Jackdaw
Jackdaw
Fresh Blood Lost in the City
Cineplex Cinema
Sob Sie 20, 2016 12:55 am
First topic message reminder :

Chcesz iść do kina w Vancouver, choć nie jesteś pewien jakie dokładnie miejsce powinieneś wybrać? Nawet nie ma co się zastanawiać nad różnymi opcjami. Niezależnie od tego kogo zapytasz, jedynym słusznym wyborem jest Cineplex Cinema. Największa sieć oferująca nie tylko wszystkie najnowsze seanse, ale i bilety w całkowicie przyzwoitej cenie. Znajdują się praktycznie w każdej większej galerii handlowej.

Właśnie z tego powodu, gdy tylko Jackdaw zarezerwował bilety przez internet, udał się w kierunku najbliższego Cineplexu. Dopiero po wykonaniu owych czynności, spojrzał na Willy'ego, zupełnie jakby przypomniał sobie że może nie być zachwycony podobnym wyborem. Z drugiej strony nie wydawał mu się kimś, kto narzekał w podobnych sytuacjach.
- Zarezerwowałem dwa bilety w Cineplexie. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko, tam mamy najbliżej. Podjedziemy autobusem. - rzucił lekkim tonem podnosząc wzrok na podjeżdżający pojazd. Idealnie. Kto by pomyślał, że dzisiejszego dnia wszystko zechce iść po jego myśli? Wszedł do środka z wyraźnym zadowoleniem, rozglądając się na boki, by znaleźć jakieś wolne miejsca. Dostrzegając dwa obok siebie, skinął głową w tamtym kierunku, by zaraz rozwalić się wygodnie na siedzeniu, wyciągając nogi przed siebie. Nieco niedbała postawa zdecydowanie mu nie przeszkadzała, gdy czując się jak u siebie, od razu wyciągnął telefon, stukając w ikonkę instagrama.
- Jak ci minął poranek? - zapytał Willy'ego, nie patrząc w jego stronę, najwyraźniej mocno skupiony na wykonywanej przez siebie czynności. Mimo to, nawet jeśli jego aktywność na stronach społecznościowych była aż nazbyt dobrze znana, nie pozostawiało żadnych wątpliwości, że zawsze słuchał swoich rozmówców po zadaniu pytania. Nawet jeśli na nich nie patrzył.
Albo właśnie robił sobie kolejne selfie, które wrzucał na instagrama, dodając kilkanaście przeróżnych tagów. Bawił się przez chwilę różnymi filtrami, przesuwając palcem po ekranie, by w końcu z wyraźnym zadowoleniem kiwnąć głową do samego siebie, postując zdjęcie.
Zaraz po tym wrócił na główną stronę, przeglądając nowości. Nie zabrało mu zbyt wiele czasu znalezienie czegoś, co sprawiło że parsknął cichym śmiechem, przesuwając się bardziej w stronę starszego chłopaka, pokazując mu swój wyświetlacz, uprzednio nieznacznie go rozjaśniając, by upewnić się, że wszystko dokładnie zobaczy.
Instagram:
Jego ramiona cały czas nieznacznie podrygiwały, gdy próbował powstrzymać śmiech na widok przystojnego jegomościa, który jak widać w bardzo efektywny sposób próbował poderwać jedną z przeglądających główną dziewcząt. Pytanie tylko czemu instagram podsunął go Jackdawowi. Pokręcił głową z niedowierzaniem, zaraz zabierając na nowo telefon sprzed jego oczu, by wstukać jakiś komentarz od siebie. Jednocześnie zerknął z wyraźnym zadowoleniem na powiadomienia, przeskakujące jedno nad drugim gdy ludzie like'owali i komentowali jego zdjęcie.
- God of Handsomeness strikes again. - rzucił pod nosem, nucąc coś cicho by podkreślić swój dobry humor, zaraz wracając uwagą do Willy'ego.
- Będę chciał iść po kinie coś zjeść, a potem pójść do fryzjera. Jeśli nie masz nic do roboty, możesz zabrać się ze mną, może i ciebie trochę podetną. - rzucił luźno, mierzwiąc mu włosy wolną dłonią z nieznacznym uśmiechem. Ciężko było nie zauważyć w jak dobrym był dziś nastroju.

Słowik
Słowik
The Fox Coryphaeus / Corsac
Re: Cineplex Cinema
Nie Lut 09, 2020 6:09 pm
Ian naprawdę miał problemy z wysiedzeniem w kinach. I choć bynajmniej nie chodziło tu o to, że filmy go nudziły, zawsze zdarzało mu się przysnąć choć na chwilę. Potrafił długimi miesiącami czekać na jakiś seans, iść na niego w pełni podekscytowany, że oto nadszedł ten dzień i...
...
... no właśnie. Teraz nie było inaczej. Zgodnie ze swoimi przewidywaniami dość szybko zrobiło mu się zimno, naciągnął więc kurtkę nie tylko na swoje kolana, ale i w miarę możliwości na klatkę piersiową i ramiona, obiecując sobie po raz setny, że następnym razem weźmie koc. Taki gruby i puchaty, żeby mógł zamieszkać w sali kinowej. O, jeszcze najlepiej razem z termoforem. Sytuację zupełnie nieświadomie ratował w tym momencie Rene. Ian ułożył się na nim nieco wygodniej, przymykając oczy na samo odczucie przyjemnego ciepła. Gdyby mógł to w ogóle przelazłby na jego siedzenie i wcisnął się w niego jak panda, aż nazbyt dobrze pamiętając że Dubois był idealnym przenośnym grzejnikiem. Nie żeby kiedykolwiek zamierzał sobie na coś podobnego pozwalać w kinie. Naprzemiennie walczył z napływającą na niego sennością i śmiał się cicho, gdy znowu na ekranie pojawiała się jedna z jego ulubionych scen.
Aż w końcu - sam nawet nie wiedział kiedy - ręka podtrzymująca pseudo-koc osunęła się bardziej bezwładnie na oparcie, a Nixon kompletnie odpadł. Kurtka zsunęła się nieznacznie w dół, ale raczej nie miało to dla niego teraz zbyt dużego znaczenia. Gdyby mógł to nawet by się nie budził, tylko liczył na to że film potrwa jeszcze co najmniej kilka godzin, a on solidnie się wyśpi. Zwłaszcza, że i tak było mu przyjemnie ciepło w policzek, jakby opierał się na jakiejś grzejącej poduszce.
Rene Dubois
Rene Dubois
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Cineplex Cinema
Nie Lut 09, 2020 7:37 pm
Film powoli dobiegał końca co zdradzało powtórzenie początkowej sceny - Robert został nakryty przez żonę w łóżku z kochankiem i zdał sobie sprawę, że wcale nie żałuje. Rene wiedział co się zbliża - ta straszliwa golizna. Zawczasu odwrócił twarz i zawiesił wzrok na koledze. Wtedy też dostrzegł, że ten ma zamknięte oczy. Ile on tak już spał? Rudzielec nie miał pojęcia. Mimowolnie wciągnął się w historię rozgrywaną na ekranie i w ogóle przestał zwracać uwagę na towarzysza. Było mu nawet wygodnie z Nixonem wtulonym w jego ramię, gdyż ten nie wiercił się tylko grzecznie opierał i nie zwracał na siebie uwagi. No, ale co teraz, kiedy wypadało by się już budził?
Sala wybuchła śmiechem po raz ostatni, ale do tej pory nie przeszkadzało to Ianowi zasnąć i tak samo teraz go nie wybudziło. Rene nie miał serca się ruszać, ale zaczął powoli panikować, gdy pojawiły się napisy końcowe, światła się zapaliły, a ludzie szybko zaczęli się zbierać. Niby kilka osób czekało do końca z nadzieją na jakąś bonusową scenkę, ale to nie pocieszało Dubois. Za nic w świecie nie chciałby żeby zostali ze śpiącym Nixonem ostatni w pustej sali i zwrócili na siebie uwagę pracowników kina. Już nawet nie dlatego, że obaj byli chłopakami, a wybrali się na gejowską komedię romantyczną (choć to też, gdy uświadomił sobie ten fakt, sprawiło, że aż zapłonął rumieńcem i zapadł się mocniej w fotelu), ale przez to, że nienawidził kiedy ludzie się nim interesowali. Szczególnie dorośli, którzy zwracali mu o coś uwagę. Zawsze czuł się wtedy winny, że zawrócił im głowę. Ale budzenie kolegi również go przerastało. Nie chciał nim potrząsać, a odzywanie się nie miało sensu (zresztą tego też najchętniej by nie robił). Nie wiedząc co robić, rudzielec trwał tak sparaliżowany. Wtedy też kolejna para nastolatków wstała z siedzeń i ruszyła by ich minąć i wyjść. Po drodze chłopcy spojrzeli na Iana i Rene i posłali temu drugiemu uśmiech, który mógł znaczyć wszystko jak i nic, ale Francuza przyprawił o spalenie całej mordy i szybki odskok od kolegi. To już musiało go obudzić, bo rudzielec przy okazji wyrwał spod Nixona swoje ramię. Był zażenowany, choć nie tylko przez nakrycie go przez innych na siedzeniu z wtulonym kolegą na takim filmie. Dobijało go też to, że się wstydził. Nikt ani razu przez cały dzień nie miał do niego pretensji o to, że był obok Iana, trzymał go za rękę ani o nic innego, a jednak on dalej się bał. I, co najgorsze, sam nie był pewien czego. Tego, że ktoś coś sobie ubzdura? Tego, że zostaną uznani za parę? Ale co w tym złego? Ach, no bo on nie był gejem. Był aseksualny. Tak wyczytał, a zawsze ślepo wierzył w tekst pisany. Może dlatego też nie potrafił nie wierzyć w to co pisał mu Nixon. Tylko co teraz? Miał powiedzieć o tym Ianowi? Złamać mu serce... Nie potrafiłby. A przynajmniej nie teraz, nie na ich randce wspólnym wyjściu na miasto. Zastanowi się jeszcze nad tym i wtedy zobaczy. W końcu na razie miał ważniejsze sprawy na głowie.
Słowik
Słowik
The Fox Coryphaeus / Corsac
Re: Cineplex Cinema
Nie Lut 09, 2020 9:56 pm
Przechodzący ludzie nawet jeśli nie generowali dla niego hałasu, skutecznie sprawiali, że wszystko dosłownie dudniło. Cała podłoga i fotele trzęsły się na wszystkie strony, gdy opuszczali salę jeden po drugim. Już wtedy Ian zaczynał powoli się budzić, choć bez wątpienia to kolejna ucieczka Rene najlepiej wyrwała go ze snu. Otworzył powoli oczy i zamrugał kilkakrotnie, przecierając je palcami, zbyt zmęczony by zacząć jeszcze na dobre kontaktować. Powoli założył na nowo kurtkę i sięgnął po plecak wyciągając go spod siedzenia.
Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego jaka walka właśnie odbywała się w jego wnętrzu. Zresztą nawet gdyby o niej wiedział, zapewne nie byłby w stanie zbyt mocno mu w niej pomóc.
Ian urodził się jako ktoś, kto od zawsze chodził własnymi ścieżkami. Nawet jeśli ktoś krytykował jego zachowanie, tym mocniej potrafił przeć tą też dróżką, zupełnie jakby chciał zrobić wszystkim na złość. Rzecz jasna i od tej zasady było kilka wyjątków, ale w praktyce najczęściej właśnie tak to wychodziło. O swoich preferencjach przekonał się już w dzieciństwie. Nie zapominając o tym, że jego matka nawet nie próbowała go w żaden sposób hamować. Zdawało się wręcz, że tylko zwiększała potencjalne bodźce przebierając jego i Ivo za... nieważne. W każdym razie, Ian choć nigdy nie czuł się dziewczyną, bez wątpienia kręcił się w obie strony. Lecz dużo łatwiej było mu wyobrazić sobie związek z kimś tej samej płci niż przeciwnej. Choćby z tego względu, że kobiety prędzej czy później zaczynały poruszać takie tematy jak małżeństwo czy dzieci. Zresztą nie tylko one, wszyscy wokół mieli wobec ciebie oczekiwania. A tak? Co najwyżej mogli podpytać czy zamierzacie się pobrać, ale w gruncie rzeczy temat nijak nie ruszał dalej.
Podniósł się z siedzenia i spojrzał na Rene, raz jeszcze ocierając twarz, nim uśmiechnął się do niego podnosząc tablet.

Podobał ci się?

Przekrzywił nieznacznie głowę w bok nieszczególnie przejmując się, że byli jednymi z ostatnich osób na sali. Rzadko kiedy obchodziły go takie rzeczy. A o tym, że sceny dodatkowej po napisach nie było, wiedział doskonale.
Rene Dubois
Rene Dubois
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Cineplex Cinema
Nie Lut 09, 2020 11:00 pm
Przynajmniej nie miał ochoty uciekać. Pomimo zażenowania i chęci zapadnięcia się pod ziemię ze wstydu nie czuł potrzeby zwiewania bez słowa, a to już duży postęp. Nie żeby Ian i tak nie był w stanie go bez problemu dogonić. Rene może i ćwiczył w pokoju, ale rzadko biegał w przeciwieństwie do Nixona.
Francuz westchnął, odsunął od siebie wszystkie dręczące go rozterki i obejrzał na kolegę. Widząc jak ten wreszcie się budzi, odetchnął z ulgą i wziął za szybkie zbieranie swoich rzeczy. Upewniwszy się, że niczego nie zapomniał obejrzał się na tablet kolegi i już miał mu odpisać, gdy zdał sobie sprawę, że przecież ma już teraz telefon. Jeszcze w sklepie pomogli mu z ustawieniami początkowymi, ale odkąd włożył kartę sim to go nie włączał, bo wiedział, że idą na film. Zrobił to teraz i od razu zobaczył zaległe smsy od Iana. Tak jak przewidywał, poprzednia wiadomość przez którą rzucił telefonem była tylko żartem. Rudzielec ścisnął mocniej komórkę i zerknął wyżej na tekst Nixona o wspólnym spaniu. Przełknął ślinę.
Od samego początku Rene miał wątpliwości czy przyznawać się Ianowi dlaczego rzucił telefonem. Oczywiście było mu wstyd, ale jeśli się z nim tym nie podzieli to istniała szansa, że taka sytuacja się powtórzy. A jego nie stać było na zmianę komórki po każdym głupim smsie. Najpierw jednak wypadało odpowiedzieć na pytanie kolegi. Francuz zarumienił się i krótko odpisał;
"Był ciekawy."
I traumatyzujący, ale też trochę dający do myślenia - to wszystko jednak przemilczał, jak zawsze odpowiadając jak najzwięźlej. A mając ten temat z głowy, dopisał coś jeszcze, już po tym jak opuścili salę i znaleźli się w korytarzu wyjściowym z kina, zupełnie sami.
"Oto dlaczego rzuciłem komórką."
Upewniwszy się, że Nixon to przeczytał, rudzielec jeszcze bardziej się zaczerwienił i pokazał mu jego własnego smsa z niedzieli:
"Myślałem, że już się przyzwyczaiłeś, skoro ze sobą spaliśmy. ( ̄︶ ̄;)"
Rene odwrócił wzrok i zagryzł dolną wargę. Wyglądał na niemożliwie wręcz zawstydzonego, ale nie było w nim już takiej paniki jak zwykle. Nawet ręce mu nie drżały tak bardzo, co nawet sam zauważył. Nie rozmyślał teraz skąd w nim taka zmiana, ale gdzieś w tyle głowy zatrzymał tę informację na później.
Słowik
Słowik
The Fox Coryphaeus / Corsac
Re: Cineplex Cinema
Pon Lut 10, 2020 3:52 am
"Był ciekawy."
To już coś! Ian wyraźnie się rozpromienił, przyglądając mu z wyraźnym zainteresowaniem. Gdyby tuż po zakończeniu filmu wybiegł z sali, krzycząc coś o nieodwracalnych szkodach na umyśle, Nixon wiedziałby że nie ma nawet czego szukać w jego towarzystwie. Ale jeśli mimo wszystko rudowłosy był w stanie cokolwiek z tego filmu wyciągnąć to chyba nie było z nim aż tak źle? Nawet jeśli czuł, że i tak przed nimi jeszcze daleka droga nim nauczy się faktycznej otwartości na coś więcej niż to czego uczyli...
No właśnie, gdzie?
W końcu Francja była chyba całkiem otwartym na związki państwem czyż nie? Nie mieli przypadkiem nawet zalegalizowanych małżeństw tej samej płci? Albo Ian był beznadziejny z matmy i zwyczajnie wszystko pomylił. Tak czy inaczej już od samego początku próbował dojść do tego skąd u Rene wzięły się niektóre przekonania. Choć odpowiedź wydawała się raczej oczywista.
Musiał to wynieść z domu.
Bo skąd indziej? W końcu nawet jeśli jego kraj mógł mieć takie, a nie inne podejście, nie znaczyło to że wszyscy obywatele od razu będą się z nim zgadzać. Czy jego ojciec nie był w tym przypadku idealnym przykładem?
Nie spodziewał się jednak tego, o czym Rene poinformował go chwilę później. Więc rzucił tym telefonem przez niego? Poczucie winy momentalnie uderzyło w Iana na tyle gwałtownie, ze skrzywił się kompletnie nie kontrolując swojej mimiki i starał się zasłonić twarz dłonią.
Kurwa Ian, przecież wiesz że powinieneś się kontrolować. Zawsze musisz coś palnąć i wwalić innych w kłopoty.

Przepraszam Rene. To był tylko głupi żart. Przecież to nie tak, że faktycznie się ze sobą przespaliśmy. Zresztą bez urazy, ale nie dałbym się przelecieć drugiej osobie po tak krótkim czasie, zwłaszcza gdy nawet nie lubi mnie w ten sam sposób co ja ją.

Wcisnął mu tablet w ręce, by na spokojnie przeczytał jego wiadomość, jednocześnie pstrykając go palcem w czoło. Wyrobił sobie ten gest już dawno temu wobec Ivo, gdy robił coś głupiego i wykonał go zupełnie nieświadomie. Nawet nie czekał na jego odpowiedź, zbyt zażenowany tym, że rudowłosy przez niego musiał narażać się na niepotrzebne koszta. Których nawet nie byłby w stanie mu zwrócić, choćby chciał. Odwrócił się i wyszedł z rzędu, ruszając w dół po schodach, uparcie wpatrując się w swoje buty. Poczekał na niego dopiero przy wyjściu z sali, choć i tak nawet nie próbował udawać, że nie unika jego wzroku.
Rene Dubois
Rene Dubois
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Cineplex Cinema
Pon Lut 10, 2020 2:22 pm
Film był dla Rene więcej niż ciekawy, ale dzieciak nie potrafił się do tego przyznać nawet przed samym sobą, a co dopiero przed drugą osobą. Zwłaszcza szczęśliwe zakończenie zmuszało rudzielca do zastanowienia się nad tym wszystkim, gdyż w końcowym monologu zawarto przemyślenia Roberta na temat jego smutnej egzystencji u boku żony, tego jak odżył kiedy przestał bać się oceniających spojrzeń innych, ale przede wszystkim faktu jego zdziwienia, że owych spojrzeń wcale nie było! Mężczyzna na własnej skórze przekonał się, że w tych czasach już nikogo nie dziwi para jednopłciowa i nawet polecał widzom samym się o tym przekonać. Ta ostatnia rada uderzyła w Rene akurat tuż przed tym jak w jego mniemaniu jakaś mijająca jego i Iana para ich wyśmiała. Ale co jeśli to nie był szyderczy uśmiech? Zanim Francuz zdołałby zadać sobie to pytanie, był już w korytarzu wyjściowym z kina z tabletem w ręce i zastanawiał się co napisać do wyraźnie zdenerwowanego jego poprzednim wyznaniem Iana. Zaczął powoli od tego co było oczywiste;
"Wiem, że to był tylko żart."
Od razu chciał dopisać, że pamiętałby, gdyby coś robili, ale przypomniał sobie, że był pijany, a w takim stanie często wylatują z głowy różne rzeczy. Niby jego to nie spotkało, ale co jeśli po prostu nie był świadomy, że czegoś nie pamięta? Znowu zagryzł wargę zastanawiając się co dalej. Spojrzał wyżej na wciąż nieskasowaną wiadomość od Iana.
"Zwłaszcza gdy nawet nie lubi mnie w ten sam sposób co ja ją."
"Lubię cię tak sa-"
Skasował to. Nie dlatego, że czuł, że to było kłamstwo, ale dlatego, że spanikował i przy okazji skasował też wszystko inne. Cały zaczerwieniony oddał koledze pusty tablet i z wahaniem wyciągnął rękę do jego twarzy. Nie wiedział co w niego wstąpiło, ale nakierował jego buzię w swoją stronę, chcąc by ten na niego spojrzał. Sam przy okazji kątem oka rzucił na bok czy nikt ich teraz nie minie. Byli sami, idealnie.
"Wszystko w porządku" zamigał, a następnie nachylił się i... nie, nie pocałował go. Może chciał, ale zrezygnował? Tak czy inaczej zamiast znowu bawić się w eksperymenty i ryzykować, zatrzymał się w połowie drogi i oparł swoje czoło o jego, czując jak już od tego gestu zaczyna mocniej bić mu serce. Przez głowę przeszło mu niezwykle istotne pytanie. Czy to możliwe, że internet kłamał? Czy powinien zapytać Iana o radę? W końcu sam był... no, niehetero, więc pewnie znał się bardziej na tym temacie niż Dubois. Ale to może zaczekać. Na razie było za miło by to psuć.
Słowik
Słowik
The Fox Coryphaeus / Corsac
Re: Cineplex Cinema
Pon Lut 10, 2020 5:30 pm
Widząc, że Rene oddaje mu tablet, wyciągnął po niego ręce nawet nieszczególnie spodziewając się jakiejkolwiek wiadomości. W końcu chciał mu tylko coś przekazać. Wrzucił go niedbale do torby gotów po prostu stąd wyjść. Dlatego nie spodziewał się kolejnych ruchów z jego strony. Już sam dotyk jego dłoni na twarzy sprawił, że Ian widocznie drgnął, błyskawicznie przenosząc na niego spojrzenie i zapominając o swoim poprzednim postanowieniu.
Co on robił?
Co. On. Robił.
Nawet gdy wydawało mu się, że uda mu się przewidzieć następny ruch, szybko uświadamiał sobie że nie ma racji. Nie był tak sprytny jak mogło mu się wydawać. I nawet jeśli dla niektórych taki rozwój sytuacji mógłby być spełnieniem marzeń, dla Nixona był czystą katorgą.
Ból, panika, niecierpliwość, irytacja. Zbierały się w nim same negatywne emocje, które dobitnie próbował hamować, jednocześnie starając się powstrzymać narastający w całym ciele ból. Zacisnął dłonie tak mocno, że wyżłobił paznokciami w skórze charakterystyczne białe półksiężyce. Wystarczyłoby, że się przesunie nieznacznie w bok. Przekrzywi głowę i go pocałuje. Proste. W końcu Rene sam się wystawiał. Znowu. Raz po raz zaciskał palce, czując że narastające napięcie nie potrafi nijak znaleźć ujścia. Każda sekunda zdawała się być dla niego wiecznością, podczas której wszystkie pozytywne emocje coraz bardziej zanikały, przysłonięte gniewem. Tak żarliwym, że nie mógł przez niego oddychać. Bynajmniej nie wykierowanym w Rene, lecz samego Iana. Im więcej nadziei fundował mu rudowłosy, tym bardziej Nixon nienawidził samego siebie.
Po prostu to zrób.
Nie.
Nawet nie zaprotestuje.
To było w tym wszystkim najgorsze.
Rene był niezdecydowany, sam nie wiedział czego chciał i robiąc powolne kroki do przodu czasem zachowywał się jakby miał nadzieję, że Ian sam go do czegoś przymusi ułatwiając mu wybór. A może chciał, by to zrobił, by móc go w końcu odrzucić, czując się przy tym dobrze z samym sobą? W końcu wyczuł to samo wtedy na sali. To wszystko było nie fair. Zresztą sam nie zachowywał się fair. W jednym momencie próbował na nim przeróżnych zagrywek, a gdy ten zdawał się wpadać w zastawioną przez niego pułapkę, wszystko przestawało mu pasować. I nie potrafił do końca stwierdzić czemu.
Bo dlaczego?
Dlatego, że miał wrażenie, że to samo mogłaby zrobić każda osoba na jego miejscu?
Że dla Rene nie miało znaczenia kto właśnie przed nim stał?
Przestań — zachrypnięty głos kompletnie nie pasował do sylwetki Iana. Przypominał bardziej warknięcie niż faktyczne słowo. Ktoś kto przez większość czasu uśmiechał się na zawołanie powinien odzywać się w ten uroczy, melodyjny sposób, który momentalnie łapał innych za serce. Zgrał się za to perfekcyjnie z ruchami jego dłoni, gdy złapał Rene za ramiona i stanowczo odsunął go w tył, zaraz błyskawiecznie wypuszczając. Świadomość tego co właśnie zrobił uderzyła go dopiero po kilku sekundach. Przycisnął dłoń do twarzy, zasłaniając usta w wyraźnej panice.
Nie, nie, nie, nie, nie.
Nie zrobił tego.
Cofnął się jak oparzony do tyłu, przysłaniając jedną rękę drugą. Wszystkie wcześniejsze emocje prysnęły jak bańka mydlana, w ułamku sekundy zastąpione tylko i wyłącznie paniką.
Oddychaj, Ian.
Jak?
Rene Dubois
Rene Dubois
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Cineplex Cinema
Pon Lut 10, 2020 5:59 pm
Faktycznie był skonfliktowany. Naprawdę sam nie wiedział co robi ani dlaczego. Ale jednego był pewien, choć Ian nie mógł tego wiedzieć - robiło mu różnicę kto przed nim stał. I właśnie dlatego tak go nosiło. Zwłaszcza po tym czego dopiero się nasłuchał w kinie. Do tego byli sami, więc miał okazję się nie krępować. Ale jak zawsze kiedy ryzykował i robił krok do przodu coś musiało nie wyjść. I kiedy myślał, że zrobił coś dobrego, coś naturalnego czego Ian nie będzie miał mu za złe, a co może ich do siebie zbliży i pozytywnie skonfrontuje jego wewnętrzne lęki, brunet warknął na niego (on mówi!) i odsunął. Rene nic nie rozumiał, ale odtrącenie zabolało go jak nic w życiu, a miał za sobą już wiele bolesnych doświadczeń. Może dlatego najpierw się zdziwił reakcją Nixona oraz tym jak mocno go ona dźgnęła prosto w serce. A potem postąpił jeden krok do tyłu...
Nie możesz.
I drugi...
Nie zostawiaj go!
I już miał odejść, kiedy ostatkiem samozaparcia zmusił własne nogi do zatrzymania się. Nie tym razem. Nie może go po prostu olać i zwiać, a potem udawać, że cała sytuacja nie miała miejsca. Nie po tym jak Ian wyznał mu swoje uczucia. Rene nie mógłby ze sobą żyć, gdyby sobie na to pozwolił. Tylko co miał zrobić?
Może najpierw krok do przodu. Jeden, bo na więcej go nie było stać. Ale to zawsze coś, prawda? Nogi miał jak z waty, ale poruszył nimi raz by zbliżyć się do kolegi. Chciał go dotknąć, ale już nie miał na to odwagi. Odezwać się też by nie potrafił, a na wiadomość tekstową w sytuacji, gdy tamten pobladł i wyglądał jakby miał jakiś atak raczej nie było miejsca. Stał więc jak kołek i patrzył na niego tymi swoimi psimi oczyskami, aż w pewnym momencie uniósł lekko ręce w jego kierunku, ale tylko odrobinę, jakby Ian zechciał go złapać albo się przytulić. Dawał mu opcję, ale się nie narzucał. Miał tylko nadzieję, że skoro sam nie nawiał, to Nixon też go nie zostawi. Nie po tym jak Rene czuł, że to co właśnie miało miejsce było tylko i wyłącznie jego winą.
Słowik
Słowik
The Fox Coryphaeus / Corsac
Re: Cineplex Cinema
Pon Lut 10, 2020 7:07 pm
Oddychaj Ian.
Nie umiem.
Umiesz. Wdech.
Całe jego ciało trzęsło się teraz w nieregularnym, przerażającym dla niego rytmie. Skup się. Nie był w stanie odsunąć dłoni od twarzy, starał się więc przesunąć je tak, by zapewnić sobie jakikolwiek dostęp powietrza. Wdech. Wydech.
Płytkie oddechy nie były zbyt pomocne. Ledwo co widział i rejestrował obraz w odległości metra od niego. Być może gdyby był tu Ivo wiedziałby co robić. Lecz Nixon nigdy tak bardzo nie cieszył się, że go tu nie ma. Jego głowa zdawała się eksplodować nieokiełznanym bólem, jak zawsze gdy niekontrolowanie obalał barierę chroniącą wspomnienia z dzieciństwa.
Zepchnij to wszystko w tył. Zapomnij. Oddychaj.
Właśnie tak. Wyrzuć to wszystko za te same drzwi co zawsze.
Wdech.
Wydech.
Powoli odzyskiwał wizję. Przestał tak mocno dociskać dłonie do twarzy. Odsunął je ostrożnie i opuścił w dól.
Wdech.
Wydech.
Da radę. To niczego nie zmienia. W końcu cały czas był w kinie. Podniósł powoli wzrok do góry, próbując się odnaleźć na nowo w całej sytuacji. Rene nadal stał w miejscu. Dlaczego? Spodziewał się, że ucieknie. Bo przecież zawsze od niego uciekał. A potem wracał. Wracał? Może to Ian do niego przychodził. Sam już nie wiedział. W głowie miał zbyt wielki mętlik, by próbować to wszystko swobodnie analizować.
Wyrzucaj je Ian. Jedna po drugiej.
Tak też robił.
Jego oddech na nowo się wyrównał. O co chodziło? Dlaczego wyciągał do niego ręce? Zamrugał kilkakrotnie, nadal nie będąc w stanie ruszyć się z miejsca, jakby ktoś przywiercił go do podłogi. Coś przegapił. Tylko co takiego? Przechylił się nieznacznie w bok, gdy nagły ból głowy prawie zwalił go z nóg. Mimo że jeszcze chwilę wcześniej stał prosto, teraz utrzymanie równowagi stanowiło dla niego nie lada wyzwanie. Zamknął powoli oczy, by chwilę później znowu je otworzyć. Rozmawiali wcześniej o filmie. Głupim filmie. O zniszczonym telefonie i...
No tak.
Znowu wszystko spieprzył.
Był tak bardzo zmęczony. Gdyby tak wszystkie te myśli po prostu dały mu święty spokój. Zrobił dwa kroki do przodu, nim zaczął się zastanawiać co właściwie robił. Myśli nie były w stanie dogonić odruchów ciała. Objął Rene, chowając twarz w jego klatce piersiowej. Palce zacisnęły się na materiale jego ubrań, gdy odetchnął cicho.
Wydech.
Stał w bezruchu przez dłuższą chwilę. Musiał wyciągnąć tablet. Może później? Miganie byłoby dużo łatwiejsze, ale nawet na nie nie miał w tej chwili siły. Zresztą co jeśli go puści, a chłopak tym razem naprawdę oprzytomnieje i postanowi uciec? Zacisnął mocniej palce na jego ubraniach. Ciekawe czy trzymając kogoś wystarczająco mocno można było sprawić, by został?
Daj mu oddychać, tak jak ty oddychasz.
Racja. Przecież nie mógł go trzymać na siłę. Ale może tylko przez chwilę? Rozluźnił nieznacznie uścisk. Musiał go przeprosić. Znowu, licząc na to że poraz kolejny mu wybaczy. Czy to zawsze tak wyglądało? Czy wszystko opierało się wyłącznie na przeprosinach? Nie, to z nim od początku było coś nie tak i wiedział o tym aż za dobrze. Chciał go przeprosić, a jednocześnie nie chciał go wypuszczać. Jak pogodzić te dwie rzeczy?
Rene Dubois
Rene Dubois
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Cineplex Cinema
Pon Lut 10, 2020 7:29 pm
Stał w bezruchu i czekał aż Ian coś zrobi. Nawet jakby tym razem to Nixon miał zacząć uciekać, byłoby to chyba lepsze od tej niepewności i strachu jakie teraz odczuwał Rene. Ale nie mógł nic zrobić. Jedyne co mu pozostało to czekać z lekko rozchylonymi rękoma i dawać brunetowi opcję z której mógł, acz nie musiał skorzystać.
Chłopak powoli wydawał się uspokajać. To dobrze. Też stał w miejscu i przez tę ciągnącą się w nieskończoność chwilę Francuz pomyślał, że związki międzyludzkie są jeszcze bardziej skomplikowane niż się zawsze obawiał. I że zupełnie się do nich nie nadaje. Tu nie chodziło nawet o relację partnerską, ale o wszystko co robiło się razem z drugą osobą. Nikt go nigdy nie nauczył jak to jest być przyjacielem albo kimś więcej. To się chyba brało z domu, ale on wyciągnął z niego tylko przekonanie, że zawsze musi prezentować się odpowiednio i to według jednej tylko osoby - jego chorego ojca. A jednak... Niektóre momenty warte były całego bólu, strachu i wstydu. Jak ten wtedy na łóżku Iana, w bezpiecznej przestrzeni. Ten moment znaczył dla niego tak zaskakująco wiele, że definiował wiele jego późniejszych zachowań. Szkoda, że nie wszystkie były odpowiednie. Jak choćby to sprzed chwili przez które zaczęła się ta cała "drama".
Rene stał spokojnie czekając aż Nixon złapie oddech i wreszcie się to opłaciło. Brunet zaskoczył go nawet wtulając się w niego i choć w pierwszym odruchu Dubois rozejrzał się czy nie ma nikogo kto by ich teraz widział, to zaraz sam odwzajemnił uścisk. Też nie chciał puszczać kolegi. Wiedział, że musi go przeprosić, ale nie zamierzał być pierwszym, który się odsunie. Nawet jeśli początkowo nie czuł się bardzo swobodnie tuląc drugiego chłopaka w tak publicznym miejscu. Zaraz jednak do głowy przyszedł mu Robert i rudzielec rozluźnił się nieco, powtarzając w myślach, że to co robi ani o niczym nie świadczy ani nie jest złe. Średnio go to na razie przekonywało, ale i tak nie mieli towarzystwa, a to sprawiło, że napięcie wreszcie zeszło. A kiedy zniknęło kompletnie, Francuz uniósł jedną rękę na głowę Iana i zaczął głaskać go po głowie.
Słowik
Słowik
The Fox Coryphaeus / Corsac
Re: Cineplex Cinema
Pon Lut 10, 2020 7:51 pm
Rene nawet nie zdawał sobie sprawy jak bardzo wykonywane przez niego czynności usypiały wtulającego się w niego chłopaka. Czy była na tym świecie druga osoba, która potrafiła tak błyskawicznie przeskoczyć z jednej karuzeli emocji na drugą? Zapewne niejedna, ale Ian czuł się w tym wszystkim sam. Był pewien moment w jego życiu, gdy wydawało mu się że ma wszystko pod kontrolą. W dodatku z jakiegoś powodu uparcie się tego trzymał. Jak widać zupełnie błędnie.
Przekręcił nieznacznie głowę w bok, nieustannie wtulając się w rudowłosego policzkiem. Teraz mógł jednak na niego patrzeć. I to właśnie zrobił. Nawet jeśli wzrok miał wyjątkowo senny, zupełnie jakby miał zaraz odpaść jak podczas seansu. Jego lewa ręka zsunęła się w dół pleców Rene, nim ją wycofał migając leniwie jedno słowo.
— "Telefon?" — że też nie mogli sobie znaleźć jakiegoś innego miejsca. Dużo wygodniej byłoby zapewne siedzieć na jakiejś ławce czy kanapie.
Ale nie w centrum handlowym.
No właśnie. W końcu nadal stali w korytarzu, w którym z każdą sekundą wzrastało prawdopodobieństwo, że pojawi się tłum ludzi z innego seansu. Albo ochrona, która uzna że zdecydowanie coś kombinowali. Rozsądek podpowiadał mu, że powinien teraz się od niego odsunąć i zabrać gdzie indziej. Poza całe to durne centrum handlowe. I choć powtarzał to sobie raz po raz, nawet na chwilę nie ruszył się w miejsca, przymykając jedynie nieznacznie oczy. Poczeka aż rudowłosy poda mu telefon i wtedy się poruszy. Właśnie tak.
Próbował nie myśleć o tym jak dużo by dał, by znowu byli w tym momencie w jego domu.
Rene Dubois
Rene Dubois
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Cineplex Cinema
Pon Lut 10, 2020 8:07 pm
Odkąd Ian się uspokoił, Rene spadł kamień z serca. A ponieważ wciąż byli sami, Francuz zupełnie się rozluźnił i jak zwykle w chwilach kiedy czuł się zbyt swobodnie, nabrał ochoty na zrobienie czegoś co mogłoby to wszystko zepsuć. Ale tylko ochotę, bo jak raz trzymał rękę na wodzy i nie pozwalał sobie na nic poza powolnym głaskaniem Nixona po głowie. Choć kiedy tamten zsunął dłoń na moment niżej... Na szczęście szybko zrezygnował z tego co zamierzał zrobić. A potem zamigał by podać mu telefon i rudzielec od razu przytaknął i wyjął komórkę z kieszeni spodni. Wtedy też dopiero pomyślał, że Ian nie zamierzał robić nic niestosownego. Aż mu się głupio zrobiło, że go przez moment o to posądził. A potem wyobraził sobie jakby to było... Aż na nowo spalił się żywym rumieńcem. I wtedy pomyślał coś co go zupełnie załamało. Coś o co nigdy by siebie nie podejrzewał.
Wolałbym tak niż gdybym to ja miał to robić.
Boże, o czym on myśli, do cholery?! Skąd w nim te wszystkie... Och, to przez ten film. Stuprocentowo. Wszystko przez ten zboczony film. Przez niego, kiedy Ian chciał tylko sięgnąć po komórkę, Rene od razu pomyślał, że go złapie za tyłek. A potem jeszcze śmiało mu przejść przez głowę, że w sumie... Nie, to nie tak. On MIAŁBY coś przeciwko. I to wiele cosiów! Bo tak nie wypada! Bo to nieodpowiednie! Bo... BO TO GRZECH! I nawet nie byli parą! I pewnie nie będą, bo zawsze jak rudzielec choć myślał o tym by wykonać jakiś krok to coś go powstrzymywało. A Ian nie chciał mu pomóc, albo wręcz go odpychał. Może i go lubił, ale najwyraźniej chciał by tego nie rozwijali. I może lepiej, bo Dubois sam już się w tym wszystkim gubił i nie był pewien co powinien myśleć ani robić. Wiedział tylko, że czasem coś mu przelatywało przez ten zakuty łeb i jak ostatni debil pozwalał sobie na za wiele, ale to się nigdy dobrze nie kończyło.
Słowik
Słowik
The Fox Coryphaeus / Corsac
Re: Cineplex Cinema
Pon Lut 10, 2020 8:17 pm
Jego postanowienie błyskawicznie straciło na wartości, gdy zdał sobie sprawę, że Rene wcale się jakoś nie spieszył by samemu się od niego odsunąć. Gdyby biedny Ian wiedział o co był właśnie posądzany, pewnie nie stałby tak spokojnie jak teraz. Tymczasem nadal zachowywał się jak kot lgnący do najlepszego źródła ciepła jakie umiał sobie znaleźć. Nawet po przejęciu telefonu, po prostu skupił się na ekranie, cały czas obejmując go jedną ręką. Pisanie w ten sposób nie było co prawda zbyt wygodne i bez wątpienia odbierało mu nieco na szybkości, ale kogo to w sumie obchodziło?

Możemy iść do ciebie?

Przekręcił w końcu urządzenie, by pokazać mu wiadomość, jednocześnie podnosząc na niego wzrok. Nim Rene zdążył cokolwiek odpowiedzieć, palce Iana ponownie uderzyły o ekranik, dopisując jeszcze jedno zdanie.

U mnie są rodzice.

A po ostatnim spotkaniu Rene z jego matką, był pewien że chłopak wolałby tego uniknąć za wszelką cenę. Jeśli więc nie chciał, by Ian chował go znowu w garażu... była to jedyna sensowna opcja, która przyszła mu do głowy. Chyba, że miał inny pomysł.
Rene Dubois
Rene Dubois
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Cineplex Cinema
Pon Lut 10, 2020 8:26 pm
W sumie do tej pory Rene nie zastanawiał się nad tym co będą robić po kinie. Patrząc w telefon od razu zerknął na godzinę i zauważył, że zrobiło się całkiem późno. Chętnie już by wracał do siebie, a po ostatnim zaproszeniu Leilani tym bardziej nie miał nic przeciwko ugoszczeniu Iana. Powoli, małymi kroczkami, jego granice się przesuwały.
Rudzielec przytaknął i schował telefon, ale nie odsunął się. Pozwolił się tulić jeszcze trochę nim Nixon sam nie postanowił, że czas się ruszyć. I w samą porę, bo kiedy brunet odkleił się od Francuza, drzwi do jednej z sal kinowych się otworzyły i na korytarz zaczęli wychodzić rozgadani po seansie ludzie. Chłopcy już bez zwlekania zawinęli się i ruszyli do wyjścia z galerii. Następnie, głównie ze względu na zimno, równie szybkim tempem skierowali się w stronę akademików. Całą drogę milczeli, każde ze swoich powodów. Dla Rene był to czas na przemyśleń podczas, których cały czas po głowie krążyły mu te same rozterki. Starał się odsunąć je na bok, bo nie było co próbować ich teraz rozgryzać, ale te myśli były silniejsze od niego. W efekcie nawet nie zauważył kiedy znaleźli się pod drzwiami jego pokoju, a on zamiast otwierać drzwi, wgapiał się w klamkę jak zaczarowany.

[ztx2]
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach