▲▼
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
#3 Food trucki Słodkiego Grzechu
Sob Cze 02, 2018 12:16 am
Sob Cze 02, 2018 12:16 am
Frey Orion Clawerich
Fresh Blood Lost in the City
Re: #3 Food trucki Słodkiego Grzechu
Wto Cze 05, 2018 8:44 pm
Wto Cze 05, 2018 8:44 pm
Plotki o food truckach już od dawna za nim chodziły. To podczas zdjęć do magazynów, to idąc przez ulicę, wydawało mu się, że nawet ktoś ze służby wspominał o pojazdach z jedzeniem. Dobrym jedzeniem, co należało podkreślić. Może i jako model nie mógł sobie pozwolić na zbytnie obżarstwo, ale jednocześnie wychodził z przekonania, że jeden dzień przyjemności jeszcze nikogo nie zabił. Informacja o słodkich przekąskach zapadła jak klamka, sprawiając, że bez zastanowienia wsiadł w samochód, wskazał szoferowi drogę i razem pomknęli. Dotarcie na miejsce zajęło mniej, niż początkowo założył.
Co musiał przyznać, to, że nie docenił popularności tego wydarzenia. W pierwszej chwili widok ogromnego tłumu cofnął go o krok. Szybko jednak przypomniał sobie o celu podróży, ubrał na twarz uśmiech numer 5 — ten często używany do sesji zdjęciowych — wsunął okulary przeciwsłoneczne na nos i ruszył dzielnie w stronę kolejki. Mając na uwadze, że trochę poczeka, wyłuskał telefon z kieszeni, pospiesznie wysyłając wiadomość. Teraz czekać.
Co musiał przyznać, to, że nie docenił popularności tego wydarzenia. W pierwszej chwili widok ogromnego tłumu cofnął go o krok. Szybko jednak przypomniał sobie o celu podróży, ubrał na twarz uśmiech numer 5 — ten często używany do sesji zdjęciowych — wsunął okulary przeciwsłoneczne na nos i ruszył dzielnie w stronę kolejki. Mając na uwadze, że trochę poczeka, wyłuskał telefon z kieszeni, pospiesznie wysyłając wiadomość. Teraz czekać.
Ten poranek był dla niego bardzo ciężki. Boląca głowa i kapeć w mordzie jasno sugerowały, że czekają nas ciężkie czasy. Na szczęście ktoś kiedyś wymyślił prysznic i Bóg powiedział: "to jest dobre". A przynajmniej tak słyszałem.
Tak czy inaczej, nawet odświeżający prysznic nie zmienił tego, że Koss zamulał w swojej kuchni, popijając herbatę i zastanawiając się, czy ból żołądka to wciąż efekt całonocnych szaleństw, czy jednak może jest już trochę głodny. Kiedy jednak spoglądał na rzeczy w lodówce, potrafił tylko krzywić się i kręcić nosem. Nie, to chyba jednak nie to.
Kiedy już zupełnie stracił nadzieję, jego telefon zawibrował. Wiedziony ciekawością odblokował ekran i odkrył, że w jego okolicy ma miejsce wydarzenie! "Foodtrucki w Vancouver". Ha, faktycznie, to dzisiaj. Cóż, jeśli nic nie zje, to może chociaż napije się czegoś orzeźwiającego na świeżym powietrzu.
A więc postanowione.
Podróż komunikacją miejską dała mu w kość. Mieszanka zapachów i duchoty kiepsko działała na jego i tak już ciężki stan. Jakoś jednak wytrzymał. Kiedy dotarł na miejsce, wcale jednak nie było lepiej.
- Ja pierdoleeeeeeeeeee - jęknął ciężko, widząc wszechobecne tłumy i kolejki. Przecież on tu umrze, zanim się do czegokolwiek dostanie.
Skoro już jednak przyjechał... Ruszył w tłum, mając nadzieję na... No właśnie, na co? Kto wie. Czasem tak lubił zdać się na jakiś szczęśliwy traf. I nawet teraz mu się udało! Teoretycznie. W tłumie bowiem mignęła znajoma twarz. Zatrzymał się i przyjrzał uważniej. Ahh, Frey Clawerich. Nie mógł go z czystym sumieniem nazwać dobrym znajomym. Ale jednak się znali. Trochę. Zaryzykować?
Lol, oczywiście, że tak.
Podszedł do chłopaka i zarzucił rękę na jego ramię.
- Siema słodki - przywitał się z zabójczym uśmiechem, chuchając resztkami wczorajszego alkoholu. Słyszał, że Frey strasznie nie lubił, jak ktoś tak depcze jego dumę. Kurcze, to chyba kiepski początek.
Odsunął się szybko.
- Wybacz poufałość, czasem zapominam, że ludzie tego nie lubią - kurwa, czy on w ogóle pamięta kim ja jestem? - Jak tam mija dzionek? - kurwa, nie tak się zaczyna niezobowiązujące rozmowy.
To będzie ciężki dzień.
Tak czy inaczej, nawet odświeżający prysznic nie zmienił tego, że Koss zamulał w swojej kuchni, popijając herbatę i zastanawiając się, czy ból żołądka to wciąż efekt całonocnych szaleństw, czy jednak może jest już trochę głodny. Kiedy jednak spoglądał na rzeczy w lodówce, potrafił tylko krzywić się i kręcić nosem. Nie, to chyba jednak nie to.
Kiedy już zupełnie stracił nadzieję, jego telefon zawibrował. Wiedziony ciekawością odblokował ekran i odkrył, że w jego okolicy ma miejsce wydarzenie! "Foodtrucki w Vancouver". Ha, faktycznie, to dzisiaj. Cóż, jeśli nic nie zje, to może chociaż napije się czegoś orzeźwiającego na świeżym powietrzu.
A więc postanowione.
Podróż komunikacją miejską dała mu w kość. Mieszanka zapachów i duchoty kiepsko działała na jego i tak już ciężki stan. Jakoś jednak wytrzymał. Kiedy dotarł na miejsce, wcale jednak nie było lepiej.
- Ja pierdoleeeeeeeeeee - jęknął ciężko, widząc wszechobecne tłumy i kolejki. Przecież on tu umrze, zanim się do czegokolwiek dostanie.
Skoro już jednak przyjechał... Ruszył w tłum, mając nadzieję na... No właśnie, na co? Kto wie. Czasem tak lubił zdać się na jakiś szczęśliwy traf. I nawet teraz mu się udało! Teoretycznie. W tłumie bowiem mignęła znajoma twarz. Zatrzymał się i przyjrzał uważniej. Ahh, Frey Clawerich. Nie mógł go z czystym sumieniem nazwać dobrym znajomym. Ale jednak się znali. Trochę. Zaryzykować?
Lol, oczywiście, że tak.
Podszedł do chłopaka i zarzucił rękę na jego ramię.
- Siema słodki - przywitał się z zabójczym uśmiechem, chuchając resztkami wczorajszego alkoholu. Słyszał, że Frey strasznie nie lubił, jak ktoś tak depcze jego dumę. Kurcze, to chyba kiepski początek.
Odsunął się szybko.
- Wybacz poufałość, czasem zapominam, że ludzie tego nie lubią - kurwa, czy on w ogóle pamięta kim ja jestem? - Jak tam mija dzionek? - kurwa, nie tak się zaczyna niezobowiązujące rozmowy.
To będzie ciężki dzień.
Frey Orion Clawerich
Fresh Blood Lost in the City
Re: #3 Food trucki Słodkiego Grzechu
Sob Cze 09, 2018 5:22 pm
Sob Cze 09, 2018 5:22 pm
Niespodziewany dotyk sprawił, że prawie podskoczył z wrażenia. Prawie, bo po tylu latach w roli modela zdążył się przyzwyczaić do nagłej fizyczności, gdy któraś z wyjątkowo zawziętych fanek rzucała mu się na szyję. Problem pojawił się, gdy ręka okazała się zbyt ciężka nawet na nieco tęższą panienkę. Po spojrzeniu przez ramię już nie było mowy o żadnej fance.
— Słodki? — uniesiona w sceptycznym wyrazie jasna brew nie zapowiadała dobrego początku. Szczęściem w nieszczęściu było postawienie kolejnego kroku ku furgonetce. Im bliżej złożenia zamówienia, tym bardziej skupienie uciekało głównie ku dokonaniu wyboru. Na szczęście znajomy odsunął się w miarę szybko. Mechanizm obronny nie szwankował.
— Tłocznie, jak widzisz. Ale może nie będzie taki zły, skoro już mam towarzystwo, hm? — coś w spojrzeniu podpowiadało, że Koss miał możliwość poprawy lub popsucia tego dnia. Tylko od niego zależało, w którym kierunku całość zostanie posunięta. Rozmasował kark, posuwając się o kolejne pół metra w kolejce.
— Głodny? Chociaż słodycze mogą być nie najlepszym początkiem na poranek po imprezie — dopiero teraz drobny, może nieco zaczepny uśmiech wykrzywił usta modela.
— Słodki? — uniesiona w sceptycznym wyrazie jasna brew nie zapowiadała dobrego początku. Szczęściem w nieszczęściu było postawienie kolejnego kroku ku furgonetce. Im bliżej złożenia zamówienia, tym bardziej skupienie uciekało głównie ku dokonaniu wyboru. Na szczęście znajomy odsunął się w miarę szybko. Mechanizm obronny nie szwankował.
— Tłocznie, jak widzisz. Ale może nie będzie taki zły, skoro już mam towarzystwo, hm? — coś w spojrzeniu podpowiadało, że Koss miał możliwość poprawy lub popsucia tego dnia. Tylko od niego zależało, w którym kierunku całość zostanie posunięta. Rozmasował kark, posuwając się o kolejne pół metra w kolejce.
— Głodny? Chociaż słodycze mogą być nie najlepszym początkiem na poranek po imprezie — dopiero teraz drobny, może nieco zaczepny uśmiech wykrzywił usta modela.
To zabawne. Zazwyczaj ludzie uważali, że w towarzystwie Kossa dzień może stać się tylko gorszy. Z drugiej strony osiągnął mały sukces, to znaczy Frey go nawet kojarzył. Wielu ludzi pewnie dałoby się pociąć za takie małe wyróżnienie. Japończyk przyjął to jednak ze spokojnym uśmiechem człowieka, który właśnie osiągnął swój cel.
- To prawda, w kolejkach zawsze warto mieć towarzystwo. Szczególnie w TAKICH kolejkach - dodał, rozglądając się wokół po tłumie ludzi. I od razu jakoś tak gorąco i duszno mu się zrobiło. Nie, żeby miał problem z tłumami, jednak kiedy są zbite w tak małej przestrzeni, to można było poczuć lekką słabość. Koss jednak trzymał się dzielnie. Tylko oddychał jakoś tak ciężej.
- Co? Naprawdę aż tak to widać? - albo raczej czuć. Chłopak wzruszył ramionami. - A to jest z cukierkami? Faktycznie. Cóż, faktycznie nie jest to najlepszy pomysł. Z drugiej strony, kiedy myślę o czekaniu w tych kolejkach na cokolwiek innego... - stosowna pauza powinna jasno określić jego podejście do takiego pomysłu.
Wychylił się lekko w bok, aby ocenić długość kolejki, a także sprawdzić, co może tam dostać.
- Cóż, dają jakieś napoje. Myślę, że odpowiednie nawodnienie będzie moim dzisiejszym priorytetem, więc tak czy inaczej, nic nie stracę - przynajmniej tak sobie mógł wmawiać.
- To prawda, w kolejkach zawsze warto mieć towarzystwo. Szczególnie w TAKICH kolejkach - dodał, rozglądając się wokół po tłumie ludzi. I od razu jakoś tak gorąco i duszno mu się zrobiło. Nie, żeby miał problem z tłumami, jednak kiedy są zbite w tak małej przestrzeni, to można było poczuć lekką słabość. Koss jednak trzymał się dzielnie. Tylko oddychał jakoś tak ciężej.
- Co? Naprawdę aż tak to widać? - albo raczej czuć. Chłopak wzruszył ramionami. - A to jest z cukierkami? Faktycznie. Cóż, faktycznie nie jest to najlepszy pomysł. Z drugiej strony, kiedy myślę o czekaniu w tych kolejkach na cokolwiek innego... - stosowna pauza powinna jasno określić jego podejście do takiego pomysłu.
Wychylił się lekko w bok, aby ocenić długość kolejki, a także sprawdzić, co może tam dostać.
- Cóż, dają jakieś napoje. Myślę, że odpowiednie nawodnienie będzie moim dzisiejszym priorytetem, więc tak czy inaczej, nic nie stracę - przynajmniej tak sobie mógł wmawiać.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach