Anonymous
Gość
Gość
Pokój nr 8
Pią Gru 11, 2015 10:46 pm

    POKÓJ NUMER 8
    Lokatorzy: Choi i Shadow
    Dodatkowe info: Własna łazienka

Czy każdy musi być tak zmarnowany? Co ta szkoła robi z ludźmi? Wysysa im dusze? Każdy po zajęciach marzy tylko o spaniu, albo chociaż o drzemce, to nierealne! Mózgi tam się chyba gotują, a nauczyciele jajecznice robią. Co za nędzne życie. Szkoła chyba męczy bardziej niż porządny trening. Choi dopiero co się przeniósł, a tu już na dzień dobry poszedł grać w kosza. Trzeba dać sobie wycisk, by się móc dobrze rozpakować. Ciekawy jest tylko z kim będzie dzielił ten mały pokoik. Na szczęście już zajął łóżko u góry, inaczej by nie zasnął. Jeszcze jakiś grubas mu się trafi.
Rozmyślając tak kopnął kamień, który poszybował gdzieś do przodu. W prawej ręce trzymał piłkę, a w lewej telefon, na którym przerzucał smsy. Już wiele razy widział jak inni słuchali muzyki przez słuchawki, czasami im zazdrości. Chciałby usłyszeć jak Shadow śpiewa, jednak nie ma na to szans. Spuścił wzrok z telefonu na czerwone buty, które stały przed nim, sam się automatycznie zatrzymał. Podniósł wzrok, stała przed nim rudowłosa dziewczyna, która wesoło się do niego uśmiechała i coś mówiła, jednak on był zbyt zmęczony by wyczytać coś z ruchu jej warg. Przymrużył tylko ślepia, zamigał, że nie rozumie i automatycznie dostał plaskacza w twarz. Nie wiedział czemu. Z czerwonym policzkiem szedł do męskiego akademika, śmiejąc się do tego.
Wszedł do budynku, całe szczęście, że klucze miał w kieszeni. Spocony i zdyszany szybko skręcił w korytarz do pokoju. Włożył klucz do zamka, przekręcił go i wlazł do dziury. Mały pokoik, ale ważne że jest i tak większy niż wszystkie które miał dotychczas. Cieszył się, iż ma dach nad głową. Położył piłkę gdzieś na bok, po czym wszedł do łazienki i szybko wziął chłodny prysznic. Współlokator raczej nie przyjedzie szybko, taką miał nadzieje. Przewiesił ręcznik w pasie i wyszedł. Spojrzał na swoje łóżko, na którym leżała gitara. W tym momencie miała oznaczać zaklepanie górnego wyra. Wziął się za rozpakowywanie rzeczy do szafki, tak by zająć jak najmniej miejsca. I tak nie miał tego dużo. Najważniejsza była dla niego gitara.
Przez cały czas pilnował by ręcznik mu nie spadł, a okna na szczęście były zasłonięte.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Pokój nr 8
Sob Gru 12, 2015 10:47 pm
Przekręcił klucz w zamku, jednak napotkał opór. Klamka ustąpiła zadziwiająco łatwo. Przecież zawsze zamykał pokój, gdy wychodził. Nie miał wielu drogocennych rzeczy, ale potencjalny złodziej mógłby połaszczyć się na dosłownie wszystko. Nigdy nie wiadomo, kto w czym gustuje. Schował klucze do kieszeni. Jeśli ktoś był w środku, na pewno już wiedział o jego obecności. W snach nawet nie przeczuwał, że właśnie dowalono mu kogoś do pokoju. Otworzył drzwi i wszedł do środka, uważnie szukając intruza. Widząc, że jakiś podejrzany typ plądruje szafkę, chciał go uderzyć w tył głowy pierwszą lepszą rzeczą, a byłaby nią grupa książka leżąca na telewizorze. Już miał do niej sięgnąć i użyć jako niezawodnej broni, gdy dotarło do niego w pełni, co się właśnie dzieje.
Facet w ręczniku właśnie rządził się, jakby znajdował się u siebie i rozpakowywał swoje rzeczy.
- Nie pojebało ci się?
Grunt do dobre przywitanie.
Czarne, długie włosy. Już je kiedyś widział. Tak, na pewno. Wystarczyło kilka kroków w stronę współlokatora, aby zobaczyć jego twarz. No, jeśli ktoś parę minut temu powiedziałby, że zaraz zobaczy swojego przyjaciela, wyśmiałby. Wiedział, że miał on przyjechać, ale nie miał pojęcia, na kiedy to zaplanował. Czyżby to było właśnie dzisiaj? Stał chwilę, nie wiedząc, co powiedzieć. Westchnął cicho, pochodząc do niego. Jeśli Choi nadal był zajęty upychaniem półek, klepnął go w ramię, aby wzbudzić jego zainteresowanie.
- Nieodpowiedzialny jak dziecko – powiedział. - Zamykaj się na klucz. Nawet nie zauważysz, jeśli ktoś wejdzie, tym bardziej, kiedy przypadkiem zaśniesz.
Nie chciało mu się pokazywać tego w języku migowym. Miał nadzieję, że chłopak zrozumie, co właśnie powiedział. Zmierzył chłopaka jeszcze raz wzrokiem, upewniając się, że to na pewno on i nie pomylił go z nikim innym. Znowu tak dużo czasu od ich ostatniego spotkania nie minęło, więc nie było mowy o pomyłce.
Zdjął plecak i postawił go przy łóżku. Zauważył piłkę do koszykówki. Uniósł brew w pytającym geście i odwrócił się do Choi'a, tak aby mógł spokojnie wyczytać pytanie.
- Kiedy przyjechałeś?
Wyciągnął komórkę. Rzut oka na wyświetlacz wystarczył, aby zorientował się, że był na mieście dłużej niż zamierzał. Schował telefon, siadając na łóżku. Oparł prawą nogę o lewą i zaczął rozwiązywać buty, patrząc się na czarnowłosego.
Chętnie posłucha wyjaśnień.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Pokój nr 8
Pon Gru 14, 2015 8:38 pm
Coś go niepokoiło. Zauważył pochowane po pokoju jakieś rzeczy, co wskazywało na to, że nie jest sam. Już ma współlokatora, który widocznie w tej chwili gdzieś się zapodział. Świetnie, zapewne jakiś koleś chory psychicznie, który przy narodzinach spadł na kafelki, zawsze miał takie szczęście. Chwila... A co jeśli teraz wejdzie? Zobaczy go w samym ręczniku i z sporymi bliznami na plecach... Pierwsze wrażenie będzie zapewnione. Zaśmiał się pod nosem, rozpakowując się dalej. Nawet nie usłyszy jak ktoś wejdzie, ale oczywiście o tym nie pomyślał. Błyskotliwy Choi, jednym słowem - Kretyn.
Jak zwykle jego włosy były w nieładzie, nawet nie wiedział co to szczotka. I tak już od długiego czasu, na szczęście te kudły nie miały tendencji do kołtunów. Zawsze miały coś w sobie, były gładkie i proste. Z przodu tylko przycinał, tył jest bardzo długi i od dziecka nie tknięty. Musi robić warkocz, inaczej sięgają ziemi. Tak to jest jak się zapuszcza. Potem weź to umyj! Nie ma mocnych! Nawet krasnoludki nie dały rady.
Naglę ktoś go dotknął w ramię, chłopak był zamyślony, więc oczywiste, że się przestraszył. Wystrzelił w powietrze jak kot, po czym źle stanął i jak debil upadł na podłogę, ręką przytrzymując ręcznik i modląc się by nie spadł. Upadł tak, że aż go tyłek zabolał, a to nie było miłe. Wrogo spojrzał na (najwidoczniej) swojego współlokatora. Uśmiechnął się naglę, gdy zobaczył kto nim jest. Shadow! No, teraz to się cieszył jak dziecko. Poprawił ręcznik, po czym zaczął czytać z ruchu jego ust. Nie wszystko zrozumiał, ale wiedział o co mu chodziło.
"Myślałem, że będę miał pokój sam" zamigał z miną zawiedzionego chłopczyka, jednak zaśmiał się, by dać mu do zrozumienia, że żartuje. Tak, jedyny dźwięk jaki jest w stanie wydać, to śmiech. Boi się mówić, dlatego tego nie robi. W dzieciństwie ktoś go oduczył wypowiadania słów i tak już zostało. Shadow chyba widział go już bez koszulki, więc nie miał się co wstydzić tych wszystkich blizn. Nawet na szyi miał jedną, jakby ktoś gasił na nim papierosa. A jeśli już o tych cudach mowa, Choi wstał i podszedł do swojego plecaka, który leżał na łóżku. Wyciągnął z niego paczkę petów i zapalniczkę. Wyciągnął je w stronę przyjaciela, może się poczęstuje, po czym sam wziął jednego i odpalił. Rozkoszował się tym trującym dymem, otwierając okno. Nie chciał zrobić komory gazowej, nie na tym mu zależało. Zerknął na dwór, oczywiście kilka przechodzących dziewczyn spojrzało się na niego i zachichotało. Nigdy nie widziały faceta w ręczniku? Co w tym nowego?!
"Przyjechałem... Kilka godzin temu" dodał, trzymając papierosa w ustach. Nie lubił z nim migać, mało to było wygodne.
"Zdążyłem zrobić sobie mały trening, wziąć prysznic i się rozpakować. No i oczywiście górne wyro moje."
Miał ogromną nadzieje, ze było wolne, inaczej nie będzie się wysypiał. Ostrożnie przyglądał się chłopakowi, paląc spokojne peta. Zerknął na mały stoli, który znajdował się na środku pokoju i kilka poduszek rozłożonych wokół. Do tego był jeszcze jakiś stary telewizor, może jakieś ciekawe kanały będą działać, a jak nie to przecież ma książki i gitarę, z tym da się spokojnie przeżyć. Szkoda tylko, że jest w niższej klasie, mimo tego samego wieku. Westchnął, siadając na parapecie.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Pokój nr 8
Sro Gru 16, 2015 10:16 pm
Kąciki ust uniosły się lekko, gdy współlokator wystrzelił, jak nadepnięty na ogon kot. Myślał, że ten będzie bardziej uważał i nie da się nikomu zaskoczyć. Przekręcił głowę w prawo, patrząc na leżącego Choi'a. Szybciej spodziewałby się, że zobaczy go gdzieś na mieści niż w akademiku. Choć nie można było powiedzieć, że ta opcja jakoś go zawiodła. Dzielenie z kimś pokoju może okazać się całkiem znośne.
Trzeba było mi napisać, że przyjedziesz, zamigał.
Nie trzeba było go długo namawiać, aby wziął papierosa. Od razu poczęstował się. Schylił się nieco, ręką błądząc pod łóżkiem w poszukiwaniu zapalniczki. Gdy tylko ją znalazł, odpalił papierosa. W prawej dłoni trzymał peta, a lewą kończył rozwiązywanie butów. Zaciągnął się, z przyjemnością przypominając sobie zapach nikotyny, oddalając napływające myśli o zerwaniu z nałogiem. Jeden dodatkowy papieros przecież nic nie zmieni. Problem w tym, że tak myślał już od kilku miesięcy. Teoretycznie chciał rzucić to cholerstwo, ale w jego przypadku teoria i praktyka w tej sprawie niewiele mają wspólnego. Ściągnął buty i postawił obok łóżka. Zimny powiew powietrza zawitał na jego plecach. Kątek oka dostrzegł, że kartka na stoliku uniosła się parę centymetrów, aby sekundę później wylądować na podłodze. Odwrócił się w stronę czarnowłosego. Mimowolnie przesunął dłonią po twarzy, gdy zobaczył, że kumpel stoi na widoku przechodniów. Podszedł do jego rzeczy. Złapał za pierwsze lepsze spodnie, które się nawinęły i rzucił w stronę chłopaka.
- Wiesz do czego to służy, nie?
Chyba nie musi mu tłumaczyć, co ma zrobić?
Podchodząc do okna, zaciągnął się ostatni raz. Zgasił papierosa na parapecie i wyrzucił przez okno. Ręką dał sygnał Choi'owi, aby się trochę odsunął, po czym zamknął okno. Wolał już dym niż zimno, które wlatywało do środka. W końcu grudzień to nie najlepszy miesiąc na wietrzenie pokoju przy całkowicie otwartym oknie. Brał też pod uwagę niższych lotów odporność przyjaciela. Chyba, że miał on w planach zachorować na dniach?
Gitara nie umknęła jego uwadze. Nadal się dziwił, jak Hyesung jest w stanie grać, choć nic nie słyszał. Sam też kilka razy próbował swoich sił z tym instrumentem, lecz zawsze kończyło się tak samo – rezygnacją. Zdecydowanie wolał pozostać przy śpiewaniu. Granie na czymś innym niż na nerwach ludzi, nie było dla niego zbyt ciekawe. Może, gdyby posiadał szczątkowy talent w tej dziedzinie, inaczej by na to patrzył.
Zagrasz?
Lubił słuchać, jak Choi gra. Mimo, że nie przyznawał się do tego nawet przed samym sobą. Położył się na łóżku. Wyciągnął spod poduszki buteleczkę. Otworzył ją i wysypał na dłoń jedną, małą tabletkę. Połknął ją szybko, a wcześniej wyciągniętą rzecz zamknął i schował. Zgiął nogi, złączył palce podkładając dłonie pod głowę. Czekał na decyzję kolegi. Tylko on potrafił zrobić coś pożytecznego z tym pudłem i strunami. Znał czarnowłosego na tyle dobrze, aby wiedzieć, że nie odmówi.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Pokój nr 8
Czw Gru 17, 2015 3:06 pm
- Nie wiedziałem kiedy dokładnie przyjadę. Babcia nie umiała mnie zapakować i marudziła, że mam mało rzeczy i że nie przetrwam - zamigał, spuszcza wzrok. Przypomniał mu się koszmar, który go nie opuszcza. Zawsze jest taki sam. Szarpie się z Ojcem, nie chce go puścić, jednak po chwili zostaje gwałtownie odepchnięty i ląduje na chodniku. Patrzy jak drzwi auta się zamykają, widzi łzy w jego oczach. Stara się za nim biec, stara się krzyknąć jednak nic nie działa. Samochód nie chce się zatrzymać, a on ryje twarzą w kałuży. Zbiera się siada i płacze, a jego ciało przeszywa dreszcz. Krew cieknie mu z czoła, pojawia się gorączka. Zamyka oczy, a gdy je otwiera znajduje się w całkiem innym miejscu. Jakiś szary pokój, a on klęczy na panelach. Następnie czuje ból na plecach, jakby ktoś go uderzał sznurem. Paraliżuje go to, nie może się ruszyć. Następne uderzenie, stara się krzyczeć, jednak wydobywa z siebie tylko odgłos bólu. Oczy mu łzawią. Spogląda za siebie i widzi jego. Jest wściekły i mówi coś, jednak nie da się nic wyczytać z jego ust. Następnie uderzenie kablem, bo to właśnie trzymał w rękach, i Choi się budzi cały spocony z przerażeniem w oczach. I tak jest za każdym razem. Przyłożył rękę do ramienia, wiedząc i pamiętając że te sny to wspomnienia.
Jego wzrok zatrzymał się na drzewie, na które z tego okna był widok. Było już dość stare, jednak wciąż było duże i masywne. Niestety przez porę roku nie mogło pokazać swojego piękna. Kilka dziewczyn siedziało pod nim, śmiejąc się i opowiadając o czymś. Skąd to wiedział? Po ich mimice twarzy i ruchach dłoni. Tak był tego wyuczony, że czytał z ludzi jak z książek. Jedyną osobą z której nic nie mógł wyczytać był Shadow. Może dlatego, że byli przyjaciółmi i się na tym niezbyt skupiał? Albo z jakiegoś innego powodu. Sam nie wiedział co o tym myśleć. Spojrzał na niego, gdy ten obserwował kartkę papieru. Patrzył się jak dym wydobywa się z jego ust, po czym brał kolejnego bucha.
Potem współlokator zamyka okno, bo obydwoje skończyli palić. Powiew zimnego wiaterka się skończył, a jego ciałem zawładnął dreszczyk. Całkiem zapomniał o swojej słabej odporności, więc szybko przechwycił spodnie, które leciały w jego kierunku. Zawsze lubił biegać po domu nago, sprawiało to iż czuł się wolny, jak ptak. Shadow powinien o tym dobrze wiedzieć. Podszedł do swojej szafy i wyciągnął bokserki. Ściągnął ręcznik i szybko się ubrał. Czy poszedł do łazienki? Oczywiście, że nie, przecież on się nie wstydził takich rzeczy, mógł nawet zacząć nago biegać po akademiku i by się tym nie przejmował. Taki już jest i nic z tym nie zrobi, lubi siebie, taki mały narcyz, który niczym się nie przejmuje, no... Tylko tłumem ludzi, ale to nic! Sięgnął po czarną bluzę, założył ją i zerknął na chłopaka. Rozwalił się na łóżku jak panicz, jednak jego propozycja była bardzo kuszące, nie mógł odmówić, zbytnio kochał swoją gitarę. Życie by za nią oddał, dużo z nim przeszła.
Przez chwile przyglądał się przyjacielowi, zastanawiając się nad czymś, jednak po chwili pokręcił głową, gdy ten łyknął jakąś tabletkę. Jak zwykle. Westchnął, podszedł do łóżka i chwycił za gitarę, po czym usiadł z nią na ziemi. Zerknął na sufit, grając jakieś akordy by rozgrzać palce. Zawsze robił tego typu ćwiczenia, by przypomnieć sobie drgania i by palce sprawnie poruszały się po gryfie. Po kilku minutach był gotów. Zerknął na Shadow i zaczął uważnie przyglądać się jego ustom. Tylko dzięki temu wiedział w jakim momencie tekstu jest, a znał go na tyle, iż wiedział, że zacznie śpiewać. Zna tą piosenkę na wylot. Choi zaczął grać Its you. Akordy wychodziły mu wyśmienicie, a drgania czuł w całym ciele. Czuł muzykę, był nią.

* - piosenka
Anonymous
Gość
Gość
Re: Pokój nr 8
Nie Gru 20, 2015 1:08 am
Przyglądał się sufitowi, czekając, aż Choi wreszcie zdecyduje się wziąć gitarę. Słysząc pierwsze akordy, spojrzał na chłopaka. Przez chwilę przyglądał mu się w skupieniu. Dźwięk gitary potrafił działać na niego uspokajająco. Zawsze zastanawiał się na tym, jak czarnowłosy nauczył się grać, nie mogąc usłyszeć granych nut.
Usiadł na łóżku i sięgnął po plecak, w którym miał jeszcze nierozpakowane zakupy. Rozpiął go i wyciągnął ciastka czekoladowe oraz colę. Postawił te rzeczy na stole, a plecak rzucił gdzieś do kąta, nie przejmując się tym, że pozostałe rzeczy mogą się z niego wysypać. Otworzył ciasteczka i wziął jedno, zajmując miejsce na ziemi naprzeciw współlokatora. Oparł się o łóżko. Zamknął oczy jedząc smakołyk. Czuł jak ogarnia go znużenie, ale znana melodia w porę uratowała go przed zaśnięciem. Otworzył ślepia, od razu koncentrując się na piosence. Znał ją doskonale, więc tekst od razu pojawił się w jego głowie. W końcu śpiewał ją wiele razy. Bez zastanowienia zaczął śpiewać. Lubił śpiew, choć nie można było powiedzieć, że bez niego nie przeżyje.
Gry piosenka się skończyła, wstał i podszedł do okna, przy okazji biorąc piłkę do koszykówki. Odbił ją kilka razy od ziemi. Miał ochotę wyjść z pokoju i trochę pograć. Tym bardziej, że pogoda była dość sprzyjająca. Pozostało jeszcze tylko namówić Hyesunga do tego pomysłu. Usiadł na parapecie, zerkając na niebo. Nic nie zapowiadało, aby nagle miało lunąć.
- Idziemy zagrać?
Nie czekał długo na odpowiedź kolegi. Rzucił mu piłkę. Szybko zjawił się przy szafie i otworzył ją. Wypadałoby się przebrać, co nie? Połowa zawartości za sprawą jednego ruchu ręką znalazła się na podłodze. Tak najszybciej szuka się odpowiednich ubrań. Odłożył czarno-szary dres, a resztę upchał z powrotem na półki. Kto przejmowałby się układaniem i sortowaniem ciuchów? To nudne zajęcie. Zdjął spodnie i bluzę, rzucił to wszystko na łóżko. Później się tym zajmie. Ubrał spodnie dresowe i bluzę. Zostały tylko buty. No wielkiego wyboru nie miał. Z dwóch par obuwi, jakie posiadał, tylko jedne nadawały się do gry, a i tak już zaczynały prosić o wcześniejszą emeryturę. Jednak Shadow nie był typem, który odczuwał potrzebę chodzenia na zakupy. Odciągał to do ostatniej chwili. Całe to wybieranie i zastanawianie się było w jego stylu. Zazwyczaj wchodził do jakiegoś sklepu, brał pierwsze lepsze ubranie, wyglądające w miarę normalnie, o niewygórowanej cenie, płacił i wychodził. Może dlatego zdarzało mu się z przyzwyczajenia kupować siostrze męskie buty, gdy ta prosiła całkiem o coś innego.
Jeśli Choi był czymś zajęty, sięgnął po pobliską poduszkę i rzucił w niego.
Chcesz, to możemy jeszcze zostać i pograć na gitarze.
Choi był jedyna osobą, którą czasami stawiał ponad swoje zachcianki i własne potrzeby. Choć nieraz mogłoby się wydawać inaczej. Mimo wszystko jego egoistyczne zachowanie nierzadko brało nad nim górę, nawet jeśli sprawa dotyczyła Key'a. Na innych był całkowicie obojętny, jeśli nie wchodzili swoimi buciorami w jego sprawy. Sam nie pchał się do poznawania innych i oczekiwał tego samego.
To jak będzie?
Anonymous
Gość
Gość
Re: Pokój nr 8
Czw Gru 31, 2015 12:55 am
Muzyka zawsze dziwnie na niego działała. Stawał się spokojny i całkowicie jej oddany. Zapewne gdy coś mu kazała, bez mrugnięcia oka by to wykonał. Patrzył się jak Shadow rusza ustami. Robili tak strasznie często, a dopiero teraz poczuł coś dziwnego. Przełknął ślinę, kończąc piosenkę i wlepiając wzrok w podłogę. Nie wiedział co teraz zrobić, cały się trząsł, jednak nie dawał tego po sobie poznać. Odłożył gitarę gdzieś na bok, przyglądając się piłce, którą wziął przyjaciel. Niedawno był na treningu, więc nie miał zamiaru ruszać się z pokoju, ale skoro on tego chce, to chyba mógłby zrobić wyjątek. Szybko załapał piłkę, refleks miał zawsze dobry. Ciuchy wyleciały z szafy co skutkowało tym, iż bokserki chłopaka trafiły na jego głowie. Siedział jak wryty, nie wiedział co robić. Zapewne wyglądał
jak zagubione dziecko. I co zrobić? Może będzie mu po prostu rzucać piłki. Westchnął, ściągając z głowy jego gacie (miał nadzieje, że wyprane), po czym cisnął nimi w Shadow.
Podniósł tyłek z siedzenia, niestety wiedział co chce robić, a to nie łączyło się z wyjściem na dwór. Kopnął piłkę tak, by poleciała do kąta. Mogą pójść na boisko, ale później.
- Możemy iść, ale za jakieś dwie godzinki, dobra? Najpierw chce coś zrobić - zamigał, po czym szybko udał się do łazienki. Sięgnął po rozjaśniacz do włosów i nożyczki. Trzeba coś zmienić w swoim życiu. Wziął głęboki wdech, spojrzał w lustro i zaczął przycinać włosy. Tak długo tego nie robił. Od dziecka nie ścinał włosów z tyłu, a teraz... Niszczy to co tak długo rosło, jednak te kudły wiążą się z przeszłością, o której nie potrafi zapomnieć. Gdy skończył, pod jego stopami walało się jego dzieciństwo. Historia, której zapewne i tak nigdy się nie pozbędzie, ale przynajmniej zmieni wygląd na lepsze. Następne co zrobił, to nałożył rozjaśniacz na włosy i przykrył je folią. Wyszedł z łazienki, nie patrząc się na współlokatora. Nie chciał widzieć teraz jego miny. Sięgnął po instrument i przez pół godziny grał znane utwory, jak i nowe, nad którymi cały czas pracuje. Ani nie razu na niego nie spojrzał. Może bał się, że znów coś poczuje. Nie wie co się z nim dzieje, jakby jakieś uczucie w końcu się przez niego przebiło, uczucie tłumione przez lata.
Gdy czas upłynął, chłopak udał się znów do miejsca, gdzie normalni ludzie się załatwiają. Zmył farbę z włosów, po czym szybko je wysuszył, ściągnął czerwone soczewki, by założyć czarno-żółte. Kupił je niedawno i jest nimi oczarowany. Zamrugał kilka razy, co sprawiło, że szkła kontaktowe poprawnie się ułożyły. Nie czuł ich, były idealne. Uśmiechnął się do swojego odbicia, które teraz nabrało charakteru. Był jak nowo narodzony człowiek, niestety tylko na zewnątrz. Wyszedł z łazienki i zrobił obrót, po czym spojrzał na przyjaciela.
- I jak Ci się podobam? - zamigał, z wielkim uśmiechem na twarzy. Czuł się o wiele lepiej. Stał tak przed nim, a na sobie miał tylko spodnie i czekał na opinie. Próbował opanować oddech i niego po sobie nie oddawać, co zresztą miał już wyćwiczone. Wiedział jak się zachowywać, mimikę miał opanowaną do perfekcji. Zerknął w kierunku piłki, teraz może pójść pograć.
- Teraz możemy iść pograć jak chcesz.
Choi ściągnął spodnie, założył bokserki i krótkie spodnie sportowe oraz bluzkę bez żadnych rękawów. Przejechał ręką po blond włosach, które teraz bardzo mu się podobały. Opłacało się coś zmienić. Zadowolony z siebie wyciągnął papierosa z paczki petów, usiadł na podłodze. Wziął popielniczkę i położył ją przed siebie. Odpalił kiepa, po czym wzrok wlepił w niebo za oknem. Była ładna pogoda. Zerknął w stronę Shadow i teraz sobie uświadomił, że go nie poczęstował, więc szybko wyciągnął w jego kierunku paczkę. Po papierosie mogą iść sobie zagrać. Może i zrobił sobie już trening, ale zagrać nie zaszkodzi. Obok boiska często kręci się pełno dziewczyn, a Key nie wie dlaczego. Co jest ciekawego w oglądaniu spoconych kolesi, którzy bawią się piłką. Nawet gdy chłopak był tam sam i ćwiczył, to co chwile się tak kręciły i ruszały tymi tyłkami, jakby chciały uwieść stado psów, które myślą tylko o jednym. Dość zabawnie to wyglądało.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Pokój nr 8
Sob Sty 02, 2016 11:01 pm
Złapał swoje gacie i rzucił je do szafy, gdzie ich miejsce. Spojrzał nieco rozbawiony na Choi’a, jednak jego twarz na nowo przybrała obojętny wyraz, kiedy piłka została kopnięta w kąt. Za dwie godziny? Westchnął, zastanawiając się co chłopak wykombinował. Już miał go o to zapytać, ale ten zniknął szybko w łazience. Nie bardzo wiedział, co nagle przyszło kumplowi do głowy, ale nie miał zamiaru mu przeszkadzać. Chyba się później dowie, co nie? Odpowiedź przyszła szybciej niż mógł przypuszczać. Drzwi pomieszczenia były otwarte, więc widział wszystko doskonale. Widok jaki zastał, okazał się wręcz zaskakujący. Choi ścinający włosy? Otworzył usta, aby zadać pytanie, ale przypomniał sobie, że przecież Key go nie usłyszy. Machnął na niego ręką w myślach, przestając się interesować niecodziennymi czynnościami czarnowłosego. W końcu sprawa nie była na tyle ważna, żeby żądać natychmiastowej odpowiedzi. Wziął jakąś książkę z półki i położył się na łóżku. Otworzył ją i zaczął czytać. Próbował się skupić na treści powieści, ale nie bardzo mu to wychodziło. Co jakiś czas spoglądał na Choi’a, nadal zachodząc w głowę, czemu ten nagle postanowił coś z sobą zrobić? Impuls? Naczytał się czegoś albo nawdychał? Coś było w tych papierosach?
Nie odezwał się ani słowem, kiedy Hyesung opuścił łazienkę. Skoro nie chciał nic powiedzieć, to nie zamierzał naciskać i go wypytywać. Tym razem czytał, nie odrywając wzroku od kartek. Dopiero na nowo zainteresował się współlokatorem, gdy stanął przed nim już z zmienionymi włosami oraz założonymi soczewkami. Kąciki ust uniosły się do minimalnego uśmiechu. Nie był przyzwyczajony do widoku kumpla w innym kolorze łepetyny niż czarny. Ale równie dobrze dla Désiré chłopak mógłby przefarbować się na rudo, jeśli miałby taką zachciankę. Wstał z łóżka, odkładając książkę.
- Jak zwykle – odpowiedział.
Zmierzwił włosy blondyna, podchodząc do piłki. Teraz nie przyjmował żadnych innych opcji. Wziął piłkę i odwrócił się do kumpla. Ta, ale on chyba nie miał zamiaru iść tak? Czyżby po raz kolejny zapomniał o tym, jak bardzo się chorowity? Co prawda była dość znośna pogoda, jak na tą porę roku to nawet ładna, ale nie rozpieszczała ona pod względem temperatury. Pokiwał głową przecząco, kiedy został poczęstowany papierosem. Wyciągnął z szafy jakąś rozpinaną bluzę i rzucił ją w stronę przyjaciela. Chyba nie myślał, że pozwoli mu wyjść na zewnątrz i od razu się rozchorować? Nie miał zamiaru spędzić najbliższych kilku dni na lataniu po leki, kiedy ten będzie wielce umierający leżał w łóżku i potem pewnie samemu się zarazić.
- Ubieraj.
Tak czy owak musi go posłuchać, Shadow nie będzie uznawał innego wyboru. Odbił kilka razy piłkę od ziemi, co miało pokazać, że on już jest gotowy i tylko czeka, aż Key się ogarnie.
- Dobra, tak w ogóle to co cię napadło, aby nagle się farbować? – Spojrzał w stronę łazienki, gdzie jeszcze leżały czarne włosy chłopaka. – Zrób coś z nimi. Najlepiej przed wyjściem.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Pokój nr 8
Nie Sty 03, 2016 6:34 pm
ZWYKLE?! Te słowa nim trochę wstrząsnęły. Przecież teraz wyglądał jak bóg seksu! Co jest z nim nie tak? Te blond włosy czegoś mu dodają, czegoś niesamowitego, jak on może tego nie widzieć?! Do tego nowe soczewki bardzo pasują i sprawiają, że jest bardziej tajemniczy, albo dziwaczny... Zależy kto co woli. Chłopak zrobił zniesmaczoną minę, gdy ten zmierzwił mu włosy. Poczuł się jak dziecko, a tego chyba nikt nie lubi. Wlepił wzrok na podłogę, zastanawiając się nad tym, co się wokół niego dzieje. Czasami zamyka się w sobie i w ogóle nie kontaktuje, a teraz jego ciało jakoś dziwnie odreagowuje na najlepszego przyjaciela. Westchnął, po czym ściągnął ostatniego bucha z peta i zgasił go w popielniczce. Przyglądał się jej przez krótką chwilę. Miała bardzo ładne, własnoręcznie zrobione ślaczki po bokach. Ma już ją wiele lat i bardzo ją lubi za swój wygląd. Kiedyś znalazł ją pod drzwiami domu, zapakowaną w dość ładne pudełko i do dziś nie wie od kogo to dostał. Odłożył ją na biurko, by zaraz szybko złapać bluzę, która leciała w jego kierunku. No ten to strasznie lubi rzucać ciuchami w jego stronę. Zachichotał pod nosem, to jedyny odgłos jaki się wydobywa z jego ust. Dlaczego się zaśmiał? Bo go to strasznie bawiło, gdy ktoś czymś w niego rzuca. Zresztą gdyby tego nie złapał, popielniczka zapewne wylądowałaby na podłodze, a to już bardziej przerażający widok. Zmierzył pokój wzrokiem, podczas ubierania. Bluza była oczywiście na niego za duża, bo Shadow to wielkolud i tam u góry jest mu zapewne zimno, ale dzięki temu wzrostowi robi dobre wsady, za to Choi potrafi trafiać do kosza z dystansu, a wsady mu nie wychodzą. Przynajmniej jest szybki i zwinny, przecież skakać i tak nie może przez to głupie kolano.
Patrzył się na niego jak debil, gdy ten zadał mu pytanie. Nie chciał by ono padło. Zerknął na okno, nie wie czy chce to migać, nie chce by te słowa się ukazały. Poprawił blond włosy, które teraz mu się tak strasznie podobały, po czym ruszył do biurka. Naskrobał jakiś tekst na kartce wyrwanej z zeszytu, podał ją przyjacielowi i ruszył do łazienki. Trzeba tam w końcu posprzątać. Niestety w jego głowie był zamęt, a słowa z kartki wnikały w niego.
"Po co żyć z przeszłością?"
Krótkie zdanie, a jednak wiele znaczyło i miał nadzieje, że to mu wystarczy. Te głupie czarne włosy były z nim zawsze, w każdej cholernej sytuacji, gdzie się bał, gdy był w szpitalu. Wszędzie! Blondyn żałuje, że to wszystko pamięta. Zamiatając tak włosy, zastanawiał się nad losem, życiem, tym wszystkim. Tym, że to przez niego zmarła matka i tym jak ojciec go za to obwiniał. Tak bardzo żałuje, że nie słyszał wtedy jego głosu, że nie rozumiał co ten do niego krzyczał. Nie rozumiał... Po prostu nie słyszał, a to było jeszcze gorsze.
Szybko uporał się ze sprzątaniem, jednak przed wyjściem wytarł policzki. Były nieco wilgotne, widocznie poleciały pojedyncze łzy. Pociągnął nosem i wyszedł. Spojrzał przelotnie na Désiré. Uśmiechnął się, chwycił go za rękę i wyciągnął z pokoju. Szybko zamknął drzwi i zaczął biec na boisko. W biegu mniej ludzi go zaczepi.

z.t x2
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach