Chester Ó Heachthinghearn
Chester Ó Heachthinghearn
Fresh Blood Lost in the City
Chester Ó Heachthinghearn
Sro Sie 31, 2016 3:05 pm

Mike
Freya Inghram
Nie urodziła mnie, ale who cares? Mamusia numer jeden. Dostaję od niej jedzenie, kieszonkowe, zjeby za kupowanie zioła za te pieniążki, troszczy się. Oj, tak. I robi przypał, jak prawdziwa matka. Kiedyś się najebałem w nocy w parku, to szukała mnie dwoma radiowozami. W sumie frajda, pierwszy raz jechałem z przodu. I taki seksowny jestem po niej. Znaczy, po jej siostrze, ale one wyglądają identico. Dziwne, że jest taka nieprzystępna i sztywna, powinna znaleźć sobie jakiegoś kochanka bogatego w chuj i co dwa miesiące lecieć na Karaiby, bo na to zasługuje. Ona tylko praca, praca, książki, sprzęt, praca, uczelnia, więc to ja poczyniłem kroki, aby upolować jej jakiegoś ruchable latynosa. Swapuję w prawo tylko gości w okularach, bo ona lubi mądrych. No halo, nie oddam mamy Heachthinghearn byle lowelasowi.


Mike
Colene Ó Heachthinghearn
Madre numer dwa. Nie wiem za bardzo, czy u niej coś nowego. Dzwoniłem do niej przez Skype'a jakieś trzy tygodnie temu? Zaręczała, że te nowe leki są w porządku, że wychodzi z domu i tak dalej. Chce się spotkać, ale boi się lecieć samolotem. Mnie to właściwie na rękę; nie widziała mnie od 5 lat na żywo, a na zdjęciach wózka nie widać. No, fuckt, może nie fair, że nic nie wie. Z drugiej strony, kobiecina ma słabe serce.


Mike
Doyle Ó Heachthinghearn
Dobrze, że zdechł. Chujciec. Mama mu składa na grobie kwiaty, ode mnie mógłby liczyć jedynie na kocie gówno we wstążeczce i zdjęcie dwóch fucków w ramce. Na to sobie zapracował biciem matki. Ewentualnie jeszcze na przerobienie go na mydło i wysłanie do jakiegoś pierdla, żeby sobie nim dupę umył jakiś obdartus.


Mike
Enya Ó Heachthinghearn
Lubię kuzyneczkę-marudę, chociaż truje dupę. Chester, zachowuj się. Chester, pan Cadogan skarżył się, blablabla, kurwa, bla. Panikara i świętoszka. Wiem, że chce dobrze, jednak wyluzowanie raz na milion lat nie odejmie jej aureolki nad jej śliczną główką. A taka dygresja, wiecie, że jej krótkie włoski to moja zasługa? To jeszcze za czasów, kiedy chciałem zostać fryzjerem. Nie wiem, dlaczego krzyczała i płakała, w tych do pasa wyglądała jak taka szara myszka. Ja nadałem jej nudnemu ja pazura!


Mike
Flann Ó Heachthinghearn
Oj, Flanka jest tą wychillowaną siostrunią Heachthighearn. Te dwie dzikuski to chyba jedyny pozytyw, który widzę w życiu mojego chujca, w końcu ich ojciec był bratem mojego. Nasze ulubione zajęcie? Darcie pyska w jej samochodzie do hitów lata, a zimą do kolęd. I obczajanie dup losowych typów na ulicy też jest w porządku. Albo wtulanie się w jej cycki. Lub jeżdżenie na koncerty zespołów ogarniętych godzinę przed występem! ALBO [...]


Mike
Brenda Fitchner
Właściwie to przez większość życia nie wiedziałem, że jest między nami jakiekolwiek pokrewieństwo. Jak widać, rodzinka rośnie w siłę. Ja niestety nie przedłużę drzewa genealogicznego, chyba, że medycyna mnie zaskoczy. Albo adoptuję jakiegoś małego skurwibąka i wychowam na anarchistę. Ale, wracając! Brendi jest fajna. I co więcej mówić? Cicha woda brzegi rwie, wiatr spienione goni fale. Lubi się zabawić. Tylko niech nie skończy jak Brendi Broke z Simsów, z dwoma gotowymi bachorami, brzuchata i tylko z pizzą w domu. Ja jestem specjalistą od antykoncepcji, wytłumaczę jej, że najbezpieczniejszy jest oral.


Mike
Ryan Grimshaw
Grimshaw to kawał podłego skurwysyna. On nawet nie udaje, ma sromotnie wyjebane. Ma to wypisane na twarzy, pewnie w papierach też. Nie wiem o nim nic, choć ile trzymamy sztamę? Lata. Ciężko wejść w jego sferę intymną; niektórzy szastają swoją osobą na prawo i lewo, a po nim nie widać nic. Jedyne, że nie jest czysty i ma coś na sumieniu. Ewidentnie. Gdyby nie miał, nie mordowałby mnie wzrokiem za byle odzywkę dla rozładowania napięcia. Może Woolfe o nim wie tyle, ile ja. Lubię go w jakimś stopniu, mimo że irytują mnie jego śluby milczenia i wiele innych rzeczy, ale to zachowam dla siebie. Jakbym go zwyzywał i mu nadepnął na jego nabrzmiałe ego, to albo to się odbije w nicość, albo we mnie. Plox, nie jestem samobójcą, a typ jest nieobliczalny i tyle w temacie. Wiem, że czasem umie zachować się jak człowiek wobec innych, ale to tak sporadyczne przypadki, że policzyłbym je na palcach jednej ręki. W tym zadzwonił po karetkę, kiedy ja dusiłem się krwią na chodniku. Może rzeczywiście jest homo sapiens, a nie jakąś krwiożerczą bestią, choć nie jest to łatwe do zaakceptowania. Jestem jego dłużnikiem, ale z nazywaniem mnie kaleką mógłby przystopować. Dalej mogę gryźć i drapać, a Woolfe nie da mu przetrącić mi karku. Tak zakładam, zadzwonię i się zapytam na wszelki.


Mike
Riley Winchester
Równie enigmatyczny facet, który z reguły zataja fakty albo pociska kłamstewka, które jestem mu w stanie wybaczyć, jednak nauczyłem się traktować jego daję słowo z przymrużeniem oka. Ufam mu, rzadko mnie zawodzi. Chyba, że chodzi o tego kutasa, Grimshawa.
Równocześnie mój rycerz na czarnym koniu. Mam problem? Jeden sms, po pięciu minutach nadciąga ratunek. Czy to była informacja, że skinheadzi mi chcą najebać i siedzę na drzewie, czy że patyk mi się wkręcił w szprychy i nie mogę się ruszyć spod szkoły. Nieważne. Wytrzymuje moją mowę, jak mi się włączy tryb dubstepu ze zraszaczem trawników, służy dobrą radą. Jest takim starszym bracholem, którego mi brakuje. Chciałbym, żeby miał tę świadomość, jak raz jemu coś się złego zdarzy, to ja też stanę w jego obronie, bez względu na to, jak bardzo będziemy mieli przez to przejebane. Wiem, że coś go dręczy. Tylko nie wiem co, a wydobycie z niego czegokolwiek to stąpanie po cienkim lodzie. Jest ekstremalnie dobrym człowiekiem, a takich coraz mniej. Nieznającym go ludziom należy wyjaśnić, że to jest ten typ, który ma miękkie serce i twardą dupę; jest też dobrym przywódcą, tak na marginesie. Ja w tej gromadzie jestem takim Richie'm z IT. Oni podsumowują pięściami, ja wyjaśniam czymś w rodzaju go blow your dad, you mullet wearing asshole. Takie nasze role.


Mike
Hayden Redems
coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś


Mike
Candy Vonneguth
coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś


Mike
Sheridan Paige
coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś coś


Mike
Joshua Tolens
Znaliśmy się od smarkacza, mieszkał też w Kanadzie jakiś czas. Byliśmy w otwartym związku, potem wszystko się rozpadło. Josh zaczął dawać w żyłę, dorobił się długów. Był naprawdę w rozsypce, szkoda mi go było, zawsze się za nim usiłowałem wstawić. Przez niego była ustawka w dokach, ogólnie trudno mi o nim mówić. Nic do niego nie czułem na tym etapie, ale ciężko było mi biernie oglądać, jak mój przyjaciel niszczeje. Tak czy owak, jak ja trafiłem do szpitala, on zrobił coś bardzo, bardzo, bardzo głupiego. Wrócił do Plymouth pod pretekstem pozbierania się. Strzelił sobie w głowę.



Mike
Slovac Kievič
Był atrakcyjny i w ogóle, ale związki w tym okresie nie były dla mnie stworzone, a on wymagał nie wiadomo czego. Diva nad divami. Najśmieszniej było, jak jadłem jakiegoś chrabąszcza czy innego skorupiaka na obiedzie u jego starych, jakbyśmy mieli się zaraz hajtać. Takie są obyczaje wśród nowobogackich lemingów? Jeszcze mi dyktował, jak mam się ubrać. Nie wkładaj tej śmierdzącej koszuli, jest cała podarta!Nie będziesz mi mówić, co mam robić, bitch. Oczywiście, ze wygrzebałem tę ujebaną sosem cezar i nie wiązałem glanów. Jego rodzice oczywiście tak samo irytujący jak Bieber. W życiu na oczy nie widzieli zdrowego siedemnastolatka, tylko tego swojego synopizdeusza. Rozeszliśmy się, a teraz sobie dogryzamy dla zachowania równowagi we wszechświecie. Fajnie się go denerwuje w sumie, bo jest taką cnotką niewydymką, że tylko się obrusza jak chomik i idzie, kręcąc dupą. Przynajmniej jest na czym zawiesić oko. Tylko ten dziewiczy wąs, matko święta...


Mike
Valentino Lague
Val też był ważniakiem. Nie wiem, co mnie do nich ciągnęło. 30 stopni w cieniu, on w golfie. Wszystko niby się układało, ale on mi nie poświęcał tyle uwagi, no i cóż. Jeżeli to uczucie nie było żywe, to oznacza, że tak naprawdę była to jedynie iluzja.
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach