▲▼
Strona 1 z 2 • 1, 2
To było najgorsze co mogło do niego przyjść. Wiadomość od matki, że tego i tego dnia będzie miało miejsce spotkanie rodzinne z okazji... Właśnie nie mógł uwierzyć z jakiej ]okazji ma się odbyć to spotkanie. Nigdy nie spodziewał się, że jego rodzice wpadną na taki głupi pomysł. Z tego co wiedział, to mało osób z jego rodziny jeszcze uczęszczało do szkoły, a większość już pracowała. Znowu robią mi jakąś łaskę albo chcą pochwalić się mną przed resztą rodziny! Z tego całego oburzenia przygryzł dolną wargę i szedł przez budynek lotniska w Nanjing. Gdyż ten cały cyrk ma odbyć się w domu jakiejś ciotki, której prawdopodobnie i tak jej nie znał. Po chwili sprawdził czy pod dany adres jedzie jakiś autobus albo można podjechać metrem. Po paru kliknięciach w ekran telefonu okazało się, że tam tylko przejeżdża autobus. Miał jeszcze dwadzieścia minut od odjazdu, więc poszedł do pobliskiej kawiarni i kupił sobie dużą kawę na wynos. Potem poszedł do transportu publicznego. Usiadł z tyłu na wolnym siedzeniu przy oknie, kładąc plecak na kolanach. Wyciągnął telefon i słuchawki z kieszonki i włączył losową play listę. Dzisiaj najchętniej to by nigdzie nie wychodził, ale z drugiej strony nie byłoby uczciwe, żeby wystawił swoją rodzinę.
Po piętnastu minutach jazdy wysiadł przed sporym domem i zadzwonił dzwonkiem. Po przedstawieniu się mógł wejść do środka. Przywitał się z ciotką i później od razu poszedł do wskazanego przed nią pokoju, w którym pewnie będzie nocował jedną noc. Jego sypialnia znajdowała się na parterze. Obok schodów na drugie piętro. Po wejściu do elegancko urządzonych czterech ścian zamknął za sobą drzwi i położył się na łóżku. Zakrywając sobie twarz rękoma.
Po piętnastu minutach jazdy wysiadł przed sporym domem i zadzwonił dzwonkiem. Po przedstawieniu się mógł wejść do środka. Przywitał się z ciotką i później od razu poszedł do wskazanego przed nią pokoju, w którym pewnie będzie nocował jedną noc. Jego sypialnia znajdowała się na parterze. Obok schodów na drugie piętro. Po wejściu do elegancko urządzonych czterech ścian zamknął za sobą drzwi i położył się na łóżku. Zakrywając sobie twarz rękoma.
Nigdy wcześniej nie była u tej części rodziny. Nic dziwnego, że gdy dziadkowie oświadczyli że mają się spotkać z nieco dalszą rodziną, zareagowała głównie zainteresowaniem. Nie należała do ludzi mających jakiekolwiek problemy z poznawaniem innych. Problemem była jedynie długa podróż z Beijingu. Że też musieli mieszkać tak daleko od stolicy. Pewnie gdyby była z Shanghaiu, nie musiałaby tak strasznie narzekać, a w tym przypadku?
Wzdychała tysiące razy z nudów, jadąc samochodem. Dziadkowie zwracali jej uwagę kilkanaście razy, ale po prostu nie była w stanie się powstrzymać. Była tak znużona że ledwo trzymała się w pionie. Aż w końcu przechyliła się w bok i zasnęła z policzkiem opartym na szybie.
— Yunlei, jesteśmy na miejscu.
— Mmm?
Podniosła nieprzytomny wzrok na swoją babcię i zamrugała kilkakrotnie, zaraz przecierając powieki. Tym razem nie miała na oczach niebieskich soczewek, przez co naturalna czerń wybijała się mocno nadając jej bardziej stereotypowego. Bardziej, bo nadal ogniste włosy wyróżniały się dość mocno na tle spokojnych kreacji dziadków. Wyszła z samochodu starając się zachować przy tym pozory damy z dobrego domu, choć zaspanie nadal robiło swoje. Zostawiła witanie się reszcie rodziny. Sama stała cichutko u ich boku uśmiechając się jedynie, kłaniając i odpowiadając na zadane jej przez nowo poznaną ciotkę pytania.
Wzdychała tysiące razy z nudów, jadąc samochodem. Dziadkowie zwracali jej uwagę kilkanaście razy, ale po prostu nie była w stanie się powstrzymać. Była tak znużona że ledwo trzymała się w pionie. Aż w końcu przechyliła się w bok i zasnęła z policzkiem opartym na szybie.
— Yunlei, jesteśmy na miejscu.
— Mmm?
Podniosła nieprzytomny wzrok na swoją babcię i zamrugała kilkakrotnie, zaraz przecierając powieki. Tym razem nie miała na oczach niebieskich soczewek, przez co naturalna czerń wybijała się mocno nadając jej bardziej stereotypowego. Bardziej, bo nadal ogniste włosy wyróżniały się dość mocno na tle spokojnych kreacji dziadków. Wyszła z samochodu starając się zachować przy tym pozory damy z dobrego domu, choć zaspanie nadal robiło swoje. Zostawiła witanie się reszcie rodziny. Sama stała cichutko u ich boku uśmiechając się jedynie, kłaniając i odpowiadając na zadane jej przez nowo poznaną ciotkę pytania.
Zmęczenie znowu dawało o sobie znać, ucinając sobie krótką drzemkę w swojej gościnniej sypialni. Obudził się po godzinie od przyjazdu z to miejsce. Po przebudzeniu się przetarł swoje zaspane oczy, które wyglądały jak dwie puste studnie. Wstał z łóżka i sięgnął po plecak. Z jego wnętrza wyciągnął swoje ubrania na zmianę, żeby przyzwoicie wyglądać na spotkaniu, która najprawdopodobniej rozpocznie się uroczystą obiadokolacją,. Dżinsy przebrał na czarne spodnie, które podkreślały jego nogi - niestety innych nie miał - i granatową koszulę, która była perfekcyjnie złożona. Zapiął prawie wszystkie guziki, nie zapinając dwóch przy szyi i jednego na dole. Postąpił tak za radą swojego dobrego kolegi, który kiedyś powiedział mu, że ta wygląda dobrze, bo wcześniej wyglądał jak idiota z zapiętymi wszystkimi guzikami. Jeszcze przeczesał parę razy palcami swoje włosy, które błagały się o odświeżenie koloru albo powrotu do swojej naturalnej barwy. Jeszcze z dwa razy przejrzał się w lustrze, które znajdowało się w sypialni. Przed wyjściem założył czarne trampki, które idealnie pasowały do tego stroju. A następnie wyszedł z hol zamykając za sob ą drzwi. Rozejrzał się znużonym wzrokiem i zauważył, że przybyło pasu nowych gości, ale to jeszcze nie była ich cała rodzina. Poszedł do jadalni gdzie był już przyszykowany stół , a pod oknem stal szwedzki stół z różnorodnymi przekąskami i napojami. Wziął jedną filiżankę i nalał sobie filiżankę kawy z kapką mleka. O dziwo zasmakowała mu gorzka kawa. Może w tym domu potrafili przyrządzić dobrą kawę. Po upiciu łyku lekko uśmiechnął się lekko do siebie i niespodziewanie zaczepiła go ciotka od strony matki, która zawsze coś ze sobą przywiezie, kiedy do nich wpadnie. Bardzo ją lubił, więc zaczął z nią rozmowę o różnych tematach.
Stali w wejściu przez dłuższy czas. Jej dziadkowie wyraźnie wzięli sobie za punkt honoru nie tylko wypytanie o wszystkie ostatnie miesiące z życia ciotki, ale też opowiedzieć o samej Yunlei. W przeciągu kilkunastu minut kobieta wiedziała już że Yunlei uczęszcza do Riverdale, jednej z najbardziej prestiżowych szkół w Kanadzie, do której wróciła stosunkowo niedawno by zamieszkać z ojcem, od ponad roku umawia się z Kanadyjczykiem o mało oryginalnym imieniu Mike, ma świetne oceny, bez problemu zdała do następnej klasy i planuje pójście na medycynę, dzięki czemu zasłużyła sobie na miano chluby rodziny. I pewnie stałaby tak jeszcze dłuższą chwilę wysłuchując nieco peszących ją komplementów na własny temat - wcale nie uważała się za taki ósmy cud świata, jaki robili z niej dziadkowie - gdyby kątem oka nie dostrzegła znajomo wyglądającej postaci. Chłopak mignął na tyle szybko, że nie mogła mieć stuprocentowej pewności, ale na jej twarzy wyraźnie pojawiło się zainteresowanie.
— Przepraszam na chwilkę — ukłoniła się nisko i ruszyła w ślad za Kakueiem znajdując go niemalże na końcu pokoju. Teraz mogła mu się przyjrzeć dużo dokładniej, choć umysł płatał jej czasem figle i nadal nie była w stanie stwierdzić czy aby na pewno był tą osobą, za którą go uważała. Czym prędzej podążyła w tamtym kierunku, by najpierw ukłonić się ciotce i przywitać z nią uprzejmie, nim w końcu spojrzała w górę na chłopaka z nieśmiałym uśmiechem.
— Hej przepraszam jeśli się mylę, ale... nie spotkaliśmy się przypadkiem na otwarciu galerii w Riverdale City? — na wszelki wypadek cały czas mówiła po chińsku. Byłoby zwyczajnie dziwnie, gdyby okazało się że to nie on i chłopak kompletnie nie zna angielskiego. Zapadłaby się pod ziemię.
— Przepraszam na chwilkę — ukłoniła się nisko i ruszyła w ślad za Kakueiem znajdując go niemalże na końcu pokoju. Teraz mogła mu się przyjrzeć dużo dokładniej, choć umysł płatał jej czasem figle i nadal nie była w stanie stwierdzić czy aby na pewno był tą osobą, za którą go uważała. Czym prędzej podążyła w tamtym kierunku, by najpierw ukłonić się ciotce i przywitać z nią uprzejmie, nim w końcu spojrzała w górę na chłopaka z nieśmiałym uśmiechem.
— Hej przepraszam jeśli się mylę, ale... nie spotkaliśmy się przypadkiem na otwarciu galerii w Riverdale City? — na wszelki wypadek cały czas mówiła po chińsku. Byłoby zwyczajnie dziwnie, gdyby okazało się że to nie on i chłopak kompletnie nie zna angielskiego. Zapadłaby się pod ziemię.
Rozmowa ciotką była całkiem przyjemna. Jak to zwykle wypytywała go o szkołę i o oceny, czy zdał do następnej klasy. Na wszystkie te pytanie odpowiadał pozytywnie i w lekkim uśmiechem. Niestety, niektóre rzeczy musiał zatuszować, odpowiadając kompletnie co innego albo zmyślać, aby później niczego negatywnego nie powiedziała jego rodzicom, którzy jeszcze nie dotarli na miejsce spotkania rodzinnego. O dziwo ciotka zapytała go o jego hobby, o którym wiedzieli nie liczni. Ona jakimś cudem się o tym dowiedziała i bardzo mu dopingowała w tym co robił z swoimi przyjaciółmi i kolegami z poprzedniej szkoły. Czyli mówiąc prościej taniec. Lubił to i w trudnych chwilach dawało mu to radość. Jednak niestety teraz musiał rozczarować swoją rozmówczynię. Gdyż to przestało istnieć, bo kontakt się zerwał. Kobieta w średnim wieku pocieszyła Kaku, a on w tym momencie wziął kolejny łyk kawy. Gdy usłyszał kolejny głos, zerknął w tamtą stronę i trochę w dół i zobaczył Yunlei. Ze zdziwienia zachłysnął się kawą i szybko odstawił filiżankę na szwedzki stół, aby nie rozlać i ciężko przełknął ciecz w ustach. Oczywiście przeprosił ciotkę i teraz musiał to wyjaśnić. Na pewno nie miał zwidów, pomyślał przez chwilę.
- Tak, byłem na otwarciu galerii w Riverdale City- odpowiedział z swoim ojczystym języku i po chwili zmierzył dziewczynę od stóp, aż po głowę - Y-Yunlei... Co ty tutaj robisz?...- później spytał się zdziwiony jej obecnością w takim miejscu. Nie ukrywając, że jej nie znał. Oczywiście, że ją znał, bo raz się spotkali w galerii sztuki w Kanadzie, a teraz tutaj w Chinach. Dodatkowo na spotkaniu rodzinnym... O co tu chodzi?...
- Tak, byłem na otwarciu galerii w Riverdale City- odpowiedział z swoim ojczystym języku i po chwili zmierzył dziewczynę od stóp, aż po głowę - Y-Yunlei... Co ty tutaj robisz?...- później spytał się zdziwiony jej obecnością w takim miejscu. Nie ukrywając, że jej nie znał. Oczywiście, że ją znał, bo raz się spotkali w galerii sztuki w Kanadzie, a teraz tutaj w Chinach. Dodatkowo na spotkaniu rodzinnym... O co tu chodzi?...
Dziewczyna była równie zaskoczona co chłopak. Całkiem dobrze to jednak maskowała, przyuczona przez ojca, że nigdy nie powinna zbyt otwarcie okazywać niektórych swoich emocji. Nic dziwnego, że nawet jeśli początkowo jej oczy nieznacznie się rozszerzyły, zaraz przywołała na usta uśmiech. Szczery uśmiech! Kto jak kto, ale Chen była osobą tak pozytywną, że nawet nie musiała wymuszać na sobie podobnych reakcji.
— Całe szczęście! Już myślałam że się pomyliłam. Chyba zapadłabym się pod ziemię — jęknęła ze szczerym przejęciem, zaraz cicho odchrząkując, by zobaczyła nutkę rozbawienia w oczach ciotki. Zarumieniła się nieco zażenowana, kręcąc głową na boki.
— Przyjechałam tu na zjazd rodzinny. I szczerze mówiąc, jestem w szoku, bo bez urazy... ale jesteś ostatnią osobą, której bym się tu spodziewała! No dobra może nie ostatniej. Pojawienie się tu takiego Artema Domashnikova czy Mercury'ego Blacka byłoby jeszcze bardziej absurdalne... chociaż w sumie ten drugi chyba ma jakieś koreańskie geny... — mamrotała przez chwilę coś do siebie oddając się w pełni własnym rozmyślaniom. Dopiero po kilkunastu sekundach ożywiła się, wracając uwagą do Fuse.
— Tak czy inaczej! Kakuei, dobrze pamiętam? Czy to nie jest przypadkiem japońskie imię? Myślałam że w naszej rodzinie są głównie chińczycy, a mój tato stanowi wyjątek. To ci dopiero.
Roześmiała się cicho, jednocześnie zapisując w pamięci, że gdy tylko znajdzie chwilę wolnego, zadzwoni do swojego rodziciela i poinformuje go o całym zajściu.
— Całe szczęście! Już myślałam że się pomyliłam. Chyba zapadłabym się pod ziemię — jęknęła ze szczerym przejęciem, zaraz cicho odchrząkując, by zobaczyła nutkę rozbawienia w oczach ciotki. Zarumieniła się nieco zażenowana, kręcąc głową na boki.
— Przyjechałam tu na zjazd rodzinny. I szczerze mówiąc, jestem w szoku, bo bez urazy... ale jesteś ostatnią osobą, której bym się tu spodziewała! No dobra może nie ostatniej. Pojawienie się tu takiego Artema Domashnikova czy Mercury'ego Blacka byłoby jeszcze bardziej absurdalne... chociaż w sumie ten drugi chyba ma jakieś koreańskie geny... — mamrotała przez chwilę coś do siebie oddając się w pełni własnym rozmyślaniom. Dopiero po kilkunastu sekundach ożywiła się, wracając uwagą do Fuse.
— Tak czy inaczej! Kakuei, dobrze pamiętam? Czy to nie jest przypadkiem japońskie imię? Myślałam że w naszej rodzinie są głównie chińczycy, a mój tato stanowi wyjątek. To ci dopiero.
Roześmiała się cicho, jednocześnie zapisując w pamięci, że gdy tylko znajdzie chwilę wolnego, zadzwoni do swojego rodziciela i poinformuje go o całym zajściu.
Starał się maskować swoje emocje, ale w ostateczności nie mógł tego dłużej ukrywać, bo spotkanie Yunlei w takim miejscu wybiło go z głównego tematu tej całej imprezy. Kątem oka spojrzał na ciotkę, która była rozbawiona całą ich sytuacją. No cóż nie sądził, że ktoś z szkoły w Kanadzie, później okaże się jakimś krewnym podczas spotkania rodzinnego.
- Nie, nie pomyliłaś się, z resztą ile ludzi w Chinach może mieć białe włosy?... Chyba tylko ja - trochę sztucznie uśmiechnął się wspominając o jej pomyłce. Następnie trochę zignorował jej przemyślenia i wzmiance o znany nazwisku w Kanadzie. Nawet tutaj nie obejdzie się bez wypowiedzenia tego słowa Black. Podniósł głowę do góry nadal nie wierząc, w to co się teraz dzieje. Był w szoku. Wziął głęboki wdech, żeby uporać się z emocjami.
- Tak. To moje imię- potwierdził to co powiedziała dziewczyna. Co świadczyło o tym, że ma dobrą pamięć, chociaż spotkali się tylko jeden raz - Mhm. To jest japońskie imię. Takie dano mi imię ze względu na moją matkę, która jest z pochodzenia japonką - wytłumaczył dlaczego jego imię jest inne i dlaczego nie ma chińskiego imienia. W sumie teraz albo trochę wcześniej spostrzegł, że to imię mu pasuje i teraz nie chciał by go zmieniać na inne.
- Nie, nie pomyliłaś się, z resztą ile ludzi w Chinach może mieć białe włosy?... Chyba tylko ja - trochę sztucznie uśmiechnął się wspominając o jej pomyłce. Następnie trochę zignorował jej przemyślenia i wzmiance o znany nazwisku w Kanadzie. Nawet tutaj nie obejdzie się bez wypowiedzenia tego słowa Black. Podniósł głowę do góry nadal nie wierząc, w to co się teraz dzieje. Był w szoku. Wziął głęboki wdech, żeby uporać się z emocjami.
- Tak. To moje imię- potwierdził to co powiedziała dziewczyna. Co świadczyło o tym, że ma dobrą pamięć, chociaż spotkali się tylko jeden raz - Mhm. To jest japońskie imię. Takie dano mi imię ze względu na moją matkę, która jest z pochodzenia japonką - wytłumaczył dlaczego jego imię jest inne i dlaczego nie ma chińskiego imienia. W sumie teraz albo trochę wcześniej spostrzegł, że to imię mu pasuje i teraz nie chciał by go zmieniać na inne.
— Czy ja wiem, w końcu Luhan też chodził w białych włosach. Biały jest ostatnio całkiem modny, zwłaszcza w całym tym morzu czerni. Mówi ci to rasowy chiński rudzielec, który farbuje się od kilku lat — puściła mu oczko wyraźnie rozbawiona. W końcu oryginalność oryginalnością, ale ludzie bawili się obecnie w przeróżne rzeczy! Niejednokrotnie widziała nawet różowowłose landrynki czy przystojnych, wysokich chińczyków z niebieskimi kosmykami, do których skrycie wzdychała... czemu skrycie? Ze względu na swojego chłopaka oczywiście! Nawet jeśli ostatnio miała wrażenie, że między nimi układa się nieco gorzej, starała się jak mogła by ratować ten rozlatujący się związek. Widziała też, że sam chłopak stara się jak może. Szkoda, że chęci nie zawsze były wystarczające, gdy zaczynało brakować tego czegoś. Na samą myśl nieznacznie przygasła.
Zaraz przybrała jednak uśmiech na nowo, wyraźnie szczęśliwa że udało jej się zapamiętać jego imię.
— Och, rozumiem! Mój tata jest Kanadyjczykiem, a mama była Chinką. Chociaż tak naprawdę trochę z niego oszukany Kanadyjczyk, bo też ma azjatyckie korzenie — szepnęła konspiracyjnie, zaraz zwracając się z uśmiechem w stronę cioci.
— Przepraszam za tę drobną ignorancję ciociu. Naprawdę niecodzienna sytuacja. Mam nadzieję, że zdrowie dopisuje? — zapytała uprzejmie z tą samą ciepłą nutą co zawsze. W końcu nie mogli cały czas ignorować tej biednej kobiety!
Zaraz przybrała jednak uśmiech na nowo, wyraźnie szczęśliwa że udało jej się zapamiętać jego imię.
— Och, rozumiem! Mój tata jest Kanadyjczykiem, a mama była Chinką. Chociaż tak naprawdę trochę z niego oszukany Kanadyjczyk, bo też ma azjatyckie korzenie — szepnęła konspiracyjnie, zaraz zwracając się z uśmiechem w stronę cioci.
— Przepraszam za tę drobną ignorancję ciociu. Naprawdę niecodzienna sytuacja. Mam nadzieję, że zdrowie dopisuje? — zapytała uprzejmie z tą samą ciepłą nutą co zawsze. W końcu nie mogli cały czas ignorować tej biednej kobiety!
-Luhan?- spytał się prosto z mostu, bo nie pierwszy raz słyszał to imię. Chociaż być może nie powinien tego robić, bo to mógł być ktoś dla niech ważny, ale szybko wrócił do tematu farbowania włosów - Tak, ale można farbować również na inny kolor na przykład czerwony, brązowy albo nawet taki morski. Można trochę urozmaicić swoją czarną czuprynę - właśnie, jeśli o tym mowa to musiał najpierw zebrać potrzebne pieniądze i kupić porządną farbę do włosów, aby odświeżyć sobie kolor. Z odrostami nie wyglądał tak fajnie jak na początku. W szczególności, że biały kolor do niego pasuje. Na początku ciężko było się przekonać do tego koloru, ale obecnie nie wyobraża sobie powrotu do naturalnego koloru włosów. Lekko uśmiechnął się o tym, że Yunlei nazwała siebie rasowym chińskim rudzielcem.
- Ech, na całe szczęście, że nikt z mojej bliskiej rodziny nie ma korzeni w kanady albo ja o czymś nie wiem, ale ja do tego kraju pojechałem tylko się uczyć, a co dalej będzie to już nie wiem gdzie. W jakim kraju wyląduje - wzruszył ramionami momentalnie zapominając o ciotce, z którą wcześniej rozmawiał. Od razu ją przeprosił i tak dalej, ale on tylko odpowiedziała Yunlei, że zdrowie jej dopisuje i niczego nie ma się martwić oraz pozwoliła sobie przy obecności dziewczyny wspomnieć o jego niedoszłym hobby, z którym obecnie zerwał kontakt i tego już nie wykonuje. Na wzmiankę o tym trochę się speszył oraz podejrzewał, że Yunlei będzie się dopytywać o co chodzi. Z niej była bardzo ciekawska osoba musiał to sobie przyznać w duchu.
- Ech, na całe szczęście, że nikt z mojej bliskiej rodziny nie ma korzeni w kanady albo ja o czymś nie wiem, ale ja do tego kraju pojechałem tylko się uczyć, a co dalej będzie to już nie wiem gdzie. W jakim kraju wyląduje - wzruszył ramionami momentalnie zapominając o ciotce, z którą wcześniej rozmawiał. Od razu ją przeprosił i tak dalej, ale on tylko odpowiedziała Yunlei, że zdrowie jej dopisuje i niczego nie ma się martwić oraz pozwoliła sobie przy obecności dziewczyny wspomnieć o jego niedoszłym hobby, z którym obecnie zerwał kontakt i tego już nie wykonuje. Na wzmiankę o tym trochę się speszył oraz podejrzewał, że Yunlei będzie się dopytywać o co chodzi. Z niej była bardzo ciekawska osoba musiał to sobie przyznać w duchu.
— Nie znasz Luhana? — dziewczyna roześmiała się wesoło, zupełnie jakby właśnie chłopak opowiedział jeden z lepszych żartów jakie słyszała. Nadal brzmiała jednak uprzejmie, zdecydowanie go nie wyśmiewała. Po co miałaby to robić?
— To ten, który wisi wszędzie w całych Chinach. Reklamuje McDonald's, aparaty fotograficzne, swoje płyty, robi za prezentera... rany czego on nie robi? Jest wszędzie, dziwię się że go nie kojarzysz. Musisz być naprawdę szczególnym przypadkiem jeśli chodzi o zorientowanie w życiu dookoła ciebie. Nawet zagranicą go znają, był kiedyś w EXO. Takim zespole kpopowym — uśmiechnęła się, zaraz żywo zgadzając z jego słowami. Zdecydowanie można było się w końcu farbować na przeróżne kolory. I ludzie nieustannie to robili. Choć jednak większość Chińczyków wybierała bardziej naturalne kolory jak brąz czy blond.
— Czy ja wiem, to nie takie złe. Przynajmniej z łatwością dostałam obywatelstwo i nie muszę się martwić, że zostanę nagle deportowana — w końcu w papierach była Kanadyjką. Mimo to jego nauka bez wątpienia brzmiała niezwykle ciekawie.
— Twoi rodzice pojechali z tobą, czy zostali w Chinach? — zainteresowała się, przechylając głowę w bok. Zaraz po tym wróciła do rozmowy z ciotką, informując ją w formie przypomnienia, że sama również nadal trenuje taniec. Nic dziwnego, że kobieta zaraz zaśmiała się, że Yunlei i Kakuei mogą dawać na rodzinnych zjazdach małe pokazy.
Choć szczerze mówiąc rudowłosa zdecydowanie wolałaby tego uniknąć. Nieco wątpiła że występują do tych samych repertuarów. Później go o to wypyta.
— To ten, który wisi wszędzie w całych Chinach. Reklamuje McDonald's, aparaty fotograficzne, swoje płyty, robi za prezentera... rany czego on nie robi? Jest wszędzie, dziwię się że go nie kojarzysz. Musisz być naprawdę szczególnym przypadkiem jeśli chodzi o zorientowanie w życiu dookoła ciebie. Nawet zagranicą go znają, był kiedyś w EXO. Takim zespole kpopowym — uśmiechnęła się, zaraz żywo zgadzając z jego słowami. Zdecydowanie można było się w końcu farbować na przeróżne kolory. I ludzie nieustannie to robili. Choć jednak większość Chińczyków wybierała bardziej naturalne kolory jak brąz czy blond.
— Czy ja wiem, to nie takie złe. Przynajmniej z łatwością dostałam obywatelstwo i nie muszę się martwić, że zostanę nagle deportowana — w końcu w papierach była Kanadyjką. Mimo to jego nauka bez wątpienia brzmiała niezwykle ciekawie.
— Twoi rodzice pojechali z tobą, czy zostali w Chinach? — zainteresowała się, przechylając głowę w bok. Zaraz po tym wróciła do rozmowy z ciotką, informując ją w formie przypomnienia, że sama również nadal trenuje taniec. Nic dziwnego, że kobieta zaraz zaśmiała się, że Yunlei i Kakuei mogą dawać na rodzinnych zjazdach małe pokazy.
Choć szczerze mówiąc rudowłosa zdecydowanie wolałaby tego uniknąć. Nieco wątpiła że występują do tych samych repertuarów. Później go o to wypyta.
Przez ułamek sekundy wydawało mu się, że powiedział jakąś gafę i po reakcji dziewczyny, będzie chciał zapaść się pod ziemię albo pójść w jakiejś ustronne miejsce i się uspokoić. Jak można było się domyślić jej reakcja o tego gościa była energiczna, jak dalsze jej wyjaśnienia. Najwidoczniej ten rok w Kanadzie i związane z tym przykre doświadczenia wzięły w górę i odizolował się od tego świata, w którym wszyscy żyją, czyli w świecie internetu i śledzeniu słynnych gwiazd np; piosenkarze z k-popu. To była faza wszystkich nastolatków, którzy się z tym zetknęli.
- Rozumiem. Czyli nie niszcząc naszej atmosfery będę musiał wszystko nadrobić w swoim czasie, wszystko związane z celebrytami- lekko się uśmiechnął, aby nie psuć tego wszystkiego co zostało zbudowane podczas ich rozmowy. Rzecz jasna, że korzenie związane z kanadą mogą im ułatwić w dostaniu się do kraju znajdującego po drugiej stronie półkuli ziemskiej,Jednakże jego rodzice mocny na tym trzymali rękę, aby ich syn nie stracił ważności paszportu albo nawet zdobędzie obywatelstwo, jeśli zdecyduje się tam zostać na dłużej. To takie gdybanie, bo na razie nic i nikt tam go nie trzyma. No może oprócz szkoły, którą musi ukończyć. Na myśl o tym bezgłośnie westchnął.
- Tak, to dobrze, a mi wystarczy aktualne paszport, bo jeszcze nie wiem gdzie powędruje po ukończeniu szkoły- powiedział to z niewiarygodną łatwością. Kaku nie był jakąś tam bardzo ambitną osobą, która musi mieć wszystko zaplanowane na już. Po prostu chyba przejął trochę myślenie swojego przyjaciela, który nie myślał o niepotrzebnych rzeczach, które mogą zniszczyć człowieka.
- Moi rodzice zostali w Chinach, bo ojciec nie chciał nic słyszeć o wyjeździe, bo to zaburzyło mu cały harmonogram w firmie, a matka na początku panikowała, że ma puścić "swoje jedne dziecko w świat" - tą kwestię ujął w cudzysłów pokazując to zaginając dwa palce przy obydwóch dłoniach w tak zwany cudzysłów - i na dodatek do innego kraju. Na początku kontrolowali mnie na każdym kroku, ale kiedy zauważyli, że poradzę sobie to postanowili mnie mniej kontrolować i powiedzieli mi, żebym się usamodzielnił- otóż opowiedział jej krótką historyjkę jakie były jego początki w szkole w Kanadzie. Od tamtego czasu jakoś przestał znosić swoich rodziców. Teraz okaże się jak przebiegnie ich przywitanie, jeśli przyjadą, bo na razie nic nie było wiadomo, czy są w drodze, czy nie. Po chwili trochę mina Fuse zrzedła po usłyszeniu tego co powiedziała ciotka. On, Yunlei i wspólny taniec na oczach całej rodziny?... Nie. W żadnym wypadku. Po pierwsze zerwał z tym hobby, a po drugie prawdopodobnie oboje gustują w innych rodzajach. Jeśli Yunlei podejmie później ten temat to Kakuei zostanie wystawiony na niezły test, bo trochę go to boli, że nie może robić tego co lubił, a może nadal to lubi, ale nie wiedział czy jego ciało jeszcze do tego się nadaje.
- Rozumiem. Czyli nie niszcząc naszej atmosfery będę musiał wszystko nadrobić w swoim czasie, wszystko związane z celebrytami- lekko się uśmiechnął, aby nie psuć tego wszystkiego co zostało zbudowane podczas ich rozmowy. Rzecz jasna, że korzenie związane z kanadą mogą im ułatwić w dostaniu się do kraju znajdującego po drugiej stronie półkuli ziemskiej,Jednakże jego rodzice mocny na tym trzymali rękę, aby ich syn nie stracił ważności paszportu albo nawet zdobędzie obywatelstwo, jeśli zdecyduje się tam zostać na dłużej. To takie gdybanie, bo na razie nic i nikt tam go nie trzyma. No może oprócz szkoły, którą musi ukończyć. Na myśl o tym bezgłośnie westchnął.
- Tak, to dobrze, a mi wystarczy aktualne paszport, bo jeszcze nie wiem gdzie powędruje po ukończeniu szkoły- powiedział to z niewiarygodną łatwością. Kaku nie był jakąś tam bardzo ambitną osobą, która musi mieć wszystko zaplanowane na już. Po prostu chyba przejął trochę myślenie swojego przyjaciela, który nie myślał o niepotrzebnych rzeczach, które mogą zniszczyć człowieka.
- Moi rodzice zostali w Chinach, bo ojciec nie chciał nic słyszeć o wyjeździe, bo to zaburzyło mu cały harmonogram w firmie, a matka na początku panikowała, że ma puścić "swoje jedne dziecko w świat" - tą kwestię ujął w cudzysłów pokazując to zaginając dwa palce przy obydwóch dłoniach w tak zwany cudzysłów - i na dodatek do innego kraju. Na początku kontrolowali mnie na każdym kroku, ale kiedy zauważyli, że poradzę sobie to postanowili mnie mniej kontrolować i powiedzieli mi, żebym się usamodzielnił- otóż opowiedział jej krótką historyjkę jakie były jego początki w szkole w Kanadzie. Od tamtego czasu jakoś przestał znosić swoich rodziców. Teraz okaże się jak przebiegnie ich przywitanie, jeśli przyjadą, bo na razie nic nie było wiadomo, czy są w drodze, czy nie. Po chwili trochę mina Fuse zrzedła po usłyszeniu tego co powiedziała ciotka. On, Yunlei i wspólny taniec na oczach całej rodziny?... Nie. W żadnym wypadku. Po pierwsze zerwał z tym hobby, a po drugie prawdopodobnie oboje gustują w innych rodzajach. Jeśli Yunlei podejmie później ten temat to Kakuei zostanie wystawiony na niezły test, bo trochę go to boli, że nie może robić tego co lubił, a może nadal to lubi, ale nie wiedział czy jego ciało jeszcze do tego się nadaje.
Oczy Yunlei nieznacznie rozbłysły.
— Och w razie czego możesz mnie śmiało pytać, na bieżąco śledzę ich poczynania. Ale spokojnie, nie zamierzam piszczeć przy każdym wykonawcy i zachowywać się jak dzika fanka. Wiem bardzo dużo, ale daleko mi do wrzeszczącej dzikuski tracącej mózg na widok ich przystojnych twarzy — puściła mu oko z wyraźnym rozbawieniem. Jakby nie patrzeć, gdy miało się już własnego chłopaka, jakoś zupełnie inaczej podchodziło się do celebrytów. A może zwyczajnie wyrosła już z sennych marzeń, w których jej ukochany piosenkarz zwracał na nią uwagę w tłumie, zostawali małżeństwem, rodziła mu trójkę dzieci i żyli długo, i szczęśliwie. Nie żeby nie planowała zakładania rodziny. Po prostu nie z nimi, ot co.
Choć nie miała też absolutnej pewności czy zamierzała przechodzić na kolejny etap z Mikiem. Nawet jeśli potencjalnie im się układało, ostatnimi czasy ich kontakt zdawał się być nieco słabszy. Wyjazd Yunlei do Chin również miał dać im nieco czasu na poukładanie sobie wszystkiego w głowach. Nic dziwnego, że na samą myśl o poważnej rozmowie w Kanadzie, czuła jak skręca jej się żołądek.
— No tak. Szkoły w Chinach też są bardzo fajne, chociaż jakoś... nie wiem, może to kwestia moich rodziców, ale chyba wolałabym już zostać w Kanadzie. Wymagają wiele, ale nie do takiego stopnia, jak gdy mieszkałam u dziadków. Nie miałam nawet większego czasu na złapanie oddechu. Wiecznie trzeba było robić coś. Nauka, zajęcia dodatkowe, korepetycje, by wszyscy byli zadowoleni. By nauczyciele nie kręcili na ciebie głowami, mówiąc że marnujesz swój potencjał — przygasła nieznacznie, zupełnie jakby właśnie jej myśli powędrowały w jakimś konkretnym kierunku. I rzeczywiście tak było, choć niestety jej rozmyślania nie dotyczyły stricte nauki. Odkaszlnęła cicho i podrapała się po policzku z zakłopotaniem.
— No tak, to ma sens. W końcu uciekłeś im na drugi koniec świata, a ciężko by było wymagać od ojca by nagle przeniósł swój interes do Kanady, gdy ustawił się w Chinach. Ale to dobrze, że nauczyli się ci ufać. Zaufanie to ważna rzecz — uśmiechnęła się wesoło, splatając dłonie za plecami. Nie zamierzała tańczyć publicznie przed innymi, więc nie poruszała w ogóle tego tematu. Jeśli Kakuei będzie chciał się nieco przed nią otworzyć, z pewnością podejmie tę decyzję sam.
— Myślisz, że już większość przyjechała? Może powinniśmy przejść do holu?
— Och w razie czego możesz mnie śmiało pytać, na bieżąco śledzę ich poczynania. Ale spokojnie, nie zamierzam piszczeć przy każdym wykonawcy i zachowywać się jak dzika fanka. Wiem bardzo dużo, ale daleko mi do wrzeszczącej dzikuski tracącej mózg na widok ich przystojnych twarzy — puściła mu oko z wyraźnym rozbawieniem. Jakby nie patrzeć, gdy miało się już własnego chłopaka, jakoś zupełnie inaczej podchodziło się do celebrytów. A może zwyczajnie wyrosła już z sennych marzeń, w których jej ukochany piosenkarz zwracał na nią uwagę w tłumie, zostawali małżeństwem, rodziła mu trójkę dzieci i żyli długo, i szczęśliwie. Nie żeby nie planowała zakładania rodziny. Po prostu nie z nimi, ot co.
Choć nie miała też absolutnej pewności czy zamierzała przechodzić na kolejny etap z Mikiem. Nawet jeśli potencjalnie im się układało, ostatnimi czasy ich kontakt zdawał się być nieco słabszy. Wyjazd Yunlei do Chin również miał dać im nieco czasu na poukładanie sobie wszystkiego w głowach. Nic dziwnego, że na samą myśl o poważnej rozmowie w Kanadzie, czuła jak skręca jej się żołądek.
— No tak. Szkoły w Chinach też są bardzo fajne, chociaż jakoś... nie wiem, może to kwestia moich rodziców, ale chyba wolałabym już zostać w Kanadzie. Wymagają wiele, ale nie do takiego stopnia, jak gdy mieszkałam u dziadków. Nie miałam nawet większego czasu na złapanie oddechu. Wiecznie trzeba było robić coś. Nauka, zajęcia dodatkowe, korepetycje, by wszyscy byli zadowoleni. By nauczyciele nie kręcili na ciebie głowami, mówiąc że marnujesz swój potencjał — przygasła nieznacznie, zupełnie jakby właśnie jej myśli powędrowały w jakimś konkretnym kierunku. I rzeczywiście tak było, choć niestety jej rozmyślania nie dotyczyły stricte nauki. Odkaszlnęła cicho i podrapała się po policzku z zakłopotaniem.
— No tak, to ma sens. W końcu uciekłeś im na drugi koniec świata, a ciężko by było wymagać od ojca by nagle przeniósł swój interes do Kanady, gdy ustawił się w Chinach. Ale to dobrze, że nauczyli się ci ufać. Zaufanie to ważna rzecz — uśmiechnęła się wesoło, splatając dłonie za plecami. Nie zamierzała tańczyć publicznie przed innymi, więc nie poruszała w ogóle tego tematu. Jeśli Kakuei będzie chciał się nieco przed nią otworzyć, z pewnością podejmie tę decyzję sam.
— Myślisz, że już większość przyjechała? Może powinniśmy przejść do holu?
Odruchowo uśmiechnął się do dalekiej kuzynki, która okazała się u w pewnym stopniu znajomą osobą.
- Rozumiem. To w takim razie jak coś znajdę ciekawego to napiszę do ciebie przez sms'a albo przez czat. Ufff... Dobrze, że nie jesteś z takiego typu dziewczyn, które kwiczą na widok swojego ulubionego idola i mają z nim wszystko co wychodzi; plakaty, płyty, przywieszki, poduszki, zdjęcia, magazyny, w których jest opisany wywiad z konkretną grupą idoli... Taki typ mnie po prostu irytuje- wyraził swoje zdanie od dawien dawna. Na początku to powiedział w rozluźnionym tone, jakby dwójka studentów o czymś dyskutowała i wymieniała między sobą poglądy. Dopiero po chwili dotarło go niego, że może za bardzo się zapędził w tym co powiedział i na chwilę spuścił wzrok i trochę zmieszany, nerwowo przesunął wzrok po podłodze. To było miłe uczucie, że mógł ze swobodą coś powiedzieć, ale jeszcze te myśli czy coś dobrze powiedział albo czy nie wyszedł na głupka nadal towarzyszyły mu z tyłu głowy i dawały o sobie znać, pod postacią wątpliwości.
- Tak. Przecież uczyliśmy się tak w podstawówce i gimnazjum, ze mieliśmy natłok zajęć poza lekcyjnych i wyrób się z tym do końca dnia oraz bądź przygotowany na następny dzień. Dokładnie to pamiętam. Ale jakoś to mi nie przeszkadzało. Nie odczuwałem do tego jakiejś niechęci, ale... Um... Jakbym miał teraz wrócić do chińskiej szkoły to najprawdopodobniej po miesiącu by mnie wyrzucili w placówki, bo bym nie dawał rady. Ech... Chyba trochę się zmieniłem w tej Kanadzie. Może zmieniło się moje podejście do szkoły po przez poziom, który jest obecny w tym kraju. Tak, na pewno to to... - ponownie lekkie zanurzenie się w swoich myślach. Próbował to jakoś kontrolować podczas rozmowy z Yunlei, ale jakiś postępów w tym nie widział. Gdy dziewczyna wspomniała coś w zaufaniu to tu nagle Fuse ożywił się i tutaj znowu zaatakowały go swoje wątpliwości.
- Tak, to prawda. Cieszę się, że nauczyli mi się ufać, ale nie jestem pewien czy to przypadkiem nie zmieniło się przez ten rok... -tak, ostatni rok dla Kakueia nie był najlepszy, wręcz można powiedzieć brutalny. Miał nadzieję, że podczas tego spotkanie jego rodzice nie podejmą z nim rozmowy na temat szkoły, bo musiałby w tedy wszystko im opowiedzieć ze szczegółami. Za nic w świecie nie chciał tego sobie przypominać, co się z nim działo. Nie. Za żadne skarby świata. Na wzmiankę o przejściu do holu skinął lekko głową i był już gotów do zmienienia pomieszczanie razem z Yunlei, a ich temat o tańcu... No cóż zszedł na drugi plan. Może później, po uroczystej obiadokolacji nadarzy się okazja na wspominanie jego starego hobby.
- Rozumiem. To w takim razie jak coś znajdę ciekawego to napiszę do ciebie przez sms'a albo przez czat. Ufff... Dobrze, że nie jesteś z takiego typu dziewczyn, które kwiczą na widok swojego ulubionego idola i mają z nim wszystko co wychodzi; plakaty, płyty, przywieszki, poduszki, zdjęcia, magazyny, w których jest opisany wywiad z konkretną grupą idoli... Taki typ mnie po prostu irytuje- wyraził swoje zdanie od dawien dawna. Na początku to powiedział w rozluźnionym tone, jakby dwójka studentów o czymś dyskutowała i wymieniała między sobą poglądy. Dopiero po chwili dotarło go niego, że może za bardzo się zapędził w tym co powiedział i na chwilę spuścił wzrok i trochę zmieszany, nerwowo przesunął wzrok po podłodze. To było miłe uczucie, że mógł ze swobodą coś powiedzieć, ale jeszcze te myśli czy coś dobrze powiedział albo czy nie wyszedł na głupka nadal towarzyszyły mu z tyłu głowy i dawały o sobie znać, pod postacią wątpliwości.
- Tak. Przecież uczyliśmy się tak w podstawówce i gimnazjum, ze mieliśmy natłok zajęć poza lekcyjnych i wyrób się z tym do końca dnia oraz bądź przygotowany na następny dzień. Dokładnie to pamiętam. Ale jakoś to mi nie przeszkadzało. Nie odczuwałem do tego jakiejś niechęci, ale... Um... Jakbym miał teraz wrócić do chińskiej szkoły to najprawdopodobniej po miesiącu by mnie wyrzucili w placówki, bo bym nie dawał rady. Ech... Chyba trochę się zmieniłem w tej Kanadzie. Może zmieniło się moje podejście do szkoły po przez poziom, który jest obecny w tym kraju. Tak, na pewno to to... - ponownie lekkie zanurzenie się w swoich myślach. Próbował to jakoś kontrolować podczas rozmowy z Yunlei, ale jakiś postępów w tym nie widział. Gdy dziewczyna wspomniała coś w zaufaniu to tu nagle Fuse ożywił się i tutaj znowu zaatakowały go swoje wątpliwości.
- Tak, to prawda. Cieszę się, że nauczyli mi się ufać, ale nie jestem pewien czy to przypadkiem nie zmieniło się przez ten rok... -tak, ostatni rok dla Kakueia nie był najlepszy, wręcz można powiedzieć brutalny. Miał nadzieję, że podczas tego spotkanie jego rodzice nie podejmą z nim rozmowy na temat szkoły, bo musiałby w tedy wszystko im opowiedzieć ze szczegółami. Za nic w świecie nie chciał tego sobie przypominać, co się z nim działo. Nie. Za żadne skarby świata. Na wzmiankę o przejściu do holu skinął lekko głową i był już gotów do zmienienia pomieszczanie razem z Yunlei, a ich temat o tańcu... No cóż zszedł na drugi plan. Może później, po uroczystej obiadokolacji nadarzy się okazja na wspominanie jego starego hobby.
Dziewczyna słysząc jego słowa, wysunęła język w rozbawionym, nieco psotnym geście.
— Nie tylko ciebie! Raz wybrałam się na koncert. Wiesz, słuchanie muzyki z płyty jest fajne, ale to nie to samo co na żywo. Tylko że nie spodziewałam się aż takiej dziczy, bo inaczej nazwać się tego nie da. Walka o numerki, targanie się za włosy, uderzanie i rozpychanie łokciami, by być bliżej idola, który być może rzuci ci pojedyncze spojrzenie. Gdyby mogły, weszłyby na scenę i pozwoliły po sobie chodzić — wzdrygnęła się nieznacznie na samo wyobrażenie. Bo naprawdę wręcz miała to przed oczami. Widziała jak rzucają się na siebie walcząc o pluszaka rzuconego przez jednego z idoli czy różę, którą wręczono fance na scenie. Potrafiły wręcz w amoku zdzierać z siebie ubrania, przez co musieli ich rozdzielać ochroniarze.
— Mam wrażenie, że Kanada kładzie nieco większy nacisk na stronę praktyczną niż techniczną. Lubią projekty, wycieczki i tak dalej. Niby siedzimy w szkole, ale nie musimy zarywać czterech nocy pod rząd, by zaliczyć materiał. Nawet jeśli Riverdale i tak ma bardzo wysoki poziom. Nic dziwnego, że co roku przepuszczają tak małą liczbę uczniów do następnej klasy — za każdym razem łapał ją stres, gdy zbliżał się koniec roku. Nawet jeśli miała dobre oceny, obawiała się że o czymś zapomniała. Może egzaminy nie poszły jej tak dobrze jak sądziła, a nauczyciele nagle odkryli że nie było jej na trzech zajęciach, gdy można było pominąć tylko dwa z ich przedmiotu na całe półrocze. Mnóstwo bezsensownego stresu, z którym nie była w stanie jednak walczyć. Zależało jej. Na szkole, na ocenach, na przyszłości, na dobrej opinii w oczach innych. Przestąpiła z nogi na nogę i posłała mu pocieszający uśmiech.
— Na pewno będzie dobrze. W razie czego po prostu szczerze z nimi porozmawiaj. Rozmowa to podstawa czyniąca cuda, o czym wiele osób zdaje się zapominać — widząc jak skinął głową, sama udała się w kierunku holu, by przywitać się z całą rodziną która zdążyła w tym czasie przyjechać i zebrać się przy wejściu. Przedstawiła przy okazji Kakueia swoim dziadkom, opisując im pokrótce zabawną sytuację wedle której znała go już w Kanadzie nie mając nawet pojęcia, że w istocie są spokrewnieni. Starała się nie ujawniać zbyt wiele - wyłącznie to co było absolutnie konieczne - by nie naruszyć zaufania białowłosego chłopaka.
— Nie tylko ciebie! Raz wybrałam się na koncert. Wiesz, słuchanie muzyki z płyty jest fajne, ale to nie to samo co na żywo. Tylko że nie spodziewałam się aż takiej dziczy, bo inaczej nazwać się tego nie da. Walka o numerki, targanie się za włosy, uderzanie i rozpychanie łokciami, by być bliżej idola, który być może rzuci ci pojedyncze spojrzenie. Gdyby mogły, weszłyby na scenę i pozwoliły po sobie chodzić — wzdrygnęła się nieznacznie na samo wyobrażenie. Bo naprawdę wręcz miała to przed oczami. Widziała jak rzucają się na siebie walcząc o pluszaka rzuconego przez jednego z idoli czy różę, którą wręczono fance na scenie. Potrafiły wręcz w amoku zdzierać z siebie ubrania, przez co musieli ich rozdzielać ochroniarze.
— Mam wrażenie, że Kanada kładzie nieco większy nacisk na stronę praktyczną niż techniczną. Lubią projekty, wycieczki i tak dalej. Niby siedzimy w szkole, ale nie musimy zarywać czterech nocy pod rząd, by zaliczyć materiał. Nawet jeśli Riverdale i tak ma bardzo wysoki poziom. Nic dziwnego, że co roku przepuszczają tak małą liczbę uczniów do następnej klasy — za każdym razem łapał ją stres, gdy zbliżał się koniec roku. Nawet jeśli miała dobre oceny, obawiała się że o czymś zapomniała. Może egzaminy nie poszły jej tak dobrze jak sądziła, a nauczyciele nagle odkryli że nie było jej na trzech zajęciach, gdy można było pominąć tylko dwa z ich przedmiotu na całe półrocze. Mnóstwo bezsensownego stresu, z którym nie była w stanie jednak walczyć. Zależało jej. Na szkole, na ocenach, na przyszłości, na dobrej opinii w oczach innych. Przestąpiła z nogi na nogę i posłała mu pocieszający uśmiech.
— Na pewno będzie dobrze. W razie czego po prostu szczerze z nimi porozmawiaj. Rozmowa to podstawa czyniąca cuda, o czym wiele osób zdaje się zapominać — widząc jak skinął głową, sama udała się w kierunku holu, by przywitać się z całą rodziną która zdążyła w tym czasie przyjechać i zebrać się przy wejściu. Przedstawiła przy okazji Kakueia swoim dziadkom, opisując im pokrótce zabawną sytuację wedle której znała go już w Kanadzie nie mając nawet pojęcia, że w istocie są spokrewnieni. Starała się nie ujawniać zbyt wiele - wyłącznie to co było absolutnie konieczne - by nie naruszyć zaufania białowłosego chłopaka.
- Tak, chyba postąpię według twoich wskazówek - odpowiedział szybko, jeszcze przed wyjściem do innych gości tego całego przestawienia. Gdy został przedstawiony przez Yunlei jej dziadkom lekko się uśmiechnął i przywitał się z nim. Nagle przed wejściem do domu zobaczył swoich rodziców, którzy przyjechali. Cicho westchnął i podszedł się z nimi przywitać po roku rozłąki. Matka pocałowała go w policzek, a ojciec poklepał po ramieniu. Jakoś nie był ucieszony z ich widoku, ale grał najlepiej jak tylko potrafił. Kobieta trochę nawiązała, że marnie wygląda i powiedziała, że byłoby lepiej aby więcej jadł oraz przypuszczała, że w Kanadzie zaniedbał swoją dietę żywieniową i doprowadził się do takiego stanu. Chłopak nic nie powiedział. Nie chciał zamartwiać matki, która cierpiała z powodu braku swojego jedynego dziecka w codziennym życiu. Tak, ta kobieta była trochę nad opiekuńcza i trzęsła się jak nad jajkiem. Natomiast ojciec po chwili zagadnął do Kakueia, aby zeszli na bok, bo muszę porozmawiać o sprawach związanych z jego edukacją. Poinformował swojego syna, że wszystkiego się dowiedział co działo się z nim przez miniony rok, jakie wykonał projekty, aby zaliczyć rok oraz na jakich lekcjach był. Otóż właśnie teraz zaczęła się jatka, bo wypytywał go o wszystkie szczegóły związane z szkołą. Przez władczy głos Fuse nie mógł się przebić i wytłumaczyć jak to wyglądało z jego perspektywy. Chciał za wszelką cenę przebić się, ale to żadnych rezultatów nie wnosiło. Ze zrezygnowaniem spuścił głowę i słuchał tego kazania. Na sam koniec ojciec oświadczył Kakueowi, że od tego roku będzie z dokładnością śledził jego oceny w Riverdale, a jeśli nie zaliczy chociaż jednego semestru to z powrotem ściąga go do Chin i zapisuje go tutaj do szkoły. Gdy mężczyzna z średnim wieku skończył swoje gadanie odszedł od syna pozostawiając go samego sobie.
Z napływu emocji Kakuei uformował swoje dłonie w pięści i poszedł do swojego pokoju gościnnego. Wszedł, zamykając za sobą drzwi. Usiadł obok drzwi i skulił się obejmując rękoma nogi ugięte w kolanach. A z kolejną sekundą czuł jak łzy napływają mu do oczu.
Z napływu emocji Kakuei uformował swoje dłonie w pięści i poszedł do swojego pokoju gościnnego. Wszedł, zamykając za sobą drzwi. Usiadł obok drzwi i skulił się obejmując rękoma nogi ugięte w kolanach. A z kolejną sekundą czuł jak łzy napływają mu do oczu.
Strona 1 z 2 • 1, 2
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach