Kevlar
Kevlar
The Jackal Canis Lupaster
ciastka i kalmary
Pon Lip 26, 2021 2:03 pm
CIASTKA I KALMARY

RETROSPEKCJA
Impreza na jaką wkręcił Chase'a była jedną z tych o których pisano w plotkarskich magazynach. Zebrała się tu cała śmietanka towarzyska miasta, a dom w jakim miała miejsce bardziej przypominał klub niż budynek mieszkalny. Muzyka zagłuszała niemal wszystko, a żeby móc w jakikolwiek sposób się porozumieć trzeba było się nieźle namęczyć.
"Mówiłem Ci, że nie pożałujesz!" Kris odwrócił się do kumpla i mimo, że siedzieli centymetry od siebie i tak nie miał pewności czy ten go usłyszał. Nie przejmował się tym jednak zbyt długo. Chwycił za butelkę z piwem i upił z niego prawie połowę. W drugiej dłoni trzymał już któregoś z kolei skręta i gdy skończył pić niemal od razu zaciągnął się dymem. Nienawidził smaku piwska, a zielsko w bardzo szybkim czasie niwelowało chmielowy posmak.
"Jesteś pewien, że nie chcesz? Faza jest dużo lepsza niż po tym co masz w szklance," podsunął w jego stronę dłoń.
Był jeszcze na tyle trzeźwy, że kątem oka obserwował jak jego ciastka z sekretnym składnikiem znikają w oka mgnieniu. Puścił oczko w stronę dziewczyny, która zajmowała się zbieraniem drobnej opłaty. W końcu hej, dobry towar kosztował.
"Jak wolisz ciastka, jestem skłonny sprzedać Ci je po kumpelskim rabacie," szturchnął Chase'a łokciem w żebra i odwrócił wzrok ponownie w stronę salonu.
Jego stara kumpela-Ashley, mimo że należała do typowych blondynek z bogatymi tatusiami i raczej nie grzeszyła inteligencją przynajmniej wiedziała jak organizować imprezy. Nie miał na co narzekać. Zaproszone przez nią foczki oscylowały od dobrych ósemek po jedenastki, do tego dziewczyna postarała się nawet by przekąski oprócz standardowej pizzy i kurczaków zawierały uwielbiane przez niego kalmary. Sięgnął przed siebie i złapał ze stołu za jeden z wspomnianych krążków. Tak to on mógł spędzać każdy weekend.
Chase Whitelaw
Chase Whitelaw
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: ciastka i kalmary
Sro Lip 28, 2021 9:59 pm
RETROSPEKCJA
Jeśli chodziło o imprezy, rzadko kiedy protestował. Mimo jego nieprzyjemnej mordy i niechęci do większości ludzi, nie miał nic przeciwko głośnym miejscom, w których można było napić się za darmo. Kiedy Kevlar dał mu cynk, że w bogatej dzielnicy ktoś urządza domówkę stulecia, nie zastanawiał się ani chwili. Zebrał wszystko, co było mu potrzebne i stawił się na spotkaniu o umówionej godzinie. Tego wieczoru planował porządnie się najebać.
    „Mówiłem Ci, że nie pożałujesz!”
    Whitelaw właśnie obalał kolejny kubek z piwem, a kiedy opróżnił go do samego końca, przymrużył jedno oko i zamierzył się, celując nim do pobliskiej wazy. Pewnie była warta miliony, ale była tak paskudna, że czarnowłosy bez żalu znalazł dla niej nowe zastosowanie.
    — WIDZIAŁEŚ TO? Kurwa rzut za trzy punkty! — odparł usatysfakcjonowany swoją celnością. NBA mogłoby poszczycić się tak zajebistym zawodnikiem – szczególnie że radził sobie świetnie nawet po wlaniu w siebie procentów. Dla bruneta był dopiero początek zabawy – nie wątpił, że gospodarz imprezy zadbał o to, by na miejscu znalazł się też inny alkohol. Zapewne dobrze wiedział, że mieszanie ze sobą alkoholi zwykle nikomu nie służyło – miał już swoje doświadczenia – ale w takich momentach nie myślało się zbyt wiele o przyszłych konsekwencjach.
    Liczyło się teraz.
    — Mówisz? Słyszałem, że nie na wszystkich działa. Chyba nie chcesz stawiać mi całej kolejki następnym razem, gdy tu kurwa zasnę i przegapię całą bibę? — parsknął pod nosem. — Dzięki, ale wolę przepierdolić hajs na coś innego — rzucił, oddając szturchnięcie łokciem i przeniósł wzrok na wyciągniętego w jego stronę skręta. Właściwie nigdy wcześniej nie bawił się w jaranie – wszystkie tego typu używki raczej go odrzucały, choć w tym przypadku dużo bardziej nie znosił smrodu papierosów.
    Może powinien dać szansę nowym wrażeniom?
    — Tch, lepiej, żeby ten syf był tego warty. — Chwycił za skręta. Jeden mach jeszcze nikogo nie zabił. Przez moment po prostu przyglądał się rozżarzonej końcówce, dając sobie ostatnie sekundy na rozważenie wszystkich za i przeciw. Ale jak to mówią – kto nie próbuje, ten nie baluje.
    Przysunął końcówkę jointa do ust i zaciągnął się dymem.
    I coś ewidentnie poszło nie tak.
    Pojedynczy mach podrażnił jego gardło, przez co zaniósł się atakiem kaszlu, gwałtownie odsuwając od siebie skręta. Jego ciemne oczy zaszkliły się, gdy zaczął zaciekle walczyć o równomierny oddech. Chwilę trwało zanim doszedł do siebie, wciągając do płuc głęboki haust świeżego powietrza.
    — Co to za gówno, Kev? Nigdy kurwa więcej. — Wcisnął mu w ręce jego używkę, chwytając za kolejny kubek z piwem. Dla odmiany musiał zapić posmak, który pozostał w jego ustach po próbie skosztowania trawska. Może jednak ciastko byłoby lepszą opcją?
Kevlar
Kevlar
The Jackal Canis Lupaster
Re: ciastka i kalmary
Wto Sie 03, 2021 1:57 pm
CIASTKA I KALMARY

RETROSPEKCJA
"YOSS!" wykrzyknął, kiedy puszka z brzdękiem wylądowała w wazie. Uniósł dłoń ku górze by zbić z Chasem piątkę. "Nadal się zastanawiam czemu nie grasz w NBA i nie zarabiasz milionów," powiedział z lekkim przekąsem łapiąc za kolejny krążek kalmarowy. Przeniósł wzrok na stół, chwycił za jeden z plastykowych kubków, wycelował i również rzucił w stronę wazy. Niestety jego rzut wypadł żałośnie, a kubek odbił się od podłogi i na niej pozostał. "Widzisz? Ja się nie nadaje," oparł się plecami o tył kanapy, przesuwając leniwym wzrokiem po pomieszczeniu.
Spojrzał na Chase'a i pokręcił głową biorąc bucha.
"Lewy towar może i tak. Po tym co ja mam to Ci nie grozi," odsunął skręta od ust i raz jeszcze namierzył wzrokiem dziewczynę, która pilnowała jego małego interesu. Wzruszył ramionami na odpowiedź kumpla. Nie będzie go zmuszał. Aczkolwiek jego ciastka były na prawdę smaczne.
Obserwował Chase'a jak ten sięga po fajkę, zaciąga się i w momencie gdy zaczął się dusić i kaszleć Kris zamiast mu w jakikolwiek sposób pomóc wybuchnął śmiechem. Nie potrafił się opanować przez dobrą minutę i w międzyczasie spadł z kanapy omal nie zrzucając wszystkiego ze stolika.
"Co ty kurwa Chase. Jarać nie potrafisz?" otarł wierzchem dłoni oczy i sięgnął po swojego jointa siadając na brzegu kanapy. "To towar z najwyższej półki, a nie gówno," odwrócił się w stronę swojego kontaktu i zamahał na nią dłonią. Gdy wysoka blondynka do nich podeszła z tacą pełną ciasteczek sięgnął po kilka i odprawił ją uśmiechem. "Masz dziewico, ciastkiem się nie zadławisz, co?" oj nie zamierzał mu darować. I żałował, że go nie nagrał.
Złapał palcami kolejne dwa krążki kalmarowe, założył na palce i zaczął nimi obracać. "Kalmarowa karuzela. Kalzela. Chase kurwa trzeba to opatentować. Zrobić kalmarowy lunapark. Kalmpark" oczami wyobraźni widział już ten park rozrywki, gdzie pierwsze skrzypce grałyby kalmary i inne owoce morza.
Chase Whitelaw
Chase Whitelaw
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: ciastka i kalmary
Sob Sie 07, 2021 8:45 pm
RETROSPEKCJA
Whitelaw nie zastanawiał się długo nad przybiciem kumplowi piątki. Ich ręce zderzyły się z tak głośnym klaśnięciem, że efekt tego odczuli oboje – jeszcze przez kilkanaście sekund mieli do czynienia z charakterystycznym mrowieniem na swojej skórze tuż po silnym uderzeniu.
    — Jeszcze bym zawstydził tych wszystkich jebanych cieniasów, Kev. Wyświadczam im przysługę — stwierdził, pomimo słyszalnego przekąsu w głosie Krisa. Najwidoczniej nie robił sobie za wiele z jego żartów, biorąc pod uwagę, że dobrze znał swoje możliwości. Rzecz w tym, że chociaż cela miał całkiem niezłego, drużynowa współpraca nie należała do jego najmocniejszych stron. Wybuchowy charakter czarnowłosego dość szybko doprowadziłby do wszczęcia bójki nawet na boisku. Sportowe zachowanie? Z czym się to jadło?
    Brunet uważnie przyglądał się Kevlarowi, kiedy ten zdecydował się na wycelowanie do wazy. Kiedy kubek upadł na ziemię, parsknął pod nosem i poklepał ciemnowłosego po ramieniu.
    — Jeszcze wszystko przed tobą. Może któregoś dnia zagramy jeden na jednego. Przygotuj się na wpierdol. — Wygiął kąciki ust w wyzywającym uśmiechu i zadarł nieznacznie głowę. Oczywiście Kris mógł go jeszcze zaskoczyć, ale na razie się na to nie zapowiadało, dlatego uznał, że może się podroczyć. Wiedział też, że szatyn nie był jedną z tych osób, które spinały swoje dupsko o byle zgryźliwy komentarz, co sprawiało, że Chase czuł się przy nim swobodnie.
    Nie żeby przy kimkolwiek hamował się z wyrażaniem tego, co akurat miał na myśli.
    Ake kto by pomyślał, że ten kutas wyśmiałby go, gdyby dusił się na łożu śmierci? Whitelaw z załzawionymi od gryzącego dymu oczami spojrzał na Yoona, ściągając przy tym brwi w niezadowoleniu. Gdy już tak leżał sobie na podłodze, brunet szturchnął go butem, trafiając w piszczel. Celowo nie włożył w to więcej siły niż było to konieczne.
    „Co ty kurwa Chase. Jarać nie potrafisz?”
    — No i z czego się kurwa cieszysz? Wolę nie jarać niż nie trafiać — rzucił, komentując jego wcześniejszy popis – celowo zrobił to dwuznacznie – i ostentacyjnie zamachał ręką przed swoim nosem, jakby chciał odgonić od siebie cuchnący dym. — Widzisz, całkiem lubię swoje płuca i mózg w jednym kawałku — dodał po chwili, mimowolnie kierując wzrok w stronę, w którą chłopak machnął ręką. Gdy dostrzegł blondynę z tacą, wywrócił oczami, bo już wiedział, w jakim kierunku to zmierzało – skoro już spróbował zapalić, teraz musiał skosztować jego specyfiku w innej formie.
    Jeden raz mu nie zaszkodzi, prawda?
    — Ja nie. Ale twoja stara miała wczoraj problem z połykaniem — odgryzł się, zgarniając tylko jedno ciastko. Zamierzał zjeść je tylko dla zasady – miał nadzieję, że po tym wszystkim Yoon da mu spokój z tego typu używkami. Zamiłowanie do zielska nie musiało być podstawą ich relacji.
    Czarnowłosy zapomniał o ważnej lekcji matki na temat tego, by nie bawić się jedzeniem, bo w pierwszej kolejności podrzucił ciasteczko do góry i zwinnie przechwycił je tą samą ręką, a dopiero później wsadził je sobie w całości do ust. Przeżuwał wolno, ale za to dość szybko wychwycił dziwaczny posmak, jaki pozostawiał po sobie dodany tam rozweselacz. Przełknąwszy smakołyk, chwycił za kolejny kubek z piwem i pociągnął kilka łyków.
    — I co, zadowolony? — mruknął, jakby ta decyzja była dla niego wielkim poświęceniem i otarł dolną wargę wierzchem dłoni. W międzyczasie Kris już wywijał krążkami kalmarowymi na swoich palcach, a Chase przyjrzał mu się z uniesionymi brwiami. Czyli nie tylko on zapomniał o życiowej lekcji na temat żarcia. — Kurwa czuję się przy tobie jakoś dziwnie trzeźwy, wiesz? — stwierdził, ale mimo tego zaśmiał się na myśl o tym, że jego kumpel już zdążył się zjarać. — I co byś zrobił z takim parkiem? Zostałbyś jebanym NACZELNYM KALMAREM?
    Kevlar. Kalmar. Kevlar. Kalmar.
    W jego głowie coś właśnie zaskoczyło.
Kevlar
Kevlar
The Jackal Canis Lupaster
Re: ciastka i kalmary
Nie Sie 15, 2021 11:34 am
RETROSPEKCJA
Kris wzruszył ramionami, ale musiał przyznać, że ostatnio poziom jakiegokolwiek sportu który oglądał był żałosny.
”Ta, pewnie masz racje,” zgodził się z kumplem i parsknął pod nosem na jego propozycje. ”Jasne, Chase,” jeden na jeden brzmiało jak wyzwanie które z chęcią by podjął w niedalekiej przyszłości. Choćby po to by zmyć ten głupi uśmieszek z ust Whitelawa.
Zaciągnął się jointem i nadal próbował opanować spazmy śmiechu. Nawet zaczepny komentarz nie był w stanie zachwiać jego rozbawienia.
”Z Ciebie debilu,” ponownie otarł oczy czując wzbierające w nich łzy i rozłożył się na kanapie. ”Żadna jakoś do tej pory nie narzekała,” spojrzał kątem oka na Chase’a a następnie na jedną z lasek, która wydawała mu się znajoma. No tak. Susan. To była jedna z najlepszych nocy jakie spędził. Odwrócił się bokiem, nie chcąc by go zauważyła (w końcu nic jej nie obiecywał) i by mieć lepszy widok na swojego kumpla, który pomału się ogarniał po malutkiej wpadce. Spojrzał na niego z uniesioną wysoko brwią.
”Ty masz mózg?” Zapytał z przekąsem, przypominając sobie wszystkie ich wypady i sytuacje, gdzie niejednokrotnie można to było kwestionować. Podał mu ciastko, biorąc dla siebie drugie i wsunął praktycznie całe na raz do ust. Musiał przyznać przed samym sobą, że z partii na partię wychodziły mu coraz lepsze.
”Od mojej rodziny wara Chase,” jego ton w niczym nie przypominał rozbawienia czy sarkazmu jaki jeszcze parę sekund temu mu towarzyszył. Może nie utrzymywał z nimi kontaktu i tak, miał do nich ogromny żal, ale wkurwiały go tego typu odzywki. Zabrał butelkę z piwem sprzed oczu Chase’a i mimo, że już dawno nie sięgnął po alkohol wypił je do końca. Odstawił pustą butelkę z powrotem na stolik wrzucając do popielniczki resztkę skręta. Skinął głową z półuśmiechem wrzucając do ust jeden, następnie kolejny kalmarowy krążek.
”To znak, że musisz nadgonić szotami albooo zjeść jeszcze parę ciastek,” celowo przeciągnął jedno ze słów będąc myślami już przy swoim przyszłym parku rozrywki. Zastanowił się nad nazwą jaką podrzucił chłopak i pacną dłońmi o blat stołu.
”To jest myśl! Naczelny Kalmar. Z Ciebie można by zrobić Króla Strzelców. Zobaczysz zbudujemy najlepszy lunapark w całym tym pieprzonym mieście,” zgarnął kolejny krążek maczając go w dipie i odgryzając kawałek.
Po chwili nagle wstał z zajmowanego miejsca, rozejrzał się dookoła nie wiedząc czego szukał. ”Ruszaj dupsko idziemy na poszukiwanie skarbów,” czy miał na myśli alkohol, owoce morza czy jeszcze coś innego to się okaże.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach