▲▼
Mieszkanie LP i Willa zjanduje się w nowym apartamentowcu na 15 piętrze, w zachodni skrzydle budynku. Zaraz na lewo jak się wyjdzie z windy. Można tam się też dostać lewymi schodami, które są na końcu korytarza na parterze. Jeżeli się pójdzie prawymi to oczywiście też się trafi, ale będzie trzeba przejść dodatkowo całe piętro.
Mieszkanko nie jest ani za duże ani za małe, idealne dla dwojga singli, kota i pająka. Ma dwie sypialnie, łazienkę, malutki holi i salon połączony z kuchnią blatem barmańskim.
Do pokoju Willa wchodzi się przez salon, przez przesuwane drzwi, pokój LP jest na lewo od łazienki.
Okna i balkon mieszkania wychodzą na małe podwórko z placem zabaw, oraz jedno okno na średnio ruchliwą ulicę.
Salon i kuchnia - tu się kiedyś znajdzie ładny opis.
Łazienka - tu się kiedyś znajdzie ładny opis.
Pokój LP - na początku był jasno niebieski, ale jak się wprowadziła od razu zaczęła się tam rozwalać. Na biurku jest pełno ołówków i kartek ze szkicami wszystkiego, co widziała. Na ziemi walają się kartki zamalowane farbami, podłoga zawalona jest pędzlami i farbami. Wracając do ściany - już dawno nie jest niebieska. LP zajęła się tym, aby na ścianach były malunki nagich kobiet, lub jakichś nieokreślonych machnięć kolorowych farb. Lubiła wprowadzać w pomieszczenia swoją osobowość, a z Willem tak dobrze jej się mieszkało, że nie miała zamiaru się wyprowadzać póki on sam jej stąd nie wyprosi. Pod oknem znajduje się dwuosobowe łóżko. Szafa jest obok drzwi, w której trzyma wszystko co potrzebne. Do tego dwie komody pod ścianą, która odgradza jej pokój od pokoju Kutasa. W nich trzyma bieliznę i szkicowniki. W szparze między ścianą obok okna, a bokiem komody jest sztaluga do płótna i dużych kartek.
Pokój Willa - to pomieszczenie o grafitowych ścianach, którego większą część zajmuje dwu osobowe łóżko i rozstawiona perkusja. Obok drzwi szafa z półkami. Na owych półkach w nieładzie położone są różnotematyczne książki, głównie jednak dotyczące anatomii, medycyny i muzyki. Biurko zawalone rzeczami do nauki stoi wciśnięte w kąt przy oknie, na przeciwko łóżka. Łóżko natomiast jest maksymalnie niedociśnięte do parapetu, który służy za półkę. Głównie Will stawia na nim szklanki z piciem i aktualnie czytane rzeczy. W oknie wiszą ciemne zasłony, które utrzymują pokój w półmroku. Z reguły w całym pomieszczeniu panuje nieład.
Mieszkanko nie jest ani za duże ani za małe, idealne dla dwojga singli, kota i pająka. Ma dwie sypialnie, łazienkę, malutki holi i salon połączony z kuchnią blatem barmańskim.
Do pokoju Willa wchodzi się przez salon, przez przesuwane drzwi, pokój LP jest na lewo od łazienki.
Okna i balkon mieszkania wychodzą na małe podwórko z placem zabaw, oraz jedno okno na średnio ruchliwą ulicę.
Salon i kuchnia - tu się kiedyś znajdzie ładny opis.
Łazienka - tu się kiedyś znajdzie ładny opis.
Pokój LP - na początku był jasno niebieski, ale jak się wprowadziła od razu zaczęła się tam rozwalać. Na biurku jest pełno ołówków i kartek ze szkicami wszystkiego, co widziała. Na ziemi walają się kartki zamalowane farbami, podłoga zawalona jest pędzlami i farbami. Wracając do ściany - już dawno nie jest niebieska. LP zajęła się tym, aby na ścianach były malunki nagich kobiet, lub jakichś nieokreślonych machnięć kolorowych farb. Lubiła wprowadzać w pomieszczenia swoją osobowość, a z Willem tak dobrze jej się mieszkało, że nie miała zamiaru się wyprowadzać póki on sam jej stąd nie wyprosi. Pod oknem znajduje się dwuosobowe łóżko. Szafa jest obok drzwi, w której trzyma wszystko co potrzebne. Do tego dwie komody pod ścianą, która odgradza jej pokój od pokoju Kutasa. W nich trzyma bieliznę i szkicowniki. W szparze między ścianą obok okna, a bokiem komody jest sztaluga do płótna i dużych kartek.
Pokój Willa - to pomieszczenie o grafitowych ścianach, którego większą część zajmuje dwu osobowe łóżko i rozstawiona perkusja. Obok drzwi szafa z półkami. Na owych półkach w nieładzie położone są różnotematyczne książki, głównie jednak dotyczące anatomii, medycyny i muzyki. Biurko zawalone rzeczami do nauki stoi wciśnięte w kąt przy oknie, na przeciwko łóżka. Łóżko natomiast jest maksymalnie niedociśnięte do parapetu, który służy za półkę. Głównie Will stawia na nim szklanki z piciem i aktualnie czytane rzeczy. W oknie wiszą ciemne zasłony, które utrzymują pokój w półmroku. Z reguły w całym pomieszczeniu panuje nieład.
- Wizualizacja:
Will wydobył klucze z kieszeni i spróbował wycelować nimi w zamek. Udało mu się do niego trafić dopiero za jakimś trzecim, dziesiątym razem, dopiero gdy zamknął jedno oko.
- Dobrze, że razem wracamy, inaczej pewnie trafiłbym tu za tydzień- rzekł do ciemnoskórej otwierając z impetem drzwi i zapalając światło w przedpokoju. Prawie się przy tym przewracając. Przyłożył palec do ust i wydał z siebie ciche "csss" zupełnie jakby to Brooklyn zrobiła coś głośno.
- Na pewno L...śpi- dodał, chociaż po takim hałasie mogło być to wątpliwe. Zaprosił dziewczynę do środka, machnięciem ręki a sam przeszedł do kuchni. Wyjął z lodówki wodę i odkręcił ją. Zaraz zaczął łapczywie pić, gdy już więcej mu się nie mieściło rzucił butelkę do Brook - uprzednio jak tako ją zakręcając. W chwilę potem zabrzęczał mu telefon. Przymykając jedno oko odczytał wiadomość. Prychnął rozbawiony i rzekł nagłos.
- Głupi chuj jeszcze nie śpi- rzekł na tyle głośno by było go dobrze słychać. Przesunął drzwi do swojego pokoju w którym panował syf. - Jakoś się pomieścimy nie?- spytał po czym rozebrał się do bokserek i wskoczył do łóżka robiąc obok siebie miejsce. Oczywiście mógł zaproponować, że któreś z nich będzie spać na sofie, ale jego pijany mózg uznał to za mało konieczne. Poza tym to była Brook, więc czego mieli się wstydzić? Leżąc w łóżku wysłał jeszcze kilka wiadomości, a przy trzasku szkła o ścianę parsknął śmiechem.
- Jak widać niektórzy mają słabe nerwy.
- Dobrze, że razem wracamy, inaczej pewnie trafiłbym tu za tydzień- rzekł do ciemnoskórej otwierając z impetem drzwi i zapalając światło w przedpokoju. Prawie się przy tym przewracając. Przyłożył palec do ust i wydał z siebie ciche "csss" zupełnie jakby to Brooklyn zrobiła coś głośno.
- Na pewno L...śpi- dodał, chociaż po takim hałasie mogło być to wątpliwe. Zaprosił dziewczynę do środka, machnięciem ręki a sam przeszedł do kuchni. Wyjął z lodówki wodę i odkręcił ją. Zaraz zaczął łapczywie pić, gdy już więcej mu się nie mieściło rzucił butelkę do Brook - uprzednio jak tako ją zakręcając. W chwilę potem zabrzęczał mu telefon. Przymykając jedno oko odczytał wiadomość. Prychnął rozbawiony i rzekł nagłos.
- Głupi chuj jeszcze nie śpi- rzekł na tyle głośno by było go dobrze słychać. Przesunął drzwi do swojego pokoju w którym panował syf. - Jakoś się pomieścimy nie?- spytał po czym rozebrał się do bokserek i wskoczył do łóżka robiąc obok siebie miejsce. Oczywiście mógł zaproponować, że któreś z nich będzie spać na sofie, ale jego pijany mózg uznał to za mało konieczne. Poza tym to była Brook, więc czego mieli się wstydzić? Leżąc w łóżku wysłał jeszcze kilka wiadomości, a przy trzasku szkła o ścianę parsknął śmiechem.
- Jak widać niektórzy mają słabe nerwy.
Brooklyn oparła się o ścianę obok drzwi i przyglądała się nieudolnym próbom otworzenia drzwi.
- A myślałam, że kto, jak kto ale ty umiesz wsadzać. - zaśmiała się, kiedy białowłosy znów nie trafił kluczem w dziurkę. Zaczęła rozglądać się nad jakimkolwiek miejscem do spania na klatce schodowej, jednak w końcu drzwi przed nimi się rozstąpiły i aż zaklaskała z radości. Udało mu się!
W człapała się za nim do środka i stanęła na jednej nodze, aby zdjął swoje tenisówki, jednak nie zdołała utrzymać równowagi i już po chwili wywaliła się na ziemie. Jęknęła głośno i spojrzała na przyjaciela, jakby to była co najmniej jego wina.
- Jak mogłeś? - burknęła i podniosła się do siadu, po czym zdjęła białe obuwie i jakoś podniosła się do pozycji stojącej. - Przez ciebie boli mnie tyłek! - zawołała obrażona, po czym spojrzała na butelkę, która wylądowała u jej nóg. Tego się nie spodziewała. Ale podniosła ją i przyjrzała się. - A piwa nie masz? - mruknęła i powlokła się za nim do jego pokoju. Kojarzyła lokatora przyjaciela. Od pierwszego bliższego spotkania wydawał się jej dziwny, jednak teraz ani trochę jej nie obchodził.
- Nie w takich miejscach się mieściliśmy. - wyszczerzyła się, po czym jak gdyby nigdy nic zdjęła swoje ogrodniczki i koszulkę i rzuciła je gdzieś w kąt. Miałaby się krępować Wimmiego? A gdzie tam! Nawet gdyby nie była pod wpływem, nie widziałaby nic dziwnego w zdejmowaniu stanika i majtek tuż przed nosem białowłosego, co właśnie zrobiła. Kompletnie naga podeszła do szafy i wyjęła jedną z jego koszulek i od razu ją nałożyła. Przecież nie będzie spała w staniku.
Chichocząc podeszła do łóżka, po czym przeszła przez przyjaciela i położyła się od strony ściany.
- Napisz mu, aby sobie zwalił, to będzie spokojniejszy. - zaśmiała się i po chwili uwaliła się na Williamie.
- A myślałam, że kto, jak kto ale ty umiesz wsadzać. - zaśmiała się, kiedy białowłosy znów nie trafił kluczem w dziurkę. Zaczęła rozglądać się nad jakimkolwiek miejscem do spania na klatce schodowej, jednak w końcu drzwi przed nimi się rozstąpiły i aż zaklaskała z radości. Udało mu się!
W człapała się za nim do środka i stanęła na jednej nodze, aby zdjął swoje tenisówki, jednak nie zdołała utrzymać równowagi i już po chwili wywaliła się na ziemie. Jęknęła głośno i spojrzała na przyjaciela, jakby to była co najmniej jego wina.
- Jak mogłeś? - burknęła i podniosła się do siadu, po czym zdjęła białe obuwie i jakoś podniosła się do pozycji stojącej. - Przez ciebie boli mnie tyłek! - zawołała obrażona, po czym spojrzała na butelkę, która wylądowała u jej nóg. Tego się nie spodziewała. Ale podniosła ją i przyjrzała się. - A piwa nie masz? - mruknęła i powlokła się za nim do jego pokoju. Kojarzyła lokatora przyjaciela. Od pierwszego bliższego spotkania wydawał się jej dziwny, jednak teraz ani trochę jej nie obchodził.
- Nie w takich miejscach się mieściliśmy. - wyszczerzyła się, po czym jak gdyby nigdy nic zdjęła swoje ogrodniczki i koszulkę i rzuciła je gdzieś w kąt. Miałaby się krępować Wimmiego? A gdzie tam! Nawet gdyby nie była pod wpływem, nie widziałaby nic dziwnego w zdejmowaniu stanika i majtek tuż przed nosem białowłosego, co właśnie zrobiła. Kompletnie naga podeszła do szafy i wyjęła jedną z jego koszulek i od razu ją nałożyła. Przecież nie będzie spała w staniku.
Chichocząc podeszła do łóżka, po czym przeszła przez przyjaciela i położyła się od strony ściany.
- Napisz mu, aby sobie zwalił, to będzie spokojniejszy. - zaśmiała się i po chwili uwaliła się na Williamie.
Gdy usłyszała hałas w domu, który zapewne spowodował jej współlokator, bo kto inny ma klucz do tego mieszkania jak nie on - złapała za telefon. Napisała pierwszego SMSa i nasłuchiwała. Zastanawiał ją ten drugi głos, ale byli za daleko, aby mogła go rozpoznać. Zaskoczyło ją to, że Kutas wrócił tak szybko - jak na niego? Cholernie mocno dziwne, ale nie zwracała uwagi po prostu pisała do niego smsy. Lubiła to robić, bo to było jedyne zajęcie - oprócz szkicowania - które odciągało ją od myśli na temat swojego brzydkiego wyglądu i położenia bez kutasa.
Czy mu zazdrościła? Oczywiście. Nienawidziła operacji, ani lekarzy, więc miała problem ze swoim jedynym wyjściem, aby być tym kim zawsze chciała być. Gdy jej nie pozwolił przyjść siedziała na swoim łóżku zniecierpliwiona. Nasłuchiwała tego, co się dzieje za ścianą, ale nie była w stanie wytrzymać, więc podniosła swoje zacne cztery litery bez pięciu liter i opuściła swój pokój. Spała w koszulce i bokserkach, bo jakoś nie ufała temu, że Zombie nie sprowadzi tu ludzi. Bez pukania otworzyła powoli drzwi i wtedy dostrzegła Brook. Właśnie naciągała na siebie koszulkę chłopaka.
LP poczuła jak ciśnienie we krwi podnosi się, a jej głowa wiruje. Jej Muza tutaj była! Najpiękniejsza kobieta, którą do tej pory spotkała. No jasne, że poprzednie Muzy też były najpiękniejsze, ale Muza musi się zmieniać. Gapiła się na jej nogi, na jej fryzurę, a zwłaszcza na jej czekoladową skórę. Jak ona kochała mulatki. Nie ważne, że jakiś czas temu kochała japonki, ale LP zmienna jest, codziennie ma inny pogląd na świat. Nie wiedziała co miała zrobić. Czy się wycofać, czy wejść, czy może zatańczyć kankana?
tel LP
tel Kutasa
Czy mu zazdrościła? Oczywiście. Nienawidziła operacji, ani lekarzy, więc miała problem ze swoim jedynym wyjściem, aby być tym kim zawsze chciała być. Gdy jej nie pozwolił przyjść siedziała na swoim łóżku zniecierpliwiona. Nasłuchiwała tego, co się dzieje za ścianą, ale nie była w stanie wytrzymać, więc podniosła swoje zacne cztery litery bez pięciu liter i opuściła swój pokój. Spała w koszulce i bokserkach, bo jakoś nie ufała temu, że Zombie nie sprowadzi tu ludzi. Bez pukania otworzyła powoli drzwi i wtedy dostrzegła Brook. Właśnie naciągała na siebie koszulkę chłopaka.
LP poczuła jak ciśnienie we krwi podnosi się, a jej głowa wiruje. Jej Muza tutaj była! Najpiękniejsza kobieta, którą do tej pory spotkała. No jasne, że poprzednie Muzy też były najpiękniejsze, ale Muza musi się zmieniać. Gapiła się na jej nogi, na jej fryzurę, a zwłaszcza na jej czekoladową skórę. Jak ona kochała mulatki. Nie ważne, że jakiś czas temu kochała japonki, ale LP zmienna jest, codziennie ma inny pogląd na świat. Nie wiedziała co miała zrobić. Czy się wycofać, czy wejść, czy może zatańczyć kankana?
tel LP
tel Kutasa
Leżał kontem oka zerkając sobie na Brook. W końcu nikt o zdrowych zmysłach nie przepuścił by okazji aby popatrzeć na ładne kobiece ciało. A takie bez wątpienia miała jego przyjaciółka. A była przyjaciółka wyjątkową nie tylko w kwestii swojej aparycji. Wspólne poglądy, poczucie humory i poczucie przyjemności postawione wyżej od jakiś moralnych rozterek. Dawało w rezultacie połączenie, które w ich przypadku się sprawdzało.
- Nie, w budce do zdjęć było ciaśniej - uśmiechnął się na wspomnienie, które o dziwo pamiętał pomimo ilości wypitego alkoholu. A było to na jednym z wyjść jak wpadli na pomysł wejścia do butki i postrzelania sobie foci. Nawet chyba miał je gdzieś w pokoju. Rozejrzał się niemrawo ale nie dostrzegł paska papieru z ich nieuwiecznionymi gębami. - Było tam chyba nawet zdjęcie twoich cycków, robiąc je powiedziałaś "będziesz mieć do czego fapać" czy jakoś tak - zamyślił się, próbując sobie przypomnieć. Nie był pewien co do tego. Brdzie musiał poszukać tych zdjęć. Podejrzewał, że położył je na biurku. Wzruszył lekko ramionami, zamontowując sobie w pamięci, że musi to sprawdzić.
- Napisałem by spierdalał - odłożył telefon na bok również się śmiejąc. W jego wypadku jednak z powodu tego, że wiedział iż nie będzie miał czym sobie zwalić. Co najwyżej może sobie wibrator kupić. Rozłożył się wygodniej na łóżku. A gdy Brook usadowiła się na nim położył rękę na jej tyłku. W końcu macanie tyłka to przyjemna rzecz.
- Nie, w budce do zdjęć było ciaśniej - uśmiechnął się na wspomnienie, które o dziwo pamiętał pomimo ilości wypitego alkoholu. A było to na jednym z wyjść jak wpadli na pomysł wejścia do butki i postrzelania sobie foci. Nawet chyba miał je gdzieś w pokoju. Rozejrzał się niemrawo ale nie dostrzegł paska papieru z ich nieuwiecznionymi gębami. - Było tam chyba nawet zdjęcie twoich cycków, robiąc je powiedziałaś "będziesz mieć do czego fapać" czy jakoś tak - zamyślił się, próbując sobie przypomnieć. Nie był pewien co do tego. Brdzie musiał poszukać tych zdjęć. Podejrzewał, że położył je na biurku. Wzruszył lekko ramionami, zamontowując sobie w pamięci, że musi to sprawdzić.
- Napisałem by spierdalał - odłożył telefon na bok również się śmiejąc. W jego wypadku jednak z powodu tego, że wiedział iż nie będzie miał czym sobie zwalić. Co najwyżej może sobie wibrator kupić. Rozłożył się wygodniej na łóżku. A gdy Brook usadowiła się na nim położył rękę na jej tyłku. W końcu macanie tyłka to przyjemna rzecz.
Brooklyn nawet nie zwróciła uwagi na Wimmiego. W końcu już nie raz patrzył w ten lub w inny sposób na jej nagie ciało, to podczas pozowania, albo podczas kolejnego z ich wspólnych wieczorów.
Zmarszczyła brwi na wspomnienie budki telefonicznej i zaczęła się zastanawiać. Niby coś jej świtało, ale tak nie do końca. Miała do tego prawo! W końcu nawet nie pamiętała, ile wypiła, ale za to wiedziała, że udało jej się wygonić białowłosego na parkiet i zatańczyć z nim kilka razy.
- Bardzo możliwe. - zachichotała i dłonią pomasowała jego nagi, nieco wychudzony tors. - I co? Ile razy fapałeś? - zaśmiała się i dźgnęła go palcem w okolicach żeber. Naprawdę nie wiedziała nic złego w swoim zachowaniu. Po prostu bawiła się dobrze i robiła to, na co miała ochotę. A przy tym dziwaku mogła pozwolić sobie na dość wiele.
Zamknęła oczy i wtuliła się bardziej w swojego artystę, nie robiąc sobie nic z tego, że macał jej nagi tyłek. A niech maca, jeśli chce. W końcu on zawsze jej to wynagradza, na przykład dość dobrym seksem, którego nigdy nie żałuje.
Na chwile otworzyła oczy i zauważyła, że drzwi do pokoju są otwarte, a w nich stoi jakaś postać.
- Ej, Wimmy. - szturchnęła go i wskazała dłonią na wejście do pokoju - Chyba głupi chuj przyszedł.
Zmarszczyła brwi na wspomnienie budki telefonicznej i zaczęła się zastanawiać. Niby coś jej świtało, ale tak nie do końca. Miała do tego prawo! W końcu nawet nie pamiętała, ile wypiła, ale za to wiedziała, że udało jej się wygonić białowłosego na parkiet i zatańczyć z nim kilka razy.
- Bardzo możliwe. - zachichotała i dłonią pomasowała jego nagi, nieco wychudzony tors. - I co? Ile razy fapałeś? - zaśmiała się i dźgnęła go palcem w okolicach żeber. Naprawdę nie wiedziała nic złego w swoim zachowaniu. Po prostu bawiła się dobrze i robiła to, na co miała ochotę. A przy tym dziwaku mogła pozwolić sobie na dość wiele.
Zamknęła oczy i wtuliła się bardziej w swojego artystę, nie robiąc sobie nic z tego, że macał jej nagi tyłek. A niech maca, jeśli chce. W końcu on zawsze jej to wynagradza, na przykład dość dobrym seksem, którego nigdy nie żałuje.
Na chwile otworzyła oczy i zauważyła, że drzwi do pokoju są otwarte, a w nich stoi jakaś postać.
- Ej, Wimmy. - szturchnęła go i wskazała dłonią na wejście do pokoju - Chyba głupi chuj przyszedł.
Przyglądała się im uważnie, a oczy jej artystycznej duszy aż się zaświeciły. Wyglądali tak cudnie ze sobą, że gdy została tylko zauważona wpadła do pomieszczenia z szerokim uśmiechem. Wskoczyła w nogi ich łóżka i intensywnie się w nich wpatrywała. Nie zwracała uwagi na to, że była teraz creepy, bo kto by się tym przejmował w takiej chwili, gdy jej szare komórki fascynacji latały po jej umyśle i wylatywały wręcz z niego obijając się o ściany pokoju. Była teraz przejęta tym, że w jej głowie już widniał widok tej dwójki na papierze. Nie przejmowała się tym, że mogła im popsuć chwilę, czy coś w tym guście. Nie zajmowało jej to, że Kutas macał jej muzę, ponieważ mogła strzelić, że Brook to hetero, a Will to jej chłopak. Chociaż jakoś nie widziała tego zombiaka w związku, więc wywaliła tą myśl w głowy.
- Nie macie pojęcia jak idealnie wyglądacie - wyrzuciła z siebie. - Brook, Kutasie, mogę was narysować? - Przysunęła się do nich bardziej i tyknęła brzuch Brook, gdzie był osłonięty koszulką. - Ale musisz pozbyć się tej szmatki - zakomunikowała. - Kutasie, pozwolisz? To za to, że masz ode mnie super, hiper cipki na ciele, gdy cię rysuję - wyszczerzyła się.
- Nie macie pojęcia jak idealnie wyglądacie - wyrzuciła z siebie. - Brook, Kutasie, mogę was narysować? - Przysunęła się do nich bardziej i tyknęła brzuch Brook, gdzie był osłonięty koszulką. - Ale musisz pozbyć się tej szmatki - zakomunikowała. - Kutasie, pozwolisz? To za to, że masz ode mnie super, hiper cipki na ciele, gdy cię rysuję - wyszczerzyła się.
Zaśmiał się.
- Tyle razy, że już nie zliczę- odparł nadal mocno rozbawiony. Teraz może pod wpływem alkoholu, myślenie o fapaniu do zdjęć na których jest razem z ciemnoskórą było po prostu bardzo absurdalne. Oczywiście nie dlatego, że mu się nie podobała, uważał ją za bardzo ładną. Jednak w sytuacji kiedy naprawdę miałby potrzebę i brak chętnych do sexu po prostu by do niej zadzwonił i zapytał się czy ona ma na to ochotę.
Odruchowo zerknął w stronę drzwi gdzie faktycznie stał głupi chuj, albo raczej głupia cipa. Uniósł brwi w geście zdziwienia.
- A myślałam, że "spierdalaj" nie jest zaproszeniem - powiedział do wchodzącej już LP. - Oczywiście, że mamy, w końcu jesteśmy najseksowniejsza parą węgorzy w mieście - wyszczerzył się do nieproszonego gościa zadziornie. Trzeba jednak przyznać, że i Wimsey ostatnią rzeczą jaką sobie potrafił wyobrazić było to jak jest z kimś w normalnym związku. Musiałaby to być bardzo otwarta osoba, a za razie czymś szczególnym lepsza od wszystkich jego przyjaciół. - Li jeśli już nas niepokoisz to może skoczyłbyś po coś z lodówki- zerknął na Brook sprawdzając jak zareaguje na wtargnięcie i teraz już tak bliską obecność jego współlokatorki. - O piwo na przykład- coś mu świtało, że Brooklyn mówiła coś o piwie, nieznośny szum w łepetyie nie pozwalał mu jednak określić czy to było przed przyjściem do domu, czy jak przechodzili obok sklepu i opróżniali setkę. A może i w tedy i w tedy?
- Tyle razy, że już nie zliczę- odparł nadal mocno rozbawiony. Teraz może pod wpływem alkoholu, myślenie o fapaniu do zdjęć na których jest razem z ciemnoskórą było po prostu bardzo absurdalne. Oczywiście nie dlatego, że mu się nie podobała, uważał ją za bardzo ładną. Jednak w sytuacji kiedy naprawdę miałby potrzebę i brak chętnych do sexu po prostu by do niej zadzwonił i zapytał się czy ona ma na to ochotę.
Odruchowo zerknął w stronę drzwi gdzie faktycznie stał głupi chuj, albo raczej głupia cipa. Uniósł brwi w geście zdziwienia.
- A myślałam, że "spierdalaj" nie jest zaproszeniem - powiedział do wchodzącej już LP. - Oczywiście, że mamy, w końcu jesteśmy najseksowniejsza parą węgorzy w mieście - wyszczerzył się do nieproszonego gościa zadziornie. Trzeba jednak przyznać, że i Wimsey ostatnią rzeczą jaką sobie potrafił wyobrazić było to jak jest z kimś w normalnym związku. Musiałaby to być bardzo otwarta osoba, a za razie czymś szczególnym lepsza od wszystkich jego przyjaciół. - Li jeśli już nas niepokoisz to może skoczyłbyś po coś z lodówki- zerknął na Brook sprawdzając jak zareaguje na wtargnięcie i teraz już tak bliską obecność jego współlokatorki. - O piwo na przykład- coś mu świtało, że Brooklyn mówiła coś o piwie, nieznośny szum w łepetyie nie pozwalał mu jednak określić czy to było przed przyjściem do domu, czy jak przechodzili obok sklepu i opróżniali setkę. A może i w tedy i w tedy?
- No ja myślę. - zachichotała. Tak, zdecydowanie Wimmy mógł na nią liczyć pod tym względem. No, chyba że akurat miała czerwone dni i umierała w męczarniach, ale w innym wypadku zazwyczaj spotykali się w różnych miejscach i pomagała Williamowi. W końcu od tego są przyjaciele - aby sobie pomagać w różnych sytuacjach. I tych gorszych i tych lepszych.
Zmarszczyła brwi, kiedy ten dziwny niebieskowłosy lokator podszedł bliżej nich i jak gdyby nigdy nic władował im się do łóżka. Najbardziej zapamiętała go z jednego wspólnego spotkania przed szkołą, kiedy to Wimmy ją wystawił i przyczynił się do jej choroby.
- Oczywiście, że wyglądamy razem idealnie. W końcu to my. - uśmiechnęła się i dla pokazu pocałowała Wimmiego w policzek. Przyzwyczaiła się do tego, że ludzie nie raz biorą ich za parę. I wcale jej to nie przeszkadzało. Mogli myśleć, co chcieli, bo póki co Brook nie miała na oku żadnego innego chłopaka.
- A więc jednak masz piwo i nie chciałeś mi dać?! - spojrzała na niego obudzona i walnęła go pięścią gdzieś w okolicy brzucha. Nie zrobiła tego ani mocno ani z wielką urazą. Od tak po przyjacielsku.
Widząc jednak, że LP od tak po prostu ją maca, odsunęła jego rękę.
- Mam swoją cenę. - mruknęła. Co jak co, ale nie rozbierała się przed przypadkowymi ludźmi.
Zmarszczyła brwi, kiedy ten dziwny niebieskowłosy lokator podszedł bliżej nich i jak gdyby nigdy nic władował im się do łóżka. Najbardziej zapamiętała go z jednego wspólnego spotkania przed szkołą, kiedy to Wimmy ją wystawił i przyczynił się do jej choroby.
- Oczywiście, że wyglądamy razem idealnie. W końcu to my. - uśmiechnęła się i dla pokazu pocałowała Wimmiego w policzek. Przyzwyczaiła się do tego, że ludzie nie raz biorą ich za parę. I wcale jej to nie przeszkadzało. Mogli myśleć, co chcieli, bo póki co Brook nie miała na oku żadnego innego chłopaka.
- A więc jednak masz piwo i nie chciałeś mi dać?! - spojrzała na niego obudzona i walnęła go pięścią gdzieś w okolicy brzucha. Nie zrobiła tego ani mocno ani z wielką urazą. Od tak po przyjacielsku.
Widząc jednak, że LP od tak po prostu ją maca, odsunęła jego rękę.
- Mam swoją cenę. - mruknęła. Co jak co, ale nie rozbierała się przed przypadkowymi ludźmi.
Uśmiechała się szeroko na ich słowa. Lubiła ich za to, że byli tacy pewni siebie. Lubiła takich ludzi, ponieważ nie wstydzili się niczego. Słysząc o piwie niechętnie skinęła głową.
- Ale nie zmieniajcie pozycji - poszła do kuchni, gdzie wsadziła do siatki kilka piw, które kupiła jakiś czas temu z zamiarem wypicia, ale nie miała na nie ochoty. Z salonu zgarnęła whisky, a potem jeszcze poszła po sztalugę, farby i płótno. Nie obchodziło ją to, że jeszcze nie wyrazili zgody.
Czy artyści potrzebują zgody? Nie miała zielonego pojęcia. Ponownie wpakowała się do jego pokoju kopiąc przed siebie jednego z pufów. Postawiła wszystko na ziemię i znowu wpakowała się im do łóżka. Usiadła po turecku taktycznie zasłaniając swój brak wacka, co zapewne nie powinno zostać zauważone przez nich. Podsunęła zimne piwo już otwarte Brook, a potem Kutasowi.
- Proszę bardzo - przyjrzała się im uważnie. - To mogę was namalować? Naszła mnie taka mana, że mnie nosi - wyszczerzyła się i sama napiła się sporego łyka z butelki.
- A co do ceny... Co byś chciała? - zapytała.
- Ale nie zmieniajcie pozycji - poszła do kuchni, gdzie wsadziła do siatki kilka piw, które kupiła jakiś czas temu z zamiarem wypicia, ale nie miała na nie ochoty. Z salonu zgarnęła whisky, a potem jeszcze poszła po sztalugę, farby i płótno. Nie obchodziło ją to, że jeszcze nie wyrazili zgody.
Czy artyści potrzebują zgody? Nie miała zielonego pojęcia. Ponownie wpakowała się do jego pokoju kopiąc przed siebie jednego z pufów. Postawiła wszystko na ziemię i znowu wpakowała się im do łóżka. Usiadła po turecku taktycznie zasłaniając swój brak wacka, co zapewne nie powinno zostać zauważone przez nich. Podsunęła zimne piwo już otwarte Brook, a potem Kutasowi.
- Proszę bardzo - przyjrzała się im uważnie. - To mogę was namalować? Naszła mnie taka mana, że mnie nosi - wyszczerzyła się i sama napiła się sporego łyka z butelki.
- A co do ceny... Co byś chciała? - zapytała.
Wystawił język i zrobił bardzo teatralną minę obrzydzenia gdy Brook cmoknęła go w polik. Zupełnie jakby zamiast seksownej ciemnoskórej robiła to stara i pomarszczona babunia. Trochę go to rozbawiło i zaraz grymas przeszedł w parskniecie śmiechem.
- Ja? Ja nic nie mam, nawet prywatności- odpowiedział rozbawiony i napiął brzuch gdy tylko dostał karne uderzenie. A w odpowiedzi na tak, jego zdaniem, nieuzasadniony atak, klepną ją lekko w tyłek trzymaną na nim ręką. W końcu nie można tak bezkarnie "okładać" go w brzuch pełen alkoholu. A co jeśli by mu się ulało? Kto wie jak zareaguje organizm na takie bicie.
- Trzeba mieć zadowalających wielkości penisa- wyszczerzył się znacząco do LP, która mogła zrozumieć głębie żartu. Nawet jego pijany umysł wiedział, ze dla kogoś z boku będzie to tylko kolejna męska przepychanka na temat wielkości.
Gdy tylko wspólokatorka zniknęła za drzwiami zwrócił się teatralnym szeptem do Brook.
- Szybko musimy się jakoś inaczej ułożyć- i żeby zachęcić ją do działania podniósł się lekko na łokciach.
Wyszczerzył się niewinnie gdy LP powróciła do pomieszczenia i przeklną się w myślach, że nie wpadł na to by szybko przebiec przez pokój i zamknąć drzwi na zamek. Chociaż jak teraz o tym myślał to wątpił by udało mu się to zrobić sprawnie i bez wypierdolenia się po drodze. W końcu już do domu wracał slalomem i po ścianach.
Przyjął butelkę i stuknął nią w piwo które otrzymała Brooklyn. - Za współlokatorów pukających zanim ci się wpierdolą do łóżka - mruknął zanim napił się trunku. Gdy wypił kilka naprawdę dużych łyków, trochę się przy tym oblewając, bo pozycję miał niezbyt wygodną, zwrócił się do niebieskowlosej.
- A zrobisz mi masaż? - spytał podtykając jej stopę pod twarz i majtając przy tym zachęcająco palcami.
- Ja? Ja nic nie mam, nawet prywatności- odpowiedział rozbawiony i napiął brzuch gdy tylko dostał karne uderzenie. A w odpowiedzi na tak, jego zdaniem, nieuzasadniony atak, klepną ją lekko w tyłek trzymaną na nim ręką. W końcu nie można tak bezkarnie "okładać" go w brzuch pełen alkoholu. A co jeśli by mu się ulało? Kto wie jak zareaguje organizm na takie bicie.
- Trzeba mieć zadowalających wielkości penisa- wyszczerzył się znacząco do LP, która mogła zrozumieć głębie żartu. Nawet jego pijany umysł wiedział, ze dla kogoś z boku będzie to tylko kolejna męska przepychanka na temat wielkości.
Gdy tylko wspólokatorka zniknęła za drzwiami zwrócił się teatralnym szeptem do Brook.
- Szybko musimy się jakoś inaczej ułożyć- i żeby zachęcić ją do działania podniósł się lekko na łokciach.
Wyszczerzył się niewinnie gdy LP powróciła do pomieszczenia i przeklną się w myślach, że nie wpadł na to by szybko przebiec przez pokój i zamknąć drzwi na zamek. Chociaż jak teraz o tym myślał to wątpił by udało mu się to zrobić sprawnie i bez wypierdolenia się po drodze. W końcu już do domu wracał slalomem i po ścianach.
Przyjął butelkę i stuknął nią w piwo które otrzymała Brooklyn. - Za współlokatorów pukających zanim ci się wpierdolą do łóżka - mruknął zanim napił się trunku. Gdy wypił kilka naprawdę dużych łyków, trochę się przy tym oblewając, bo pozycję miał niezbyt wygodną, zwrócił się do niebieskowlosej.
- A zrobisz mi masaż? - spytał podtykając jej stopę pod twarz i majtając przy tym zachęcająco palcami.
W tej chwili Brook nawet nie pomyślała o tym, że walenie w pełny alkoholu brzuch mogło skończyć się źle dla każdego, kto znajdował się w tej chwili na łóżku.
- To prawda. - zamruczała i spojrzała na przyjaciela. - A jego rozmiary są naprawdę przyzwoite. - uśmiechnęła się i paznokciami przejechała po jego udzie. Swoją drogą... Gdyby pozbyli się LP mogli by się teraz zabawić. Jednak czy daliby radę? Brook nawet o tym nie myślała. Kiedy niebieskowłosa osoba wyszła, spojrzała na przyjaciela i zachichotała. Naprawdę nędzny plan. Zastanowiła się chwilę, po czym położyła się na plecach i pociągnęła przyjaciela, aby to on tym razem uwalił się na nią. Jego lokator na pewno się nie zorientuje.
Ucieszyła się, kiedy dostała piwo i od raz się napiła. Jednak jej przyjaciel miał inny plan, więc po chwili odsunęła butelkę od ust i stuknęła nią o butelkę Williama.
- Za dziwaków, którzy pod pretekstem sztuki chcą mnie oglądać nago i ukrywać swój wzwód! - zachichotała i napiła się znowu. Już na dziedzińcu odczuła, że z LP musi być coś nie tak. Jak dla Brooklyn wyglądał na typowego pedała.
- A co możesz mi zaoferować?
- To prawda. - zamruczała i spojrzała na przyjaciela. - A jego rozmiary są naprawdę przyzwoite. - uśmiechnęła się i paznokciami przejechała po jego udzie. Swoją drogą... Gdyby pozbyli się LP mogli by się teraz zabawić. Jednak czy daliby radę? Brook nawet o tym nie myślała. Kiedy niebieskowłosa osoba wyszła, spojrzała na przyjaciela i zachichotała. Naprawdę nędzny plan. Zastanowiła się chwilę, po czym położyła się na plecach i pociągnęła przyjaciela, aby to on tym razem uwalił się na nią. Jego lokator na pewno się nie zorientuje.
Ucieszyła się, kiedy dostała piwo i od raz się napiła. Jednak jej przyjaciel miał inny plan, więc po chwili odsunęła butelkę od ust i stuknęła nią o butelkę Williama.
- Za dziwaków, którzy pod pretekstem sztuki chcą mnie oglądać nago i ukrywać swój wzwód! - zachichotała i napiła się znowu. Już na dziedzińcu odczuła, że z LP musi być coś nie tak. Jak dla Brooklyn wyglądał na typowego pedała.
- A co możesz mi zaoferować?
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach