▲▼
Strona 1 z 2 • 1, 2
Restauracja mieści się na parterze jednego z wieżowców i z zewnątrz wygląda niepozornie, ale w środku? Tam skryta jest magia w postaci świetnego jedzenia, które łatwo dopasować do każdego gustu. Goście mogą zasiąść w wygodnych kanapach lub fotelach ustawianych przy kolorowych stołach, cieszyć oko nowoczesnym wnętrzem inspirowanym komiksami, a kubki smakowe najrozmaitszym dobrem. Naleśnikarnia swoje menu podzieliła na parę części, między innymi na naleśniki z mięsem, które dekorowane są tak, aby przypominały potwory, które chcą zjeść ciebie, zanim ty zjesz je, pizzośniki, czyli naleśniki podawane z dodatkami znanymi z pizzy, ale największą popularnością cieszą się te, w których zawinięte są słodkie dodatki, takie jak popularne batoniki, kawałki najrozmaitszych czekolad, ptasie mleczko, karmel oraz inne pyszności, które klienci z chęcią zajadają na co dzień.
_________________________________________________
Cóż... Roro nie chce jechać do studia po projekt to nie pojadą. Harvey zamówił taksówkę i podał adres restauracji, do której wcale nie mieli tak daleko. Kiedy wysiedli, poprowadził prosto do naleśnikarni, wpuścił młodszego przodem i gestem dłoni pozwolił wybrać stolik. O tej godzinie w restauracji panował spory tłok, ale i tak przez atmosferę, jaka panowała, wydawało się, że wszyscy, którzy tu weszli mają lepszy humor i nie starają się udawać, że przy stoliku obok wcale nikt nie siedzi, a świat ogranicza się do ludzi, z którymi przyszli i do jedzenia pojawiającego się na stole samodzielnie, nie dzięki pracy obsługi. Właśnie, kiedy Roro i Harvey zajęli już swoje miejsce, zagadała do nich kelnerka, która z uśmiechem powiedziała, że tylko zaniesie naczynia i już przynosi im menu. Wydawała się życzliwa, jakby mężczyźni byli stałymi bywalcami, których poznała. A może rzeczywiście tak było i to jakaś znajoma fotografa?
– Jak się czujesz? – spytał ciepło, cały czas starając się nie pokazać po sobie poczucia winy.
_________________________________________________
Cóż... Roro nie chce jechać do studia po projekt to nie pojadą. Harvey zamówił taksówkę i podał adres restauracji, do której wcale nie mieli tak daleko. Kiedy wysiedli, poprowadził prosto do naleśnikarni, wpuścił młodszego przodem i gestem dłoni pozwolił wybrać stolik. O tej godzinie w restauracji panował spory tłok, ale i tak przez atmosferę, jaka panowała, wydawało się, że wszyscy, którzy tu weszli mają lepszy humor i nie starają się udawać, że przy stoliku obok wcale nikt nie siedzi, a świat ogranicza się do ludzi, z którymi przyszli i do jedzenia pojawiającego się na stole samodzielnie, nie dzięki pracy obsługi. Właśnie, kiedy Roro i Harvey zajęli już swoje miejsce, zagadała do nich kelnerka, która z uśmiechem powiedziała, że tylko zaniesie naczynia i już przynosi im menu. Wydawała się życzliwa, jakby mężczyźni byli stałymi bywalcami, których poznała. A może rzeczywiście tak było i to jakaś znajoma fotografa?
– Jak się czujesz? – spytał ciepło, cały czas starając się nie pokazać po sobie poczucia winy.
– Już jest dobrze, naprawdę, nie przejmuj się. – posłał fotografowi uspokajające, równie ciepłe spojrzenie i zaczął z małym zachwytem rozglądać się po przyjaznym, miłym lokalu. Gdy natrafił na twarz Harveya, westchnął cicho. – Przepraszam... – nie mogąc wytrzymać wypalił ciche przeprosiny i uśmiechnął się od razu. – Nawet ci nie powiedziałem, że trochę... trochę się boję takich igieł. – przeniósł wzrok na przemiłą kelnerkę, która przyniosła menu i gdy podziękował jej, ponownie spojrzał na fotografa. – Właściwie powinienem ci podziękować, bo gdyby nie ty, nawet bym tam nie wszedł. – zaśmiał się cicho i chcąc jakoś zmienić temat, otworzył kartę dań i zaczął ją lustrować wzrokiem z coraz bardziej uchylonymi ustami. – Harvey... ja chyba chcę wszystkie. – podparł głowę na dłoni i spojrzał na fotografa jakby właśnie przeżywał największy dramat w życiu tylko dlatego, że nie potrafi zdecydować się na jedną pozycję z menu. – Dlaczego nie miałem pojęcia o tym miejscu? – uśmiechnął się znowu do swojego chłopaka i zaczął raz jeszcze przeglądać kartę dań. – Polecasz coś?
Strach przed igłami? Harvey pokiwał głową.
– Mhm, domyśliłem się po twoim zachowaniu, kiedy byliśmy w poczekalni. – Gdyby nie ja, wcale nie musiałbyś tam wchodzić, dodał w myślach i postarał się w miarę wiarygodnie uśmiechnąć. Sam z chęcią zmienił temat, tego nie przedłużając, bo razem z nim szedł coraz silniejszy niepokój o wyniki badania.
Podziękował kelnerce i skupił się w menu. Zaśmiał się słysząc, że Roro chce wszystkie naleśniki i podniósł na niego wzrok. Co może polecić?
– Wszystkie – odpowiedział dalej z uśmiechem, w tym momencie już bardziej szczerym. – Zawsze możesz poprosić, żeby kelnerka coś wybrała i cię zaskoczyła albo samemu wylosować – zaproponował i zamknął kartę, a potem otworzył na losowej stronie i dalej patrząc na Roro wskazał palcem przypadkowe miejsce w menu. – O, na przykład z białą czekoladą. – Przeczytał składniki, a potem cofnął się parę pozycji wyżej. – Ja wezmę te z marcepanem.
– Mhm, domyśliłem się po twoim zachowaniu, kiedy byliśmy w poczekalni. – Gdyby nie ja, wcale nie musiałbyś tam wchodzić, dodał w myślach i postarał się w miarę wiarygodnie uśmiechnąć. Sam z chęcią zmienił temat, tego nie przedłużając, bo razem z nim szedł coraz silniejszy niepokój o wyniki badania.
Podziękował kelnerce i skupił się w menu. Zaśmiał się słysząc, że Roro chce wszystkie naleśniki i podniósł na niego wzrok. Co może polecić?
– Wszystkie – odpowiedział dalej z uśmiechem, w tym momencie już bardziej szczerym. – Zawsze możesz poprosić, żeby kelnerka coś wybrała i cię zaskoczyła albo samemu wylosować – zaproponował i zamknął kartę, a potem otworzył na losowej stronie i dalej patrząc na Roro wskazał palcem przypadkowe miejsce w menu. – O, na przykład z białą czekoladą. – Przeczytał składniki, a potem cofnął się parę pozycji wyżej. – Ja wezmę te z marcepanem.
Chociaż korciło go, żeby wybrać jakieś naleśniki na słono, to chcąc wpasować się w wybór Harveya, zamknął oczy, położył palec na karcie dań gdzieś w okolicach naleśników na słodko i przesunął palcem w dół. Otworzył oczy chcąc sprawdzić swój wybór i uśmiechnął się od razu do fotografa.
- Z malinami. - zadowolony z trafienia zamknął menu i odsunął je na bok, podparł głowę na dłoniach i ze spokojem zaczął przyglądać się swojemu partnerowi.
Może to ta wesoła i przyjazna atmosfera lokalu zaczęła mu sie nagle udzielać, a może naprawdę cieszy się, że ma już za sobą niemiłe chwile z wielką igłą i ma wielką nadzieję, na ich dobre wyniki, ale odkąd wrócili z Chin, w których zaczynał wątpić we wszystko, nawet w ich relację, czuł się o wiele lepiej, było mu lżej i po prostu chciało mu się żyć. Oczywiście przy boku fotografa.
- Harvey... - zaczął cicho z delikatnym uśmiechem. - Gdybym zapytał, czy mógłbym zrobić ci ten tatuaż bez pokazywania wcześniej projektu, zgodziłbyś się?
- Z malinami. - zadowolony z trafienia zamknął menu i odsunął je na bok, podparł głowę na dłoniach i ze spokojem zaczął przyglądać się swojemu partnerowi.
Może to ta wesoła i przyjazna atmosfera lokalu zaczęła mu sie nagle udzielać, a może naprawdę cieszy się, że ma już za sobą niemiłe chwile z wielką igłą i ma wielką nadzieję, na ich dobre wyniki, ale odkąd wrócili z Chin, w których zaczynał wątpić we wszystko, nawet w ich relację, czuł się o wiele lepiej, było mu lżej i po prostu chciało mu się żyć. Oczywiście przy boku fotografa.
- Harvey... - zaczął cicho z delikatnym uśmiechem. - Gdybym zapytał, czy mógłbym zrobić ci ten tatuaż bez pokazywania wcześniej projektu, zgodziłbyś się?
Oho... Kiedy ktoś zaczynał pytanie zwracając się do niego po imieniu, fotograf miał wrażenie, że będzie to ważna chwila. Tatuaż w ciemno? I to na ręce...? Spojrzał na młodszego z mieszanką zaskoczenia i niechęci, ale zmarszczył brwi i spojrzał w bok, przez moment się zastanawiając.
– Jakbyś zapytał, to ja bym też zadał pytania. Na przykład, czy to łoś... i ogólnie zwierzę. Czy jakiś napis? W jakim jest stylu i co przywołuje na myśl... Jeśli miałbym choć cień pewności, że nie będę tego żałował, to zgodziłbym się... Ale wiesz, wpierw musisz zadać pytanie. – Uśmiechnął się do młodszego, a potem skinął głową w podziękowaniu kelnerce, która właśnie przyniosła szklankę z mlekiem, którą Harvey zamówił do naleśnika.
– Jakbyś zapytał, to ja bym też zadał pytania. Na przykład, czy to łoś... i ogólnie zwierzę. Czy jakiś napis? W jakim jest stylu i co przywołuje na myśl... Jeśli miałbym choć cień pewności, że nie będę tego żałował, to zgodziłbym się... Ale wiesz, wpierw musisz zadać pytanie. – Uśmiechnął się do młodszego, a potem skinął głową w podziękowaniu kelnerce, która właśnie przyniosła szklankę z mlekiem, którą Harvey zamówił do naleśnika.
– Nie, żadnych zwierząt, żadnych napisów... – uśmiechnął się lekko kręcąc przecząco głową na boki. – Styl? Hm, geometryczny, linie, proste kształty... taki no, wiesz, mój. – wzruszył lekko ramionami mając nadzieję, że Harvey kojarzył chociaż kilka z jego projektów wiszących u niego w studiu, które charakteryzują się podobną formą. Specjalnie pominął pytanie o tym, co tatuaż przywołuje na myśl, nie chciał żeby jego odpowiedź była zbyt oczywista i żeby jego potencjalne płótno domyśliło się co to tak naprawdę ma być.
Położył łokieć na brzegu stolika i kładąc głowę na ręce w taki sposób, że dłonią zasłaniał sobie usta, śledził spokojnym wzrokiem kelnerkę i gdy ta zniknęła, przeniósł z powrotem wzrok na siedzącego naprzeciwko fotografa. Przyglądał mu się dłuższą chwilę i już zaczynał dochodzić do wniosku, że może jednak powinien pokazać Harveyowi ten projekt, bo w końcu miejsce, które wybrał dla niego na tatuaż jest jednym z bardziej widocznych, ale skoro nie dostał kategorycznej odmowy...
– Więc zgodzisz się? – zapytał cicho ciągle nie odrywając dłoni od ust i oczu od Harveya.
Położył łokieć na brzegu stolika i kładąc głowę na ręce w taki sposób, że dłonią zasłaniał sobie usta, śledził spokojnym wzrokiem kelnerkę i gdy ta zniknęła, przeniósł z powrotem wzrok na siedzącego naprzeciwko fotografa. Przyglądał mu się dłuższą chwilę i już zaczynał dochodzić do wniosku, że może jednak powinien pokazać Harveyowi ten projekt, bo w końcu miejsce, które wybrał dla niego na tatuaż jest jednym z bardziej widocznych, ale skoro nie dostał kategorycznej odmowy...
– Więc zgodzisz się? – zapytał cicho ciągle nie odrywając dłoni od ust i oczu od Harveya.
Przez długą chwilę patrzył młodszemu w oczy i milczał, jakby chciał upewnić się, że tatuażysta ma szczere intencje i nie próbuje zrobić mu przykrego żartu i że jest pewny swojego projektu, a potem kiwnął głową w wyrazie niemej zgody.
– Skąd w ogóle taki pomysł? Chcesz sprawdzić moje zaufanie? – spytał spokojnie.
– Skąd w ogóle taki pomysł? Chcesz sprawdzić moje zaufanie? – spytał spokojnie.
- Nie, niczego nie sprawdzam. Poza tym... Myślę, że już mi ufasz, skoro dałeś mi całkowicie wolną rękę co do samego projektu. - nagle uniósł się nieco i z wyraźnym pobudzeniem, jakby o czymś sobie przypomniał, spojrzał na Harveya i lekko się uśmiechnął. - Właśnie... dlaczego w ogóle poprosileś mnie o coś takiego? Dlaczego sam nie wybierzesz sobie konkretnego wzoru, tylko tak mi pozwalasz samemu decydować? - przekrzywił głowę na bok i podparł brodę na dłoni. - A może nagle po prostu masz ochotę na tatuaż, ale nie masz kompletnie pomysłu? - zaśmiał się, ale po chwili westchnął cicho. - Może jednak ci go pokażę zanim ci go zrobimy... może ci się nie spodobać, a naprawdę nie chcę testować twojego zaufania.
Jemu? Skończyły pomysły? Też coś! Potrzebowałby paru ciał, gdyby tatuował sobie to, co wymyślił bez większej selekcji, wyraźnie chodziło o coś innego.
– Właśnie chciałem ci to powiedzieć, kiedy byś już skończył pracę nad tym tatuażem na mnie, ale skoro sam zapytałeś... – Wzruszył ramionami. – Chciałem mieć coś zupełnie od ciebie, coś twojego. Bez mojej większej ingerencji. Dlatego nawet nie chciałem dawać ci konkretnego pomysłu, tylko powiedziałem, czego definitywnie bym na sobie nie chciał. – Uśmiechnął się spokojnie i odrobinę przepraszająco, bo uznał, że takie słowa mogą brzmieć tak, jakby sprawdzał swojego znajomego i jego umiejętności. – To, że zaproponowałeś, że nie pokażesz mi wzoru, nawet dobrze się składa. Tatuaż będzie jeszcze bardziej twój, a ja dostanę to, czego chciałem: pamiątkę.
– Właśnie chciałem ci to powiedzieć, kiedy byś już skończył pracę nad tym tatuażem na mnie, ale skoro sam zapytałeś... – Wzruszył ramionami. – Chciałem mieć coś zupełnie od ciebie, coś twojego. Bez mojej większej ingerencji. Dlatego nawet nie chciałem dawać ci konkretnego pomysłu, tylko powiedziałem, czego definitywnie bym na sobie nie chciał. – Uśmiechnął się spokojnie i odrobinę przepraszająco, bo uznał, że takie słowa mogą brzmieć tak, jakby sprawdzał swojego znajomego i jego umiejętności. – To, że zaproponowałeś, że nie pokażesz mi wzoru, nawet dobrze się składa. Tatuaż będzie jeszcze bardziej twój, a ja dostanę to, czego chciałem: pamiątkę.
Mimo że bardzo tego nie chciał, to po słowach Harveya poczuł nagle dziwną presję. Teraz skoro wiedział o tym, musi się postarać jeszcze bardziej, żeby projekt był dopracowany, a przede wszystkim musi go raz jeszcze przemyśleć i zdecydować czy aby na pewno chce właśnie coś takiego wytatuować fotografowi i czy na pewno jego zamysł będzie pasować do Harveya.
- Pamiątkę? Po mnie...? - zapytał zdziwiony i zabrał dłoń z ust. Po chwili jednak pokręcił delikatnie i szybko głową jakby chciał cofnąć swoje nagle zadane pytanie, bo jednak nie chciał słyszeć odpowiedzi. Ale ja się nigdzie nie wybieram...
Zabrał łokieć ze stołu gdy zobaczył nadchodzącą, wesołą kelnerkę z ich zamówieniem. Podziękował grzecznie i nie mogąc się powstrzymać na widok tak bogato udekorowanych naleśników, od razu chwycił sztućce i zabrał się za jedzenie.
- Harvey... - mruknął gdy przełknął pierwszy kęs. - Są boskie.
- Pamiątkę? Po mnie...? - zapytał zdziwiony i zabrał dłoń z ust. Po chwili jednak pokręcił delikatnie i szybko głową jakby chciał cofnąć swoje nagle zadane pytanie, bo jednak nie chciał słyszeć odpowiedzi. Ale ja się nigdzie nie wybieram...
Zabrał łokieć ze stołu gdy zobaczył nadchodzącą, wesołą kelnerkę z ich zamówieniem. Podziękował grzecznie i nie mogąc się powstrzymać na widok tak bogato udekorowanych naleśników, od razu chwycił sztućce i zabrał się za jedzenie.
- Harvey... - mruknął gdy przełknął pierwszy kęs. - Są boskie.
– Nie po tobie. – Od razu pokręcił głową. – Chodzi o przypomnienie nawet na co dzień. Coś w rodzaju tych zdań – położył dłoń na swoim boku. – Tylko pomyślałem, że najlepsze będzie coś bezpośrednio od ciebie, skoro ten tatuaż ma upamiętnić naszą relacje. – Wytłumaczył tak składnie i przy okazji zwięźle, jak tylko potrafił, a kiedy skończył, zabrał się za jedzenie swoich naleśników. – Wiem – mruknął i dopiero potem przełknął kęs. – I lokalizacja jest nawet dobra. I ceny. Lubię ich. Trochę szkoda, że wcześniej nie przypomniało mi się, żeby cię tu zabrać, ale lepiej późno niż wcale. – Choć był głodny, jadł niezbyt pospiesznie, a kiedy trochę się nasycił, przez moment przyglądał się młodszemu, a potem na moment puścił wzrok i uśmiechnął się z odrobiną zmieszania. – Bardzo się zmieniłeś po powrocie z Chin. Przynajmniej w mojej ocenie – rzucił nie przestając się uśmiechać.
Słysząc uwagę o jego zmianie, zaskoczony przerwał nagle pałaszowanie z zawziętością naleśnika i ze zdziwieniem spojrzał na Harveya. W pierwszym odruchu chciał zapytać czy zmienił się na lepsze czy gorsze, ale po chwili stwierdził, że to pytanie jest kompletnie bez sensu. Bo nawet jeśli zmienił się na gorsze w odczuciu Harveya, to co mu teraz to da? Nie cofnie czasu. Przeniósł swoje zainteresowanie z powrotem na jego przepyszne naleśniki i kiwnął przytakująco głową potwierdzając słowa fotografa i pokazując mu, że jest tego świadom i jak gdyby nigdy nic, kontynuował posiłek.
– Bo chcę się zmienić. – dodał z opanowaniem i ze stoickim spokojem, który rzadko go odwiedza. – No wiesz, ogarnąć się, ułożyć sobie wszystko w głowie, dowiedzieć się czego chcę, a czego nie... – ciągle z pełnym spokojem zaczął wyliczać swoje postanowienia, nawet nie odrywając na moment wzroku od malin zdobiących jego talerz, jakby swoim zachowaniem chciał potwierdzić swoje słowa. –...zapuścić włosy. – dodał ciszej uśmiechając się nieznacznie pod nosem. Nagle przestał poruszać dłońmi, odłożył sztućce i z cichym westchnieniem spojrzał w końcu na Harveya. – Wydawało mi się, że przez te ostatnie lata ułożyłem już swoje życie, a wychodzi na to, że tylko sobie wmawiałem, że tak jest. – wzruszył ramionami i speszony tym, że wzięło go na takie wyznania i szczerości w restauracji pełnej ludzi, podniósł sztućce i znowu zaczął jeść. – Chyba potrzebowałem takiej terapii szokowej, jaką zafundował mi ten ostatni wyjazd. No i trochę... trochę otworzyłeś mi oczy.
– Bo chcę się zmienić. – dodał z opanowaniem i ze stoickim spokojem, który rzadko go odwiedza. – No wiesz, ogarnąć się, ułożyć sobie wszystko w głowie, dowiedzieć się czego chcę, a czego nie... – ciągle z pełnym spokojem zaczął wyliczać swoje postanowienia, nawet nie odrywając na moment wzroku od malin zdobiących jego talerz, jakby swoim zachowaniem chciał potwierdzić swoje słowa. –...zapuścić włosy. – dodał ciszej uśmiechając się nieznacznie pod nosem. Nagle przestał poruszać dłońmi, odłożył sztućce i z cichym westchnieniem spojrzał w końcu na Harveya. – Wydawało mi się, że przez te ostatnie lata ułożyłem już swoje życie, a wychodzi na to, że tylko sobie wmawiałem, że tak jest. – wzruszył ramionami i speszony tym, że wzięło go na takie wyznania i szczerości w restauracji pełnej ludzi, podniósł sztućce i znowu zaczął jeść. – Chyba potrzebowałem takiej terapii szokowej, jaką zafundował mi ten ostatni wyjazd. No i trochę... trochę otworzyłeś mi oczy.
Och? No właśnie, nawet w tej chwili Harvey zauważył zmianę w Roro, zakładał, że młodszy będzie skrępowany tym spostrzeżeniem, ale on przyjął je ze spokojem i nawet nie uciął szybko tematu.
Sam przestał jeść, chcąc skupić całą uwagę na partnerze, a po chwili uśmiechem skomentował wspomnienie o zapuszczeniu włosów.
– Ja wciąż sądzę, że masz uporządkowane życie. Ty masz na myśli to, że byłeś sam, tak? – Zaspokoił pierwszy głód i na razie nie wracał do jedzenia, patrząc spokojnie i ciepło na Li. – Zwróciłem uwagę na to, że mniej mnie przepraszasz, rozmawiasz ze mną i działasz odważniej, częściej i dłużej na mnie patrzysz... – Zawiesił głos, spuścił wzrok na swoje naleśniki i podniósł sztućce. Uśmiech zdradzał, że myśli o czymś nieprzyzwoitym. – No i seks z tobą jest coraz lepszy.
Sam przestał jeść, chcąc skupić całą uwagę na partnerze, a po chwili uśmiechem skomentował wspomnienie o zapuszczeniu włosów.
– Ja wciąż sądzę, że masz uporządkowane życie. Ty masz na myśli to, że byłeś sam, tak? – Zaspokoił pierwszy głód i na razie nie wracał do jedzenia, patrząc spokojnie i ciepło na Li. – Zwróciłem uwagę na to, że mniej mnie przepraszasz, rozmawiasz ze mną i działasz odważniej, częściej i dłużej na mnie patrzysz... – Zawiesił głos, spuścił wzrok na swoje naleśniki i podniósł sztućce. Uśmiech zdradzał, że myśli o czymś nieprzyzwoitym. – No i seks z tobą jest coraz lepszy.
- Też. - słysząc pytanie kiwnął lekko głową i powoli zaczął odkrawac kolejny kawałek naleśnika. Dłużej patrzę...? Podniósł na moment wzrok na fotografa chcąc sprawdzić czy nie mówi tego przypadkiem w negatywnym znaczeniu i gdy zorientował się, że tak jednak nie jest, uśmiechnął się psotnie. - Bo może podoba mi się to co widzę. - nie przestając się uśmiechać skupił się na dokończeniu swojego posiłku.
Jednak kawałek naleśnika na widelcu znajdujący się w drodze do ust Roro spadł na talerz jak na zawołanie na magiczne słowo seks. Czując delikatne, nie do powstrzymania wypieki na policzkach po tej uwadze, Roro łypiąc na Harveya spode łba, mimowolnie rozejrzał się dyskretnie czy nikt nagle na nich nie patrzy z dziką ciekawością lub obrzydzeniem i przewrócił ostentacyjnie oczami delikatnie się przy tym uśmiechając, bo nie mógł zachować pełnej powagi nawet jeśli tego chciał.
- Kiedyś się przyzwyczaję nawet i do tego... daj mi jeszcze trochę czasu. - mruknął podpierając na moment głowę na dłoni opartej na łokciu o brzeg stołu. - Harvey - zaczął i przerwał na moment zastanawiając się jeszcze nad czymś przez krótką chwilę. - Przez to, że trochę na zapas poprzesuwałem sobie terminy w studiu, to jutro mam luźny dzień i jeśli będziesz mieć czas... możesz wpaść po nowy tatuaż. - dokończył w końcu swoją porcję i z zadowoleniem odłożył sztućce na talerzu. - No, oczywiście jeśli nadal chcesz... albo jeśli jednak chcesz zobaczyć go wcześniej, to mów.
Jednak kawałek naleśnika na widelcu znajdujący się w drodze do ust Roro spadł na talerz jak na zawołanie na magiczne słowo seks. Czując delikatne, nie do powstrzymania wypieki na policzkach po tej uwadze, Roro łypiąc na Harveya spode łba, mimowolnie rozejrzał się dyskretnie czy nikt nagle na nich nie patrzy z dziką ciekawością lub obrzydzeniem i przewrócił ostentacyjnie oczami delikatnie się przy tym uśmiechając, bo nie mógł zachować pełnej powagi nawet jeśli tego chciał.
- Kiedyś się przyzwyczaję nawet i do tego... daj mi jeszcze trochę czasu. - mruknął podpierając na moment głowę na dłoni opartej na łokciu o brzeg stołu. - Harvey - zaczął i przerwał na moment zastanawiając się jeszcze nad czymś przez krótką chwilę. - Przez to, że trochę na zapas poprzesuwałem sobie terminy w studiu, to jutro mam luźny dzień i jeśli będziesz mieć czas... możesz wpaść po nowy tatuaż. - dokończył w końcu swoją porcję i z zadowoleniem odłożył sztućce na talerzu. - No, oczywiście jeśli nadal chcesz... albo jeśli jednak chcesz zobaczyć go wcześniej, to mów.
Zaśmiał się widząc, jak młodszy upuszcza kawałek naleśnika. No tak, to wciąż ten sam stary, dobry Roro. Jadł powoli i spokojnie, co chwila zerkając na Li, aby dać mu znak, że go słucha i uważa na to, co ten mówi.
– Jasne, że chcę – odpowiedział bez wahania i pokiwał głową. – Jutro o jedenastej idę na policję na przesłuchanie w sprawie tego wypadku, ale potem znajdę chwilę. Do piątej powinniśmy skończyć, nie? Bo potem jestem umówiony z klientem. – Milczał chwilę, w tym czasie kończąc swój obiad. Dopił mleko i otarł usta serwetką. – Słuchaj, Li... – zaczął podnosząc na niego wzrok. – Chcesz dziś u mnie nocować?
– Jasne, że chcę – odpowiedział bez wahania i pokiwał głową. – Jutro o jedenastej idę na policję na przesłuchanie w sprawie tego wypadku, ale potem znajdę chwilę. Do piątej powinniśmy skończyć, nie? Bo potem jestem umówiony z klientem. – Milczał chwilę, w tym czasie kończąc swój obiad. Dopił mleko i otarł usta serwetką. – Słuchaj, Li... – zaczął podnosząc na niego wzrok. – Chcesz dziś u mnie nocować?
Strona 1 z 2 • 1, 2
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach