Ivan Doroshenko
Ivan Doroshenko
Fresh Blood Lost in the City
Lincoln Valley 16
Wto Sty 17, 2017 11:45 pm
Tego dnia stało się coś, co można by nazwać nieoczekiwanym przewrotem w uporządkowanym życiu Ivana. Jego rutyna została zaburzona, gdy pierwszy raz odkąd przybył do Kanady ominął piątkowe popołudnie na lodowisku. Zamiast tego wyszedł wcześniej z pracy, wstąpił do marketu w dużym centrum handlowym i przetrawił prawie godzinę na kręceniu się pomiędzy półkami.

Owoce morza są strasznie cliché, znajdź coś innego.
Pizza? To może od razu zamów z dowozem do domu?
Sałatka? Nie. To poniżej nawet twojego poziomu.
Czy on w ogóle ma na coś alergię?

Jakimś cudem, zupełnym przypadkiem trafiła mu się randka. No, przynajmniej tak mu się zdawało, jakkolwiek nie zmieniało to faktu, że głównym gwoździem programu była kolacja. Nie przemyślał tego na dobrą sprawę - to w końcu znaczyło, że zobligował się coś ugotować.
Gdyby ktoś spytał jak to się stało, nie wiedziałby co odpowiedzieć. Propozycja padła z jego strony, co prawda zupełnie nieformalnie, ale z jakiegoś powodu ubzdurał sobie, że to nie taki znowu koleżeński meeting. A teraz stał jak ofiara przed działem z produktami mlecznymi i zżymał się na samego siebie. Ktoś wyrwał go z tępego wpatrywania się w karton z maślanką, i to skutecznie - facet wjechał mu w tyłek wyładowanym po brzegi wózkiem i jeszcze ofuczał go, że niby stoi na środku jak jakaś ciota. Blondyn nic nie powiedział, zacisnął tylko usta i odprowadził go do końca regału chłodnym spojrzeniem. Miał w tej chwili poważniejsze problemy i obrał sobie na ambit, by ten raz wypaść lepiej niż doskonale. Żadnych wpadek.

W połowie drogi urwała mu się siatka, a na klatce schodowej figi rozsypały mu się po całym korytarzu. Przed drzwiami upuścił klucze, a gdy wreszcie dostał się do mieszkania, Kukushka wskoczyła mu na plecy z regału w rogu salonu. Kot od ponad miesiąca miał niepoprzycinane pazurki, a Ivan akurat tego dnia założył cienką koszulę (którą po prawdzie teraz mógł już równie dobrze wyrzucić, bo w starciu z piekielnym futrzakiem nie miała najmniejszych szans). Efekt? Przepiękne, regularne pręgi na plecach i wizja spędzenia wieczoru w klasycznym, grafitowym golfie. Chciał wyglądać dobrze. Ale nie "dobrze" w stylu "odstawiłem się jak milion dolarów bo jestem zdesperowaną starą panną z kotem", czy "moje drugie imię to Pan Perfekcja". Nie uzgodnili też jakiego rodzaju jest to spotkanie, stąd miał dylemat - przedobrzył, czy może zbyt zwyczajnie?

Porwał się na pierś z kaczki z figami z jednego z tych azjatyckich przepisów wiszących nieśmiertelnie na jego lodówce. To była jedyna rzecz którą potrafił (sic!) przygotować bez strat w ludziach, łapiąc się na tym, że przydałoby się wino. Nie znał się na winach, jedyne co wiedział, to to, że tanie wino jest dobre, bo jest dobre i tanie. Ah. No i to, że po dwóch lampkach bywał już miękki jak rozgotowana kluska.
- Doroshenko. Jakimś piekielnym cudem masz dzisiaj randkę. Chyba. Nie spierdol tego, nie jesteś w końcu jakimś tam, z małego miasteczka na końcu świata. - przeszło mu przez myśl, gdy jakoś tak bez przekonania spojrzał na swoje odbicie w lustrze. Krótkie kontrolne zerknięcie i wrócił do kuchni, by nadzorować karmelizujące się figi.
Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach