▲▼
Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
First topic message reminder :
Jak na Riverdale przystało, tutejsza sala chemiczna była zaopatrzona dosłownie we wszystko. Większość niebezpiecznych roztworów została zabezpieczona i zamknięta w szafkach, by nie prowokować żadnych nad wyraz ciekawskich uczniów. Dostęp do pomieszczenia można uzyskać wyłącznie po wcześniejszym umówieniu się z nauczycielami. I nic dziwnego, w końcu to właśnie tutejszy sprzęt i zaopatrzenie prawdopodobnie należą nie tylko do jednych z najdroższych, ale przede wszystkich zagrażających życiu.
Projekty bez wątpienia były jedną z okazji, która pozwalała na uzyskanie takiej, a nie innej zgody. North wpisał się na listę już wcześniej, a będąc w sekretariacie opisał dokładnie temat, który został przypisany jego grupie. Nauczycielka błyskawicznie wklepała coś w system potwierdzając jego słowa.
— Jeden z naszych szkolnych opiekunów będzie siedział z państwem w sali. Możecie się do niego kierować ze wszystkimi pytaniami. Tylko on ma możliwość podawania wam wszelkich roztworów chemicznych, jakich potrzebujecie z szafek. Na sali istnieje obowiązek noszenia przygotowanych dla uczniów białych fartuchów, rękawiczek i gogli ochronnych. Oczywiście do robienia samej makiety możecie je zdjąć, w końcu będzie to praca głównie plastyczna. Wszelkie materiały potrzebne do jej wykonania zostały zgłoszone już wcześniej, więc jeden z nauczycieli doniesie wam je w przeciągu piętnastu minut. Do tej pory powinniście już na spokojnie zebrać się na miejscu i przygotować wstępny projekt działania.
— Oczywiście. Bardzo pani dziękuję — posłał kobiecie jeden z najbardziej uroczych uśmiechów na jakie było go stać, zaraz ruszając w ślad za nią, gdy prowadziła go przez korytarze w odpowiednią stronę. Rzeczywiście, zgodnie z jej słowami przy zamkniętych drzwiach czekał już na nich mężczyzna w średnim wieku, z którym wymienił się uprzejmym powitaniem, zaraz wchodząc do środka. Kobieta przekazała klucze opiekunowi i zwróciła się w kierunku Northa.
— Dopilnuj proszę, by reszta grupy również zapoznała się z zasadami panującymi w Laboratorium.
— Nie wyciągamy niczego sami, nosimy rękawiczki, fartuchy i gogle ochronne, nie pijemy ani nie oblewamy się żadnym z roztworów, nie wynosimy sprzętu, a w razie jakichkolwiek pytań czy kłopotów kierujemy się do opiekuna — rzucił unosząc kącik ust w uśmiechu. Kobieta pokiwała głową wyraźnie zadowolona.
— W razie czego będę w sekretariacie, panie MacEvoy.
Wraz z tymi słowami opuściła salę. North położył swój plecak obok nogi jednego z większych stołów i usiadł na krześle czekając na przybycie reszty swojej grupy.
Jak na Riverdale przystało, tutejsza sala chemiczna była zaopatrzona dosłownie we wszystko. Większość niebezpiecznych roztworów została zabezpieczona i zamknięta w szafkach, by nie prowokować żadnych nad wyraz ciekawskich uczniów. Dostęp do pomieszczenia można uzyskać wyłącznie po wcześniejszym umówieniu się z nauczycielami. I nic dziwnego, w końcu to właśnie tutejszy sprzęt i zaopatrzenie prawdopodobnie należą nie tylko do jednych z najdroższych, ale przede wszystkich zagrażających życiu.
Projekty bez wątpienia były jedną z okazji, która pozwalała na uzyskanie takiej, a nie innej zgody. North wpisał się na listę już wcześniej, a będąc w sekretariacie opisał dokładnie temat, który został przypisany jego grupie. Nauczycielka błyskawicznie wklepała coś w system potwierdzając jego słowa.
— Jeden z naszych szkolnych opiekunów będzie siedział z państwem w sali. Możecie się do niego kierować ze wszystkimi pytaniami. Tylko on ma możliwość podawania wam wszelkich roztworów chemicznych, jakich potrzebujecie z szafek. Na sali istnieje obowiązek noszenia przygotowanych dla uczniów białych fartuchów, rękawiczek i gogli ochronnych. Oczywiście do robienia samej makiety możecie je zdjąć, w końcu będzie to praca głównie plastyczna. Wszelkie materiały potrzebne do jej wykonania zostały zgłoszone już wcześniej, więc jeden z nauczycieli doniesie wam je w przeciągu piętnastu minut. Do tej pory powinniście już na spokojnie zebrać się na miejscu i przygotować wstępny projekt działania.
— Oczywiście. Bardzo pani dziękuję — posłał kobiecie jeden z najbardziej uroczych uśmiechów na jakie było go stać, zaraz ruszając w ślad za nią, gdy prowadziła go przez korytarze w odpowiednią stronę. Rzeczywiście, zgodnie z jej słowami przy zamkniętych drzwiach czekał już na nich mężczyzna w średnim wieku, z którym wymienił się uprzejmym powitaniem, zaraz wchodząc do środka. Kobieta przekazała klucze opiekunowi i zwróciła się w kierunku Northa.
— Dopilnuj proszę, by reszta grupy również zapoznała się z zasadami panującymi w Laboratorium.
— Nie wyciągamy niczego sami, nosimy rękawiczki, fartuchy i gogle ochronne, nie pijemy ani nie oblewamy się żadnym z roztworów, nie wynosimy sprzętu, a w razie jakichkolwiek pytań czy kłopotów kierujemy się do opiekuna — rzucił unosząc kącik ust w uśmiechu. Kobieta pokiwała głową wyraźnie zadowolona.
— W razie czego będę w sekretariacie, panie MacEvoy.
Wraz z tymi słowami opuściła salę. North położył swój plecak obok nogi jednego z większych stołów i usiadł na krześle czekając na przybycie reszty swojej grupy.
Black Panther
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: [LICEUM] Sala Chemiczna / Laboratorium
Pon Lut 10, 2020 12:40 pm
Pon Lut 10, 2020 12:40 pm
Miał wrażenie, że czas stanął mu w miejscu. Dosłownie. Nawet przestał słyszeć wskazówki zegara, które tykały na tik tak. Z Ianem próbował ominąć jakikolwiek kontakt wzrokowy i to nie tak, że nie chciał, ale chciał uniknąć dzisiaj już nowych niespodzianek. Zresztą, jeśli dzisiaj się nie pośpieszy to znowu Ethan obije mu albo twarz, albo coś innego, jeśli znowu się spóźni. Apropo Ethana. Czy przypadkiem nie byli umówieni za godzinę? Coś mu w głowie świtało, pomiędzy jego obelgami, ciosami, krzykami, a mówieniem "Pizdo nie spóźnij się znowu." Mógł wyjść z sali w każdym momencie, ale jakoś nie miał ochoty tłumaczyć się później, że czegoś nie zrobił, bądź olał kolegów z klasy. Chociaż wątpił, że można było ich tak nazwać. Oboje raczej uważali go za ucznia, którego należało usunąć z planety. To zabawne, ale Ian idealnie mu to przekazał. - Więc zostawiam resztę wam. Wybaczcie, ale mam też inne obowiązki, więc jeśli będziecie czegoś jeszcze potrzebować to napiszcie do mnie. - Doskonale rozumiał słowo "kończymy", z takim naciskiem, że Ivo chciał zakończyć to jak najszybciej, a Japończyk nie miał zamiaru mu w tym zawadzać. Zebrał swoje rzeczy, machnął na pożegnanie i wyszedł z sali. Opuścił tym samym szkolny budynek. Wolał nie mieć więcej siniaków. Ale kto wie? W okolicy są niezłe pączki. Mmmm. Zresztą wątpił, aby bliźniaki do niego pisali, bo i tak omijali go szerokim łukiem. Nie było, o co się martwić.
z/t
z/t
Nie potrzebuję. Nie ma tego dużo.
Oczywiście, że nie chciało mu się przepisywać tego wszystkiego do komputera, ale poproszenie o to Iana nie miałoby sensu. Nawet jeśli brat potrafił rozczytywać jego pismo lepiej niż uczeni hieroglify, to i tak wolał zając się tym sam.
Jasne brwi uniosły się, gdy Uemura wspomniał o skontaktowaniu się z nim. Ivo kojarzył wiele osób, czasami wypytując o niektórych, gdy jakieś sprawdzenie jakichś informacji wydawało mu się mniej lub bardziej znaczące, ale zdecydowanie nie kolekcjonował numerów telefonów obcych ludzi, a Japończyk zaliczał się do tego grona. Gdyby chwilę wcześniej blondyn nie schował notatek, zerknąłby do zapisków znajomego z klasy, aby jeszcze raz dokładnie prześledzić tekst w poszukiwaniu ciągu cyfr. Ale i bez tego był przekonany, że Ryu nie zapisał mu swojego numeru ani niczego innego ułatwiającego komunikację.
Nie żeby Ivo nawet przez sekundę pomyślał o napisaniu do Uemury. Nie zrobiłby tego nawet, gdyby brakowało jakiejś części zadania. Wolałby już sam uzupełnić brakujące informacje.
Dawał ci swój numer? Bo mówił coś o pisaniu do niego. Może chce, żeby wysłać mu gołębia pocztowego?
Pochował resztę rzeczy do torby, tym samym definitywnie kończąc naukę na dzisiaj.
z/t + Iana.
Oczywiście, że nie chciało mu się przepisywać tego wszystkiego do komputera, ale poproszenie o to Iana nie miałoby sensu. Nawet jeśli brat potrafił rozczytywać jego pismo lepiej niż uczeni hieroglify, to i tak wolał zając się tym sam.
Jasne brwi uniosły się, gdy Uemura wspomniał o skontaktowaniu się z nim. Ivo kojarzył wiele osób, czasami wypytując o niektórych, gdy jakieś sprawdzenie jakichś informacji wydawało mu się mniej lub bardziej znaczące, ale zdecydowanie nie kolekcjonował numerów telefonów obcych ludzi, a Japończyk zaliczał się do tego grona. Gdyby chwilę wcześniej blondyn nie schował notatek, zerknąłby do zapisków znajomego z klasy, aby jeszcze raz dokładnie prześledzić tekst w poszukiwaniu ciągu cyfr. Ale i bez tego był przekonany, że Ryu nie zapisał mu swojego numeru ani niczego innego ułatwiającego komunikację.
Nie żeby Ivo nawet przez sekundę pomyślał o napisaniu do Uemury. Nie zrobiłby tego nawet, gdyby brakowało jakiejś części zadania. Wolałby już sam uzupełnić brakujące informacje.
Dawał ci swój numer? Bo mówił coś o pisaniu do niego. Może chce, żeby wysłać mu gołębia pocztowego?
Pochował resztę rzeczy do torby, tym samym definitywnie kończąc naukę na dzisiaj.
z/t + Iana.
Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach