Anonymous
Gość
Gość
Prawy brzeg rzeki
Pią Lip 29, 2016 10:18 am
First topic message reminder :

Prawy brzeg rzecznej odnogi. Miejsce dość zarośnięte, ale mimo tego da się tam podjechać samochodem. Dobra lokalizacja do łowienia ryb lub karmienia kaczek, a także spacerów.

Anonymous
Gość
Gość
Re: Prawy brzeg rzeki
Sob Lip 30, 2016 12:56 am
Nie narzekał na wędrówki między lokacjami. Sam i tak nie miał nic lepszego do roboty i najpewniej dalej plątałby się po mieście, więc plątanie się po mieście z Abbie i to w jakimś celu wydawało się być całkiem miłą alternatywą. Mogło mu też być wszystko jedno i wlókł się za nią, bo nie widział potrzeby odłączania się, ale bardziej prawdopodobna była ta pierwsza opcja. Znacznie milej spędzało się czas z kimś, kto wydawał się tolerować twoją obecność niż spędzać cały czas samemu.
Przez większość czasu milczał, bo weszło mu to już w nawyk do tego stopnia, że nawet nie zwracał na to uwagi. Odzywał się, kiedy musiał, a kiedy nie musiał, to cóż, nie robił tego. Dopiero słowa dziewczyny wyrwały go z zamyślenia i skupiły jego uwagę na jej twarzy zamiast na trampkach albinosa.
Chłopak delikatnie się do niej uśmiechnął.
- Nic się nie stało. Każdego czasem ponoszą emocje. - Wzruszył ramionami.
- Mam nadzieję, że się później dogadacie. - Spojrzał na niebo.
Nie, nie potrafił wpatrywać się zbyt długo w czyjąś twarz. Niektórych denerwowało, że rozmawiając z nimi, patrzył się w jakiś odległy punkt, ale nie mógł nic na to poradzić. Tak było mu zwyczajnie łatwiej mówić.
Znowu się uśmiechnął. Nie wiadomo, czy coś mu się przypomniało, czy zrobił to tak po prostu.
- Powinnaś jednak znaleźć jakiś inny sposób na rozładowanie zdenerwowania niż agresja. Z niej nigdy nie wynika nic dobrego. - Albinos wiedział to aż za dobrze.
Nieświadomie chwycił za materiał otulający jego nadgarstki żeby go poprawić.
Lepiej żeby dziewczyna znalazła inny sposób od tego. Może i Olivier nie widział w tym nic złego, kiedy sam to sobie robił, ale nikogo nie chciał w to wciągać. W to i w leki. To raczej nie było dobre. Raczej, bo już sam nie był tego pewien. To wszystko za bardzo mieszało człowiekowi w głowie, a nie mając porównania z tym, jak to powinno wyglądać, zaczynał coraz bardziej zatracać się w odmętach swojej rozchwianej świadomości.

EDIT:
Parce nie było dane długo sobie spacerować. Żadne z nich nie było świadome, że ktoś istotny się do nich zbliża, dopóki nie było już za późno. Czyjaś ręka złapała Lunatyka za ramię i mocno szarpnęła.
- Co ty sobie wyobrażasz, co?! Miałeś nie wychodzić z domu! - Kobieta wydawała się wyraźnie wkurzona.
Miała na oko czterdzieści lat i była dobrze ubrana. Może nie była przesadnie bogata, ale klasa średnia to już na pewno. Wyglądała o wiele lepiej niż obdartus, którego teraz szarpała.
- Pożegnaj się z koleżanką, bo wracamy, w tej chwili i żadnych ale! - warknęła i pociągnęła dzieciaka tak, że prawie stracił równowagę, a później spojrzała na dziewczynę tym samym zimnym spojrzeniem i nie zwracając uwagi na reakcję albinosa, zaczęła go mało delikatnie ciągnąć w kierunku, z którego przyszła.
Olivier podniósł tylko oczy na Abbie, wyraźnie smutny i wymamrotał ciche "cześć". Więcej już nie zdążył albo zwyczajnie nie wiedział, co mógłby do tego dodać.
Wobec zachowania kobiety był całkowicie bierny. Po kilku metrach udało mu się odzyskać jako taką równowagę, ale nadal się co jakiś czas potykał.

[z/t]
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach