Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Okolice Lions Bay
Wto Paź 10, 2017 11:17 pm
First topic message reminder :

Kiwnął głową i ruszył w stronę wejścia. O taak, będzie wracać szybko. Tak naprawdę, chciałby wrócić już teraz, zanim na dobre tam podszedł, ale wiedział, że nie może, nie po to nadrabiał kawałek drogi.
Drzwi ośrodka otworzyła mu pielęgniarka. Charles chwilę z nią rozmawiał, wyraźnie odmawiał wejścia do wewnątrz. Później na werandę druga pielęgniarka wprowadziła kobietę... Była odrobinę niższa od fotografa, a jej złote włosy opadały gęstymi, ledwo ujarzmionymi falami na ramiona i plecy. Szczupłą talię i pełne biodra podkreślał pasek eleganckiego, grubego szlafroka, a góra niedbale narzuconego odzienia ledwie zdołała ukryć jej wydatny dekolt. Wyglądała jak bogini szykująca się na wieczorne spotkanie, którą ktoś oderwał od przygotowań tuż przed tym, jak zaczęła przymierzać suknie. Kobieta wpierw rozmawiała moment z Charlesem, a potem spojrzała za niego i stanęła tak, aby móc swobodnie dostrzec motocykl i... Garika. Wskazała wściekle na znajomego fotografa, zaczęła krzyczeć i gestykulować pomimo tego, że pielęgniarka próbowała ją złapać. Wyszarpnęła się i z całej siły uderzyła syna w twarz, ale nie otwartą dłonią, a pięścią, w której trzymała pęk kluczy. Ten nie zdążył się uchylić przed pierwszym ciosem, ale w porę pochwycił ją z ledwością powstrzymując przed kolejnymi uderzeniami, które z pewnością nadeszły. Zanim przybiegł pielęgniarz, Charles zdołał z wyraźną wprawą unieruchomić krzyczącą i wierzgającą kobietę przyciskając ją z pomogą dwóch pielęgniarek ją do ściany. Personel wprowadził histerycznie, wręcz przerażająco płaczącą, zawodzącą boginię z powrotem do ośrodka, a jeden z pielęgniarzy podał Charlesowi klucze oraz kawałek czystej ligniny, którym brunet od razu wytarł usta i przyłożył sobie do nosa. Pielęgniarz starał się nakłonić fotografa, aby wszedł i porozmawiał, ale on ani o tym myślał, od razu cofając się i kierując do bramy wyjściowej. Po drodze splunął na trawnik, wypluwając krew, która najwidoczniej spłynęła mu z nosa do ust. Gdy dotarł do motoru, oparł się jedną dłonią o kierownicę, a drugą wciąż przytrzymywał ligninę. Bez słowa pochylił się i czekał aż krew przestanie lecieć i będą mogli kontynuować drogę.

Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
Re: Okolice Lions Bay
Sro Paź 11, 2017 8:30 pm
- Może kiedyś, na twoją emeryturę, co ty na to? Pomogę ci. – zawołał wchodząc do sypialni. Hmmm… Okropnie zimno i ponuro. Nadal nic co przykułoby jego uwagę. Poszedł w kierunku jadalni, może tam? Kiedy Charles zaglądał do szafki, Garik natychmiast do niego podleciał i spojrzał przez ramię. Puszki. Hm… Okej. Nadal nudy. Poszedł dalej.
- Czekam. – póki nie zbada wszystkich kątów, nie będzie wychodził na zewnątrz. Co mamy dalej? Nagle poczuł  jak coś przebiega mu po nodze. Od razu odskoczył i wyrzucił przed siebie telefon. – SZTO?! -  rozejrzał się dookoła. Szybko podniósł sprzęt i poświecił nim dookoła. Aaaah, lokatorzy. Obrzydliwe, wyrośnięte myszy… Eh. Nakierował dwa palce na swoje oczy, a później obrócił je w kierunku zwierzaków. – Macie przegrane. – mruknął i niepewnie ruszył w kierunku ostatnich pomieszczeń. Nim wszedł do środka usłyszał… No właśnie… Co to miało być!? Od razu wybiegł z domu i zaczął rozglądać się za Charlesem.
- Co jest?! Gdzie ty?! – kiedy odnalazł go wzrokiem, natychmiast do niego podbiegł i złapał za rękę – W porządku?... – na jego twarzy malował się niepokój. Mimo, że Charles nie wołał go w sposób chociażby odrobinę nawiązujący do przerażenia, to po takich określeniach rzuconych w jego stronę…
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Re: Okolice Lions Bay
Sro Paź 11, 2017 8:40 pm
Tutaj... – głos dobiegał z garażu. Zanim Garik zdążył tam przyjść, Charles sam wyszedł. Cofał się i ciągnął coś widocznie ciężkiego po podłodze. – No chodź, chodź... – mruczał pod nosem. Stęknął podnosząc to coś i obracając się przodem do znajomego. Na pierwszy rzut oka mogło się wydawać, że fotograf podniósł jakiś brązowy, brudny worek... Albo futro z niedźwiedzia czy innego zwierza, w którego kłaki powbijały się suche liście i igły drzew. Dopiero po chwili dało się odróżnić, że kupa włosia ma błyszczące czarne oczy, klapnięte uszy i tak naprawdę jest paromiesięcznym szczeniakiem owczarka niemieckiego. Charles trzymał go za skórę na karku, a psiak odruchowo podkulił nogi, jakby był niesiony przez matkę.
Nie widziałem jego matki ani rodzeństwa... Musimy uważać, może mieć wściekliznę... i pchły. – Mężczyzna wyszedł ze znaleziskiem prę kroków od garażu.
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
Re: Okolice Lions Bay
Sro Paź 11, 2017 8:58 pm
Podbiegł do niego, ale widząc, że coś ciągnie cofnął się nieco. Narzędzia? W worku? Hmm…
- Co tam mruczysz? – ponownie się cofnął widząc co podniósł. Czy to… - CZY TO?! – zaśmiał się nerwowo. Czy to był pies? Prawdziwy?! Taki żyjący pies psinka sabaczka sabaczunia malutka kuleczka futra – BOOOGU! – oczy mu się zaszkliły. Nie słuchał już Charlesa. Odebrał od niego zwierzaka i przytulił do siebie jak maskotkę. Oczywiście prawie zniknął przez ilość futra. – Szczeniaczek! Prawdziwy! Malutki, nie jest ci zimno? Jak tu trafiłeś? Zajmę się tobą niczym się nie bój! Maja sabaćka, maja, maja. Malutka… No zobacz tylko! Jaki piękny pies! – jeśli Charles jakimś cudem dostrzegł między kłakami twarz znajomego, mógł zauważyć, że ten się rozpłakał. – Ne boysya! Ja cię obronię! Przed tymi okropnymi oposami też! Mój ty śliczny. – wytarł łzy w jego futro, brudząc się przy tym… W tej chwili nie miało to dla niego większego znaczenia. – Charles, mogę go zatrzymać? Błagam! Będę o niego dbał i karmił i wychodził na spacery i do lekarza! Zawsze marzyłem mieć pieska! Prawda? Sabaćka! Moja mała kuleczusia!


Kuleczusia...
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Re: Okolice Lions Bay
Sro Paź 11, 2017 10:00 pm
Charles oddał Garikowi psa drobinę zaskoczony. No tak... zapomniał już, że jego znajomy kocha psy. Słysząc, co mężczyzna mówi podniósł rękę i podrapał się po karku, a kiedy dostrzegł łzy w jego oczach poczuł się cholernie niezręcznie. Co, jak... jak ma na to zareagować? Zaśmiał się nerwowo zerkając to na szczeniaka, to na Garika.
Eee... ekhm. No wiesz... To... to twój wybór, ale... eee... – Zbliżył się i poczochrał psa po głowie, jakby to on wymagał uspokojenia, a nie fotograf. – Czy dasz radę się nim opiekować? Twoja praca... no... – Nie potrafił się dobrze wysłowić. Z jednej strony wiedział, że opieka nad zwierzakiem wymaga masy czasu, a nad psem szczególnie. Pamiętał jak to było, gdy rodzice mieli psy i ile zachodu kosztowało utrzymanie ich w dobrej kondycji i wychowanie. Wiedział, że Garik ma małe mieszkanie i pracuje więcej niż jest w domu. Z drugiej strony pierwszy raz widział znajomego tak rozczulonego. Może naprawdę będzie dobrym właścicielem?
I, no... badania... Taaak, zanim wywieziesz go z kraju musisz go zaszczepić, odrobaczyć... A to trwa przynajmniej tydzień. Poza tym, jak go przewieziemy do domu? – Machnął dłonią w stronę motocykla. W tej chwili nawet jemu samemu to wszystko, o czym mówił wydawało się błahe wobec radości Garika. Westchnął. No to mają psa. To znaczy, oczywiście Garik ma psa.
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
Re: Okolice Lions Bay
Sro Paź 11, 2017 10:52 pm
- Zrobię wszystko, by było mu ze mną dobrze! – uśmiechnął się i popatrzył psu w oczy. – Ne moguuu! Jesteś takim ślicznym szariczkiem ty mój, mój! – znowu wytarł się o niego twarzą i po chwili delikatnie położył na ziemi. Pies chyba nie liczył na możliwość ucieczki. Zresztą, w końcu się nim zajmują! Garik zaczął wyciągać liście i przeczesywać sierść zwierzaka. Hmm, do tego to chyba grabie by się przydały…
- Ja wszystko załatwię. Mogę z nim jechać pociągiem. Gdzie jest najbliższy weterynarz? Ten maluch jest niegroźny! Tylko zobacz… - kiedy szczeniak polizał go po rękach, dostał kolejnego ataku rozczulenia.
– Jak cię nazwać przyjacielu… Pupsik? Poklon? Sunce? Novčić? – zaczął rzucać serbskimi słówkami. W końcu popatrzył na Charlesa i skupił się - … Wiem! Pierożek! Da! Mali Warjenik kochany. – rozciągnął policzki psiaka i przytulił go do siebie. – Charles tak się cieszę! No spójrz tylko! Ta mała sabaćka! Ona by tu zginęła bez nas!
Jeśli Charles nie zainterweniuje, Garik prawdopodobnie spędzi tak najbliższe trzy godziny…
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Re: Okolice Lions Bay
Sro Paź 11, 2017 11:22 pm
Oho, Charles już teraz wiedział, że to biedne zwierze potrzebuje sto razy więcej cierpliwości do Garika, niż miał do niego Charles.
Pociągiem do Europy? – Pokręcił głową i ukucnął przy Gariku i szczeniaku. Wyjął z kurtki czystą chusteczkę i podał mężczyźnie jakby nigdy nic. – To nie ma znaczenia. Przy przekraczaniu granicy musisz mieć jego badania. Najbliższy weterynarz... w mieście. – Znów przez chwilę patrzył na znajomego. Nie mógł przestać się uśmiechać widząc go w takim stanie. Pierożek? Boże... Biedny pies. Charles sam by go tak nie nazwał, ale ugryzł się w język i nic nie powiedział aby komentarzami nie chłodzić radości mężczyzny. Wstał i przeszedł się w tę i z powrotem. – Przede wszystkim musimy sprawdzić, czy nie ma chipu. Może komuś uciekł. – Nachylił się nad Garikiem i pocałował go w skroń. – Mam pomysł. Zadzwonię do znajomego i poproszę aby was podwiózł. Będzie potrzebować paru godzin na dojazd, ja w tym czasie... ogarnę, co trzeba zrobić w domu, a wy... – Wskazał na psa. – ...się zapoznacie. Co ty na to?
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
Re: Okolice Lions Bay
Czw Paź 12, 2017 10:07 am
Pociągiem do Europy? Nie! Do weterynarza! Chociaż stąd chyba nic nie znajdzie. O, chusteczka?
- Dzięki. – nie myśląc dłużej wytarł psu załzawione i brudne oczy. – Już, już będziesz pięknym Warjenikiem. Nic się nie bój psinko. – zgniótł chusteczkę i schował do kieszeni. Wytargał psiaka, aż ten poddał się i położył na pleckach. O, głaszczcie po brzuchu, właśnie tak. Wystawił język, podwinął łapki, a ogromne uszy opadły mu z oczu na ziemię. I kolejny atak szczęścia. Dopiero kiedy usłyszał o… Oczywiście nieprawdopodobnym prawdopodobieństwie zgubienia przez kogoś Pierożka, podniósł go i zaczął podszczypywać w poszukiwaniu chipa. Całus wcale go nie uspokoił! Wręcz przeciwnie! Pies chyba potraktował te szczypanki jako zaczepki, ponieważ od razu zaczął tupać tylną nóżką i ze wszystkich sił próbował złapać palce Garika zębami. – Tak! Świetny pomysł! To… Ej! – w końcu na niego spojrzał. Cały brudny, z dziecięcą, naiwną radością w oczach – To ty do nas dojedziesz? Czy jak? Charles ciebie też nie chcę zostawiać! – zrobił teatralnie smutną minę i przyciągnął do siebie psa. Przytulił go i patrzył dalej. Zwierz zaczął podgryzać ręce Garika.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Re: Okolice Lions Bay
Czw Paź 12, 2017 10:24 am
Charles wybuchł śmiechem, gdy zobaczył, w jaki sposób Garik wykorzystał chusteczkę, ale szybko się opanował i tylko szczerzył się patrząc na nich.
Nie wyczujesz nic. Taki chip jest tak mały, że wpuszcza się go pod skórę w zastrzyku normalną igłą. – Charles jakby nigdy nic podszedł do motocykla i wiszącego na nim z plecaka wyjął aparat, momentalnie zaczynając robić zdjęcia znajomemu i temu, ech, Pierożkowi. Przez myśl mu przeszło, że lepiej, aby ten pies był porzucony, a nie zgubiony. Nie chciał, aby Garikowi serce pękło, kiedy będzie musiał oddać podopiecznego prawowitym właścicielom.
Ja będę jechać obok was na motocyklu, nie mogę go przecież tu zostawić. – Zrobił jeszcze parę zdjęć. – Zabierz go do środka. Nie wiadomo, ile tu siedzi. Możesz spróbować dać mu czystej wody. I może w puszkach znajdzie się jakieś mięso, takie małe jedzą za trzech. – Fotograf chyba wyszedł z szoku, jaki przeżył widząc reakcję Garika i zaczynał racjonalnie myśleć. W porę... tego w tej chwili potrzebowali. Spróbował też połączyć się ze znajomym.
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
Re: Okolice Lions Bay
Czw Paź 12, 2017 10:45 am
Cholera! To źle, że teraz nie będzie mógł sprawdzić! Co jeśli rzeczywiście komuś zwiał? Chociaż z drugiej strony, na takim pustkowiu? Puścił Pierożka i ponownie zaczął się z nim bawić. Nie zwracał uwagi na zdjęcia, był już totalnie zauroczony w szczeniaku.
Co tam do niego powiedział? Na moment odwrócił głowę w kierunku Charlesa. Próbował chociaż odrobinę ogarnąć co tam wymruczał… Motocykl. Za samochodem… A!
- Bardzo dobry pomysł! Prawda sabaćka? Da, da, da, da, da! – usiadł w końcu na ziemi i przyciągnął psa do siebie. Ułożył go na nogach, by swobodnie móc wyskubywać resztkę śmieci z jego sierści. Zaraz go olśniło ( albo właściwie w końcu dotarła druga część wypowiedzi Charlesa). Wziął Pierożka na ręce i zaczął nieść do domu. Biedny pies. Za szybko ziemi nie dotknie... – Masz może jakąś miskę? Albo cokolwiek by podać mu picie i jedzenie? Nasza głodna sabaćka zaraz do końca połknie mi palce, niet? - cóż... Garik za szybko nie ochłonie. W końcu ma pieska! I jest prawie jego! Prawie jak Charles. Chyba.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Re: Okolice Lions Bay
Czw Paź 12, 2017 6:05 pm
W szafce po prawej od zlewu są talrze – rzucił nie wchodząc do domu. Pamiętał, że wewnątrz i tak słaby w tym miejscu zasięg znika całkowicie, a on właśnie próbował się połączyć ze znajomym, który mógłby ich podwieźć. Uznał, że może Garika zostawić samego z psem i oposami, a on podczas rozmowy sprawdzi, czy w garażu albo składziku nie czekają na nich inne niespodzianki. Wszystko było po staremu... no, może z wyjątkiem huśtawek i lin do wspinaczki, które ojciec zamontował na gałęziach drzew. Wiele z nich przegniło i pourywało się, ale parę ocalało i trzymało się całkiem mocno. Chciał jeszcze sprawdzić co z domkiem na drzewie, który budowali we trójkę z tatą i bratem, ale do tego musiałby się wybrać dalej, a na razie wolał nie opuszczać Garika na dłużej niż parę minut. Gdy zakończył rozmowę i wszystko ustalił, wszedł do domu po drodze z garażu zabierając świece.
I jak tam? – rzucił ustawiając świeczki na szafkach i stole. Dopiero teraz przypomniał sobie, że na wielu kamiennych ścianach były malunki autorstwa jego matki, a na paru nawet rzeźby przedstawiające ludzie sylwetki jakby zatopione w kamieniu w trakcie tańca. Podszedł do ściany w salonie, zbliżył do niej płomień świecy i przeciągnął po niej wolną dłonią. Farba, mimo upływu lat i złych warunków, trzymała się całkiem dobrze. Westchnął oglądając abstrakcyjny wybuch kolorów kawałek po kawałku.
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
Re: Okolice Lions Bay
Czw Paź 12, 2017 10:41 pm
Oho! Już je wyciąga! Zaniósł psa do kuchni i niepewnie położył go na podłodze. Niech no tylko, któryś opos się zbliży… Zabrał dwa talerze i ustawił równiutko przed psem. Poczochrał go i zabrał z szafek jedną z puszek. Możliwe, że z mięsem… Otworzył, powąchał. Hm, raczej dobre. Wytrząsnął wszystko i podciągnął szczeniaka bliżej jedzenia.
Nie miał pojęcia co robi Charles. W tej chwili Pierożek całkowicie zajął mu myśli. Usiadł niedaleko psa i oglądał jak wcina. Śmiał się z niego, gdy ten wędrował z talerzem na koniec pomieszczenia – Tylko nie idź do tych okropnych szczurów! – zawołał kiedy ten zawędrował w ich stronę. Dla bezpieczeństwa zabrał szczeniaka bliżej szafek i dał więcej jedzenia.
Kiedy zjadł, zaniósł go do salonu. Usiadł tam gdzie mógł i posadził go na kolanach. Wygłaskał go i wyściskał. Ile pies wytrzymał, tyle go przy sobie trzymał. Później oglądał jak węszy po domu i próbował się z nim bawić.
- Tutaj! – zawołał ganiając za psem. – Masz jakieś plastry? – pokazał na pogryzione, zakrwawione dłonie. – Ciut boli. Wiesz, jak nic takiego nie ma to nic. Później się tym zajmę – uśmiechnął się i podszedł do niego. Co on tam… O, wcześniej tego nie zauważył. To jego matki? Ugh… Niech je sprzeda… Albo… Albo nie będzie się w to wtrącał.
- Wybacz, że nie jestem w stanie poświęcić ci tyle uwagi ile bym chciał… Dałeś mi psa i… I no… - uśmiechnął się przepraszająco. – Nadrobimy później…
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Re: Okolice Lions Bay
Pią Paź 13, 2017 10:08 am
Charles odwrócił się od ściany i zerknął na ręce Garika. Skrzywił się i przewrócił oczami.
Nie pozwalaj mu na to, bo go tak nauczysz i później, jak będzie ważył dwadzieścia kilo i miał uścisk szczęk jak mały tyranozaur to... na plastrach się nie skończy. – Pokręcił głową i zaśmiał się. – Nie, nie, ja ci nic nie dałem! Sam go sobie wziąłeś. Później nie dzwoń do mnie, że zdemolował co to, nad czym pracowałeś, a machnięciem ogona zmiótł wszystkie części. – Mniejszej ilości uwagi nie skomentował, bo to akurat mu pasowało. Mógł załatwić sprawę z transportem po swojemu.
Przeszedł z salonu na taras i zaczął szukać czegoś w drewnianych skrzyniach, które tam stały. Okazało się, że w większości są tam... zabawki, które gromadzili tu z bratem, gdy byli jeszcze dziećmi. Większość z nich wyglądała jak ręcznie robione wymysły dzieci składające się z patyków i klocków, możliwe, że parę zostało wyrzeźbionych przez któreś z rodziców. Fotograf znalazł też sporawą piłeczkę z masy kauczukowej i rzucił w stronę Pierożka, a później poszedł do kominka w salonie i sprawdził, czy przez lata nic nie zatkało wylotu. Wydawało się, że jest dobrze... Zdjął kurtkę, przyniósł parę drewnianych zabawek i zaczął układać w kominku.
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
Re: Okolice Lions Bay
Pią Paź 13, 2017 7:18 pm
Zaśmiał się. Racja… Później go tego jakoś oduczy. – I tak zadzwonię. Będę dzwonił jak wrócisz. Opowiem ci o wszystkim czego nauczyłem Pierożka i co mi zniszczył. – odwrócił się, by skontrolować gdzie podział się szczeniak. Coś wywęszył? Z ciekawości poszedł sprawdzić nad czym duma.
- Co tam masz? – ukucnął przy nim i lekko pociągnął go do siebie. Zaraz skrzywił się, widząc resztki zdechłego oposa. – Zostaw, jeszcze coś złapiesz… - ponownie wziął go na ręce i zakręcił się z nim wokół własnej osi. – Maja sabaćka! – wtulił się w futro i pokiwał się  z nim chwilę.
Kiedy Charles wychodził z pomieszczenia odłożył psiaka i poszedł za nim. Co on tam…? Cicho podążał za nim, starając się nie zwrócić na siebie zbytniej uwagi. Wychylił się zza drzwi na taras i podglądał. Zabawki? Szybko uciekł do salonu i jakby nigdy nic, czekał aż tamten wróci.
Piłeczka poszła w ruch… Pierożek od razu rzucił się za nią, szczekając i prawie potykając się o swoje łapy. Dopadł ją i położył się. Próbował ją rozszarpać, zagryźć, cokolwiek. Garik od razu do niego podleciał. Szybka kontrola i dalej! Cudem udało mu się przejąć kauczuk i rzucić dalej. Śmiał się przy tym i ganiał za psem. Spoważniał dopiero kiedy Charles zaczął układać coś w kominku. Ukucnął obok i zabrał jedną z zabawek.
- Uroczo… Nie zachowasz sobie jednej?
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Re: Okolice Lions Bay
Sob Paź 14, 2017 1:54 pm
Charles nie chciał zostawiać drewnianych figurek. Powiedział, że po co, skoro ich nie używa? Przerzucił się na droższe i bardziej skomplikowane rodzaje zabawek niż te z dzieciństwa. Rozpalił ogień, a później co jakiś czas dorzucał kolejne porcje zabawek. Przeszukał szafki, czy przypadkiem nie zostawi tam nic cennego, co mogłaby zabrać ekipa, którą później wprowadzi do domu, obejrzał stan tarasu i chwilę oglądał okolicę, zrobił nawet parę zdjęć.
Idę do domku na drzewie, sprawdzić czy jeszcze tam jest. Chcesz... to znaczy chcecie iść ze mną?
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
Re: Okolice Lions Bay
Sob Paź 14, 2017 2:40 pm
Jego wybór. Zobaczył jeszcze kilka innych figurek, a kiedy Charles zaczął je podpalać, przypilnował by Pierożek nie zbliżył się za bardzo.
Domek na drzewie? To jednak ludzie robią takie rzeczy?! Takie jednak istnieją?! Bez wahania zgodził się pójść i zobaczyć. Zabrał psa na ręce i położył go dopiero gdy zatrzymali się na zewnątrz. Więc tak… Od razu wyobraził sobie Charlesa z bratem, biegających przed domem i chowając się na drzewie. Uśmiechnął się smutno.
- Lubiłeś to miejsce? - wskazał na domek.
Sponsored content
Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach