▲▼
Właśnie, co dotarł pod odpowiedni adres z jedną wielką walizką na kółkach i bagażem podręcznym, czyli swoją torbą na ramie. Podniósł głowę do góry i budynek akademika, był ogromny. Zaś spojrzał na swój bagaż. Jeśli okaże się, że ten budynek ma wiele schodów, to będzie miał przechlapane, pomyślał z wymalowaną niechęcią na twarzy. Szybko potrząsnął głową i miał nadzieję, że jakoś wszystko ułoży się po dobrej myśli.
Poprawił torbę na ramieniu i wziął walizkę, a raczej pociągnął zza sobą. Wszedł do środka. Hol był ogromny, rozejrzał się dookoła dużymi niebieskimi oczami i jedna rzecz go uderzyła. Był spokój i mało ludzi kręciło się w środku. Poszukał wzrokiem rejestracji, żeby dostać klucz do swojego pokoju. Podszedł do okienka. Powiedział, że swoje nazwisko, podpisał jakiś papierem o swojej obecności i dostał swój klucz od kobiety w średnim wieku(?) i poszedł w stronę schodów.
Dowiedział się, że pokój numer 12 znajduje się w skrzydle Y. Kiedy zobaczył tą przerażającą ilość schodów od razu został tym zniechęcony, ale musiał się tam dostać, odstawić swój bagaż i później najwyżej odsapnąć po podróży. No cóż z ciężkim sercem westchnął, wziął się garść i zaczął swoją wspinaczkę po schodach. Na całe szczęście 12-ście mieściło się na pierwszym piętrze. Chociaż jeden plus. Kiedy znajdował się na piętrze wziął jeden duży wdech powietrza i go wypuścił. Dalej ciągnął zza sobą walizkę szukając numeru 12.
12 było po stronie parzystej, więc ku końcowi korytarza. Stanął przed drzwiami, poprawiając trochę swoje ubrania, żeby wyjść na ludzi.
//Jkbc sorry, jeśli pospieszyłem się z niektórymi rzeczami w poście.
Poprawił torbę na ramieniu i wziął walizkę, a raczej pociągnął zza sobą. Wszedł do środka. Hol był ogromny, rozejrzał się dookoła dużymi niebieskimi oczami i jedna rzecz go uderzyła. Był spokój i mało ludzi kręciło się w środku. Poszukał wzrokiem rejestracji, żeby dostać klucz do swojego pokoju. Podszedł do okienka. Powiedział, że swoje nazwisko, podpisał jakiś papierem o swojej obecności i dostał swój klucz od kobiety w średnim wieku(?) i poszedł w stronę schodów.
Dowiedział się, że pokój numer 12 znajduje się w skrzydle Y. Kiedy zobaczył tą przerażającą ilość schodów od razu został tym zniechęcony, ale musiał się tam dostać, odstawić swój bagaż i później najwyżej odsapnąć po podróży. No cóż z ciężkim sercem westchnął, wziął się garść i zaczął swoją wspinaczkę po schodach. Na całe szczęście 12-ście mieściło się na pierwszym piętrze. Chociaż jeden plus. Kiedy znajdował się na piętrze wziął jeden duży wdech powietrza i go wypuścił. Dalej ciągnął zza sobą walizkę szukając numeru 12.
12 było po stronie parzystej, więc ku końcowi korytarza. Stanął przed drzwiami, poprawiając trochę swoje ubrania, żeby wyjść na ludzi.
//Jkbc sorry, jeśli pospieszyłem się z niektórymi rzeczami w poście.
W pokoju zaś na jednym z dwóch łóżek jeszcze przez chwilę spał Jay, zakopany w pościel i rozwalony na całej nieduzej przestrzeni tapczanu. Jego spanie nie potrwało jednak długo, bo po chwili zabrzęczał mu budzik. Mruknął coś przez sen, chowajac głowę pod poduszkę, ale hałas nie ustawał. Cudownie. Wymacał na oślep telefon i wyłączył dręczący budzik, po czym uniósł się, przeczesując palcami rozczochraną czuprynę. Która to godzina? Chyba dość wczesna.
Nie przejmując się zbytnio doszukiwaniem sie konkretnych minut wstał z łóżka i poszedł do łazienki się nieco ogarnąć. Wyszedł z niej po chwili i ziewając znów przeczesał wciąż nieogarniętą czuprynę, zakłądajac jednocześnie swoją ulubioną żółtą bluze bez suwaka i dżinsy. Przetarł jeszcze raz oczy, po czym złapał za klamkę i otworzył drzwi. Juz miał wytoczyć sie na korytarz gdy zarejestrował fakt, że ktoś stoi przed drzwiami jego pokoju. Co do...? Spojrzał z lekka nieprzytomny na jasnowłosego, wędrujac po nim wzrokiem od góry do dołu, nieco zdziwiony.
- Czyżbyś przyniósł mi śniadanie?- zapytał unoszac brew z zaciekawieniem, patrząc w oczy nieznajomego. Oh, jaka to by była miła odmiana...śniadanko do pokoju...
Nie przejmując się zbytnio doszukiwaniem sie konkretnych minut wstał z łóżka i poszedł do łazienki się nieco ogarnąć. Wyszedł z niej po chwili i ziewając znów przeczesał wciąż nieogarniętą czuprynę, zakłądajac jednocześnie swoją ulubioną żółtą bluze bez suwaka i dżinsy. Przetarł jeszcze raz oczy, po czym złapał za klamkę i otworzył drzwi. Juz miał wytoczyć sie na korytarz gdy zarejestrował fakt, że ktoś stoi przed drzwiami jego pokoju. Co do...? Spojrzał z lekka nieprzytomny na jasnowłosego, wędrujac po nim wzrokiem od góry do dołu, nieco zdziwiony.
- Czyżbyś przyniósł mi śniadanie?- zapytał unoszac brew z zaciekawieniem, patrząc w oczy nieznajomego. Oh, jaka to by była miła odmiana...śniadanko do pokoju...
Poprawił już swój ubiór i już miał złapać za klamkę i otworzyć drzwi od przydzielonego pokoju, a tu nagle same się otworzyły. Trochę się zdziwił, ale jego zdziwienie zostało bardziej pogłębione, bo w progu zobaczył jakiegoś chłopaka. Nie wysokiego. Prawie jego wzrostu. Całe szczęście, że nie jakiś wysoki jegomość, pomyślał przez chwilę uspakajając się wewnętrznie.
- Niestety, ale nie. Nie przynosiłem tobie śniadania, ale zostałem przydzielony do tego pokoju.- Na początku mogło to brzmieć trochę dziwnie, ale można było łatwo połapać się o co chodzi. Chodzi o pokój, że od teraz będzie mieszkał w pokoju nr 12. W głębi miał nadzieję, że nie natrafił na jakiegoś głupka, ani kretyna tylko na spoko gościa. A przynajmniej tak z wyglądu wyglądał na pierwszy rzut oka.
- Niestety, ale nie. Nie przynosiłem tobie śniadania, ale zostałem przydzielony do tego pokoju.- Na początku mogło to brzmieć trochę dziwnie, ale można było łatwo połapać się o co chodzi. Chodzi o pokój, że od teraz będzie mieszkał w pokoju nr 12. W głębi miał nadzieję, że nie natrafił na jakiegoś głupka, ani kretyna tylko na spoko gościa. A przynajmniej tak z wyglądu wyglądał na pierwszy rzut oka.
Słysząc go, Jay uniósł brwi, przyglądajac mu się.
- Serio? Aha...super, ze mi ktos powiedział, że będę miał współlokatora. Przynajmniej bym troche ogarnął.- zauważył drapiąc się w tył głowy z zabawnym skrzywieniem. Taki pech.
- Jestem Jason, ale mów mi Jay.- dodał uśmiechając się przyjaźnie, wyciągając rękę w jego stronę. Nie spodziewał się towarzystwa w pokoju...ale kto wie? Jego nowy towarzysz wyglądał na fajnego. Może uda im się złapać wspólny język? Zresztą, siedzenie samemu w pokoju jest nudne na dłuższy czas. Tak to zawsze będzie kogo pognębić swoją osobą.
- Wchodź, wchodź. Tylko nie przestrasz sie bałaganu.- rzucił, odsuwając się od drzwi, zeby mógł zajrzeć do środka. Pokój wyglądał normalnie, walało sie po nim trochę rzeczy i ciuchów, jak to w pokoju nastolatka...no ale posprząta, na pewno...w najbliższej przyszłości...
- Serio? Aha...super, ze mi ktos powiedział, że będę miał współlokatora. Przynajmniej bym troche ogarnął.- zauważył drapiąc się w tył głowy z zabawnym skrzywieniem. Taki pech.
- Jestem Jason, ale mów mi Jay.- dodał uśmiechając się przyjaźnie, wyciągając rękę w jego stronę. Nie spodziewał się towarzystwa w pokoju...ale kto wie? Jego nowy towarzysz wyglądał na fajnego. Może uda im się złapać wspólny język? Zresztą, siedzenie samemu w pokoju jest nudne na dłuższy czas. Tak to zawsze będzie kogo pognębić swoją osobą.
- Wchodź, wchodź. Tylko nie przestrasz sie bałaganu.- rzucił, odsuwając się od drzwi, zeby mógł zajrzeć do środka. Pokój wyglądał normalnie, walało sie po nim trochę rzeczy i ciuchów, jak to w pokoju nastolatka...no ale posprząta, na pewno...w najbliższej przyszłości...
Było trochę czasu, żeby przyjrzeć się tamtemu i ocenić na pierwszy rzut, czy jego współlokator będzie w porządku typem. Z wyglądu był zwykłem nastolatkiem,nic nadzwyczajnego w sumie to tak samo jak on. Całe szczęście, że to nie typ z kolczykami gdzie popadnie i tatuażami. Kakuei nie ma żadnych uwag do takie stylu wyglądu, ale jakoś to nie przemawia dobrze, że na przykład może być dobry typ, a nie zły, który może wciągnąć go do nieciekawego towarzystwa i zrujnować jego życie. Woli być na neutralnym gruncie.
- Tak. Hm widać, ze w tym akademiku nie dbają o informację. Typu naszego przykładu, jak powiadomienie o nowych współlokatorze. Cóż mówi się trudno. - Podniósł lekko ręce do góry, to miało symbolizować bezradność Fuse.
- Miło mi cię poznać Jay. Jestem Kakuei. Kakuei Fuse. Em Fuse Kakuei. - To przedstawienie nie wyglądało najlepiej, bo nie wiedział jak poprawnie się przedstawia z innym kraju. W takim jak Kanada. Bo stamtąd skąd on pochodzi przedstawia się w inny sposób niż w krajach Amerykańskich, więc z zmieszaną miną podrapał się po głowie się zastanawiając.
- Okey. Spokojnie, jakoś bałagan nic mi nie robi. Pod względem emocjonalnym. - Znów pochylił głowę i przymknął oczy. Czuł, że coś źle powiedział. Bez gadek w progu wszedł do środka wciągając zza sobą walizkę. Postawił walizkę z nimi korytarzu rozejrzał się po pokoju.
- Nie jest, aż tak źle parę ubrań porozrzucanych i rozgrzebane łóżko. To nic takiego, tylko że teraz trzeba to posprzątać. Bo... Bo jak mam się prowadzić - próbował uśmiechnąć się, ale nie wyszło mu. to nie był czas na uśmiechanie się, ale musiał to jakoś przełknąć. Miał nadzieję, że ich relacje dobrze się potoczą.
- Tak. Hm widać, ze w tym akademiku nie dbają o informację. Typu naszego przykładu, jak powiadomienie o nowych współlokatorze. Cóż mówi się trudno. - Podniósł lekko ręce do góry, to miało symbolizować bezradność Fuse.
- Miło mi cię poznać Jay. Jestem Kakuei. Kakuei Fuse. Em Fuse Kakuei. - To przedstawienie nie wyglądało najlepiej, bo nie wiedział jak poprawnie się przedstawia z innym kraju. W takim jak Kanada. Bo stamtąd skąd on pochodzi przedstawia się w inny sposób niż w krajach Amerykańskich, więc z zmieszaną miną podrapał się po głowie się zastanawiając.
- Okey. Spokojnie, jakoś bałagan nic mi nie robi. Pod względem emocjonalnym. - Znów pochylił głowę i przymknął oczy. Czuł, że coś źle powiedział. Bez gadek w progu wszedł do środka wciągając zza sobą walizkę. Postawił walizkę z nimi korytarzu rozejrzał się po pokoju.
- Nie jest, aż tak źle parę ubrań porozrzucanych i rozgrzebane łóżko. To nic takiego, tylko że teraz trzeba to posprzątać. Bo... Bo jak mam się prowadzić - próbował uśmiechnąć się, ale nie wyszło mu. to nie był czas na uśmiechanie się, ale musiał to jakoś przełknąć. Miał nadzieję, że ich relacje dobrze się potoczą.
Jay słuchał go, przekrzywiając zabawnie głowę, niczym ciekawski kot.
- Jej, czekaj...które to imię, a które to nazwisko?- zapytał zaciekawiony, patrząc na niego. Słuchał go dalej, poprawiajac jako tako swoje łóżko, zeby nie było, a po jego słowach spojrzał znów na niego i zaśmiał się cicho, uśmiechając szeroko.
- Dziwny jesteś, Kakuei. Jesteś z daleka, co nie?- zauwazył, zgarniając ciuchy z podłogi, wrzucajac wszystkio do kosza na brudy i od razu w pokoju zrobiło się nieco jaśniej i schludniej.
- Jej, czekaj...które to imię, a które to nazwisko?- zapytał zaciekawiony, patrząc na niego. Słuchał go dalej, poprawiajac jako tako swoje łóżko, zeby nie było, a po jego słowach spojrzał znów na niego i zaśmiał się cicho, uśmiechając szeroko.
- Dziwny jesteś, Kakuei. Jesteś z daleka, co nie?- zauwazył, zgarniając ciuchy z podłogi, wrzucajac wszystkio do kosza na brudy i od razu w pokoju zrobiło się nieco jaśniej i schludniej.
Obserwował jak Jay sprząta bałagan. to trochę wyglądało jakby po przez słowa zmusił chłopaka do sprzątania. Takie wywarło na nim pierwsze wrażenie. To było intrygujące, bo wcześniej takich ludzi nie spotakł albo to była po prostu iluzja, a później pokaże swoje prawdziwe oblicze.
-Hm Kakuei to - imię, a Fuse - nazwisko. - wytłumaczył. Lekko zaśmiał się, bo spotkał się z taką reakcją pierwszy raz. Gdyż wcześniej nazywano go po imieniu lub nazwisku, co komu się podobało.
- Ja... dziwny... No nie wiem... - trochę poczuł się niezręcznie, bo nikt tak do niego nie powiedział, to był pierwszy raz, kiedy ktoś mu powiedział po pierwszych minutach rozmowy, że jest dziwny - Tak, jest z daleka, a konkretniej z Japonii przyjechałem. - odpowiedział na pytanie współlokatora. Pociągnął zza sobą walizkę i podszedł do łóżko po drugiej stronie pokoju. Wnioskował, że to będzie jego miejsce do spania, jeśli tamto na drugiej stronie była zajęte przez Jay'a.
-Hm Kakuei to - imię, a Fuse - nazwisko. - wytłumaczył. Lekko zaśmiał się, bo spotkał się z taką reakcją pierwszy raz. Gdyż wcześniej nazywano go po imieniu lub nazwisku, co komu się podobało.
- Ja... dziwny... No nie wiem... - trochę poczuł się niezręcznie, bo nikt tak do niego nie powiedział, to był pierwszy raz, kiedy ktoś mu powiedział po pierwszych minutach rozmowy, że jest dziwny - Tak, jest z daleka, a konkretniej z Japonii przyjechałem. - odpowiedział na pytanie współlokatora. Pociągnął zza sobą walizkę i podszedł do łóżko po drugiej stronie pokoju. Wnioskował, że to będzie jego miejsce do spania, jeśli tamto na drugiej stronie była zajęte przez Jay'a.
- Okej, zakodowane. - stwierdził pukając się w skroń z uśmiechem, ogarniajac jeszcze mały stolik między ich łóżkami i od razu wyglądało to lepiej. I to o wiele. Gdyby nie był takim leniem, to może sprztałby częściej...ale moze Kakuei go jakoś zmotywuje swoją osobą.
- Tak trochę. Z Japonii? Łaa...to faktycznie kawał drogi. Jak tam jest? Faktycznie tak ciekawie, jak pokazują w telewizji? No i macie genialną kuchnię....aż sie głodny zrobiłem na myśl o tych pysznościach.- zamarudzil zabawnie kładąc dłoń na burczącym brzuchu. Zjadły sushi...takie wypasione w kosmos. O tak, zdecydowanie musiał się wybrać.
- Tak trochę. Z Japonii? Łaa...to faktycznie kawał drogi. Jak tam jest? Faktycznie tak ciekawie, jak pokazują w telewizji? No i macie genialną kuchnię....aż sie głodny zrobiłem na myśl o tych pysznościach.- zamarudzil zabawnie kładąc dłoń na burczącym brzuchu. Zjadły sushi...takie wypasione w kosmos. O tak, zdecydowanie musiał się wybrać.
Kakuei tylko uśmiechnął się i dalej rozejrzał się po pokoju, gdzie mają razem mieszkać przez nieokreślony czas. Kiedy Jay sprzątnął z stolika od razu zrobiło się lepiej. O wiele lepiej. Kiedy usłyszał pozytywne stwierdzenie, że jest trochę dziwny to go załamało. Więc opuści na dół ramiona. niestety musiał się z tym pogodzić.
- Ech dzięki - trochę zabrzmiało ironią, ale tak naprawdę w tym się nie zgadzał - Tak, kawał drogi, ale dobrze, że jest stamtąd bezpośredni samolot do Kanady bez żadnych przesiadek. Cóż Japonia jest bardzo rozwiniętym krajem gospodarczo i w przedsiębiorstwie. Kiedy ja tam mieszkałem nie narzekałem może zadowolić każdego turystę. Tylko trzeba przystosować się do kultury i innego kierunku jazdy. Tak mniej więcej jest tak jak w telewizji, ale telewizji nie warto ufać tak na sto procent. Polecam pojechanie tam i zobaczenie na własne oczy oraz pozwiedzać zabytki i innego miejsca. Tak, kuchnia jest niesamowita. - zgodził się z przedmówcą, bo kiedy wspomniał o tym to chciał dzisiaj zjeść curry.
- Skoro jesteś głody to zamów coś z japońskiej kuchni- zaproponował. Przecież od teraz nie będzie gotował. Nie na to przyjdzie czas, ale nie teraz. Nie chce się popisywać.
- Ech dzięki - trochę zabrzmiało ironią, ale tak naprawdę w tym się nie zgadzał - Tak, kawał drogi, ale dobrze, że jest stamtąd bezpośredni samolot do Kanady bez żadnych przesiadek. Cóż Japonia jest bardzo rozwiniętym krajem gospodarczo i w przedsiębiorstwie. Kiedy ja tam mieszkałem nie narzekałem może zadowolić każdego turystę. Tylko trzeba przystosować się do kultury i innego kierunku jazdy. Tak mniej więcej jest tak jak w telewizji, ale telewizji nie warto ufać tak na sto procent. Polecam pojechanie tam i zobaczenie na własne oczy oraz pozwiedzać zabytki i innego miejsca. Tak, kuchnia jest niesamowita. - zgodził się z przedmówcą, bo kiedy wspomniał o tym to chciał dzisiaj zjeść curry.
- Skoro jesteś głody to zamów coś z japońskiej kuchni- zaproponował. Przecież od teraz nie będzie gotował. Nie na to przyjdzie czas, ale nie teraz. Nie chce się popisywać.
Widząc jego załamanie Jay spojrzał na niego zaskoczony, ale zaraz zaśmiał się cicho, unosząc ręce w niewinnym geście.
- Wybacz, nie miałem nic złego na myśli. Po prostu jeteś dość...jakby to...specyficzny jak na to miejsce, o. Ale to dobrze, przynajmniej jest ciekawie.- zauważył z uśmiechem patrząc na niego. Słuchał go siadajac na swoim łóżku, opierajac się plecami o ścianę.
- No to musze się koniecznie wybrać.- przyznał myślac nad tym chwilę. Może tak w wakacje? Kto wie, może Kakuei nie miałby nic przeciwko małemu oprowadzeniu? Słysząc propozycję zamyslił się chwilę, ale zaraz pokręcił głową.
- Nie tam, ty możesz dzis wybrać kuchnię. Na szczęście do uczelni dojeżdża prawie wszystko.- przyznał z uśmiechem, machajac zabawnie nogami.
- Wybacz, nie miałem nic złego na myśli. Po prostu jeteś dość...jakby to...specyficzny jak na to miejsce, o. Ale to dobrze, przynajmniej jest ciekawie.- zauważył z uśmiechem patrząc na niego. Słuchał go siadajac na swoim łóżku, opierajac się plecami o ścianę.
- No to musze się koniecznie wybrać.- przyznał myślac nad tym chwilę. Może tak w wakacje? Kto wie, może Kakuei nie miałby nic przeciwko małemu oprowadzeniu? Słysząc propozycję zamyslił się chwilę, ale zaraz pokręcił głową.
- Nie tam, ty możesz dzis wybrać kuchnię. Na szczęście do uczelni dojeżdża prawie wszystko.- przyznał z uśmiechem, machajac zabawnie nogami.
Kakuei nie czuł się załamany, ale w tym określeniem, ze jest dziwny to mu trochę nieswojo. Może dlatego, że nigdy od kogoś tego słowa nie słyszał. Zerknął na Jay'a.
- Specyficzny... Wydaje mi się, że przez moje pochodzenie - stwierdził. W sumie to nie powiedział współlokatorowi skąd pochodzi, ale teraz co przed chwilą chlapną, pewnie będzie się pytał Fuse sąd pochodzi. Kiedy o tym pomyślał lekko potrząsnął głową.
- Polecam - zgodził się z Jay'em, Może kiedyś Kakuei pojedzie do Japonii na miesiąc, żeby odpocząć po roku szkolnym. Tak, to byłby dobry pomysł, żeby zmienić otoczenie.
- Szczerze to nie jestem jeszcze głodny. Przed lotem zjadłem duże porządne śniadanie i po drodze parę przekąsek. - musiał odmówić, no niestety.
- Rozumiesz to... - odparł do współlokatora -- Ty możesz wybrać sam - zaproponował i po chwili zaczął zastanawiać, czy już rozpakować się, czy jeszcze z tym poczekać.
- Specyficzny... Wydaje mi się, że przez moje pochodzenie - stwierdził. W sumie to nie powiedział współlokatorowi skąd pochodzi, ale teraz co przed chwilą chlapną, pewnie będzie się pytał Fuse sąd pochodzi. Kiedy o tym pomyślał lekko potrząsnął głową.
- Polecam - zgodził się z Jay'em, Może kiedyś Kakuei pojedzie do Japonii na miesiąc, żeby odpocząć po roku szkolnym. Tak, to byłby dobry pomysł, żeby zmienić otoczenie.
- Szczerze to nie jestem jeszcze głodny. Przed lotem zjadłem duże porządne śniadanie i po drodze parę przekąsek. - musiał odmówić, no niestety.
- Rozumiesz to... - odparł do współlokatora -- Ty możesz wybrać sam - zaproponował i po chwili zaczął zastanawiać, czy już rozpakować się, czy jeszcze z tym poczekać.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach