▲▼
Strona 1 z 3 • 1, 2, 3
Jak na Riverdale przystało, tutejsza sala chemiczna była zaopatrzona dosłownie we wszystko. Większość niebezpiecznych roztworów została zabezpieczona i zamknięta w szafkach, by nie prowokować żadnych nad wyraz ciekawskich uczniów. Dostęp do pomieszczenia można uzyskać wyłącznie po wcześniejszym umówieniu się z nauczycielami. I nic dziwnego, w końcu to właśnie tutejszy sprzęt i zaopatrzenie prawdopodobnie należą nie tylko do jednych z najdroższych, ale przede wszystkich zagrażających życiu.
Projekty bez wątpienia były jedną z okazji, która pozwalała na uzyskanie takiej, a nie innej zgody. North wpisał się na listę już wcześniej, a będąc w sekretariacie opisał dokładnie temat, który został przypisany jego grupie. Nauczycielka błyskawicznie wklepała coś w system potwierdzając jego słowa.
— Jeden z naszych szkolnych opiekunów będzie siedział z państwem w sali. Możecie się do niego kierować ze wszystkimi pytaniami. Tylko on ma możliwość podawania wam wszelkich roztworów chemicznych, jakich potrzebujecie z szafek. Na sali istnieje obowiązek noszenia przygotowanych dla uczniów białych fartuchów, rękawiczek i gogli ochronnych. Oczywiście do robienia samej makiety możecie je zdjąć, w końcu będzie to praca głównie plastyczna. Wszelkie materiały potrzebne do jej wykonania zostały zgłoszone już wcześniej, więc jeden z nauczycieli doniesie wam je w przeciągu piętnastu minut. Do tej pory powinniście już na spokojnie zebrać się na miejscu i przygotować wstępny projekt działania.
— Oczywiście. Bardzo pani dziękuję — posłał kobiecie jeden z najbardziej uroczych uśmiechów na jakie było go stać, zaraz ruszając w ślad za nią, gdy prowadziła go przez korytarze w odpowiednią stronę. Rzeczywiście, zgodnie z jej słowami przy zamkniętych drzwiach czekał już na nich mężczyzna w średnim wieku, z którym wymienił się uprzejmym powitaniem, zaraz wchodząc do środka. Kobieta przekazała klucze opiekunowi i zwróciła się w kierunku Northa.
— Dopilnuj proszę, by reszta grupy również zapoznała się z zasadami panującymi w Laboratorium.
— Nie wyciągamy niczego sami, nosimy rękawiczki, fartuchy i gogle ochronne, nie pijemy ani nie oblewamy się żadnym z roztworów, nie wynosimy sprzętu, a w razie jakichkolwiek pytań czy kłopotów kierujemy się do opiekuna — rzucił unosząc kącik ust w uśmiechu. Kobieta pokiwała głową wyraźnie zadowolona.
— W razie czego będę w sekretariacie, panie MacEvoy.
Wraz z tymi słowami opuściła salę. North położył swój plecak obok nogi jednego z większych stołów i usiadł na krześle czekając na przybycie reszty swojej grupy.
Projekty bez wątpienia były jedną z okazji, która pozwalała na uzyskanie takiej, a nie innej zgody. North wpisał się na listę już wcześniej, a będąc w sekretariacie opisał dokładnie temat, który został przypisany jego grupie. Nauczycielka błyskawicznie wklepała coś w system potwierdzając jego słowa.
— Jeden z naszych szkolnych opiekunów będzie siedział z państwem w sali. Możecie się do niego kierować ze wszystkimi pytaniami. Tylko on ma możliwość podawania wam wszelkich roztworów chemicznych, jakich potrzebujecie z szafek. Na sali istnieje obowiązek noszenia przygotowanych dla uczniów białych fartuchów, rękawiczek i gogli ochronnych. Oczywiście do robienia samej makiety możecie je zdjąć, w końcu będzie to praca głównie plastyczna. Wszelkie materiały potrzebne do jej wykonania zostały zgłoszone już wcześniej, więc jeden z nauczycieli doniesie wam je w przeciągu piętnastu minut. Do tej pory powinniście już na spokojnie zebrać się na miejscu i przygotować wstępny projekt działania.
— Oczywiście. Bardzo pani dziękuję — posłał kobiecie jeden z najbardziej uroczych uśmiechów na jakie było go stać, zaraz ruszając w ślad za nią, gdy prowadziła go przez korytarze w odpowiednią stronę. Rzeczywiście, zgodnie z jej słowami przy zamkniętych drzwiach czekał już na nich mężczyzna w średnim wieku, z którym wymienił się uprzejmym powitaniem, zaraz wchodząc do środka. Kobieta przekazała klucze opiekunowi i zwróciła się w kierunku Northa.
— Dopilnuj proszę, by reszta grupy również zapoznała się z zasadami panującymi w Laboratorium.
— Nie wyciągamy niczego sami, nosimy rękawiczki, fartuchy i gogle ochronne, nie pijemy ani nie oblewamy się żadnym z roztworów, nie wynosimy sprzętu, a w razie jakichkolwiek pytań czy kłopotów kierujemy się do opiekuna — rzucił unosząc kącik ust w uśmiechu. Kobieta pokiwała głową wyraźnie zadowolona.
— W razie czego będę w sekretariacie, panie MacEvoy.
Wraz z tymi słowami opuściła salę. North położył swój plecak obok nogi jednego z większych stołów i usiadł na krześle czekając na przybycie reszty swojej grupy.
Projekt. Projekcik. Projekcior. Zmora Leilani. Ale skoro szkoła wymaga, a nie jest to szczególnie męczące zajęcie (bardziej nudne, chyba, że trafi się na dobrą grupę, ale biorąc pod uwagę społeczne skille nastolatki, a raczej ich brak, to... no cóż, znów nie wyjdzie), więc trzeba ruszyć swoje zacne cztery litery i pojawić się we wskazanym miejscu, o wskazanej porze i zrobić to, co do niej należało.
Ostrożnie zapukała do drzwi pracowni chemicznej i nie czekając na odpowiedź weszła do środka.
— Cz-cześć — uniosła lekko dłoń witając się z chłopakiem w sali — Czy Ty... emm... Czy my mamy robić razem projekt? — wolała się upewnić, w końcu nie wyglądał na jej równolatka. Z drugiej strony, gdyby ktoś spojrzał na Lei, dałby jej jakieś trzynaście... góra czternaście lat, lol. Możliwe, że koleś był z jej rocznika, ale z klasy B. Różne rzeczy się działy.
— D-dzień dobry! — zmieszana uśmiechnęła się do opiekuna, którego dopiero teraz zauważyła. Jeszcze nie zaczęła projektu, a już zaliczyła jakąś wtopę. Boże, ona naprawdę musiała być dzieckiem Życiowego Pecha (Conrada) i Wiecznego Przypału (Jonny). Z czego robienie z siebie idiotki musiała niewątpliwie odziedziczyć po matce.
Ostrożnie zapukała do drzwi pracowni chemicznej i nie czekając na odpowiedź weszła do środka.
— Cz-cześć — uniosła lekko dłoń witając się z chłopakiem w sali — Czy Ty... emm... Czy my mamy robić razem projekt? — wolała się upewnić, w końcu nie wyglądał na jej równolatka. Z drugiej strony, gdyby ktoś spojrzał na Lei, dałby jej jakieś trzynaście... góra czternaście lat, lol. Możliwe, że koleś był z jej rocznika, ale z klasy B. Różne rzeczy się działy.
— D-dzień dobry! — zmieszana uśmiechnęła się do opiekuna, którego dopiero teraz zauważyła. Jeszcze nie zaczęła projektu, a już zaliczyła jakąś wtopę. Boże, ona naprawdę musiała być dzieckiem Życiowego Pecha (Conrada) i Wiecznego Przypału (Jonny). Z czego robienie z siebie idiotki musiała niewątpliwie odziedziczyć po matce.
Kakuei Fuse-Liang
Fresh Blood Lost in the City
Re: [LICEUM] Sala Chemiczna / Laboratorium
Pią Gru 21, 2018 8:54 pm
Pią Gru 21, 2018 8:54 pm
Projekt plus szkoła, takie równanie w głowie Fuse dawał wizytę w placówce, do której uczęszczał. Nie spodziewał się, że przyjdzie mu działanie w grupie. Dawno nie pracował nad czymś wspólnym, więc trochę się obawiał, że nie potrafił z nimi znaleźć wspólnego języka i ich praca będzie szła ociężale. Najwyżej z kimś innym zrobi projekt, pomyślał przez chwilę i wszedł do środka. Rozejrzał się po holu. Dostał informację, że ma przyjść do sali chemicznej i tam zaczął, tylko teraz pytanie. Gdzie jest sala chemiczna! Podszedł do dyżurki zapytał kobietę w średnim wieku jak dotrzeć o wspomnianej wcześniej sali. Kobieta była bardzo miła i nawet go zaprowadziła.
Gdy dotarł pod odpowiednie drzwi podziękował pracownikowi szkoły. Najpierw zapukał do drzwi i wszedł do środka.
- Dzień dobry - odezwał się i postawił swoją torbę na jednej z ławek przy ścianie. Przed sobą zobaczył dwójkę innych uczniów. Cicho westchnął i podszedł do nich, aby dowiedzieć się czy akurat z nimi będzie robił projekt - Cześć, to będę z wami realizował projekt?- posłał obojgu lekki uśmiech.
Gdy dotarł pod odpowiednie drzwi podziękował pracownikowi szkoły. Najpierw zapukał do drzwi i wszedł do środka.
- Dzień dobry - odezwał się i postawił swoją torbę na jednej z ławek przy ścianie. Przed sobą zobaczył dwójkę innych uczniów. Cicho westchnął i podszedł do nich, aby dowiedzieć się czy akurat z nimi będzie robił projekt - Cześć, to będę z wami realizował projekt?- posłał obojgu lekki uśmiech.
Jackdaw
Fresh Blood Lost in the City
Re: [LICEUM] Sala Chemiczna / Laboratorium
Nie Gru 23, 2018 12:42 am
Nie Gru 23, 2018 12:42 am
Jego projektowi partnerzy zjawili się na sali całkiem szybko. North zdążył się już jako tako rozłożyć, gdy przekroczyli próg sali, momentalnie się z nim witając. Podniósł więc głowę znad potencjalnego planu, który właśnie rozrysowywał i wstał z krzesła z wręcz przyklejonym do twarzy wesołym uśmiechem. Nieśmiała dziewczyna, lepiej było nie ingerować jakoś szczególnie w jej sferę osobistą, w końcu nie chciał jej wystarczyć już na start.
— Cześć. Trafiłaś idealnie. North Callahan, ale możesz mi mówić Jackdaw — puścił jej oczko zaraz po tym zwracając się w stronę drugiego z uczniów, do którego wyciągnął rękę.
— My się chyba gdzieś już spotkaliśmy? Niewiele w tej szkole białowłosych czupryn, a bez wątpienia nie jesteś Saturnem Blackiem, więc musiałeś mignąć mi gdzieś na korytarzu — zagadał by jakoś zacząć całą rozmowę. W końcu trzeba było jakoś sprawić, by wszystko ruszyło do przodu. Zależało mu na tym, by wszyscy członkowie jego grupy czuli się w miarę komfortowo. Dzięki temu wszystko powinno iść dużo sprawniej, a siedzenie tu zbyt długo było ostatnią rzeczą na jaką miał ochotę.
— Powtarzając do znudzenia te same zasady. Nie wyciągamy niczego sami, nosimy rękawiczki, fartuchy i gogle ochronne, nie pijemy ani nie oblewamy się żadnym z roztworów, nie wynosimy sprzętu, a w razie jakichkolwiek pytań czy kłopotów kierujemy się do opiekuna, który również może udostępnić nam wszelkie zamknięte w szafkach roztwory. Wiecie mam nadzieję jaki właściwie wykonujemy projekt? — zaśmiał się nieznacznie rozbawiony, zaraz rzucając im bardziej poważne spojrzenie. No bo serio. Wiedzieli, nie?
— Cześć. Trafiłaś idealnie. North Callahan, ale możesz mi mówić Jackdaw — puścił jej oczko zaraz po tym zwracając się w stronę drugiego z uczniów, do którego wyciągnął rękę.
— My się chyba gdzieś już spotkaliśmy? Niewiele w tej szkole białowłosych czupryn, a bez wątpienia nie jesteś Saturnem Blackiem, więc musiałeś mignąć mi gdzieś na korytarzu — zagadał by jakoś zacząć całą rozmowę. W końcu trzeba było jakoś sprawić, by wszystko ruszyło do przodu. Zależało mu na tym, by wszyscy członkowie jego grupy czuli się w miarę komfortowo. Dzięki temu wszystko powinno iść dużo sprawniej, a siedzenie tu zbyt długo było ostatnią rzeczą na jaką miał ochotę.
— Powtarzając do znudzenia te same zasady. Nie wyciągamy niczego sami, nosimy rękawiczki, fartuchy i gogle ochronne, nie pijemy ani nie oblewamy się żadnym z roztworów, nie wynosimy sprzętu, a w razie jakichkolwiek pytań czy kłopotów kierujemy się do opiekuna, który również może udostępnić nam wszelkie zamknięte w szafkach roztwory. Wiecie mam nadzieję jaki właściwie wykonujemy projekt? — zaśmiał się nieznacznie rozbawiony, zaraz rzucając im bardziej poważne spojrzenie. No bo serio. Wiedzieli, nie?
— J-jestem Leilani Cigfran, ale możesz mówić mi... Leilani — odpowiedziała nieco speszona tym całym oczkiem, bo przecież Lei (MIMO WSZYSTKO) nie była przyzwyczajona do zainteresowania płcią przeciwną. Do tego jeszcze palnęła taką głupotę, jak "jestem Leilani, ale mów mi Leilani". Ta dziewczyna naprawdę była przegrywem i nic dziwnego, że nie miała znajomych — M-miło mi Cię poznać, Jackdaw.
I wtedy do sali wszedł Kaku,cały na biało z tymi swoimi białymi włosami, na co dziewczyna zareagowała dość entuzjastycznie, bo rzuciła się mu na szyję piszcząc mu do ucha "CZEŚĆ KAKUŁEJ". No, wesoła była.
— Umm.... robimy wulkan? — uśmiechnęła się niepewna, czy nie pomyliła przypadkiem sal i projektów i w ogóle doczepiła się do jakiegoś obcego chłopaka, a jej prawdziwi projektowi partnerzy czekają gdzieś i narzekają na jej debilizm. Proszę się nie śmiać, to bardzo prawdopodobne.
— Tylko, jest jeden problem... — zaczęła zawstydzona wbijając wzrok w podłogę — Przez ciągłe przeprowadzki z kraju do kraju jakoś nigdy nie miałam okazji robić czegoś takiego...
I wtedy do sali wszedł Kaku,
— Umm.... robimy wulkan? — uśmiechnęła się niepewna, czy nie pomyliła przypadkiem sal i projektów i w ogóle doczepiła się do jakiegoś obcego chłopaka, a jej prawdziwi projektowi partnerzy czekają gdzieś i narzekają na jej debilizm. Proszę się nie śmiać, to bardzo prawdopodobne.
— Tylko, jest jeden problem... — zaczęła zawstydzona wbijając wzrok w podłogę — Przez ciągłe przeprowadzki z kraju do kraju jakoś nigdy nie miałam okazji robić czegoś takiego...
Kakuei Fuse-Liang
Fresh Blood Lost in the City
Re: [LICEUM] Sala Chemiczna / Laboratorium
Czw Gru 27, 2018 6:49 pm
Czw Gru 27, 2018 6:49 pm
Musiał załapać pierwszy kontakt z osobami z grupy przy robieniu projektu, więc musiał jakoś dobrze wypaść. Co najważniejsze zacząć z nimi rozmowę. Kątem oka spojrzał się na dziewczynę, która zaczęła swoje przywitanie w nieśmiały sposób. To przypomniało mu jak zachowywał się po wyjściu z pokoju na zewnątrz i pierwsze zawarcie znajomości po roku. Lekko uśmiechnął się do niej, czekając na swoją kolei przywitania się z Northem. Wyciągnął w jego stronę rękę, aby uścisnąć dłoń - Być może. Tak, w Kanadzie nie ma za dużo osób, które zmieniają kolor włosów, akurat na biały. Nawet nie jestem podobny do niego - lekko się uśmiechnął i cicho się zaśmiał, na myśl o porównywaniu siebie do Saturna Blacka. Cóż za komizm. Wysłuchał uważnie instrukcji chłopaka, aby przypadkiem nic ważnego nie umknęło Fuse.
Jeszcze przed powtórzeniem w skróconej wersji regulaminu przez Jackdawa, Kaku został "zaatakowany" przez Lei. Przytulił ją, obejmując swoimi chudymi ramionami - też się cieszę, że cię widzę - odparł na jej szeptanie do ucha i posłał jej lekki uśmiech. Przez chwilę nie mógł uwierzyć, że to co słyszał wcześniej to była Lei. Przy Northcie zachowywała się inaczej, a przy nim również inaczej? To było zastanawiające jej postępowanie, ale pewnie się zachowywała, że go w pewnym stopniu znała, a ich nowego kolegi nie. Czasem jego mózg wpada na sensowne wytłumaczenia sytuacji.
- Tak, będziemy robić makietę wulkanu- odparł i spojrzał się raz to na Northa raz na Lei czy dobrze odpowiedział. Jeśli nie to za chwilę zapadnie się pod ziemię.
Jeszcze przed powtórzeniem w skróconej wersji regulaminu przez Jackdawa, Kaku został "zaatakowany" przez Lei. Przytulił ją, obejmując swoimi chudymi ramionami - też się cieszę, że cię widzę - odparł na jej szeptanie do ucha i posłał jej lekki uśmiech. Przez chwilę nie mógł uwierzyć, że to co słyszał wcześniej to była Lei. Przy Northcie zachowywała się inaczej, a przy nim również inaczej? To było zastanawiające jej postępowanie, ale pewnie się zachowywała, że go w pewnym stopniu znała, a ich nowego kolegi nie. Czasem jego mózg wpada na sensowne wytłumaczenia sytuacji.
- Tak, będziemy robić makietę wulkanu- odparł i spojrzał się raz to na Northa raz na Lei czy dobrze odpowiedział. Jeśli nie to za chwilę zapadnie się pod ziemię.
Jackdaw
Fresh Blood Lost in the City
Re: [LICEUM] Sala Chemiczna / Laboratorium
Pią Sty 04, 2019 3:31 am
Pią Sty 04, 2019 3:31 am
Ledwo powstrzymał się przed parsknięciem śmiechem. Dziewczyna wyglądała jednak na wystarczająco zestresowaną i zdecydowanie nie zamierzał jej niczego dokładać. Jeszcze nie daj boże zejdzie na zawał i cały projekt szlag trafi. Nie miał aż tyle czasu w życiu, by spotykać się z nimi pięćdziesiąt tysięcy razy.
— W porządku, Leilani — uśmiechnął się w ten standardowy czarujący sposób, gdy chciał komuś przekazać, że w jego towarzystwie może czuć się bezpiecznie i obrócił się w kierunku Kakueia, którego dziewczyna najwidoczniej znała.
"Nawet nie jestem podobny do niego."
— Zdecydowanie nie — parsknął cicho, mając mimo wszystko nadzieję, że nie urazi chłopaka swoim szczerym komentarzem. Niemniej różnili się absolutnie wszystkim za wyjątkiem koloru włosów. Wzrostem, budową, fryzurą, kolorem oczu i przede wszystkim ubiorem. Nie żeby było w tym coś złego.
Co nie zmieniało faktu, że nie był w jego typie.
— Wulkan, wulkan. Bawiłaś się w gimnazjum w budowanie makiet? Musieliście mieć coś takiego. A nawet jeśli nie, to bardzo proste. Zaczniemy od uformowania wulkanu z masy papierowej. Ktoś z was przejawia szczególny talent plastyczny, dzięki któremu pomaluje go potem w ładny realistyczny sposób? Zaoszczędzilibyśmy nieco czasu.
— W porządku, Leilani — uśmiechnął się w ten standardowy czarujący sposób, gdy chciał komuś przekazać, że w jego towarzystwie może czuć się bezpiecznie i obrócił się w kierunku Kakueia, którego dziewczyna najwidoczniej znała.
"Nawet nie jestem podobny do niego."
— Zdecydowanie nie — parsknął cicho, mając mimo wszystko nadzieję, że nie urazi chłopaka swoim szczerym komentarzem. Niemniej różnili się absolutnie wszystkim za wyjątkiem koloru włosów. Wzrostem, budową, fryzurą, kolorem oczu i przede wszystkim ubiorem. Nie żeby było w tym coś złego.
Co nie zmieniało faktu, że nie był w jego typie.
— Wulkan, wulkan. Bawiłaś się w gimnazjum w budowanie makiet? Musieliście mieć coś takiego. A nawet jeśli nie, to bardzo proste. Zaczniemy od uformowania wulkanu z masy papierowej. Ktoś z was przejawia szczególny talent plastyczny, dzięki któremu pomaluje go potem w ładny realistyczny sposób? Zaoszczędzilibyśmy nieco czasu.
Kakuei Fuse-Liang
Fresh Blood Lost in the City
Re: [LICEUM] Sala Chemiczna / Laboratorium
Nie Sty 06, 2019 5:46 pm
Nie Sty 06, 2019 5:46 pm
Po usłyszeniu parsknięcia Northa, białowłosy lekko uśmiechnął się do niego. To miało znaczyć, że nie uraził go. Przecież nie będą się siebie nawzajem okłamywać. Fuse bardzo się rożni od Saturna Blacka, praktycznie wszystkim. Na samą myśl o tym, że miałby być kopią Saturna cicho się zaśmiał. Z przyzwyczajenia zakrył dłonią usta. Robił tak, ponieważ dawno przy nikim się nie śmiał ani szczerze się nie uśmiechał, wolał obejść się od jakichkolwiek komentarzy na temat jego uśmiechu albo uśmiechu.
- Um... Mogę spróbować pomalować wulkan tak, aby wyglądał realistycznie ale... Słyszałem, że wulkan też można zrobić z masy solnej - podrapał się po karku. Od dawna tak swobodnie się nie wypowiadał, aż w pewnym momencie poczuł się nieswojo. - T-Tak, przynajmniej kojarzę... - wydukał jeszcze na koniec, czując jak język mu się plącze po powiedzeniu każdego słowa.
- Um... Mogę spróbować pomalować wulkan tak, aby wyglądał realistycznie ale... Słyszałem, że wulkan też można zrobić z masy solnej - podrapał się po karku. Od dawna tak swobodnie się nie wypowiadał, aż w pewnym momencie poczuł się nieswojo. - T-Tak, przynajmniej kojarzę... - wydukał jeszcze na koniec, czując jak język mu się plącze po powiedzeniu każdego słowa.
Nie no, jeśli ktoś miał schodzić na zawał, to najprędzej jej tatuś, gdyby tylko dowiedział się co młoda wyprawia, ale zostawmy teraz ten temat. Najważniejsze, że uśmiech Northa (swoją drogą, rozpływający, gdyby nie to, że miała uraz do facetów, to nawet by zaczęła go kraszować, czy coś) Leilani już tak mocno się nie stresowała i mogła w miarę spokojnie podejść do projektu.
— W Finlandii powiedzieli mi, że robią wulkany w starszych klasach. Gdy przeniosłam się do Stanów, większość miała to już za sobą — wyjaśniła z uśmiechem. Jeszcze tego brakowało, by wziął ją za kompletną idiotkę i lenia. Nawet jeśli bardzo się to nie mijało się z prawdą. Trzeba wyjść na porządną dziewczynę!
— Ja chcę malować, proszęproszęproszę, umiem w realizm, naprawdę — rzuciła Kaku błagalne spojrzenie, gotowa wyciągnąć swoje rysunki i prezentować pozostałej dwójce, gdyby jej nie uwierzyli na słowo.
— W Finlandii powiedzieli mi, że robią wulkany w starszych klasach. Gdy przeniosłam się do Stanów, większość miała to już za sobą — wyjaśniła z uśmiechem. Jeszcze tego brakowało, by wziął ją za kompletną idiotkę i lenia. Nawet jeśli bardzo się to nie mijało się z prawdą. Trzeba wyjść na porządną dziewczynę!
— Ja chcę malować, proszęproszęproszę, umiem w realizm, naprawdę — rzuciła Kaku błagalne spojrzenie, gotowa wyciągnąć swoje rysunki i prezentować pozostałej dwójce, gdyby jej nie uwierzyli na słowo.
Jackdaw
Fresh Blood Lost in the City
Re: [LICEUM] Sala Chemiczna / Laboratorium
Czw Sty 17, 2019 8:47 am
Czw Sty 17, 2019 8:47 am
Chłopak spojrzał od jednego do drugiego, widząc swoistą walkę o wulkan. Spodziewał się, że nikt nie będzie zbyt chętny, a tu taki konflikt. Postukał kilkakrotnie butem w podłogę. Jeśli mieli wybierać między "mogę spróbować", a "umiem w realizm", odpowiedź nasuwała mu się sama niemalże od razu. Z drugiej strony to tylko zabawa. Ciężko było traktować na poważnie podobny projekt i szukać w nim sensu życia. A co jeśli białowłosy Azjata, którego imienia kompletnie nie kojarzył, był niespełnionym artystą? Musisz rozegrać to w sprytny sposób Kawko.
— Jeśli obojgu wam bardzo zależy, możecie się tym zająć razem. I tak dopóki nie ulepimy samego wulkanu niezbyt będziecie mieli co malować. Proponuję zrobić makietę na kwadracie, a nie prostokącie jak to robią na filmach. Oszczędzimy miejsce, czas i materiały.
Resztę musieli dogadać między sobą. Na ten moment Jackdaw skupił się na zbieraniu materiałów - i komentowaniu ich słów rzecz jasna. Podzielność uwagi ważna rzecz, Callahan.
— Mieszkałaś w Finlandii? Zazdroszczę. Mam tam podobno jakąś dalszą rodzinę, ale nigdy tam nie byłem.
— Jeśli obojgu wam bardzo zależy, możecie się tym zająć razem. I tak dopóki nie ulepimy samego wulkanu niezbyt będziecie mieli co malować. Proponuję zrobić makietę na kwadracie, a nie prostokącie jak to robią na filmach. Oszczędzimy miejsce, czas i materiały.
Resztę musieli dogadać między sobą. Na ten moment Jackdaw skupił się na zbieraniu materiałów - i komentowaniu ich słów rzecz jasna. Podzielność uwagi ważna rzecz, Callahan.
— Mieszkałaś w Finlandii? Zazdroszczę. Mam tam podobno jakąś dalszą rodzinę, ale nigdy tam nie byłem.
Kakuei Fuse-Liang
Fresh Blood Lost in the City
Re: [LICEUM] Sala Chemiczna / Laboratorium
Czw Sty 17, 2019 8:20 pm
Czw Sty 17, 2019 8:20 pm
Kiedy dziewczyna trochę naskoczyła na niego, mówiąc że chce robić to co on, w pierwszej chwili chciał się zgodzić na to, aby to ona zajęła się malowaniem wulkanu. Jednakże wstrzymał się i wysłuchał komentarza Callahana. To co on powiedział miało dużo sensu. Trzeba pójść na kompromis, a przynajmniej spróbować.
- A nie możemy tego robić Lei wspólnie? Przynajmniej będziemy mieli oboje coś do zrobienia, bo jeśli przydzielmy każdemu po jednym zadaniu to... Zastanawiam się co ja będę robił - podrapał się po karku, rozglądając się co do tej pory mają. W sumie to nic nie mieli, tylko zaczęli coś wspólnie planować. Jeśli North zajmie się planowaniem i zbieraniem materiałów, Lei malowaniem wulkanu, to co będzie miał do roboty Fuse? Chyba nic. Tak mu się wydawało. Do tego projektu są bardziej potrzebne dwie osoby, a nie trzy... Przeszło mu przez myśl, czując przy tym trochę niezręcznie.
- A nie możemy tego robić Lei wspólnie? Przynajmniej będziemy mieli oboje coś do zrobienia, bo jeśli przydzielmy każdemu po jednym zadaniu to... Zastanawiam się co ja będę robił - podrapał się po karku, rozglądając się co do tej pory mają. W sumie to nic nie mieli, tylko zaczęli coś wspólnie planować. Jeśli North zajmie się planowaniem i zbieraniem materiałów, Lei malowaniem wulkanu, to co będzie miał do roboty Fuse? Chyba nic. Tak mu się wydawało. Do tego projektu są bardziej potrzebne dwie osoby, a nie trzy... Przeszło mu przez myśl, czując przy tym trochę niezręcznie.
A nie lepiej po prostu rzucić się na siebie nawzajem i zrobić pojedynek na gołe klaty, w którym zwycięzca zgarnia malowanie wulkanu? I tak nikt nie zauważyłby niczego nieprzyzwoitego, Leilani była płaska jak deska, zatem stanik potrzebny był jej tak, jak Chesterowi Heachthinghearnowi buty do biegania. Co najwyżej podniosłyby się głosu oburzenia, że Kaku bije kilkulatkę.
— Meh, dobra. Ale jak zepsujesz swoją część, to wysmaruję Cię farbą. — zagroziła wbijając palec w brzuch Chińczyka. Niech sobie nie myśli, że pozwoli na to, by część plastyczna była nieestetyczna. O nie, nie ma mowy o pomalowaniu wulkanu "byle jak", gdy Cigfran brała udział w projekcie.
— Oczywiście, w połowie jestem Finką. — odparła dumnie. — Oh, żałuj, że Cię tam nie było! Chodzimy w strojach kąpielowych, gdy na zewnątrz jest minus dwadzieścia stopni i słuchamy do tego relaksującej muzyki w postaci metalu. A naszym narodowym sportem jest kalsarikännit, czyli samotne picie alkoholu w bieliźnie.
To było oczywiste wyolbrzymienie stereotypów o Finach, dlatego też miała nadzieję, że zrozumieją żart. W przeciwnym razie czekają ją niewygodne tłumaczenia z rzekomego alkoholizmu i niedbania o swoje zdrowie. A przecież Lei była jednym z największych zmarzluchów w Kanadzie! To najwidoczniej australijskie geny jej ojca ciągnęły ją do ciepełka.
— Będziemy sami robić masę papierową? — zapytała Northa, którego uważała za lidera całego projektu. W końcu był najwyższy z nich, o!
— Meh, dobra. Ale jak zepsujesz swoją część, to wysmaruję Cię farbą. — zagroziła wbijając palec w brzuch Chińczyka. Niech sobie nie myśli, że pozwoli na to, by część plastyczna była nieestetyczna. O nie, nie ma mowy o pomalowaniu wulkanu "byle jak", gdy Cigfran brała udział w projekcie.
— Oczywiście, w połowie jestem Finką. — odparła dumnie. — Oh, żałuj, że Cię tam nie było! Chodzimy w strojach kąpielowych, gdy na zewnątrz jest minus dwadzieścia stopni i słuchamy do tego relaksującej muzyki w postaci metalu. A naszym narodowym sportem jest kalsarikännit, czyli samotne picie alkoholu w bieliźnie.
To było oczywiste wyolbrzymienie stereotypów o Finach, dlatego też miała nadzieję, że zrozumieją żart. W przeciwnym razie czekają ją niewygodne tłumaczenia z rzekomego alkoholizmu i niedbania o swoje zdrowie. A przecież Lei była jednym z największych zmarzluchów w Kanadzie! To najwidoczniej australijskie geny jej ojca ciągnęły ją do ciepełka.
— Będziemy sami robić masę papierową? — zapytała Northa, którego uważała za lidera całego projektu. W końcu był najwyższy z nich, o!
Jackdaw
Fresh Blood Lost in the City
Re: [LICEUM] Sala Chemiczna / Laboratorium
Nie Sty 20, 2019 11:13 pm
Nie Sty 20, 2019 11:13 pm
North nie ingerował nijak w ich wymianę zdań. Było mu absolutnie wszystko jedno jak to rozwiążą. W razie gdyby chcieli zacząć się bić i tak pewnie szanse byłyby dość wyrównane. Zresztą opiekun z pewnością doskonale poradziłby sobie z rozdzieleniem tej dwójki bez konieczności ingerencji ze strony Callahana. Nawet jeśli doskonale potrafił zgrywać bohatera, zdecydowanie nie zamierzał się ładować w jakiekolwiek konflikty i udawać, że jakkolwiek go to interesuje albo się o kogoś martwi. Zwłaszcza, że ani jedno, ani drugie nie miało mu zbyt wiele do zaoferowania w zamian.
Zareagował dopiero na żart o Finach. Chyba żart.
— Brzmi świetnie. I jeździcie na niedźwiedziach polarnych, a zamiast psów hodujecie w domach foki?
Chociaż chodzenie w kostiumach kąpielowych przy tak niskich temperaturach akurat mogłoby okazać się prawdą. Kto wie, może nawet faktycznie odłożyłby nieco pieniędzy i pojechał tam w odwiedziny. Gorzej jeśli to jemu kazaliby chodzić w samych bokserkach. Zdecydowanie nie znosił zbyt dobrze niskich temperatur.
— Tak. Nie jest to szczególnie trudne, więc na razie mi z tym pomożecie, zanim zabierzecie się za wybieranie farb — gruba sterta gazet uderzyła z głuchym hukiem o stolik.
— Bierzecie po jednej stronie, pocieracie o siebie jej brzegami tak długo, aż zrobi się miękka i odkładacie na bok — zademonstrował na jednym z kawałków papieru, trąc nim o siebie tak długo, aż utracił w sporej mierze na twardości — wszystko jasne? To do dzieła.
Zareagował dopiero na żart o Finach. Chyba żart.
— Brzmi świetnie. I jeździcie na niedźwiedziach polarnych, a zamiast psów hodujecie w domach foki?
Chociaż chodzenie w kostiumach kąpielowych przy tak niskich temperaturach akurat mogłoby okazać się prawdą. Kto wie, może nawet faktycznie odłożyłby nieco pieniędzy i pojechał tam w odwiedziny. Gorzej jeśli to jemu kazaliby chodzić w samych bokserkach. Zdecydowanie nie znosił zbyt dobrze niskich temperatur.
— Tak. Nie jest to szczególnie trudne, więc na razie mi z tym pomożecie, zanim zabierzecie się za wybieranie farb — gruba sterta gazet uderzyła z głuchym hukiem o stolik.
— Bierzecie po jednej stronie, pocieracie o siebie jej brzegami tak długo, aż zrobi się miękka i odkładacie na bok — zademonstrował na jednym z kawałków papieru, trąc nim o siebie tak długo, aż utracił w sporej mierze na twardości — wszystko jasne? To do dzieła.
Kakuei Fuse-Liang
Fresh Blood Lost in the City
Re: [LICEUM] Sala Chemiczna / Laboratorium
Wto Sty 22, 2019 3:50 pm
Wto Sty 22, 2019 3:50 pm
Lei mogła się zgodzić na jego propozycję albo ją odrzucić i powiedzieć „Nie. Wolę sama to zrobić, bo jestem dobra w tym fachu”. Mówi się trudno, najwyżej zająłby się czymś innym albo North coś by wyznaczył mu do roboty.
Z tych ogłupiających myśli wyrwało go dźgnięcie palcem w brzuch. Odruchowo skulił się do przodu, zasłaniając rękoma zaatakowaną część swojego ciała. Cicho jęknął i przez chwilę chciał zebrać jakiekolwiek informacje, aby coś powiedzieć.
- N-najwyżej wyjdę stąd, jakby uczestniczył w jakimś festiwalu kolorów, jeśli wysmarujesz mnie farbą- neutralnie skomentował groźbę dziewczyny. Jeśli nie wyjdzie mu jego część, to najwyżej odsunie się od tego projektu albo spróbuje to poprawić. Na myśl o tym przypomniał sobie zajęcia plastyczne w gimnazjum. To była świetna zabawa. A najlepiej było wtedy, jak któryś z uczniów urządził bitwę na farbę. Zamiast malować coś ubabrali się wszyscy farbą i dostali ochrzan od nauczyciela prowadzącego, który zarządził, że wszyscy natychmiast mają się umyć i przyjść czyści na jego zajęcia, bo nie będzie tego tolerował. To były świetne czasy. Następnie usłyszał stereotypy o Finach. Ciekawe. W sumie Chińczycy też mieli swoje stereotypy, ale North pewnie dowiedział się jakimś sposobem skąd Kakuei pochodzi, więc nie musiał się o to pytać.
Gdy duża sterta gazet wylądowała na stoliku Fuse przymrużył oczy w ułamku sekundy. Nie lubił jak ktoś wali o meble. To wywołało u niego reakcje obronną. Następnie przyjrzał się Callhanowi jak pokazuje im jak mają to zrobić. Wulkan z gazet? Niech będzie, czemu nie. Wziął jedną stronę gazety i zaczął trzeć o wzajemne brzegi. Nic nie odparł, tylko od razu wziął się do pracy.
Z tych ogłupiających myśli wyrwało go dźgnięcie palcem w brzuch. Odruchowo skulił się do przodu, zasłaniając rękoma zaatakowaną część swojego ciała. Cicho jęknął i przez chwilę chciał zebrać jakiekolwiek informacje, aby coś powiedzieć.
- N-najwyżej wyjdę stąd, jakby uczestniczył w jakimś festiwalu kolorów, jeśli wysmarujesz mnie farbą- neutralnie skomentował groźbę dziewczyny. Jeśli nie wyjdzie mu jego część, to najwyżej odsunie się od tego projektu albo spróbuje to poprawić. Na myśl o tym przypomniał sobie zajęcia plastyczne w gimnazjum. To była świetna zabawa. A najlepiej było wtedy, jak któryś z uczniów urządził bitwę na farbę. Zamiast malować coś ubabrali się wszyscy farbą i dostali ochrzan od nauczyciela prowadzącego, który zarządził, że wszyscy natychmiast mają się umyć i przyjść czyści na jego zajęcia, bo nie będzie tego tolerował. To były świetne czasy. Następnie usłyszał stereotypy o Finach. Ciekawe. W sumie Chińczycy też mieli swoje stereotypy, ale North pewnie dowiedział się jakimś sposobem skąd Kakuei pochodzi, więc nie musiał się o to pytać.
Gdy duża sterta gazet wylądowała na stoliku Fuse przymrużył oczy w ułamku sekundy. Nie lubił jak ktoś wali o meble. To wywołało u niego reakcje obronną. Następnie przyjrzał się Callhanowi jak pokazuje im jak mają to zrobić. Wulkan z gazet? Niech będzie, czemu nie. Wziął jedną stronę gazety i zaczął trzeć o wzajemne brzegi. Nic nie odparł, tylko od razu wziął się do pracy.
— Wierz mi, Kakuś, gdy z Tobą skończę, będziesz chciał, żeby to wyglądało jakbyś wracał z jakiegoś festiwalu kolorów. — puściła Chińczykowi oczko uśmiechając się, żeby przypadkiem nie odebrał tego jako prawdziwej groźby i nie polazł do Cadogana na skargę. Mało to miała w życiu przypałów? Jak nie ćpa po kiblach, to znowu grozi chłopcom z krainy ryżem i plastikiem płynącej, do tego łamie przepisy drogowe wsiadając za kółko bez towarzyszącej jej osoby dorosłej, która ma prawo jazdy od co najmniej czterech lat, nie mówiąc już o nagminnym przekraczaniu prędkości. Ciekawe, co odwali za miesiąc? Okaże się, że jest córką australijskiego seryjnego mordercy?
— Mm, jasne. — odpowiedziała zabierając jedną trzecią stosiku dla siebie, by spokojnie na boku zająć się swoją robotą. A szło jej całkiem szybko, jak na osobę, która przy okazji jeszcze te gazety czytała, w nadziei, że gdzieś pojawi się wzmianka o tamtej Halloweenowej nocy, kiedy to w asyście policji zostali wyprowadzeni ze szkoły. Gdyby na nią natrafiła, zaczęłaby się histerycznie śmiać. Na (nie)szczęście musiała zadowolić się horoskopami, uśmiechając się, gdy czytała te brednie. Swoją drogą, jej znak zodiaku był bardzo adekwatny do jej osobowości; była w końcu spod raka. Nic dziwnego, że przebywanie w jej towarzystwie bywało bardzo kancerogenne.
— Gotowe. — dołożyła swój stosik miękkich gazet na kupkę przygotowaną przez chłopaków. — To co teraz?
— Mm, jasne. — odpowiedziała zabierając jedną trzecią stosiku dla siebie, by spokojnie na boku zająć się swoją robotą. A szło jej całkiem szybko, jak na osobę, która przy okazji jeszcze te gazety czytała, w nadziei, że gdzieś pojawi się wzmianka o tamtej Halloweenowej nocy, kiedy to w asyście policji zostali wyprowadzeni ze szkoły. Gdyby na nią natrafiła, zaczęłaby się histerycznie śmiać. Na (nie)szczęście musiała zadowolić się horoskopami, uśmiechając się, gdy czytała te brednie. Swoją drogą, jej znak zodiaku był bardzo adekwatny do jej osobowości; była w końcu spod raka. Nic dziwnego, że przebywanie w jej towarzystwie bywało bardzo kancerogenne.
— Gotowe. — dołożyła swój stosik miękkich gazet na kupkę przygotowaną przez chłopaków. — To co teraz?
Strona 1 z 3 • 1, 2, 3
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach