▲▼
Taken, bros. Feel the power of true OTP.
Ale to opowiadanie to screenuję wszystkimi komputerami i telefonami, bo umarłem. *parsk*
First topic message reminder :
Do kogo pasuje wam osoba powyżej?
Do kogo pasuje wam osoba powyżej?
Dawno, dawno temu był sobie książę. Pewnego dnia książę postanowił opuścić swój pałac i udać się poza jego tereny, zabierając ze sobą niewielki ekwipunek. Chociaż wielu ostrzegało go przed grasującymi za murami bandytami, uparcie wierzył w swoje szczęście i umiejętności. Kto odważyłby się go okraść, wiedząc, że królestwo nie puściłoby tego płazem?
Szedł i szedł, aż w końcu poczuł się zmęczony. Drzewo kusiło go swoim cieniem w upalny dzień. Od razu postanowił rozłożyć się pod nim i uciąć sobie drzemkę. Choć miejsce, w którym leżał wyglądało na względnie bezpieczne, od czasu do czasu przechadzali się tamtędy inni ludzie – jedni uczciwi, inni mniej. Z kolei tego dnia dobra passa opuściła księcia. Przechadzający się tamtędy chłopak, prosty mieszczanin, choć na co dzień nie uciekał się do dobierania się do cudzych rzeczy, tym razem dał się ponieść niepowtarzalnej okazji. Plecak rzucony niedbale na ziemię, leżący obok nieświadomego niczego młodzieńca wydawał się przemawiać do niego i błagać, żeby zajrzał do środka. Żołądek, który od kilku godzin nie miał okazji zapełnić się żadnym posiłkiem, postanowił dołączyć się do błagań torby i popchnąć młodzieńca do haniebnego czynu.
Przeżył nie lada rozczarowanie, gdy w środku znalazł jedynie pojedynczą słodycz, jednak to dzięki temu dokładniej przypatrzył się chłopakowi obok, dopatrując się w nim osoby z wyższych sfer. Najwidoczniej musiał upewnić się, czy pałac nie zbankrutował, skoro przychodził tu z tak marnym prowiantem.
Obudził go, choć przeczuwał, że książę nie będzie zadowolony.
A jednak.
Była to miłość od pierwszego zajebania batona.
Nie wiem co robię, ale świetnie się bawię. *parsk*
Szedł i szedł, aż w końcu poczuł się zmęczony. Drzewo kusiło go swoim cieniem w upalny dzień. Od razu postanowił rozłożyć się pod nim i uciąć sobie drzemkę. Choć miejsce, w którym leżał wyglądało na względnie bezpieczne, od czasu do czasu przechadzali się tamtędy inni ludzie – jedni uczciwi, inni mniej. Z kolei tego dnia dobra passa opuściła księcia. Przechadzający się tamtędy chłopak, prosty mieszczanin, choć na co dzień nie uciekał się do dobierania się do cudzych rzeczy, tym razem dał się ponieść niepowtarzalnej okazji. Plecak rzucony niedbale na ziemię, leżący obok nieświadomego niczego młodzieńca wydawał się przemawiać do niego i błagać, żeby zajrzał do środka. Żołądek, który od kilku godzin nie miał okazji zapełnić się żadnym posiłkiem, postanowił dołączyć się do błagań torby i popchnąć młodzieńca do haniebnego czynu.
Przeżył nie lada rozczarowanie, gdy w środku znalazł jedynie pojedynczą słodycz, jednak to dzięki temu dokładniej przypatrzył się chłopakowi obok, dopatrując się w nim osoby z wyższych sfer. Najwidoczniej musiał upewnić się, czy pałac nie zbankrutował, skoro przychodził tu z tak marnym prowiantem.
Obudził go, choć przeczuwał, że książę nie będzie zadowolony.
A jednak.
Była to miłość od pierwszego zajebania batona.
Nie wiem co robię, ale świetnie się bawię. *parsk*
Taken, bros. Feel the power of true OTP.
Ale to opowiadanie to screenuję wszystkimi komputerami i telefonami, bo umarłem. *parsk*
No to Makjuri. |':
Cyrille. Taki fajny kontrast blond-czerń.
Może dla odmiany Sheri?
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach