Anonymous
Gość
Gość
Pokój nr 23
Sob Wrz 17, 2016 9:26 pm
Xxx
Opis w drodze
Anonymous
Gość
Gość
Re: Pokój nr 23
Sob Wrz 17, 2016 9:26 pm
Szła do swojego pokoju, co jakiś czas spoglądając na Jace'a. Cieszyła się z tego, że on był obok. Dłonie zaciskała w pięści i rozluźniała je, nie wiedząc co z nimi zrobić.
Dziękuję za to, że mnie odprowadzasz.
Patrzyła na niego łagodnie, ufnie. Promieniała z radości, a przynajmniej dopóki nie dotrą do pokoju. Nie myślała o tym, że miała stanąć przed obliczem samego „diabła”, jak to określała swojego ojca.
Na pewno to nie jest problemem dla ciebie, prawda? — powiedziała trochę smutno, wchodząc przed nim po schodach.
To było durne pytanie, w momencie, w którym już niemalże byli pod jej pokojem, jednakże nie wiedziała co powiedzieć. Czuła się dziwnie, jakby ktoś jej nagle przywrócił mowę po kilku latach. I wolność.
Dopiero w momencie, w którym stanęli przed drzwiami do jej pokoju, poczuła jak jej serce kołocze. Musiała go teraz zostawić, może skrzywdzić. Tak to przynajmniej odbierała. Nie chciała tego, ale wiedziała, że tam, za tymi drzwiami, kryła się jej tajemnica, w którą nie mogła go wdrążyć. Nie wybaczyłaby sobie, gdyby ujrzał ją w takim, a nie innym stanie.
Dziękuję za wszystko, to był świetny dzień, naprawdę. Niestety nie mogę cię zaprosić do pokoju, mimo wszystko to będzie prywatna rozmowa — mówiła poważnie i chłodno, szykując się już na to, aż przekroczy próg. Zostawi Jace'a i radość z życia za nim — Bardzo dziękuję — szepnęła, otwierając drzwi i wsuwając się do pokoju — Zadzwoń.
Smutek malował się w jej oczach. Spojrzenie miała niemalże błagalne, wiedziała o tym, znała siebie, dlatego też raczyła szybko zamknąć drzwi. Nie chciała, aby pytał. Nie zamknęła ich jednak na klucz, ufała, że po prostu pójdzie. Chociaż tego nie chciała.
Zrzuciła ubrania, odpaliła laptopa, którego położyła na łóżku. Pozostała w samej białej bieliźnie. Przejrzała się w lustrze w swoim pokoju. Widziała kilka wyraźnych siniaków, co jej w żadnym stopniu nie zasmuciło. Będzie zadowolony.
Usiadła na łóżku, nałożyła słuchawki na uszy i odpaliła Skype, aby następnie rozpocząć rozmowę.
— To jak tam córko?
Przewróciła oczyma, zaciskając szczękę. Nie raczyła odpowiadać.
Jace, przepraszam.
Rozpusciła jeszcze włosy ku uciesze rodziciela i wgapiała się w monitor, zastanawiając się co ten wymyśli. Czuła jakby już teraz zawodziła tego wesołego skate'a. Czuła na sobie to błękitne spojrzenie. Jakby ją zobaczył, to na pewno zacząłby ją oceniać.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Pokój nr 23
Sob Wrz 17, 2016 11:16 pm
No to poszedł z nią. W akademikach nigdy nie był, ale kiedyś ma zamiar w nich zamieszkać. Warto więc sobie obejrzeć miejscówkę zawczasu. Tylko, że on do męskiego, niekoniecznie żeńskiego. Ale jeden kij, pewnie i tak tylko obecnością pisuaru się pokoje różnią.
Dreptał… dreptał. A należy wspomnieć, że dreptał? Przemilczał już komentarz o „miłym buntowniku”, było to nawet dla niego urocze więc wolał nie psuć Nat wizji.
Wspinali się powoli po schodach. Ręce w kieszeniach wzrok utkwiony w jednym punkcie. Ramiona napięte, chód sprężysty. Cholera, co się z nim dzieje? Jace spojrzał podejrzliwie na Natalie, ale ona mu tylko dziękowała i szykowała się najwyraźniej do jego odprawy. Ledwo to zarejestrował. Jego ciało szykowała się do bójki, choć nic im na korytarzu nie groziło, a raczej różowowłosa go ze schodów nie zepchnie na do widzenia więc… coś wisiało w powietrzu.
Miał jeszcze trochę czasu, więc może posiedzi u Natalie i w coś zagrają lub pogadają o fajnych trikach, których może ją nauczyć. Trochę mniej spięty pokonał ostatnie schodki, niczym cień idąc za dziewczyną.
Wtem nagle usłyszał, że może sobie pójść. Popatrzył na nią dość sceptycznie, ale nic nie powiedział. Pokiwał głową i już jej nie było. Lekko zdezorientowany tą nagłą zmianą nastroju z jej strony chwilę jeszcze wpatrywał się w uchylone drzwi. Zerknął na telefon. Nic, cisza. Drzwi. Telefon. Drzwi. Telefon. Odwrócił się na pięcie i poszedł w swoją stronę. Dopiero co obiecał lasce ochronę, a teraz ma sobie pójść w diabły, gdy w jej sarnich oczach dostrzegł strach… i żal.
5 minut później wparował do pokoju Natalie jak do siebie i walnął się na dość wygodnym wyrku. Nie było co rozkminiać. Ładny pokój. Dziewczyński. Ważne, że łóżko do zniesienia. Z rękoma wspartymi za głową, z nogą na nodze zerknął na Natalie i… osłupiał. Coś było nie tak. Patrzył na nią i upewniał się czy ktoś po drodze nie jarał czegoś mocniejszego, bo oto siedziała niemal nagusieńka i rozmawiała z jakimś typem, który powiedział do niej per: córko. Chyba mu się wizja popsuła. Zamrugał. Nie pomogło.
Z trudem oderwał od niej palący wzrok niebieskich tęczówek i zaczął starać się wypalić dziurę w suficie siła woli. Czuł wściekłość. Rządza mordu rozpalała go od środka pobudzając nadmiar adrenaliny w organizmie. Tańczyła więc dziko w żyłach jak szalona. Ciśnienie uwypukliło pętle tętnic na przedramionach, ale może to też dlatego, że za mocno zacisnął pięści. Wziął głęboki wdech i odważył się ponownie zerknąć na dziewczynę. Rozpuszczone włosy zakryły niektóre sińce bynajmniej upadkami z deski niespowodowanymi.
- Nat… - nie dokończył. Co miał powiedzieć? Olej gnoja i niech da se siana?
Zacisnął szczękę i powrócił do palenia sufitu wzrokiem, co również nie dawało żadnych efektów.
- Powiedz, by dał ci kasę na dobra deskę i się rozłącz. – nie patrząc na nią rzucił jedyną radę, jaka tylko mu przyszła w tej chwili do głowy.
Jaki ten sufit... piękny. Ale osmalony wyglądałby znacznie lepiej.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Pokój nr 23
Nie Wrz 18, 2016 10:16 pm
Gdy zauważyła, że Jace jednak wpakował się do jej pokoju, zamarła. Zacisnęła szczękę, a rumieniec oblał jej twarz. Mocowała się ze słuchawkami, które nie chciały działać. W końcu jednak połączenie złapało.
— Kto to? — Usłyszała w słuchawkach, przez co przypomniała sobie, że chłopak nadal tu był.
On ci nie odpuści.
Zajmę się nim.
Wyłączyła mikrofon oraz kamerkę na moment, a potem wstała i podeszła do Jace'a. Spojrzała na niego z góry i skrzyżowała ręce na piersi, eksponując resztki biustu. Co miała mu powiedzieć? Na pewno nie prawdę, nie teraz.
Jace, słuchaj. To nie jest takie proste, jak ci się wydaje. Jeśli masz zamiar tutaj zostać, to spoko, ale nie próbuj wchodzić w kadr kamery, nie odzywaj się. Nie mogę tego przerwać. Potem wyjaśnię, jeśli po tym wszystkim będziesz chciał się do mnie odzywać — mówiła poważnie, wlepiając w niego swoje niepewne spojrzenie — Wiele dla mnie znaczy to, że chcesz mi pomóc. Nie z każdym zwyrolem można walczyć. A z nim nie mogę, to moja jedyna rodzina.
Tłumaczysz bycie dziwką.
Zrozumie.
Zabawne.
Jest jeden plus, napatrzysz się na ciało rówieśniczkiNie każdy jest jak twój ojciec, nie każdy wykorzystuje okazję. Zreflektowała się, spojrzała na niego łagodnie i przepraszająco — Nie powinnam tak mówić. Nie przyzwyczaiłam się do szacunku. Proszę cię o jedno, leż tak jak leżysz i nie odzywaj się przez jakiś czas.
Patrzyła na niego jeszcze, czując się coraz bardziej podle. Rujnowała swój wizerunek w oczach skate'a, przerodziła się w największą obrzydliwość tego świata. Wątpiła, że on zrozumie. Nie mogła jednak sobie pozwolić na jakieś wątpliwości. Wypuściła powietrze ze świstem i zasiadła na łóżku, wszystko szykując. Włącznie z programem do nagrywania, o którym wcześniej zapomniała. I tak tego nigdy nie wykorzystam…
— Wyprosiłaś go?
Uśmiechnęła się wrednie, jakby zupełnie nie była sobą i odpowiedziała na słowa, które tylko ona słyszała:
Oczywiście.
— Dobrze. Wiesz co musisz teraz zrobić, prawda?
Przełknęła ślinę i oblizała usta. Nie pokazywała po sobie niepewności, wpatrywała się dziarsko w monitor, wstając po chwili i obracając laptop tak, aby ją uchwycił, ale żeby nie było widać Jace'a. Myśl o tym, że słuchasz teraz k-popu.
Niezdarnie się poruszała, zasłaniając sobie po chwili oczy czymś, co wygrzebała z szafki. Prawdopodobnie bandaną. Nie chciała widzieć co robi ojciec w tej chwili, a rozkładu pokoju nauczyła się na pamięć, więc potem mogła wrócić na swoje wcześniejsze miejsce. Jej serce biło szybko, czuła się wręcz jakby miało jej pęknąć.
Przepraszam, powtarzała sobie w myślach. Przez chwilę obmacywała wszystko, aż wzięła kszesło, na którym usiadła okrakiem, oparcie mając między nogami. Zaczęła dłońmi zjeżdżać po swoim ciele, trafiając w końcu na najgorszą w jej mniemaniu część ciała. Uda były przez nią najbardziej znienawidzone, o czym mogły świadczyć między innymi blizny na górnej ich części. Uważała je za nieczyste, w końcu przez ostatnie lata trwały w rozkroku dużo częściej, niż ściśnięte, jak przystało na osobę w jej wieku. Została jej odebrana godność. Teraz po raz kolejny obdzierała się z niej, tworząc pokaz dla rodziciela. Nie pozwoliła sobie jednak wyrwać resztek niewinności, te były przez nią starannie chronione. Tworzyła odrębny świat, w którym ojciec nigdy jej nie skrzywdził. Coraz trudniej jednak było jej się tam dostać.
Całe swe ciało uważała za plugawe. Tylko oczy chroniła przed „nieczystoscią”, zasłaniając je. Nie chciała widzieć tego, co wyrabiał z nią rodziciel, gdy była w Stanach ani teraz, gdy zaspokajał swe rządze, patrząc na nią.
Chory zwyrodnialec.
Ile jescze? — syknęła, czując jak uczucie upokożenia dawało o sobie coraz bardziej znać.
Nie chciała tego. Niestety w odpowiedzi usłyszała tylko śmiech. Ten obrzydliwy śmiech zwyrodnialca, którego nienawidziła, a który był jej jedyną rodziną.
Zamilknij w końcu skurwielu.
Czemu nie powiesz mu tego na głos?
Anonymous
Gość
Gość
Re: Pokój nr 23
Pon Wrz 19, 2016 9:27 pm
„Zajmę się nim.”
Usłyszał w odpowiedzi i zaczął się poważnie zastanawiać czy rzeczywiście Natalie nie zepchnęłaby go ze schodów, kiedy miała okazję, a tego powiedzmy oczekiwałby jej ojciec.
Lakoniczne zdanie brzmiało niemal jak groźba. Interesujące.
Może dlatego zamiast błądzić wzrokiem po jej ciele utkwił stalowoniebieskie oczy w jej twarzy starając się uważnie wsłuchać w słowa. Brzmiała jak kompletnie obca mu osoba. A ubiór różowowłosej czy też jego wyraźna skąpość wcale nie ułatwiały mu połapania się w sytuacji.
- Tłumaczy się tylko winny. – odparł cicho w odpowiedzi i wrócił wzrokiem do liczenia gródek tynku na suficie. Wciąż jednak docierały do niego jej słowa.
- Yhym. – Wymowna cisza z jego strony świadczyła o tym, że to wszystko co miał jej do powiedzenia na ten moment.
„Jest jeden plus…”
To jest jakiś plus?! Bo on tu widzi taką krechę, że już nie można jej nazwać minusem. Musiał na nią zerknąć. Chyba się przesłyszał. A przynajmniej chciałby. Mimowolnie zapatrzył się na biały biustonosz o kilka sekund za długo, ale ucieczka wzrokiem wcale nie pomogła. Delikatna kibić, wyraźny zarys bioder i szczupłe zgrabne nogi. Zamknął oczy. O matko.
Wdech – Okej, mnie tu nie ma. – na to mógł się zgodzić jeżeli oznacza to, że nie będzie już nad nim stała i tłumaczyła niewytłumaczalnego. Te sarnie oczy będą go nawiedzać w snach niemal jak widok nagiej ciotki sunącej nocą przez korytarz do lodówki.
Nie umiał wykrzesać choćby minimalnego uśmiechu, a co dopiero krztynę współczucia czy wyrozumiałości. Nie zamierzał też dalej na to patrzeć, uczestniczyć w tym. Wciąż jednak uparcie leżał na tej pryczy. Grzebanie w szafce przykuło jego chwilową uwagę. Pożałował. Nie mógł już oderwać od Natalie wzroku. Właściwie to nie wiedział co ma z tym fantem zrobić. Lubił swojego ziomka. Polubił Landrynę i jej wielkie, lekko lękliwe oczy oraz szczęśliwy uśmiech gdy deska sprawiała jej radość. Dlatego zrobił jedyną rzecz jaką mógł zrobić.
Wyszedł, cicho przymykając drzwi.
- „Nie z każdym zwyrolem można walczyć.” – parodiował jej słowa lekko stłumione przygryzanym papierosem, który uparcie nie chciał się zapalić. Rozejrzał się rozkojarzony po korytarzu, ale nie natrafił na nic, na czym mógłby się chociaż na chwilę skupić. Na niczym nie potrafił się w sumie skoncentrować. Stróżka dymu poszybowała w górę. Porządnie zaciągnął się papierosem. Z ukosa zerknął na sufit, szukając czujki. Była wystarczająco daleko. Jeden fajek jej nie zaszkodzi. Wzrok powędrował po ścianach zatrzymując się na chwilę na gaśnicy. Jest piana jest impreza.
Ciekawe czy tak się bawią w akademikach w Riverdale?
…I tak oto jedna myśl, zrodziła następną.
Ręce Natalie tańczyły po całym ciele, docierając do samego centrum, kiedy Jace ponownie przekroczył próg jej pokoju. Najciszej jak mógł zrobił kilka kroków w głąb i uniósł dłonie. Biała fala strumieniem przemknęła przez pomieszczenie przypadkowo skupiając się na biurku i znajdującym się na nim laptopie. Przypadkowo również trafiając na samą Natalie, ale już w mniejszym stopniu. Piana zmieniła się w śnieg prósząc zakopanego w pianie laptopa jakby była zaledwie cukrem pudrem. Białe fałdy skapnęły na podłogę, ale okryły wszystko, co znajdowało się na biurku na dobre kilkanaście centymetrów.
Tak się podjarał „gaszeniem” laptopa, że niemal przegryzł papierosa.
- Sorry. – odłożył butlę na bok i zamknął drzwi. – Byłaś taka gorąca, że normalnie trzeba było cię ugasić. – Wetknął ręce do kieszeni, a ramię nonszalancko wsparł o framugę.
- Chyba Twój stary już nam nie przeszkodzi w rozmowie. Laptop natomiast potrzebuje technika, ale pacjent będzie żył. – stalowoniebieskie tęczówki uważnie ją obserwowały, a cień uśmiechu tańczył na wargach  - Nie radzę go dotykać, odmrożenie jest bardzo bolesne. – zaciągnął się papierosem. Co tu dużo kryć. Był z siebie cholernie dumny.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Pokój nr 23
Wto Wrz 20, 2016 10:49 pm
Czuła się winna. Czuła się w cholerę winna. On ją znienawidzi, to było pewne. Nie chciała tego, jednakże nie zawsze mogła dostać to czego pragnęła.
Nigdy tego nie dostajesz. Nie za darmo.
— Natalie, to teraz  zacznij… — Coś przerwało jej ojcu.
Była wdzięczna losowi za to, że w takiej chwili to się skończyło. Nie chciałaby wykonywać dalszych rozkazów ojca ze świadomością tego, że Jace… że jego uczucia mogłyby zostać zranione.
Jakie uczucia?
Czuła też ten chłód na swoim ciele, lecz nie zwracała na to uwagi. Zrzuciła słuchawki i zaczęła szukać Jace'a. Nie chciała jeszcze zdejmować opaski. Wtedy mogło się okazać, że to wszystko było tylko snem. Że jej koszmar nadal trwa. Podeszła pod same drzwi. Obmacała go, aby upewnić się, że jest tutaj i ścisnęła po raz kolejny w ciągu tego dnia. Chciała się schować przed światem, może i przed samym Polakiem. Chciała zapomnieć o dzisiejszym dniu. A przynajmniej o jego części.
Dziękuję — szepnęła cicho, prostując się i dotykając jeszcze jego twarzy. Gdy chciała dotknąć jego ust, wyczuła coś. Skrzywiła się i nacisnęła na to dwoma palcami, aby następnie wyciągnąć z ust blondyna — Nie pal. Przynajmniej nie w moim pokoju. Ale też nie wychodź.
Dopiero teraz zdjęła opaskę. Musiała przyzwyczaić oczy do światła, nawet jeśli nie była w niej szczególnie długo. Uśmiechnęła się, widząc go przed sobą, jednakże zaraz potem posmutniała. Uświadomiła sobie po raz kolejny jak to musiało wyglądać z jego perspektywy. Wycofała się. Wzięła swoje ubrania, oddała mu czapkę i wsunęła do łazienki, aby się ubrać. Potem uwaliła się na łóżku i zaczęła się tępo patrzeć w przestrzeń.
Znowu wszystkich zawodzę.
Jace… chyba ziom.exe przestał działać — mruknęła do niego, ale jakby w przestrzeń.
Pojawił się ten uśmiech. Dosyć specyficzny. Gdy coś kogoś śmieszy, ale nie potrafi tego okazać. Jakby jego twarz zastygła w obojętności lub smutku.
Nie wiem co ci teraz powiedzieć. Po prostu nie wiem.
To było trudne. Cholernie trudne było wybrnąć z takiej sytuacji. I tak to wszystko było jej winą.
Podparła głowę na kolanach i oplotła swoje nogi rękoma. Czuła się taka pusta. Zbrukana. Tak jak wtedy, gdy jej ojciec… Tylko teraz towarzyszyło jej jeszcze jedno uczucie. Zawiodła kogoś, przynajmniej w swoim mniemaniu. Nie była idealną lolitką. Była kimś gorszym.
Zawinęła się kołdrą, próbując oddzielić się od reszty świata. Wspomnienia raz po raz uderzały w nią. Nie wiedziała co ze sobą zrobić, co powiedzieć Jace'owi. Nie chciała już czuć tego bólu. Chciała się od niego uwolnić.
Przepraszam, że cię zawiodłam.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Pokój nr 23
Pią Wrz 23, 2016 1:06 pm
Zachwyt na krótko przyćmił gniew, który to drastycznie w nim wzbierał, to na chwilę opadał. Ciśnienie już można było liczyć inną skalą, bo obecnie znana nie jest w stanie podać chociażby przybliżenia wyniku. Chorzy na ADHD żyją jakby w odrębnej rzeczywistości. Tacy ludzie zawsze wychodzą z norm wszelkich pomiarów. Jace również się do nich zaliczał. Nie chciał uwierzyć, że Natalie robiła to z własnej woli. Z równowagi wyprowadzała go myśl, że jej ojciec oczekuje tego od niej i zmusza ją do tego, chociaż na to dowodu nie miał. Mimo wszystko obarczał jego za wszystko co zobaczył w tym pokoju. Papieros kończył się zdecydowanie za szybko. Warto było gaśnicą potraktować znaczną część pomieszczenia - tylko ta myśl na tę chwilę pozwalała mu zachować mały acz krzywy uśmiech na twarzy.
Spodziewał się, że dziewczyna wyskoczy na niego, będzie zła, zbeszta go za to co zrobił i będzie panikować, że jej ojciec nie daruje jej przerwania tego darmowego RedTuba. Zamiast tego chwiejnie zbliżyła się do niego i złapała. Zdezorientowany, kompletnie zaskoczony stał bez ruchu bezskutecznie próbując zrozumieć co właśnie zaszło. Jej palce błądziły po jego ciele, a kiedy go ścisnęła przygarnął ją do siebie wolną ręką. Nie umiał pocieszać, ani współczuć, ale za to mógł przytulić. Było to bardzo przyjemne, ledwo usłyszał słowa podzięki. Całkiem zapomniał o papierosie, dopóki Natalie nie wyjęła mu go z ust. Mógł się pogodzić z tą startą. Rozważał opuszczenie pokoju i zostawienie jej samej z myślami, zwłaszcza, że nie ufał sobie za grosz w tym momencie, nerwy z trudem utrzymywał na wodzy. Musiał się jakoś wyżyć. Siłownia, mała bójka pod jakimś blokiem, może kilka godzin w skateparku, opcji było wiele, ale słysząc by nie wychodził… bezgłośnie się zgodził. Zaskakując tym samego siebie. Może to przez rozkojarzenie, a może przez chęć spędzenia jeszcze trochę czasu z dziewczyną – sam już nie wiedział. Natalie wysunęła się z objęcia, oddała mu czapkę i zniknęła pod prysznicem. Usiadł na brzegu łóżka porządkując sobie sprawy w głowie, ale gonitwa myśli jak zwykle nie chciała się zatrzymać. Zrezygnowany poczochrał włosy i postanowił po prostu na Natalie zaczekać.
Nie trwało to długo, patrzył jak już ubrana wskakuje na wyro. Łokcie oparł na kolanach, a dłonie luźno wisiały pomiędzy nimi. Tyko głowę skierował w jej stronę. Oddzielał go od niej kawałek łóżka i czapka, której nie chciało mu się w tym momencie zakładać. Wolał by to ona zaczęła rozmowę. Sam nie wiedział od czego zacząć. Czy rozmawiać o tym co zaszło? Puścić w niepamięć? Kiedy pójdą do skateparku? Pójdą w ogóle razem? Więcej pytań nie umiał z siebie wykrzesać, a żadne nie wydawało mu się… odpowiednie by wypowiedzieć je na głos.
„Jace… chyba ziom.exe przestał działać”
Parsknął i pokręcił głową z niedowierzaniem. Jej jednak nie było do śmiechu, wyjątkowo szybko udało mu się opanować.
- To tak jak ja Natalie. Nie bardzo wiem jaki temat będzie odpowiedni. – przyznał szczerze, ciesząc się, że w końcu któreś z nich to przyznało.
- Dziewczyno… co? Zawiodłaś? Wut? Ale w jaki sposób mnie niby zawiodłaś? – ciężko przyznać, że po raz kolejny dał się jej zaskoczyć. Powinien się chyba zacząć do tego przyzwyczajać.
- No teraz to pojechałaś. – wpakował się na łóżko i przygarnął kokon zwany Natalie do piersi.
 - Słuchaj. Nie można zostać od tak zwolnionym z pozycji ziomka, to po pierwsze. Po drugie nie wiem dlaczego to robiłaś i robisz, uważam, że twój stary to skończony – ładne słowo, ładne słowo, znajdź ładne słowo – pedał. Nie powinnaś czuć się winna. Oczywiście teraz powinienem powiedzieć, nie rób tego, co ty ze sobą robisz – wolną ręką zamaszyście zamachnął w powietrzu jakby odpędzając wypowiedziane słowa – Ale kim ja jestem by Ci to mówić? Wzór cnót ze mnie żaden no i na dodatek żaden ze mnie przyjemniaczek. – uśmiechnął się pod nosem tym swoim uśmiechem cwaniaczka. – Jednak jesteś wciąż moim ziomkiem więc powiem Ci jedno – Nie chciał jej wypuszczać z objęć dopóki sobie wszystkiego nie wyjaśnią, chyba że sama się jakoś wyswobodzi. Przechylił tylko głowę by spojrzeć Natalie prosto w oczy – Ty, ja i skatepark. Ten piękny plan jest wciąż aktualny , a gdy będziesz chciała pogadać na ten temat – wskazał sugestywnie w stronę pokrytego pianą laptopa – to wiesz gdzie mnie znaleźć, a jak nie to ja znajdę Ciebie. Może być? – Lekko potarł jej ramię jakby to mogło pomóc rozładować całe napięcie.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Pokój nr 23
Sob Wrz 24, 2016 4:44 pm
Ulżyłoby jej. Doprawdy by jej ulżyło, gdyby usłyszała, że on nie wierzył w to, że robiła to z własnej woli. Bo w końcu nie robiła. Nie miała wyboru albo to i pobyt w Kanadzie, albo powrót do ojca. Wolała jednak pokazywać swoje ciało niżeli pozwalać mu na dotykanie go. Nienawidziła jego dotyku. Je oddechu. Głosu. Zapachu. Wszystko co wiązało się z tym człowiekiem nie pozwalało jej na normalne życie. A nie mogła się od niego w pełni uwolnić.
Nie miała zamiaru być zła na jego osobę. Chciał jej pomóc. Ona będzie musiała jeszcze raz to wszystko robić. Albo przejść do następnej części występu. Na samą myśl się wzdrygnęła, zdając sobie sprawę z tego, że ta będzie dla niej najbardziej uwłaczająca.
Cieszyło ją to, że trochę go tym stwierdzeniem rozbawiła. Właściwie jej o to chodziło. Aby rozluźnić atmosferę. Czuła się jak jeden wielki problem.
N-no… tym co się wydarzyło — szepnęła cichutko, ledwie słyszalnie.
Nie potrafiła tego wyjaśnić. Po prostu czuła się jakby go zawiodła, jakby straciła w jego oczach. Zacisnęła dłonie na jego ubraniach i zmrużyła oczy, czując ciepło bijące od jego ciała. Był jedną z nielicznych osób, których bliskość tolerowała. Trochę się uspokajała.
Myślę, że jakby był pedałem, to by między nami do tych wszystkich rzeczy nie doszło. Bo by wolał chłopców — Chrząknęła, cały czas przylegając głową do jego piersi.
Psujesz
Wiedziała, że on chciał dobrze, ale czasami po prostu musiała coś wtrącić od siebie, mimo że to nie było najmilsze, przynajmniej nie zawsze.
Skończyłabym z tym, ale nie mam gdzie się podziać.
Czuła się jakby stosowała wymówki, ale to była prawda. Mogła kontynuować i powoli sama się ustatkowywać albo pójść z całym… No tak, była w Kanadzie. Ojciec był w Ameryce. I tak nie mogła, tak po prostu z tymi wszystkimi materiałami pójść. Co by z nimi zrobiła? Gdzie by się podziała, w razie gdyby jej ojciec jednak trafił do więzienia. Czy jej matka w końcu by sobie o nich przypomniała? A co z prawnikami? Przecież nie było szans na to, aby tak po prostu wtrącili jej ojca do paki. Wydobyła z siebie ciężkie westchnięcie, myśląc o tym wszystkim.
To jest sytuacja bez wyjścia w tej chwili. I stoi — szepnęła smutno, chowając swoje oczy przed nim.
Zamyśliła się znowu. Znowu czuła ten ból. Ból w miejscach, w których z pewnością rodziciel nie miał prawa jej dotknąć. Pamiętała to uczucie dotąd, jakby to wszystko wydarzyło się dzień wcześniej. Dziwne uczucie rozrywania raz bolesne tarcie. Gorący oddech na ciele, dyszenie nad uchem. A potem ból, poczucie pustki. Czuła się wtedy brudna. Zbyt dobrze to pamiętała. Zbyt dobrze.
Łzy spływały jej po policzkach, ale nie zwróciła na to uwagi, dopóki nie wróciła do świata żywych. Otarła je szybko, aby nie dał rady tego zauważyć. Jace nie chciał jej skrzywdzić, pragnął jej pomóc w jakiś sposób. I wychodziło mu to, w końcu tutaj był, obejmował ją. Wlepiła w niego spojrzenie i posłała mu delikatny oraz, niestety, smutny uśmiech.
Przez to wszystko… Przez to wszystko boję się, że jeśli w końcu się przemogę, to nikt nie będzie mnie chciał. Czemu miałby? — mówiła, wpatrując się w niego — Miałam może z osiem lat, gdy matka nas zostawiła. Potem już nic nie było takie samo. Ojciec wiązał się z kolejnymi kobietami, ale żadna nie potrafiła przy nim wytrwać. Teraz ja oglądam się za dziewczynami, czasami wydaje mi się, że coś do nich czuję, ale to pewnie przez to, że brakuje mi matczynego ciepła — Potrzebowała chwili oddechu, zasapała się, ogólnie była już słaba, cudem było, że nie zasłabła podczas jazdy — Chyba jesteś pierwszym chłopakiem od dawna, któremu zaufałam na tyle, że dałam się przytulić. W ogóle zbliżyć. Zabawne.
Zmrużyła oczy i ziewnęła, tuląc się do niego jak do maskotki. Nie miała zamiaru spać, chciała tylko trochę odpocząć. Musiała się nastroić na coś weselszego, aby Jace się nie zanudził. Dziwnie jej było. Tuż obok niej siedział chłopak, dała mu się przytulać, sama się do niego tuliła, ba, nawet się odzywała do niego i nie bała się jego osoby. Zawsze jednak wszystko mogło się zmienić.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Pokój nr 23
Sro Wrz 28, 2016 11:36 am
Dlaczego jej od razu nie powiedział tego, co pragnęła usłyszeć? Czuł, wierzył, że nie robiła tego z własnej woli. Winny był temu szorstki głos wydobywający się z laptopa. Osoba, skryta za matrycą, oddalona o dobre kilkanaście jeżeli nie kilkaset kilometrów, na którą przekleństw jest tak wiele, że do wieczora Jace by wszystkich nie wymienił. Nie znał jednak całego kontekstu. Miał tylko to, co widział. A to było za mało. Poza tym: to nie jest twoja wina – słowa, których praktycznie nigdy nie używa. Nie ufa im. Ile razy policjant zniżając mu głowę do poziomu małego otworu drzwi radiowozu mówił mu dokładnie to samo, a potem odwoził na komendę skąd jak zwykle odbierała go Ida. A wszystko przez to, że Ciotka kierowana paranoją znów wezwała po niego psy.
Zerknął na wtuloną Natalie i zrobiło mu się jej na swój sposób szkoda.
Życie kopie nas wszystkich.
Lecz starał się by dziewczyna wyrzuciła z siebie to, co ją gryzie i nie tłamsiła tego w sobie. Nawet słownictwo dostosował… mało umiejętnie.
- No z tym pedałem to nie trafiłem. – roześmiał się szczerze z samego siebie. – Ale czekaj, bo mówiąc pe – miałem na myśli – zmarszczył brwi, wytężył umysł – Pe-pedobear’a! – niemal zadławił się bezgłośnym śmiechem, bo nieważne ile by się starał i tak nie uda mu się już wybrnąć z tego małego słownego faux pas.
- Mówisz, że nie masz gdzie się podziać? – kontynuował tok rozmowy – Zostań tutaj. Przynajmniej ja tak zrobię. Skończę szkołę i osiądę w Vancouver na stałe. Nie mam gdzie iść. Rodzina mnie wywaliła za szmaty na inny kontynent. Fakt, mam gdzie mieszkać, ale na jak długo? To tylko kwestia czasu, a ja nie zamierzam czekać aż znowu wywalą mnie na zbity pysk. Wezmę graty i klapnę w akademiku, a potem… cóż. Zarobię, poszukam sobie mieszkania, a rodzince wyślę kartkę z wakacji na Bahamach. Może też tak zrób? – pierwszy raz komuś powiedział o swoich planach. Co z tego, że był z majętnej rodziny, skoro on swoich pieniędzy nie posiadał? Była pierwszą osobą, której się do tego przyznał. Mogła go wyśmiać, ale od niej mógł znieść taką uszczypliwość. Bo musiał w końcu przyznać, że bardzo ją lubi, nawet jeżeli byli tak bardzo od siebie różni.
Bardziej poczuł niż zauważył łzy cieknące po jej policzkach. Zacisnął usta nie wiedząc jak ma na to zareagować. Nigdy nie chodził na lekcje wychowania do życia w rodzinie, kurs pierwszej pomocy również go ominął. Z widocznym brakiem wprawy pogłaskał ją po ramieniu dopóki nie otarła łez.
- Zanim ten dzień się skończy dostanę certyfikat z tulenia. Ale póki co jestem praktykantem więc możesz mnie śmiało obsmarkać za darmo. Następna sesja pięć dolców za godzinę. – uśmiechnął się kącikiem ust, zerkając na nią. Miał nadzieję, że może to choć trochę zmieni ten smutny uśmiech na jej twarzy.
Zaczęła o tym mówić. W pewnym momencie nie wiedział czy smyra ją po ramieniu knykciami by ją uspokoić czy może siebie. Słuchał nie spuszczając z niej wzroku. Nawet nie zauważył kiedy kciukiem zaczął rysować kółka na cienkim materiale jej bluzki. Wysłuchał Natalie do końca, tłumiąc chcące wydostać się z oków koncentracji ADHD.
- Wiesz, jak tak jechałaś uradowana na desce przypomniałaś mi kogoś. To stara historia, ale powiem Ci jej część więc ułóż się wygodnie. Miszczu Jace opowie Ci bajkę. – ułożył ramię, dostosowując je do jej potrzeb. Wolną ręką zagarnął poduszki co by im się lepiej leżało, bo w sumie niewiele już im brakowało do pozycji horyzontalnej. – Była sobie dziewczyna, której na imię było Julita. Wredota jakich mało, istna diablica na desce. Niczego się nie bała. Poznała knypa, któremu na imię było Jacek. Świetnie się razem bawili i często się bili. W gruncie rzeczy bardzo się lubili i nawet nie zauważyli kiedy deska przestała być jedyną miłością ich życia. Zaczęli się spotykać nie tylko w skateparku. Choć mieli tam 14 lat już planowali wspólną przyszłość. W sumie byli w sobie zakochani, ale za młodzi by sobie to wprost powiedzieć. I może to był błąd. – zerknął na Natalie czy zasnęła przy tej jakże smętnej historii. Póki co opowieść szła mu gładko, ale następne słowa z narastającym trudem przechodziły mu przez gardło. – Julita jednak miała pewien sekret nawet przed Jackiem, który wiedział o niej wszystko, przynajmniej tak mu się zdawało. Nigdy nie chciała go zapraszać do swojego domu. Pewnego razu dziewczyna spóźniała się na spotkanie więc chłopak zły na Julitę postanowił po nią pójść. Przez okno zobaczył, że ojciec dziewczyny okłada jej nagie ciało wojskowym pasem. Nic nie zrobił. Ona go zobaczyła i krzyknęła: Idź stąd! Więc poszedł. Następnego dnia chłopak również na nią czekał. Widział jak jej blond włosy powiewają na wietrze, jak z gracją sunie na desce. Została jej ostatnia prosta. – umilkł, oddychając nierówno, wciąż mając całą scenę przed oczami. – Wzięła rozpęd i wjechała pod ciężarówkę. Zginęła na miejscu. Ale chłopak wiedział, że to nie był wypadek. Widział jak uśmiechnęła się do niego smutno i pomachała cholerną ręką. Nie wiedział wtedy, że machała mu na do widzenia.  – wziął głęboki oddech i posłał Natalie krzywy uśmiech – Kooniec. – przymknął powieki nie chcąc pokazać jak cholernie bolała go ta przeklęta historyjka - A morał z tego taki, że jeżeli nie będziesz chciała zmienić tego co Cię spotyka i poddasz się, to w końcu nie wytrzymasz i się zabijesz. Bo następnym razem, to nie ja ujrzę tę scenę tylko ktoś kogo kochasz. – nie chciał jej dobijać, ale nigdy nie owija w bawełnę, a na pewno już nigdy nie odejdzie, gdy ktoś mu będzie krzyczał: idź stąd. Nagle zmęczony oparł podbródek na czubku różowej czupryny i zamknął powieki.
– Jak nie będziesz miała gdzie się podziać, to po skończeniu szkoły zapraszam do mnie. Usmaż mi kotleta, a dostaniesz nawet własny pokój.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Pokój nr 23
Czw Paź 27, 2016 6:19 pm
Ciepło. Ciepło drugiego ciała wpływała na Natalie w ten dziwnie odprężający sposób. Nigdy by się tego po sobie nie spodziewała, lecz jej to nie przeszkadzało. Przebywanie z Jacem uśpiło w końcu jej czujność, nie stało by się tak jednak, gdyby nie to, że chłopak obdarzył ją opieką i podszedł od innej strony. Czuła się przy nim, może aż nazbyt, bezpiecznie, co w sumie ją mogło cieszyć. Z pewnością nie martwiło to Landryny.
Tylko się uśmiechnęła, gdy ten postanowił jakoś wybrnąć z sytuacji. Poklepała go pokrzepiająco po ramieniu i zmrużyła wręcz kocio oczy. Zauważyła, że skate się starał z niewiadomej dla niej przyczyny i gdzieś tam, w głębi jej duszy, podobało jej się to. Nie przyznawała się jednak do tego przed sobą. Nadal był przedstawicielem płci męskiej.
Nie dostanę tak łatwo stypendium. Jednakże chodzi też o to, że jest on moją jedyną rodziną. Być może zabrzmi to irracjonalnie, ale sądzę, że gdyby był tym najgorszym, to nawet by nie było mowy o tym, abym mogła przenieść się do szkoły w Kanadzie — Wstrzymała się z dalszym przemawianiem i zastanawiała co dalej mu powiedzieć. Podrapała go po plecach, jakby uspakajająco, tak jak to czyniła ze swoim kotem — Przynajmniej pozapisywałam wszystko w „chmurze”, w razie gdyby coś się stało z moim sprzętem i zmieniła swoje plany dotyczące ojca. Mam nad nim przewagę.
Zaśmiała się, słysząc kolejne jego stwierdzenie, lecz był to śmiech przez łzy. Wczepiła palce w materiał jego koszulki.
Ejjjj, a dla ziomków nie ma zniżki? — Wygięła usta w podkówkę, lecz w jej oczach malowało się rozbawienie.
Obserwowała go, przysłuchując się uważnie jego opowieści. Głaskał go, pokładając się już całkowicie tuż obok niego. Palcami przesuwała uspakająco po wierzchu jego dłoni. Teraz ona chciała być wsparciem dla kogoś, kogo ledwie co poznała. Nawet nieświadomie wplotła swoje palce pomiędzy jego. Jestem tu. Uniosła się i wtuliła go w swoją pierś.
Jeśli dotąd się nie poddałam, to jest na to coraz mniejsza szansa — Posłała mu uspakający uśmiech — Jako ziomek chcę cię poinformować, że Julitą nie będę — Chrząknęła. Poczuła, że mogła zabrzmieć sucho, lecz chciała go uprzedzić. Przyciągnęła go, aby się ułożył razem z nią na łóżku — No to pora, abym nauczyła się gotować.
Trochę to wszystko brzmiało jakby planowali przyszłość, lecz Natalie uznawała, że Jace mówi to żartobliwie. Pogłaskała go po głowie.
Nigdy nie czułam się przy kimś tak komfortowo.

ZAMRAŻAM
Sponsored content
Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach