James Cadogan
James Cadogan
Fresh Blood Lost in the City
[LICEUM] Pokój Dyrektora
Nie Cze 05, 2016 5:20 pm
First topic message reminder :

Zanim wejdzie się do pokoju właściwego, należy przebić się przez sekretariat. Co wcale nie jest takie oczywiste, ponieważ czas dyrektora jest jedną z najważniejszych walut jakie posiada, więc nie może nim dysponować ot, dla byle kogo. Stąd też najpierw należy skonfrontować się z sekretarką, w celu wyjaśnienia powodu wizyty. Ta może rozpatrzeć sprawę pozytywnie, ewentualnie skonsultować się z dyrektorem. W najgorszym wypadku odeśle kogoś i zachęci, aby skontaktował się telefonicznie.
Nawet jeśli uda się przejść pierwszą barierę, należy usiąść sobie grzecznie na krześle i poczekać, aż dyrektor będzie miał czas aby rozmowę odbyć. Czas oczekiwania? Różnie to bywa. Może trwać zaledwie dziesięć minut lub przeciągnąć się do godziny, jeśli aktualnie prowadzi jakąś inną, niezwykle istotną dyskusję. Można wtedy podziwiać skromny, choć urokliwy sekretariat. Dużo tutaj kwiatów i zieleni, aby przyjemnie się kojarzyło i wprowadzało odpowiednią atmosferę. Krzesła są takie jak wszędzie - da się usiedzieć. Sekretarka zazwyczaj zawalona jest stertą papierów i ciągle wisi na telefonie. Na biurku stoi poranna kawa i nadgryziona kanapka lub inny zastaw śniadaniowy, którego najczęściej nie ma czasu dokończyć.
Wreszcie jednak sekretarka daje znak, wolno wejść. Gdy przejdzie się do pokoju właściwego, można się zastanowić po co dyrektorowi tyle przestrzeni? Jednak wszystkie te szafy skrywają tajemnicze papiery i Bóg raczy wiedzieć, kto się może w tym wszystkim odnaleźć. Zarządzający tutaj człowiek najczęściej siedzi za biurkiem stojącym naprzeciwko drzwi. Ma wysokie, bogato zdobione i obszyte krzesło, niczym magnat lub władca przyjmujący poddanych. Może się też zdarzyć, że akurat znajduje się przy ogromnej okiennicy po prawej stronie pokoju lub kominku po lewej. Pięć krzeseł ustawionych po drugiej stronie biurka już nie da się określić innym słowem jak "zwyczajne", ale jakaś hierarchia musi być, prawda?
Poza standardowymi rzeczami, które można sobie wyobrazić w biurze u dyrektora, znajduje się tu również wielki obraz wiszący nad kominkiem, a także stolik do grania szachów. No i wspomniane szafy, które zajmują całą resztę ścian. Jeśli weszliście, a dyrektor akurat nie rozmawiał przez telefon lub komórkę, można to uznać za święto narodowe.

Anonymous
Gość
Gość
Re: [LICEUM] Pokój Dyrektora
Sob Sty 25, 2020 2:26 am
Wcale nie czuła się silna. Zerwała z nałogiem tylko dlatego, żeby nie sprawiać więcej przykrości ojcu, którego życie bez tego było ciężkie i matce, która pośrednio przez narkotyki już straciła jedno dziecko. Od czasu do czasu w jej głowie pojawiały się natrętne myśli o ekstazie ogarniającej ciało Leilani, gdy kolejna igła wbijała się w jej żyły. Nawiedzały ją nawet teraz, w tym gabinecie.
Była wobec nich bezradna, a przez to wściekła. Na swoją byłą dziewczynę, Avę, świat i przede wszystkim samą siebie. Czy naprawdę zasługiwała na drugą szansę? Oczywiście, że tak. Potrzebowała jej, by nie czuć się jak wyrzutek, a jednocześnie najchętniej odrzuciłaby wszystkie wyciągane do niej ręce. Drugie szanse wiązały się zazwyczaj z pewnymi oczekiwaniami, a Leia nie była pewna, czy tym razem im podoła.
Nie miała nic więcej do powiedzenia, więc pożegnała się z wicedyrektor i pognała na korepetycje z Rene, przy okazji wymieniając wiadomości z Louisem. I jak nietrudno się domyślić, pokłócili się o to, czy powinna przyjąć propozycję szkoły.

/ zt
//Ostatecznie przyszła trzy dni później z matką, wybierając opcję z uniwersytetem.
Mason Scarecrow
Mason Scarecrow
Fresh Blood Lost in the City
Re: [LICEUM] Pokój Dyrektora
Nie Lut 23, 2020 7:40 pm
— Wstyd. Wiesz, czym jest w ogóle wstyd? Wiesz, jak to jest dowiedzieć się, co własne dziecko wyprawia? Wiesz, jak to boli? Boże, jak ja teraz spojrzę ludziom w oczy? Ile osób o tym wie? Ile rodziców się dowiedziało? Boże, co za wstyd. Ktoś o nazwisku Scarecrow w klasie B! — Wywód matki trwał, a Mason jedynie bez słowa przemierzał za nią szkolny korytarz, zmierzając w stronę pokoju dyrektora. — Twój ojciec oszalał! Oszalał! Kara karą, ale klasa B? Czy on w ogóle łączy się z mózgiem? Czy chce zrujnować naszą rodzinę?
Dzień wcześniej pani Scarecrow po kilku miesiącach dowiedziała się, że jej syn, JEJ WŁASNY SYN, nie zaliczył roku - och, nieszczęsne wychowanie fizyczne - i trafił do klasy B, DO GORSZEJ KLASY, a jej mąż, JEJ WŁASNY MĄŻ o tym wszystkim wiedział i naiwnie uznał, że będzie to świetną karą. Tak jakby Mason podzielał ich zdanie odnośnie podziału na ludzi gorszych i lepszych. Chłopak wiedział, że zawalił i nie mógł zrzucić swojego niepowodzenia na nauczyciela, który nie trudził się nawet, by ukryć swoją niechęć względem ucznia. Słuchanie jednak o tym, że nie przejście klasy nie uderzyło w jego matkę, a to że z A został przeniesiony do B... To było ciężkie. Musiał zaciskać zęby z całych sił, by nie wdać się w dyskusję. Wiedział, że najlepszą metodą na przeżycie tej sytuacji jest milczeć i czekać, aż kobieta się uspokoi. Tylko wtedy uda mu się uniknąć poważnych konsekwencji. Może poza częstszym wspominaniem, jak wielkim zawodem się okazał, ale to... było czymś normalnym. Wystarczyło przełknąć ślinę i przeczekać.
— Coś tak czułam, że to twoje samodzielne mieszkanie nie skończy się dobrze. I te kolczyki? Żałuję, że kiedykolwiek ci na to pozwoliłam. Mam zbyt miękkie serce, a teraz mam tego skutki.
Tak, miękkie serce. To wcale nie tak, że syn jej przyjaciółki zrobił sobie kolczyka, z którego był dumny, więc, gdy Mason zażartował "to może ja powinienem zrobić sobie dwa, by go przebić?", nie było już odwrotu.
(Choć to akurat zwycięstwo jasnowłosego, jako że piercing  prezentował się dla niego wspaniale i był naprawdę szczęśliwy ze swoich dwóch kółeczek w prawym uchu.)
— Dałam ci się stoczyć! Ale koniec tego, koniec! Porozmawiam sobie z twoim ojcem i dam ci znać o wyniku dyskusji.
Wspaniale. Czemu brzmiało to jak jego proces, gdzie nawet nie może wypowiedzieć się jako oskarżony? Gdzie świadkowie? Gdzie obrona?
Och, niech to już się skończy.
— Mam nadzieję, że jeszcze pamiętasz o dobrych manierach. — Powiedziała po chwili przerwy na oddech, gdy nareszcie znaleźli się pod odpowiednimi drzwiami. — Masz przeprosić za kłopot i milczeć, a formalnościami zajmę się ja. Na tobie nie można polegać.
Zapukała.
[MG] Cyrille Montmorency
[MG] Cyrille Montmorency
Fresh Blood Lost in the City
Re: [LICEUM] Pokój Dyrektora
Nie Lut 23, 2020 9:04 pm
--- [MG]  ---

Młody Mason wraz z matką zbliżali się, do pokoju dyrektora. Jednak czy sprawa była w istocie tak ważna, żeby zawracać głowę najważniejszej osobie w tej szkole? To się dopiero okaże. 
Pukanie spotkało się z kilku sekundową ciszą. Dopiero po dłuższej chwili można było usłyszeć stłumione "proszę". 
Tradycyjnie po wejściu do pokoju napotykało się pierwszą barierę. Sekretariat wraz z panoszącą się tam kobietą, która akurat w tym momencie przerzucała sterty papierów z biurka do odpowiednich szuflad w wysokich szafach kartotekowych. Spojrzała w stronę wchodzących i przywitała ich skinieniem głowy.
- Dzień dobry, proszę usiąść. - Gestem wskazała dwa krzesła stojące przed jej biurkiem i szybko wróciła za biurko. - W czym mogę pomóc?
Usiadła i błyskawicznie posegregowała kilka stosików papierów odkładając je w odpowiednie części biurka w celu dalszej weryfikacji.
Mason Scarecrow
Mason Scarecrow
Fresh Blood Lost in the City
Re: [LICEUM] Pokój Dyrektora
Nie Lut 23, 2020 9:38 pm
Po usłyszeniu magicznego "proszę" Mason otworzył drzwi przed matką, by ta mogła wparować do pomieszczenia ze sztucznym uśmiechem na twarzy. Niechętnie wszedł za nią i zamknął cicho drzwi. Jak najciszej. A potem potulnie zajął miejsce obok kobiety. Powoli, ale nie zbyt powoli. Tak, by jak najmniej zwracać na siebie uwagę. Jako że nie posiadał magicznych mocy i nie mógł być niewidzialny, musiał radzić sobie w zupełnie inny sposób.
— Dzień dobry, nazywam się Melody Scarecrow i przychodzę w sprawie mojego syna, Masona. — Brzmiała niemalże miło, ale imię pociechy zabrzmiało zimno. Nawet sekretarka, której uszom oszczędzono wywodu sprzed chwili, mogła od razu zorientować się, że sytuacja między tą dwójką była aktualnie napięta. — Chciałabym przepisać go z klasy B — zacisnęła paznokcie na niewinnej torebce — ponownie do A. Oczywiście mam ze sobą wszystkie niezbędne dokumenty.
W tym momencie obdarzyła syna karcącym wzrokiem.
O co tym razem... A.
Przepraszam za kłopot.
[MG] Cyrille Montmorency
[MG] Cyrille Montmorency
Fresh Blood Lost in the City
Re: [LICEUM] Pokój Dyrektora
Nie Lut 23, 2020 10:20 pm
--- [MG] ---

Sekretarka pokiwała lekko głową notując przyczynę jakże przyjemnej wizyty. Sztuczne uśmiechy i wymuszone tony były chlebem powszednim pracy na tym stanowisku, ale wystarczyło zerknąć na "dziecko" towarzyszące swoim opiekunom, by przejrzeć całą fasadę.
Oczywiście, poproszę dokumenty.. - wyciągnęła rękę by odebrać wspomniane kartki papieru i poddać je weryfikacji, czy aby na pewno wszystko zostało wypełnione. Jedna rzecz wzbudziła większe zainteresowanie kobiety - "Ponownie"? - powtórzyła i wstukała szybko coś na klawiaturze komputera, zaraz odnajdując odpowiedni rekord. 
- Rozumiem, papiery wyglądają na wypełnione poprawnie. Jednak zważywszy na fakt, ponownego przeniesienia, będzie musiał je rozpatrzyć dyrektor. Postaram się by zajął się tymi papierami jak najszybciej, jednak cały proces może potrwać do kilku dni. Informacja o statusie ucznia zostanie wysłana na podane dane kontaktowe. 
Nieco wyuczona regułka, ale nic więcej nie mogła w tym wypadku zaoferować. Dyrektor obecnie miał dużo ważniejsze rzeczy na głowie, niż zabłąkana owieczka. Chociaż nawet jeśli kobiecie było szkoda chłopaka, to nie mogła mu w jakikolwiek inny sposób pomóc niż obiecać by sprawa zakończyła się jak najwcześniej. 
- Szczególnie, patrząc na wyniki pani syna, nie sądzę by dyrektor miał jakieś przeciwwskazania. - Posłała lekki uśmiech w ich stronę. Przekartkowała otrzymane dokumenty przybijając pieczęć na niektórych arkuszach i złożyła wszystkie na szczycie najmniejszego ze stosów. - Z mojej strony to wszystko, mogę pomóc w czymś jeszcze? 
Mason Scarecrow
Mason Scarecrow
Fresh Blood Lost in the City
Re: [LICEUM] Pokój Dyrektora
Nie Lut 23, 2020 11:04 pm
Melody wyciągnęła ze swojej markowej torebki teczkę, w której znajdowały się wszystkie dokumenty. Otwarła ją i podała idealnie proste kartki, wypełnione schludnym pismem. Była pewna, że o niczym nie zapomniała. Jej działania MUSIAŁY być perfekcyjne i tego samego oczekiwała po swoim synu, ale nastolatek po raz kolejny pokazał jej, że zupełnie nie pasował do wizji idealnej rodzinki, którą kobieta miała w głowie. Dobrze, że zostawało jej jeszcze drugie dziecko i przynajmniej ono potrafiło sprostać tym zbyt wysokim wymaganiom.
Przez "ponownie", które uciekło z ust sekretarki, Mason cały się spiął. Nawet nie musiał czytać w myślach, by wiedzieć, że jego rodzicielka właśnie w głowie jak mantra powtarzała słowo wstyd. Świadomość tego nie pozwoliła mu odwzajemnić uśmiechu, który posłała im kobieta. Miał dość tej sytuacji i miał dość wysłuchiwania, jak bardzo rujnuje ich rodzinę, ale wiedział, że musi to wszystko wytrzymać. Najlepiej milcząc.
— Nie, dziękujemy, to już wszystko. — Melody podniosła się z krzesła, a Mason poszedł w jej ślady. — Życzę miłego dnia.
Ruszyła w kierunku drzwi, oczywiście przystając przy nich, by syn mógł je przed nią otworzyć.
Do widzenia.
Zrobił to, czego od niego oczekiwano, a gdy drzwi ponownie zostały zamknięte, oddzielając ich w ten sposób od jedynej osoby w pobliżu, kobieta znów zaczęła swój pełen bólu monolog. A serce Masona miało dość. Naprawdę dość.


zt
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach