Anonymous
Gość
Gość
Opuszczony sklep
Pią Paź 16, 2015 10:46 pm
Jeżeli zapuścimy się w odpowiednie rejony tej najbiedniejszej z dzielnic miasta, łatwo będziemy w stanie zaobserwować parterowy budynek. Kiedyś był to sklep spożywczy, w którym dzisiaj odbywały się libacje. Czasem większe, czasem mniejsze. Jednak nie tyle przebywali tutaj bezdomni, co uczniowie - byli uczniowie - Hudson's Bay. Zamiast iść na lekcje, część z nich tutaj spędzała swój wolny czas. Chyba każdy z tej placówki wiedział, gdzie można znaleźć towarzystwo do picia czy zapalenia. Bądź zażycia czegoś więcej.
Kilka pomieszczeń, jednak młodzi zatroszczyli się o przytulność. Naznoszono tutaj jakichś starych kanap, materaców, a na ścianach widniały całkiem przyjemne murale. Bądź zwykłe i krzywe napisy "dick" - bo w końcu wszystko w dzisiejszych czasach mogło być sztuką.
Z reguły nie zaglądała tutaj policja. Ludzie nie chcieli mieć na pieńku z trudną młodzieżą, więc po co sprowadzać na siebie problemy telefonem do służb miejskich, że nieletni piją, palą i ćpają w tym budynku?

_____________________________
Było popołudnie, a on jak zwykle znudził się absolutnie wszystkim. Przywlekł się tutaj z dwie godziny temu, jednak zbyt dużego ruchu jak nie było, tak nie ma nadal. Przwinęło się z dwóch czy trzech znajomych, którzy równie prędko opuścili ten cudowny lokal. Zack nie miał za bardzo co robić, więc rozsiadł się na jednej z kanap. Wyjął z kieszeni w połowie opróżnioną paczkę tanich papierosów i zaczął się delektować ich wstrętnym smakiem, zapachem... W sumie, to była zwykła trucizna, więc nie powinno to być czymś lekko strawnym.
Różowowłosy zastanawiał się nieco nad tym, co będzie się działo w tym roku szkolnym. No tak, szkoła dla bogatych dzieciaków... Ach, tyle okazji do wykazania się swoimi lepkimi rączkami. Będą ich lepiej pilnować? Raczej wątpił. Prędzej będą ich ignorować. Nikt nie chciał z tych nowobogackich knypków połączenia placówek. Zachary miał to w nosie. I tak od święta udawał się na lekcje... Choć kto wie? Może teraz będzie to robił częściej? Ach, i dzisiaj jeszcze było jakieś rozpoczęcie roku! Tak, z pewnością się tam uda, na ten bal. On nic do stracenia nie miał, a niektórzy z bogatych dzieciaków... No, nie ukrywajmy. Dwie dyszki w plecy im różnicy nie zrobią. Dwie dyszki i Zack miał papierosy na tydzień, wraz z pełnym wyżywieniem! A przynajmniej on potrafił tak zagospodarować tymi pieniędzmi. Może i nie wyczaruje drobnych na piwo, jednak... Wystarczyłby kolejny bogaty dzieciak, któremu łatwo byłoby wyjąć z tylnej kieszeni jakieś drobne.
Przeciągnął się, rozwalając wygodnie na kanapie. Nogi, na których widniały zniszczone trampki za kostkę, wyciągnął na oparcie. Był w ciemnych, dżinsowych i nieco przetartych spodniach. Zwykły, prosty fason. Trzymały się na pasku. Na to wszystko biała koszulka na ramiączkach, z jakimś już spranym nadrukiem. No i granatowa koszula, bo zbyt ciepło nie było. A przynajmniej różowowłosego siedemnastolatka kości nie miały jak grzać.
Przymknął na chwilę oczy, nawet nie zauważając, że powoli zaczynał przysypiać. No tak, rano wziął leki, aczkolwiek w nocy nie spał zbyt dobrze, ani zbyt długo. Może gdyby lepiej się odżywiał, zaczął ćwiczyć i utrzymywać dobrą kondycję, formę... A, nie. Musiałby zrezygnować z używek. Nie, żeby był uzależniony. Ale kto będzie pił i palił za niego? Nie może porzucać swych ulubionych zajęć.
Zresztą czy zdrowie było aż tak ważne? Zdechnie prędzej czy później! Wpadnie pod jakiś samochód, spadnie ze schodów... Nawet teraz był nieco poobijany. Zadrapanie na policzku, siniaki na rękach i nogach. No, może i niewidoczne, ale odczuwalne dla ciała siedemnastolatka.
Alex Wright
Alex Wright
Fresh Blood Lost in the City
Re: Opuszczony sklep
Sob Paź 17, 2015 1:52 pm
W sumie nie miała co ze sobą zrobić. Odwiedziła już dzisiaj kilka miejsc, ale jak na złości nie mogła spotkać żadnej znajomej twarzy. To było denerwujace. Wręcz upierdliwe dla młodej Wright. No bo jak tak można? Alex nie rozumiała jak na co dzień można było unikać ludzi. Nie, ona była po prostu typem, który potrzebował jakiś znajomych ludzi z którymi mogła by spędzić czas. No i czasem było trzeba komuś ponarzekać, nie? Zostawała też kwestia, że Wright czuła się lepiej i pewniej, gdy obok miała blisko osobę. W końcu we dwóch zawsze raźniej, nie? No ba!
Wędrowała tak ze słuchawkami na uszach jak zwykle nuciła swoje ulubione utwory, bo dla czego miała by tego nie robić? Nikt jej nie może tego przecież zabronić. Cały czas myślała gdzie jeszcze może zajrzeć, które miejsca ominęła... Wreszcie pod chwilą natchnienia zawędrowała do tego opuszczonego sklepu. Szczerze? Nie przepadała za tym miejscem. Nie żeby nie lubiła sobie zapalić papierosa czy napić piwa, o to nie trzeba było się martwić, ale jakoś do narkotyków ją nie ciągnęło. Uważała to za jedno z gorszych świństw. No ale kto wie może tu spotka jakiegoś zioma? Miło by było.
Zaglądała po kolej do każdego pokoju. W sumie była nieco zaskoczona, że w budynku było tak mało ludzi zazwyczaj było ciut więcej. No nic, postanowiła przeszukać pomieszczenia i wreszcie znalazła Zacka. Tak, wszędzie pozna te różowe kłaki. Nie ma opcji by ich nie kojarzyła. W sumie cały czas zastanawiała się czemu chłopak ma taki, a nie inny kolor włosów. W końcu mało jaki facet wybierał właśnie taki odcień, nie? No ale nie ważne. Najbardziej istotne było to, że znalazła Zacharego. Co z tego, że ten ją czasami denerwował? Był przynajmniej dobrym słuchaczem, a to była dla Alex dość ważna cecha.
- Ej, młody. Nie za wcześnie na spanie, hm? - spytała w miarę głośno, zdejmując słuchawki i zawieszając je sobie na karku, podchodząc do niego. Biedny Zack, nie wyśpi się. Były na prawdę małe szanse, że Wright da mu teraz pospać. W końcu właśnie znalazła sobie jakieś towarzystwo, nie?
Anonymous
Gość
Gość
Re: Opuszczony sklep
Sob Paź 17, 2015 2:19 pm
Do jego uszu dotarł jakiś dźwięk. To chyba był głos. Niechętnie otworzył oczy, dostrzegając jednak jedynie zamazany obraz. Już przysypiał, czyli że prędko nie oprzytomnieje. Nawet nie zauważył, że za kilka chwil poparzy się niedopałkiem papierosa. Czując, że ma go w ręce, po prostu uniósł go do warg, chcąc się zaciągnąć. Jednak zamiast tego - krzyknął, czując ogień i wyrzucił swoje kochane uzależnienie, nadeptując przy tym.
- Hę..? Przecież ja dopiero... Ugh. Nie, nie za wcześnie. Za wcześnie jest, aby funkcjonować - powiedział, po chwili w końcu odzyskując świadomość, co działo się wokół niego.
Dlaczego miał różowe włosy? Bo się wyróżniał; bo niewielu mężczyzn miało identyczne; bo lubił kolory... Można wymieniać jeszcze kilka innych powodów, jednak wszystkie dało się streścić jako "kaprys Zacka". Ale tak to już bywa z dzieciakami, które od początku decydowały o wszystkim same. Ojciec mu nie pomagał, matki nawet nie poznał. Wszyscy wokół mieli go dość, a jemu to nawet odpowiadało. Chociaż rzecz jasna, zależało to od sytuacji i osoby.
Przeciągnął się w końcu, ziewając jeszcze. Nie przesunie się z kanapy. Wokół było jeszcze kilka miejsc do zajęcia, więc dlaczego miałby rezygnować z wygodnego rozsiadania się? Wyjął za to paczkę z papierosami, biorąc nowego. W końcu niewiele wypalił z tego poprzedniego, a najpewniej przy Alex nie zaśnie. Nie, żeby jej nie lubił. Dużo gadała, to na pewno jej pozytywna cecha. Chociaż nie dawała spać... Najwyżej jutro sobie pójdzie na zajęcia i się tam wyśpi. Albo pozna kogoś do okradnięcia... Też możliwe.
- Poczęstujesz się? - zapytał, podstawiając dziewczynie swoje fajki. Nie raz i nie dwa jej gwizdnął papierosa czy drobniaczki z kieszeni. Z różnym skutkiem... Nawet jeżeli robił to podświadomie!
Zaciągnął się tym szkodliwym dymem nikotynowym, chwilę trzymając go w płucach.
- Cóż się stało, że nie bierzesz udziału w tym cudownym rozpoczęciu roku, organizowanym przez naszą nową, najwspanialszą pod słońcem szkołą? - zapytał z uśmiechem rozbawienia na wargach. Tak, dla niego to, co wydziwiało się w Riverdale, było idiotyczne. Bogate dzieciaki mają kasę i się nudzą - nic więcej.
Alex Wright
Alex Wright
Fresh Blood Lost in the City
Re: Opuszczony sklep
Sob Paź 17, 2015 6:45 pm
Gdy stwierdziła, że chłopak jednak nie śpi, usadowiła się wygodnie na jednym z foteli w nie dłużej odległości od kanapy i w ten sposób by móc na niego patrzeć. Lubiła patrzeć na ludźmi, z którymi rozmawiała, a zwłaszcza na ich oczy. Czuła się wtedy pewniej. W końcu sporą część właśnie w kłamstwie gubiło spojrzenie. Oczy to zwierciadła duszy, prawda? Hm... Idąc tym tropem, patrząc na odcień oczu i te łozbuzerskie iskierki u Wright, trzeba by stwierdzić, że Amerykanka była niczym burza... No ale czy by się to nie sprawdziło? Burza jest piękna, nieposkromiona. Może być czymś zyciodajnym, pozytywnym, ale i niszczycielskim żywiołem.
Burzowe ślepia Wright były skupione na chłopaku. Tak, widać było po nim, że jeszcze się nie dobudził. Postanowiła mu dać chwilę na ogarniecie się zanim zacznie go męczyć. Patrzcie ludzie jaki z Wright łaskawiec. A tak szczerze? Kiedy Amerykanka tak patrzyła na Zacharego zastanawiała się za ile chłopak poparzy się niedopałkiem w swojej dłoni. Nic, postanowiła się na razie przyglądać, bo czemu by nie?
- Jest po południu. O której ty masz zamiar wstać? Pierwszej czy trzeciej w nocy, hm? - spytała, a w jej głosie można było wyczuć nutke rozbawienia. Sama też lubiła pospać, ale bez przesady. Mimo wszystko marnowanie dnia na spanie nie było jakieś zajebiście fajne. W końcu w ciągu dnia można zrobić mase ciekawych rzeczy!
Cóż każdy miał jakieś swoje dziwactwa. Wright też je miała. Chociażby ta żywą gestykulacja, gdy rozmowa schodziła na ważne dla niej tematy albo nucenie by się uspokoić. Takie małe dziwactwa i zboczenia ciemnowłosej Amerykanki. Dopóki nikt nie zwracał uwagę na jej to ona nie zwracała większej uwagi na innych. Po co się przejmować tym co robią inni, hm?
Pokręciła przecząco głową na jego pytanie.
- Nie dzięki. Nie mam ochoty - powiedziała. Doceniała to, że chłopak chciał się z nią podzielić fajkami. - Byłam tam. No ale nudno jakoś, mało znajomych twarzy i za dużo obcych ludzi... - skrzywiła się delikatnie. Nie lubiła przebywać zbyt dużą grupą obcych ludzi bez większego powodu. Gdy tak sobie siedziała, dwoma palcami zaczęła wybijać rytm jakieś piosenki o podłokietniki. - A ty czemu nie na rozpoczęciu? Czyżbyć stwierdził, że całą ta balanga była nie godna twojej uwagi?
Anonymous
Gość
Gość
Re: Opuszczony sklep
Sob Paź 17, 2015 11:37 pm
- Jak się wyśpię. Chociaż ja śpię znacznie dłużej, niż inni... - powiedział, mając na myśli swoją przypadłość. Jednak Alex akurat nie musiała o tym wiedzieć, nieprawdaż? Był po prostu ogromnym leniem i to było powodem, dla którego sypiał o wiele dłużej, niż inni.
Może i można było robić o wiele ciekawsze rzeczy w ciągu dnia... Jednak, co dokładniej mógł w tym czasie robić Zack? Spotykać się ze znajomymi, pogadać, coś narozrabiać bądź jeszcze kogoś okraść.
Wzruszył ramionami, kiedy koleżanka odmówiła przyjęcia papierosa. Więcej fajek dla niego, nieprawdaż?
- W gruncie rzeczy... Jeżeli każdy z naszych znajomych uznał, że leje na tę szkołę, nie dziwota, prawda? I ty chociaż się tam przeszłaś. Ja wstąpię na ten bal. Bogaci, może coś ładnego uda się podwędzić i opylić. Kasa mi się trochę kończy - powiedział z szerokim uśmiechem. Nie ukrywał nigdy, że kradł. Także nie chwalił się tym, co udało mu się i od kogo podwędzić. Uważał jednak to za oczywiste - i nie wstydził się tego. Ta adrenalina, ten zachwyt posiadania nowej rzeczy... No, zazwyczaj ją później wyrzucał, zostawiał gdzieś bądź sprzedawał. Nie były mu potrzebne, a przez swoją kleptomanię rzadko kiedy kradł cenniejsze przedmioty. Ot, to co mu wpadło akurat w łapki. Czasami był to widelec, czasami fajka, a innym razem zwykła nakrętka od butelki. Może zdarzyły mu się poważniejsze kradzieże wywołane przez przypadłość... Ale co tam. O nich wspominać nie trzeba.
- Z lenistwa w sumie nie poszedłem. Dziwacznie oni obchodzą to rozpoczęcie... Przyjść, dostać plan i ustalić sobie, kiedy się śpi do późna, a kiedy łaskawie zwlecze tyłek z łóżka do tej szkoły. Po cholerę robić jakieś wielkie halo na całe miasto? Naprawdę nie mają co robić z kasą - uznał, podnosząc się do siadu i poprawiając swoje różowe włosy. Lekko się uśmiechnął po chwili, spoglądając na koleżankę.
- W sumie to chętnie bym cię zobaczył w sukience na tym balu. To by było ciekawe - powiedział z szerokim uśmiechem. Nie przypominał sobie, aby dziewczyna zakładała kiedykolwiek chociażby spódnicę... A co dopiero sukienkę! Chociaż wątpił, aby ta jednak zechciała tam się udać.
- Mam nadzieję, że tam będzie jedzenie. Powinno być, nie uważasz? - naturalnie miał na myśli bal.
Alex Wright
Alex Wright
Fresh Blood Lost in the City
Re: Opuszczony sklep
Nie Paź 18, 2015 12:26 pm
Słowa chłopaka ja nieco rozbawiły. Tym sposobem to on by pewnie większości życia przespał, nie?
- A ty się kiedykolwiek tak do końca wysypiasz? - spytała, przechylając głowę delikatnie w bok niczym zaciekawiony szczeniaczek. Znała już spory czas chłopaka i szczerze? On zazwyczaj, jak nie zawsze, wyglądał na niewyspanego. W sumie sama Wright nie dopytywała o powody tego. Niektórzy już tak mają, nie? Jej się zdarzało czasem przysnać w dość nietypowych miejscach. Co z tego, że podłoga bywała zimna i niewygodna? Jak się chce spać to każde miejsce jest dobre.
- Niby nie dziwota, no nic, bywa. Ważne, że udało mi się tam coś słodkiego kupić - westchnęła tylko cicho na jego słowa o kradzieży. Czy to do końca ganiła? Trudno to jedno znacznie stwierdzić... W końcu sama kilka razy ukradła jakieś rzeczy. Jednak nigdy jakoś otwarcie o tym nie mówiła. Nie widziała ku temu potrzeby, ani większych chęci. Nie zamierzała go jednak powstrzymywać. Każdy miał swojej sposoby na życie. Zack kradł, a ona grała na gitarze i śpiewała na ulicy by zarobić nieco kasy.
Zaraz na jej twarzy zakwitł delikatny uśmieszek. No tak, powinna się tego spodziewać po tym różowowłosym leniu. Choć zostawała też jego niechęć do bogatych dzieciaków. W sumie ona też jakoś nie przepadała za tymi zadufanymi w sobie gnojami. Nie lubiła, gdy ktoś uważał się lepszy od niej, bo miał forse. Z resztą nie swoją kase tylko swoich starych. Żeby chociaż te dupki w jakikolwiek sposób zarobiły na te pieniądze... Tak, wtedy będę mogli porozmawiać jak równy z równym.
- Ano dziwacznie, ale co poradzisz? Za dużo kasy to im się w dupach poprzewracało. Bywa. Hm... Nie wiem, może ja też pójdę ten bal... Zobacze czy mi się wieczorem będzie chciało - odparła, po czym odchyliła głowę do tyłu. Chwilę patrzyła się w sufit by po chwili przymknać delikatnie powieki. Rany, jak tu teraz było cicho. Całkowite przeciwieństwo tego całego festynu na rozpoczęcie roku szkolnego. W sumie teraz je się ten spokój podobał.
Skrzywiła się słysząc jego kolejne słowa, otworzyła znów oczy, przeniosła burzowe spojrzenie na swojego kumpla. Nawet przestała na moment wystukiwać palcami rytm piosenki. Ona w sukience? Haha... Dobry żart.
- Nawet jeśli tam pójdę, nie założe sukienki - powiedziała. Naprawdę mało kto widział Wright w sukience czy w spódnicy. Alex jakoś tak mimowolnie powędrowała w ostatni moment, kiedy miała na sobie sukienke. Na chwilę sponurzała. Tak , pamiętała kiedy miała na sobie ostatni raz taki ciuch. Był to pogrzeb jej ojca. Jedna z tych najmniej przyjemnych chwili w jej życiu. Po chwili potrzasneła głową chcąc wyrzucić z pamięci to wspomnienie. Nie, nie można znów zacząć się nad sobą użalać...
- Hm...? A jedzenie. No na balu raczej powinno być. Co to za bal bez jedzenia... - odparła, masując kciukiem skroń.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Opuszczony sklep
Nie Paź 18, 2015 2:59 pm
Słysząc pytanie, musiał się aż zastanowić. Czy kiedykolwiek się wysypia? To nie tak, że się nie wysypia... Ale zmęczony był często. Chociażby po godzinie od wstania. Zależało to od tego czy wziął leki, co robił... Od nasileń choroby. Jednak tego jego koleżanka wiedzieć nie musiała, nieprawdaż?
- Ach, w sumie to... Nie wiem. Czasami się wysypiam, ale nie jest to po mnie widoczne - powiedział, starając się trzymać prawdy, ale i jednocześnie nie wyjawiać zbyt wielu szczegółów. W końcu po jednej przespanej nocy, nie wyresetuje się reszta tych zarwanych, nieprawdaż? Organizm od tak się nie naprawi.
- Coś zjadliwego? Mi by było szkoda kasy tam... - stwierdził, wzruszając ramionami. No tak, jemu na większość rzeczy było szkoda kasy, o ile nie miał nagłego kaprysu, że on nagle jednak coś chce.
Zgadzał się z koleżanką. Za dużo kasy mieli i na pewno nie wiedzieli, jak się tym fantem popisać. Jemu zdarzało się popracować na czarno. Chociaż w minione wakacje nawet pracował w jakimś sklepie! Niestety, zwolniono go za kleptomanię... Ale starał się jakoś zdobywać pieniądze. Dobre pieniądzę, nie są złe. I jednak jeden, dosyć sprawdzony sposób na zarabianie już miał... Aczkolwiek jego koleżanka nie musiała wiedzieć, w jaki sposób chłopak zarabiał na siebie, prawda?
Zaśmiał się, słysząc słowa odnośnie sukienki.
- Wielka szkoda! Nawet ja mam zamiar się jakoś lepiej ubrać... A gdybyś była w sukience to bym cię szukał i męczył, żebyś ze mną zatańczyła! Co z tego, że jestem od ciebie niższy - powiedział z szerokim uśmiechem. W sumie to fakt, taki widok byłby ciekawy. W gruncie rzeczy to wielka szkoda, że jednak Alex nie zamierzała się wybrać w takim kobiecym stroju...
Zerknął na rozmówczynię. Coś się stało? Hmm... Najwyraźniej coś ją dręczyło. Ale to nie jego sprawa. Gdyby chciała, wygadałaby mu się. Swoją drogą to Zack miał bardzo pozytywną cechę, że o sekretach innych ludzi nie rozpowiadał. Tak, to była bardzo pozytywna cecha.
- No ja mam nadzieję, że się popiszą jedzeniem. Darmowa wyżerka to najlepsze, co tylko może się przytrafić! - Bo w końcu nie można gardzić jedzeniem, kiedy ktoś się nim z tobą dzieli za darmo. Tak, lepiej się najeść, niż wybrzydzać. Chociaż... Po tym chłopaku i tak nie bardzo było widać, aby cokolwiek jakoś bardziej jadał. Można to zrzucić na metabolizm... Ale można i na używki - czyli bardziej wiarygodnego winowajcę.
- Może chcesz się położyć? Mi to na migrenę czasami pomaga... Nie wiem jak tobie. Ale może ci to ulżyć - powiedział od niechcenia. Bo w końcu nie będzie wnikał w to, co dzieje się dziewczynie, jakie były przyczyny... Niech chwilę odetchnie i powinno samo przejść. Chociaż problemy nie znikną.
Alex Wright
Alex Wright
Fresh Blood Lost in the City
Re: Opuszczony sklep
Nie Paź 18, 2015 4:41 pm
Słuchała uważnie słów Zacka. W sumie była ciekawa jego odpowiedzi.
- Wow, czyli jednak od czasu do czasu to robisz. Zaskakujące, na prawdę - odparła na jego słowa. Oczywiście, że Wright nie musiała wiedzieć o jego chorobie. Amerykanka nie musiała wiedzieć wszystkiego, choć czasem zachowywała się tak jak powinna być o wszystkim dobrze poinformowana.
- Żelki sobie kupiła. Lubię je, raz na jakiś czas mogę sobie na nie pozwolić - powiedziała, uśmiechając się delikatnie. Tak, Wright miała słabości do kilku rzeczy. Jedna z nich były słodycze. Każdy kto był trochę bliższy dla Alex wiedział, że czasem trzeba jej podsunąć paczkę żelków lub dobrą czekloade by ją do czegoś przekonać. Czasem aż za łatwo było ją przekupić łakociami. No ale co poradzić? Wright jak każdy miała jakieś swoje słabości. Amerykanka, gdy mogła to łapała jakieś dodatkowe możliwości na zdobycie kasy. W końcu wypadało mieć jakieś dodatkowe pieniądze na trudniejsze chwilę, albo nagłe potrzeby. Na przykład struny do Angie się same nie kupią, a matka nie zawsze jest skora podesłać dodatkową kase. Zwłaszcza gdy się zbytnio przestało interesować własnym dzieckiem. Cóż bywa, nie?
- Przesadzasz, Młody. Może kiedy indziej razem zatańczymy. Z resztą na prawdę nie było by się czym zachwycać... Ja i tak nie nadaje się na sukienki... Jakieś niekomfortowe są dla mnie - ostatnie zdanie bardziej mrukneła do siebie niż powiedziała. Co z tego, że Amerykanka była mimo wszystko całkiem zgrabna? Pewnie, gdyby jej dobrać odpowiedni krój i kolor to w sukience by wyglądała przecudnie. A jakby jeszcze dopasować do tego makijaż i fryzurę to już w ogóle... No ale cóż, ona się w sukienkach czuła strasznie dziwnie. Może dla tego, że jakoś nigdy do końca nie czuła się kobieco... Hm... To chyba wpływ spędzania zbyt dużej ilości czasu z chłopcami... No ale wracając.
Alex dobrze wiedziała, że Zack nie należy do osób, które wymawiają cudze sekrety. W końcu już nie raz nie dwa coś powiedziała. Ale były pewne rzeczy o których nie lubiła rozmawiać i lepiej nie było z niej ich wyciągać na siłę. To mogło by się źle skończyć dla męczyduszy jak i dla samej Wright. Pewnych ran lepiej nie rozdrapywać, zwłaszcza, gdy ta nie jest jeszcze do końca zaleczona. Tak powinno być bezpieczniej dla obu stron.
Zaraz przykatneła słowa chłopaka. Też lubiła zdobywać żarcie za darmo.
- Ano, ano. Nie ma lepszej rzeczy niż darmowa wyżerka. Zwlaszcza gdy jest ona dobra - powiedziała i nawet spróbowała się uśmiechanać. Może nie wyszło jej to tak dobrze jak zazwyczaj, ale powoli starała się uciekać myślami w milsze tematy.
Chwilę jeszcze masowała sobie skroń w myślach, nacąc jeden ze swoich ulubionych kawałków. Powolutku, drobnymi kroczkami jej te pomagało. Tak, chwila wytchnienia była potrzebna. Nawet bardzo.
- Nie, nie jest spoko. Serio. Nic się nie stało - powiedziała i zaraza machneła dłonią jakby chcąc zbagatalizować to jak przed chwilą się zachowywała.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Opuszczony sklep
Nie Paź 18, 2015 8:46 pm
- Ach, no chyba że tak. Żelki są całkiem dobre. Chociaż ja najbardziej lubię takie mięciutkie! - powiedział, szczerze przepadając za takowymi słodyczami. Jednak nie często je jadł. Szkoda mu było pieniędzy, jeżeli mógł kupić co innego. Ale to zależało czy miał nieziemską ochotę na coś podobnego, czy jednak wolał podelektować się czymś zupełnie innym.
Kiedy indziej zatańczą? Ta, to by chyba było dosyć zabawne. W końcu Zack nie palił się do tańczenia. W gruncie rzeczy to... On chyba nigdy nie tańczył.
- Wiesz, nie tobie oceniać. Jak kiedyś sam cię zobaczę to ci wtedy powiem jak wyglądasz w sukienkach i czy ci do twarzy w nich - powiedział, szczerząc się do dziewczyny. To nie tak, że ta mu się podobała i za wszelką cenę chciałby ją ujrzeć w kobiecej kreacji. Raczej wydawało mu się to dosyć nietypowe. Tak, chętnie by ją zobaczył w sukience, ze względu na fakt, że niewiele osób miało okazję ujrzeć identyczny widok. Nie dziwota - ten różowowłosy siedemnastolatek uwielbiał się wyróżniać. Dzięki swemu wyglądowi, dzięki swej wiedzy... Dzięki czemukolwiek. Liczył się sam fakt.
Wstał w pewnym momencie z kanapy, przeciągając się. Spojrzał na Alex, zastanawiając się w gruncie rzeczy nad tym, dlaczego dziewczyna się tak źle poczuła. O coś chodziło?
Dokończył swojego papierosa, rzucając go w końcu na i tak zniszczoną ziemię, a po tym przydeptując.
Uśmiechnął się wesoło, podchodząc do dziewczyny. Krzywo się pokłonił, wyciągając do niej rękę.
- Skoro nie mam co liczyć na widok ciebie w sukience to zapraszam cię do tańca teraz! I tak nie umiem tańczyć, więc raczej muzyka nam potrzebna do tego nie jest - powiedział, niezbyt przejmując się faktem, iż koleżanka może to źle odebrać. Bądź w ogóle uzna go za dziwaka! Ale on nie wiedział, jak by mógł inaczej sprawić, żeby starsza dziewczyna się lepiej poczuła, niż przerwanie bezczynnego siedzenia. To z pewnością nie pomagało jej. Lepiej jest oderwać myśli od wszystkich złych myśli.
- Albo puścimy jakąś piosenkę! Coś z telefonu, albo z youtuba... Mi tutaj internet łapie, więc co wybierasz? - zapytał, a różowogłowa postać Zacka wydawała się o wiele mniej nieprzychylna. Ta, przynajmniej w tym momencie, bo kto wie, jak to będzie za jakiś czas?
Alex Wright
Alex Wright
Fresh Blood Lost in the City
Re: Opuszczony sklep
Pon Paź 19, 2015 5:37 pm
Alex sobie pozwalała na słodycze co jakiś czas. W końcu miło jest sobie zjeść coś słodkiego, gdy się miała słabość do łakoci jak Wright. Warto było raz na jakiś czas wydać nieco więcej niż zwykle. Uśmiechnięta się szeroko. Ach, nie ma to jak łączenie ludzi przez miłość do żelek! Aż się zaczęła zastanawiać jakie najbardziej lubi! Hm... W sumie to było trudne pytanie, jak się tak chwilę zastanowić. Aż się z tego zastanowienia kciukiem pogładziła po policzku.
- Ja w sumie lubię wszystkie rodzaje żelek... - odparła po chwili. - Choć w sumie nie za bardzo przepadam za tymi kwaskowymi... Jakoś mi nie podchodzą... - dodała zaraz. Ogólnie jakoś nie przepadała za kwaskowymi smakami. Wolała te słodkie.
Sama Amerykanka jakoś też nie kwapiła się zazwyczaj do tańca. Nie, ona o wiele bardzie wolała po prostu grać na gitarze i śpiewać. To jej o niebo lepiej szło niż tańczenie. No ale nie każdy musiał o tym wiedzieć, nie? Każdy ma jakieś sekrety, mniejsze i większe. Kolejne słowa chłopaka ją nieco zmieszały, zbiły z tropu. W sumie to nie wiedziała jak dokładnie powinna na nie zareagować. Powinna mu zaprzeczyć, zgodzić się czy jak? Z jednej strony racja. Wright dość często nie doceniała swojej urody, ale nie zmieniało to faktu, że w sukienkach nie czuła się tak konfrontowo jak w na przykład spodniach.
- Nie jestem tego taka pewna... - mrukneła, a na jej ustach pojawił się delikatny grymas. Tak, nie była do końca zadowolona swoją wypowiedzią.
Wzięła jeszcze głębszy oddech i pomasowała kark. Tak, już nie było najgorzej. Myślami uciekała z dala od tych nieprzyjemnych wspomnien. Nie wolno rozapmietywać. Zwyczajnie nie i tyle. Nie mogła znów popaść w stan, który pojawił się u niej po śmierci ojca. Ona sama tego nie chciała. Wiedziala jak to się skończyło ostatnim razem...
Dopiero po chwili dotarło do niej, że Zack wstał z kanapy. Zaraz przeniosła wzrok na chłopaka. I w tym momencie ten ją poraz kolejny tego dnia zaskoczył, ale tym razem dość mocno. Na swój dziwacznyn sposób zachowanie Zacharego było całkiem urocze. W końcu chciał pomóc odstresować się Wright, nawet jeśli miał się przez to nieco zbłaźnić. Huh... Sama Alex trochę nie wiedziała co o tym myśleć. Mimo wszystko jednak gest różowowłosego zdawał się całkiem miły. Po chwili wewnetrznego zawahania delikatnie chwyciła jego dłoń, wstając z fotrla.
- Tylko ten... Sama nie najlepiej tańcze - powiedziała zaraz. Żeby nie było, że go nie ostrzegała jakby przypadkiem go podeptała. - Nie wiem, znaczy. Wiesz to zależy co chcesz zatańczyć - odpowiedziała zaraz na jego pytanie, przy okazji, gdy się zastanawiała delikatniej zmarszczyła brwi.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Opuszczony sklep
Wto Paź 20, 2015 3:15 pm
- Och, naprawdę? Ja tam lubię kwaśne żelki. Ale takie naprawdę kwaśne, a nie słodkie! Kiedyś za dziecka takie jadłem na jakimś festynie, na jednym ze stoisk... No, ale nie umiem ich znów znaleźć - powiedział, nieco weselszy na taką wspominkę. Cóż, sprawiał problemy za dziecka, ale o wiele gorzej było, kiedy ojciec coraz bardziej zaczynał popadać w swój alkoholizm. Kiedy się to tak naprawdę nasiliło? Jakieś siedem, może sześć lat temu... Pił od zawsze, ale nie zawsze w takich ilościach, jak to jest teraz. Nie dziwota, że syn wyrósł, na kogo wyrósł. I niechętnie aktualnie przebywa w mieszkaniu.
Zack tylko machnął ręką, uznając tym gestem, że Alex się najzwyczajniej w świecie na niektórych sprawach nie zna. Nie widział jej w sukience, więc nie mógł tego dokładnie ocenić... Aczkolwiek samemu sobie także jest ciężko ocenić swój wygląd!
Wyjął telefon z uśmiechem, wchodząc na internet i szukając jakiejś piosenki. Nie znał się na tym, ale za dziecka coś tam oglądał. Widział kiedyś tę bajkę, Piękna i Bestia. Tak, był zmuszony do siedzenia i gapienia się w telewizor, kiedy był w odwiedzinach u jakiejś z kuzynek. I chyba pierwszy raz mu się to przyda!
Wyszukał muzykę, jakąś nie za wolną, i nie za szybką. Ładna, chyba jakaś typowa dla... Dla czego? Zack nie potrafił ocenić. Muzyką interesował się tyle, co żeby posłuchać jakiegoś zespołu. Aczkolwiek ta piosenka kojarzyła mu się z bajką, którą kiedyś oglądał.
Odłożył telefon tak, aby mogli słyszeć muzykę. Utwór trwał kilkanaście minut, więc mieli nieco czasu.
Pokłonił się, a jego włosy w zabawny sposób opadły mu na twarz.
- A więc zapraszam do tańca! - zawołał, podając Alex rękę, a już po chwili korzystał ze swej wiedzy o bajkach księżniczkach czy tam barbie. Jeden pies, co te dziewuchy kazały mu oglądać. Dzisiaj się to pierwszy raz przyda!
Złapał jedną dłoń, rękę koleżanki, a drugą położył na jej talii. Po tym zaczął się poruszać w rytm muzyki, w kółeczka.
- Będziemy siebie wzajemnie deptać. Zabawnie by to wyglądało na tym balu. Takie dwa tarany - zaśmiał się, starając w miarę prowadzić dziewczynę. Potrafił nawet wyczuć rytm, czyli nie był aż takim idiotą i beztalenciem!
Uśmiechał się, mając nadzieję, że humor koleżanki chociaż w niewielkim stopniu się polepszy. Zresztą, po co mieliby siedzieć i się nudzić, skoro mogą mieć miłe wspomnienia? W gruncie rzeczy... Zachary chyba lubił wspomnienia. Rzeczywistość była do niczego, więc lepiej jest się delektować miłymi i ulotnymi chwilami.
Alex Wright
Alex Wright
Fresh Blood Lost in the City
Re: Opuszczony sklep
Pią Paź 23, 2015 7:43 pm
- Cóż każdy lubi, co lubi, nie? No ale kto wie, może kiedyś znajdziesz. Albo bardzo podobne czy coś. Warto szukać. Tak mi się przynajmniej zdaje. Takie małe marzenie, nie? - powiedziała, uśmiechając się do niego życzliwie. Co do marzeń. Amerykanka uważała je za dość ważne. W końcu to one zazwyczaj pochały człowieka do przodu. Czasem nadawały mu jakiś sens w życiu, kiedy indziej po prostu dawały nadzieję.
Wright trochę dziwnie się czuła, jakoś nigdy nie bawiła się w takie tańce. Herbatki, przebieranki czy zabawy lalkami ją jakoś nie fascynowały. One ją wręcz nudziły. Nie rozumiała jak inne dziewczynki mogły się nimi bawić. Nie przepadała nawet za bajkami pełnymi księżniczek i zazwyczaj różu. Zwyczajnie ją to nie kręcił. Kreskówki z Batmanem, Młodymi Tytanami, Scooby Doo czy Pora na Przygodę. Ta, kreskówki o superbohaterach były o niebo lepsze. Tam się coś działo. Walczono z przestępcami, nieraz odbijając im przy okazji facjaty. No ale taki mini, mini bal to jakaś nowości, nie? Niespodziewana nowość.
Grzecznie poczekała aż chłopak znajdzie piosenkę. Mimo wszystko była nieco spięta. Taki mini stresik. W sumie Amerykanka nie wiedziała zbytnio czemu on ją dopadł. Co do piosenki, była ona całkiem miła dla ucha. Oczywiście odbiegała id gustów muzycznych Alex, ale nawet mimo tego delikatnie się uśmiechnieła. Raz na jakiś czas miła odmianą była ta nieco łagodniejsza muzyka, nie? Dygnęła nieco szytywno na jego ukłonik, ujęła jego dłoń, a drugą położyła na barku. Dała się prowadzić chłopakowi starając zbytnio go nie deptać. Może nie szło jej przecudnie, ale takie trzy można by jej było dać.
- Oj tam, oj tam. Przynajmniej było by zabawnie i pewnie rozruszali byśmy ten bal! - powiedziała, po czym się cicho zaśmiała. Tak, taki widok byłby zabawny. Oj, byłby.
W sumie to już dość mocno pomógł Amerykance, której myśli uciekły w milsze tematy niż śmierci ojca. Na jej ustach pojawił się nawet ten lekko zaczepny uśmieszek. Tak, to był dobry znak.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Opuszczony sklep
Sro Lis 04, 2015 8:53 am
/ Wybacz, życie mnie zeżarło i dopiero teraz wypluło. ;____; /

Ach, nie ma to jak marzenie dotyczące poszukiwania kwaśnych żelek. Tak, dokładnie. To jest niesamowite marzenie, które powinno z czasem się spełnić! Ale w gruncie rzeczy to faktycznie zawsze był jakiś cel, który jak najbardziej można było spełniać. No, przynajmniej Zackowi się tak wydawało, iż to może czasami trzymać przed zwariowaniem. Gorzej jest nie mieć żadnego celu czy ambicji, popadając w zwyczajną depresję, monotonię... Tak, takie bytowanie zombie było o wiele gorsze od jakiegokolwiek innego.
Za to Zachary nie był ani trochę zestresowany. Z uśmiechem wyczekiwał tego momentu, bo lubił zajmować się czymkolwiek. Każde zajęcie, które mogło sprawić frajdę, było odpowiednie!
Jemu także nie wychodził ten taniec najlepiej. W końcu oboje niemalże co chwilę się deptali! Ale po dłuższej chwili, nauczyli się omijać tych śmiercionośnych kroków, przez które palce by ich bolały niemiłosiernie. Chociaż przynajmniej oboje mieliby bardzo miłe wspomnienia! Choć te będą jeszcze przyjemniejsze teraz, bo najwidoczniej plan tego rózowowłosego chłopaka się powiódł i koleżanka całkowicie odcięła się od tych złych myśli. No, na ten moment. Nie ma po co się zamartwiać, lepiej jest się śmiać, nawet jeżeli stado murzynów z dzidami tańczy wokół ciebie, a ty jesteś przywiązany nad ogniskiem i przygotowany do upieczenia. Jak nie masz czego się łapać to łap się żartów!
Potańczyli trochę, aż w końcu minęła piosenka. Jednak sam nastolatek tego nie zauważył i tańczył dalej, aż kochany youtube uruchomił swoją opcję odtwarzania kolejnych utworów... No, przynajmniej poleciała kompozycja identyczna do poprzedniej, więc nie robiło im to chyba zbyt wielkiej różnicy, do jakich dźwięków tańczą. A przynajmniej tak było z Zackiem, który jak najbardziej posiadał gumowe ucho do takich spraw! A nie, wróć... Gumowe to chyba jakby podsłuchiwał - co swoją drogą mu się zdarza - a nie do muzyki... A tam. Uszy sobie odciął i nosi w kieszeniach, a kiedy chce czegoś posłuchać to je wyjmuje. No i te uszy teraz leżą sobie na dnie kieszeni, więc słuchem muzycznym obdarzony nie był w żadnym stopniu.
Alex Wright
Alex Wright
Fresh Blood Lost in the City
Re: Opuszczony sklep
Sob Lis 07, 2015 12:44 pm
Cóż, są różnorakie rodzaje marzeń. Są na przykład takie duże lub małe, takie realne i nierealne, materialne i niematerialne. Bywa, że ludzie mają dziwne marzenia, ale czasami jakie piękne. Kto jednak umie najpiękniej marzyć? Dzieci. One mogła wymyślić coś niezwykłego i niesamowitego, a marzenia dorosłych najczęściej ograniczają się do rzeczy materialnych. A co z Alex? Miała kilka marzeń, które mogły się spełnić lub nie i z tych wszystkich dwa najważniejsze. Dwa najważniejsze marzenia, które jakoś ją prowadziły przez to szamotanie i błądzenie w ciemności życia. Dwa marzenia  z których wiedziała, że jedno nie może się spełnić, a jednak dalej marzyła.
Stres powolutku mijał. Amerykanka z każdą chwilą się rozluźniała. Nie, nie przeszkadzała jej ta ich wspólna niezdarność w tym tańcu. Oboje przecież wiedzieli, że nie umieją tańczyć i nie depczą sobie stóp celowo. Ważne, że żadne z nich nie miało szpilek, ani. Takie coś mogło by się źle skończyć. Ano będą mieli miłe, wspólne wspomnienia, a dzięki niemu ciemnowłosa odcięła się od tych nieprzyjemnych myśli. Tak na ustach dalej widniał ten lekko zaczepny uśmieszek, który oznaczał, że już wszystko jest ok i nie ma się co o nią martwić.
W sumie Wright nie ogarnęła w pierwszej chwili, że wcześniejsza piosenka się skończyła. Całkiem przyjemnie jej się tańczyło z Zackiem. No ale dobry słuch w końcu dał o sobie znać. Jednak dopiero po dłuższym momencie zrozumiała, że coś jej się nie zgadza i też od razu nie zrozumiała co. Zmarszczyła delikatnie brwi w zastanowieniu. Gdy zrozumiała co jest nie tak zaśmiała się delikatnie. Zastanawiała się czy powiedzieć koledze o zmianie utworu. Postanowiła jednak na razie nic nie mówić. Ba, może chłopak sam się zorientuje, a może już wie, ale nie chce przerywać tej miłej chwili?

Z.t (jeśli będziesz chciał, to możemy skończyć kiedyś)
Sponsored content
Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach