▲▼
Teraz, zrobi to! Nie wiedział, czy przypływ odwagi zawdzięczał temu, że przed chwilą do kradziejów dołączyła kolejna osoba i przestraszył się, że jeszcze chwila i przewaga przeciwnika przerośnie go, czy po prostu gwiazdy przybrały odpowiednią pozycję olśniewając go układem Heraklesa, ale poczuł, że teraz albo nigdy. Wyskoczył z krzaków i wycelował palcem oskarżycielsko w stronę dzieciaków.
– Zostawcie Esmeraldę, wyyy drrranie! – krzyknął łamiącym się, piskliwym głosem. Zawsze, gdy ponosiły go emocje kwiczał jak moher goniący matkę z dzieckiem, która nie liże bobasa po czole, aby zdjąć z niego klątwę i nie przypina do wózka czerwonej kokardki. – Weźcie Lidię, ale od Esmeraldy won! – Cisnął tym, co miał pod ręką w stronę złodziei, trafiając jednego, tego najniższego, tego blondasa w policzek. Co z tego, że trzymał paczkę kondomów, które chciał zaraz użyć. Przyszedł tu w wiadomym celu! Należy mu się! Żona była w pracy, sąsiad krowy na pole wyprowadził idealna okazja! A ci mieli czelność zakłócać jego chwilę relaksu!
Zacisnął zęby i wściekły ruszył przed siebie grożąc w ich stronę pięścią.
Tutaj pasą się wszelkie zwierzęta gospodarstwa rolnego. Daleko od cywilizacji. Można tutaj przyjść i odpocząć. To nic, że spotkamy tutaj zwierzęta możemy je w najprostszy sposób ignorować.
- Plan jest prosty. Wbijamy, jedno z nas odciąga uwagę krowy od tego, co się dzieje. Reszta przechodzi od razu do ofensywy. Podbiegamy do pala, wyrwamy z ziemi i ciągniemy krowę za sobą. Pytania? - rzuciła szeptem, przyglądając się krowie zza krzaków. Właściwie stało tam dobre stado niezłych jałówek, ale Angel wybrała sobie jedną.
Nie miała pojęcia, po cholerę im krowa. Może to nuda. Może to kreska fety przepalona porządnym blantem. Mniejsza z tym, po prostu wtedy było to tak logiczne jak to, że Ziemia kręci się dookoła własnej osi i Słońca. Angel patrzyła na krowę i widziała w niej bratnią duszę, matkę żywicielkę i teraz miała MISJĘ. Chciała ją uwolnić z okowów niewoli, zdjąć jej łańcuch.
I może wydoić, bo mleko prosto od krowy było zajebiste. Jezu. Tak wydoić sobie krowę na twarz. Jezu. Tak. Aż oczy jej się zaświeciły na samą tę wizję.
- Pytania? - rzuciła jeszcze raz, bo jakby zapomniała, że już to zrobiła, choć i tak pewne było, że nie byłaby w stanie opowiedzieć o żadnych detalach tego genialnego planu.
Nie miała pojęcia, po cholerę im krowa. Może to nuda. Może to kreska fety przepalona porządnym blantem. Mniejsza z tym, po prostu wtedy było to tak logiczne jak to, że Ziemia kręci się dookoła własnej osi i Słońca. Angel patrzyła na krowę i widziała w niej bratnią duszę, matkę żywicielkę i teraz miała MISJĘ. Chciała ją uwolnić z okowów niewoli, zdjąć jej łańcuch.
I może wydoić, bo mleko prosto od krowy było zajebiste. Jezu. Tak wydoić sobie krowę na twarz. Jezu. Tak. Aż oczy jej się zaświeciły na samą tę wizję.
- Pytania? - rzuciła jeszcze raz, bo jakby zapomniała, że już to zrobiła, choć i tak pewne było, że nie byłaby w stanie opowiedzieć o żadnych detalach tego genialnego planu.
Ten to w ogóle nie wiedział gdzie jest, znowu się kurwa zgubił i znowu zostawił swoją bestię.. mam na myśli tutaj motor, nie penisa tak btw.. Właśnie, zgubił motor, a kluczyki miał w kieszeni więc na pewno będzie gdzieś niedaleko, ale gdzie on kurwa w ogóle był? Nastukany jak wąsaty Kolumbijczyk od kokainy, która w swoim życiu leżała gdzieś obok czystej przechadzał się polem, gdy zauważył jakieś zbiorowisko po drodze. Co do chuja? Jedna to wyglądała jakby właśnie przyjechała do wielkiego miasta i zamiast obiecanej sesji zdjęciowej dostała chuja w dupę na czarnej kanapie, a ten typ? Czy on miał kurwa około metr siedemdziesiąt? Ja pierdole, nie pomyliły się wam bajki? Królewna Feciara i siedmiu gnomów byli za górami i za lasami, a nie na pieprzonym pastwisku przy cholernej krowie. Drake postanowił, że tam podejdzie. Podejdzie, ta.. On prawie tam skakał jak naćpany wielkanocny królik, całego go telepało, bo wciągnął górę koksu jakby był to kebs z samym mięsem za pietnastaka.
-Yo kurwa, nikt nie widział motoru? Zgubiłem jebańca. - jego wytatuowane ślepia błądziły po sylwetce laseczki, bo wiadomo.. Bow chicka wow wow. No, ale szybko zmienił swój obiekt do ciśnięcia dobrej beki, popatrzył na kurdupla i lekko się skrzywił.
-Ja pierdolę, za dużo grałem w world of warcraft i widzę wszędzie krasnoludy.. Za.. przymierze, czy kurwa jakoś tak.. - zaśmiał się głupio wystawiając swoje białe perełki, oczywiście wszystkie dentystycznie zrobione za hajs, który ukradł mamie z portfela, bo walenie w dziąsło miało swoją cenę. Jego wzrok skupił się później na krowie..
-Ty kurwa, ja już wiem.. Macie questa na wyzwolenie Taurenów? Ja pierdole, Level 70 ćpunladin wam pomoże. - wybiegł jak wystrzelony z procy w pole by znaleźć się przy Angel, jakby była mózgiem całej operacji.
-Yo kurwa, nikt nie widział motoru? Zgubiłem jebańca. - jego wytatuowane ślepia błądziły po sylwetce laseczki, bo wiadomo.. Bow chicka wow wow. No, ale szybko zmienił swój obiekt do ciśnięcia dobrej beki, popatrzył na kurdupla i lekko się skrzywił.
-Ja pierdolę, za dużo grałem w world of warcraft i widzę wszędzie krasnoludy.. Za.. przymierze, czy kurwa jakoś tak.. - zaśmiał się głupio wystawiając swoje białe perełki, oczywiście wszystkie dentystycznie zrobione za hajs, który ukradł mamie z portfela, bo walenie w dziąsło miało swoją cenę. Jego wzrok skupił się później na krowie..
-Ty kurwa, ja już wiem.. Macie questa na wyzwolenie Taurenów? Ja pierdole, Level 70 ćpunladin wam pomoże. - wybiegł jak wystrzelony z procy w pole by znaleźć się przy Angel, jakby była mózgiem całej operacji.
Była gotowa do ataku. Przyczajona niczym murzyn na pasach. Niebezpieczna niczym gołąb czający się na ostatnią kromkę buły w dłoni starej baby. Skupiona, śmiertelnie groźna. Wgapiała się w krowę niczym cielę w malowane wrota, już gotowa do ostatecznego uderzenia, już w jej gardle rodził się bojowy wrzask, który miał brzmieć w jedyny prawilny sposób, bo "KAMEHAMEHA". Ale coś poszło nie tak i na krótką chwilę Angel zapomniała o polowaniu na bydło hodowlane.
- Cicho, kurwa, bo ją spłoszysz! - warknęła i złapała nowoprzybyłego członka - hehe - drużyny za łokieć, by pociągnąć w dół. - Jest tak. Zamykasz ryj teraz. Idziemy do krowy i jedziemy, żadnego zbędnego pierdolenia się, to ma być czysta akcja. Czysta jak amfetamina, kurwa, ale bez syfu - trajkotała gniewnie, potrząsając ciemnymi lokami.
Totalnie nie zwróciła uwagi na to, że facet jest ewidentnie naćpany, prawdopodobnie to jakiś jebany psychopata czy cokolwiek. W dupie miała jego wygląd. W dupie miała jego motor. Chodziło tylko o to, żeby na jej twarz polała się fala ciepłego mleka prosto z krowiego cycka.
- Za Foltesta, skurwysynu.
Jedyne słuszne powiedzenie w takiej chwili. Ale. Nie czekała na nic. Wyskoczyła z krzaków niczym z procy i pobiegła w stronę krowy ze swoim bojowym okrzykiem na ustach.
I, no cóż, była mózgiem operacji. Jej wymarzyła się krowa. Jej wymarzyło się mleko na twarzy. To właśnie ona, nikt inny.
Złapała za łańcuch, którym krowa była ślicznia upalowana i bez namysłu podała go nowemu kompanowi w zbrodni.
- Najpierw krowa. Później Mleko. Na koniec blanty. A teraz mnie podnieś.
To wcale nie tak, że chciała właśnie jechać na krowie. Skąd.
- Cicho, kurwa, bo ją spłoszysz! - warknęła i złapała nowoprzybyłego członka - hehe - drużyny za łokieć, by pociągnąć w dół. - Jest tak. Zamykasz ryj teraz. Idziemy do krowy i jedziemy, żadnego zbędnego pierdolenia się, to ma być czysta akcja. Czysta jak amfetamina, kurwa, ale bez syfu - trajkotała gniewnie, potrząsając ciemnymi lokami.
Totalnie nie zwróciła uwagi na to, że facet jest ewidentnie naćpany, prawdopodobnie to jakiś jebany psychopata czy cokolwiek. W dupie miała jego wygląd. W dupie miała jego motor. Chodziło tylko o to, żeby na jej twarz polała się fala ciepłego mleka prosto z krowiego cycka.
- Za Foltesta, skurwysynu.
Jedyne słuszne powiedzenie w takiej chwili. Ale. Nie czekała na nic. Wyskoczyła z krzaków niczym z procy i pobiegła w stronę krowy ze swoim bojowym okrzykiem na ustach.
I, no cóż, była mózgiem operacji. Jej wymarzyła się krowa. Jej wymarzyło się mleko na twarzy. To właśnie ona, nikt inny.
Złapała za łańcuch, którym krowa była ślicznia upalowana i bez namysłu podała go nowemu kompanowi w zbrodni.
- Najpierw krowa. Później Mleko. Na koniec blanty. A teraz mnie podnieś.
To wcale nie tak, że chciała właśnie jechać na krowie. Skąd.
Słuchał uważnie, to co Angel mówiła. Z jego punktu widzenia ta "misja" ukradnięcia krowy z pola była trochę bez sensu, ale to nie była jego sprawa, jeśli kogoś jest naćpany i robi wiele dziwnych rzeczy pod wpływem tego świństwa. Tylko na sam koniec przytaknął i poszedł zza nią, bez żadnych pytań. Mieli już przejść do wykonywania tego, co dziewczyna powiedziała, ale przed chwilą pojawił się jakiś koleś - Och... Kolejny naćpany... - skomentował w myślach, kiedy go zobaczył, jak się poruszał. Nie było innej opcji, był po prostu naćpany.
Kiedy usłyszał, to co było kierowane do niego przewrócił oczami i zignorował. Nie rozumiał ludzi, którzy mają problem do wzrostu. do niższego wzrostu od swojego. To był cios poniżej pasa, ale udał, że tego nie usłyszał i na wszelki wypadek wybacza mu.
Był zza Angel, ukucnął w polu i czekał na odpowiedni moment, i tylko przysłuchiwał się ich rozmowy pełnej od przekleństw.
Kiedy nadszedł czas nie spuszczał Angel z oczu i po chwili ruszył, ale jeszcze przed wykonaniem swojego ruchu pozwolił tamtemu pierwszemu ruszy zza głową owej misji. Na początku szedł, ale później podbiegł. Obserwując co oni robią. Niestety nie pisał się na to dobrowolnie. Tak jakoś wyszło, że w tym bierze udział.
Kiedy usłyszał, to co było kierowane do niego przewrócił oczami i zignorował. Nie rozumiał ludzi, którzy mają problem do wzrostu. do niższego wzrostu od swojego. To był cios poniżej pasa, ale udał, że tego nie usłyszał i na wszelki wypadek wybacza mu.
Był zza Angel, ukucnął w polu i czekał na odpowiedni moment, i tylko przysłuchiwał się ich rozmowy pełnej od przekleństw.
Kiedy nadszedł czas nie spuszczał Angel z oczu i po chwili ruszył, ale jeszcze przed wykonaniem swojego ruchu pozwolił tamtemu pierwszemu ruszy zza głową owej misji. Na początku szedł, ale później podbiegł. Obserwując co oni robią. Niestety nie pisał się na to dobrowolnie. Tak jakoś wyszło, że w tym bierze udział.
Popatrzył na Kaku wśród całego tego zamieszania tylko dlatego, że postanowił go ignorować, myślał, że jak zignoruje kolesia o czarnych ślepiach to się od niego odpierdoli? Nawh, on dopiero zaczynał tutaj rzucać żartami o skrzatach, krasnoludach, małych wróżkach, gnomach, karłach etc. Facet podążył za Angel, tylko dlatego, że była wyższa od jej kompana więc podążał tutaj za siłą w stadzie, jak rasowy przydupas, ale nie wiedział po chuj mu krowa, fakt zajebania czegoś dla samego zajebania nie był zbyt interesujący, a jeśli jej marzyło się mleko na twarzy, to mogła zwyczajnie poprosić. Drake to najbardziej uczynny facet świata. Kucnął, bo został pociągnięty za ramie by się skulić, a później wyskoczyć niczym turas na kozę hodowlaną. Jego oczy przejechały po sylwetce Angel.
-Nie uciszaj mnie bardzie.. Zagraj mi piękną bojową pieśń na flecie przeznaczenia. - rzucił w stronę Angie i wybiegł zza krzaków, miał zamiar użyć swojej świętej szarży social justice warrior faga, jednak został uprzedzony przez napalonego barda, która wybiegła pierwsza i wręczyła mu łańcuch od pięknej bestii, którą lokalni wieśniacy zwali krową.
Trzymając w jednej ręce łańcuch przekrzywił łeb na prawą stronę ukazując wygoloną lewą stronę tej pięknej bardzo modnej w afganistanie fryzury. Machnął łapą do Kaku podając mu łańcuch, bo on już wiedział jak to się skończy, jak coś złego to nie on, plus nie wyrwie mu łapy jak ta dosiądzie potężnej bestii.
-Ty, Krasnalu.. Thorinie Dębowy cycek, trzymaj.. - wręczył mu ten łańcuch, a następnie zdjął z siebie bluzę, odsłaniając klatę, bo było gorąco, bo był pojebany, bo był naćpany, wybierz jedno. Położył o wiele za dużą bluzę na ramionach Kaku, ubrał go w nią.
-Tobie się bardziej przyda, broni przed ostrzałem o dziesięć, a Ty wyglądasz jakbyś miał się zaraz wyjebać, będziesz nosił mój ekwipunek, skoro nie umiesz leczyć, będziesz robił za pazia. - Pokręcił motylkiem w ręce jakby była to klinga excalibura i oparł ręce na biodrach z uśmiechem po czym splunął na bok.
-W sumie, to chuj wam w dupę. - Odwrócił się na pięcie, machając do nich ręką na pożegnanie.
zt
-Nie uciszaj mnie bardzie.. Zagraj mi piękną bojową pieśń na flecie przeznaczenia. - rzucił w stronę Angie i wybiegł zza krzaków, miał zamiar użyć swojej świętej szarży social justice warrior faga, jednak został uprzedzony przez napalonego barda, która wybiegła pierwsza i wręczyła mu łańcuch od pięknej bestii, którą lokalni wieśniacy zwali krową.
Trzymając w jednej ręce łańcuch przekrzywił łeb na prawą stronę ukazując wygoloną lewą stronę tej pięknej bardzo modnej w afganistanie fryzury. Machnął łapą do Kaku podając mu łańcuch, bo on już wiedział jak to się skończy, jak coś złego to nie on, plus nie wyrwie mu łapy jak ta dosiądzie potężnej bestii.
-Ty, Krasnalu.. Thorinie Dębowy cycek, trzymaj.. - wręczył mu ten łańcuch, a następnie zdjął z siebie bluzę, odsłaniając klatę, bo było gorąco, bo był pojebany, bo był naćpany, wybierz jedno. Położył o wiele za dużą bluzę na ramionach Kaku, ubrał go w nią.
-Tobie się bardziej przyda, broni przed ostrzałem o dziesięć, a Ty wyglądasz jakbyś miał się zaraz wyjebać, będziesz nosił mój ekwipunek, skoro nie umiesz leczyć, będziesz robił za pazia. - Pokręcił motylkiem w ręce jakby była to klinga excalibura i oparł ręce na biodrach z uśmiechem po czym splunął na bok.
-W sumie, to chuj wam w dupę. - Odwrócił się na pięcie, machając do nich ręką na pożegnanie.
zt
- Flet przeznaczenia zostawiłam pod łóżkiem, żeby ojciec nie znalazł - odparła tylko. Dildo ukryte pod łóżkiem zawsze spoko. - I kto lubi ssać plastikowego chuja? - żachnęła się. A później nie było już czasu, quest się rozpoczął.
W głowie Angel roiło się setki pomysłów na temat wykorzystania takiej krowy. Widziała ją w swoim salonie, widziała, jak żuje fikusy stojące w kącie i jak beztrosko sra na bezcenny dywan matki. Jaka piękna wizja. Aż się roześmiała.
Pogłaskała krowę po boku z bezmyślnym uśmiechem na ustach. Już ją kochała.
- Nazywam cię Anastazja. Zostanę twoim Christianem i cię ujadę - wymamrotała i gładziła biedne zwierzę nadal po boku. Jaka kochana w dotyku. Jezu. Jaka śliczna krowa.
Musiała się w końcu od niej oderwać, by spojrzeć na swoją drużynę pierścienia. Łańcuch zmienił właściciela, ale to nie miało większego znaczenia. Położyła ręce na biodrach.
- Sam jesteś paź. Kakuei to mój najdroższy druh, moja muza, kurwa mać, moja inspiracja. Bez niego by nas tu nigdy nie było. - Wskazała biednego chłopaka dłonią. Wyciągnęła ze swojego biustonosza nieco sfatygowanego blanta a z kieszeni zapalniczkę. Rozpaliła. I podeszła do łba krowy i przez chwilę patrzyła jej głęboko w oczy, by koniec końców wydmuchać jej dym prosto w chrapy. I tak kilka razy, nim wyciągnęła dłoń z blantem w kierunku obu nowych przyjaciół, by podać im magiczną fajkę pola. - Spalimy i spadamy. Ale musimy ją zabrać. Chodzi o mleko.
W głowie Angel roiło się setki pomysłów na temat wykorzystania takiej krowy. Widziała ją w swoim salonie, widziała, jak żuje fikusy stojące w kącie i jak beztrosko sra na bezcenny dywan matki. Jaka piękna wizja. Aż się roześmiała.
Pogłaskała krowę po boku z bezmyślnym uśmiechem na ustach. Już ją kochała.
- Nazywam cię Anastazja. Zostanę twoim Christianem i cię ujadę - wymamrotała i gładziła biedne zwierzę nadal po boku. Jaka kochana w dotyku. Jezu. Jaka śliczna krowa.
Musiała się w końcu od niej oderwać, by spojrzeć na swoją drużynę pierścienia. Łańcuch zmienił właściciela, ale to nie miało większego znaczenia. Położyła ręce na biodrach.
- Sam jesteś paź. Kakuei to mój najdroższy druh, moja muza, kurwa mać, moja inspiracja. Bez niego by nas tu nigdy nie było. - Wskazała biednego chłopaka dłonią. Wyciągnęła ze swojego biustonosza nieco sfatygowanego blanta a z kieszeni zapalniczkę. Rozpaliła. I podeszła do łba krowy i przez chwilę patrzyła jej głęboko w oczy, by koniec końców wydmuchać jej dym prosto w chrapy. I tak kilka razy, nim wyciągnęła dłoń z blantem w kierunku obu nowych przyjaciół, by podać im magiczną fajkę pola. - Spalimy i spadamy. Ale musimy ją zabrać. Chodzi o mleko.
[Ingerencja MG]
Teraz, zrobi to! Nie wiedział, czy przypływ odwagi zawdzięczał temu, że przed chwilą do kradziejów dołączyła kolejna osoba i przestraszył się, że jeszcze chwila i przewaga przeciwnika przerośnie go, czy po prostu gwiazdy przybrały odpowiednią pozycję olśniewając go układem Heraklesa, ale poczuł, że teraz albo nigdy. Wyskoczył z krzaków i wycelował palcem oskarżycielsko w stronę dzieciaków.
– Zostawcie Esmeraldę, wyyy drrranie! – krzyknął łamiącym się, piskliwym głosem. Zawsze, gdy ponosiły go emocje kwiczał jak moher goniący matkę z dzieckiem, która nie liże bobasa po czole, aby zdjąć z niego klątwę i nie przypina do wózka czerwonej kokardki. – Weźcie Lidię, ale od Esmeraldy won! – Cisnął tym, co miał pod ręką w stronę złodziei, trafiając jednego, tego najniższego, tego blondasa w policzek. Co z tego, że trzymał paczkę kondomów, które chciał zaraz użyć. Przyszedł tu w wiadomym celu! Należy mu się! Żona była w pracy, sąsiad krowy na pole wyprowadził idealna okazja! A ci mieli czelność zakłócać jego chwilę relaksu!
Zacisnął zęby i wściekły ruszył przed siebie grożąc w ich stronę pięścią.
Biegł zza Angel i tym wysokim gościem. Na razie nie odzywał się, bo widział że z nimi było coś nie tak i na wszelki wypadek nie chciał ich prowokować. A niech robią co chcą, przewinęła się ta myśl przez głowę Kaku. Jego udział w tym nie był zaplanowany. Taki zbieg okoliczności. Na chwilę przykucnął jak reszta, ale po chwili wstał i czekał na rozwinięcie się wydarzeń.
Nagle został mu wręczony łańcuch od krowy przez Drake'a i jeszcze tego gadki o tej różnicy wzrostu i dogrywaniu mu. Musiał to jakoś przeżyć albo zignorować, ale miał co do tego złe przeczucia.
Bez słowa chwycił łańcuch w swoje ręce, bo co miał mu powiedzieć. Przecież nie będzie się z nim kłócić, niech sobie gada co chce, ale powoli miał tego dosyć. Jeszcze poczekał co Drake wymyśli i wymyślił. Położył mu swoją kurtkę na ramionach. Była za duża.Nagle poczuł się poniżony, za pazia... To była mała przesada.
- Mogę na chwilę potrzymać twoją kurtkę, ale nie będę robił za twojego pazia - odparł do niego neutralnym tonem nie chciał okazywać swoich emocji, ale czuł że wcześniej, co zrobił to nie był dobry pomysł. Tak myślał, że to co było przed chwilą było tego owocem.
Obserwował, co Angel wyprawia. Dobry Boże słyszysz to, a nic nie działaś, pomyślał i był gotowy na to, jakby krowa się spłoszyła to wypuści łańcuch z rąk, żeby go za sobą nie ciągnęła, a jeśli będą mieli do niego wąty to coś wymyśli. Swoją drogą to Angel nie musiała tego wszystkiego mówić, ale z drugiej strony był trochę wdzięczny.
Nagle usłyszał krzyk szybko skierował głowę ku źródłowi i to był mężczyzna, który pewnie pilnował krów.
- No pięknie, mamy przechlapane- pomyślał Kakuei i dostał w policzek kamieniem. Lekko obrócił głowę w drug stronę i syknął. To bolało. Szybko przetarł obolałe miejsce.
- Ej, co robimy... - szybko zadał pytanie dwójce "kompanom", bo szczerze nie chce zadzierać z prawem ani z tamtym mężczyzną, który do nich się zbliżał. W każdej chwili był gotowy do ucieczki albo z sytuacji bez wyjścia wykorzysta swoje umiejętności.
Nagle został mu wręczony łańcuch od krowy przez Drake'a i jeszcze tego gadki o tej różnicy wzrostu i dogrywaniu mu. Musiał to jakoś przeżyć albo zignorować, ale miał co do tego złe przeczucia.
Bez słowa chwycił łańcuch w swoje ręce, bo co miał mu powiedzieć. Przecież nie będzie się z nim kłócić, niech sobie gada co chce, ale powoli miał tego dosyć. Jeszcze poczekał co Drake wymyśli i wymyślił. Położył mu swoją kurtkę na ramionach. Była za duża.Nagle poczuł się poniżony, za pazia... To była mała przesada.
- Mogę na chwilę potrzymać twoją kurtkę, ale nie będę robił za twojego pazia - odparł do niego neutralnym tonem nie chciał okazywać swoich emocji, ale czuł że wcześniej, co zrobił to nie był dobry pomysł. Tak myślał, że to co było przed chwilą było tego owocem.
Obserwował, co Angel wyprawia. Dobry Boże słyszysz to, a nic nie działaś, pomyślał i był gotowy na to, jakby krowa się spłoszyła to wypuści łańcuch z rąk, żeby go za sobą nie ciągnęła, a jeśli będą mieli do niego wąty to coś wymyśli. Swoją drogą to Angel nie musiała tego wszystkiego mówić, ale z drugiej strony był trochę wdzięczny.
Nagle usłyszał krzyk szybko skierował głowę ku źródłowi i to był mężczyzna, który pewnie pilnował krów.
- No pięknie, mamy przechlapane- pomyślał Kakuei i dostał w policzek kamieniem. Lekko obrócił głowę w drug stronę i syknął. To bolało. Szybko przetarł obolałe miejsce.
- Ej, co robimy... - szybko zadał pytanie dwójce "kompanom", bo szczerze nie chce zadzierać z prawem ani z tamtym mężczyzną, który do nich się zbliżał. W każdej chwili był gotowy do ucieczki albo z sytuacji bez wyjścia wykorzysta swoje umiejętności.
- Spierdalamy - oznajmiła totalnie poważnie.
I jak powiedziała, tak zrobiła.
zt
I jak powiedziała, tak zrobiła.
zt
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach