▲▼
Posiadłość rodziny Inazuma umiejscowiona jest na obrzeżach dzielnicy mieszkalnej. Przed wejściem do budynku można zaobserwować dwa kwietniki z przeróżnymi kwiatami, w miarę duży podjazd oraz garaż. Z tyłu znajdują się ogród z licznymi kwiatami pozasadzanymi w niewielkich skupiskach to tu, to tam, niewielki zagajnik, na którego środku znajduje się mała fontanna oraz niewielki magazynek. Sam budynek mieszkalny jest dość pokaźnych rozmiarów. Znajduje się tutaj w sumie dwadzieścia jeden pokoi na dwóch piętrach. Na górze pokoje mieszkalne oraz pracownia ojca i garderoba mamy, na parterze użytkowe. Pokój Lucciego, pokój rodziców, pracownia ojca, garderoba mamy, osiem pokoi służby, dwa pokoje gościnne (jeden większy drugi mniejszy), sala treningowa, dość duża jadalnia, kuchnia, biblioteka, duży salon, główny hol prowadząca do wszystkich pokoi na parterze oraz schody na pierwsze piętro, a także dużych rozmiarów spiżarnia, do której zejście znajduje się w kuchni.
Na parterze po lewej stronie znajdują się trzy pokoje, a po prawej dwa. Pierwsze drzwi po lewej stronie prowadzą do biblioteki z pokaźnym zbiorem przeróżnych książek. Kryminały, fantastyka, sci-fi, dramat, romans, komedia, itd. Znaleźć tu można każdy gatunek. Do wyboru do koloru. Zbiór jest dość regularnie uzupełniany przez Lucciego i jego mamę. Oboje dość mocno umiłowali sobie literaturę, a jakoś nie przepadają za sprzedażą czy oddawaniem książek, tak więc magazynują się tutaj. W końcu zawsze może najść któreś z nich na przeczytanie czegoś jeszcze raz. Liczne regały ze starannie posegregowanymi książkami oraz niewielki okrągły stoliczek z trzema krzesełkami to całe wyposażenie tego pokoju (nie licząc oświetlenia). Kolejne drzwi prowadzą do sali treningowej dość często okupowanej przez Aoyame. Miejsce to odwiedza częściej niż powinien, ale nikomu to nie przeszkadza. Drewniany parkiet, liczne worki oraz manekiny treningowe, tarcze, drabinki, materace oraz inne sprzęty wykorzystywane przez chłopaka podczas ćwiczeń. Jeszcze kilka lat temu miejsce to często odwiedzał Pan Inazuma i wylewał ósme poty razem z synem. Jednak ze względu na wiek oraz ilość pracy nie ma już tyle siły jak i czasu, aby przesiadywać tutaj całymi dniami. Ostatnim pokojem po lewej stronie jest salon. Dość dużych rozmiarów pokój, w którym można odpocząć, poczytać, porozmawiać, wypić kawę/herbatę, pooglądać telewizję czy robić jeszcze wiele innych rzeczy jakie wpadną nam na myśl. Znajdują się tutaj dwa dość duże stoły na środku, a po obu ich stronach stoją długie, skórzane, czarne sofy. Przy górnych i dolnych bokach stoją skórzane czarne fotele. Większość lewej ściany zajmuje rozległy regał z różnymi ozdobami. Niewielka ilość książek, rodzinne zdjęcia, muszle, katana oraz różne inne pierdółki, które mają przyciągać wzrok. Na ścianie znajdującej się po przeciwnej stronie niż ta z drzwiami zauważyć można niską komodę, na której stoi 28,5 calowy telewizor full hd. Na prawej oraz lewej stronie drzwi wiszą dwa obrazy. Prawy ukazuje drzewo sakury na tle licznych gór, natomiast lewy przedstawia ratujących się na małej łódce marynarzy, których okręt został zatopiony przez ogromną fale ukazaną jako armia ciemności. Na niebie natomiast można zauważyć świetlistą kawalerię szarżującą na złowrogie siły. Po przeciwnej stronie do regału znajdują się przesuwne szklane drzwi prowadzące do ogrodu.
Teraz przejdźmy do drzwi po prawej stronie głównego holu. Oba pomieszczenia znajdujące się po tej stronie są ze sobą dość powiązane. Pierwsze drzwi prowadzą do dużej jadalni. Większość powierzchni tego pomieszczenia zajmuje długi stół z dwudziestoma krzesłami. Po środku lewej ściany pomieszczenia znajdują się drzwi prowadzące do kuchni.
CDN
Posiadłość rodziny Inazuma umiejscowiona jest na obrzeżach dzielnicy mieszkalnej. Przed wejściem do budynku można zaobserwować dwa kwietniki z przeróżnymi kwiatami, w miarę duży podjazd oraz garaż. Z tyłu znajdują się ogród z licznymi kwiatami pozasadzanymi w niewielkich skupiskach to tu, to tam, niewielki zagajnik, na którego środku znajduje się mała fontanna oraz niewielki magazynek. Sam budynek mieszkalny jest dość pokaźnych rozmiarów. Znajduje się tutaj w sumie dwadzieścia jeden pokoi na dwóch piętrach. Na górze pokoje mieszkalne oraz pracownia ojca i garderoba mamy, na parterze użytkowe. Pokój Lucciego, pokój rodziców, pracownia ojca, garderoba mamy, osiem pokoi służby, dwa pokoje gościnne (jeden większy drugi mniejszy), sala treningowa, dość duża jadalnia, kuchnia, biblioteka, duży salon, główny hol prowadząca do wszystkich pokoi na parterze oraz schody na pierwsze piętro, a także dużych rozmiarów spiżarnia, do której zejście znajduje się w kuchni.
Na parterze po lewej stronie znajdują się trzy pokoje, a po prawej dwa. Pierwsze drzwi po lewej stronie prowadzą do biblioteki z pokaźnym zbiorem przeróżnych książek. Kryminały, fantastyka, sci-fi, dramat, romans, komedia, itd. Znaleźć tu można każdy gatunek. Do wyboru do koloru. Zbiór jest dość regularnie uzupełniany przez Lucciego i jego mamę. Oboje dość mocno umiłowali sobie literaturę, a jakoś nie przepadają za sprzedażą czy oddawaniem książek, tak więc magazynują się tutaj. W końcu zawsze może najść któreś z nich na przeczytanie czegoś jeszcze raz. Liczne regały ze starannie posegregowanymi książkami oraz niewielki okrągły stoliczek z trzema krzesełkami to całe wyposażenie tego pokoju (nie licząc oświetlenia). Kolejne drzwi prowadzą do sali treningowej dość często okupowanej przez Aoyame. Miejsce to odwiedza częściej niż powinien, ale nikomu to nie przeszkadza. Drewniany parkiet, liczne worki oraz manekiny treningowe, tarcze, drabinki, materace oraz inne sprzęty wykorzystywane przez chłopaka podczas ćwiczeń. Jeszcze kilka lat temu miejsce to często odwiedzał Pan Inazuma i wylewał ósme poty razem z synem. Jednak ze względu na wiek oraz ilość pracy nie ma już tyle siły jak i czasu, aby przesiadywać tutaj całymi dniami. Ostatnim pokojem po lewej stronie jest salon. Dość dużych rozmiarów pokój, w którym można odpocząć, poczytać, porozmawiać, wypić kawę/herbatę, pooglądać telewizję czy robić jeszcze wiele innych rzeczy jakie wpadną nam na myśl. Znajdują się tutaj dwa dość duże stoły na środku, a po obu ich stronach stoją długie, skórzane, czarne sofy. Przy górnych i dolnych bokach stoją skórzane czarne fotele. Większość lewej ściany zajmuje rozległy regał z różnymi ozdobami. Niewielka ilość książek, rodzinne zdjęcia, muszle, katana oraz różne inne pierdółki, które mają przyciągać wzrok. Na ścianie znajdującej się po przeciwnej stronie niż ta z drzwiami zauważyć można niską komodę, na której stoi 28,5 calowy telewizor full hd. Na prawej oraz lewej stronie drzwi wiszą dwa obrazy. Prawy ukazuje drzewo sakury na tle licznych gór, natomiast lewy przedstawia ratujących się na małej łódce marynarzy, których okręt został zatopiony przez ogromną fale ukazaną jako armia ciemności. Na niebie natomiast można zauważyć świetlistą kawalerię szarżującą na złowrogie siły. Po przeciwnej stronie do regału znajdują się przesuwne szklane drzwi prowadzące do ogrodu.
Teraz przejdźmy do drzwi po prawej stronie głównego holu. Oba pomieszczenia znajdujące się po tej stronie są ze sobą dość powiązane. Pierwsze drzwi prowadzą do dużej jadalni. Większość powierzchni tego pomieszczenia zajmuje długi stół z dwudziestoma krzesłami. Po środku lewej ściany pomieszczenia znajdują się drzwi prowadzące do kuchni.
CDN
Droga samochodem nie trwała specjalnie długo. Późna godzina sprawiała, że na ulicach były pustki. Tylko raz na jakiś czas minął ich inny pojazd. Całą drogę przebyli w ciszy. Dziewczyna nawet na chwilę się nie obudziła. Heiwa spokojnie siedział na ramieniu Lucciego i raz na jakiś czas cichutko pogruchał. Taka przejażdżka w sumie odpowiadała chłopakowi. Spokój, cisza i jego własne myśli. "W sumie ciekawi mnie kim jest ta dziewczyna. Może miała jakieś kłopoty dlatego reagowała w ten sposób? A może wcześniej zobaczyła, że zareagowałem i poszedłem za nimi?" rozmyślał nad sytuacją niedaleko lokalu. Dość mocno zaczynała ciekawić go osoba nieznajomej. Najprawdopodobniej powodem było też to, że wiezie ją do własnego domu. Jednak sam fakt, że nie przedstawiła się oraz jej dość dziwne zachowanie również potęgowały ciekawość.
Znaleźli się już prawie na miejscu. Jedyną rzeczą, która jeszcze stała im na drodze była brama wjazdowa. Lucci wyciągnął swoje klucze od domu, aby zobaczyć czy nie ma przypadkiem przy sobie pilota od bramy. "Zostawiłem na biurku." stwierdził lekko wzdychając kiedy przypomniał sobie, że jednak nie ma przy sobie poszukiwanego przedmiotu. Odpiął pas, wysiadł z samochodu i podszedł do małego panelu obok bramy. Wstukał tam kilku cyfrowy kod, a brama powoli zaczęła się otwierać. Wrócił do pojazdu i zaczekał aż brama otworzy się do końca. Kiedy już nic nie stało na przeszkodzie wjechał na podjazd przed posiadłością, parkując w wolnym miejscu po prawej stronie placu. "Raczej nie mam co liczyć, że się teraz obudzi." uznał wysiadając z samochodu. Zwinnym krokiem przeszedł na drugą stronę samochodu i otworzył drzwi od strony pasażera. Heiwa widząc, że na razie będzie przeszkadzał wleciał na parapet okna pokoju Aoyamy. Chłopak odpiął pas dziewczyny, a następnie delikatnie wyciągnął ją z samochodu jedną ręką trzymając za plecy, a drugą pod kolanami przechylając jej ciężar na swoją stronę, tak żeby było mu wygodniej. Zamknął drzwi, a następnie użył przycisku przy kluczykach, aby zamknąć cały samochód. "W sumie nie jest specjalnie ciężka." przeleciało mu do przez myśl kiedy spokojnym krokiem podchodził do drzwi wejściowych od posiadłości. Cichy trzask otwieranych zatrzasków i już znaleźli się w środku po czym zamknął drzwi na klucz. Powolnym krokiem skierował się do własnego pokoju. Musiał przejść na prawą stronę głównej sali i wejść po znajdujących się tam schodach. Kiedy był już na piętrze od razu skręcił w prawo i szedł aż do końca. Ostatnie drzwi na lewo prowadziły do jego pokoju. Chwila moment i byli już w średniej wielkości pokoju. W pokoju po lewej stronie znajdowały się drzwi prowadzące do łazienki. Lucci podszedł do łóżka znajdującego się w prawym rogu pod oknem i ułożył tam śpiącą nieznajomą. "W końcu na miejscu." stwierdził lekko się rozciągając. Zdjął cylinder i położył go na biurku stojącym w równoległym koncie do łóżka, a marynarkę zawiesił na razie na oparciu fotela. Otworzył na krótką chwile okno, aby Heiwa mógł wejść do środka. Kilkoma małych skoków i znalazł się obok cylindra chłopaka. "Przebiorę się w coś wygodniejszego." uznał wyciągając z szafy luźniejsze szare dresy oraz biały podkoszulek bez rękawów i skierował się do łazienki. Na wszelki wypadek zamknął drzwi na łucznik i zaczął zmieniać ciuchy. Chwila moment i już był przebrany. Wyszedł z łazienki po czym zawiesił cały garnitur na wieszaku i schował go w szafie. "To był ciekawy dzień. Tylko co z tą dziewczyną?" zastanowił się siadając w czarnym skórzanym fotelu znajdującego się trochę niżej niż łóżko. Skierował swój wzrok na śpiącą nieznajomą nie zastanawiając się nad niczym. specjalnym.
//Wygląd pokoju i łazienki bardzo poglądowo. Plus może czegoś brakować. Najprawdopodobniej jak będę go opisywał w głównym opisie posiadłości może się lekko zmienić.//
Znaleźli się już prawie na miejscu. Jedyną rzeczą, która jeszcze stała im na drodze była brama wjazdowa. Lucci wyciągnął swoje klucze od domu, aby zobaczyć czy nie ma przypadkiem przy sobie pilota od bramy. "Zostawiłem na biurku." stwierdził lekko wzdychając kiedy przypomniał sobie, że jednak nie ma przy sobie poszukiwanego przedmiotu. Odpiął pas, wysiadł z samochodu i podszedł do małego panelu obok bramy. Wstukał tam kilku cyfrowy kod, a brama powoli zaczęła się otwierać. Wrócił do pojazdu i zaczekał aż brama otworzy się do końca. Kiedy już nic nie stało na przeszkodzie wjechał na podjazd przed posiadłością, parkując w wolnym miejscu po prawej stronie placu. "Raczej nie mam co liczyć, że się teraz obudzi." uznał wysiadając z samochodu. Zwinnym krokiem przeszedł na drugą stronę samochodu i otworzył drzwi od strony pasażera. Heiwa widząc, że na razie będzie przeszkadzał wleciał na parapet okna pokoju Aoyamy. Chłopak odpiął pas dziewczyny, a następnie delikatnie wyciągnął ją z samochodu jedną ręką trzymając za plecy, a drugą pod kolanami przechylając jej ciężar na swoją stronę, tak żeby było mu wygodniej. Zamknął drzwi, a następnie użył przycisku przy kluczykach, aby zamknąć cały samochód. "W sumie nie jest specjalnie ciężka." przeleciało mu do przez myśl kiedy spokojnym krokiem podchodził do drzwi wejściowych od posiadłości. Cichy trzask otwieranych zatrzasków i już znaleźli się w środku po czym zamknął drzwi na klucz. Powolnym krokiem skierował się do własnego pokoju. Musiał przejść na prawą stronę głównej sali i wejść po znajdujących się tam schodach. Kiedy był już na piętrze od razu skręcił w prawo i szedł aż do końca. Ostatnie drzwi na lewo prowadziły do jego pokoju. Chwila moment i byli już w średniej wielkości pokoju. W pokoju po lewej stronie znajdowały się drzwi prowadzące do łazienki. Lucci podszedł do łóżka znajdującego się w prawym rogu pod oknem i ułożył tam śpiącą nieznajomą. "W końcu na miejscu." stwierdził lekko się rozciągając. Zdjął cylinder i położył go na biurku stojącym w równoległym koncie do łóżka, a marynarkę zawiesił na razie na oparciu fotela. Otworzył na krótką chwile okno, aby Heiwa mógł wejść do środka. Kilkoma małych skoków i znalazł się obok cylindra chłopaka. "Przebiorę się w coś wygodniejszego." uznał wyciągając z szafy luźniejsze szare dresy oraz biały podkoszulek bez rękawów i skierował się do łazienki. Na wszelki wypadek zamknął drzwi na łucznik i zaczął zmieniać ciuchy. Chwila moment i już był przebrany. Wyszedł z łazienki po czym zawiesił cały garnitur na wieszaku i schował go w szafie. "To był ciekawy dzień. Tylko co z tą dziewczyną?" zastanowił się siadając w czarnym skórzanym fotelu znajdującego się trochę niżej niż łóżko. Skierował swój wzrok na śpiącą nieznajomą nie zastanawiając się nad niczym. specjalnym.
//Wygląd pokoju i łazienki bardzo poglądowo. Plus może czegoś brakować. Najprawdopodobniej jak będę go opisywał w głównym opisie posiadłości może się lekko zmienić.//
Ktoś, niewiedzący, że dziewczyna śpi mógłby uznać, że umarła. Jedynie lekkie, spokojne ruchy klatki wyprowadzały z błędu. A spała nader anielsko – bez zbędnych wierzgań, krzyków i tym podobnym. Wyglądała jak śpiąca królewna czekająca na pocałunek księcia. Trzeba jednak mieć na uwadze, że królewny nie chleją na umór i nie szlajają się po klubach. Spała więcej kilka godzin, powodem był brak snu i przede wszystkim alkohol. Mogliby zburzyć dom, a ona pozostałaby niewzruszona.
Piękny czas snu dobiegł końca. Zerwała się, łapiąc oddech tak łapczywie, jakby miał być to jej ostatni. Panicznie rozejrzała się po pokoju. Film wczorajszego dnia zakończył się na przejażdżce autem do… no właśnie – dokąd. Nic nie pamiętała, w głowie miała totalną pustkę. Nie było to nic dziwnego, w końcu… zdawała sobie sprawę jakie skłonności ma „dzięki” chorobie. Uspokoiła się, dojrzała tego dziwnego stwora i niewiele myśląc – w końcu, mógł być jakimś bandziorem, nie pamiętała kim był, ani co ich tu doprowadziło – rzuciła
- Kim jesteś dziwaku? – dwa metry wzrostu, dziwny ubiór. Co mogła zrobić? Nigdy nie była dobra w trzymaniu języka za zębami.
– Nie mów, że my… no wiesz? Chyba bym się zatłukła. – zaśmiała się.
Jego twarz od razu wydała jej się… miła, spokojna? Zawsze ufała swojej intuicji, jeśli coś miało jej się stać, to... chyba nie leżałaby grzecznie w łóżku? Oczywiście, to też nawoływało kolejne myśli. Niejednokrotnie zdarzało jej się znaleźć w łóżku obcej kobiety, mężczyzny. Często nawet nie pamiętając ich imienia. Gdyby nie ta choroba… może nie pakowałaby się w tyle problemów?
Kto wie.
- Zresztą… nieważne. – przerwała mu – Chyba było miło, zbieram się.
To mówiąc zlazła z łóżka. Już wcześniej dojrzała klucze swojego samochodu, charakterystyczny breloczek zawsze rzucał jej się w oczy. Podlazła do biurka, szybkim ruchem zabrała klucze. Poprawiła włosy i sukienkę. W końcu, musi wyglądach choć trochę… reprezentacyjnie!
- Gdzie auto? – posłała uśmiech lecz ten uśmiech mówił niewiele więcej niż „mów, albo źle skończysz”. – Nie mam czasu na pogaduszki . – skwitowała.
Piękny czas snu dobiegł końca. Zerwała się, łapiąc oddech tak łapczywie, jakby miał być to jej ostatni. Panicznie rozejrzała się po pokoju. Film wczorajszego dnia zakończył się na przejażdżce autem do… no właśnie – dokąd. Nic nie pamiętała, w głowie miała totalną pustkę. Nie było to nic dziwnego, w końcu… zdawała sobie sprawę jakie skłonności ma „dzięki” chorobie. Uspokoiła się, dojrzała tego dziwnego stwora i niewiele myśląc – w końcu, mógł być jakimś bandziorem, nie pamiętała kim był, ani co ich tu doprowadziło – rzuciła
- Kim jesteś dziwaku? – dwa metry wzrostu, dziwny ubiór. Co mogła zrobić? Nigdy nie była dobra w trzymaniu języka za zębami.
– Nie mów, że my… no wiesz? Chyba bym się zatłukła. – zaśmiała się.
Jego twarz od razu wydała jej się… miła, spokojna? Zawsze ufała swojej intuicji, jeśli coś miało jej się stać, to... chyba nie leżałaby grzecznie w łóżku? Oczywiście, to też nawoływało kolejne myśli. Niejednokrotnie zdarzało jej się znaleźć w łóżku obcej kobiety, mężczyzny. Często nawet nie pamiętając ich imienia. Gdyby nie ta choroba… może nie pakowałaby się w tyle problemów?
Kto wie.
- Zresztą… nieważne. – przerwała mu – Chyba było miło, zbieram się.
To mówiąc zlazła z łóżka. Już wcześniej dojrzała klucze swojego samochodu, charakterystyczny breloczek zawsze rzucał jej się w oczy. Podlazła do biurka, szybkim ruchem zabrała klucze. Poprawiła włosy i sukienkę. W końcu, musi wyglądach choć trochę… reprezentacyjnie!
- Gdzie auto? – posłała uśmiech lecz ten uśmiech mówił niewiele więcej niż „mów, albo źle skończysz”. – Nie mam czasu na pogaduszki . – skwitowała.
Siedział w fotelu przez kilka godzin i rozmyślał nad różnymi rzeczami czekając, aż nieznajoma się obudzi. Chciał się dowiedzieć czegokolwiek o tej dziewczynie. Nie oczekiwał niczego specjalnego. Jakieś podstawy. Przydałoby się wiedzieć jak osoba, której się pomogło ma na imię. Heiwa w między czasie położył się na swojej poduszce leżącej na biurku i zasnął.
Kiedy dziewczyna się podniosła Lucci automatycznie wrócił na ziemię. Spodziewał się każdej możliwej reakcji, więc słowa wypowiedziane przez nieznajomą specjalnie go nie zaskoczyły. Najwidoczniej nie wiedziała dlaczego znajduje się z nim w jednym pokoju. Musiała wypić na tyle dużo, że wczorajsza noc zniknęła z jej pamięci.
-Spokojnie do niczego nie doszło.-odpowiedział spokojnie-Już się przedstawiłem, ale najwidoczniej nie pamiętasz. Nazywam się Aoyama Inazuma, ale mów mi Lucci. Wczorajszej nocy...-tu urwał ponieważ dziewczyna weszła mu w słowo.
Najwidoczniej nieznajoma jest w gorącej wodzie kompana. Nie czekała na nic. Po prostu wstała podeszła do biurka, wzięła kluczyki, poprawiła ubranie i uznała, że chce już iść.
-Powiem Ci gdzie jest twoje auto, ale może wypadałoby się chociaż przedstawić.-odparł stając przy drzwiach prowadzących na korytarz, tak aby dziewczyna nie mogła wyjść z pokoju-Nie zamierzam Cię tu długo trzymać. Pamiętasz chociaż co się wczoraj działo?-zapytał z lekkim zainteresowaniem w głosie.
Kiedy dziewczyna się podniosła Lucci automatycznie wrócił na ziemię. Spodziewał się każdej możliwej reakcji, więc słowa wypowiedziane przez nieznajomą specjalnie go nie zaskoczyły. Najwidoczniej nie wiedziała dlaczego znajduje się z nim w jednym pokoju. Musiała wypić na tyle dużo, że wczorajsza noc zniknęła z jej pamięci.
-Spokojnie do niczego nie doszło.-odpowiedział spokojnie-Już się przedstawiłem, ale najwidoczniej nie pamiętasz. Nazywam się Aoyama Inazuma, ale mów mi Lucci. Wczorajszej nocy...-tu urwał ponieważ dziewczyna weszła mu w słowo.
Najwidoczniej nieznajoma jest w gorącej wodzie kompana. Nie czekała na nic. Po prostu wstała podeszła do biurka, wzięła kluczyki, poprawiła ubranie i uznała, że chce już iść.
-Powiem Ci gdzie jest twoje auto, ale może wypadałoby się chociaż przedstawić.-odparł stając przy drzwiach prowadzących na korytarz, tak aby dziewczyna nie mogła wyjść z pokoju-Nie zamierzam Cię tu długo trzymać. Pamiętasz chociaż co się wczoraj działo?-zapytał z lekkim zainteresowaniem w głosie.
- No… Więc chwalmy pana! – rzuciła, mimika jej twarzy wskazywała na dość duże rozbawienie. Dla jasności gawiedzi. Cynthia nie wierzy w żadne siły wyższe, temat religii, orientacji, pochodzenia jest często obiektem jej żartów czy też „śmiesznych” rzutników do zdań.
- Ta, ta, już zapisuję. – zironizowała udając szukanie kieszeni w sukience. Cóż… to trudne w obyciu stworzenie, nie da się ukryć. Większość ludzi wymiękało podczas domysłów czy mówi na serio, czy znowu żartuje tudzież ironizuje, a robiła to często i gęsto.
– Ups, nie mam gdzie. – rozłożyła ręce. Z kolesiem ewidentnie było coś nie tak. Kto normalny bierze schlaną laskę na chatę, żeby ją… położyć? No proszę was, kto. Nawet święty nie oparłby się jej ciału. A tu proszę.
- Boże… Kolejny – przewróciła oczami. Kolejny typ, który doszukuje się głębokiego podtekstu w tym, że dziewczyna zachla się w trupa i urwie jej się film. To problematyczne. Już dawno wyrosła z tłumaczenia się komukolwiek, niemniej jednak pozostały w niej resztki jakiegoś wychowania. Tak, to dobre słowo.
- Cynthia. Pamiętam wszystko, począwszy od ilości kroków, które wykonałeś, do ilości oddechów. – tu znów nastąpił przewrót gałkami ocznymi. Nie lubiła głupich, bezsensownych pytań. W końcu to logiczne, że ma pustkę w głowie. Chyba. Oparła się o biurko. Nogi bolały ją niemiłosiernie, a łeb… co tu dużo mówić.
- Słuchaj, jestem już dużą dziewczynką i umiem o siebie zadbać. – odparła. Chyba.
- Dobra, to gdzie to auto? – ponowiła pytanie zmarnowana. Chyba nie wypuści jej tak szybko, jak myślała.
- Ta, ta, już zapisuję. – zironizowała udając szukanie kieszeni w sukience. Cóż… to trudne w obyciu stworzenie, nie da się ukryć. Większość ludzi wymiękało podczas domysłów czy mówi na serio, czy znowu żartuje tudzież ironizuje, a robiła to często i gęsto.
– Ups, nie mam gdzie. – rozłożyła ręce. Z kolesiem ewidentnie było coś nie tak. Kto normalny bierze schlaną laskę na chatę, żeby ją… położyć? No proszę was, kto. Nawet święty nie oparłby się jej ciału. A tu proszę.
- Boże… Kolejny – przewróciła oczami. Kolejny typ, który doszukuje się głębokiego podtekstu w tym, że dziewczyna zachla się w trupa i urwie jej się film. To problematyczne. Już dawno wyrosła z tłumaczenia się komukolwiek, niemniej jednak pozostały w niej resztki jakiegoś wychowania. Tak, to dobre słowo.
- Cynthia. Pamiętam wszystko, począwszy od ilości kroków, które wykonałeś, do ilości oddechów. – tu znów nastąpił przewrót gałkami ocznymi. Nie lubiła głupich, bezsensownych pytań. W końcu to logiczne, że ma pustkę w głowie. Chyba. Oparła się o biurko. Nogi bolały ją niemiłosiernie, a łeb… co tu dużo mówić.
- Słuchaj, jestem już dużą dziewczynką i umiem o siebie zadbać. – odparła. Chyba.
- Dobra, to gdzie to auto? – ponowiła pytanie zmarnowana. Chyba nie wypuści jej tak szybko, jak myślała.
"Niezłe ziółko." stwierdził w myślach. Najwidoczniej trafił na dość trudną w obejściu panienkę. W sumie nie robiło mu to dużej różnicy. Nie lubił specjalnie naprzykrzać się kobietom. Jej reakcja była dość komiczna. Lucci sam nie wiedział co było w tym zabawnego. Wiedział jedno. Łatwo nie będzie. No nic... dowie się tylko kilku rzeczy i puści ją wolno. W sumie dziewczyna musi się czuć dość skołowana. Ktoś wbrew jej woli zatrzymuje ją we własnym pokoju i zadaje pytania.
Słysząc kolejne słowa i widząc jak nieznajoma szuka czegoś do zapisania również rozbawiły Aoyame. Lekki uśmiech wkradł się na jego usta. "Chyba za dużo się nie dowiem. Na jakąkolwiek uprzejmość z jej strony też nie ma co liczy." uznał lekko wzdychając.
Słowa "Boże... Kolejny." wskazały, że nie pierwszy raz zdarzyła się dziewczynie taka sytuacja. "Musi to być dość kłopotliwe... chyba." stwierdził w myślach nie do końca wiedząc co ma o tym myśleć. Może taki "rozrywkowy" tryb życia jej odpowiada? Koniec końców nie jest to interes Lucciego. Jeśli miałby być szczery to ma głęboko w dupie powody kierujące działaniami nieznajomej. Zrobił na co miał ochotę. Lekko się rozerwał nokautując nieznajomego, chociaż szczytem marzeń to nie było i pomógł damie w opresji. Nie zamierzał jej niańczyć, ale stanowczo ktoś trzeźwo myślący przydałby jej się.
-Miło poznać.-odparł puszczając uwagę mimo uszu.
No i usłyszał to co chciał. Poznał imię niewiasty. Na więcej nie liczy, a przetrzymywanie Cynthii mogłoby nie być najlepszym pomysłem.
-Niech ci będzie "Pani Duża Dziewczynko".-odparł ze złośliwym uśmieszkiem na ustach-Pokaże Ci gdzie jest twój samochód.-powiedział podchodząc do biurka i biorąc pilot od bramy-Tylko weź torebkę i klucze.-rzucił wychodząc z pokoju.
"Mam nadzieje, że nic się tej pięknej istocie nie stanie." przeleciało mu przez myśl kiedy przechodził korytarzem. Zatrzymał się u wylotu korytarza przy schodach i czekał aż dziewczyna podejdzie bliżej, żeby się przypadkiem nie zgubiła. Po krótszej chwili znaleźli się na zewnątrz przy samochodzie Cynthii.
-W takim razie tutaj się pożegnamy.-powiedział lekko drapiąc się po szyi-Uważaj jak będziesz jechała.-dodał na odchodne.
Wchodząc po schodkach prowadzących do drzwi lekko uniósł rękę i pomachał do dziewczyny na pożegnanie, po czym zniknął za drzwiami. Wrócił do swojego pokoju i uznał, że drzemka to dobry pomysł.
z/t
[Uciekam ze względu na długi brak postów. Może innym razem uda nam się coś więcej popisać.]
Słysząc kolejne słowa i widząc jak nieznajoma szuka czegoś do zapisania również rozbawiły Aoyame. Lekki uśmiech wkradł się na jego usta. "Chyba za dużo się nie dowiem. Na jakąkolwiek uprzejmość z jej strony też nie ma co liczy." uznał lekko wzdychając.
Słowa "Boże... Kolejny." wskazały, że nie pierwszy raz zdarzyła się dziewczynie taka sytuacja. "Musi to być dość kłopotliwe... chyba." stwierdził w myślach nie do końca wiedząc co ma o tym myśleć. Może taki "rozrywkowy" tryb życia jej odpowiada? Koniec końców nie jest to interes Lucciego. Jeśli miałby być szczery to ma głęboko w dupie powody kierujące działaniami nieznajomej. Zrobił na co miał ochotę. Lekko się rozerwał nokautując nieznajomego, chociaż szczytem marzeń to nie było i pomógł damie w opresji. Nie zamierzał jej niańczyć, ale stanowczo ktoś trzeźwo myślący przydałby jej się.
-Miło poznać.-odparł puszczając uwagę mimo uszu.
No i usłyszał to co chciał. Poznał imię niewiasty. Na więcej nie liczy, a przetrzymywanie Cynthii mogłoby nie być najlepszym pomysłem.
-Niech ci będzie "Pani Duża Dziewczynko".-odparł ze złośliwym uśmieszkiem na ustach-Pokaże Ci gdzie jest twój samochód.-powiedział podchodząc do biurka i biorąc pilot od bramy-Tylko weź torebkę i klucze.-rzucił wychodząc z pokoju.
"Mam nadzieje, że nic się tej pięknej istocie nie stanie." przeleciało mu przez myśl kiedy przechodził korytarzem. Zatrzymał się u wylotu korytarza przy schodach i czekał aż dziewczyna podejdzie bliżej, żeby się przypadkiem nie zgubiła. Po krótszej chwili znaleźli się na zewnątrz przy samochodzie Cynthii.
-W takim razie tutaj się pożegnamy.-powiedział lekko drapiąc się po szyi-Uważaj jak będziesz jechała.-dodał na odchodne.
Wchodząc po schodkach prowadzących do drzwi lekko uniósł rękę i pomachał do dziewczyny na pożegnanie, po czym zniknął za drzwiami. Wrócił do swojego pokoju i uznał, że drzemka to dobry pomysł.
z/t
[Uciekam ze względu na długi brak postów. Może innym razem uda nam się coś więcej popisać.]
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach