▲▼
Strona 2 z 2 • 1, 2
First topic message reminder :
Pokój jak każdy inny w tym akademiku. Dwa łóżka, dwie szafy, dwa biurka i drzwi do łazienki. Meble są wykonane z ciemnego drewna, na podłodze leżą jasne panele, a ściany są niebieskie, o bliżej nieokreślonym odcieniu.
Pokój jak każdy inny w tym akademiku. Dwa łóżka, dwie szafy, dwa biurka i drzwi do łazienki. Meble są wykonane z ciemnego drewna, na podłodze leżą jasne panele, a ściany są niebieskie, o bliżej nieokreślonym odcieniu.
Po tym jak szczęśliwie obaj ominęli panią z recepcji na dole, panowie weszli na piętro. Victor nie byłby sobą, gdyby nie kupił po drodze zwykłej flaszki czystej i coli na przepoję. Skoro jest u siebie, w dużym cudzysłowie, to może robić co chce, no nie?
Jezu Michael to gdzie Ty kurwa mieszkasz? No 69.
Zapytał mając problem z odnalezieniem klucza. Dopiero ponowne przegrzebanie wszystkich kieszeni przyniosło rezultat. W końcu przekręcił zamek i można było wejść do środka. Nauczony swoim dawnym zwyczajem zamknął drzwi od środka. Prywatność przede wszystkim.
Jakiej rezydencji.
Ros do tej pory był święcie przekonany, że Michale jak każdy szarak mieszka gdzieś w akademiku za ścianą a ten mu wyjeżdża z jakąś rezydencją. Przelotne spojrzenie kazało mówić mu wszystko jak na spowiedzi.
Poczekaj stary.
Rzuciła nim Misiek zaczął podnosić pudła z gratami.
Siadaj.
Wskazał mu jedno z łóżek co do którego już miał plan ale o tym później. Sam zajął miejsce obok rzucając pod nogi swój magiczny plecak. Po odsunięciu zamka, wydobył ze środka prostokątną, szklaną płytkę, woreczek foliowy i portfel. Wszystko ułożył na nocnym stoliku. Bez słowa wyjaśnienia wysypał na szkło biały proszek i kartą do bankomatu uformował dwie, dość krótkie kreski.
Wciągałeś kiedyś? Wyskakuj z banknotów.
Jeśli miał go poczęstować towarem, to najpierw musiał mu zwinąć jakiś pieniądz w rurkę bo sorry ale Mchael nie wyglądał jak spec od takich spraw.
Jezu Michael to gdzie Ty kurwa mieszkasz? No 69.
Zapytał mając problem z odnalezieniem klucza. Dopiero ponowne przegrzebanie wszystkich kieszeni przyniosło rezultat. W końcu przekręcił zamek i można było wejść do środka. Nauczony swoim dawnym zwyczajem zamknął drzwi od środka. Prywatność przede wszystkim.
Jakiej rezydencji.
Ros do tej pory był święcie przekonany, że Michale jak każdy szarak mieszka gdzieś w akademiku za ścianą a ten mu wyjeżdża z jakąś rezydencją. Przelotne spojrzenie kazało mówić mu wszystko jak na spowiedzi.
Poczekaj stary.
Rzuciła nim Misiek zaczął podnosić pudła z gratami.
Siadaj.
Wskazał mu jedno z łóżek co do którego już miał plan ale o tym później. Sam zajął miejsce obok rzucając pod nogi swój magiczny plecak. Po odsunięciu zamka, wydobył ze środka prostokątną, szklaną płytkę, woreczek foliowy i portfel. Wszystko ułożył na nocnym stoliku. Bez słowa wyjaśnienia wysypał na szkło biały proszek i kartą do bankomatu uformował dwie, dość krótkie kreski.
Wciągałeś kiedyś? Wyskakuj z banknotów.
Jeśli miał go poczęstować towarem, to najpierw musiał mu zwinąć jakiś pieniądz w rurkę bo sorry ale Mchael nie wyglądał jak spec od takich spraw.
— U brata ciotecznego — skwitował krótko, nieszczególnie wdając się w szczegóły. Jego sytuacja rodzinna zdecydowanie nie należała do tematów, które lubił poruszać. Nie żeby było w ogóle czym się chwalić. Dlatego też zwyczajnie przemilczał całą sytuację ograniczając się do tego co konieczne. Matthew i jego matka byli w tym momencie najlepszą rodziną jaką mógł sobie wymarzyć, a narastający wobec nich dług choć ciążył mu na plecach, jednocześnie zostawiał w sercu przyjemne ciepło.
Świadomość, że komuś na tobie zależy i jakkolwiek się o ciebie troszczy bez wątpienia była lepsza niż wieczna obojętność.
— Czasem sypiam w akademiku, ale korzystam wtedy z jednego z pokoi wynajmowanego osobom spoza szkoły, gdy przyjeżdżają w odwiedziny. Ponadto robię to tylko gdy mam dyżur jako prefekt. Na co dzień wracam właśnie do rezydencji. Kiedyś możesz do nas wpaść, jest bardzo ładna.
Nie żeby chciał się jakoś szczególnie chwalić, skoro nawet nie był jej właścicielem. Zwyczajnie rodzina L'Aubespine niezwykle dbała o swoje otoczenie i to jak postrzegali ich inni.
Choć w sumie czy z obsesją Matthew na punkcie odpowiedniej prezentacji, przepuściłby w ogóle Victora w drzwiach? Uprzedzenia Michaela były zerowe, ale jego kuzyn miał zdecydowanie zupełnie inne podejście do tematu. Tak czy inaczej będzie musiał z nim najpierw pogadać, gdyby już chciał kogoś zapraszać. Może uda mu się jakoś go przekonać.
Usiadł posłusznie dopiero po chwili orientując się co właściwie robi Victor. Wzdrygnął się nieznacznie patrząc na nowego kumpla.
— Erm... Victor. Wiesz, że jestem prefektem, a to co właśnie wyciągnąłeś jest nielegalne? — wymruczał zamierając w miejscu. Zdecydowanie polubił chłopaka, ale zgodnie ze swoją pozycją powinien niezwłocznie zgłosić całe zajście do dyrektora. Zmieszanie w jasnych oczach zdecydowanie wskazywało, że nie zamierzał korzystać z propozycji. Narkotyki były poza jego zasięgiem i wolał by tak pozostało.
Świadomość, że komuś na tobie zależy i jakkolwiek się o ciebie troszczy bez wątpienia była lepsza niż wieczna obojętność.
— Czasem sypiam w akademiku, ale korzystam wtedy z jednego z pokoi wynajmowanego osobom spoza szkoły, gdy przyjeżdżają w odwiedziny. Ponadto robię to tylko gdy mam dyżur jako prefekt. Na co dzień wracam właśnie do rezydencji. Kiedyś możesz do nas wpaść, jest bardzo ładna.
Nie żeby chciał się jakoś szczególnie chwalić, skoro nawet nie był jej właścicielem. Zwyczajnie rodzina L'Aubespine niezwykle dbała o swoje otoczenie i to jak postrzegali ich inni.
Choć w sumie czy z obsesją Matthew na punkcie odpowiedniej prezentacji, przepuściłby w ogóle Victora w drzwiach? Uprzedzenia Michaela były zerowe, ale jego kuzyn miał zdecydowanie zupełnie inne podejście do tematu. Tak czy inaczej będzie musiał z nim najpierw pogadać, gdyby już chciał kogoś zapraszać. Może uda mu się jakoś go przekonać.
Usiadł posłusznie dopiero po chwili orientując się co właściwie robi Victor. Wzdrygnął się nieznacznie patrząc na nowego kumpla.
— Erm... Victor. Wiesz, że jestem prefektem, a to co właśnie wyciągnąłeś jest nielegalne? — wymruczał zamierając w miejscu. Zdecydowanie polubił chłopaka, ale zgodnie ze swoją pozycją powinien niezwłocznie zgłosić całe zajście do dyrektora. Zmieszanie w jasnych oczach zdecydowanie wskazywało, że nie zamierzał korzystać z propozycji. Narkotyki były poza jego zasięgiem i wolał by tak pozostało.
Zaraz okaże się, że jest jedynym mieszkańcem męskiego skrzydła w akademiku. A wtedy weźmie kilof i bez mrugnięcia okiem przebije się do nieistniejącego sąsiada żeby powiększyć swój metraż. I tak nikt nie zauważy. Może poza cieciem i pracownicą, która dyżuruje to wieczorami. Takie łupnięcie obudziłoby nawet umarłego.
Masz tu rodzinę. A matka i ojciec? Wysłali Cię tutaj za karę? No chyba nie.
Wyczucie sprawy, delikatność, subtelne podejście do tematu, tego wszystkiego brakowało Rosowi. Tak samo jak możliwości skojarzenie, że gdyby koleś chciał, to sam by opowiedział swoją historię życia. Będzie musiał się wygadać albo zbyć go w bardziej dobitny sposób. Inaczej wydrąży mu dziurę w brzuchu. A być upierdliwym potrafił, serio.
Prefektem?
Vic przetarł dłonią zmęczoną twarz nie wiedząc już czy o tym zapomniał, czy kolega zapomniał mu się pochwalić. No to chuj, trudno. Jakoś z tego wybrniemy.
Misiek weź nie (pytaj, weź się przytul) marudź. Jesteś pijanym prefektem a w dodatku siedzisz w akademiku w godzinach nocnych. Odpuść na dziś.
Spojrzał na niego wzrokiem ‘daj spokój’ po czym bez problemu, sprawnie i szybko zrobił z dwudziestki rurkę. Już po chwili proszek zniknął z płytki. Czary mary.
To co, pomożesz mi czy masz dylemat moralny? Trzeba zsunąć ze sobą te dwa łóżka. Jutro kupię materac na małżeńskie a te schowam pod spodem. Awaryjnie, może ktoś tu kiedyś będzie kimał. Cholera wie. To jak?
Zrzucił materac z jednego łóżka oglądając się na swoją przyzwoitkę.
Cała robota zajęła niecałe dwie godziny a z doliczeniem kilku meczy na konsoli mamy czwartą rano. O tej też porze panowie pożegnali się.
Po trzech godzinach snu Vic wstał ledwo przytomny ale na tyle świadomy żeby wiedzieć gdzie ma zajęcia. Po szybkim prysznicu, śniadaniu i kawie w biegu, wyszedł na spotkanie z panią wiedzą, lul.
z tematu i Babi też
(Sorry stary ale zalegamy to prawie 2 miechy)
Masz tu rodzinę. A matka i ojciec? Wysłali Cię tutaj za karę? No chyba nie.
Wyczucie sprawy, delikatność, subtelne podejście do tematu, tego wszystkiego brakowało Rosowi. Tak samo jak możliwości skojarzenie, że gdyby koleś chciał, to sam by opowiedział swoją historię życia. Będzie musiał się wygadać albo zbyć go w bardziej dobitny sposób. Inaczej wydrąży mu dziurę w brzuchu. A być upierdliwym potrafił, serio.
Prefektem?
Vic przetarł dłonią zmęczoną twarz nie wiedząc już czy o tym zapomniał, czy kolega zapomniał mu się pochwalić. No to chuj, trudno. Jakoś z tego wybrniemy.
Misiek weź nie (pytaj, weź się przytul) marudź. Jesteś pijanym prefektem a w dodatku siedzisz w akademiku w godzinach nocnych. Odpuść na dziś.
Spojrzał na niego wzrokiem ‘daj spokój’ po czym bez problemu, sprawnie i szybko zrobił z dwudziestki rurkę. Już po chwili proszek zniknął z płytki. Czary mary.
To co, pomożesz mi czy masz dylemat moralny? Trzeba zsunąć ze sobą te dwa łóżka. Jutro kupię materac na małżeńskie a te schowam pod spodem. Awaryjnie, może ktoś tu kiedyś będzie kimał. Cholera wie. To jak?
Zrzucił materac z jednego łóżka oglądając się na swoją przyzwoitkę.
Cała robota zajęła niecałe dwie godziny a z doliczeniem kilku meczy na konsoli mamy czwartą rano. O tej też porze panowie pożegnali się.
Po trzech godzinach snu Vic wstał ledwo przytomny ale na tyle świadomy żeby wiedzieć gdzie ma zajęcia. Po szybkim prysznicu, śniadaniu i kawie w biegu, wyszedł na spotkanie z panią wiedzą, lul.
z tematu i Babi też
(Sorry stary ale zalegamy to prawie 2 miechy)
Strona 2 z 2 • 1, 2
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach