Seiyushi
Seiyushi
The Liberty Individual Trouble Seeker
When life throws at you lemons, it means that shit will go sideways..

RETROSPEKCJA
Czas: 13 luty 2028
Miejsce: Dystrykt B
Uczestnicy: Mihael, Seiyushi, paru NPC.

Te parę tygodni zleciało jak z bicza strzelił. Cloe, znajoma u której Sei się zatrzymała pochowała matkę tuż przed przybyciem białowłosej do Riverdale. A przynajmniej takimi informacjami była nakarmiona Karasawa. Starała się podtrzymać na duchu znajomą ze studiów. Zwłaszcza teraz gdy to miejsce zostało odcięte od reszty świata grubym murem. Dostanie się do środka nie było problemem. Ale żeby stąd uciec, trzeba było mieć nie tylko pieniądze ale i znajomości. A tymi już nie każdy obywatel dysponował.
Oczywiście jak na frajera o dobrym sercu, Karasawie przez myśl by nie przeszło że to wszystko to jedna wielka ściema. Że ściągnięcie jej w to miejsce też nie było przypadkowe. Że może być tylko jedną z wielu ofiar wyrachowanej koleżanki.
- No chodź Seeeei.. nie popuszczę ci dzisiaj! Skoro wyjeżdżasz pojutrze to dzisiaj idziemy w miasto.. proszę.. chyba tyle możesz dla mnie zrobić, nie? - skamlanie czarnowłosej zdawało się nie mieć końca. - Pójdziemy coś zjeść a potem się napić czegoś fajnego, jak za starych dobrych czasów na uczelni! - wielkie czarne ślepia błyszczały nadzieją i zdawały się wyrażać więcej niż tysiąc słów. - Dobra.. jak za dawnych dobrych czasów - odpowiedziała z łagodnym uśmiechem. -Aaaaaa! Super napiszę do znajomych! Wiesz! W grupie raźniej! Ubierz coś fajnego! - z tymi słowami Cloe wybiegła z pokoju prosto do łazienki.

Klub: EVENING DESIRE! Godzina 21. Cel: dziewczyna z białymi włosami i zielonymi oczami. Ma coś wartościowego, można opchnąć za gruby hajs


Wieczór zapowiadał się nawet dobrze, pogoda dopisywała jak na środek lutego. Obie zaliczyły najpierw jedną z lepszych pizzeri w mieście, wspominając stare dobre czasy studiów. - Nie wierzę że cię wyrzucili z akademika.. coś zrobiła? - szmaragdowe ślepia aż rozbłysnęły ciekawością. - Ha! Tajemnica..na trzeźwo nic ze mnie nie wyciągniesz! - odpowiedziała czarnowłosa z dzikim błyskiem w oku. Siedziały w restauracji prawie do zamknięcia, po czym ruszyły w stronę klubu, do którego Cloe uparła się zaciągnąć swoją koleżankę.
- Mówiłam że tu jest zajebiście! Idź nam po drinki a ja spróbuję ogarnąć jakieś miejsce siedzące.. - jasna instrukcja. Seiyu skinęła lekko głową i ruszyła do baru przeciskając się między tłumem ludzi z nie małym trudem. - Barman! Halo! Tutaj! - zaczęła machać dłonią przy ladzie z nadzieją że mężczyzna ją przyuważy pośród okupujących kontuar klientów. - No kurde no.. - mruknęła próbując kątem oka dostrzec gdzieś swoją przyjaciółkę, która zdawała się zniknąć. "Pewnie poszła do toalety.. albo znalazła faktycznie jakiś stolik.." mruknęła w myślach.
Mihael
Mihael
The Fox Mischievous Trickster
Mihael uwielbiał okradać kobiety. Od mężczyzn zdarzało mu się dostać w mordę, więc wolał nie ryzykować. Przez nich stracił swoje kilka zębów i czasami godność. Dlatego współpracował z kimś bardzo przebiegłym, ale nie na tyle groźnym aby się bać. Cloe wskazywała mu naprawdę ciekawe zdobycze i nigdy nie mieli problemu z dogadaniem się. Choć Mihael był bardzo nie ufny, to jakimś cudem uznał, że współpraca nie skończy się na jednym ''polowaniu''
I tak właśnie padło na Seiyushi.
Zazwyczaj robotę wykonywał szybko. Często zakradł się od tyłu do nieświadomych ofiar i zręcznymi paluszkami czynił magię. Był już w klubie przed wskazaną godziną i siedział sobie spokojnie, obserwując wejście. Palił papierosa aby nie wydawać się za nadto podejrzanym.
Kiedy Cloe weszła z celem, na ułamek sekundy spotkali się wzrokiem i skinęli sobie głową. Można było działać. Cloe czasami opuszczała swoje cele, a czasami pomagała je upić. Takich zawsze najłatwiej się okrada.
Mihael nie wyglądał jak zbir pomimo licznych tatuaży.
Dzisiaj zamierzał wypróbować dosyć niecodzienną metodę. Kiedy cel zbliżył się do baru, już wtedy miał ochotę ją okraść. Uznał jednak, że to zbyt wielkie ryzyko. Przeciskał się przez ludzi by znaleźć się jak najbliżej. Pijana parka zamówiła dwa piwa i spostrzegli zbyt późno, że zostały one już odebrane.
Mihael z lekko uniesionymi rękoma do góry trącił Sei.
- Ale dawno się nie widzieliśmy! Choć mam wolne miejsce. - Powiedział wesoło, patrząc na nią uważnie aby zdała sobie sprawę, że było to do niej. Następnie poprowadził ją do stolika, przy którym na szczęście nikogo nie było. Położył piwa na środku i usiadł jak gdyby nigdy nic. Z pewnością padną słowa ''ale ja cię nie znam!'' jednak Mih był na wszystko przygotowany.
Seiyushi
Seiyushi
The Liberty Individual Trouble Seeker
Podobno szczęśliwi czasu nie liczą, to zdanie mogło się tyczyć tylko osób przy barze, którzy zostali obsłużeni przez barmana. Bo Sei do tego grona się zdecydowanie nie zaliczała. Tracąc rachubę czasu, pięć minut a może już kwadrans. W pewnym momencie próbowała złapać mężczyznę po drugiej stronie drewnianego baru za rękaw żeby zwrócić jego uwagę. "No co za dupek! Czekaj łajdaku! Zobaczę cię kiedyś po drugiej stronie lady to też cię nie obsłużę.." mruknęła w myślach gdy opuszki palców musnęły materiał jego satynowej koszuli i wtedy została właśnie szturchnięta przez obcego typa.
Odwróciła głowę w bok wbijając szmaragdowe ślepia w twarz wytatuowanego mężczyzny. Zamrugała kierując palec wskazujący na swoją twarz. Po czym obróciła głową na prawo i lewo próbując wyłapać potencjalną osobę do której kierował te słowa. Nikt jednak nie reagował poza nią. - Że ja? - wykrztusiła z siebie patrząc jak ten gestami zachęca ją z dala od baru, trzymając już alkohol w dłoniach. - Ale.. czekaj.. co? - mruknęła czując jak nagle ktoś za nią pchnął ją jeszcze w kierunku Mihael'a. - Ej.. - mruknęła zdezorientowana widząc jak szczelina przez którą chciała się dopchać do barmana na dobre się zasklepiła.
Obróciła się w stronę chłopaka idąc za nim grzecznie jakby faktycznie się znali. Widząc jak się rozsiadł przy małym stoliku, pokręciła głową na boki w poszukiwaniu Cloe. - Um.. ty mnie chyba z kimś pomyliłeś.. przyszłam tu ze znajomą.. - próbowała się wytłumaczyć. - Nie znam Cię.. - dodała z nutką niepewności w głosie. "Prawda?" dodała w myślach wertując katalog wspomnień. W końcu tyle razy się przeprowadzała i mieszkała w tak wielu miejscach w ciągu ostatnich 15 lat że ten tym mógł być każdym. Może faktycznie się znali, może to te tatuaże mieszały jej w pamięci.
Mihael
Mihael
The Fox Mischievous Trickster
Jego urok działał tak, że ostatecznie dziewczyna nawet go nie znając, to za nim poszła. Dlaczego były takie naiwne? Wystarczyło się uśmiechnąć i gotowe? Potrząsnął głową, nie mógł się teraz rozkojarzyć.
Zmierzył ją i skinął głową.
- Nie pamiętasz mnie? Dziwne, bo ja ciebie pamiętam ze.. szkoły, tak. - Wymyślił na prędce, pochylając się lekko i chwycił za jedno z piw, unosząc.
- Serio? Myślałem, że jesteś tutaj sama. Jeżeli chcesz to możesz tutaj na nią poczekać. Ja miałem w zasadzie wychodzić, ale gdy cię zobaczyłem to pomyślałem, że nie zaszkodzi zagadać.. choć mnie nie pamiętasz. - Westchnął. Nieważne, że był od niej starszy. Nie musiała znać dokładnie ile ma lat. Tatuaże też potrafiły namieszać w wyglądzie.
A do tego był całkiem niezłym kłamcą.
- Podoba ci się tutaj? - Luźna gadka miała odrobinę uśpić czujność dziewczyny. Mihael liczył też, że sama sięgnie po alkohol i zacznie z nim rozmawiać.
Nie miał też pojęcia czy jej koleżanka wróci czy też postanowiła ich opuścić, w obydwu przypadkach był przygotowany.
- Zabawne. Nie sądziłem, że ciebie tutaj spotkam. Dawaj, siadaj i napij się ze mną. Mogę cię nawet później odprowadzić do domu bo i tak będę szedł do pracy. - Kolejne kłamstwo, ale przecież musiał być w miarę wiarygodny. Wolał okraść ją w taki sposób, aby dowiedziała się o tym jak najpóźniej. A najlepiej, kiedy on już będzie daleko.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach