając w międzyczasie podbródek o wierzch lewej dłoni. W krótkim zamyśleniu wypuściła powietrze z ust ze świstem. — Można odważyć się nazwać ich prawdziwymi przyjaciółmi. — No proszę. Dzisiejsze karty były zaskakujące, ale ciężko było odmówić im ziarna prawdy. Wróżka utkwiła złote spojrzenie w masce, na której szyderczy uśmiech był wymierzony w jej stronę.
______ — Ja nic nie sugeruję. Ja widzę. — stwierdziła spokojnie kobieta, bez krzty złośliwości w głosie. Może fakt, że była związana z duchowym światem nie pozwalał jej na ironizowanie, a może zwyczajnie nie szukała w Alanie negatywnych cech. Jej opinie były szczere, oparte na przeczuciu i wyciąganiu wniosków z jego zachowania. Nie widziała jego twarzy, nie znała go i nie miała zamiaru tego zmieniać. Był kolejnym klientem, któremu chciała pomóc poukładać w głowie niektóre rzeczy – nawet jeśli nie zamierzał tego zrobić.
______ Wykrzywiła kącik ust w delikatnym uśmiechu, kolejny raz sięgając po talię kart i wyciągając trzecią odpowiedź na stół. Obraz księżyca i dwóch psów wyjących do niego ukazał się ich oczom, a Madame zmarszczyła nieco czoło. To wróżenie robiło się naprawdę ciekawe.
— Mylisz dumę z intuicją. — zaczęła powoli wbijając ponownie złote spojrzenie w maskę tajemniczego klienta. — I Twoja upartość oraz przekonanie o mieniu racji może zaważyć nie tylko w przyjaźni i miłości, ale również w życiu finansowym oraz w ogólnym poczuciu spełnienia. Musisz uważać jakie kroki podejmujesz, żeby nie postawić jednego za daleko i nie stracić tego, co tak mocno cenisz. — Zamilkła na chwilę, jak gdyby ignorując zewnętrzną wrzawę. Ilość ludzi poza jej namiotem ją nie interesowała. Ważny był w tym momencie chłopak w środku, który czekał na odpowiedzi. — Bo pomimo bycia świadomym samotnikiem niektóre decyzje, które możesz podjąć, mogą zaboleć i Ciebie. — dodała, również się prostując i uderzając paznokciem o blat okrągłego stołu.
______ Kobieta nie zwracała uwagi na jego prztyki. Nie był jedynym sarkastycznym klientem na ziemi. Spotykała już gorsze indywidua, które nie szczędziły jej gorzkich słów, komentarzy i gróźb. Alan był zwykłym sceptykiem – przyszedł tutaj, by się pobawić. Został, bo według niej, coś go zaintrygowało. Czy była to ciekawość co, w jego mniemaniu, wymyśli czy może była to ciekawość, bo jej odpowiedzi trafiały idealnie tam, gdzie nie powinny? Nie komentowała. Nawet nie wykrzywiła ust w grymasie ironii.
______ W ciszy chwyciła kolejną kartę z wierzchu talii i odsłoniła przed przebranym chłopakiem wizerunek Cesarzowej. No proszę. Jego karty były ciekawsze niż mogła się spodziewać. Uniosła złote, niezmącone spojrzenie:
— Nikt tutaj nie mówi o utracie asertywności, a o niskiej empatii. — zaczęła powoli, opierając splecione dłonie o blat — Brakuje Ci umiejętności stawiania się po drugiej stronie, szczególnie, gdy rozmawiasz z bliskimi. Nim podejmiesz jakieś decyzje spróbuj zrozumieć drugą osobę, jej problemy i obiekcje. Wtedy stosunek bycia zbyt dumnym wyrówna się z Twoim poczuciem bycia miękkim. — zamilkła na chwilę, pocierając kciukiem o wierzch drugiej dłoni. — Okaż swoim bliskim więcej ciepła, bo oni go nie czują od Ciebie. Szczególnie twoja mama. — Tutaj zakończyła wróżenie, zerkając raz jeszcze na wszystkie karty. — Chciałbyś o coś jeszcze zapytać?
Poszukujesz odpowiedzi na nurtujące Cię pytania? Nie potrafisz sam poradzić sobie z niektórymi rzeczami w swoim życiu? Potrzebujesz podpowiedzi, kogoś, kto wskaże Ci właściwy kierunek?
Dobrze trafiłeś.
Pokaźny namiot stanął w ustronnym miejscu, pośród drzew niewielkiego parku. Droga do niego jest oświetlona lampkami, zawieszonymi na palikach, a sama ścieżka wysypana jest drobnym, białym żwirem. Kiedy przejdziesz przez drzwi napotkasz... ciemność. Dopiero po kilku chwilach, gdy Twój wzrok dostosuje się do mroku, jaki panuje wewnątrz, dostrzeżesz niewielki snop światła, sączący się zza parawanu. Znajdziesz tam okrągły, niski stolik, na którym znajdują się różne bibeloty – kula, świece oraz talia kart tarota. W koło wszędzie leżą poduszki, a pod stopami masz mięciutki dywan, który zagłusza kroki. Wszędzie znajdują się książki oraz przedmioty, których nie sposób opisać ani zrozumieć.
To właśnie w tym miejscu Madame Tremaine pomoże Ci w Twoich problemach.
___________________________________________________________________
Jak to działa?
Wiadomości wysyłacie przez opcję ODPOWIEDŹ, nie szybką odpowiedzią. Piszecie posta wchodzącego. Jedna osoba może znajdować się w środku, nie więcej! Opisujecie problem, zadajecie pytanie. Wybieracie z DICES ROLL #1 (pod polem tekstowym) opcję TAROT. Pole obok (Dices rolls:1) zostawiacie. Konto Moderatora losowo wyrzuci wam kartę Tarota, a nasza wróżka na jej podstawie udzieli wam rady. Zabawę kontynuujecie, aż wyczerpiecie temat.
Paige nie był szczególnie podekscytowany nadejściem Halloween, a przebranie traktował jako element tradycji, która z jakiegoś powodu wprawiała wszystkich w szampański nastrój. Nie mógł jednak zaprzeczyć, że w swoim obecnym przebraniu czuł się całkiem komfortowo – zapewniało mu ono niemalże pełną anonimowość. Niemalże, bo Black doskonale wiedział, jak znaleźć go pośród całego tłumu. W końcu to on go w to wciągnął. Teraz maska w pełni skrywała twarz chłopaka, a narzucony na głowę kaptur utrzymywał w tajemnicy prawdziwy kolor jego włosów. Nie zamierzał się ich pozbywać, choć fakt, że trzymał w rękach kubełek z jedzeniem, sprawiał, że co jakiś czas musiał odsłaniać usta, by wciągnąć porcję makaronu.
____― Co za bujda! ― dziewczęcy głos dotarł do niego mniej więcej w tej samej chwili, w której poczuł, jak ktoś gwałtownie na niego wpada. Nieznajoma, która właśnie wybiegała z namiotu obok była najwidoczniej zbyt przejęta, żeby przeprosić. Mimo gniewnego tonu, zbierało jej się na płacz. ― Nie uwierzysz!
____― Co się stało? ― Dziewczyna w stroju upiornej wróżki natychmiast znalazła się tuż obok, jak przywołany do nogi pies.
― Ta lafirynda wmawia mi, że powinnam poważnie zastanowić się nad związkiem z Joe. Przecież dobrze wiem, że się kochamy! Powiedziała też, że muszę uważnie przyjrzeć się otoczeniu, bo być może otaczam się niewłaściwymi ludźmi. Och, Casey, jestem pewna, że to z Rebeccą jest coś nie tak!
____Niesamowite.
____Hayden w milczeniu przyglądał się nieznajomym, jednak w międzyczasie zerknął w stronę miejsca, które najwyraźniej stało się powodem do lamentu, który stopniowo zaczynał znikać gdzieś w tłumie. Wróżka, co? – przemknęło mu przez myśl, przez co mimowolnie przechylił głowę na bok, jakby próbował spojrzeć na namiot pod zupełnie innym kątem i wyrzucić z głowy cały misterny plan, który właśnie po niej krążył.
____Jak rój natrętnych os.
____― Mam problem ― rzucił bezceremonialnie, gdy wślizgnął się do środka. Maska częściowo tłumiła i zniekształcała jego głos, ale byli tu sami – tylko on i wróżka po przeciwnej stronie okrągłego stołu – więc nie martwił się tym, że nie zostanie usłyszany. Zajął miejsce przeznaczone dla klienta, a papierowe pudełko z chińszczyzną spoczęło na blacie z głuchym uderzeniem, spełniając rolę skutecznego odwracacza uwagi, zwłaszcza że już po chwili jasnowłosy niedbale machnął otwartą ręką, wskazując na parujący makaron z kurczakiem i warzywami. ― Wiem, że organizatorka imprezy zadbała o jakość świadczonych usług, ale wiadomo też, że nieraz ostrzega się przed stoiskami z jedzeniem. Miałem już okazję korzystać z wielu food trucków – nie oszukujmy się, jestem wielkim koneserem ulicznego jedzenia – ale kto wie, czy któregoś dnia mnie to nie zgubi. Na imprezie roi się od czarnych kotów i nawet jeśli nie do końca wierzę w te wszystkie zabobony, może coś w tym jest, skoro aż tylu ludzi panikuje na samą myśl, że jakiś futrzak przeciął im drogę tuż przed nosem. Czy skoro dziś napotkałem na aż trzy koty, jestem przeklęty i przeżyję nieprzyjemne zatrucie chińszczyzną?
____W oczekiwaniu nachylił się nad stołem, opierając łokcie o kolana i splótł ze sobą palce, eksponując sztuczną krew zarówno na nich, jak i na oplatających dłonie bandażach. Ton jego głosu nie wskazywał na rozbawienie, choć kto wie, co kryło się pod maską przyozdobioną karykaturalnym uśmiechem. Nie było jednak wątpliwości co do tego, że zadane pytanie było kompletnie idiotyczne – zupełnie jak wiara w to, że jakieś karty były w stanie przewidywać przyszłość. Był jednak ciekaw reakcji wróżki i tego, czy była na tyle wykwalifikowana, by w profesjonalny sposób podchodzić do każdego klienta. Jeśli tak, istniała szansa, że będzie miał więcej pytań.
____― Co za bujda! ― dziewczęcy głos dotarł do niego mniej więcej w tej samej chwili, w której poczuł, jak ktoś gwałtownie na niego wpada. Nieznajoma, która właśnie wybiegała z namiotu obok była najwidoczniej zbyt przejęta, żeby przeprosić. Mimo gniewnego tonu, zbierało jej się na płacz. ― Nie uwierzysz!
____― Co się stało? ― Dziewczyna w stroju upiornej wróżki natychmiast znalazła się tuż obok, jak przywołany do nogi pies.
― Ta lafirynda wmawia mi, że powinnam poważnie zastanowić się nad związkiem z Joe. Przecież dobrze wiem, że się kochamy! Powiedziała też, że muszę uważnie przyjrzeć się otoczeniu, bo być może otaczam się niewłaściwymi ludźmi. Och, Casey, jestem pewna, że to z Rebeccą jest coś nie tak!
____Niesamowite.
____Hayden w milczeniu przyglądał się nieznajomym, jednak w międzyczasie zerknął w stronę miejsca, które najwyraźniej stało się powodem do lamentu, który stopniowo zaczynał znikać gdzieś w tłumie. Wróżka, co? – przemknęło mu przez myśl, przez co mimowolnie przechylił głowę na bok, jakby próbował spojrzeć na namiot pod zupełnie innym kątem i wyrzucić z głowy cały misterny plan, który właśnie po niej krążył.
____Jak rój natrętnych os.
____― Mam problem ― rzucił bezceremonialnie, gdy wślizgnął się do środka. Maska częściowo tłumiła i zniekształcała jego głos, ale byli tu sami – tylko on i wróżka po przeciwnej stronie okrągłego stołu – więc nie martwił się tym, że nie zostanie usłyszany. Zajął miejsce przeznaczone dla klienta, a papierowe pudełko z chińszczyzną spoczęło na blacie z głuchym uderzeniem, spełniając rolę skutecznego odwracacza uwagi, zwłaszcza że już po chwili jasnowłosy niedbale machnął otwartą ręką, wskazując na parujący makaron z kurczakiem i warzywami. ― Wiem, że organizatorka imprezy zadbała o jakość świadczonych usług, ale wiadomo też, że nieraz ostrzega się przed stoiskami z jedzeniem. Miałem już okazję korzystać z wielu food trucków – nie oszukujmy się, jestem wielkim koneserem ulicznego jedzenia – ale kto wie, czy któregoś dnia mnie to nie zgubi. Na imprezie roi się od czarnych kotów i nawet jeśli nie do końca wierzę w te wszystkie zabobony, może coś w tym jest, skoro aż tylu ludzi panikuje na samą myśl, że jakiś futrzak przeciął im drogę tuż przed nosem. Czy skoro dziś napotkałem na aż trzy koty, jestem przeklęty i przeżyję nieprzyjemne zatrucie chińszczyzną?
____W oczekiwaniu nachylił się nad stołem, opierając łokcie o kolana i splótł ze sobą palce, eksponując sztuczną krew zarówno na nich, jak i na oplatających dłonie bandażach. Ton jego głosu nie wskazywał na rozbawienie, choć kto wie, co kryło się pod maską przyozdobioną karykaturalnym uśmiechem. Nie było jednak wątpliwości co do tego, że zadane pytanie było kompletnie idiotyczne – zupełnie jak wiara w to, że jakieś karty były w stanie przewidywać przyszłość. Był jednak ciekaw reakcji wróżki i tego, czy była na tyle wykwalifikowana, by w profesjonalny sposób podchodzić do każdego klienta. Jeśli tak, istniała szansa, że będzie miał więcej pytań.
The member 'Alan Hayden Paige' has done the following action : Dices roll
'Tarot' :
'Tarot' :
— Zaraz się przekonamy, czy jest się czego obawiać. — powiedziała niezmąconym emocjami głosem, po czym położyła przetasowaną talię na stół. Chwyciła w dwa palce pierwszą kartę z wierzchu talii i odsłoniła ją przez Alanem, kładąc ją na środku stołu. Madame Tremaine spoglądała na wizerunek Maga w milczeniu, które przeciągało się wręcz do kilkunastu sekund, po czym skinęła do chłopaka:
— Czarne koty, wbrew zabobonom, są właściwie oznaką szczęścia, zwiastują dobrobyt, są pomocnikami wiedźmy, a ich futro odgania negatywne moce. Karta Maga próbuje przekazać ci, że nie tylko twój żołądek doświadczy samych błogosławieństw płynących z twojej wizyty u foodtruckowych kucharzy, ale i owe koty zwiastują materializację marzenia, nad którym pracowałeś już od długiego czasu. Nie poddawaj się, jesteś już blisko. I nie bój się o zatrucia. — dodała z lekkim uśmiechem na ustach. Splotła palce dłoni, opierając się o blat stołu przedramionami i nachylając nieco w kierunku przebranego chłopaka spytała:
— Czy masz jeszcze jakieś pytania? Czy coś jest dla Ciebie ciągle niejasne? A może są rzeczy, o które boisz się pytać?
No i masz – trafiła mu się twarda sztuka. Chociaż podchodził do słów wróżki z dużym dystansem, postanowił odwdzięczyć się za wysłuchanie jego monologu dokładnie tym samym. Nie dziwił się, że ludzie w pewnym sensie lubili odwiedzać takie miejsca, kuszeni szansą usłyszenia o czekającym na nich szczęściu. Może niektórzy nie mieli takiego farta jak Paige, który tego dnia miał już okazję zgarnąć całkiem kosztowną nagrodę, ale musiał przyznać, że słuchanie o tych wszystkich powodzeniach, po które jeszcze nie sięgnął, było całkiem przyjemne.
____Obłudne, ale przyjemne.
____Pokiwał głową, przyjmując do wiadomości, że był urodzony pod szczęśliwą gwiazdą. Przez moment milczał uważnie przyglądając się czarownicy, jakby musiał dokładnie przemyśleć swój kolejny ruch. Wyglądało na to, że jego przeciwniczka była odporna na prowokacje, a skoro nie mógł wyprowadzić jej z równowagi, to albo powinien dać sobie spokój, albo skorzystać z okazji do przeprowadzenia nietypowej konwersacji. Jakby nie patrzeć, był całkowicie anonimowy, a kobieta najwidoczniej nie zamierzała wypytywać go ani o imię, ani o karierę, ani o cokolwiek, co zakrawałoby o osobiste sprawy.
____― Gdybym bał się o coś zapytać, i tak nikt by się o tym nie dowiedział ― stwierdził. Może wróżka znała się na wróżeniu, jednak wątpił, żeby czytała w ludzkich myślach. Maska z kolei ukrywała to, czego mogłaby się dowiedzieć, mając wprawę w odczytywaniu ludzkich emocji. ― Ale w porządku. Grajmy dalej. Prawdę mówiąc, przyszedłem tu, bo zaciekawiła mnie reakcja poprzedniej klientki. Chyba nie była gotowa na usłyszenie złej wróżby. A skoro ja jestem takim wybitnym karierowiczem i szczęście w grach mi sprzyja, jak się ułoży moje życie towarzyskie?
____Zadawał pytania, jak gdyby nigdy nic. Ale miał pełną świadomość tego, że nie był podatny na jakiekolwiek sugestie, a miał wrażenie, że właśnie na tym polegało obcowanie z magią.
____Obłudne, ale przyjemne.
____Pokiwał głową, przyjmując do wiadomości, że był urodzony pod szczęśliwą gwiazdą. Przez moment milczał uważnie przyglądając się czarownicy, jakby musiał dokładnie przemyśleć swój kolejny ruch. Wyglądało na to, że jego przeciwniczka była odporna na prowokacje, a skoro nie mógł wyprowadzić jej z równowagi, to albo powinien dać sobie spokój, albo skorzystać z okazji do przeprowadzenia nietypowej konwersacji. Jakby nie patrzeć, był całkowicie anonimowy, a kobieta najwidoczniej nie zamierzała wypytywać go ani o imię, ani o karierę, ani o cokolwiek, co zakrawałoby o osobiste sprawy.
____― Gdybym bał się o coś zapytać, i tak nikt by się o tym nie dowiedział ― stwierdził. Może wróżka znała się na wróżeniu, jednak wątpił, żeby czytała w ludzkich myślach. Maska z kolei ukrywała to, czego mogłaby się dowiedzieć, mając wprawę w odczytywaniu ludzkich emocji. ― Ale w porządku. Grajmy dalej. Prawdę mówiąc, przyszedłem tu, bo zaciekawiła mnie reakcja poprzedniej klientki. Chyba nie była gotowa na usłyszenie złej wróżby. A skoro ja jestem takim wybitnym karierowiczem i szczęście w grach mi sprzyja, jak się ułoży moje życie towarzyskie?
____Zadawał pytania, jak gdyby nigdy nic. Ale miał pełną świadomość tego, że nie był podatny na jakiekolwiek sugestie, a miał wrażenie, że właśnie na tym polegało obcowanie z magią.
The member 'Alan Hayden Paige' has done the following action : Dices roll
'Tarot' :
'Tarot' :
— Nie widzę przy Tobie dużego grona znajomych. Nie porzucili Cię, nie cierpisz z tego powodu... Jesteś samotnikiem. Ale samotnikiem z wyboru. W Twoim życiu ilość ludzi obok Ciebie można zliczyć na palcach jednej ręki, ale to ludzie, przy których czujesz się tak, jak gdybyś był sam. Komfortowo. Spokojnie. Bezpiecznie. Ci ludzie rozumieją Twoje potrzeby i dzięki temu te więzi powinny trwać. — powiedziała, podpierając w międzyczasie podbródek o wierzch lewej dłoni. W krótkim zamyśleniu wypuściła powietrze z ust ze świstem. — Można odważyć się nazwać ich prawdziwymi przyjaciółmi. — No proszę. Dzisiejsze karty były zaskakujące, ale ciężko było odmówić im ziarna prawdy. Wróżka utkwiła złote spojrzenie w masce, na której szyderczy uśmiech był wymierzony w jej stronę.
― Sugerujesz, że jestem bezczelnym gnojem, który nie przejmuje się ludźmi? ― Nic nie wskazywało na to, by Paige poczuł się urażony komentarzem kobiety. Może w pewnym sensie miała trochę racji – nigdy nie próbował trzymać przy sobie ludzi na siłę. Jeśli decydowali się odsunąć, wręcz schodził im z drogi i prawdopodobnie to było powodem jego pustelniczego życia. Jak i to, że zwykle sam decydował się na krok do tyłu, kiedy inni chcieli wiedzieć aż za dużo. ― Zobaczymy, czy twoja odpowiedź będzie równie zabawna.
____Wyprostował się na krześle tylko po to, by zaraz wesprzeć plecy o oparcie i usiąść w aż nazbyt odprężonej pozie, wyciągając nogi przed siebie. Chyba wciąż nie planował zawinąć manatków, a kolejka przed namiotem zapewne rosła i rosła – można się było tego domyślić, słysząc nieco przytłumione komentarze ludzi ciekawych tego, co szykował dla nich los.
____― A mówili, że kto ma szczęście w kartach, nie ma szczęścia w miłości. Chyba jestem wyjątkiem. ― Kąciki ust chłopaka wygięły się w usatysfakcjonowanym uśmiechu, jednak tylko on miał tego świadomość. ― Hmm. To może jeszcze jedna karta. ― Przymrużył oczy, opuszczając spojrzenie na blat stołu. ― Nikt nie jest idealny. Czy jest jakaś konkretna rzecz, którą powinienem w sobie zmienić albo taka, na którą powinienem uważać?
____Wyprostował się na krześle tylko po to, by zaraz wesprzeć plecy o oparcie i usiąść w aż nazbyt odprężonej pozie, wyciągając nogi przed siebie. Chyba wciąż nie planował zawinąć manatków, a kolejka przed namiotem zapewne rosła i rosła – można się było tego domyślić, słysząc nieco przytłumione komentarze ludzi ciekawych tego, co szykował dla nich los.
____― A mówili, że kto ma szczęście w kartach, nie ma szczęścia w miłości. Chyba jestem wyjątkiem. ― Kąciki ust chłopaka wygięły się w usatysfakcjonowanym uśmiechu, jednak tylko on miał tego świadomość. ― Hmm. To może jeszcze jedna karta. ― Przymrużył oczy, opuszczając spojrzenie na blat stołu. ― Nikt nie jest idealny. Czy jest jakaś konkretna rzecz, którą powinienem w sobie zmienić albo taka, na którą powinienem uważać?
The member 'Alan Hayden Paige' has done the following action : Dices roll
'Tarot' :
'Tarot' :
— Mylisz dumę z intuicją. — zaczęła powoli wbijając ponownie złote spojrzenie w maskę tajemniczego klienta. — I Twoja upartość oraz przekonanie o mieniu racji może zaważyć nie tylko w przyjaźni i miłości, ale również w życiu finansowym oraz w ogólnym poczuciu spełnienia. Musisz uważać jakie kroki podejmujesz, żeby nie postawić jednego za daleko i nie stracić tego, co tak mocno cenisz. — Zamilkła na chwilę, jak gdyby ignorując zewnętrzną wrzawę. Ilość ludzi poza jej namiotem ją nie interesowała. Ważny był w tym momencie chłopak w środku, który czekał na odpowiedzi. — Bo pomimo bycia świadomym samotnikiem niektóre decyzje, które możesz podjąć, mogą zaboleć i Ciebie. — dodała, również się prostując i uderzając paznokciem o blat okrągłego stołu.
― Widzisz ― powtórzył z nutą rozbawienia w głosie. Od zawsze był przekonany, że im mniej ktoś wiedział o drugim człowieku, tym mniej prawdopodobne było zauważenie niektórych cech. Wyciąganie pewnych spraw wymagało często długiej i wnikliwej obserwacji, a w tym wypadku nie mieli okazji przebywać w swoim towarzystwie na tyle długo, by czytać z siebie, jak z otwartych ksiąg.
____Może czas na zainwestowanie w okulary.
____Zachował ten komentarz dla siebie, zamiast tego skupiając się na wyciągniętej karcie. Księżyc przywodził mu na myśl raczej pozytywne skojarzenia – przynajmniej znacznie pozytywniejsze od poprzedniej karty, która wbrew wszelkim pozorom zwiastowała kolejne powodzenia. Nie był jednak znawcą kart i zamiast z góry zakładać, że za chwilę usłyszy same zalety płynące z przepowiedni, postanowił wysłuchać, co oznaczała kolejna wróżba.
____„Mylisz dumę z intuicją.”
____Ciekawe. Nawet nie przypuszczał, że można było mylić te dwie rzeczy, doskonale znając ich definicje. Wyglądało jednak na to, że jego dobra passa przeminęła, ale nic nie wskazywało na to, by jakkolwiek przejął się ostrzeżeniem. Wciąż wydawał się tak samo rozluźniony, jakby właśnie znajdował się we właściwym miejscu i we właściwym czasie. Półmrok panujący w namiocie był całkiem przyjemny, a fotel, na którym siedział, odpowiednio wygodny. Zapach ciepłego makaronu dodatkowo dawał poczucie dziwnie domowej atmosfery, choć we własnym domu raczej nie przeprowadzał na tyle szczerych konwersacji.
____Właśnie dlatego to wszystko było kłamstwem.
____― Czy w takim razie powinienem zapomnieć o upartości i zgadzać się na wszystko w obawie o to, że mogę zaszkodzić zarówno komuś, jak i sobie? A może w jakiejś kwestii powinienem uważać, na co się zgadzam?
____Zaraz. Czy to nie miała być ostatnia karta?
____Może czas na zainwestowanie w okulary.
____Zachował ten komentarz dla siebie, zamiast tego skupiając się na wyciągniętej karcie. Księżyc przywodził mu na myśl raczej pozytywne skojarzenia – przynajmniej znacznie pozytywniejsze od poprzedniej karty, która wbrew wszelkim pozorom zwiastowała kolejne powodzenia. Nie był jednak znawcą kart i zamiast z góry zakładać, że za chwilę usłyszy same zalety płynące z przepowiedni, postanowił wysłuchać, co oznaczała kolejna wróżba.
____„Mylisz dumę z intuicją.”
____Ciekawe. Nawet nie przypuszczał, że można było mylić te dwie rzeczy, doskonale znając ich definicje. Wyglądało jednak na to, że jego dobra passa przeminęła, ale nic nie wskazywało na to, by jakkolwiek przejął się ostrzeżeniem. Wciąż wydawał się tak samo rozluźniony, jakby właśnie znajdował się we właściwym miejscu i we właściwym czasie. Półmrok panujący w namiocie był całkiem przyjemny, a fotel, na którym siedział, odpowiednio wygodny. Zapach ciepłego makaronu dodatkowo dawał poczucie dziwnie domowej atmosfery, choć we własnym domu raczej nie przeprowadzał na tyle szczerych konwersacji.
____Właśnie dlatego to wszystko było kłamstwem.
____― Czy w takim razie powinienem zapomnieć o upartości i zgadzać się na wszystko w obawie o to, że mogę zaszkodzić zarówno komuś, jak i sobie? A może w jakiejś kwestii powinienem uważać, na co się zgadzam?
____Zaraz. Czy to nie miała być ostatnia karta?
The member 'Alan Hayden Paige' has done the following action : Dices roll
'Tarot' :
'Tarot' :
— Nikt tutaj nie mówi o utracie asertywności, a o niskiej empatii. — zaczęła powoli, opierając splecione dłonie o blat — Brakuje Ci umiejętności stawiania się po drugiej stronie, szczególnie, gdy rozmawiasz z bliskimi. Nim podejmiesz jakieś decyzje spróbuj zrozumieć drugą osobę, jej problemy i obiekcje. Wtedy stosunek bycia zbyt dumnym wyrówna się z Twoim poczuciem bycia miękkim. — zamilkła na chwilę, pocierając kciukiem o wierzch drugiej dłoni. — Okaż swoim bliskim więcej ciepła, bo oni go nie czują od Ciebie. Szczególnie twoja mama. — Tutaj zakończyła wróżenie, zerkając raz jeszcze na wszystkie karty. — Chciałbyś o coś jeszcze zapytać?
Trudno było powiedzieć, co dokładnie miał oznaczać śmiech, który ni z tego, ni z owego wydobył się z gardła blondyna i rozbrzmiewał w namiocie przez co najmniej trzydzieści sekund. Zakończył się z chwilą, gdy blondyn wziął głębszy oddech i uniósł dłoń do uśmiechniętej maski, jakby usiłował zetrzeć palcem niewidzialną łzę rozbawienia. Może bagatelizowanie przepowiedni wróżki było nie na miejscu, jednak Paige z pewnością nie zamierzał robić sobie z tego powodu wyrzutów w przyszłości – kobieta zapewne nieraz spotkała się z podobnymi reakcjami, ale tym razem na jego korzyść działał fakt, że nie miała możliwości ujrzenia jego twarzy. Był tylko nieznajomym, którego nawet nie rozpoznałaby na ulicy.
____O ile w ogóle opuszczała ten namiot.
____― Chyba zdążyłem już wyczerpać limit wskazówek i niezwykle cennych porad życiowych. ― Uderzył otwartymi dłońmi o swoje uda, dając znać, że już czas się stąd zbierać. ― Może kolejnym osobom też bardziej się poszczęści. Zostawiam tu swoją dobrą passę, ale niestety zabieram ze sobą makaron. ― Chwycił za papierowy kubełek, podnosząc się z miejsca. Chwilę później zasalutował jej niedbale i opuścił namiot, by zająć się innymi rozrywkami. Uznał też, że wystarczyło mu tych bzdurnych wróżeń do końca życia.
___✕ z/t.
____O ile w ogóle opuszczała ten namiot.
____― Chyba zdążyłem już wyczerpać limit wskazówek i niezwykle cennych porad życiowych. ― Uderzył otwartymi dłońmi o swoje uda, dając znać, że już czas się stąd zbierać. ― Może kolejnym osobom też bardziej się poszczęści. Zostawiam tu swoją dobrą passę, ale niestety zabieram ze sobą makaron. ― Chwycił za papierowy kubełek, podnosząc się z miejsca. Chwilę później zasalutował jej niedbale i opuścił namiot, by zająć się innymi rozrywkami. Uznał też, że wystarczyło mu tych bzdurnych wróżeń do końca życia.
___✕ z/t.
Nim zdążył opuścić ogród wróżki podbił do niego jakiś dzieciak przebrany za... chyba Harry'ego Potter'a, chociaż ciężko stwierdzić, gdyż cały jego kostium był brudny i mokry. Wyciągnął swoją drobną dłoń i wcisnął Alan'owi jakiś świstek do ręki rzucając pod nosem kilka wyzwisk połączonych z: "Weź, może Ty będziesz miał szczęście..." po czym zniknął za drzewem, ciągnąc za sobą niemalże kilwater. Cholera. Halloween. Rządzi się swoimi prawami.
____________________________________________________________________
W nagrodę za aktywność oraz bycie pierwszym gościem w namiocie Alan dostaje karnet na łowienie jabłek.
____________________________________________________________________
W nagrodę za aktywność oraz bycie pierwszym gościem w namiocie Alan dostaje karnet na łowienie jabłek.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach