Anonymous
Gość
Gość
Pierwsze piętro
Sro Wrz 30, 2015 10:45 pm
Parter rezydencji mieści kilka pomieszczeń. Kuchnię, salon, przedpokój, bawialnię, jadalnię. Wchodząc przez ogromne, ciężkie, drewniane drzwi, widzimy skromny przedpokój ze sporą komódką, szafą, a także workiem na kapcie dla gości. Nie wydaje się on urządzony z przepychem, jednak wchodząc już nieco dalej do salonu, przekonujemy się, jak mocno sentymentalni są domownicy. Jasne panele, ciemne, bordowe ściany, a to wszystko ozdabiają tak zwane bibeloty. Jakieś zdjęcia, figurki, pamiątki, pierdółki. Wszystko i nic, dosłownie. Wywołuje to miłe odczucia, aż chce się tutaj wracać. Jednak mimo takich udziwnień, sprzęt wszędzie jest drogi, a na środku i tak dużego salonu, znajduje się fortepian.
Kuchnia jest przestronna, ogromna - i często użytkowana. W samej jadalni nie ma niczego ciekawego, kiedy się ją tak ogląda i ogląda. Ot, spory stół, krzesła i trochę szafeczek z ładnymi kryształami. Dodatkowo także są bibeloty wraz z rodzinnymi pamiątkami.

___________________________

Znaleźli się bardzo szybko w posiadłości należącej jak na razie do rodziców Lysandra. Tak, z pewnością będzie to kiedyś bardzo ładne miejsce, nad którym władzę będzie sprawował młody chłopak. Ale po co ma się z tym spieszyć? Pierw niech skończy szkołę, uda się na jakieś studia... No, i niech mu się jeszcze wszystko pięknie ułoży. Wtedy będzie cacy!
- Jak zwykle, rozgość się. Tylko nie wal zbytnio w fortepian, bo ostatnio trzeba było go stroić i bla bla bla. Nie wiem, co babcia z nim robiła - powiedział, najzwyczajniej w świecie nie chcąc się popisywać wiedzą, jaką posiadał na temat tego instrumentu. Aczkolwiek też nie chciał, aby coś się z nim znów stało. No cóż, ostrożność przede wszystkim, prawda?
- Coś do picia? Kawa? Herbata? Piwo? - zapytał spokojnie, chociaż sam był abstynentem. Nie widział niczego złego w napiciu się alkoholu, o ile nie mówiło się o najzwyczajniejszym w świecie najebaniu. No, on nie pijał takich rzeczy, jednak wiedział, że kolega nie stronił. A i tak nikogo w domu nie było. Nawet jeśli - Lysander był pełnoletni, a wiek kolegi by nikt nie pytał. Owszem, miał sporą swobodę dzięki swojemu odpowiedniemu zachowaniu. A może bardziej było to spowodowane faktem, że rodzice nie mieli dla niego nigdy czasu i woleli ślepo wierzyć w to, że ich syn sam się wychował na odpowiedzialnego człowieka? Hmm... Wszystko możliwe.
Ruszył w stronę kuchni, aby zacząć przygotowywać deser. No i jeszcze dał koledze do picia to, co ten zechciał. Albo nic nie dał. W zależności od tego, co Kyo mu odpowiedział.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Pierwsze piętro
Czw Paź 01, 2015 7:10 pm
- Jakoś wytrzymam - westchnął.
Cierpliwością to on nigdy nie grzeszył, ale kurczę, myśl o dobrym jedzeniu jakoś go pokrzepiała. Czasem może jednak trochę poczekać, prawda? Być może mając więcej dobrej motywacji Ethan stałby się trochę mniej impulsywny? Kto wie.
- Zawieszałbym cię w prawach ucznia.
Również się roześmiał. W końcu zawieszanie tak wzorowego ucznia, jakim był Zielony, było zabawne. To prędzej albinosa można było zawiesić. Zresztą wzorem do naśladowania to on od dobrych kilku lat nie był.
- Karm mnieee... - jęknął, szczerząc się do niego.
No co? Zgłodniał przez tę gadkę, no i znał już kulinarne zdolności chłopaka. Ochoczo ruszył za nim, myśląc już tylko o jedzeniu.

***

Gdy tylko znaleźli się w rezydencji wyczyścił psu łapy. Nie, żeby ten skakał po błocie, no ale mimo wszystko. Zaraz też zostawił w przedpokoju kaganiec i smycz, bo nie będzie przecież z nimi łaził.
- Zabrzmiało tak, jakbym przychodził tu tylko gwałcić fortepian... - mruknął kąśliwie. - Wybacz, dzisiaj moim priorytetem jest jedzenie.
Rzucił okiem na psa, który poczłapał w stronę jadalni i zaraz zawołał go do siebie, żeby mieć go na oku. Co prawda Hass raczej niczego by nie zniszczył, ale lepiej wiedzieć gdzie jest i tym podobne. Po chwili zwrócił głowę ku blondynowi, słysząc pytanie.
- Piwo? Znowu mnie demoralizujesz - prychnął, uśmiechając się krzywo. - Podziękuję, po prostu zajmij się żarciem.
Podążył za gospodarzem, wciskając dłonie w kieszenie bluzy. Usadowił się na blacie szafki czy tam stołu, przyglądając się poczynaniom Lysandra. Może się jeszcze nauczy przez to przygotowywać coś słodkiego. ...jaaasne, łudźmy się dalej. W sumie mógłby mu pomóc, ale wiedząc, że nie ma zielonego pojęcia na temat przygotowywania deserów postanowił się póki co nie wpieprzać.
- W sumie... Od dawna już pichcisz rzeczy? - spytał, zsuwając się na ziemię. Nie przypominał sobie, żeby go kiedykolwiek o to pytał.
Podszedł do Zielonego, omijając psa, który zakręcił mu się pod nogami, i zajrzał mu przez ramię.
- Pomóc ci coś? - zaoferował w końcu swoją pomoc.
Wow, taki dobry, taki pomocny. Ale w końcu chyba wypadało się trochę odwdzięczyć.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Pierwsze piętro
Pią Paź 02, 2015 10:29 pm


Ostatnio zmieniony przez Zielony Potwór dnia Sob Paź 03, 2015 9:12 pm, w całości zmieniany 1 raz
Oczywiście nie miał zamiaru nie dokarmiać kolegi. Nie był potworem! Zresztą, uwielbiał dokarmiać innych.
- Nie no, wolę uprzedzić - powiedział z uśmiechem, a po tym już faktycznie znalazł się na miejscu w kuchni.
Kompletnie się nie przejął tym, gdzie Hass chodzi. Nawet w kuchni wyjął miseczkę, do której nalał wody i postawił ją na ziemi, gdyby zwierzakowi przypomniało się o pragnieniu.
- Ja? Ja cię wcale nie demoralizuję. Jestem pełnoletni, mogę pić. A jeżeli ty byś się przez przypadek napił z mojego kufla to by wcale nie było demoralizacją, a przypadkiem, nie uważasz? - powiedział, całkiem nieźle kombinując. Może i nie pił, ale jak pomagać ludziom w piciu i paleniu to wiedział. Ech, no bywa. Nikt nie był wzorowy tak do końca.
Nie przejmował się brakiem jakiejkolwiek inicjatywy ze strony Kyouken. Tak naprawdę to przecież Lysander należał do osób, które wiedziały, że zajmując się czymś w samotności, zrobią to najlepiej, jak tylko by mogły. No, ale tak poza tym to nie przepadał za tłumaczeniem ludziom, co powinni zrobić. Zazwyczaj rozdzielał te mało wymagające zadania, aby na pewno niczego nie spieprzyli.
Miski, dodatki, wcześniej przygotowane lody... Wszystko szło mu sprawnie. Nie potrzebował zbyt wielu chwil na to wszystko.
- Już trochę czasu minęło. Praktycznie od małego. Ale wiesz, tak to jest, kiedy babcia rzadko gotowała. Dla mnie było to czymś ciekawym i zawsze chciałem pomagać, bo normalnie u mnie w domu się tego nie robiło - wytłumaczył po krótce, aby po usłyszeniu słów kolegi, pokręcić głową. - Nie, raczej nie. No chyba, że nastawisz wodę. Napiję się chętnie kawy - powiedział, a po tym już polewał lody sosem cytrynowym, który przed chwilą przygotował. Podsunął, razem z łyżeczką, pucharek z deserem koledze, wyjmując od razu swój duży kubek i puszę z kawą, przygotowując dla siebie jak zwykle mocną.
- A ty nigdy nie myślałeś nad gotowaniem? W końcu kiedyś zaczniesz mieszkać sam, a taka umiejętność świetnie pomaga w zaoszczędzeniu pieniędzy. Taniej jest nagotować sobie sytej potrawki na trzy dni, niż codziennie jeść coś innego - powiedział, bo pomimo dostatku w życiu, nie był rozrzutną istotą. - Może Hassowi też coś przygotować? Może jajko? Babcia mi czasami opowiadała, że jej psy uwielbiały rozbełtane jajka. Albo jakieś mięso? - zaproponował, zabierając się do jedzenia deseru, kiedy woda w czajniku dopiero się gotowała.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Pierwsze piętro
Sob Paź 03, 2015 6:13 pm
//Psst, Kyouken, nie Kyousuke c:.

- Mhm, wcale. Oczywiście, że przez przypadek. Bo jestem ślepy i w ogóle, nie odróżniam piwa od czegoś bezalkoholowego i piję z cudzych kubków i tak dalej.
Oczywiście ironizował - nie interesował się zbytnio czyimś alkoholem, jeśli miał swój. Co prawda zdarzało mu się dopić czyjeś piwo, jednak zwykle robił to, gdy jego właściciel wyraźnie się już skończył. No co, nic nie może się przecież zmarnować.
Obserwował, jak Zielony przygotowuje deser. Aż oblizał szybko wargi; wyglądało bardzo smakowicie. Zresztą chyba jak wszystko, co wychodziło spod rąk blondyna. Chyba powinienem częściej tu przychodzić... Czyżby chodziło o coś więcej? ...przymknij się, chodzi o jedzenie, tylko o .j e d z e n i e. Nie miał pojęcia, co ten frajer - jego alter ego - próbuje mu insynuować. Że skoro nigdy nie był w poważniejszym związku, to musi myśleć o ruchaniu kogo popadnie, przez kumpli po nieznajomych? Serio, Will, serio? Przyzwyczaił się już do faktu, że alter ego było jego spokojniejszą i bardziej poprawną wersją, jednak nigdy wcześniej nie wymyślało jakichś dziwnych teorii, nachalnie potwierdzających jaki to Ethan jest niedobry i zdeprawowany. Niefajnie.
- Wow, to nieźle. Robi się - powiedział, salutując niedbale, po czym ruszył wstawić wodę na kawę.
Zaraz też złapał za podsunięty pucharek i spróbował deseru. Mmm, dobry, pomyślał, uśmiechając się. Naprawdę zajebiście było znać kogoś, kto nieźle odnajdywał się w kuchni i tworzył takie cuda. Oparł się tyłkiem o blat, jedząc powoli i słuchając kolegi.
- Ej, gotuję przecież... - mruknął z łyżeczką w ustach. - Co prawda mało i dość nieskomplikowane potrawy, ale zawsze coś. - Słysząc pytanie przeniósł wzrok na psa, który leżał właśnie obok miski z wodą. - Ee, nie, dostał żarcie przed wyjściem.
Gdy zjadł swoje lody zamruczał zadowolony. Tego potrzebował.
- Co teraz, hm?
Rzucił kumplowi pytające spojrzenie, wyskrobując jeszcze resztki sosu i roztopionych lodów. Jeju, wylizałby ten pucharek, bo to zbyt dobre, żeby się marnowało, ale zachowajmy jeszcze resztki przyzwoitości. I nie dajmy powodu alter ego do satysfakcji, że niby faktycznie jest lepszy niż Kyouken.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Pierwsze piętro
Sob Paź 03, 2015 9:12 pm
Ach, wybacz. Byłem zmęczony, kiedy pisałem.

No tak, kto nie lubi sobie poironizować? Także Lysander się wesoło uśmiechnął, kiwając głową. No przecież to było oczywiste, że wszystko działo się przez zwykły przypadek. Przypadkiem wpadało się pod samochody, przypadkiem łamało się kości, przypadkiem się mordowało, przypadkiem się gwałciło (no tak, przez wypadek także kobiety zachodziły w ciążę - bo po prostu się przewróciły na chodniku i pusią wylądowały na maszcie jakiegoś pana), a także przypadkiem dodawało się cyjanku do napojów innych ludzi. No bo przez przypadek wymordowano też miliony żydów. Przecież Hitler kichnął, a ludzie źle zrozumieli!
Cóż, z pewnością Lysander czułby się dziwnie, gdyby jego koledze chodziło o coś innego, niż jedzenie. Jakby zareagował? Na pewno byłby... Nieco... Tak minimalnie zbity z tropu. Tak, dokładnie. Nie rozumiałby swojej aktualnej sytuacji. Musiałby wszystko na spokojnie przeanalizować. Jednak decyzję podjąłby na podstawie zachowania Kyoukena. Sam nasz bogaty kolega nie widział jakichś przeciwwskazań, co do tego, aby być w związku z mężczyzną - chociaż wiadome, że raczej przykładał większą wagę do stałości w takich sprawach. Kobieta czy mężczyzna - byleby się dobrze dogadywać, prawda? No i jeszcze pozostawały kwestie seksu. Jednak co tam prawiczek będzie się na ten temat w tym momencie wypowiadał?
Uśmiechnął się, widząc reakcję kolegi. Lubił, kiedy ludzie wokół doceniali jego kuchnię. Czasami przynosił niektórym znajomym bento do szkoły. W zależności czy go poprosili, czy miał czas, czy miał ochotę na coś takiego... Ale tak ogółem to często przynosił cokolwiek do jedzenia do szkoły, co sam wcześniej przygotował. Na ciasteczka padało najczęściej.
- A tam, lepiej jest się nauczyć, jak to nazwałeś, skomplikowanych potraf. Chociaż od prostych się zaczyna! A jakie pyszne robi się jedzenie, kiedy się bawi przyprawami - powiedział, jedząc powoli. Nie śpieszyło mu się jakoś. Po co jeść w pośpiechu? Nic go nie goniło!
- A co chcesz porobić? Pograć coś na konsoli? Zaproponowałbym moczenie się w basenie, aczkolwiek nie wiem czy masz ochotę na wyłażenie na dwór. Możemy pograć na automacie znów, może w bilard... Trampolina w ogródku też jest. Ewentualnie koszykówka, tenis... Cokolwiek takiego, wiesz. Mamy spory wybór - powiedział z uśmiechem, a po tym już dokończył deser, zalewając swoją kawę. Brudne naczynia odłożył do zlewu, zalewając wodą. - No chyba, że chcesz jeszcze deseru.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Pierwsze piętro
Nie Paź 04, 2015 7:21 pm
Kyoukenowi nigdy przez myśl by nie przeszło, że mógłby się z Zielonym przespać. Nie to, żeby tamten był jakiś totalnie nie 'ruchable' czy coś, ale, kurde, bez przesady. Ethan umiał się opanować, aż taki niewyżyty, żeby pieprzyć kogokolwiek ma pod ręką, to on nie był. No i niby zawsze miał rączki, nie? Zresztą pasowało mu, że Lysander był po prostu kumplem, który robił mu jedzenie, niczego więcej od niego nie oczekiwał.
Kuchnię Zielonego doceniał zawsze, a zwłaszcza słodkie rzeczy, których sam kompletnie nie potrafił przyrządzić - no bo zjedzenie kupnych ciastek oczywiście było tak wielką i wspaniałą kulinarną zdolnością. Był nawet przekonany, że gdyby znalazł się ktoś, kto nie ceniłby lysandrowej kuchni, to najprawdopodobniej musiałby być nienormalny. Albo po prostu nigdy nie jadł niczego, co przygotował blondyn.
- Kiedyś się nauczę. - Wzruszył ramionami.
Taa, kiedyś. U niego "kiedyś" obejmowało zakres czasu od kilku tygodni do kilku lat, więc cóż... Póki co jednak nie zamierzał zaprzyjaźniać się z kuchnią i garnkami, zdecydowanie wystarczały mu jego obecne zdolności. Udałoby mu się przeżyć przez jakiś czas, żywiąc się jedynie kanapkami, naleśnikami, jajecznicą czy też zupkami z paczki, więc nie widział sensu w nauce gotowania czegoś bardziej wymyślnego.
- Hmm... Konsola brzmi spoko. - Pokiwał głową, na potwierdzenie swoich słów. - Dzięki, nie chcę, bo jeszcze zgrubnę...
Żartował sobie, bo nie przytyłby chyba nawet po dziesięciu porcjach. Raz, że miał dobrą przemianę materii, dwa, że nawet jakoś szczególnie się nie opierdalał, w końcu musiał wychodzić codziennie z psem.
- Tylko nie zostanę na bardzo długo, muszę psa odstawić i w ogóle - uświadomił jeszcze kumpla, wychodząc z kuchni.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Pierwsze piętro
Sro Paź 14, 2015 5:34 pm
- No to w takim wypadku proponuję z dwie czy trzy rundki w wyścigach - powiedział, prowadząc kolegę w stronę całego sprzętu. Wybrał grę, załączając ją i podając joystick koledze. Uśmiechnął się doń wesoło, a po tym już zaczęli grać. Oczywiście Lys nie miał nic przeciwko, że psiak kolegi się u niego rozgości. Nie wiedział, po co ten musiał go odprowadzać, aczkolwiek... No fakt, musiała psina chyba nieco odpocząć w swoim własnym kojcu. A szkoda. Musiałby w końcu znaleźć zwierzaka dla siebie. Tylko jak, kiedy i gdzie? Ech, ciężkie życie.
Podczas gry, raz jeden wygrał, a raz drugi. Jednak co tam się sprzeczać? Najlepiej jest po prostu grać sobie w najlepsze dalej!
Kiedy jednak minęło tyle czasu, że jego kolega uznał, że powinien się już zbierać, spokojnie wyłączył grę i jeszcze pogłaskał psa. No tak, może wybierze się teraz do schroniska? To byłby naprawdę świetny pomysł!
- Chyba wyjdę z tobą i trochę cię podprowadzę. Przejdę się do schroniska, do zoologicznego - powiedział, lekko się uśmiechając. Po tym wyszedł razem z kumplem z domu, zamykając oczywiście wszystko na klucz. Jeszcze tego by brakowało, że by wyszedł i zostawił wszystko pootwierane. Chociaż czasami i takie cuda mu się zdarzały. Jednak nie często. Był osobą... No dobra, nie zawsze zorganizowaną. Był przewodniczącym niby, niby także musiał dobrze reprezentować swoją rodzinę. Aczkolwiek był zwykłym człowiekiem i dzieciakiem! Nie zawsze da radę wszystko zrobić.
Ruszył razem z Kyoukenem, aby go podprowadzić chociaż trochę. A sam się w tym czasie uda jeszcze do schroniska dla zwierząt, ot to jest pomysł!

[z/t x2]
Sponsored content
Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach