Francis Dumont
Francis Dumont
The Liberty Individual Trouble Seeker
Braterska miłość na rajskiej wyspie!

Alter Univ


Spoiler:


Podobno w biedzie prawdziwych przyjaciół się poznaje. Czy można to samo powiedzieć o braciach, którzy za samo istnienie się nienawidzą?
Dwóch braci nie żywiących do siebie żadnych pozytywnych odczuć mieli zostać poddani próbie pt. Nauka niosąca pojednanie!
Któż był twórcą owej próby? Ich pomysłowy dziadek, który miał dość wysłuchiwania i bycia świadkiem ciągłych krwawych awantur między bliskimi sobie krewnymi. Osobiście zapakował sportową torbę podstawowymi przedmiotami: dwie szczoteczki do zębów oraz zapas gaci i skarpet.
Kolejnym wyznaczonym punktem było wysłanie braci na prywatny statek i ulokowanie na jednej z większych, bezludnych wysp. Oczywiście odebrano im przytomność, gdyż żywcem panowie mogliby się nie dać, zwłaszcza gdy czekała ich całkiem „miła niespodzianka“, o której dowiedzieli się, gdy tylko zostali wyładowani na piaszczysty brzeg.
Nocą oczywiście.

Powoli odzyskiwał przytomność. Z początku nie potrafił nawet ogarnąć: Gdzie jest? Czemu czuć zapach morze? I czemu do Diabła śmierdzi tu NIM? To ostatnie mogło wydawać się najgorsze.
- Co jest? - wzdrygnął się, jak tylko szarpną ręką i poczuł ciężar charakterystyczny dla...
- Dlaczego przykułeś się do mnie? Gabriel? Co ty kurwa odpierdalasz? - parę razy poruszył ramieniem, brzęcząc przy tym srebrnymi kajdankami. Jeśli brat wciąż spał, zostanie szybko wybudzony - cios w bark, gdziekolwiek, byleby zabolało i poskutkowało.
- Więc dlatego nas otumaniono! Czułem, żeby nie pić tej SPECJALNEJ herbatki, którą poczęstował nas dziadek. - mruknął zły na siebie - co zdarzało się bardzo rzadko. Nie chciał kończyć w taki sposób: skuty razem z bratem, którego nienawidził za samo korzystanie z powietrza - niepotrzebnego, co prawda.
Niezależnie jak bardzo głupio zachowywał się Gabriel, Samuru zapragnął się ruszyć i rozprostować zesztywniałe kości: po utracie przytomności stały się one ciut obolałe. Poza tym znajdowali się na obcym dla siebie terenie - dzicz, zielono, morsko - typowe dla każdej, uroczej wyspy. Panowie znaleźć się na niej nie chcieli, ale siła wyższa ich jak widać pokonała.
- Jak mam poruszać się ze zwłokami? Przecież będziesz niewygodny! - zwrócił się kolejny raz do brata, posyłając dość wzgardliwe spojrzenie. Nawet i w niedoli był wobec niego opryskliwy.
Acz dla kogo Samuru nie był?
Co tak właściwie przy sobie mieli, poza wrodzoną nienawidzą wobec siebie nawzajem? Zlokalizował czarną, sportową torbę, której wnętrze prezentowało się marnie. Dziadek nie pofatygował się o worki z krwią. Czyli całkowite zdanie na siebie? Z wyraźną kpiną parsknął pod nosem i odrzucił torbę na piach.
- Chociaż zachowamy higienę. - ironiczna postawa jak najbardziej pomocna. Wszystko byłoby znośne, gdyby nie Gabriel. Przez niego Samuru nie mógł skoncentrować się na myślach i ogarnąć plan. A może to wina środka odurzającego oraz ogólnego osłabienia?
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach