Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Kanały [W]
Wto Lut 09, 2016 6:20 pm
First topic message reminder :

KANAŁY

Kanały [W] - Page 2 Kanalypng_senxqhp

- Tędy, za mną. - wyglądało na to, że nie tylko Alaric miał eskortować was na miejsce. Towarzyszył wam cały oddział straży. Ci, którzy uważniej słuchali wcześniej Dowódcy, mogli się domyślić, że chodzi o gwardzistów z Północy, których wspominał Gwydion. Każdy z nich zerkał w waszą stronę z niejakim zaciekawieniem, choć zaraz powracali do obserwacji terenu, nie zadając jakichkolwiek pytań. Nie byliście w stanie ocenić jak długo trwała wędrówka. Dziesięć minut, pół godziny, godzinę, może cały dzień? Upływ czasu zdawał się nie mieć tu większego znaczenia. Co ciekawsze, po kilkunastu krokach, pogoda zdawała się wariować, nieustannie zmieniając pory roku. W momencie, gdy docieraliście do kanałów panowała dość sroga zima. Wysokie, puchate zaspy wołały do was cicho, zachęcając do wskoczenia w nie, by zrobić znanego wam 'anioła'. Spadające wam na twarz płatki śniegu chichotały wesoło, zaraz się rozpuszczając i spływając w dół niczym pojedyncze łzy. Żołnierze zdawali się ignorować te wszystkie fenomeny. Dopiero, gdy znaleźliście się przy wielkiej piernikowej bramie, wszyscy zatrzymali się jak jeden mąż. A wraz z głośnym, radosnym piskiem do nogi Dakoty przyczepiła się mała dziewczyna z psimi uszami i ogonem.
- Natasha, mówiłem ci wielokrotnie...
- Kuciak! Duży kuciak! Woof! - jej ogon majtał się szaleńczo na boki, gdy wpatrywała się w chłopaka z wyraźną fascynacją. Wręcz widać było te sypiące jej się z oczu gwiazdki, serduszka i inne tyldy krzyczące "Senpai, notice me!".
- To orzeł, moja droga. Najszlachetniejszy z ptaków, władca niebios. Poza tym mówi się kurczak, a nie kuciak. - wytłumaczył jej spokojnie Alaric. - Powiedz mi skarbie, znalazłaś coś?
- Nie. - dopiero teraz wasz wzrok padł na buta, którego trzymała w dłoniach. - Zapach kanałów wszystko maskuje, woof. Niedobrze mi od tego całego cukru, woof. Kuciak - do niebios! Tam dobry widok, woof! - ogon nie przestawał merdać nawet na sekundę. Alaric spojrzał ku górze i kiwnął krótko głową, wyciągając rękę ku Dakocie.
- Wybacz te nagłe powitania. To Natasha, nasza główna zwiadowczyni. Nie lekceważcie jej, mimo młodego wieku to najlepsza z najlepszych, naturalny talent. Dlatego chcę cię prosić, byś jej wysłuchał i wziął ze sobą. Zrób krótką rundę ponad wejściem, sprawdź czy nie widzisz czegoś podejrzanego. Pozostawimy drzwi otwarte i pójdziemy przodem, znajdziecie nas bez problemu. Jeśli coś cię zaniepokoi, od razu nas powiadom. I trzymaj to przy sobie. Uchroni cię przed podniebną bestią. - podał mu czterolistną koniczynkę, odwracając się ku reszcie.
- Jak już mówiłem pójdziemy przodem. Miejcie oczy szeroko otwarte. Za mną! - nim zdążyliście się spostrzec, żołnierze otworzyli piernikowe drzwi, a wasze nosy wypełnił ostry zapach waty cukrowej i lemoniady. Co więcej, wystarczyło jedno krótkie spojrzenie w stronę ścieków, by zrozumieć, że to właśnie one je wypełniały. Lemoniada płynęła spokojnie w wyznaczonym miejscu, a wata cukrowa porastała brzegi i ściany, co jakiś czas wyrzucając na utworzony z czekolady chodnik, dziesiątki cukierków.
Natasha natomiast zwinnie skoczyła na plecy Dakoty, owijając go nogami w pasie i objęła drobnymi rączkami kark, uderzając go uchem we włosy.
- Do góry kuciak, woof! - i wszystko jasne.

// TERMIN: 13 lutego, g. 23.59.

Sheridan Kenneth Paige
Sheridan Kenneth Paige
The Writers Alter Universe
Re: Kanały [W]
Pią Lut 26, 2016 10:21 am
Zaszurała ogonem po ziemi, obserwując rozwój wydarzeń. Gdzieś w międzyczasie umknęło jej, że teraz sama mogłaby bez problemu rzucić się w kierunku Wilka i samej także wyzwać go na "pojedynek". Była zbyt zasłuchana w tym, co każdy miał do powiedzenia. Z jednej strony Orlątko, które w którymś momencie zostało pociągnięte za rękę, lądującą zaraz na jej barkach, by jakoś wesprzeć dzieciaka. Zaraz dołączył do wszystkiego delikwent od teleportacji, zasiewający ziarno wątpliwości, Małpa i jej "jeśli ogarniesz argumenty, to do ciebie dołączymy", kolejne wypowiedzi Wilka...
Okej, kocie. Zastanów się.
Miał swoją rację. Jeśli porywaczem miałby być ktoś z wewnątrz - to nie mógł być Wilk. Już po samej reakcji straży na jego osobę wiedziała, że nie byłby mile widziany w zamku. Ba! Po samym tonie wypowiedzi, z jakim opowiadał o nim wcześniej Gwydion. Z drugiej strony, mogła tu winić niekompetencja gwardii.
Reakcja królowej nie była akurat niczym dziwnym. Zrozpaczona matka, która traci córkę. Królowa czy nie, musiała być tak zdruzgotana, jak nigdy - zaginęła jej córka i przyszła rządząca. W pewnym sensie jednak powinna była być silna i chociaż próbować jakoś ocieplić atmosferę królestwa. Trzymać to choć trochę w kupie, by nie rozpadło się doszczętnie.
A król...? Czego on chciał od króla? Jakoś właśnie podczas wysłuchiwania jego kartoteki miała wrażenie, że to on jest winien wszelkiego zła w tym świecie. Wydęła wargi w krótkim zastanowieniu.
- Chciałabym Ci wierzyć. Ale faktycznie, od początku nikt nie udziela nam prawie żadnych szczegółowych informacji. Skoro straż nie powiedziała nam wszystkiego od początku do końca, pomijając niektóre fragmenty, a ich wypowiedź nadal była bardziej kompletna od Twojej - nie mamy podstaw, by Ci ufać - wypaliła w odpowiedzi, mierząc Wilka podejrzliwie. Nawet, jeśli dostali na początku podpowiedź, co im było po posiadaniu niej? Równie dobrze to mogła być zmyłka właśnie na tę okazję. Albo mowa mogła być o Tygrysie, który ciągle na wszystkich naskakiwał. Mimo wszystko Króliczyca, która ich zostawiła, była dość podejrzana. Co robiła na powierzchni? Do czego nagabywała resztę grupy? Nie. Stop. Nie można dawać prać sobie mózgu bez argumentacji drugiej strony. Westchnęła żałośnie - Chcę po prostu wiedzieć, gdzie jest księżniczka, odstawić ją, a potem wrócić do domu. Poza tym-...
Uśmiechnęła się ciepło, co miało zupełnie nie pasować do wypowiedzi, którą szykowała. Zupełnie, jakby mówiła do dziecka, które nie rozumie jeszcze świata, a które ułożyło dla niej zagadkę, do której chciała pozyskać odpowiedź.
- ...skąd u Ciebie aż taka niechęć do króla? Osobisty uraz? Co on tak właściwie zrobił, by splamić swój honor? Jak wielka musiała być ta ujma, ten problem "czystej" krwi, by poruszyć skrytobójcę, którego też nazywają mieszańcem?
Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Re: Kanały [W]
Pią Lut 26, 2016 12:57 pm
MISTRZ GRY
Wilk uderzył parę razy butem o ziemię słuchając ich odpowiedzi. Do cholery, której części zdania nie zrozumieli, gdy mówił że nie mają czasu? Sytuacja zrobiła się patowa. Strażnicy wycofali się głębiej w tył po tym jak dwóch ich pobratymców zostało pożartych przez niewidzialne dla nich bestie. Ostatecznie wyglądało jednak na to, że nie mieli innego wyboru. Początkowo zamierzał powiedzieć im wszystko w trakcie, niemniej musiał streścić najważniejsze informacje do minimum. Był pewien, że rozróba w mieście zacznie się lada moment, a jego obecność była tam kluczowa. Jeśli nie będą w stanie podjąć decyzji w ciągu najbliższych kilku minut, będzie musiał ich tutaj po prostu zostawić, by dalej gnali za widmem. Co za marnotrawstwo.
- Naprawdę do tej pory nie domyśliliście się kto porwał księżniczkę? Białe futro, stały dostęp do zamku, wystarczająco wysoka pozycja i postura, by przemykać się przez zamek niezauważonym? Kto miał dostęp do ludzi, którzy dowodzą nimi, znają ich patrole i rozstawienie stanowisk? - wskazał kciukiem na strażników, rozglądających się dookoła z zagubieniem. Dopiero na jego słowa Alaric wysunął się do przodu ze wściekłością.
- BRUDNY BĘKARCIE. Jak śmiesz obrażać naszego Dowódcę Gwydiona o udział w tym haniebnym czynie?! Nie słuchajcie jego szatańskich podszeptów! - Wilk całkowicie go zignorował, odwracając się z powrotem w ich stronę.
- Jak widzicie sami strażnicy o niczym nie wiedzą. To był dobry plan. Nie zdziwiłbym się, gdyby księżniczka już dawno nie żyła, w końcu według prawa to zarząd z dyplomatą na czele wybiera kolejnego następcę tronu na wypadek śmierci obecnego. Marionetki. Problem w tym, że patrzyliśmy wystarczająco długo, mając własne plany, by w końcu zmienić ten kraj. Ta sytuacja jest naszą szansą. - nie było już czasu. Odwrócił się w stronę miejsca, z którego przyszedł rzucając im ostatnie spojrzenie. Słysząc słowa pantery wybuchł śmiechem.
- Osobisty uraz? Nie, mój ojciec był po prostu kretynem, który nie potrafił poprowadzić państwa. Przez nich jesteśmy skazani na łaskę naszych sąsiadów mimo olbrzymich pokładów wojsk i zasobów. Dajemy się stopniowo ograbiać z naszych dóbr, wpuszczamy obcych na wysokie stanowiska zamiast wybierać ich spośród naszych mieszkańców. Zaaranżowane małżeństwo z władcą sąsiedniego kraju? To król, nie królowa ma siłę sprawczą. Sami sobie dopowiedzcie co się stanie z naszym państwem, jeśli tron obejmie ten cały kotowaty. Nie wiecie? Powiem wam. Przestanie istnieć. Zostanie wcielone do kraju jego matki. Oto do czego doprowadził mój ojciec. Dość tych rozmów, chcecie więcej szczegółów, idziecie ze mną. Nie - zostajecie tutaj i gonicie ducha księżniczki, licząc że nie jest to kolejna farsa mająca odciągnąć większość najlepszych strażników od głównych ulic. Wasza decyzja. - twardy, władczy ton wskazywał na to, że nie będzie więcej dysput i odpowiedzi. Powiedział im co najważniejsze, teraz musieli objąć stanowisko. Jedna z bestii wygramoliła się z lemoniady i ryknęła głośno, wyciągając swoją paskudną owłosioną łapę w stronę Sheridan. I tyle z uroczych kulek.

// TERMIN: Jak najszybciej, przechodzimy powoli do punktu kulminacyjnego.
Dakota: Jeszcze w tym poście masz problem z chodzeniem.
Sigrunn Northug
Sigrunn Northug
Fresh Blood Lost in the City
Re: Kanały [W]
Pią Lut 26, 2016 6:22 pm
Słowa Wilka, mimo, że warunkowane w sporej mierze jego niechęcią do rodziny królewskiej, zdawały się mieć sens. Pozostało sobie zadać pytanie, dlaczego w ogóle zostali w to wciągnięci i co króliczyca chciała tym ugrać, zakładając, że nawet ona wiedziała coś na temat zniknięcia księżniczki. Możliwe, że chciała wykurzyć z kraju skrytobójców i innych buntowników, którzy mogliby zagrażać nowemu władcy i jego zamierzeniom. Tak czy siak, Sigrunn nie wróżyła temu państwu zbyt dobrze. Nie wtedy, kiedy popadało ono w ruinę, rodzina królewska była totalnie niekompetentna, a kraj był uzależniony od innych na tyle, że niedługo mógł zostać przez nie pożarty. Potrzebna im była zmiana. Potrzebni im byli ludzie, którym naprawdę zależało na ich ojczyźnie i którzy umieliby ją umocnić. Nie mogli mieć pewności, że Wilk i jego ludzie będą potrafili to zrobić, ale mało kto próbował się w to bawić, jeśli się na tym nie znał. No i pozostawała kwestia zwyczajnej lojalności. Ten koleś wyciągnął ją z paszczy lemoniadowych istotek. Co z tego, że sam za nie odpowiadał i dał zginąć strażnikom? Ważne, że nie dał jej umrzeć. To nie było jej uniwersum, to nie był jej świat, nie miała zamiaru pozostać w tym królestwie nawet, jakby jednak musiała tu zostać, więc nie obchodziło ją to, czy grupa pod wodzą Czarnego Wilka rozwali kraj od środka czy nie oraz czy to oni przypadkiem nie byli odpowiedzialni za porwanie księżniczki. To państwo tak czy siak było skazane na powolny rozpad, a opcja przejęcia tronu przez bardziej kompetentnych dawała szansę na odratowanie go.
- Pieprzyć księżniczkę. Idę z tym kolesiem - powiedziała na tyle głośno, żeby można było ją usłyszeć na drugim końcu kanału i wskazała kciukiem na Wilka. Koleś zdawał się mieć łeb na karku, chciał zmienić coś na lepsze i, co najważniejsze, wydawało się, że przy nim nie zginie tak, jakby mogło to nastąpić przy nieudolnych strażnikach. Może i nie dostanie masy hajsu za odnalezienie księżniczki (o ile w ogóle żyła), ale co jej tam. W tym momencie spojrzała pytająco na orła, chociaż mało ją obchodziło, czy on albo panterzyca zdecydują się na takie samo posunięcie. Pierzasty, w przeciwieństwie do kocicy, zdawał się myśleć podobnie do Norweżki, ale nie zdziwiłaby się, gdyby został z nią i kontynuował poszukiwania igły w stogu siana. Ona jednak nie zamierzała się w to dalej bawić i zamiast tego wolała przejść do konkretów niż dalej udawać, że obchodzi ją ta zabawa w kotka i myszkę z niewidzialnym wrogiem.
Dakota Lowe
Dakota Lowe
Fresh Blood Lost in the City
Re: Kanały [W]
Wto Mar 01, 2016 2:38 pm
Nie ma co, charyzmatyczny jegomość. Nie mówiąc już o tym, że teraz mniej-więcej wszystko się trzymało przysłowiowej “kupy”, było jakieś spójniejsze i, jak dla orła, logiczniejsze. Jeżeli mają wraz ze strażnikami błądzić jak dzieci we mgle, łudząc się, że następczyni tronu (która najwidoczniej była z tym wilkowatym tutaj spokrewniona) jeszcze żyje, nie ma opcji, żeby Dakota dalej tracił czas na ludzi, którzy raczej nie wiedzą, gdzie się udać i co zrobić, jak ich poprowadzić oraz ślepo ufali dowódcy, który, nie da się zaprzeczyć, miał niezwykle dobrą pozycję taktyczną, aby zaaranżować to przedstawienie i przy tym winą obarczyć skrytobójców. Jakby nie było, mógł on spiskować z szanowną Panią Królik, a żeby mieć z tego coś więcej, niż obecną posadę. Może podejrzewająca wszystko, co się rusza hiena miała w aspekcie zającowatej rację? Chyba, że to nie on ją oskarżał, ale Lowe był ptaszyskiem, a nie słoniem, mógł zapomnieć o takim szczególe.
Aczkolwiek była też kwestia tego typu, że chuj wie, gdzie w sumie są te potwory, które chyba połknęły część straży, a wydają się być zanadto niebezpieczne, ludzi już się nie uratuje i bogowie wiedzą, ile taki niewidzialny dla DA stwór może trawić.. Reszta strażników możliwe, że też będzie niespecjalnie zadowolona z faktu takiego, że w ich szeregach była dwójka zdrajców. W sumie, cholera wie, co na to powie pantera. Oby nie była buntowniczką w stosunku do małpy i orła, bo się źle stanie.
- Idę z Wami. - rzucił do wyczekującego wilka, nie widząc wyciągniętej w stronę podtrzymującej go Sheridan tej paskudnej, zgniłej łapy. Aczkolwiek poczuł ruch powietrza, który ruszył rozsypanymi po jego ciele piórami. - Co do-.. - trzymając się wciąż kotowatej, zamachnął się na przestrzeń przed nim pięścią, prawdopodobnie trafiając w ów kończynę. - Won do piekła, kurwo wściekła.
Czasem był za tchórzliwy, a czasem brawurowo odważny..
Sheridan Kenneth Paige
Sheridan Kenneth Paige
The Writers Alter Universe
Re: Kanały [W]
Sro Mar 02, 2016 2:27 pm
- Hm-...
Jedyne, co z siebie wykrztusiła na cały ten długi monolog. No ale co miała poradzić na to, że facet się rozgadywał, podczas gdy ona nie miała nic do powiedzenia? Spojrzała po swoich towarzyszach, po oddziale Alarica, po paskudnych stworach, ostatecznie skupiając się na własnych stopach. Albo raczej łapach.
Obydwoje chcieli z nim iść. Zresztą, nie dziwiła im się. Ale czy taka nagła zmiana stron nie była trochę-... naciągana? Powiedział, że król jest jego ojcem. Był bękartem. Mógł chcieć się zemścić za bycie odrzuconym, ale z drugiej strony miał prawo do tronu i był męskim potomkiem króla. Czy to nie był lepszy los dla królestwa? Żeby tak zwany "mieszaniec" objął władzę, zamiast oddawać państwo w łapy kogoś innego? Westchnęła z cicha.
- Masz moje poparcie - rzuciła w końcu, lustrując Wilka spojrzeniem spod przymrużonych powiek. - Ale każ się rozstąpić tym paskudom. Nie przeskoczę z Orłem na drugą stronę, a nie chcę ryzykować, że coś sobie zrobi przy lądowaniu, gdyby miał polecieć. Wyłączając fakt, że nawet nie wie, którędy.
I już, już miała rozprawić się z jedną z rzekomych "paskud", która jakimś prawem pragnęła zaskarbić sobie zdrówko akurat jej osoby, kiedy przed oczyma mignęła jej pięść dzieciaka.
Czasami nie rozumiała pobudek Lowe'a, niezależnie od świata, w którym się znajdowali. Ale na pocałunek w ten pierzasty łepek, który na nim złożyła, bezsprzecznie zasłużył. Nie widzieć, a się odważyć. No błagam.
- I mam nadzieję, że potem nas odeślesz, Czarny Wilku - burknęła jeszcze, mimo wszystko dostatecznie słyszalnie dla czułego słuchu młodzieńca.
Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Re: Kanały [W]
Czw Mar 10, 2016 1:22 am
MISTRZ GRY
Świetnie.
Gdy tylko wszyscy wykazali dla niego poparcie, wilk pokiwał głową wyraźnie zadowolony, że nie musi tu dłużej stać. Nie żeby zamierzał to robić, nawet gdyby mu odmówili. Po prostu zniknąłby nie pozostawiając po sobie żadnego śladu. Przyglądał się jeszcze przez ułamek sekundy dzielnej obronie ze strony orła, któremu faktycznie udało się trafić w mackę. Jej właściciel zawył zaskoczony i wycofał czym prędzej kończynę, wijąc się w lemoniadzie jak rasowa ośmiornica.
- NIE! NIE IDŹCIE Z NIM! KUCIAK! - tym razem to głos małej Natashy przebił się przez głośny ryk. Straż widocznie stwierdzając, że nie ma szans z niewidocznym przeciwnikiem postanowiła się wycofać. Alaric szarpnął młodą za ramię, rzucił im wszystkim zawiedzione, zdradzone spojrzenie i wydał rozkaz natychmiastowego odwrotu. Nawet jeśli księżniczka faktycznie była gdzieś w kanałach, nie było już dla niej ratunku.
- To nie moje bestie. Mieszkały w tych kanałach od dawna. Po prostu królowa wydała zakaz spożywania jego tworów. - wskazał palcem na jeden z przyczepionych do ścian cukierków. - W momencie gdy je zjadasz, te urocze niewidoczne dla oka zwierzątka zmieniają się we wściekłe, wygłodniałe bestie, które chętnie cię pożrą i przerobią na watę cukrową. Poza tym... to nie będzie potrzebne.
Nie tłumacząc niczego więcej, schował sztylety do butów i podskoczył zwinnie do Sigrunn łapiąc ją za rękę. Bez zbędnego tłumaczenia zniknęli i pojawili się tuż przy Dakocie i Sheridan.
- Złapcie się za ręce. I wstrzymajcie oddech. - sam wyciągnął wolną rękę, by zacisnąć palce na nadgarstku pantery. Świat ponownie się rozmazał, a ich oczy wypełniła biel, gdy zniknęli z kanałów, w ostatniej chwili unikając kolejnych lecących ku nim macek. Bestie jeszcze przez chwilę szalały i ryczały nieusatysfakcjonowane swą porażką, dopiero po kilku minutach spokoju, gdy nie wyczuwały już niczyjej obecności, stopniowo powracając do swojej poprzedniej formy. Drobne, urocze kulki wyskoczyły z lemoniady i skacząc wesoło pognały przed korytarze kanałów w akompaniamencie rżącej głośno uwięzionej w ścianie głowy jednorożca. Znów niewidoczne dla nikogo.

// Wracamy wszyscy na plac, nie odpisujecie już w tym temacie.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach